Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    5 075
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    199

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Inteligentna riposta. Janek bez urazy. Kolega dobrze kojarzy fakty i mity😉.
  2. Andrzeju, wszędzie tak jest, nie musisz tego sprawdzać. Po to powstał Dekalog FIS aby ujednolić zasady bezpiecznego poruszania się po stokach - wszędzie. Jest doskonale skonstruowany, prosty i jasny. My ludzie zaczynamy to komplikować, bo nam się coś wydaje nie mając nic o tym pojęcia. Bezpieczna odległość, prędkość, miejsce zatrzymania się etc. - to taka jaka ma być. Ani mniejsza ani większa - niemierzalna, a jednak wprost określona. Jak napisał @Lexi na stoku i nie tylko trzeba używać mózgu. Taki kocopoł powstał w Polskim prawie drogowym. Zmienili przepisy, bo się jakiś cymbał do tego dorwał. Kierowca jadący 100 km/h musi jechać co najmniej 50 m za poprzedzającym samochodem, 120 km/h - 60 m, 140 km/h - 70 m. I kurwa co? Jak kierowca 40 tonowej ciężarówki wjedzie w osobówkę to jest winny, czy nie? Jeśli udowodni, że zachował przepisowy dystans a jednak nie wyhamował, to trzeba go ukarać czy nie? Bo nie wiem. Jeśli jechał przepisowo, zgodnie z prawem to nie ma podstaw do jego ukarania. Poprzedni zapis o bezpiecznej odległości regulował wszystko i rozstrzygał wszystkie kwestie sporne. Nie była określona żadnym parametrem, jednak bardzo dokładnie wskazywała odległość. Masz jechać tak, aby nawet w najgorszym możliwym scenariuszu mógł wyhamować. Proste. Ja jadąc samochodem, skąd mam wiedzieć ile to 50-60m? Co ja mam miernik w oczach? Jak mam wykonać jeden z najniebezpieczniejszych manewrów jak wyprzedzanie? Tworzą to debile co nigdy za kierownica nie siedzieli. Manewr wyprzedzania ma być szybki i krótki. Wtedy jest bezpieczny, na tyle na ile to możliwe. Teraz mam wyprzedzać ciężarówki przez kilometr czy też dwa? Ma być bezpiecznie czy zgodnie z przepisami? W tej formie tego się nie da pogodzić. Andrzeju, biegły - to jak nazwa wskazuje - specjalista w pewnej dziedzinie. Nie Jest to Józek z garażu, który zna się na wszystkim. I nie ma nawet gdyby posiłkował się - tylko skoro jest wpisany w regulamin stacji to określa zasady poruszania się po stoku. A które punkty - to zależy od okoliczności, przebiegu zdarzenia etc. Jest mało i ktoś, kto sie na tym zna i ma z tym styczność będzie wiedział. Oczywiście są sprawy trudne. Ale te zapisy się przenikają i wzajemnie uzupełniają. Prawo o ruchu drogowym, jest tak skonstruowane aby wykluczyć współwinę. Takie przypadki są niezwykle rzadkie. Bo inaczej nie ma sensu tworzyć takiego prawa, bo będzie martwe. Doskonały przykład. Jechałeś prawidłowo, ale zabrakło doświadczenia i zdolności przewidywania. Za dzieci odpowiadają ich rodzice - nie Ty. Na szczęście nic się nie stało poważnego, jedna pewnie wyciąłeś z tego lekcje na całe życie. Na nartach jest podobnie. Oprócz owych zapisów, jednak dobrze jest samemu prewencyjnie zadbać o siebie. To dość długa nauka, która praktycznie nigdy się nie kończy. Ja jeżdżąc z synem, notorycznie mu zwracałem uwagę, na wszelkie jego zachowania, a już tekst " Bo zajechał mi drogę" doprowadzał minie do szewskiej pasji. W końcu zrozumiał i się naumiał. Do tego stopnia, że w Bormio mnie zjebał, bo się zatrzymałem na stoku za nisko i byłem słabo widoczny. Skuliłem uszy i tyle - bo miał rację. Ale w duszy się cieszyłem, bo nauka nie poszła w las. Dla Ciebie z cyklu znajdź podobieństwo, ta sama faza jazdy i ten sam stok 😉. No coś udało mi się mu przekazać. pozdro
  3. Szymek, dzięki ze Ci się chciało. Wyrok jednoznacznie wskazuje jako podstawę orzeczenia Dekalog FIS. Wpisany w regulamin tworzy zakres praw i obowiązków użytkowników. pozdro
  4. Panie Andrzeju. Regulamin ze strony Zwardoń ski. Opisuje zasady panujące na ich stoku. https://www.zwardonski.pl/stacja-narciarska/regulamin pozdro
  5. Pytałem z ciekawości, bo nigdy tam nie byłem - ale znam te nazwy ośrodków. Twoje zdjęcia z góry i z dołu pokazują fajna górkę - natomiast film mocno spłaszcza stok. Inna perspektywa. pozdro
  6. A film? Także Wańkowa? pozdro
  7. Michał, regulamin reguluje zasady panujące na stoku. A nieznajomość Regulaminu z niczego nie zwalnia. Na stoku przebywają osoby dorosłe, jak również dzieci, które są pod opieką dorosłych i to one za nie odpowiadają. Problemem jest, że większość dorosłych chce być traktowana jak osoby dorosłe, a jak przyjdzie co do czego to zachowują się jak dzieci. Osoba dorosła ponosi konsekwencję swoich czynów. Na trasach narciarskich obowiązuje Regulamin zarządcy i kazdy ma obowiązek się do niego stosować, czy go zna czy tez nie. Jeśli mu się nie podoba, nie powinien z niego korzystać. A jeśli go nie zna - to już jego problem. Na stokach nie obowiązują przepisy drogowe, lotnicze ani morskie i nie mają żadnego zastosowania. Wiesiu pisze bzdury, bo chyba nigdy nie był w sądzie. Ja z racji prowadzonej działalności przynajmniej 1 w roku szarpie się z jakimś klientem sądowo. Żaden sędzia nie działa poza prawem, a i nie wydaje wyroków na swoje widzimisię. Od tego są biegli sadowi - specjaliści w danej materii, na podstawie których sady orzekają, jeżeli wykracza to poza ich wiedzę. Ostatnio walczyłem z bardzo dużą firmą kosmetyczną, bo nie uznałem reklamacji. Sprawa trwała 3 lata. Chodziło o zarzut kolorystyki dostarczonych materiałów. Całość poszło do analizy na Politechnikę Warszawską, gdzie przeprowadzono analizę i stwierdzono, że kolorystyka jest w granicach PN z dopuszczalnymi odchyłkami, zgodna z Prin proofem zaakceptowanym przed drukiem przez Zamawiającego. Sędzina nawet nie spojrzała na materiał dowodowy - bo nie ma o tym zielonego pojęcia. Podstawą była opinia z Politechniki Warszawskiej. Jedynie od siebie zjebała pozwanego, ze nie orientuje się w prawie, bo procedura reklamacyjna została przeprowadzona prawidłowo, ich dział jakości towar zwolnił, część się rozeszło, kredyt kupiecki nie został zapłacony (FV przelewowa), towar nie został zwrócony do producenta i generalnie zawracanie gitary. Pozwany generalnie zapłacił za wszystko, bo mu się wydawało że się zna. Ostatnio miałem scysje z drogówką, która była u nas pod kamienicą na interwencji. Droga wewnętrzna - niby nie podlega przepisom ruchu drogowego, a jednak jakieś zasady na niej obowiązują. Zarządca drogi ustawił znaki, robiąc ja jednokierunkową. Jednak, ze jest to droga wewnętrzna - to każdy robi co chce, a nagminnie jeżdżą pod prąd. Poszkodowana była moja Żona, bo się wkurwiła i zostawiła auto na środku drogi i zadzwoniła po policję. Przyjechały nieogary z drogówki i stwierdziły, ze na drodze wewnętrznej można robić wszystko, jak jeden z nich stwierdził debil, można nawet po pijaku jeździć. Generalnie zdupcyli Żonę - osoby jadące pod prąd wyjechały i miało być po sprawie. Na nieszczęście całości przyglądali się prokuratorzy których owa droga jest także ich drogą i parkingiem zarazem, bo nasza kamienica graniczy z budynkiem Prokuratury Apelacyjnej. Znamy się z widzenia, bo my im zwalniamy miejsca na parkingu jadąc do pracy, a oni nam jak pracę kończą. Wystosowałem skargę na działania funkcjonariuszy biorący udział w zdarzeniu. Przerzucanie się pismami i takie pierdolenie. W końcu pismo wysłał mój adwokat, przy okazji wskazując świadków całego zdarzenia (prokuratorzy zaoferowali swoją pomoc - byli świadkami całego zajścia) i nagle okazało się że Policji rura zmiękła. Jest zapis, że każdy kierujący jest zobowiązany do przestrzegania oznaczeń ustawionych przez zarządcę nawet na drodze wewnętrznej, a policja może interweniować i nakładać mandaty w wyjątkowych sytuacjach, jeśli kierujący stwarza zagrożenie dla innych (jazda pod prąd). Nasze słowo przeciwko słowom funkcjonariuszy to chuj, ale słów i zeznań prokuratorów nie będzie można już tak łatwo podważyć. Bo to urzędnicy Państwowi. Ponadto zapisy z monitoringów, a u mnie ze względu na lokalizację (Prokuratura, Prokuratura Apelacyjna, Szkoła prokuratorska, Sąd Okręgowy etc). jest w sroc. Były przeprosiny ze strony Policji, Funkcjonariusze otrzymali nagany, a osoby roszczące sobie racje zostały ukarane mandatami za złamanie przepisów. Droga wewnętrzna jest specyficzna drogą, ale nie znaczy to, ze można na niej wszystko robić. pozdro
  8. Janek, kodeks Fis ma 10 punktów, nie pierdol że z powodu swojego wieku nie jesteś w stanie go zapamiętać i po tylu latach na nartach go nie znasz. Po niemiecku jest taki sam jak po polsku. Jakbyś w którymś z języków którymi władasz nie rozumiał. pozdro
  9. Marcos73

    Nowe narty

    Toś mnie ubawił po pachy, jak Ty nie masz kondycji to Mikołów nie jest Pępkiem Świata😀. Oj Piter, Piter. Bajerant z Ciebie. pozdro
  10. Marcos73

    Nowe narty

    Cze Ale jaki powód, a raczej czego od nart oczekujesz. Bo to na zasadzie - Znudził mnie ten fajny, komfortowy, wygodny, pojemy, ze sportowym pazurem samochód i zmieniam na smarta bo .... się nim lepiej parkuje. Więcej zalet nie ma smart nie ma. GS sklepowy - czy solidny AM - to narty o szerokim wachlarzu zastosowań - bardzo uniwersalne. Praktycznie wszystko można na nich pojechać. Nie są to stricte narty specjalistyczne - raczej ogólnego zastosowania. Sprawdzają wie na każdych stokach i praktycznie w każdych warunkach - szczególnie u osób o takich umiejętnościach. pozdro
  11. Przepisy są jasne @Victor i nie ma co z nimi dyskutować. W obu przypadkach winni są nadjeżdżający z góry. Nie ma znaczenia co wyprawiaja pod nami inni użytkownicy, osoba nadjeżdżająca z góry, jako że ma najlepszy ogląd na trasę - musi zachować ostrożność. Są oczywiście sytuacje sporne i zazwyczaj trudne do rozstrzygnięcia. Ale żadna z tych do nich nie należy. W pierwszym przypadku ewidentnie narciarz nadjeżdżający z góry nie zachował ostrożności, jechał zbyt szybko. Narciarka poruszała się długi okres w poprzek stoku i była przewidywalna. W drugim przypadku deskarz wybrał ewidentnie złą linię. Coś na zasadzie napastnika piłkarskiego który wchodzi między dwóch obrońców - czasami się to udaje i ma wolne pole. Znamienne jest - czasami. Tak tez było w tym przypadku. Drugą rzeczą jest, że o swoje bezpieczeństwo na stoku musimy zadbać sami. Nikt inny za nas tego nie zrobi. W przytoczonych filmach zabrakło wszystkim uczestnikom doświadczenia stokowego. Obycia, umiejętności. Ktoś, kto jeździ długo ma pewne wpojone automatyczne zachowania. Wynika to z przypadków jakie widział, czy też jakich sam doświadczył. W pierwszym przypadku dziewczyna powinna (bo mogła i nie było ku temu przeszkód) spojrzeć w górę, nie dla tego że jest to jej obowiązkiem, ale dla swojego bezpieczeństwa. Każdy, kto trochę czasu już spędził na stoku, by tak postąpił, wiedząc ze swojego doświadczenia, że na trasie jak i na drodze trzeba stosować zasadę ograniczonego zaufania. pozdro
  12. @star btw. A propos samochodów, wszystkie niezależnie od marki są dobre. Problemem są właściciele. Porsche to samochody o opinii samochodów trwałych i małej awaryjności. Nie dlatego, że takie są, tylko dlatego, że właściciel kupując samochód za bańkę ma w dupie koszt przeglądu i serwisu na poziomie 10 000pln. I ten samochód będzie jeździł tak długo, na ile właściciela będzie stać na serwisowanie. Przy markach budżetowych jest inaczej, ludzie oczekują kosmicznej jakości za grosze, a wszelkie naprawy eksploatacyjne są robione po najmniejszej linii oporu. pozdro
  13. Tadek, samochody jeżdżą, reszta mnie nie interesuje. Kiedyś miałem v-kę i zwiedziłem wszystkich łebskich mechaników w Krakowie. Inżynier z serwisu Kosmowski MB w 5 min . Zdiagnozował problem. Od tej pory inaczej na to patrzę. pozdro
  14. Ja jeżdżę systematycznie. Przynajmniej 3-4 x w roku z różnymi samochodami. pozdro
  15. Tadziu, a kiedy byłeś w ASO😀? pozdro
  16. Ja mam rzekomo najbrzydsze narty na świecie, coś Ala multipla w motoryzacji. Chociaż czarne są, a czarne wyszczupla😉. pozdro ps. A tak strasznie mi się nie podobały.
  17. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    Nie mów że Nikodem ma aż taki katar 😉. pozdro
  18. Nic, ale przeciętnych także i nie ma to nic do rzeczy. Dobrego pracownika można zatrzymać w firmie i kasa nie jest zwykle najważniejszym argumentem. pozdro
  19. Mój ty forumowy Don Kichocie, stawiasz tezę, że każdy etatowiec to imbecyl? Przeciwieństwo do łebskiego/łebskiej. Grubo. ASO to nie jest jakiś szczególny zakład pracy, taki sam jak każdy inny zakład usługowo/produkcyjny. Ciekaw jestem opinii Koleżanek i Kolegów pracujących na etacie. pozdro
  20. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    Janek, w dupie byłem i gówno widziałem. Nigdy nie zgadnę. pozdro
  21. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    A gdzie to? pozdr
  22. Mam nadzieję że nie jesteś etatowym pracownikiem 🙂. pozdro
  23. Herbi, zaproponowałem koledze gratis GS 172 Atoma - o promieniu chyba 16m. Na próbę. Narty na wyjściu bo juz krawędzi mało zostało. Ale można spróbować. Tak jak piszesz, Narty o tych parametrach i długości to narty super skrętne. Nie będą pasować, to na sztachety do płotu można zastosować. Ale niestety nie chce. Mnie niepotrzebne i w najbliższym czasie pójdą pewnie w świat albo do hasioka. pozdro
  24. Mateusz, zgadzam się z Tobą w pełni. W obecnej sytuacji prawnej, wszyscy mogą wszystko, rynek zweryfikuje resztę. W każdym kraju alpejskim funkcjonuje taki związek jak SiTN. Czasy się trochę zmieniły i tutaj związek zaczyna stawiać na jakość. Jako jedyny związek ma pewne narzędzia, które są niedostępne dla nikogo innego. Umożliwia swoim "wychowankom" legalna pracę poza granicami naszego kraju. Żadna szkoła alpejska nie zatrudni nikogo z ulicy, SiTN daje do tego przepustkę. Jednak, aby miało to sens, musi zadbać o bardzo wysokie kompetencje swoich członków. Ponadto sprawa brandu, zaczynaja zwracać uwagę na to, kto go może używać. Ma to być logotyp rozpoznawalny i gwarant wysokiej fachowości. Instruktor na plecach może nosić każdy, jednak używanie SiTN/PZN będzie zarezerwowane tylko dla kadry odpowiednio przeszkolonej i aktywnych, doszkalających się członków. Mercedesy może naprawiać każdy, ale nie każdy może mieć ASO. Coś w tym stylu. Firma matka selekcjonuje partnerów, stawia wymagania jakościowe, wymaga cyklicznych szkoleń pracowników. Ma nad tym nadzór. Ostatnio naprawiałem merca - bo gość nam wjechał na parkingu i rozbił zderzak. Szkoda była likwidowana u Zasady. Trwało to blisko 3 miesiące. Zasada - to przecież poważna persona. Wkurwiłem się i wypierdoliłem maila do centrali mercedesa w DE w sobotę. Bo ile kurwa można czekać. W poniedziałek o 8.00 przyjechał gość od Zasady z demo E-klasą, zabrał naszego i 4 dni później przywieźli gotowego z przeprosinami i gadżetami od firmy. Więc nawet p. Sobiesława można przeczołgać jak wali w chuja. Taki skromny chłopek z Krakowa to zrobił. Miejsce jest dla wszystkich, ważne, aby klient miał świadomy wybór i jakiś obraz ile komu za co płaci. pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...