-
Liczba zawartości
16 337 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Czy ta knajpa ze zdjęcia to Wodnik Szuwarek? My jeździmy do Jupitera (nazwa wyjątkowo durna - jak wiejska dyskoteka ale trudno 🙂 ) tylko i wyłącznie ze względu na Pilsnera. Tak naprawdę to z każdego miejsca w Warszawie na drugi jej koniec jest max 60/70 minut, chyba, że jest duży wiatr, no to wiadomo. Wczoraj na przykład wracaliśmy z pracy krótką trasą i pomimo fajnej pogody i braku wiatru umordowałem się. Nawet nie wiem kiedy i czym bo nie jechaliśmy wcale szybko. A dzisiaj rano jechało się wspaniale, ale to zasługa idealnej pogody, chłodu i pustych ścieżek. Polecam w sezonie poranną jazdę Pozdrowienia
-
Cześć No nie bywamy tam codziennie niestety. Wczoraj spędziliśmy tam 3 i 5 piw oraz kiszkę ziemniaczaną. Następnym razem dam znać ale to często decyzje chwili. Pozdro
-
Cześć No dla mnie ultra (nie myślę o maratonach/zawodach) tylko o długich trasach to podstawowe wykorzystanie nawigacji i tu masz rację, że przy długich trasach trzeba rozbijać zapisy. To znaczy jeżeli GPX ma powiedzmy 500 km to nawigacja działa cały czas bez zarzutu ale zapisy są ułomne, np. czas i długość trasy, średnie, wzniosy są OK ale mapa jest tylko częściowa. Nie rozumiem tego ale tak jest. Trasy robię też na mapy.cz natomiast zazwyczaj są to trasy dość skomplikowane w sensie ilości punktów i skrętów, po nieewidentnych (że tak to eufemistycznie nazwę) drogach i często muszę nawet zjeżdżać do 50m - to jest chyba max, żeby gdzieś nie błądzić. A jak potrzebuję wgląd to zawsze mogę sobie rozszerzyć na chwilkę nawet w czasie jazdy. Dużym utrudnieniem jest natomiast wrażliwość wyświetlacza dotykowego na wodę i zapocenie rąk. Po prostu nie reaguje i to jest problem. Nie wiem czy masz to w Edgu. Co do tych podjazdów to takie dane raczej nie są mi potrzebne a właściwie staram się ich świadomie unikać, podobnie jak odległość czy czas do celu itd. Po prostu wpływają na poziom stresu, zwłaszcza gdy trasa jest trudna i wolno idzie. 🙂 Pozdro serdeczne
-
Cześć Na ultra właśnie te przypadki, które Ciebie ominęły (życzę aby zawsze) były najczęstszą wadą Edge. Konieczność ładowania w trasie i/lub nagłe rozładowanie ewentualnie samoistny reset. Co do opisanych przez Ciebie problemów to zawsze mam Gpx, którego sobie wcześniej robię - nawet nigdy nie próbowałem wgrywać czegoś z telefonu. Ja zawsze jeżdżę właśnie na 80m więc byłoby idealnie. 🙂 Nie wiem co to jest Climbpro. Mam pomiar nachylenia i i jedynie z tego korzystam choć raczej traktuję to jako ciekawostkę - wiedza o nachyleniu nie pomaga mi w żaden sposób w jeździe - wiesz o co chodzi. Pozdro
-
Cześć Edge niestety ma też sporo wad. Nie ma możliwości zasilania z baterii. Ma bardzo wiele funkcji społecznych, które na rowerze są mało przydatne a się za nie niemało płaci. Psuje się itd. Zdecydowanie lepszą nawigacją jest prosty Etrex zasilany na paluszki. Edge to raczej sprzęt dla kogoś kto jara się czujniczkami, porównywaniem itd. Pozdro
-
Cześć Powracając do rowerów to nasza rowerowa codzienność wygląda tak: Wstajemy o 5.45, gdzieś miedzy 6.00 a 6.15 wychodzimy z domu do pracy. Od pewnego czasu jeździmy mostem południowym (pomysł Rybelka) więc jedziemy koło 1h05min, po drodze kupujemy bułeczki. Rozstajemy się przy Stodole i jadę dalej sam jeszcze koło 7km. Po pracy spotykamy się na kładce nad Przyczółkową i wracamy razem do domu. To daje nam codziennie sześć dych jazdy lub trochę więcej w tempie 24-26 km/h. Czasami - tak było np. wczoraj - wracamy mostem północnym i wtedy jest dodatkowa atrakcja w postaci wizyty w Jupiterze - Pilsner Urquell z kija jest tam wyborny. To powoduje, że czasami nawet jak mam na wakacjach rower to nie ma napinki, żeby z niego korzystać, jeżeli nie jest to wyjazd rowerowy oczywiście. 🙂 Dzisiaj na polach widziałem jakiś rowerowy wypadek albo inne zdarzenie. Dziewczyna leżała na trawie okutana w NRCa a obok było chyba z 5 czy 6 osób. Nie zatrzymywałem się bo widać było, że sytuacja pod kontrolą i czekają na medyków albo inne służby. Niestety jak obserwuję to jak ludzie jeżdżą to nie dziwne, że takie sytuacje się zdarzają. Największa zmora to elektryki. Pozdro
-
Cześć Pan Robert - bo to nie jest jakiś mój koleś, tylko wybitny sportowiec - pokazuje gdzie są granice. Jazda na rowerze nie jest mi obca, nawet na sporych dystansach ale jeżdżenie w kółko 200 okrążeń 9 km pętli to istny masochizm. A jak do tego doda się pływanie i bieganie to jest to zestawienie letalne... Co ciekawe jest On jednym z młodszych zawodników w stawce. Pozdrowienia
-
Oooo przepraszam. Zawsze reaguję, zawsze. Dochodziło już do pyskówek a nawet bójek ale efekt zawsze był taki, że albo gościa na stoku już nie było albo wiedział, że jest na cenzurowanym. Ze dwa razy niestety moja reakcja spotkała się ze śmiechem i już przy następnym zjeździe udzielałem pomocy za przyczyną śmiejącego się. TRZEBA REAGOWAĆ! Pozdro
-
Cześć To nie polega na przerabianiu dojazdów - które są i tak super komfortowe ale na reagowaniu i usuwaniu ze stoków potencjalnych morderców. Pozdro
-
Cześć No właśnie... Różnica niby niewielka ale może Adam chce zrobić z tej narty bardziej SL niż GS. 🙂 Pozdro
-
Cześć Hehe coś w tym jest ale powiem Ci, że trochę to rozumiem bo sam miewałem takie odczucia gdy otwierałem oczy w czwartym czy szóstym tygodniu codziennego szkolenia... gdybym nie musiał to za cholerę bym nie poszedł a tu Włochy, lampa, pusty stok... Pozdro
-
Cześć W kwestii formalnej Widzewiaku Drogi: Czy znasz jakieś osoby, które jeżdżą na nartach i im to nie sprawia przyjemności ? Ja, w trakcie pracy na stoku poznałem takie osoby ale były one na nartach raz - pierwszy i ostatni - ale z osób jeżdżących stale to nie znam. 😉 Pozdro
-
A wtedy problem narty zniknie szybko. Pozdro
-
I kolejny spierdolony temat. Do zobaczenia w następnym. Pozdrowienia
-
Cześć Mnie nie leży jakakolwiek. Po prostu odgłosy jazdy też wiele o niej mówią - sam wiesz. Pozdro
-
Cześć Z powyższego filmiku (obejrzałem jakieś 20-25 s - muzyka do ilustracji nart mi w ogóle nie leży) wystarczyłoby zamieścić pierwsze 5 s (sam krok łyżwowy) i już wiadomo o co chodzi. Lubię takich jeźdźców. Pozdro
-
Cześć Na stokach narciarskich rzadko spotyka się osoby, które mają dobrze dobrany sprzęt a jeszcze mniej osób umiejących z niego korzystać. Co do samych dziewczyn zaś ten obraz jest jeszcze bardziej rażący więc jest to argument typu: Większość osób na stokach inicjuje skręt przez zamach tułowiem lub tyłkiem więc tak należy jeździć - czyli głupota. Co więcej, za ten słaby obraz w większości odpowiedzialne są przykrótkie narty poparte słabym szkoleniem. Oczywistym jest, że porady dotyczące doboru nart, które w tym temacie (tak jak i w większości innych tematów) są zawarte, udzielane przez osoby mające ze szkoleniem narciarskim co nieco wspólnego, zakładają poprawne szkolenie połączone z poprawnym doborem. Bez poprawnego szkolenia można sobie kupić cokolwiek - i tak to nic nie da. Pozdro
-
Cześć Ty to jesteś jednak dziwak Krzychu. Zamiast iść do browaru, chociaż stosunkowo młodego to jednego ze słynniejszych to Ty fotografujesz jakieś koziołki i pizzę...? A... sorry byłeś z dziećmi. 😉 Pozdro
-
Cześć Kolejna wątpliwej jakości atrakcja dla... innych ludzi. Starając się ocenić obiektywnie np. wieżę na Słotwinach - jedna jaką widziałem z bliska, to jest to ciekawa i nietuzinkowa konstrukcja - zwłaszcza wplecione w konstrukcją kłody drewna sprawiające wrażenie pewnej "biologiczności" tworu. Gdy jedzie się krzesłem we mgle i nagle wyłania się z niej taki mroczny ogrom robi to naprawdę niezłe wrażenie "beksińskości" jakiejś. Sama idea włażenie i oglądania widoków jeszcze za pieniądze jest mi za to tak obca i nie wiem do kogo kierowana. Chcesz oglądać widoki - załóż buty, zarzuć plecach i dymaj w góry. Pozdro
-
Cześć A dlaczego na jeden sezon? Pozdro
-
Cześć Jakie: "nie będzie chciała" - musi. Pozdro
-
Cześć Tanio wychodzi najczęściej badziewnie. Taka prawda. Pozdro
-
Cze Cześć To kto jedzie na jakich nartach nie ma żadnego znaczenia. Czym innym jest narta mająca wymusić/ stworzyć warunki do prawidłowej edukacji a czym innym nasze wybory GDY UMIEMY JEŹDZIĆ. Podstawą jazdy na nartach jest umiejętność jazdy skrętem pełnym, z pełną fazą sterowania a właściwie opanowanie i zrozumienie czym jest faza sterowania. Tutaj narta dłuższa o profilu GS pomoże a jednocześnie utrudni obracanie narty siłą, które jest najczęstszym błędem początkujących. Jazda za i z dobrym wzorcem to jest podstawa skutecznego nauczania. Grupa rówieśnicza może pomóc ale niekoniecznie bo nie przekaże wiele ponad (mniej więcej) poprawność. Pamiętajmy, że narciarstwo nie polega tylko na poprawnym skręcaniu. To tylko element edukacji narciarskiej. Pozdro Pozdro
-
Cześć Jako żem stary dziadu, ksywki raperek są mi obce. Zastanawiałem się nawet skąd ta Leosia - Leonia, Leokadia, Eleonora... 🙂 Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Widzieć może i widzę ale wolę zapytać. Dłuższy skręt u Leosi (nadzwyczaj wdzięczne imię ma Twoja córa - powaga, strasznie mi się podoba) raczej leży i to powoduje potrzebę zastanowienia się nad rodzajem narty. Tam jest wprawdzie troszkę jazdy po łuku ale o sterowaniu mówić nie można. Za to skręt, krótki na stromszym stoku zdradza spore możliwości do doszlifowania. Jest odciążenie, jest dobra synchronizacja z rotacją, jest kontrola prędkości i rytm. Oczywiście jest też trochę bałaganu związanego z równowagą ale jest fajna baza. Czy juniorski GS? Moim zdaniem jej obecne umiejętności nie pozwolą jej ogarnąć takiej narty co nie znaczy, że wybór będzie do bani bo dziewczyna jest dość silna i sprawna a braki techniczne można szybko nadrobić. Ciekawe co powie Adaś bo ma w szkoleniu znacznie większe i a - co najważniejsze - aktualne doświadczenie... Pozdro
