-
Liczba zawartości
16 336 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć No jak, przecież w gazetach pisali, 210km/h itd... 🙂 Pozdro
-
Cześć Michał, sam wiesz, że nie ma opony bez kolców na lity lód. Gdyby była to na Col de Turini nie mieliby nigdy problemów. Ktoś tam pisał, że na lód to to i tamto i stąd moja reakcja. Pozdro
-
Cześć Oczywiście. Zabija nieumiejętność panowania nad nią, brak umiejętności oceny własnych możliwości, zabija to samo co na nartach. Czytam tu o tym codziennie. Pozdro
-
Cześć Mam do sprzedania narty SG... w bardzo dobrej cenie bez skaz. Pozdro
-
Cześć Czy jakiemukolwiek zawodnikowi z czołówki PŚ slalom może być obcy? Pamiętaj o czym mówimy... Pozdro
-
Cześć Dlaczego nie? To tak samo jak na nartach tylko, że tu mamy uprawnienia i wystarczy wprowadzić stopniowane. Upszkrzające jest to, że posiadacz zaawansowanych uprawnień mógłby być kontrolowany i dopiero po ich okazaniu ( to kwestia systemu identyfikowania oczywiście bo można mieć identyfikator lub chip) byłby zwolniony z opłat, kary itd. Większość kierowców to mistrzowie prostej nie potrafiący się zachować na prostym skrzyżowaniu równorzędnym, nie mówiąc o krętej drodze w górach czy skomplikowanym parkowaniu. Mniej kierowców, restrykcyjne prawko, bezpieczeństwo.... mniejsza sprzedaż autek - i wiadomo. Na nartach też płacimy za niedouczonych na każdym kroku. Przeciętne dobre krzesło chodzić może z prędkością m/s. ale chodzi np 3.5 bo tyk wychodzi ze statystyk konieczności zatrzymywania zwalniania itd. Taka prawda. A powinno być tak - chcesz korzystać z czegoś - najpierw się naucz. Pozdro
-
Cześć Kolcowane i koniec! Pozdro
-
Cześć Wybacz Plus ale co Ty wypisujesz. SL był typowo, jak za starych lat. Pomimo prostego stoku wykorzystano odstawne i zrobiona SL dla orientujących się a nie dla najszybszych slalomistów, chcąc - przynajmniej nieco wyrównać szanse. Superkombinacja to dyscyplina, która tak do końca nie ma swojej twarzy i jest chyba już tylko dzięki tradycji. A szkoda... Pozdrowienia
-
Cześć Wiesz, chyba nie jest do końca tak jak piszesz. Pamiętać trasę to jedno a umieć przełożyć to na jazdę na pełnej prędkości to inna sprawa. Pamiętaj, że w SG nie ma treningu tak jak w DH a leci się momentami ponad setkę i myślę, że błąd popełnia się dwie trzy bramki wcześniej bo zaplanowało się jakąś linię, która okazała się zbyt agresywna. Zresztą jest tak wiele zmiennych, źle obliczony przedskok, garb czy nawet rynienka po jednym z poprzedników może opóźnić coś o te ćwierć czy 1/8 s i już wystarczy. A zdarza się każdemu nie tylko starym wygom, choć tym rzadziej. Ona po prostu nie trenuje tej konkurencji na pełen etat, że tak powiem ale to, że startuje i jeździ tak jak jeździ to cenne i z pewnością procentuje. Pozdrowienia Pozdro
-
Haha dobre, nie zwróciłem na to uwagi. Pozdro
-
Cześć Zimowa opona, 210 na suchym, wyhamowanie ze 180 itd. widać, że mitoman albo idiota. Pozdro
-
Cześć Hehe - jak Ty możesz czytać takie wypociny jakiegoś kosmity? Po co? Pozdro
-
Cześć Tak zwróciłem też na to uwagę, masz całkowitą rację. Po pierwsze - debilna rada sprzedawcy, nigdy się czegoś takiego nie robi. A skoro wytrzymał aż tyle to but może być za duży, ale pamiętajmy, że to jednak nie jest but sportowy i to dość miękki, z dużą ilością kapcia, może się po prostu kapeć naddał i teraz szybciej się ułoży. Wiesz, skoro kolega już kupił, to nie mu się po prostu fajnie jeździ. Pozdrowienia
-
Cześć He he niezłe. Jak ja tam jeździłem to Czarna Góra jeszcze nie istniała. Ale na Szrenicy szlifowałem formę, tylko, że to już był chyba 5 lub 6 sezon. Bardzo fajnie wspominam te czasy choć jazda starym krzesłem na górę byłą wyzwaniem dla twardzieli. Pozdro
-
Cześć Pierwsze zdanie sugeruje jakąś dziwną myśl... Pozdro
-
Cześć Ja - jeżeli Shiffrin zachowa spokój to raczej nie będzie specjalnie do niej podejścia, tym bardziej, że jest podbudowana SG a poza tym mam wrażenie, że wyrobiła sobie wspaniały dystans psychiczny do osiągnięć - po prostu jej wisi - i dlatego jedzie bez obciążenia i spiny. Za to nasza słowacka mistrzyni jest pod ścianą. Jeździ w tym roku nerwowo, wygrała tylko Flachau. Nawet w S. Mlynie - czyli praktycznie u siebie - popełniła spore błędy. Zaskoczyłaby mnie jej wygrana w czymkolwiek na tych MŚ. Tak mi się wydaje ale... wiesz, w każdym razie będzie ciekawie. Co do niespodzianek to... no wiesz... Francuzi nie mają ekipy w szybkich konkurencjach... Ja mimo wszystko stawiam na gumowego Szwajcara - jego jazda jest tak miękka, ma tak niesamowity talent czucia terenu - wielki talent. Choć oczywiście tak pięknie jak Hermann nie jeździ. 🙂 Pozdro
-
Cześć Nie ma opcji aby jakakolwiek hybryda była lepsza na przygotowana trasę od GS czy SL. Oczywiście dla umiejącej jeździć osoby. Pozdowienia
-
Cześć Mógłbyś uściślić bo nie za bardzo rozumiem. Jesteś doświadczony z dużym stażem, chcesz narty na stok i MINIMUM 80 pod butem??? W jakim celu? Na jakim typie nart zazwyczaj jeździsz? Gdzie najczęściej jeździsz, konkretne miejsca? Może filmik? Pozdrowienia
-
Cześć Nie no to od razu wiadomo nawet nie oglądając - zły najazd, odciążenie i już jesteś poza - tak jak pisze Mlesik. Mam wrażenie, że może oglądając nie uwzględniła, że będzie tak szybko i koniec. Pozdro
-
Jutro Krajno lub Bałtów. Tylko na to mnie stać.
-
Cześć Nie widziałem ale po czasach sektorów sądząc jechała na maksa i coś nie zagrało. Myślę - parząc na wyniki, że trasa (jako bardziej GS niż DH) jej podchodziła i zdecydowała się pójść na całość a jednak nie jest tak objeżdżona jak inne z czołówki. Pozdro
-
Cześć BMP, jeżeli masz wątpliwości co do tego czy taka różnica we flexie ma znacznie to weź sobie przymierz w ciemno jakiś konkretny model buta z indeksem 100 i 110 dobrze dobrane w identycznym rozmiarze. Jeżeli powiesz który jest który nie wiedząc wcześniej, i nie pomylisz się w paru próbach - stawiam co lubisz. Większe znaczenie ma krój buta. RX to (teoretycznie) linia freeridowa a więc but trzyma Cię dość prosto jest mało agresywny co nie znaczy, że to but zły. Bardzo fajny sprzęt dla kogoś kto nie ma ambicji bardzo agresywnej jazdy. Pozdrowienia
-
Cześć Motywacja do szkolenia się jest oczywistością i u Ciebie jej nie brakuje. Natomiast szkolenia nie zastąpią objeżdżenia. Mogę tylko napisać jak to było ze mną. Jeździłem na nartach odkąd pamiętam choć jako dziecko mieszkałem w ... Koszalinie. W wieku nastoletnim i licealnym wydawało mi się, że praktycznie jestem doskonałym narciarzem. Upadki się zdarzały ale były wliczone w zabawę. Żaden stok nie miał dla mnie tajemnic a jazda po Bieńkuli (która zawsze była polem muld głębokich na minimum pół metra, Ścianie czy Kasprowym (tam byłem najczęstszym rezydentem, łącznie z wielokrotnym podchodzeniem na szczyt gdy wszystko było pozamykane a wiatr ustawiał kijek puszczony na pasku poziomo, przy widoczności 5-7m) to była po prostu fajna zabawa. Wtedy też (wczesne lata 80) zainteresowaliśmy się baletem na nartach. Gdy byłem na studiach kumpel wpadł na pomysł zrobienia uprawnień i pojechaliśmy na kurs PI. Okazało się, że o narciarstwie i o tym jak wygląda poprawna jazda... nie mamy, bladego nawet, pojęcia. Jednak objeżdżenie i zdobyte w różnych, czasami trudnych, warunkach doświadczenie procentowało i praktycznie w ciągu dwutygodniowego kursu nadgoniliśmy nasze braki. Ale... mieliśmy już wtedy w nogach prawie 20 sezonów i mieliśmy w podświadomości wyważenie, grę krawędzi, synchronizację ruchu, dobór techniki itd. Wystarczyło to tylko poukładać. Tak, że szkolenie jest niezbędne na każdym poziomie rozwoju ale bez objeżdżenia w różnych warunkach na różnych nartach pozostałoby tyko teorią. Osobiście znałem, poznałem trzy osoby w życiu, które były naturalnymi narciarskimi talentami: Pierwszy to kolega z kursu instruktorskiego. Lekkoatleta o nieprawdopodobnych zdolnościach ruchowych w sensie świadomości przełożenia napięcia mięśni na ruch. Chłopak jeździł 4 lata i na CKI potrafił praktycznie wszystko, do tego z charakterystyczną sportową manierą. Naturalnie jeździł GSa i SL kładąc wszystkim, łącznie z byłymi zawodnikami, o ewolucjach nawet nie mówię. Drugim był kolega Wojtek o nieprawdopodobnym życiorysie - to ten, który w stanie wojennym uciekł z kumplem pontonem na Bornholm. Koleś był żeglarzem ale również posiadał niesamowitą zdolność przełożenia tego co się pokazywało czy opisywało na własny ruch. Opanował jazdę na nartach (a to były czasy długiej deski) w ciągu jednego dnia - pług, łuki płużne, skręt z pługu, z półpługu, skręt równoległy - wszystko po jednej próbie było OK. Nigdy w życiu wcześniej ani później czegoś takiego nie widziałem. Trzecim był mój syn. Niestety trenował wyczynowo inny sport a przede wszystkim nie mieliśmy kasy aby w ogóle myśleć o wyczynie. Reszta tysięcy ludzi, które poznałem na stoku przez te ponad 50 lat musiała dochodzić do jakiej takiej jazdy latami ale nie znaczy to, że nie zostali dobrymi narciarzami. A warto być dobrym i jeździć ze świadomością, bo jest się wtedy bezpiecznym dla siebie i innych, nie podejmuje się złych decyzji, ma się cały czas pełną kontrolę a to sprawia, że jesteśmy swobodni a zabawa może być naprawdę pełna. Pozdrowienia
-
Cześć No to jeszcze nie jest źle. Pilnuj Bartek tego kolana bo jak będzie nadszarpywane regularnie to będzie się stale osłabiać i zdolność zrastania się spadnie znacznie. Może jakiś stabilizator na dokończenie sezonu by trochę zabezpieczył to więzadło. Czy lekarz sugerował takie rozwiązanie? Pozdro serdeczne
-
Cześć Ale zaawansowanie techniczne nie ma nic wspólnego z "twardością" buta. Wysoki flex to ułatwienie a nie konieczność czy warunek. Narciarz na nartach wyważa się sam. Natomiast oddzielna sprawa to sprzęt do jazdy zaawansowanej, szybkiej czy wyczynowej. Pozdro
