Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 009
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Doradźcie coś. Mamy pod opieką dwoje wnuków: chłopak 8 lat i dziewczynka 5. Wnuk już nieźle sobie poczyna, a wnuczka zaliczyła w zeszłym sezonie kilka nieśmiałych zjazdów. Oboje mają kupiony sprzęt. Chcemy ich zabrać na 4-5 dni w ferie mazowieckie (druga połowa stycznia 2024) gdzieś w Polskę na narty. Wnuka spróbuję pouczyć sam, ale do wnuczki potrzebny instruktor dla maluszków. Gdzie jechać? Najlepiej niezbyt daleko od Krakowa. Pomyśleliśmy o Kasinie. Tam jest mały wyciąg dla maluszków. Wnuk chyba dałby radę na głównych trasach. Ale może cos innego? Np. Witów? Może macie coś do polecenia?
  2. Czy ja stwierdzam fakty? Ja tylko powtarzam po innych mądrzejszych i lepszych ode mnie. A w moim wieku szkolenie już nie pomoże. 🙂 Zwłaszcza szkolenie w carvingu. I jeszcze coś dopiszę. Adamie, napisałem niefortunnie: "jako instruktor szkolący poczatkujacych i sredniaków..." bez żadnej ironii. Mogło zabrzmieć jak ograniczenie Twojej roli do szkolenia "maluczkich", więc nie musisz się znać na niuansach. To było tylko wyjaśnienie dlaczego dążysz w przekazie dla kursantów do prostoty. I nic więcej nie miałem na myśli. 🙂
  3. Jako instruktor szkolący początkujących i średniaków masz rację. Musisz w uproszczony sposób przekazać podstawy. Ale tu na forum mamy sporo ludzi, którzy chcą się w narciarstwie zjazdowym doskonalić. Już nieźle jeżdżą, ale chcą to robić jeszcze lepiej. Np. Piotrek (Chertan), na ile poznałem jego narciarskie intencje. Zaczął jeździć na nartach stosunkowo niedawno, ale próbuje to robić coraz lepiej. Stąd jego udział w wyjazdach doszkalająch z Filipem. Jak dla mnie super pomysł. Też bym tak robił będąc w jego wieku, tyle że moje szanse byłbyby niewielkie z powodu braku zgody żony. 🙂 I stąd zapewne również zainteresowanie Piotra teorią. Takich jak on jest tu kilku. Podstawy skrętu ciętego są proste. Przechylamy kolana w stronę przyszłego skrętu, narty same skrecają, itd. I to wystarczy do przyjemnego bujania sie na krawędziach na łagodnym stoku. Ale jak pokazuje Tom to nie wystarczy w trudniejszym terenie i przy większych prędkościach. I zaczynają się "komplikacje", które świetnie tłumaczy w filmie: odciążenie (release) dolnej nogi, toppling (przewracanie się), wczesne zakrawędziowanie... To już nie jest takie proste. To jest dalej skręt cięty, ale niewiele ma wspólnego z tym prostym bujaniem się na krawędziach. Żaden ze mnie specjalista w skręcie ciętym. Za stary jestem by go dobrze opanować. Nawyki klasyki i ograniczenia zdrowotno-wiekowe. Nie te kolana, kręgosłup, biodra. Tu boli i tam boli przy ambitniejszych skrętach. 🙂 Ale staram się stosować w jeździe pewne elementy skrętu ciętego. W sumie jadę nim w łagodniejszym terenie, a w trudniejszym jest to mieszanka klasyczno-carvingowa. I staram się jednak zrozumieć na czym polegają mechanizmy różnych skrętów, nawet wtedy, gdy nigdy nie będę ich do końca wykorzystać.
  4. Tyle że pokazuje to w jeździe na nartach. 🙂 U Maćka trzeba było sobie co nieco wyobrazić jak to będzie w realu narciarskim. No i w całym filmie Toma jest jeszcze poruszonych jeszcze kilka aspektów. Np. rozróżnienie carvingu dla leniwych i tych ambitniejszych. 🙂
  5. Adamie, dzięki za pozdrowienia. 🙂 Nie za bardzo zgadzam się z Twoimi wnioskami, ale myślę, że dyskusja "akademicka" w internecie, bez fizycznego pokazania na pólku jest co najmniej trudna. Jakoś coraz mniej mam na nią ochotę. Z różnych powodów. Ale Twój pokaz w pięknych okolicznościach przyrody, geografii i pogody bardzo mi się podoba. 🙂 Odnośnie polskiego programu i mechanizmu skrętu ciętego. Czyli w uproszczeniu, skrecamy przez zmiane krawędzi. Prawda, tylko że to jest ubogi wariant skrętu. 🙂 Świetnie wyjaśnia to Tom Gellie w swoim filmiku, który już "cytowałem. I w nim też jest o uruchomieniu skrętu, od którego zaczynam link do filmu. Chyba swoim zwyczajem "przetłumaczę" ten filmik, bo jest naprawde niezły.
  6. Dzięki. Wszystko jasne. Facet (R. McGlashan) pokazuje trzy typy przejścia: rozciągnięcie (coś w rodzaju naszego NW), coś pośredniego i ugięcie (odciążenia dolnej narty). I jakie są tego konsekwencje. M.in. ruch tułowia góra-dół w pierwszej wersji. Mnie najbliżej do "middle". 🙂 I jeszcze jeden celny komentarz do filmiku: Any way you cut it, the skis get light over the snow as the edges change. In the old days, extension was called up-unweighting, flexion was called down-unweighting (or avalement), and most of us used one or the other or something in between as the terrain dictated. And I realized that my difficulty in bumps increased with a decline in my use of flexion. Warto też poczytać inne komentarze poniżej filmiku. Niektóre całkiem trafne wg mnie. Np. o tym, że dolne odciążenie stało się religią. I że większość optuje za middle. Ufff. 🙂
  7. Już poprawili. Prawie OK. Da się? Da się. 🙂 https://pl.wikipedia.org/wiki/Mulda_(narciarstwo)
  8. Jeszcze raz wracam do tego filmu. Przyjrzałem mu się bliżej. W filmie są napisy, które przysłania polski tytuł i które wszystko wyjaśniają. W pierwszej części jest "The inside leg extends to the same height as the outside leg to transition", czyli rozciągamy (w domyśle naciskając na nią, obciążając ją) wewnętrzną nogę by osiągnąć tę samą długość co ma zewnętrzna w fazie przejścia. I dobrze widać to na filmie (warto wrzucić zwolnienie). Widać wyraźnie, że narciarz podnosi się, tułów idzie do góry, bo narta zewnętrzna była mocno wyprostowana i nie zmienia swojej długości. A w drugiej części mamy "The outside leg flexes to match the flexion of the inside leg to transition". Czyli uginamy (w domyśle odciążając ją) zewnęrzną nogę aby dojść do tego samego stopnia ugięcia co ma wewnętrzna noga w fazie przejścia. Tułów tylko nieznacznie sie podnosi. Nie wiem co chciał autor pokazać? Można sie domyślić, ale lepiej byłoby obejrzeć cały film. A termin "wysokie stanie" jest mętny. Tłumaczenie z "high stance" czyli "wysoka pozycja"?
  9. Lekko wkurwiłem się na wiki. Wiem, że nie jest idealna, że zdarzają sie jej, czyli autorom wpisującym, błędy, ale tym razem przesadzili. Zrobiłem własną edycję. Zobaczcie. Ciekaw jestem czy "cenzura" przepuści? 🙂
  10. Nie załapałeś. 🙂 To była aluzja do Ciebie jako matematyka nie znawcy muld. Właśnie w matematyce możesz sobie cokolwiek zdefiniować na początku i jak tylko konsekwentnie się trzymasz definicji to wszystko jest OK. W skrajnym przypadku możesz zdefiniować punkt jako prostą. 🙂 Tak mnie przynajmniej uczono na studiach. 🙂 Dałem akurat przykład z życia. BTW wziąłem go z książki A. Peszka "Narciarstwo dla zaawansowanych". Wydanie z 2010 r. W rozdziale o muldach pisze tak: "Mulda poprawnie to zagłębienie śniegu między garbami, ale potocznie rozumie się ten termin przeważnie odwrotnie jako wzniesienie, a nie zagłębienie. Takiej "niepoprawnej" konwencji będziemy używać w naszej książce".
  11. Super materiał. "Toppling" (przewrócenie), wczesne krawędziowanie. Widać świetnie różnicę między skrętami bez topplingu, bez odciążenia (czy zmiękczenia) dolnej narty i takim zwykłym skrętem carvingowym dla leniwych, gdzie zmieniamy tylko krawędzie. W sumie bardzo podobny do filmiku P. Lorentza o transferze obciążenia, BTW też Australijczyka. Choć chyba nie ex. 🙂
  12. Z tym Austriakiem i Włochem to trochę tak jak w matematyce. Na początku definiujesz co znaczy w dalszych wywodach to czy tamto. Np. definiujesz, że mulda to pagórek. 🙂 I dalej wszystko jest OK. Prawda star? 🙂 Czyli takie sformułowanie, z którym często się spotykam w filmach "moich" Francuzów: "on š'équilibre sur la jambe extérieur" (dosłownie: równoważymy się na nodze zewnętrzej), można prztłumaczyć jako "balansujemy na nodze zewnętrzej"? A tak w ogóle narciarstwo zjazdowe to przecież sport równowagi. 🙂 Dyziek, bardzo cenne są Twoje wpisy.
  13. Adam, ja nie piszę o tym, co instruktor ma mówić kursantom. Ja piszę o swoich kłopotach z "tłumaczeniem". Masz gadaninę człowieka na filmie i chcesz ją sensownie przetłumaczyć. To mój problem, bo niekiedy nie jest to oczywiste.
  14. Tak, zrozumiałe, ale ja tłumaczę starając się zachować to, co autor mówi i ma na myśli. A on wyraźnie pisze o równowadze, nie obciążeniu. "Łapanie" równowagi na narcie to trochę co innego niż zwykłe obciążanie jej. Na szczęście to tylko podpisy do filmu, a nie literatura. 🙂 Na filmie i tak widać o co chodzi.
  15. Rozumiem Cię. W pewnym sensie te nasze akademickie dyskusje o sutebtelnościach to zaśmiecanie wątku. 🙂 Tak jakoś człowieka kusi by coś napisać, gdy zobaczy na forum coś ciekawego. BTW, zawsze miałem kłopoty z samym pługiem. Jednym z elementów egzaminu, już nie pamietam na jakiego instruktora, był pług aż do zatrzymania się. Mnie to nie bardzo wychodziło. Długie narty, 210 cm, być może jakieś ograniczenia anatomiczne i... d... zbita. Nie potrafiłem się zatrzymac pługiem.
  16. No właśnie. Nie takie proste. Francuzi na filmie mówią mniej więcej tak (tłumaczę dosłownie): "równoważymy się na narcie zewnętrznej". W znaczeniu przyszłej zewnętrznej. Chodzi o to, że po jej obciążeniu, mocno na niej stojąc, mamy zachować równowagę. No to jak to powiedziec po polsku? Przecież takie "równoważymy się na narcie" to nie po polsku. "Przenosimy równowagę..."? Też nie po polsku. Może "przenosimy ciężar na nartę i staramy sie na niej zachowac równowagę". Poprawne, ale za długie. No to może "przenosimy balans"? 🙂 Bo tak naprawdę to my balansujemy na tej narcie. 🙂 Wbrew pozorom nie jest to tylko gadanina językowa.
  17. Dla jednych nie istnieje, dla innych istnieje. Nawet ją pokazują i jej uczą. A ja staram się pokazać niektóre filmy YT, gdzie to ma miejsce. Słownictwo. Masz rację, z tym jest kłopot. Mamy swoje polskie terminy, które niekoniecznie są kompatybilne, by użyć komputerowego żargonu, z tymi zagranicznymi. Kłopot pojawia sie wtedy, gdy, tak jak ja to robię, tłumaczysz zagraniczne filmiki czy teksty. Staram się tłumaczyć jak najbliżej intencji autora, niekoniecznie zgodnie z polskimi pojeciami. Np. u Morgana pojawia się zarówno termin "initiation" jak i "declanchement". Z pierwszym nie ma kłopotu, bo mamy nasze polskie "inicjacja" pochodzenia francuskiego. 🙂 Ale Morgan i Jeremy częściej używają drugiego terminu - "declanchement". Formalnie znaczy "spust", ale używa się go jako "uruchomienie, wywołanie". Np. uruchomienie alarmu. Odpowiednikiem tego słowa jest angielskie "trigger", który też ma podobne znaczenia. I ja "declanchement de virage" tłumaczę jako "uruchomienie, wywołanie skrętu". Program nauczania PZN zmienia się jak poczytaliśmy wyżej. M.in. dostosowuje się do zagranicznych. I b. dobrze. Np. znika śmig i będzie tylko skręt krótki. Jakbym przewidział. 🙂 Choć wątpliwości pozostają, bo słowo "śmig" jest dobrze zakorzeniowne w polskim języku i szkoda go. Pojawi się podobno słowo "balans". Co będzie oznaczać zobaczymy, ale mnie bardzo go brakowało przy moich tłumaczeniach. BTW przypominam, że tłumaczę za friko w ramach szlachetnej pomocy bliźniemu. 🙂 No i własnej zabawy. 🙂 Tam gdzie my powiedzielibyśmy "przenoszę obciążenie na nogę zewnętrzną", tam Francuzi piszą o "przenoszeniu równowagi na nogę zewnętrzną" w znaczeniu złapania na niej równowagi. Niby to samo, ale niekoniecznie. Teraz będziemy mogli napisać "przenoszę balans na nogę zewnętrzną". Adamie. Zdecydowanie warto podpatrywać co się dzieje narciarsko w nacjach liderujących w narciarstwie. I kopiować to, co dobre. Kto wie, może pewnego dnia pojawi się w polskim programie sformułowanie "uruchomienie skrętu z odciążenia dolnej narty". 🙂
  18. Aluzju ja poniał. 🙂 Ale a propos samogłosek i ich wymowy w jęz. francuskim. Otóż gdybyś chciał to wytłumaczyć nie frankojęzycznemu byłby kłopot. Np. 3 rodzaje "e". A ich wymowa ma znaczenie. Niekiedy zmienia sens słowa. Podobnie z "u" - 2 rodzaje. Trochę jak umlauty w niemieckim. Aglosas ma ogromne kłopoty z wymową miękkiego "u". Z kolei Francuz i Włoch nie wymówi zgłoski "h". No chyba, że się nauczy, ale to dla niego nie takie proste. Trochę tak jak dla nas wymowa francuskiego "r" i miękkiego "e". Rudzki i Kobiela - giganci tamtych czasów. Kobiela zginął w wypadku samochodowym w 1969 r. Miałem wtedy 19 lat.
  19. A dopiero co była dyskusja tu na forum na ten temat. 😉
  20. Do doskonałości to mi dużo brakuje, chyba że piszesz ironicznie. 🙂 Od dawna interesuję sie "teorią" jazdy na nartach zjazdowych, cokolwiek to znaczy. Kupiłem i przeczytałem prawie wszystkie możliwe książki w tym zakresie wydane w Polsce. No powiedzmy kilka lat temu, bo ostatnio korzystam głównie z treści zagranicznych. Znałem pobieżnie programy nauczania SITN. Nawet artykuł współnapisałem dla żony o teorii skrętu carvingowego. I co? I dopiero po zapoznaniu się przez przypadek (BTW dzięki skiforum i wpisom Veterana) z programem niejakiego Morgana Petinot (filmy + trochę pisaniny) uświadomiłem sobie, że istnieje coś takiego jak wywołanie skrętu z odciążenia dolnej narty i że ja to bezwiednie stosuję od jakiś 50 lat. Nie wiem dlaczego nie ma tego w polskiej literaturze. Fakt, to technika dla zaawansowanych, ale przecież takich jest sporo i do tego, czyli zaawansowania, się dąży. Przynajmniej powinno, bo wielu wystarczy zwyczajne zwożenie się i drobne piwko w przerwach. 🙂 Owszem, jest cały program H. Harba, który by mi to wszystko wyjaśnił, ale ja się z nim wcześniej nie zetknąłem. Ten program Morgana jest płatny. To co pokazuję niekiedy na forum, bezpłatne filmiki Morgana czy Jeremy'go, stanowi niewielki fragment tego, co jest w części płatnej, której ze zrozumiałych względów nie mogę udostępnić publicznie.
  21. Racja, ale weź pod uwage oczywisty fakt, że zanim dojdziesz do etapu "wytresowania", gdy działasz intuicyjnie i "bezmyślnie", to najpierw musisz się nauczyć, przejść etap nauki. Jeździć na nartach, skręcać czy prowadzic samochód. I niestety, istnieje ryzyko, że nauczysz się źle, tzn. będzisz wykonywał pewne ewolucje czy ruchy błędnie. I nie tak łatwo te błedy później wyeliminować czy poprawić bo już stały sie nawykiem. Po to jest m.in. to wczesne "rozkminianie" by nauczyć się poprawnie. Dam Ci dwa przykłady. Do czasu pierwszego kursu narciarskiego w wieku 18. lat byłem samoukiem. Całkiem nieźle np. opanowałem śmig. Tyle że z niewiadomych powodów nie wbijałem prawego kijka. Sporo czasu zeszło zanim zacząłem nim poprawnie pracować. A drugi przykład to jazda mojej siostry. Zaczeła od skrętów z oporu i dośc długo tak jeździła. Potem opanowała skręty równoległe, ale został jest niestety ów charaterystyczny "trójkąt" w układzie nóg.
  22. To wina YT. 🙂 Wszystkie filmy niepubliczne (czyli dostępne dla mających link), a taki był ten filmik, z przed któregoś dnia 2017 r. stały sie prywatnymi. Musiałem zmieniś status prywatny na niepubliczny. Zwariować przyjdzie. 🙂
  23. Nie! Chodzi o drobną różnicę w czasie, ale przede wszystkim o inną mechanikę. Zaczynasz od odciążenia dolnej narty a nie od obciążenia górnej przez przesunięcie środka ciężkości w jej stronę. BTW, nie ma tu żadnego odciążenia poprzez wyjście w górę. Jest odciążenie dolnej narty przez aktywne podciągnięcie nogi do góry. Gdy zrobimy to przesadnie, narta potrafi znaleźć się w powietrzu, co wcale nie jest wskazane. Różnice między dwoma sposobami tłumaczą i pokazują Jeremy i Paul. Wystarczy wejść w odpowiednie fragmenty ich filmów. W uproszczeniu Paul tłumaczy to w 1:08 minucie swojego filmu, a Jeremy w 3:40 minucie. Prościej się nie da. 🙂 W sumie każdy jeździ jak uważa i jak mu lepiej. O ile tylko rzecz jasna nie zagraża innym. Mnie ten sposób skrętu, przez świadome odciążenie dolnej narty poprzez jej podciągnięcie do góry pasuje od jakiś 50 lat. 🙂 Daje to płynną jazdę bez przesadnych ruchów tułowia góra-dół. U mnie zaczęło sie od kursu na instruktora, gdzie uczono nas idiotycznej techniki odchyleniowej, na szczęście - z pewnymi wyjątkami - dziś zapomnianej. Tej nie nauczyłem się dobrze, ale nieświadomie zacząłem jeździć techniką z odciążeniem dolnej narty. Dopiero całkiem niedawno dowiedziałem się, że ma swoją nazwę, że niektórzy ją uczą a jeszcz inni kontestują. 🙂 OK. To tyle z mojej strony w tym temacie. PS. Dorzucam mój filmik (z moją jazdą) z Lubomierza z 2005 r. Dopiero po raz drugi w życiu na slalomkach. Góra trasy jest b. stroma. Sporo błędów, ale właśnie w górnej częsci widać (najlepiej w zwolnieniu) jak stosuję tę technikę skrętu. Odciążam dolna nartę, czasem przesadnie i ustawiam ja w powietrzu na krawędzi, nawet jeszcze przed dotknięciem śniegu. Tak jak uczą w programach. 🙂 Oczywiscie wtedy nie miałem pojęcia jak to sie nazywa i na czym polega. Robiłem to całkiem nieświadomie.
  24. Fakt, od dawna. Warto popatrzeć na stare filmy Lito Tejada-Floresa. Nawet o carvingu mówi. 🙂 Daję link od fragmentu dotyczącego odciążenia dolnej narty, ale warto obejrzeć cały. Jaki i pierwsze dwa Ski Lesson.
  25. No jednak chwilę to trwa. Odciążasz podciągając nogę do góry i na razie druga noga wciąż jest obciążona. Teraz ciało musi wykonać jakiś ruch w kierunku drugiej nogi, bo inaczej straci równowagę. To trwa chwilę. I dopiero teraz zaczyna się obiążenie drugiej nogi. To straszne dzielenie włosa na czworo, gdy sie o tym pisze czy mówi bez pokazywania. Wydaje mi się, że Jeremy to dobrze wyjaśnia. Bardzo dobry jest też, już tu pokazywany filmik P. Lorenza z moim tłumaczeniem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...