Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 670 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Przwywołałem zawodników PŚ, jako najlepiej przygotowanych fizycznie do narciarstwa, żeby ktoś nie mówił, że kolega ma lepszą kondycję/trenuje na siłce to daje radę cały dzień cisnąć. A jeśli chcesz cisnąć na makasa to niczym się to od jazdy wyczynowej nie różni. Nawet jeśli to jest freeride. Wykorzystujesz maksimimum swoich możliwości w tym co chcesz zrobić. Udaje się w iluś tam %, podobnie jak żaden zawodnik nie przejeżdza trasy idealnie. Czasem glebisz lub się zatrzymujesz, tak samo jak na zawodach. Margines błędu zależy od Ciebie ale tu i tu moze być taki sam. Nie ma jedynie widzów, nagród i zagrodzonej trasy. Nie rozumiem dlaczego wam się dobrze jeździ na tych dłuższych nartach. Na SL 156cm bez problemu jedziesz dowolnym skrętem lub na krechę. Wszystko idzie sprawniej i łatwiej. W gorszych warunkach, w puchu, czy na muldach też dużo lepiej niż na GS. Spędziłem mnóstwo czasu na Pilsku, ale nie mam pojecia co to Hala Walcowa? Gdzie to jest? Ostatnio we Francji z racji pogody i dziadostwa w ośrodku, jeździłem sporo po garbach i świeżym ciężkim śniegu (na GS). Chyba już wyszedłem z wprawy bo szło to bardzo mizernie. Gleb może nie było, ale pit stopy co kilka skrętów i niska prędkość przejazdu. Zresztą to właśnie prędkość jest przycyzną. Jak się w miarę szybko pojedzie to wszystko idzie płynnie i sprawnie, ale jak się psychicznie zablokujesz to walczysz z garbami, czy zakopujesz się w śniegu.
-
Jeśli jeździsz na maksimum możliwości, to nie dasz rady jeździć cały dzień. To jest uniwersalna zasada. Nie sądze by zawodnik PŚ pojechał trening pełnego GS, 40 razy w ciągu dnia. A jeśli nawet, to będzie to jazda na pół gwizdka. Twoi znajomi są lepsi? Czyli właśnie się wożą. Mogą przy tym osiągać wysokie prędkośći, ale nie jadą wymuszonym promienim skrętu, czy rzadko schodzą do pozycji zjazdowej. Podejrzewam, że Ty rozumiesz o co chodzi, ale Clip może nawet sobie nie wyobrażać, że istnieje jazda, w której po minucie jesteś bliski utraty przytomności. Ogólnie dużo ludzi, nawet średnio jeżdzących i o umiarkowanej kondycji nabija też sporo km na stoku. Na czym polega ten fenomen? Przede wszystkmi nie skręcają. Ci słabsi walą na wprost zarzuacając od czasu do czasu nartami by trochę przyhamować. Lepsi jadą już łukami, ale one nie mają stałego promienia, a narty zazwyczaj nie są mocno dociskane. Albo wybierają uślizgi, albo nawet jadąc na krawędzi, promień rośnie wraz z prędkością a na slalomkach powstają kilkudziesięciometrowe łuki. Generalnie jadą tak jak ich narty niosą, a nie założonym wcześniej torem. Dlatego tak duża jest przepaść, gdy nawet niezły amator wjedzie pierwszy raz na tyczki.
-
Często do południa. Jak jeżdżę sam i mam pustą trasę to 3h wystarczy by się kompletnie zajechać. Potem resztę dnia śpisz, plus jakiś lekki spacer, bo na nic innego nie ma siły.
-
Nie wróciłbyś, bo nie miałbyś siły ubrać butów. A jeśli do sportu na co dzień podchodzisz równie turystycznie to nie wiem czy byś nie padł już na rozgrzewce przed nartami 🙂 Takie połączenie kilku tras to jednocześnie seria skrzyżowań, wypłaszczeń i zatłoczonych miejsc. Nie można cisnąć na pełnej predkośći. Zresztą nawet zwykłe załamanie terenu przeszkadza w dynamicznej jeździe. Przed ścianką musisz się zatrzymać/ mocno zwolnić bo nie ma widocznośći. I powinni zakazać. Nawet po jednym grzańcu koordynacja i czas reakcji są zabużone. Jak kiedyś spróbujesz pojechać na maksimum molziwości to zobaczysz, że nawet po niewielkiej ilości alko już się tak samo nie jedzie.
-
Zdecydowanie jeździsz turystycznie. ;) - Od 9 do 16.00 nie ma szans tyle wytrzymać. do południa spokojnie wystarczy by poźniej cały dzień nie mieć siły na nic. - Dobrze się jeździ jak co najmniej 2 razy zjechałeś daną trasą Gdy trasy nie znamy strach mocniej pojechać bo nie wiadomo jakie warunki. - Praktycznie nie ma tras po 5-10km. Nawet w Alpach większość tras ma 2-3km. Wyjątki się znajdą ale nie jest ich wiele. Trawersów nie liczę. Sekwencja kilku tras z licznymi skrzyżowaniami to nie to samo co jedna oddzielna trasa. - Technika, prędkość, przeciążenia o to w tym chodzi - Picie alkoholu uniemożliwia jazdę. - Przy orczykach często są najfajniejsze trasy - bo puste. - 3-4minuty to klika km czyli prawie zawsze zjazd nie trwa dłużej. Zresztą i tak się staje co minutę.
-
Bedzie ciezko, juz sie przyzwyczailem do tego forum.
-
Nie trzeba. Możesz zjeść obiad w knajpie na stoku lub poza. Możesz zabrać autem małą lodówkę z gotowcami z cateringu. Jak jest hotel z super żarciem to może warto dopłacić ale jak wyzywnie kiepskie to wolę własne, nawet na bazie gotowców. Apartamenty z reguly też się dużo lepiej nadają na rózne grupowe posiadówki niż małe pokoje hotelowe.
-
Jak chcecie tylko pić gorzałe to super wybór, ale na narty bardzo słaby. Słabe trasy i dzikie tłumy na.....ych rodaków. Za to polecam latem na rower:
-
Jechałem tą trasę choć już dobre pare lat temu. Jak tam jest 45 stopni(na trasie) to ja jestem zawodnikiem redbulla. Muld specjalnych też nie było, choć to akurat może się zmieniać.
-
Podejrzewam, że 90% ludzi nie ma pojęcia, że to niebezpieczne. Fatalny błąd, którego serwisant nie powinen popełnić, ale do wielu debilizmów widzianych w necie to jeszcze daleko.
-
Rożnie z tym jest. W jednym produkcie material może stanowić 1% ceny końcowej a w innym 90%. Dostawcy też tłumaczyli, że są koszty energii, czynszów, administracji, kontroli jakości, pakowania itd. Tylko jak się to dokładnie policzyło to przy większych seriach to dalej miało mały udział w cenie. Najpierw gadali że po niewielkiej obniżce już by dokładali do interesu a potem się okazywało że jednak opłaca im się produkować to samo 2x taniej. Wielu zbędnych kosztów można uniknąć, a te niezbędne też zminimalizować. Firmy przyzwyczajone do wysokich narzutów często są słabo zoptymalizowane, generują zbędne operacje, zużywają więcej materiałów niż to konieczne, czy zbyt wolno wykonują daną pracę. Jak przychodzi kryzys i trzeba zejść z ceny to wtedy albo upadają albo dostosowują się do nowych realiów, produkując wydajniej.
-
Kupowane elementy stanowią niewielką część naszego gotowgo produktu. Dany projekt jest też zakontraktowany już wcześniej, więc obniżek nie ma/ podwyżek też nie. Ale tak, jeśli oszczacuje koszt części na mniejszy przy wycenie nowego projektu dla klienta końcowego, to cena naszego produktu też będzie niższa. Staramy się utrzymywać podobny poziom narzutu przez cały czas. Nie wystawia się też pism do prezesa. Jak coś chcesz zaproponować to po porostu dzwonisz do niego, lub piszesz na teams.
-
Jak coś się produkuje na wschodzie to teraz się nakleja "Designed in EU". A tutaj znalazłem jakiegoś typowo chińskiego producenta. https://www.alibaba.com/product-detail/FLORUIT-Custom-Winter-Sports-Alpine-Ski_1601221093902.html?spm=a2700.7724857.0.0.7f145178i8rT0W
-
A ten akapit w PIERWSZYM poście czytałeś: "Sama produkcja już droższa, jest sporo procesów do wykonania, ale pewnie u większości producentów zautomatyzowana. W Handmade to pewnie skladanie z gotowych elementów od podwykonawców, wiec też bez przesady. Także szacowałbym koszt produkcji nart z materiałami na 200-500zł. Mysl techniczna od 20lat bez większych zmian. Reszta to marketing i marże pośredników." Same koszty materiałow szacowalem na kilkakrotnie mniej. O R&D jak widać też wspomniałem. Natomiast koszty promocji i dystrybucji to już nie jest koszt produkcji. Zatem ochroniarza w fabryce możesz wliczyć ale w salonie w Zurychu już nie.
-
Tak, slyszalem o przypadkach ze jak podniesiesz cene produktu premium to sprzedaz wzrosnie zamiast spadac. Ale nie o tym tu pisze. To ze cos jest drogie i przyzwyczailismy sie ze jest drogie, wcale niekoniecznie musi byc drogie. Dlatego lubie prace w zakupach dla przemyslu. Ceny nizsze 2-3 razy niz wczesniej to u mnie w pracy nic niezwyklego. Zdazaly sie przypadki ze kupuje cos 10x taniej niz do tej pory. Oczywiscie nie zawsze to jest mozliwe i czasem nawet -10% to sulces.
-
I znowu zupełnie nie w temacie. Superniszowy produkt projektowany na granicy wytrzymałości, regularnie modyfikowany, mający spełnić normy bezpieczeństwa i wytwarzany zupełnie inną technologią. Zużycie materiału też jest kilkakrotnie większe bo tu są elementy frezowane z większych kawałków. Możesz do porównania dodać jeszcze konsultacje prawnika lub lekarza wtedy narut względem materiału zbliży się do nieskończoności. Skupcie się na nartach(zjazdowych) bo ich budowa jest prosta a nakłady na R&D w ostatnich latach niemal zerowe.
-
Ja Cię nie przekonuje, że ja dam radę produkować narty w jakiejkolwiek kwocie. Tylko że masowo produkowane przez czołowych producentów nart tyle właśnie lub mniej kosztują na wyjściu z fabryki na dalekim wschodzie. To ile potem importer wyda na promocje, sprzedaż, pensję zarzadu i administracji oraz unijne podatki to nie jest koszt produkcji. A wniosek dla użytkownika jest bardzo prosty. Gdyby nie napompowany łańcuszek promocyjno-dystrybucyjny i wysokie marże kolejnych pośredników to narty mogłyby kosztować kilkakrotnie mniej. Jak zresztą mnóstwo innych produktów.
-
Fajne historie, ale co to ma za zawiącek z tematem.? Ja się zawodowo zajmuje m.in. "wycenami z dupy" czyli na niepełnych danych i ze sporą ilością niewiadomych. Można oszacować koszt wytworzenia na podstawie zastosowanych materiałów i stopnia skomplikowania wymaganych procesów produkcyjnych. Zresztą część tych procesów, które wystąpią przy produkcji nart to nawet znam. Koszt produkcji danego produktu to jest tyle za ile rzeczywiście można go zrobić. Oczywiście biorę pod uwagę że potrzebne są maszyny, narzędzia, czas na przygotowanie produkcji, przezbrojenia, kontrolę jakości itd. W przypadku nart, można je produkować w biednych krajach, więc i do tamtych realiów się odnosi. Woluimen 140 tys szt to też już nie jest żadna garażowa manufaktura. A to że Ty jako producent wezmiesz sobie w leasing kilka nowych aut i wliczysz w koszty, albo stoclki otworzy elegancki salon w centurm Zurychu to nijak się ma do kosztu wytworzenia, choć księgowo pomniejszy marże waszych firm.
-
Złoto też jest przeszacowane z uwagi na spekalacyjny charakter ale generalnie jest go mało w porównaniu do materiałów używanych w nartach. 95% buduje dom pierwszy raz. Jak pierwszy raz będziesz chciał zrobić narty to pewnie cena stockli nie wystarczy. Porównanie do zupełnie czego innego ale jak już chcesz to w Bangladeszu przejedziesz te 5km za 7zł. (numbeo) Narty nie są jednak jak taksówka za 20zł/5km. Tutaj bliżej do poziomu bryczki w Zakopanem za 500zł/5km. Sam prowadzisz firmę produkcyjną i mimo że sprzedajesz względnie tanio (bo dla przemysłu) to i tak zdołałeś rozwinąć firmę i jeszcze uzbierać spory majątek, czyli marże wcale nie były minimalne. To teraz wyobraź sobie, że ktoś robi te same produkty co Ty, ale 10x drożej bo są "narciarskie" albo "żeglarskie".
-
No przecież napisałem "marże pośredników" Raczej odwrotnie, przeszacowane. Nie zastanawia Cię, że nowoczesne auto pełne elementów o skomplikowanych kształtach, ruchomych części mechanicznych, czujników, elktroniki, do tego spełniające szeteg norm bezpieczeństwa i środowiskowych i przygniecione unijnymi podatkami kosztuje 5-10x mniej za kg niż proste deski bez żadnych skomplikowanych części? A drogich materiałów w nartach też nie ma. Gdybyś budował 1000 domów jednocześnie, za pomocą pracowników z Bangladeszu i na materiałach kupowanych w Chinach to też by wyszły zupełnie inne kwoty niz te u polskiego dewelopera. Choć w budownictwie ta różnica i tak będzie dużo mniejsza niż w nartach, rowerach czy innych "prestiżowych" branżach.
-
Koszty materiałów do produkcji nart to są śmieszne kwoty. Narty (bez wiązań) ważą 4-5kg Drewno kosztuje kilka/kilkanaście zł/kg, blacha alumnionwa kilkanaście zł/kg, kleje żywice kilkanaście/kilkadziesiąt zł/kg. Może 100zł wyjdzie za parę topowych komórek. Sama produkcja już droższa, jest sporo procesów do wykonania, ale pewnie u większości producentów zautomatyzowana. W Handmade to pewnie skladanie z gotowych elementów od podwykonawców, wiec też bez przesady. Także szacowałbym koszt produkcji nart z materiałami na 200-500zł. Mysl techniczna od 20lat bez większych zmian. Reszta to marketing i marże pośredników. Oczywiście jak wypowie się ktokolwiek zaangażowany finansowo w branżę to będzie zaprzeczał rękami i nogami, ale dokładnych faktur nigdy nie pokaże.
-
Zgubiłbyś jedno zero w liczniku postów 😉
-
Jak pisałem wcześniej to w tym temacie cały czas coś się dzieje, ale ja bym chciał coś trwałego. Pierwszy raz mam doczynienia z tak dużą różicą wieku, więc trudno przewidzieć jak to się dalej potoczy. Jeszcze lepiej 🙂 Nie przeszkadzał jej tłum na stoku i zapierdzielała niemal jak grimson, tylko technikę miała lepszą.
-
Tak się składa, że niedawno wróciłem z tej "wspaniałej" francji. Poza genialnymi widokami, padaka niemal jak na Chopoku. Wolę 20km tras na Hochkarze czy czasem nawet 5km w CG niż 200+ km francuskiego dziadostwa, gdzie każda trasa jest kiepsko przygotowana, na łatwiejszych tłum ludzi, a czarnych nie ratrakują w ogóle, lub na totalny odpierdziel. Do tego hotel jest standardem grubo poniżej najtańszych polskich kwater, a na szczycie możesz za jedyne 30-50 eur zjeść obiad jak z najgorszej budy w Szczyrku. Nie wspomnę, że wyjazd do francji kosztuje znacznie więcej i trzeba się tłuc 3x tyle km. Choć jak lubisz nabijać km w aplikacji i nagrywać filmiki w tłumie podobnych wczasowiczów, to na pewno spodobają Ci się niezliczone km trawersów i polanek. Pojechałem tam tylko z uwagi na 20 letnią pannę, która już miała tam rezerwację i nawet dobrze się bawiłem, ale uczciwej oceny ośrodka to nie zmienia.
