Skocz do zawartości

Na nartach po pięćdziesiatce


Franciszek

Rekomendowane odpowiedzi

Moje pierwsze kroki narciarskie toną w mrokach starożytności. W każdym razie o żadnym nauczaniu nie było mowy. W rozszabrowanych pensjonatach w Karpaczu poniewierała się niezliczona ilość różnych broszurek pokazujących pismem obrazkowym "jak jechać" czy "jak się zatrzymać" i to było źródłem mojej początkowej wiedzy. Było tam również coś napisane, ale w nieznanym mi podówczas języku niemieckim, więc całkowicie bezużyteczne. W każdym razie ruszając do liceum trzymałem się już jakoś na nartach. W liceum każdy zainteresowany mógł otrzymać poniemieckie "meble", oczywiście bez stalowych krawędzi, ale bądź co bądź z wiązaniami typu kandahar. Problemem było smarowanie tych nart. Używało się do tego smaru zwanego smołowcem ( nazwa jest adekwatna do konsystencji i koloru ) Smołowiec należało rozetrzeć na drewnianym ślizgu tak, by utworzył lustrzaną warstwę. Dopiero na to można było położyć parafinę, zwykle po prostu świeczkę. Podstawowym sposobem rozcierania był klocek z korka. Skuteczniejszym acz bolesnym sposobem była własna ręka, bo smar się od reki rozgrzewal i lepiej wiązał z drewnem. Mieszkałem wówczas w internacie i wspólnie z kolegą postanowiliśmy technologię unowocześnić. W tym celu wypożyczyliśmy od kierownika internatu żelazko i za jego pomocą rozprowadziliśmy smar po ślizgach. Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania, ponieważ w czasie gdy byliśmy w szkole Pan Kierownik samowolnie odebrał swoje ( oczywiście nieoczyszczone ze smaru ) żelazko i rozpoczął prasowanie koszuli. Świadkowie obecni w tym czasie w internacie ze smakiem relacjonowali nam, co Pan Kierownik obiecywał nam urwać i jak głośno te obietnice ogłaszał. Co dziwne jednak, nigdy nie zwrócił się do nas z propozycją realizacji tych obietnic.:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 360
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Zanim zacznę o książce, na mały wstęp pozwolę sobie ... Sam tytuł książki przewijał się przez ostatnie lata, przy okazji spotkań rodzinnych, świąt czy innych niezobowiązujących raucików. A wszystko dlatego, że ponad 20 lat temu chwilową pieczę nad Pyszną przejął mój Tata i... tak już zostało. Kilka lat temu, ja z kolei odnalazłam ją i... no właśnie, wtedy najpewniej moja podświadomość doszła do głosu i szeptała: nie mów nic, nie mów, że znalazłaś... Grzecznie się posłuchałam i dziób na kłódkę trzymałam. Dzięki temu, mogłam ją teraz przeczytać (inaczej zaginęłaby niechybnie w czeluściach kolejnej domowej biblioteki na następne lata). Pyszną pochłonęłam dwa razy, jeden za drugim i za każdym razem odkrywałam coś, co wcześniej mi umknęło... Tadeusz miał rację - nieważne w którym miejscu otworzysz, wciąga niesamowicie i chce się wracać i wracać. I jak napisane. W obecnych czasach, gdy króluje joł i ziomal, czytanie Pysznej to miód na moje serce. I uczciwie przyznaję, że nie raz korzystałam ze słownika... Ostatnie rozdziały wywołały u mnie bardzo dużo emocji. Kilka lat temu w Rosji zaginął Ali i jego przyjaciel Kamil... Oni też kochali góry biełucha A na zakończenie... poszperałam w domowych archiwach moich Dziadków... i trochę zdjęć z wielką nostalgią... Rypcium pypcium :)

Załączone miniatury

  • na tyczkach 1.jpg
  • na tyczkach 2.jpg
  • 2.jpg
  • 1.jpg
  • kurs instruktorów narciarstwa 1952r.jpg
  • 3.jpg
  • 4.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olu! Długo czekaliśmy, aż się odezwiesz, ale warto było czekać! :) Okazało się, że narty masz w genach i nie tylko narty ;). Fotografie są fantastyczne i sam nie wiem czy bardziej zachwycać się ich nastrojem i wartością historyczną czy niezwykłą urodą bohaterki fotek. :P Pozdrawiam wszystkich i Ciebie oczywiście. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie Olga napisała, jestem pod wrażeniem! Przypomniałem sobie "Pyszną" po wielu, wielu latach i rozmyślam o tej książce pełnej miłości do gór, do ludzi, którzy góry te ukochali niezwykle. Podziwiam postac Józefa Oppenheima, kierownika przedwojennego TOPR-u, człowieka niezłomnego, wiernego swym towarzyszom, z którym los i historia obeszły sie tak niełaskawie. To jemu tak naprawdę poswiecona jest ta powieść, choc autor tego wprost nie wyraża. Obiecuję sobie solennie odszukac miejsce jego wiecznego spoczynku przy Nowotarskiej i złozyć Mu uszanowanie. Wszystkich, którzy jeszcze nie czytali, zachęcam do lektury" W stronę Pysznej". Przeczytajcie sami, jak to kiedys naprawdę w górach było... Pozdrawiam, Adam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć starszaki! Jeszcze raz oglądam fotki zamieszczone przez Kurczaczka. Staram się rozszyfrować gdzie były robione. :) Chyba udało mi się to dla czwartej fotografii. Pewny nie jestem, ale wygląda na Dolinę Pięciu Stawów - droga na Zawrat. W tle to chyba Gładka Przełęcz, w lewo Gładki Wierch, a po prawej Walentkowy Wierch. Ciekawe czy trafiłem? Drogi Kurczaczku! Wiemy już kto jest na fotografiach. Gdybyś - jeśli to możliwe - mogła zaspokoić naszą ciekawość i podać gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach były robione? Pozdrawiam. Tadek. PS. Jak przez mgłę, ale pamiętam informacje o akcji ratunkowej na tak strasznie dalekiej Syberii...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widok z Zawratu na górną część Doliny Pięciu Stawów. Po prawej skały Zawratowej Turni.

Masz rację. To jest chyba z samego Zawratu. Nie wiem dlaczego, ale zdawało mi się że to było trochę przed przełęczą. Pocieszam się, że pomyłka niewielka i reszta opisu prawidłowa.:) Wiem co mnie zmyliło. Zawrat jest prawie 150 m wyżej od Gładkiej, a na fotografii Gładka wygląda jak by była dużo wyżej. Ciekawe w którą stronę była wycieczka. Z Gąsienicowej do Pięciu, czy odwrotnie. :) Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia, jak na złość, nie były opisane w albumach... Jedyne, to z kursu narciarskiego w Zakopanem (na tym zdjęciu jest moja Babcia, jako jedna z dwóch czy trzech kobitek w nim uczestniczących), który odbywał się od 26.02 do 25.03.1952 roku (i ten napis - nie rozszyfrowałam go dostatecznie, ale brzmi mniej więcej tak - "przykład sportowców Z.S.R.R. jest gwarancją wszechstronnego rozwoju wychowania fizycznego i sportu Polski Ludowej"). Niestety Babcia nie odpowie mi już na żadne pytanie, więc wysłałam do Dziadka (od kilku lat nie ma Go w Polsce) maila ze zdjęciami. Oto odpowiedź jaką otrzymałam (okrojona wprawdzie, lecz skoncentrować się chciałam na zdjęciach)... "...za malo jest na zdjeciach szczegolow, bo snieg jest wszedzie podobny. Po sprzecie i ubraniu mozna wnioskowac, ze to wczesne lata 50-te, niedlugo po urodzeniu sie Piniusia. Moze wiec to byc Zakopane lub Szczyrk..." A tak na marginesie, gwoli wyjaśnienia, Piniuś to moja Mama :). I dziekuję Wam za tak duże zainteresowanie... naprawdę wiele to dla mnie znaczy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się wydawało, że zdjęcie nr 6 to z drogi na Halę Gąsienicową - czy to nie okolice Przełęczy między Kopami? Jejku - Kurczaku Drogi - zazdroszczę takiej Babci i Dziadka! Z tego co się orientuję to jedni moi byli tylko raz w Tatrach - gdzieś się poniewiera ich zdjęcie - chyba z Kościeliskiej. A drudzy? Nic mi nie wiadomo żeby po górach się włóczyli...Tylko dziadek Wojtek na każdej rodzinnej imprezie intonował niezmiennie..."Góralu, czy Ci nie żal..." To chyba na skutek tułaczki po wojnie (pochodzili spod Lwowa) A reszta Starszaków to zdjęć archiwalnych nie posiada? Przeryć albumy proszę - to super idea!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też zrobiłem remanent i coś znalazłem. Były to moje pierwszw, za własne pieniądze zakupione narty o nazwie "Kasprowe". Długie na 210 cm, co wówczas uchodziło za umiarkowaną długośc. Wiązania typu zmodernizowany kandahar, które miały zapewniać wypięcie przy silnym szarpnięciu pięty do góry ( czyli upadku na twarz ) Na szczęście, nie sprawdziłem nigdy ich działania. Bezpiecznika na skrętne przeciążenia nie było. Parę lat na nich przejeździłem, zanim nie pojawiły się pierwsze"metalki", jeszcze nitowane, dzięki czemu nie mogły się rozwarstwić. ( jednak w końcu i one uległy )

Załączone miniatury

  • karpacz60.jpg
  • kasprowe.jpg
  • samotnia60.jpg
  • ww65.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wątek zawitała nostalgia i spleen... To dobrze - powinnismy pamiętać, jak na nartach bywało przed laty, zwłaszcza, że forumowicze, to w zdecydowanej wiekszości naprawdę młodzi ludzie. Zdjęcia sprzed lat, jakie załączyła Olga i Biały Wieloryb, to po prostu rarytasy, białe kruki tego forum i oby jak najwięcej naszych "małoletnich" koleżanek i kolegów zechciało je obejrzeć i zastanowić się nad upływem czasu i zmianiami, które nastąpiły. Cieszę się, że wspominamy przeszość, ludzi - tak pięknie opisanych w " W stronę Pysznej", ich pasje, dokonania, realizowane w tak trudnych czasach - to godne najwyższego podziwu. Narty to nie tylko pogoń za najnowszym sprzętem, zagranicznymi wyjazdami, modnym ubiorem. Narty to także pamięć o ludziach, którzy byli na stokach przed nami, nadawali górom ich nazwy, wytyczali pierwsze szlaki. Nie wyobrażam sobie narciarstwa pozbawionego tej pamięci. To tak, jak w naszych rodzinach, musimy byc świadomi skąd przychodzimy, gdzie jesteśmy i dokąd podążamy... No, wystarczy, bo jeszcze kogos zanudzę;) Trzymajcie się, Adam:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

grazyna w swoim wypracowaniu spowodowała że przypomniałem sobie sposób załatwiania kwater i dojazdu do terenów narciarskich. w listopadzie odbywałem podróż organizacyjną. najczęściej do stacja kolejowa Piwniczna. tam autobusem Jelcz do Kosarzysk (Sucha Dolina) i umawiałem noclegi na okres przerwy międzysemestralnej dla kilku osób. podobnie "zamawiało" się noclegi np. do Szczawy na poczatku 70-tych. z czasem racjonalizacja dobiła się aż do zastosowania poczty polskiej i wymiany listów. któregoś roku przyjechaliśmy nad ranem a tam straz pozarna bo się nasza chałupa shajcowała się na dobre. ale ku chwale, gaździnka załatwiła całkiem niegłupi lokal zastępczy. Dojazd na stok to tez był niezły wyczyn. jak np w Szczawie podał deszcz jechaliśmy do Lubomierza licząc na śnieg. na nartach lub stopem marki Żuk zależy w którą stronę. ale przejmujący wiatr przeszywający tzw. ciepłe ubranie, niekoniecznie nieprzemakalne to jeszcze pamiętam. za to śniegu naturalnego z reguły nie brakowało :cool:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
Witajcie Trochę martwią mnie sporadyczne wizyty dawnych gospodarzy tego wątku. Zastanawiam się jaki może być tego powód: koniec sezonu i w związku z tym brak tematów narciarskich??? Czy jakieś inne licho...???Po cichu liczę, że tym lichem nie stały się nasze cotygodniowe "spowiedzi" -w jaki sposób pracujemy nad formą... Czy te relacje nie "wypłoszyły" dawnych BYWALCÓW??? Jeśli tak to moge obiecać, że będę Was tylko czytać;) Wracajcie- brakuje mi tu Was bardziej od śniegu!!! Janusz(jabol)- jeśli nie lubisz pisać to powklejaj chociaż parę ładnych obrazków- te ostatnie były super:) P.S. Ten tydzień w sportowaniu miał u mnie trochę inny scenariusz. W poniedziałek wycieczka rowerowa zakończyła się awarią sprzetu- drobny wypadek -rower odmówił hamowania-na szczęście kierowca (czyli ja)obył się bez większej kontuzji:)Rower niestety wymaga serwisu.:) W ciągu tygodnia (szczerze) nie za bardzo miałam czas na inne ćwiczenia- wiecie u mnie wysoki sezon -niestety nie narciarski a więc zażywałam ruchu w troche w innej formie:) Za to cały weekend dał mi nieźle "popalić"- Spędzałam go nad wodą , na wodzie i czasem pod wodą. W ramach przygotowań do sezonu ratowniczego bawiłam się w "słoneczny patrol"(na szczęście były to tylko ćwiczenia). Dla sprostowania- rzecz działa się nie na południowych plażach Kalifornii a tylko na Cedzyńskim zalewie- chociaż przyznaję czasem było "groteskowo":) Trenowaliśmy różne akcje ratownicze na brzegu i z łodzi, reanimacje i inne cuda.Jak możecie się domyslać nie było taryfy ulgowej. Nikt przecież w prawdziwej akcji nie pyta czy pochodzisz z Marsa czy z Wenus i czy dasz sobie radę. Dawno już nie czułam się tak zmęczona fizycznie. Ale ja lubie takie zmęczenie... Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam i BIAŁO-CZERWONYM wieczoru z Happy Endem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Coś mi się wydaje Droga Roso, że większośc ludzi po prostu już gdzieś na wakacjach jest...Do tego jeszcze dzisiaj mecz (przegrany:mad:) - stąd ta masowa absencja. Ja jestem w tym gronie nowicjuszem, ale mam nadzieję, że z czasem będę zaakceptowana:)... U mnie zeszły tydzień był niestety również ubogi. Wprawdzie kilka wypadów na rower udało się zrealizować, ale było to dalekie od tego, co sobie zakładałam. Ale muszę również się przyznać (Roso, nie jesteś sama) do małego wypadku..Postanowiłam, że zjadę sobie z dosyc stromej górki i za mocno przechyliłam się do przodu...Stanęłam niemalże na przednim kole, wystraszyłam się i zaliczylam glebe. Na szczescie nie grozną:) Zeby bylo malo wrazen w tym tygodniu, w poniedzialek widzialam na wlasne oczy wypadek: rowerzysta kontra 2 auta. KOSZMAR!! Nie bylam w stanie w tym dniu odsunac mysli od tego co zobaczylam...Mnostwo krwi, krzyk...Nie chce nawet opisywac szczegolow... Mam nadzieje, ze ta kobieta z tego wypadku wyszla bo nie wygladalo to dobrze:( Poza wypadami rowerowymi codziennie starałam sie cwiczyc z obciązeniem. Aczkolwiek taki system nie bardzo mi odpowiada...Dla mnie powtarzanie tych samych zestawow trenigowych jest troszke nudnawe. No chyba, ze w grupie..Wtedy i mobilizacja nieco inna. Plywanie, jazda na rowerze, bieganie a nawet koszenie trawnika - wszystko byle nie silownia i jednostajne monotonne powtarzanie tego samego... Jak co niedziela, z nadzieją patrz na nastepny tydzien...Ale chyba bedzie ciezko...Euro ma swoje prawa:D:D A ja kibicem jestem...niestety:D Pozdrawiam wszystkich gorąco! Ewa PS. A gdzie ksiądz T.??:D:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... PS. A gdzie ksiądz T.??:D:D

Jestem, jestem! :rolleyes:

Już tu ze względu na wiek chciałem się zapisać ale widzę same małolaty, Rosa, Aniouk, Sylwia, Colizja, ...

Janusz! Czyżby Ci to przeszkadzało?! :D Bo mnie nie. :P:p Roso! Jestem pod wrażeniem. Z Twoich dostępnych fotografii wynika, że nie masz warunków zbliżonych do „Pudziana”, :D a ułatwiających bycie ratownikiem. Musisz wszystko wypracować techniką, wytrzymałością i wolą. Chylę czoło… Przy Twoich tygodniowych osiągnięciach wszystkie pozostałe będą chyba baaaardzo blade. Mój sportowy tydzień był standardowy: Czwartek - gimnastyka narciarska, a w niej 4 x 40 przysiadów plus 10 przysiadów z wyskokiem. Piątek - gimnastyka narciarska, a w niej 4 x 40 przysiadów, plus 4 x 10 przysiadów z wyskokiem. Te przysiady z wyskokiem to bardzo fajne ćwiczenie narciarskie. Oprócz mięsni ćwiczy równowagę. Sobota - 2 godziny na ściance. Specjalnie dla Ani były trawersy i to trzy razy. Na rozpoczęcie, zakończenie i przed bulderami. Niedziela - piszę i ćwiczę. Gimnastyka narciarska, a w niej 4 x 40 przysiadów, plus 4 x 10 przysiadów z wyskokiem. Powinienem napisać piszę, ćwiczę i oglądam. Od paru tygodni wszystkie ćwiczenia robię oglądając jazdę wspaniałych narciarzy. Ciekawe czy to, chociaż troszeczkę poprawi moją technikę??? Pozdrawiam. Tadek. PS. Coli! Z Twojej opowieści wynika wniosek dla rowerzystów: jak najdalej od szosy i samochodów. Niestety spora część kierowców zachowuje się tak, jak by nigdy nie jeździła na rowerze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serwusy serdeczne,dla Moich Ukochanych Starszaków (i Dzieciaków:) ) ! Szacowny Tadeusz,pisze o ilościach przysiadów,tak i ja napiszę .Wiedząc ,że sobota "będzie stracona":o ,dałem z siebie wszystko :D i wypompowałem (od poniedziałku do piatku) ,prawie 650 pompeczek. Tadzio,poleca przysiady z wyskokiem,to świetne ćwiczenie-to prawda:p . Ze swojej strony,zachęcam do "pompek z klaśnięciem" (przy wyproście) ,ćwiczy reflex i szybkość (istotne,przy naszych "starych":) kościach i ścięgnach . Sobota,niestety, nie na sportowo,jednak niedziela...niedziela była dla mnie:) . Od rana ,do późnego popołudnia,kręcenie . Jazda bez wyznaczonego celu,tylko po ścieżkach,które pokazywał gps . Nieprawdopodobna frajda !!!:) Naprawdę ! ,zupełnie nowy rodzaj atrakcji .Jazda w nieznane,jednak pod kontrolą ! Bomba - prawdziwa. (Jak jazda Naszego Maniaqa,po żlebach ,...no może przesadziłem;) - Drogi Maniaqu- pozdrowienia!.) Nakręciłem ...sporo ,bardzo sporo kilometrów (Witaj Droga Roso-ałko,Krajanko ) ...niedziela była suuuper.Nadrobiłem zaległości z całego,dość bezczynnego tygodnia.(Choć stres w pracy,pewnie też "parę" kalorii ,wypalił.) Pozdrawiam Ciepło,Wszystkich trenujących.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[QUOTE=Tadeusz T Roso! Jestem pod wrażeniem. Z Twoich dostępnych fotografii wynika, że nie masz warunków zbliżonych do „Pudziana”, :D a ułatwiających bycie ratownikiem. Musisz wszystko wypracować techniką, wytrzymałością i wolą. Chylę czoło… /QUOTE] Tadeusz- ja mam tylko duży zasięg ramion;)- ot wszystko:) ------------------------------------------------------- Marcin -na przysiady, wyskoki czy z wyskokiem- dam się namówić,ale pompki z klaśnięciem-wybacz-"padłabym na pysk" (ja tylko cytuje Ciebie):):) ------------------------------------------------------ Coli -kibic kibicem ale sezon coraz bliżej:):) pozdrówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Szanownych Klubowiczow, tu Ania po wakacjach:) Z pamietnika ACLowca;): codziennie po 3 godziny roznych napiec miesni, podnoszenia nozki, zginania, wszystko nudne za wyjatkiem i tu polecam: stanie na jednej nodze z zamknietymi oczami na miekkim podlozu:), nawet na zdrowej nodze nie jest tak latwo. Oprocz tego pol godziny pedalowania na rowerze stacjonarnym, to jest czysta nudna masakra, tylko mozna przez to przebrnac z odpowiednio zamontowana odpowiednia :) ksiazka lub muzyka!!! Nie moge sie doczekac jazdy na normalnym rowerze po londynskich sciezkach rowerowych. Takze... zdrowi do roboty:D Do Tadeusz T: blogoslawie ksiedza za te 3 trawersy, jak tylko wroce na scianke zrobie pol godzinny trawers w Twoim imieniu:) Do Rosy: tez bym padla na pysk i nawet moglabym pasc jesli pod pyskiem bylby polmisek z polskimi slodziutkimi, niepryskanymi truskawkami!!! Do Jobol: Dziadek Janusz nas rozszyfrowal, zostalysmy tu zeslane, my mlodki (ha ha mozna byloby mnie tak nazywac 10 lat temu;)) przez Wielebnego Tadeusza aby Was zachecic do calorocznego treningu, zatem mniej pifka a wiecej jowerka!!! Pozdrawiam Aniouk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla sprostowania- rzecz działa się nie na południowych plażach Kalifornii a tylko na Cedzyńskim zalewie- chociaż przyznaję czasem było "groteskowo":) Trenowaliśmy różne akcje ratownicze na brzegu i z łodzi, reanimacje i inne cuda.Jak możecie się domyslać nie było taryfy ulgowej. Nikt przecież w prawdziwej akcji nie pyta czy pochodzisz z Marsa czy z Wenus i czy dasz sobie radę. Dawno już nie czułam się tak zmęczona fizycznie. Ale ja lubie takie zmęczenie... .

...że ja tego nie widziałem:p . Po takich wyczynach,Droga Rosa-łko,Zrobiłabyś pompki z podwójnym przyklaskiem. Podziwiam za odwagę (i ofiarność :) ). Jeśli "było usta-usta" , przy następnych treningach,mogę "robić" za topielca:p . W kwestii piwa,sugerowałbym raczej wineczko (czerwone szczególnie) i wytrawne (raczej :) ). Pozdrowienia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... niestety 1 maja NIE DOSTOSOWALAM PREDKOSCI DO MOICH UMIEJETNOSCI I WYSOKOSCI MULD i lubudub twarza w snieg, narty sie nie wypiely (wiem ze glownie to moja wina, ale mam troche pretensji do pana z wypozyczalni, bo ja mu mowilam ze jestem bardzo poczatkujaca, a on wedlug mnie dal mi kiepskie wiazania, ktore na dodatek sie nie wypinaly przy zadnym upadku:(, moja wina bo nie sprawdzilam czy sie wypinaja, ale nawet o tym nie pomyslalam, jak mowie jestem zielona;)) No i wiazadla krzyzowe sie zerwaly:( Bye, bye ACl:) Ania

Droga Aniu! Pozwoliłem sobie poszukać co się stało z Twoim kolanem i znalazłem. Mam nadzieje, że nie będziesz się za to gniewała. Teraz wiem dlaczego nie możesz chodzić na ściankę. Przy następnych trawersach będę trzymał kciuki za Twoje kolano!!! Czy możesz podać kilka faktów dotyczących wiązań (przy nartach :D)? Oczywiście jeśli pamiętasz i masz ochotę do tego wracać.
  • Na jaką siłę wypięcia były ustawione przody i tyły?
  • Czy przy wpinaniu buta, piętka nie zaczepiała, albo nie blokowała się o tył wiązania?
  • ile ważysz? :D Jaki masz wzrost. Jaka jest długość skorupy Twoich butów
  • Jakie to były wiązania? Choć wg. mnie wszystkie teraz produkowane są dobre i raczej to był błąd ustawienia.
  • Czy wcześniej miałaś upadki, podczas których czułaś, że wiązania powinny wypiąć?
Wracam do tego, bo może się uda ustalić jaka była przyczyna braku wypięcia wiązań. Teraz będziesz musiała bardzo dbać o kolana i unikać każdego błędu. Pozdrawiam Ciebie i wszystkich starszaków. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielebny Tadeuszu, pamietaj zawsze o zasadzie 3 punktow ;) i nie trzymaj kciukow podczas trawersowania, no chyba, ze bedziesz mial w zapasie ten trzeci punkt :) Oczywiscie taki seksowny zarcik, dziekuje bardzo za te trawersy!!! I blagam, nie traktuj mnie od dzis jak gluptoka (bylo blondynka, a przeciez niejedna jest madrzejsza ode mnie, takze przepraszam wszystkie blondynki!!!), ale ja nie sprawdzilam jak mialam ustawione wiazania:( Moj blad, pewnie jak zauwazyles jestem mocno, bo jednosezonowo zielona narciarsko i myslalam, ze pan z wypozyczalni wszystko ustawi jak powinno byc ustawione i nawet sie tym glupia (i tu: Madry Polak po szkodzie, placimy za swoje bledy, uczymy sie na bledach- szkoda ze w ten sposob) nie zainteresowalam. Powiedzialam ile waze, wtedy bylo to od 56 do 59 ( teraz 54!!!, bo obiecalam sobie ze jak sie nie ruszam to nie jem slodyczy), wiem ze to 3 kg rozrzut ale ja roznie waze, powiedzialam takze, chyba z 10 razy ze dopiero sie ucze, takze poprosilam o narty dla poczatkujacych, co preferuja lagodna i wolna jazde. Na rachunku mam napisane ze dostalam: T Nine First Luv IBC 9.0 K2 (146)- ale bedac z Toba szczera moglby napisac cokolwiek i bym uwierzyla, takze nie wiem czy mialam te wiazania Jak sprawdzalam na necie to jest jakis nowy model nart dla kobiet. Te ktore otrzymalam byly strasznie zjechane, jak na moj gust, moze tak wygladaja narty pod koniec sezonu??? Co do zapiec, to wywrocilam sie pierwszego dnia, nie wypiely sie, ale upadek nie byl jakis grozny, dzien przed wypadkiem stojac na pochylym stoku, zablokowalam narte kijkiem (tzn kijek byl bardzo blisko krawedzi narty, nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, nie wiem, jak inaczej to opisac), jednoczesnie sie obracajac, totalnie statyczna sytuacja i sie wywrocilam na bok, wiazania sie nie wypiely, ale jedno-tylne wypadlo z jednego zawiasu (nie wiem jak to sie nazywa), usilowalam to wlozyc, ale nie dalo rady, takze musialam schodzic z prawie poczatku trasy na nogach, bo na jednej jeszcze nie umiem;) Poszlam do wypozyczalni i ten pan musial wymienic to na nowe, takze nie wiem, moze wtedy zle jedna narte ustawil? Aha, co do tych wiazan to nie wiem czy to istotne ale zaczepienie butow o przednie wiazania bylo niesymetryczne, wedlug mojego oka perfekcjonistki, tzn jeden but wchodzil dalej niz drugi. Zaluje ze nie dowiedzialam sie przed wypadkiem o takich rzeczach jak ustawianie wiazan, teraz juz bede wiedziala i jesli sie zdecyduje znowu wybrac na narty to juz ze swoimi. Tak jak mam wszystko swoje do wspinania i nie wspinalabym sie z pozyczonym rakiem czy czekanem, czy lina, tak chyba tutaj bede musiala zrobic. Aha, kolega, z ktorym bylam, rowniez mial dwa powazne upadkii i narty mu sie nie wypiely,ale nic na szczescie mu sie nie stalo, a on na sto procent wazy 70 kg, takze nie ma mowy o pomylce przy podawaniu wagi. Ja sie tylko zastanawiam czy ten pan mogl jakos sprawdzic po ustawieniu wiazan w sklepie czy je dobrze ustawil czy nie? Za namowa Jana Kovala wyslalam mejle z zapytaniem do kilki firm typu no win no fee, bo nie stac mnie na prywatnego prawnika, ale niestety w zadnej z nich nie maja prawnika od nart, takze musze szukac dalej, choc nie sadze zebym cos zdzialala bo mam tylko swoje slowo ze narty sie nie wypiely, nie wiem nawet na ile byly ustawione Moze by swiadek pomogl, tzn. ta pani Polka instruktorka, ktora pomogla mi wypiac narty, ale jak jej szukac Jak ktos bedzie mial taki wypadek, czego z calego serca nie zycze, to najwazniejsze zrobic zdjecia nart, jak byly ustawione, ale wtedy o tym nie pomyslalam. Ojej znowu takie cos dlugasne wyszlo, jakis powypadkowy slinotok Pozdrawiam Cie serdecznie!!! Aniouk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Aniu!
  • Orientacyjnie (nie znam Twojego wzrostu i długości skorupy butów w których jeździłaś) siła wypięcia powinna być ustawiona na 4.
  • Serwisant nie tylko mógł, ale powinien sprawdzić na specjalnym urządzeniu rzeczywistą siłę wypięcia. Jak będziesz miała własne narty i buty, zawsze przed sezonem sprawdzaj rzeczywistą siłę wypięcia (w dobrym serwisie).
  • Podane wiązania to Markery - trudno o bardziej niezawodne. Ale w wypożyczalniach zwykle są rentalowe. Teraz już nie dowiemy się jakie były naprawdę.
  • Napisałaś, że but w jednym wiązaniu płycej wchodził w przód wiązania. To mogło spowodować zakłócenie w pracy wiązania. But zachowywał się jakby był większy, co powodowało za dużą siłę docisku tylnego wiązania. Skoro jedno wiązanie rozleciało się, sprzęt chyba był w bardzo złym stanie. Czyli nasze dywagacje są prawdopodobne. Ale ta jedna przyczyna to trochę mało na taki efekt. Pewnie trzeba do tego dodać jakiś inny błąd - zła regulacja siły wypięcia, albo ustawienia tylnego wiązania i na 100% Twój koszmarny pech.
  • Ale niestety skazani jesteśmy na gdybanie.
  • W Twojej sytuacji, rzeczywiście najlepiej mieć własny sprzęt pod opieką możliwie najlepszego warsztatu serwisowego.
Pozdrawiam. Tadek. PS. Z Twojego postu wynika, że w czasie kilku dni wywróciłaś się tylko 3 razy!!! Jak ja się uczyłem to moja dzienna norma oscylowała koło dwudziestki. :D Narty wypinały prawie za każdym razem, często obie. Do tej pory 3 wywrotki na wyjazd są regułą. Piszesz, że poleciałaś na buzię - dlaczego nie wypięły tyły??? Miałaś koszmarnego pecha.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Aniu!

  • Orientacyjnie (nie znam Twojego wzrostu i długości skorupy butów w których jeździłaś) siła wypięcia powinna być ustawiona na 4.
  • Serwisant nie tylko mógł, ale powinien sprawdzić na specjalnym urządzeniu rzeczywistą siłę wypięcia. Jak będziesz miała własne narty i buty, zawsze przed sezonem sprawdzaj rzeczywistą siłę wypięcia (w dobrym serwisie).
  • Podane wiązania to Markery - trudno o bardziej niezawodne. Ale w wypożyczalniach zwykle są rentalowe. Teraz już nie dowiemy się jakie były naprawdę.
  • Napisałaś, że but w jednym wiązaniu płycej wchodził w przód wiązania. To mogło spowodować zakłócenie w pracy wiązania. But zachowywał się jakby był większy, co powodowało za dużą siłę docisku tylnego wiązania. Skoro jedno wiązanie rozleciało się, sprzęt chyba był w bardzo złym stanie. Czyli nasze dywagacje są prawdopodobne. Ale ta jedna przyczyna to trochę mało na taki efekt. Pewnie trzeba do tego dodać jakiś inny błąd - zła regulacja siły wypięcia, albo ustawienia tylnego wiązania i na 100% Twój koszmarny pech.
  • Ale niestety skazani jesteśmy na gdybanie.
  • W Twojej sytuacji, rzeczywiście najlepiej mieć własny sprzęt pod opieką możliwie najlepszego warsztatu serwisowego.
Pozdrawiam. Tadek. PS. Z Twojego postu wynika, że w czasie kilku dni wywróciłaś się tylko 3 razy!!! Jak ja się uczyłem to moja dzienna norma oscylowała koło dwudziestki. :D Narty wypinały prawie za każdym razem, często obie. Do tej pory 3 wywrotki na wyjazd są regułą. Piszesz, że poleciałaś na buzię - dlaczego nie wypięły tyły??? Miałaś koszmarnego pecha.

nie nazywalbym tego pechem: daleki jestem od pieniactwa ale tu ktos grubo zawalil sprawe, wysylajac poczatkujaca narciarke w zle dobranym sprzecie!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...