Skocz do zawartości

Na nartach po pięćdziesiatce


Franciszek

Rekomendowane odpowiedzi

Wielka szkoda, ze nie sprawdzilam jak byly wiazania ustawione!!! Nawet nie wiesz jak teraz zaluje:( Ale zupelnie o tym nie pomyslalam, nawet po wypadku. A szkoda, bo mozna byloby przeanalizowac co i jak. Trudno, stalo sie, moja dewiza jest, ze rozlane mleko spijamy, a nie placzemy nad nim, no chyba, ze lubimy slone mleko:D Wiem na 100 % jedno, ze sprzet bede miala wlasny, jak tylko zdecyduje sie na kontynuwanie mojej narciarskiej "kariery":) Co do upadkow, to przez te 4 dni, mialam 10 upadkow (1 z kontuzja, 1 powazny, 1 w miejscu, a pozostale to takie upadeczki, np. wjazd z minimalna predkoscia w snieg na brzegu stoku:)) Pewnie to bardzo malo upadkow, ale ja pozno zaczelam sie uczyc bo w wieku 29 lat i jezdze asekuracyjnie, a Ty jak sie uczyles to pewnie byles mlody i jezdziles agresywnie??? Nawet na 6 dniowym kursie zaliczylam tylko pare upadkow, mniej niz 10!!! i pani instruktor mowila ze jezdze dobrze technicznie i jak nabiore predkosci to bedzie super, no i nabralam jej w Austrii :) A w PL jak wypozyczylam swoje pierwsze narty na kurs, to pan z wypozyczalni nawet nie zapytal sie o wage!!! i oczywiscie tez sie nie wypinaly, ale po 2 powazniejszych upadkach instruktorka zmienila mi ustawienia. Dziwi mnie takie ustawianie nart na OKO, przeciez to niesamowicie wazne, ja jakbym miala wypozyczalnie to nawet wage bym tam ustawila:) A tak swoja droga, znaczy, ze biora mnie za ciezsza niz jestem, musze na te narty zaczac sie ubierac w jakies obcisle ciuszki;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 360
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Witam Ciepło moich Ulubinych Okołopięćdziesięciolatków i Wszystkie Dzieciaczki ! :) Nasi "rżną w piłę" ,a nam tu kolejne tygodnie mijają i do Zimy coraz bliżej :P:D . Póki co,narty "zakonserwowane" (wiązania na zero ! przypomnienie małe :) ), a rower,jak najbardziej naoliwiony i w cołikendowym ruchu. W sobotę,krótka lecz intensywna i ciekawa wyprawa po Jurze.Szlak kopanin kamienia wapiennego.Kapitalne widoki.Polecam.Dodatkowo Skały Rzędkowickie , potem prawie DH ,lecz dość krótki,zjazd do Podlesić . Dzisiaj,prawie całodniowy,wypad w Beskidy.Trochę retrospektywna trasa,z "odwiedzinami" stoków narciarskich.:P . Wspaniała "Golgota" ( Golgotka,Golguczeńka:) ),bez śniegu - jakby "chora" na "cóś" była :o . Widok "czerwonej" na Salmopolu,powoduje szybsze bicie serca i nadzieję na śnieg .Trasa wyciągu , pięknie zarośnięta ( po czym my jeździmy ? :D ) . Wypad świetny (" trochę " łoj,łoj ) nas zmoczyło , mimo wszystko , było super. Taka ,prawdziwie męska wyprawa. Na koniec - oczywiście- padłem na pysk (Droga Roso-ałko,ja tylko cytuję cytat,w którym cytowałaś mnie :) .) Przyszły łikend,zamierzam pokręcić w Zakopanem.Odwiedzić Szymoszkową,w drodze do Schroniska w Chochołowie (fajna trasa,tylko trzeba ją nieco wydłużyć :) ),potem powrót Drogą Pod Reglami :P . Napewno podjadę , pod Nosal . Pozdrawiam Serdecznie.Chętnych Gorąco zapraszam,na łikend ,do "porowerowania" ,pod Tatrami . Całusy namiętne:) - Marcin.

Załączone miniatury

  • Salmopol.jpg
  • Salmopol-II.jpg
  • Salmopol-III.jpg
  • Golgota.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich gorąco:D Po przeczytaniu tego co napisał mój przedmówca, stwierdziłam, że nic tu po mnie:cool:... Naprawdę, podziwiam Ciebie Marcin za kondyche i czas, który możesz spędzić na wędrówkach rowerowych. No cóż, u mnie tradycyjnie również rower, ale ja dopóki nie uzyskam urlopu to nie mam jak się ruszyć dalej. Więc pomykam sobie w weekendy po lasach lublinieckich, a po pracy robię sobie małe wojaże niedaleko domu, a dokładnie okupuje rezerwat Segiet oraz dolinę sportową. Lubię te miejsca ponieważ jest tam dość zróżnicowany teren i można naprawę nieźle się zmęczyć...A ja lubię ten stan... Zaliczyłam również w tym tygodniu aż trzy razy basen, co naprawdę jest niezłym wynikiem patrząc przez pryzmat ilości godzin spędzanych w pracy:( Generalnie staram się ruszać na powietrzu, nie lubię monotonnych ćwiczeń w domu. Jednak nigdy nie odpuszczam sobie tak prostych ćwiczeń jak przysiady czy krótkie wymachy rąk z ciężarkami. Taki poranny rozruch jest lepszy niż kawa..Przynajmniej dla mnie:) Przyszły weekend jest tym najdłuższym w roku, więc jeśli pogoda dopisze to w końcu wymknę się gdzieś dalej na rowerku...Może w końcu Jura.. Hope so...:D Pozdrawiam serdecznie Ewa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin... cudne wspomnienia szczyrkowe uwolniłeś we mnie tymi zdjęciami i opisem... :) Też jakąś buźkę bym Ci za to przywołanie posłała, lecz nie mogę, bo Pan M. czuwa i o bana osobistego się obawiam ;) W każdym razie... dziękuję :D Ćwiczeniowo... odstaję troszkę od Was - najwięcej ćwiczę głos (przed wakacjami już, aby skutecznie bachorrry nawoływać ;)), następnie kondycję nożną - popularnie rowerowaniem zwaną - coby za dziećmi nadążyć lub móc dogonić (strasznie szybkie bestie są niektóre...), przysiady - tylko jak znajdę jakiś pieniądz na ulicy (ostatni raz jakieś 15 lat temu), ciężarki - ok... prawie codziennie, ale nietypowo, bo polegają na dźwiganiu zakupów... po prostu :). Wytrwałości życząc wszystkim...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufff:) To mi ulzylo, cos sie jednak dzieje, bo juz myslalam, ze za trening polega teraz na cwiczeniu pewnej grupy miesni przed telewizorem wypelnionym pilka nozna. Ja bez zmian, doszla pilka szwedzka, siedze na niej, podnosze do gory noge zdrowa a chora wtedy swiruje:) Odnosnie tej pilki, jesli ktos ma problemy z kregoslupem z wlasnego doswiadczenia dyskopty wiem, ze normalne brzuszki nawet z nogami zgietymi (chyba z wyprostowanymi nikt juz nie robi) jednak nie sa rewelacja dla kregoslupa, ale lezac na pilce... raz, ze nie "odzywaja" mi sie plecy wogole, a dwa czuje ze sa bardziej skuteczne niz bez pilki:) Pozdrawiam Ania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć starszaki! Wreszcie Ola dała znak, że żyje. Ale trochę grzeszy brakiem ćwiczeń "czystych". :D:D A to jest wbrew pozorom spora różnica. Nie tyle dla mięśni co psychiki. Chodzi oczywiście o endorfinki bardzo chętnie wydzielające się w czasie uprawiania sportu, a nie w czasie pracy. :P Jeśli chodzi o brzuszki przy kłopotach z kręgosłupem, to ja stosuję podnoszenie zgiętych w kolanach nóg na przemian w pozycji stojącej. Albo jednoczesne podnoszenie obu nóg zgiętych w kolanach w zwisie na drążku. Ten tydzień podobny do poprzednich. Tylko jeden dzień zamiast ćwiczeń gimnastycznych i przysiadów, część zaległej przeprowadzki. Zmordowałem sie okrutnie, dużo bardziej niż przy typowych ćwiczeniach, wiec chyba mi zaliczycie. Oprócz tego dwa dni przysiadów i gimnastyki i dzisiaj dwie godziny na ściance. Połowa to wspinanie (w tym jedna droga 6- :P:D ale z jednym blokiem :(). Druga połowa to trawersy (dla Ani :P) i buldery. Pozdrawiam serdecznie. Tadek. PS. Coli, jesteś niepodważalnym dowodem tezy "Kobieta zmienną jest" :D:D Zmieniając temat, zawsze się ubawię, jak czytam Twoje droczenie się, ze tak mało ćwiczysz, a potem 3 razy basen, rower i jeszcze ranna gimnastyka. :D PS 2. Wczoraj sie załamałem. Policzyłem sobie BMI i wyszło mi prawie 27 :(. A kiedyś tak miałem dobrze. Mogłem obżerać się ciastami i innymi słodyczami i nie tyłem nawet o gram. :( PS 3.

tu polecam: stanie na jednej nodze z zamknietymi oczami na miekkim podlozu:), nawet na zdrowej nodze nie jest tak latwo.

Aniu, co masz na myśli pisząc "miękkie podłoże". Czy wykładzina dywanowa jest wystarczająco miękka? Jak długo trzeba stać?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. Coli, jesteś niepodważalnym dowodem tezy "Kobieta zmienną jest" :D:D Zmieniając temat, zawsze się ubawię, jak czytam Twoje droczenie się, ze tak mało ćwiczysz, a potem 3 razy basen, rower i jeszcze ranna gimnastyka. :D

:D:D No co....No bo jak czytam Marcina to co niedziela się zastanawiam, czy po takich relacjach cokolwiek pisać...:D Wiesz Tadek, ja chciałabym codziennie: basen, gimanstyka, rower itd...A Tu d...a;) No ale to prawda, marudze czasem, mam nadzieje, że zostanie mi to wybaczone:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu, co masz na myśli pisząc "miękkie podłoże". Czy wykładzina dywanowa jest wystarczająco miękka? Jak długo trzeba stać?

Z domowych sposobow to poduszka. A co do tego cwiczenia, to kolejnosc przy rehab wygladala tak: -stanie na tej chorej nodze na twardym podlozu (dywan;))z otwartymi oczami -stanie na twardym z zamknietymi -stanie na miekkim z otwartymi -stanie na miekkim z zamknietymi I tak dla porowania stanelam na tej zdrowej nodze i sie zdziwilam ze nie tak latwo utrzymac sie w pionie:) Blednik szaleje... Chyba to on... Aha i jak ja to robie to jestem na przeciwko biurka badz czegos w miare stabilnego... tak sie chwialam... juz jestem mniej pijanym marynarzem. Ps1. Juz tak na totalnym marginesie, co do blednika, to kapitan, z ktorym bylam na 2 tygodniowym rejsie, gdzie akurat wiekszosc nowych na morzu, a od razu natrafilismy na niezle bujanie, pogoda iscie sztormowa i praktycznie wszyscy jak mozna bylo z glowami za burta skomentowal: tylko chorzy nie choruja na chorobe morska, hmmm mam zdrowa zaloge i... sam poszedl zwiesic glowe :D Ps2. Aha fajne cwiczenia na drazku:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)

Marcin... cudne wspomnienia szczyrkowe uwolniłeś we mnie tymi zdjęciami i opisem... :) Też jakąś buźkę bym Ci za to przywołanie posłała, lecz nie mogę, bo Pan M. czuwa i o bana osobistego się obawiam ;)

Olu ! To chociaż na "prajwa" :P:) . Pomysł z zakupami jest świetny i ...sprawdzony ! Moja eksmałżonka,podobną metodą ,poprawiła kondycję i (zupełnie przyzwoitą :P ) figurkę . Dodatkowo "idąc na pusto" :D ,niosła znajomym iły sandomierskie do ogrodu (które osobiście przywoziłem :rolleyes: ). Swoją drogą,na dzieciaczki - nie krzyczeć !:) Tylko perswazja,ewentualnie "marchewka" :) . W kwestii braku czasu,gorąco polecam motto Foresta Gumpa .Gdziekolwiek mogę iść - to biegnę.(Czasem trudno w "lakierkach" i ancugu ! ) Jednak się staram.Zawsze na parkingu,staję najdalej od wejścia . Zawsze wbiegam po schodach (nigdy winda :P ). Choć jak śpiewał zacny muzyk "dżentelmen,będzie szedł ale nigdy biegł" , ja nim staram się pozostać w każdej sytuacji :o . (Nie zawsze się udaje-niestety:( ) . Serdeczne Pozdrowienia i trzymajmy formę !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć starszaki! ... Ale jak się już pochwaliłem na innym wątku w tym tygodniu liczyły się tylko regaty. W tajemnicy zdradzę Wam, że zająłem 2 miejsce :D:D:D. Jak dostanę od załogantki i innych fotografujących fotografie, obiecuję małe sprawozdanie.

Cześć! Wreszcie dostałem fotki i z drobnym (ponad 2 tygodnie :o) spóźnieniem składam obiecane sprawozdanie z regat. Regaty odbyły się 30 maja w piątek na jeziorach Boczne i Niegocin. Trasa prawoskrętna od bojek farwaterowych na Bocznym (przy mieliźnie), na Niegocin dookoła Wyspy Ptasiej, dalej dookoła Wyspy Grajewska Kępa i powrót na Boczne. Meta na linii startu. W regatach startowało 20 Viv 700. W załodze miałem dwie dziewczyny: Joasię i Magdę i syna (Paweł). Start zapowiadał się idealnie - szliśmy na 1 miejscu przy korzystnej boi, tylko niestety parę sekund przed sygnałem startu musiałem zawrócić ratując się przed falstartem. Trochę za bardzo zaryzykowałem. :rolleyes: I przez to minęliśmy linię startu pod koniec stawki. Na szczęście udało nam się znaleźć czysty wiatr i dość szybko zaczęliśmy pogoń. Do pierwszej "boi" czyli Wyspy Ptasiej halsówka przy wietrze bardzo zmiennym jeśli chodzi o kierunek, a dość równym jeśli chodzi o siłę (1, 2 w porywach :D). Gonimy czołówkę dość skutecznie i do wyspy przy zdychającym wietrze dopływamy na 4 pozycji. Za wyspą wychodzimy na prowadzenie. Ukształtowała sie czołówka 3 jachty, przerwa 1 jacht, potem długa przerwa i peleton. Wiatr zdechł do reszty. Od czasu do czasu coś delikatnie chucha. Jachty z pozycji 2 i 3 łapią większy podmuch i uciekają. Wiatr tak fatalnie sie układa, że wszystkie podmuchy dłużej są u konkurentów. Walczymy jak lwy przy szotach i mieczu starając sie maksymalnie wykorzystać każdy podmuch, ale nic to nie daje. Zostajemy coraz bardziej. Przed wyspą Kępa Grajewska zaczyna wiać przez cały czas. Po minięciu wyspy wydaje się, że już nie mamy szans na dogonienie pierwszej pary. Są od nas o jakiś kilometr!!! :(. Ale teraz szczęście zaczyna się uśmiechać do nas. Powoli, ale systematycznie zaczynamy zbliżać się do uciekinierów. Teraz nam wieje troszkę lepiej i umiemy to wykorzystać. Przy wejściu na Boczne jesteśmy znowu razem :D. Wiatr od fordewindu do półwiatru. Wychodzimy minimalnie na 2 miejsce i próbujemy atakować prowadzących. Kończy to się źle, znowuż spadamy na 3 miejsce. Płyniemy we trójkę, najpierw jeden jacht, a za nim o 1,5 długości, dwie łódki dziób w dziób. Przez dłuższy czas raz jesteśmy trzeci, raz drudzy. W końcu wychodzimy na drugie miejsce i mijamy linię mety z przewagą metr może dwa. Po ponad 6 godzinach walki 3 łódki przypłynęły praktycznie razem. :D Opis fotografii:
  • 11 minut po starcie. Jesteśmy już w połowie stawki.
  • 12 minut po starcie. Pogoń za czołówką. Od prawej: Paweł szuka wiatru, Joasia, Tadek.
  • 14 minut po starcie. Na prawym halsie.
  • 2 godziny po starcie. To lubię! :D Widok za rufę. Cała stawka za nami! W rzeczywistości odległości nie były tak duże. To efekt krótkiej ogniskowej obiektywu :).
  • 2 godziny po starcie. To lubię! Widok przed dziób. Nikogo przed nami! :P
  • 2 godziny po starcie. Magda przed masztem zapobiega przegłębieniu rufy.
  • 2 godziny po starcie. Joasia i oczekiwanie na wiatr.
  • Trzy zwycięskie załogi po rozdaniu nagród.
  • Niedziela - dwa dni później. Ulubiony sposób sterowania Magdy. :)
  • Niedziela. Załoga przy banderce regat. Od lewej: Magda, Paweł, Tadek, Joasia.

Załączone miniatury

  • 008 konkurenci 12 minut.jpg
  • 009 zaloga 12 minut po starcie.jpg
  • 016 halsowka.jpg
  • 019 za rufą.jpg
  • 029 przed dziobem.jpg
  • 022 magda przed masztem.jpg
  • 030 Joasia oczekiwanie na wiatr.jpg
  • midium.JPG
  • 032 Magda steruje.jpg
  • 038 zaloga i banderka.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiatr zdechł do reszty. Od czasu do czasu coś delikatnie chucha. Jachty z pozycji 2 i 3 łapią większy podmuch i uciekają. Wiatr tak fatalnie sie układa, że wszystkie podmuchy dłużej są u konkurentów. Walczymy jak lwy przy szotach i mieczu starając sie maksymalnie wykorzystać każdy podmuch, ale nic to nie daje. W końcu wychodzimy na drugie miejsce i mijamy linię mety z przewagą metr może dwa. Po ponad 6 godzinach walki 3 łódki przypłynęły praktycznie razem. :D .[/LIST]

Tadeuszu- Magellanie ...ale Ci zazdroszczę takiej zabawy na wodzie ... ...a dzisiaj na Mazurach wiało prawie siedem w skali Beauforta.Czy przy takim wietrze pozwalają na regaty? (Ja chyba wymiękłabym w akcji ratunkowej) pozdrawiam "sobótkowo"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadeuszu- Magellanie ...ale Ci zazdroszczę takiej zabawy na wodzie ... ...a dzisiaj na Mazurach wiało prawie siedem w skali Beauforta.Czy przy takim wietrze pozwalają na regaty? (Ja chyba wymiękłabym w akcji ratunkowej) pozdrawiam "sobótkowo"

Róża wiatrów ma się bardzo dobrze na mapach i kompasach morskich. Choć nazywa się - róża kompasowa, a wyskalowana jest nie w rumbach jak kiedyś w epoce żaglowców, a w stopniach. Zwykle graniczną siłą wiatru jest 6 st Beauforta. Ale to zależy od bardzo wielu czynników. A ja Ci zazdroszczę siły wiatru... :D. Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Róża wiatrów ma się bardzo dobrze na mapach i kompasach morskich. Choć nazywa się - róża kompasowa, a wyskalowana jest nie w rumbach jak kiedyś w epoce żaglowców, a w stopniach. Zwykle graniczną siłą wiatru jest 6 st Beauforta. Ale to zależy od bardzo wielu czynników. A ja Ci zazdroszczę siły wiatru... :D. Pozdrawiam. Tadek.

..."siła wiatru..." …a gdy wiatr w oczy- to jak można obrać kurs fordewind, nie mówiąc już o baksztag?(to takie pytanie retoryczne:)) A jeśli o wiatrach mowa- to niech nam wszystkim sprzyjają – nie tylko na wodach. Halnego nie życzę (choć bardzo rodzimy:)), może wskazany passat (bo ciepły i stały;))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Starszaki! Nadszedł czas na cotygodniowe zdanie sprawy z zaprawy. Ten tydzień był dla mnie całkiem inny - doszedł rower. A z nim dwa problemy. Już po pierwszym treningu (w czwartek, 20 km) zaczęło mnie boleć kolano. Tak silnie, że musiałem odpuścić wieczorną gimnastykę i przysiady. Następnego dnia było trochę lepiej więc znowu przejażdżka 20 km. I znowu kolano bolało. Sobotę dałem spokój kolanu, ale dzisiaj pojechałem rowerem na ściankę. Potem je porządnie, ale bardzo powoli rozruszałem, po czym mimo lekkiego bólu o nim zapomniałem. A na ścianie jak zwykle, najpierw trawersy (dla Ani :P), wspin i buldery na deser. Po powrocie do domu okazało sie, że kolano mnie nie boli. Rozumiecie coś z tego? :D Jeszcze muszę dodać wtorkową gimnastykę z 160 przysiadami i 20 z przysiadami z wyskokiem. Jeszcze o drugim problemie. Po 3 jazdach rowerem po mniej więcej 20 km jestem załamany swoją wydolnością. To jakiś koszmar. Ze ściany ledwo wróciłem. :mad: PS. Czekam na wasze spowiedzi, a szczególnie Coli! :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Starszaki! Nadszedł czas na cotygodniowe zdanie sprawy z zaprawy. Ten tydzień był dla mnie całkiem inny - doszedł rower. A z nim dwa problemy. Już po pierwszym treningu (w czwartek, 20 km) zaczęło mnie boleć kolano. Tak silnie, że musiałem odpuścić wieczorną gimnastykę i przysiady. Następnego dnia było trochę lepiej więc znowu przejażdżka 20 km. I znowu kolano bolało. Sobotę dałem spokój kolanu, ale dzisiaj pojechałem rowerem na ściankę. Potem je porządnie, ale bardzo powoli rozruszałem, po czym mimo lekkiego bólu o nim zapomniałem. A na ścianie jak zwykle, najpierw trawersy (dla Ani :P), wspin i buldery na deser. Po powrocie do domu okazało sie, że kolano mnie nie boli. Rozumiecie coś z tego? :D Jeszcze muszę dodać wtorkową gimnastykę z 160 przysiadami i 20 z przysiadami z wyskokiem. Jeszcze o drugim problemie. Po 3 jazdach rowerem po mniej więcej 20 km jestem załamany swoją wydolnością. To jakiś koszmar. Ze ściany ledwo wróciłem. :mad: PS. Czekam na wasze spowiedzi, a szczególnie Coli! :P

Dzień dobry wszystkim....:) Taduszu, dziękuję (wiesz za co):), jednak spowiedź będzie krótka. Po poniedziałkowej wizycie u dentysty, przez dwa następne dni zmagałam się z bólem zęba w wyniku założenia lekarstwa:( ...Ale od czwartku wszystko okay, więc troszeczkę się poruszałam. Zaczęłam wprowadzać w życie niedoceniane spacery...Mam niedaleko siebie fajny zalew Nakło-Chechło; wzdłuż lini brzegowej, która może nie jest zbyt długa(ok4km), szybkim krokiem przemierzaliśmy ścieżki...Ponieważ jest tam możliwość wypożyczenia kajaków, to w piątek w ramach urozmaicenia na 1,5h wzięłam kajak-ręcę mnie do dziś bolą ponieważ urządziliśmy sobie małe zawody "kto szybciej":) Wczoraj natomiast przy niemalże 30 stopniowym upale i całodziennej lampie - basen...I to było najlepsze co mogło się wczoraj przytrafić:D ...Padłam wieczorem ze zmęczenia (ponad 50 minut pływania non-stop)i zasnęłam na meczu:rolleyes: A Dziś rower...:D No chyba, że prognoza pogody się sprawdzi i będą burze.. Pozdrawiam serdecznie!!!!! PS. Tadku, ja mam 32 lata i po kilkunastu km jeżdzenia w pagórkowatym terenie też u mnie nieciekawie z wydolnocią...chociaż jak robiłam spirometrię to w każdym przypadku miałam ponad 100% normy, więc sama już nie wiem... Nie martw się, i tak z tego co piszesz masz niezłe wyniki, a jak tak dalej będziesz tkwić w postanowieniach, to zobaczysz jak będziesz niedługo śmigał:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wspólne „sportowanie” w tym wątku chyba nie uda nam się nikogo nowego namówić. A szkoda:). Byłoby tak pięknie:). Wierzę, że i tak większość z forumowej rodziny narty zamienia (w mniejszym lub większym stopniu) na inne aktywności. Potem zimą- gdzieś na stoku- pokażą nam prawdziwą formę;) Daj Boże, żeby nie było mi wstyd. „Róbmy swoje” jak to śpiewał Młynarski i oby do zimy. O „marysinych” wycieczkach rowerowych czy wypływanych kilometrach w wodzie już nie napiszę-żeby nie zanudzać. Powiem tylko, że od tego nie odstąpię (dają mi sporo endorfinek-takich w czystej formie). Wczoraj tak dodatkowo na powitanie lata – ledwo ranne wstało słonko- udałam się do lasu. Nie żeby szukać kwiatu paproci (chociaż tą przedostatnią nocą mogły podobno zdarzać się jakieś cuda-wianki;)) Miały być biegi –ale z wielkiego zapału na czysty sport wyszły nici- natrafiłam na ogromne pole jagodowe…no powiedzcie czy mogłam się im oprzeć??? …potem w domu z miałkim cukrem i śmietaną…o zgrozo BMI- znów podskoczy w górę:) Coli-cieszę się, że wróciłaś-siła przekonań (domyślam się KOGO) –dowodzi jak może być budująca. Tak trzymaj!!! Tadeusz a może Ty przeforsowałeś kręgosłup i ból kolana to tylko efekt pośredni? Bo inaczej to ja nic z tego nie rozumiem:).Nie martw się -jeśli Twój trening kondycyjny nie wzorowany jest na tym dla amerykańskich komandosów z NASA (jak naszej narodowej drużyny)- to superkompensacja przyjdzie akurat na sezon narciarski:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich:) Nie wiem jak to robicie ( chodzi o rozwiązania czasowe ) ale jestem pełen podziwu dla wszystkich za samozaparcie w dbaniu o swoją kondycję fizyczną. Czytając Wasze sprawozdania obiecuję sobie że również się za siebie wezmę i nic mi z tego nie wychodzi. Chociaż wczoraj zaliczyłem rowerek, ale tylko 10 km:D - klęska. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich:) Nie wiem jak to robicie ( chodzi o rozwiązania czasowe ) ale jestem pełen podziwu dla wszystkich za samozaparcie w dbaniu o swoją kondycję fizyczną. Czytając Wasze sprawozdania obiecuję sobie że również się za siebie wezmę i nic mi z tego nie wychodzi. Chociaż wczoraj zaliczyłem rowerek, ale tylko 10 km:D - klęska. Pozdrawiam

No to witaj w klubie:D Najważniejsze jest to aby się w ogóle ruszać, nie chodzi tutaj aby się prześcigać w naszych sprawozdaniach. Nie ukrywam jednak, że cotygodniowe "spowiedzi" są mobiluzujące. Z drugiej strony rozumiem, że nie każdy dysponuje czasem i możliwościami...Ale każda aktywność, byle nie siedzenie przed tv z pilotem w ręku. Dyspensa dotyczy tylko Euro :P)... PS. Rosa, już mamy dodatkową osobe:D Who next?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadeuszu drogi, a tak Tobie przyslodze;) Przykro mi, ze tak katujesz sie trawersowaniem dla mnie, aczkolwiek mam nadzieje, ze doceniles sile rozciagania w bok? Chyba dzieki tym trawersom kolano daje rade coraz lepiej i lepiej:) Trawersujesz i na dodatek wspomnienia mazurskie u mnie przywolujesz! Na Mazurach polowe mojego zycia spedzilam, tam pierwsze nastoletnie pieniadze zarabialam jako... instruktorka zeglarstwa;) Mam nadzieje, ze nie spotykasz na szlaku jeziornym moich uczniow.A uwielbialam robic zawody omegami w czasie silnego wiatru pt. kto wiecej wody nabierze.... Okey koniec wspomnien, sprawozdanie: Nadal te wymachy nozne, w tym doszlo jedno cwiczenie, ktorego nie znosze, ale niby ma byc na miesnie, ktore pracuja w tej samej plaszczyznie co ACL i mam je wzmocnic.W piatek zrobilam jakies 150 brzuszkow i iles tam podciagniec na drazku, ogolnie jestem jednym wielkim szczesliwym zakwasem:D Od srody zaczynam jezdzic do pracy rowerem, jak czynilam to codziennie przez jakies 4 lata, do tej pory nie wiedzialam ile to kilometrow, dzis sprawdzilam dla Was na mapie google i 11.2km w jedna strone:) Co do Twojego kolana, to potwierdza sie zasada, ze wspinanie jest lepsze od wszystkiego i dobre na wszystko...:D Roso, jesli jeszcze raz przywolasz do mojej pamieci polskie truskawki albo borowki to udusze Cie, ja tu musze to dziadostwo swiatowe:( Pocieszeniem jest to, ze najprawdopodobniej zawitam do PL we wrzesniu, a na Babiej Gorze, tzn. juz kolo Medralowej nadal sa takie borowczyska, ze hej, mordka czarna. Ewo, po angielsku, bo po polsku nie ma az takiego wydzwieku: WELL DONE YOU GIRL!!! Marecki, do pracy.. rodacy... taka piosenka mi sie przypomniala z plyty... Pozdrawiam, Ania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich:) Nie wiem jak to robicie ( chodzi o rozwiązania czasowe ) ale jestem pełen podziwu dla wszystkich za samozaparcie w dbaniu o swoją kondycję fizyczną. Czytając Wasze sprawozdania obiecuję sobie że również się za siebie wezmę i nic mi z tego nie wychodzi. Chociaż wczoraj zaliczyłem rowerek, ale tylko 10 km:D - klęska. Pozdrawiam

Marek(czy dobrze kojarzę?) ...ale Tobie nie potrzebna super kondycja- przecież masz tylko 8 minut piechotą do wyciagu;) ...A tak na poważnie -swoim podopiecznym żeby ich mobilizować- cytuję myśl gdzieś zasłyszaną, że : "jeśli wraz z innymi stanąłeś na starcie i dobiegłeś do mety to już wygrałeś choćbyś przybiegł ostatni". Ważne są również te małe "kroki"...i decyzja żeby zacząć... ...A tak szczerze czytając relacje chłopaków z rowerowego wątku jak to zdobyli Navrsi i masyw Śnieżnika a wcześneiej posty Marcina -to ma człowiek uczucie, że pęta się na scenie nie będąc nawet statystą:). (dla dobrego Guinnesa też bym parę kilometrów zrobiła więcej:)) p.s dla Ani Aneczko:) Gdyby to był towar (nazwy już nie przywołuję do pamięci jak nakazałaś) dogodny do transportu a przyczyniający się do szybszego powrotu Twojej zdrowotności- podesłałabym Ci go pocztą kurierską co-nieco:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć starszaki! Wreszcie mam chwilę czasu i mogę Wam hurtem odpowiedzieć.

... a jak tak dalej będziesz tkwić w postanowieniach, to zobaczysz jak będziesz niedługo śmigał...

Coli! Mam nadzieję, mam nadzieję. :D Zauważyłem, że inni też zaczynają używać zdrobnienia Coli. :P

... Tadeusz a może Ty przeforsowałeś kręgosłup i ból kolana to tylko efekt pośredni? Bo inaczej to ja nic z tego nie rozumiem:). Nie martw się -jeśli Twój trening kondycyjny nie wzorowany jest na tym dla amerykańskich komandosów z NASA (jak naszej narodowej drużyny)- to superkompensacja przyjdzie akurat na sezon narciarski...

Marysiu! Z tym kręgosłupem chyba trafiłaś w punkt! Od 10 lat mam z nim kłopoty, na szczęście niezbyt duże. Na ścianie i bulderach wisiałem trochę na samych rękach i pewnie wtedy ustawił się w miarę prawidłowo :P. A trening kondycyjny jest pełną improwizacją i nie ma nic wspólnego z NASA:D. Mam nadzieję, że i w tej sprawie masz 100% racji :P.

... Czytając Wasze sprawozdania obiecuję sobie że również się za siebie wezmę i nic mi z tego nie wychodzi. Chociaż wczoraj zaliczyłem rowerek, ale tylko 10 km - klęska. ...

Marek! Z własnego doświadczenia. Obiecujesz sobie i nic. Dlatego obiecaj nam. W poniedziałek - lenistwo - do niedzieli daleko. We wtorek zaczyna sie lekki niepokój - co napiszę w niedzielę, ale spoko do niedzieli daleko. W środę już nie ma na co czekać - ostry trening. I tak do niedzieli. Jak do tej pory działa super. A przez ostatnie lata, zaczynałem ćwiczyć 3 dni przed wyjazdem na narty!!! Zapraszamy!!! :D

... Przykro mi, ze tak katujesz sie trawersowaniem dla mnie, aczkolwiek mam nadzieje, ze doceniles sile rozciagania w bok? Chyba dzieki tym trawersom kolano daje rade coraz lepiej i lepiej. Trawersujesz i na dodatek wspomnienia mazurskie u mnie przywolujesz! Na Mazurach polowe mojego zycia spedzilam, tam pierwsze nastoletnie pieniadze zarabialam jako... instruktorka zeglarstwa. Mam nadzieje, ze nie spotykasz na szlaku jeziornym moich uczniow.A uwielbialam robic zawody omegami w czasie silnego wiatru pt. kto wiecej wody nabierze.... Co do Twojego kolana, to potwierdza sie zasada, ze wspinanie jest lepsze od wszystkiego i dobre na wszystko...

Aniu! Nie miej żadnych wyrzutów sumienia. Od dawna wiedziałem, że po rozgrzewce trzeba zrobić trochę trawersów. Ale ja od zawsze ich nie lubiłem i je olewałem. Teraz mam powód, żeby je robić. Co prawda robiąc trawersy (zgodnie z Twoją sugestią :D) nie trzymam kciuków, ale trzymam je w myśli :D. I tak zaczynam powoli lubić trawersy :P. Dlaczego nie chcesz, żebym spotykał Twoich uczniów??? Fajne zawody. Jak jeszcze nie byłem sternikiem, nabraliśmy kiedyś tyle wody, że nalewała się górą do kaloszy. Ale to nie były zawody. Wieźliśmy wino na bal kapitański!!! :D Jak to miło, że takie dzieciaki jak Ty :D, wspominają omegi. Ja też mam troooochę wspomnień związanych z tą łódką. :P Jasne, że wspinanie jest dobre na wszystko. Konkrety w odpowiedzi dla Rosy.:P Pozdrawiam Wszystkich. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny 50tkowy Ogole: Male co nieco przed spowiedzia:) Tylnej czesci uda nie czuje po wczorajszych przysiadach na mini trampolinie, na rowerze nie odwazylam sie dzisiaj pojechac jeszcze do pracy, na razie tylko po parku, ale pozytywnym aspektem tego strachu przed miejskim ruchem jest to, ze moge dzieki temu chodzic w letnich spodniczkach. Do konca zycia nie zrozumie jak mozna elagancko wygladac a jednoczesnie skutecznie jezdzic na rowerze w spodniczce, no a czasami w butach na obcasach. Pewnie to wyzsza szkola jazdy i sa jakies specjalne kursy tego typu jazdy... coz... nie dla plebsu spodniczka na rowerze... Mario, dziekuje, nie uwierzysz, ale jem wlasnie polskie truskawki, czeresnie i przegryzam to wszystko oscypkiem. Cuda sie zdarzaja... Male rzeczy a maja tak istotny wplyw na psychike polamanca, co do borowek... Medralowo... nadchodze ;) Tadeuszu, tak popieram reszte! Ty jestes duchowym Ojcem odrodzenia kondycji przednarciarskiej:) Ciesze sie z tych trawersow, ja na pocztaku ich nie lubilam... bo nie wiedzialam jak to sie robi, a jak juz poznalam pare trikow w bok to na poczatek kazdego wspinu jakies pol godzinki zbaczam na trawersie... Co do zagli, a mowia Ci cos takie nazwy jak wydra i dezeta.. to dopiero historia, na jednej uczylam a na drugie sie uczylam.Co do moich kursantow, to proste, wiedze mialam spora, ale zero przygotowania jak ta wiedze przekazac, szczegolnie ze czasami kursanci byli starsi, plci meskiej (a co ich baba nauczy) i trudni (jak np podpalanie sobie reki dla smiechu), a moje metody dydaktyczno-wychowawcze byly bardzo...impulsywne (po uprzednim wyjasnieniu kursantom co nalezy zrobic gdy sternik wyleci za burte, a oni nie potrafia jeszcze podejscia do czlowieka, wyskoczylam w ubraniu na srodku jeziora i doplynelam sobie spokojnie do brzegu, bo panowie nie nauczyli sie komend... jaka mialam radosc gdy w po obiedzie, slysze glosy dochodzace z ich namiotu: do zwrotu przez sztag...itd) takze metoda prob i bledow a nie edukacji :( Grazynko... taniec brzucha polecam, jak lubisz tanczyc... I jeszcze cos madrego na koniec, bo widze ze cytaty jakies sie pojawily: Nie gardz soba ze bitwe przegrales, potrzeba pewnej sily aby dojsc tam gdzie bitwy sie przegrywa... co w sumie ja zycze samych wygranych i z cwiczeniami i z kaloriami... powiedziala to kobieta, ktora wlasnie jest w trakcie polowy pudelka ptasiego mleczka, ale od czasu do czasu chwila slabosci nas wzmocni!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej!!! To już niedziela, a nawet poniedziałek. Czas na spowiedź. Od tego tygodnia notuję w kalendarzu co zrobiłem, bo poprzednio miałem kłopoty z odtworzeniem całego tygodnia. :o W tym tygodniu dominował rower. W sumie 100 km w 5 dni. Wychodzi tylko po 20 km dziennie, ale zawsze jeżdżę na tyle szybko by solidnie sie zmęczyć, więc mam nadzieję, że mi zaliczycie. Oprócz tego 2 razy ścianka (2 i 1,5 godziny). Jak zwykle trawersy dedykowane Ani, wspin i buldery. No i raz gimnastyka "narciarska" ze 160 przysiadami. Pozdrawiam. Czekam na Wasze spowiedzi!!! :rolleyes: Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej!!! Jak zwykle trawersy dedykowane Ani, wspin i buldery. .

U mnie przeważał wysiłek w wodzie- w sumie w całym tygodniu kilka kilometrów. Na rower niestety nie sprzyjały okoliczności:(- za dużo pracy... Na nadchodzący tydzień sama nadam sobie pokutę:);) P.s. Tadeusz zadedykował swoje trawersy dla Ani- a ja całotygodniowy pot wylany przy moim sportowaniu ( i każdy następny) dedykuje Komuś, bez którego to Forum nie będzie już takie samo... ...ale na stoku..."może gdzieś, kiedyś...bardzo bym chciała".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam niezmordowanych starszaków i nie tylko:p Z góry proszę o łagodny wymiar kary... Zaledwie 3 dni spędzone na rowerze...(nie piszę o ilości km, żeby nie wzbudzać salw śmiechu;)...do tego kilka razy na wieczornych spacerach, wprawdzie długich ale to i tak niewiele. Obawiam się, że w wyniku rosnącej temperatury (na południu 30st) nasz wysiłek fizyczny wręcz nie powinien być zbyt duży...(dobra wiad.dla leniuchów:D) Jednak dalej nie odpuszczam codziennych treningów w domu, jeszcze...Bo gdy słyszę jakie prognozy mają być, to jedyną rzeczą jaką będę w stanie robić po pracy to...siesta:rolleyes: Pozdrawiam!!! Ewa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...