Skocz do zawartości

adaci

Members
  • Liczba zawartości

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez adaci

  1. Nie mam tej książki, nie znam więc właściwego kontekstu, ale w kwestii terminów flexion/extension mogę doradzić, że w mianownictwie anatomicznym musculus flexor to mięsień zginacz, a musculus extensor to mięsień prostownik. Prawdopodobnie chodzi o sekwencje ruchów zginania i prostowania, choć moze to byc nieco bardziej złożone. Pozdrawiam, Adam
  2. Na wątek zawitała nostalgia i spleen... To dobrze - powinnismy pamiętać, jak na nartach bywało przed laty, zwłaszcza, że forumowicze, to w zdecydowanej wiekszości naprawdę młodzi ludzie. Zdjęcia sprzed lat, jakie załączyła Olga i Biały Wieloryb, to po prostu rarytasy, białe kruki tego forum i oby jak najwięcej naszych "małoletnich" koleżanek i kolegów zechciało je obejrzeć i zastanowić się nad upływem czasu i zmianiami, które nastąpiły. Cieszę się, że wspominamy przeszość, ludzi - tak pięknie opisanych w " W stronę Pysznej", ich pasje, dokonania, realizowane w tak trudnych czasach - to godne najwyższego podziwu. Narty to nie tylko pogoń za najnowszym sprzętem, zagranicznymi wyjazdami, modnym ubiorem. Narty to także pamięć o ludziach, którzy byli na stokach przed nami, nadawali górom ich nazwy, wytyczali pierwsze szlaki. Nie wyobrażam sobie narciarstwa pozbawionego tej pamięci. To tak, jak w naszych rodzinach, musimy byc świadomi skąd przychodzimy, gdzie jesteśmy i dokąd podążamy... No, wystarczy, bo jeszcze kogos zanudzę Trzymajcie się, Adam:)
  3. Pięknie Olga napisała, jestem pod wrażeniem! Przypomniałem sobie "Pyszną" po wielu, wielu latach i rozmyślam o tej książce pełnej miłości do gór, do ludzi, którzy góry te ukochali niezwykle. Podziwiam postac Józefa Oppenheima, kierownika przedwojennego TOPR-u, człowieka niezłomnego, wiernego swym towarzyszom, z którym los i historia obeszły sie tak niełaskawie. To jemu tak naprawdę poswiecona jest ta powieść, choc autor tego wprost nie wyraża. Obiecuję sobie solennie odszukac miejsce jego wiecznego spoczynku przy Nowotarskiej i złozyć Mu uszanowanie. Wszystkich, którzy jeszcze nie czytali, zachęcam do lektury" W stronę Pysznej". Przeczytajcie sami, jak to kiedys naprawdę w górach było... Pozdrawiam, Adam
  4. Moja młodsza córka wykazywała sie zawsze dużą ambicją i nie odpuszczała wyjazdów na narty od momentu rozstania sie z pieluchami ( o pampersach się wtedy nikomu nie sniło). Starsze kuzynostwo i siostra niezgorzej już sobie radziło na stokach, samodzielnie korzystali z wyciągów i pozwalali sobie na drobne uszczypliwości pod adresem małej. Ta jednak zażyczyła sobie nart i po kilku lekcjach u tatusia załapała bystro o co chodzi. Pamiętam, jak zabrałem ją na Jested do Liberca i zjeżdżała pługiem z mocno stromego stoku bez lęku, a na dole, z nocnikiem czekała mama, ze zgrozą obserwująca, jak jej pociecha pokonuje trudności. Narciarze w kolejce nieźle się usmiewali, widząc jak mała adeptka dwóch desek po udanym zjeździe bez większej żenady siadała na tym nocniku, by za chwilę głosno oznajmić, że " juuuuż" i szybko zając miejsce w kolejkowym szyku. Dobrze, że nie wie, jakie ja tu bezeceństwa o niej wypisuję, bo dostałoby mi się!:cool:
  5. Witamy nowego starszaka, a słowa, które wypowiada, moga nas napawać jedynie optymizmem co do przyszłości dla narciarzy spod znaku 50+ . Powodzenia na stokach w Sankt Johan! Tadeusz zachęca do opisania pierwszych wypraw na narty. Juz piszę. To był poczatek lat 70-tych, wczesny ogólniak w Bolesławcu i wielka ochota, by wreszcie wybrac sie w prawdziwe góry na narty. Miałem wtedy takie deski bez żadnych metalowych krawędzi ( mówiono na to takze " kanty"), a nie żadne "poniemieckie", tylko zrobione w B. Białej, kupiłem od kolegi. Górnicy z kopalni" Konrad" ( pierwsze zagłębie miedziowe, jeszcze przed Lubinem i Polkowicami) jeździli autobusem w niedzielę w Karkonosze. Jakoś sie wprosiłem i jadę - sam, nie znam nikogo. Chłopaki już mieli lepszy sprzęt, Gierek otworzył kraj na Zachód i w sklepach pojawiły sie buty San Marco i wiązania Markera - przedmiot naszych uczniowskich westchnień oglądany na wystawie sklepu sportowego. Górnicy mieli kasę i coniektórzy panowie dumnie już sie z tymi cackami obnosili. Pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby. Pogoda fatalna -wieje, snieży, mgła. Towarzystwo gdzies się rozleciało, a ja samotnie , dwuetapowym, starym krzesełkowym wyciągiem ( dawali wtedy takie derki na tyłek i nogi) powoli, powoli dokołysałem się na Szrenicę. Tam wichura była straszna i niemalże zero widoczności. Koledzy wspominali, że należy jechac na Halę Szrenicką, tam są wyrwirączki i jest jazda jak talala, a potem Lolą ( czyli nartostradą Lolobrygidą - że niby taka piękna) w dół. Fajnie, tylko nikogo koło mnie nie było, aby sie zapytac, jak tam dotrzec. Zobaczyłem takie tyki wbite w snieg i jakieś ślady, to poszedłem za nimi. Szedłem i szedłem, niekiedy troche zjeżdzając, sam, jak ten palec, i wygladałem tej Hali. Pogoda okropna. Po trzech kwadransach zobaczyłem ludzi uczepionych do liny i podjeżdzających w górę. Ucieszyłem się, że trafiłem do celu. Ludzi było dziwnie mało, linka jedna, kupiłem karnecik i z duszą na ramieniu zsuwałem się na moich surowych nartach po nieprzygotowanej trasie we mgle. Na dole było schronisko, poczłapałem tam na herbate i ze zdumieniem stwierdziłem, że jestem po jakimś Łabskim Szczytem! Po prostu poszedłem na zachód ze Szrenicy zamiast na wschód i uroki Hali Szrenickiej miałem poznac dopiero następnym razem. Dopytałem się obsługi, jak dotrzec do Szklarskiej i kompletnie nieprzygotowaną trasą ( dzisiejsza Bystra) jakoś szczęśliwie osiągnąłem posrednią stacje wyciągu a zjazd Puchatkiem to była oczywiście bułka z masłem po tym wszystkim. Zdążyłem szczęsliwie na autobus, zresztą nikt by tam nie zauważył mojej nieobecności, bo panowie opowiadali sobie wrażenia i raczyli się czyms zdecydowanie mocnym. Cichutko ulokowałem sie na tylnym siedzeniu wysłużonego i cuchnącego ropą Jelcza i nikomu nawet nie opowiedziałem o moich perypetiach. Później zdobyłem mapę Karkonoszy, obejrzałem sobie wszystko i przygotowałem sie lepiej do kolejnego wyjazdu. Zmobilizowałem także swoje wszystkie oszczędności i nabyłem " plastiki" Rysy z wiązaniami Kadra2 - byłem gość! Następnym razem pogoda sprzyjała i Hala Szrenicka w słońcu z dwiema wyrwirączkami wydała mi się narciarskim rajem a Lolobrygida była faktycznie piękna! Takie to były moje początki na nartach w górach prawdziwych...
  6. adaci

    Świeradowska gondola

    Nie rozumiem tych narzekań. Inwestycja jest znakomita, a nie dziwna. W planie są nowe wyciągi, kolejna gondola i liczne trasy po czeskiej stronie( jeden duży, połączony kompleks narciarski) Tempo prac jest dobre - poczekajmy spokojnie jeszcze troche i zobaczmy efekty. Jestem przekonany, że bedzie to znakomity ośrodek narciarski, nowoczesny i duży, spowoduje tez działania w Karpaczu i Szklarskiej, aby te miejscowości nie zostały w tyle. Autorowi życzę ciekawej podróży do Świeradowa, najlepiej, jak ujrzy wszystko na własne oczy, wtedy powinien uwierzyć... pozdrawiam, Adam
  7. adaci

    FIVEseasons

    Ja też Ci dziekuję, ponieważ zmobilizowałaś mnie do zakończonego sukcesem działania komputerowego. ( nie jestem w tym biegły, o nie) Postanowiłem wstawić do profilu fotke i ten, no, avatar. Troche się pomęczyłem i jest! Naprawdę się cieszę! Dzięki za efektywną inspirację! Es funktioniert... Suplement. Odlo znam, choć w kraju nad Wisłą mało popularna marka. Man spodnie do biegania i na narty biegowe. Już mi mówili, że jedna literka się wytarła, bo przecież ma być "odlot"
  8. adaci

    FIVEseasons

    Trinitech 10000 ani chybi oznacza, że mają membranę i to dobrą, zatem nie powinny tak łatwo przemakac. Z wyglądu to lekkie, damskie spodnie, nie to co moje, zdecydowanie bardziej pancerne. Na mokre kanapy nie siadaj, na sniegu też - tylko snowbordowe ciuchy potrafią byc całkowicie odporne na przemoknięcie. Na swoim zdjęciu to chyba na nartach siedzisz- niebezpieczne skłonności, odradzam;) Pozdrówka! Acha, jakby było zimno, to SkiBlondi poleca gustowne, damskie kalesonki. Temat "przerobilismy" w wątku " na nartach po pięćdziesiątce" Pa!
  9. adaci

    FIVEseasons

    Five Seasons to szwedzka firma produkująca odziesz sportową i turystyczną. Uchodzi za producenta z wyższej półki. Mam od roku spodnie narciarskie Five Seasons. Sa znakomicie uszyte, jakość robotu imponująca, wydają sie niezniszczalne. Nie miały wprawdzie za natury szelek, ale to nie problem, dokupiłem w pasmanterii. Dla mnie to super spodnie, nigdy nie używałem porządniejszych, a jeżdzę na nartach ponad 35 lat... Pozdrawiam O kurcze, napisałen "odziesz", chodzi oczywiście o odzież - ten niepotrzebny pośpiech... Sorki...
  10. adaci

    Wyrwirączka

    Och, Pani Olu, dziękuje za miłe słowa! naprawde ciesze się, że ktos docenia moje wspomnienia narciarskie z młodych lat. Pani posty są znakomite - lekkość pióra, mlodzienczy urok i godna pochwały dbałość o pisownię. To wcale nieczęste... Obiecuję być wiernym czytelnikiem newsów z Wrocławia, z którym wiele mnie łączy. Pozdrawiam serdecznie, Adam
  11. Uwaga!!! Wazne dla wszystkich udających sie na narty ( i nie tylko ) do Czech. W żadnym wypadku pytając braci Czechów nie używajmy naszego słowa SZUKAĆ. To tak brzydkie określenie, że nie ośmielę sie nawet wyjasnic, o co chodzi. Spóbujcie sie domyslic. Dla ułatwienia dodam, że bezpośrednio związane z robiącym( niestety!) kariere u nas "zaje..." Tak więc poszukując czegoś w Czechach, pytajcie "kde je..." lub "hledam..." Pozdrawiam, czyli "zdravim"
  12. Witamy kolejną Zuzannę Pozdrawiamy- Starcy
  13. Co Ty, kaziks, lustrację na forum zaczynasz? W IPN się chcesz bawic? Miałeś chyba ciężki dzień... Co do muzyki - nie bądź taki bezkompromisowy. Zucchero kicha??? Sam Miles Davis go cenił, osobiście to słyszałem. Zobaczysz, wróci Skiblondi, to Ci pogoni za tą kichę kota!
  14. Jan dał sie nabrać!!! Oczywiście żartowałem sobie z tymi rzęsami:), bo zwietrzyłem okazję Nazwa oczywiście pochodzi z angielskiego fingertips, ale w polszczyźnie słowo zadomowiło się szybko i bujnie, jak kazdy chwast... Troszkę narozrabiałem, tylko troszkę... Wybaczacie?
  15. Żartować trzeba, choćby ojca wieszali... ( czeskie powiedzenie) Pozdrawiam, Adam
  16. Gerius, tipsy, to inaczej sztuczne rzęsy. Źle sie w tym jeździ na ogół, a gdy się zkłada buty, to ich długość powoduje, że zahaczają o śnieg, brudzą go i obsługa wyciągów potrafi mieć pretensje. Dlatego Skiblondi na narty ich nie poleca...
  17. No to inny temat. Czy jest cos takiego, co możecie okreslic jako Wasza muzyka na narty? Pytam oczywiście nieco starszych narciarzy, którzy z walkmanami, discmanami i innymi MP Trójkami niewiele mają wspólnego. Wyobraźcie sobie młodzi, że kiedyś tego nie było! I telefonów komórkowych też nie było - zgroza!! Od wczesnych lat dziewięćdziesiątych, gdy granice stały sie już do pokonania, jeździłem często na narty do Czech, zabierałem swoje córki i siostrzeńców. Za Jakuszycami Program Trzeci tracił zasięg i wlączałem w aucie kasetę. Tak sie jakoś złożyło, że był to Zucchero. Dzieciakom sie spodobał i później, każdorazowo musiała pojawic sie jego muzyka w samochodzie jadącym do Pasek, czy Rokitnic. Teraz, ilekroć słyszę, jak ten zdolny Włoch śpiewa Senza Una Donna, Diamante czy inne swoje znakomite piosenki, to natychmiast czuję się ponownie w tym aucie z dzieciakami i nartami na dachu. A dzieci juz dorosłe...
  18. Zaraz tam ciekawski:cool: Nic, co ludzkie, nie bedzie mi tu obce;) Nie mogę cały czas czytac o tych nartach, butach i innych narzędziach. Próbuje nieśmiało kierowac tory miłych dysput na może niedoceniane dotychczas obszary. Teraz o tych tipsach to mam wyrobiony pogląd i wiedza taka źródłowa, że hej! Dzięki, Blondi!
  19. Barbakam ma oczywiscie rację. To zasadniczy problem narciarzy, a narciarzy-starszaków w szczególności - marne przygotowanie do sezonu, zwłaszcza,że w przypadku wielu trudno mówic o jakimkolwiek sezonie. Sa tylko pojedyncze, nieregularne wypady na narty. I co z tym zrobic? Chyba nic. Dorosli ludzie odpowiadaja za siebie. Nie do konca niestety, nieraz potrafia zaszkodzic tez innym. Dlatego nie lubie jeździc w tłoku. Uważam tez, że warto byc dobrze widocznym dla innych na stoku. Staram sie zawsze mieć wpadającą w oczy kurtkę, aktualnie słonecznikowo-żółty Alpinus Pozdrawiam młodych ( na forum) starszaków
  20. Prawie się rozmarzyłem... Fajnie by tak byc czeskim królem! We wrzesniu odwiedziłem wreszcie Czeski Krumlow - przeurocze miasteczko na południu Czech, ze wspaniale zachowanym zamkiem nad meandrami Wełtawy. Własnie tam chciałbym sobie pokrólować, tak z tydzien chociaż... Co do tej aklimatyzacji wysokościowej na 2000m, to nie jestem ekspertem, ale myslę, że ewentualne problemy wydolnościowe nie powinny byc spowodowane tą wysokością. Na 2 tys nie ma jeszcze istotnej róznicy w ciśnieniu parcjalnym tlenu w porównaniu z powietrzem, którym oddychamy na nizinach. To zaczyna sie tak ponad 4 tys. metrów. Co słabsi zawodnicy, bez treningu i wprawy, mogą jednak własnie wysokością tłumaczyc się ze swych niedostatków kondycyjnych - nie nalezy im wtedy wierzyc, tylko okładając kijem ( narciarskim) popedzić do galopu. Z okładów wyłączamy kolesi z udokumentowaną choroba wieńcową.
  21. powinnismy zastrzec prawa autorskie tego watku w cześci tyczacej kasków. Jest to tak przekonywujące, ze spodziewam sie szybkich propozycji producentów narciarskich skorup zmierzajacych do wykorzystania tej dyskusji w celach komercyjnych. A kasę przepijemy na stoku!
  22. Kurcze, Skiblondi, jak Ty to uroczo seniorowi wyłożyłaś! Chłop by tego tak nie potrafił... Faktycznie, niech senior będzie trendy, bo trądu to mu przeciez nie życzymy
  23. Skiblobdi, jeździsz w kasku? Obstawiam,że nie... Kask z Marmoladą? Nie widzę tego...
  24. Witamy krzycha55, miło, ze dołączasz do starszaków- bardzo wdzięczne sformułowanie! Twój zapał do nart jest wyjątkowo godzien pochwały, bo w górki to masz chłopie daleko... kaziks napomknął o problemie pasków przy rączkach kijków narciarskich. Tylko jeden mój kolega z nich zrezygnował na dobre. Mnie paski pomagają, nie musze tak kurczowo trzymac rączek, cześć sił przenosi sie na nadgarstek i jest to nawet wygodne. Są paski z takim bezpiecznikiem, który sie wypina w sytuacjach skrajnych, miałem takie Giprony, ale sie pogieły,teraz mam "niebezpiecznikowe" Może sobie przełoże te rączki?... Widze, że moje wieczorne wynurzenia na temat symboliki kasku spowodowały pojawienie się głosów polemicznych. I o to wlasnie mi chodziło;) Senior prezentuje stoicki spokój, kontestuje mody,trendy i inne cool'e. Ale to wcale nie jest takie częste wśród starszaków, zwłaszcza tej części wyposażonej w dwa chromosomy XX. Każdy z nas widział niewatpliwie widoki iscie żałosne, gdy pan lub pani rozpaczliwie próbuje oszukac siebie ( bo innych to raczej się nie da) topowa fryzurą, makijażem lub przyodziewkiem. Z kaskiem nie pragniemy jednak az tak sie podobac. W narciarskim hełmie próbujemy byc kims innym - lordem Vaderem, złym porucznikiem, dzikim Vikingiem. Po prostu zabawa w maskaradę, udajemy kogos innego, gramy jakąś rolę. Prawie kazdy chce byc aktorem, choćby na stoku. Anonimowość zapewniona i pan Józek z rachunkowości jest teraz Bad Leutnant! Czyz to nie jest ekscytujace;) Jak dla kogo - powie Senior, i ma rację. De gustibus... W koncu bawimy sie na sniegu. A Czesi mają takie powiedzenie, że " zabawa musi być, chocby ojca wieszali..." Straszne? Smieszne? Pozdrawiam
  25. Ach witaj nam, witaj, Franciszku! Janskie Laznie? Jasne, że znam. Czerna Hora i 4-osobowe gondolki to zaprawde fajne miejsce w Czechach, moim ulubionym kraju, w poprzednim wcieleniu pewnie byłem Czechem:) Wiem, że zaczeli tam wczesnie, a w "moich" Pasekach n.Jizerou zima ich zaskoczyła i nie zdażyli przygotowaniem vleków, czyli wyciągów ( nie mylić z vlakami, czyli pociagami) Dla wszystkich zainteresownych nartami w Czechach polecam portal holidayinfo.cz Znajdziemy tam wszystko, co trzeba i nawet po polsku. Zdravim!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...