Wujot2 Napisano 16 Sierpnia Udostępnij Napisano 16 Sierpnia Parę dni w Alpach Region Totes Gebirge i Kalkalpen (Parki Narodowe). Czyli "dolna" Austria Górna. Punkt wypadowy - kamping w Pyhrn-Priel, tuż przy autostradzie A09. Po części wybór był podyktowany zimowymi wspomnieniami z Hinterstoder i Wurzeralm. Choć rower to zupełnie inne możliwości eksploracji terenu. Zebraliśmy dużo traków z okolicy, przejrzeliśmy oficjalne strony organizacji turystycznych (tutaj gpx nie uświadczysz). Po dokładnej analizie wyszło, że na tydzień powinno tego styknąć. Pewnym problemem było, że byliśmy zainteresowani MTB i jazdą po szutrach i drogach gruntowych (tych prawie nie ma). Bo szosowo można robić tam duże pętle. Ale w ruchu samochodowym. W podsumowaniu na mapie, to co wyszło (mi, bo koledzy mieli jedną trasę więcej) Dzień 1 Na początek obowiązkowy klasyk Hinterstoder Hoss Mountainbike Tour MTB3. Bardzo sensowna pętla, pod warunkiem, że się jedzie się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Zaczynamy na parkingu znanym mi z zimy. Na rozgrzewkę czeka nas ponad 800 m vertical podjazdu, luksusowym asfaltowym podjazdem 10-15%. Mijamy pierwsze piętro stacji razem z hotelami, restauracjami, kwiatkami, wystrzyżonymi pastwiskami. Słowem nieprzyzwoicie wycacane. Zbliżamy się do przekroczenia linii grzbietu. Wcześniej mówiłem kolegom, że to z mapy wygląda dość powietrznie. Ale usłyszałem: - eee tam, tam jest droga. Będzie spoko. Wjazd na odcinek już tego nie zapowiadał. Trzeba było przenieść rower i wielka tablica z informacją, że to jest dla rowerzystów mtb. Ogólnie to zjazd był szeroki ale położony na pionowej ścianie. I wyłożony fatalnymi wielkimi kamulcami łamańca. Strasznie niewdzięczne do jazdy, no chyba, że na pełnej pycie. >20% daje tu duże pole do popisu. U nas popisów nie było zjechaliśmy to spokojnie, mijając tych co prowadzili rowery. Dalej było spokojnie z pięknym górskim charakterem od okolic Vorderstoder dużo asfaltów. Razem około 1100 m vertical i 31 km. 3 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 17 Sierpnia Autor Udostępnij Napisano 17 Sierpnia Dzień 2 Mountainbike-Tour Langfirst - Windischgarsten - Nationalpark Kalkalpen MTB5. Jechaliśmy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Trasa "zahacza" o PN Kalkalpen. Na początku sporo wspinaczki nawet z podjazdami do 24%. Zmienne nawierzchnie (wyżej to jednak raczej szutry), zmienne widoki. Czyli przyjemność jazdy. Zdjęcia nie kłamią. Poniżej Krzysztof pokazuje jak rasowo się podjeżdża 24% na szutrze Razem 40 km i niecały kilometr verticalu. 5 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 17 Sierpnia Udostępnij Napisano 17 Sierpnia @Wujot2 Cytat Wjazd na odcinek już tego nie zapowiadał. Trzeba było przenieść rower i wielka tablica z informacją, że to jest dla rowerzystów mtb. Ogólnie to zjazd był szeroki ale położony na pionowej ścianie. I wyłożony fatalnymi wielkimi kamulcami łamańca. Strasznie niewdzięczne do jazdy, no chyba, że na pełnej pycie. >20% daje tu duże pole do popisu. U nas popisów nie było zjechaliśmy to spokojnie, mijając tych co prowadzili rowery. Dzięki za relacje. Na czym polegał problem? Na zdjęciach nie widać ani trudności ani ekspozycji. Nachylenie >20% też niespecjalnie. Wszędzie szerokie i płaskie dróżki z niewielkim kamyczkami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 17 Sierpnia Autor Udostępnij Napisano 17 Sierpnia (edytowane) 10 minut temu, Spiochu napisał: @Wujot2 Dzięki za relacje. Na czym polegał problem? Na zdjęciach nie widać ani trudności ani ekspozycji. Nachylenie >20% też niespecjalnie. Wszędzie szerokie i płaskie dróżki z niewielkim kamyczkami. Po prostu to trochę jazda jak po nasypie kolejowym. Duże ruszające się kamole. 2 m szerokości to dużo ale łatwo można sobie wyobrazić, że zrzuci to z ścieżki. A obok było pionowo. Edytowane 17 Sierpnia przez Wujot2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 17 Sierpnia Udostępnij Napisano 17 Sierpnia (edytowane) 12 minut temu, Wujot2 napisał: Po prostu to trochę jazda jak po nasypie kolejowym. Duże ruszające się kamole. 2 m szerokości to dużo ale łatwo można sobie wyobrazić, że zrzuci to z ścieżki. A obok było pionowo. Rozumiem. W Livigno raz jechałem taką ścieżką po luźnych kamieniach i też niepewnie się czułem ale większosć ekpiy nawet tego nie zauważyła. Na fullu z oponami DH chyba też jest trochę łatwiej. Edytowane 17 Sierpnia przez Spiochu 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 17 Sierpnia Autor Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 11 minut temu, Spiochu napisał: Rozumiem. W Livigno raz jechałem taką ścieżką po luźnych kamieniach i też niepewnie się czułem ale większosć ekpiy nawet tego nie zauważyła. Na fullu z oponami DH chyba też jest trochę łatwiej. Myślę, że są jeźdźcy co jeszcze tam dokręcają na maksa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 17 Sierpnia Udostępnij Napisano 17 Sierpnia Ogólnie poziom jazdy na rowerach jest bardzo wysoki. Na trasach dla rodzin z dziećmi można skakać na hopach. Ilu ludzi skacze tak na nartach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 18 Sierpnia Autor Udostępnij Napisano 18 Sierpnia 7 godzin temu, Spiochu napisał: Ogólnie poziom jazdy na rowerach jest bardzo wysoki. Na trasach dla rodzin z dziećmi można skakać na hopach. Ilu ludzi skacze tak na nartach? Zupełnie tego nie zauważyłem. Na podjazdach mijają cię elektryki. Zaczyna się zjazd i to jest tragedia jak ci ludzie jadą. Mają ciężkie fulle przystosowane do poruszania się dół, a po prostu przejeżdża się obok nich. Nic nie widzą, nic nie słyszą - strach się bać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 18 Sierpnia Udostępnij Napisano 18 Sierpnia 1 godzinę temu, Wujot2 napisał: Zupełnie tego nie zauważyłem. Na podjazdach mijają cię elektryki. Zaczyna się zjazd i to jest tragedia jak ci ludzie jadą. Mają ciężkie fulle przystosowane do poruszania się dół, a po prostu przejeżdża się obok nich. Nic nie widzą, nic nie słyszą - strach się bać. W bikeparku duzo ludzi przepuszczalem bo pedza i lataja na hopach. Ale Ci co wypozyczaja elektryki to faktycznie srednio. Nawet podjazdow nieraz nie ogarniaja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano Wtorek o 14:56 Autor Udostępnij Napisano Wtorek o 14:56 Dzień trzeci Wykorzystujemy pociąg (podjazd 4 przystanki). Pierwsze 20 -30 km nic specjalnego, wycacane wszystko na maksa, asfalt i niestety słabo z przydrożnymi drzewami. Od wjazdu do PN (Kalkalpen) jest lepiej. Choć dupy nie urywa. Ale nagle droga zmienia się w ścieżkę i jesteśmy w zupełnie innych okolicznościach! W jednej chwili wybaczamy nudny początek. A dalej jest jak zawsze na piętrze pośrednim, gdy stopniowo zanurzamy się w austriacki ordnung (musi być) Razem 54 km i 1200 m przewyższeń 2 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 4 godziny temu Autor Udostępnij Napisano 4 godziny temu Dzień czwarty Spieszeni rowerzyści czyli bike & hike Jazda na rowerze jest fajna ale... patrząc na wyniosłe szczyty Kleiner i Grosser Pyhrgas nad naszymi głowami trochę mi było szkoda, że nas tam nie ma. Udało mi się namówić Kamila na połączenie jazdy z wejściem per pedes na któryś a nich. Plan był taki aby dotrzeć na kole do schroniska Gowilalalmhutte. Końcówka to miał być już ostry wpych (z mapy). Życie trochę zweryfikowało plan, bo spory kawałek niżej był zakaz jazdy rowerem oraz... tablica, że jest to jeden z pomysłów Bike @ Hike. Trochę szkoda, że nie znaleźliśmy tego wcześniej na jakiejś stronce. W każdym razie faza 1 to było 7,7 km podjazdu (620 m vertical i do 15%). Na końcówce nawet stromiej. Po spieszeniu było tylko 2,7 km drogi na szczyt ale też 800 m (lub 1000 m) w pionie. Rowery przypinamy do jakiegoś znaku. Przebieramy buty, składamy kije (jechaliśmy od razu z plecakami, gdzie teraz wrzucamy bidony). Od początku jest bardzo efektownie. Przy schronisku trzeba się zdecydować na co idziemy. Z analizy czasu Grosser Pyhrgas dość słabo wychodzi. Poza tym przykleiła się do niego jakaś chmura (jak często do Krywania) i boimy się, że na górze możemy nic nie zobaczyć. Czyli Kleiner będzie naszym celem. Szlak szybko nabiera górskiego charakteru, jest zmienny, czasem z sporą powietrznością. Tygryski to lubią najbardziej. Na górze jest bardzo ciekawie - chmura na Grosser Pyhrgas dalej przyklejona (i tak było do zejścia). Czyli dobrze obstawiliśmy... Robimy popas, foty i po prostu lampimy się w tych okolicznościach. Pora na zejście. Po drodze ostatnie kadry. Powrót na rowerze to była po prostu wypłata. 15 km oglądania krajobrazów. To robi różnicę. Domykamy pętelkę jadąc przez miasto. Po drodze jeszcze zakupy. Razem wyszło 30 km i 1530 m vertical. Z buta dość ciężko byłoby to zrobić (przynajmniej w te 4:25 godz efektywnego ruchu). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.