Skocz do zawartości

Pasje


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

I tak miejsce na opowieści o swoich pasjach zmieniły się w miejsce do wklejania linków do cudzych :D

Cześć

Powracając do "naszych pasji"...

W zeszłym tygodniu zamieniłem rower na kajak i popłynęliśmy silną grupą, która pływamy od wielu lat na .... Krutynię. Najpiękniejsza i chyba najbardziej znana rzeka wycieczkowo/kajakowa w Polsce a pewnie i w środkowej Europie nigdy nie była przeze mnie przepłynięta w całości ze względów oczywistych aczkolwiek byłem na niej chyba kilkanaście razy.

Termin okazał się dobrany bardzo dobrze - na rzecze poza odcinkiem Gardyńskie -Ukta zero ludzi, wszystko zamknięte, spokój i cisza.

Odcinek od Warpun do Wiartla - około 135km - 4 pełne dni płynięcia dla sprawnej i opływanej grupy. Przy takiej pogodzie bez fartuchów pływanie w niektórych miejscach praktycznie niemożliwe (fala na jeziorach). Trudności technicznych nie ma żadnych, prądu jakiegokolwiek (poza drobnymi fragmentami) również. Górny odcinek (słynny kanałek pomiędzy Zyndackim a Gielądzkim) targanie w błocie i trzcinach i praktycznie tylko tam coś się działo.

Polecam tą porę na płynięcie całości.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Powracając do "naszych pasji"...

W zeszłym tygodniu zamieniłem rower na kajak i popłynęliśmy silną grupą, która pływamy od wielu lat na .... Krutynię. Najpiękniejsza i chyba najbardziej znana rzeka wycieczkowo/kajakowa w Polsce a pewnie i w środkowej Europie nigdy nie była przeze mnie przepłynięta w całości ze względów oczywistych aczkolwiek byłem na niej chyba kilkanaście razy.

Termin okazał się dobrany bardzo dobrze - na rzecze poza odcinkiem Gardyńskie -Ukta zero ludzi, wszystko zamknięte, spokój i cisza.

Odcinek od Warpun do Wiartla - około 135km - 4 pełne dni płynięcia dla sprawnej i opływanej grupy. Przy takiej pogodzie bez fartuchów pływanie w niektórych miejscach praktycznie niemożliwe (fala na jeziorach). Trudności technicznych nie ma żadnych, prądu jakiegokolwiek (poza drobnymi fragmentami) również. Górny odcinek (słynny kanałek pomiędzy Zyndackim a Gielądzkim) targanie w błocie i trzcinach i praktycznie tylko tam coś się działo.

Polecam tą porę na płynięcie całości.

Pozdrowienia

Krutynia trochę nudna. Z mojej okolicy (około 130 km od Warszawy) polecam nie odkrytą dla kajakarstwa Skrwę. Sporo przeniosek, starych młynów, od Tłuchówka do Radotek ma status rzeki górskiej.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz iść tropem: "Les Caypoll"i okolice.
 
Polecam stronę Allmusic.com
 
https://www.allmusic...ol-mn0000242545
 
https://www.allmusic...us-mn0000359326
 
Pięknie łączą nitki powiązań.
Ich oceny płyt są zawsze bardzo bliskie moim preferencjom.


Się mi przypomniało :-)

korzystam z tych funkcji, ale chodziło mi o coś innego,
czegoś co programista spotify/allmusic nie wymyśli

chodzi mi o kapele z bardzo różnych przestrzeni alternatyw, coś co żaden algorytm nie jest w stanie połączyć :-)
jak coś Ci wpadnie zupełnie nowego w ucho, to proszę podrzuć

to co Ty Harpia słuchasz, dla mnie jest strawne, to jest muzyka, ciekawa, nie zawsze mi się podoba, ale dużo tak

pozdrawiam
Mario
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Pływałem w rejonie Pszczewskiego Parku Krajobrazowego - chyba najładniejsze i najciekawsze odcinki - ale żeby znał... raczej nie.

Pozdrowienia

 

Polecam odcinek Międzyrzecz (Święty Wojciech) - Skwierzyna z boczną arabeską do Chyciny. Fajna rzeczka, z nurtem, trochę zwałek, czysta woda, fortyfikacje MRU ... rozgałęzienia i kanały wykopane jako przeszkody przeciwczołgowe ... mniej zaśmiecona niż Krutynia czy Wda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam odcinek Międzyrzecz (Święty Wojciech) - Skwierzyna z boczną arabeską do Chyciny. Fajna rzeczka, z nurtem, trochę zwałek, czysta woda, fortyfikacje MRU ... rozgałęzienia i kanały wykopane jako przeszkody przeciwczołgowe ... mniej zaśmiecona niż Krutynia czy Wda

Cześć

Krutynia czy Wda nie są zaśmiecone jeżeli płyniesz je w rozsądnym okresie - woda wiele zniesie. Pływałem wiele rzek i najgorzej pod względem zaśmiecenia wspominam... Łynę, która w tamtej formie rok 2001-2002) już nie istnieje. A wydawałoby się, że to rzeka mało/w ogóle nie uczęszczana wtedy była. Miasta i wsie śmiecą.

Zerkałem na tą Obrę. Bardzo miłe wakacyjne pływanie. Ciekawe jak jest przy dużej wodzie?

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale myślę też o przejrzystości wody - tam jest dno piaszczysto - żwirowe i nie ma tego mułu za którym nie przepadam. A nie ma płycizn po których trzeba ciągnąć kajak ... więc sie tak nie niszczy :D

Cześć

Kajak nie niszczy się przy ciągnięciu po płyciznach - chyba, że to badziewie nie kajak lub składak albo ciągnący to barbarzyńca nie zwracający uwagi na sprzęt.

Dawno przestałem zauważać muł czy rodzaj dna w perspektywie płynięcia. Dobre buty to podstawa w każdych warunkach na kajaku. Nie but windsurfingowy czy plażowy nie mówiąc o sandałach ale porządne grube neopreny z solidną zelówką. Żwirowe czyste dno przede wszystkim mówi, że woda płynie jak należy i w tym sensie jest bardzo oczekiwane.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie do końca : )

Żwir, skaliste dno na niektórych rzekach błyskawicznie wykańcza "pancerne" Prijony  - ciągnięcie ciągnięciem ale przytarcia podczas pływania, przywieszenia są nieuniknione ... 

Zresztą ja po prostu lubię czyste rzeki i jak mi po dupą nie chrzęści a nie lubię zapadać się w mule - może ja dziwny jestem : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie do końca : )

Żwir, skaliste dno na niektórych rzekach błyskawicznie wykańcza "pancerne" Prijony  - ciągnięcie ciągnięciem ale przytarcia podczas pływania, przywieszenia są nieuniknione ... 

Zresztą ja po prostu lubię czyste rzeki i jak mi po dupą nie chrzęści a nie lubię zapadać się w mule - może ja dziwny jestem : )

Cześć

Widzę, że zaczynamy rozmawiać o kajakarstwie górskim. :) No żeby rozwalić górski kajak trzeba się postarać i ja takich sytuacji nigdy nie przeżyłem ale pływałem tylko na Słowenii i w Czarnogórze.

Nie jest to jednak to co mnie najbardziej kręci. Lubię przeprawówki totalne typu Liwa, Osa, górny Wel, Radunia itd.

Poza tm raczej są to spływy wielodniowe na ciężko więc i cele nico inne i sposób pływania.

Prijon to moa ulubiona firma. Nie ma lepszego kajaka niż CL430!

Teraz kolega zażyczył sobie dwójkę i dostał nówkę CL490 - świetny kajak a myślałem, że już nic ponad Cruisera w dwójkach nie wymyślą. Polecam.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie górskim ; )

Do Warty wpada taka mała rzeczka Liswarta - do dziś pamiętam ten piekielny odgłos pod tyłkiem. Jakieś łupki, diabli wiedzą co ostre jak muszle ostryg ... 

 

Cruiser 430 to mój ukochany kajak - wszyscy się śmieją, że taka krowa ale jest zajebisty - w miarę szybki, bardzo trwały - pięta achillesowa to stępka, dziób idealny do włażenia na zwałki - Delsyk Nifty 385 się odbija dziobem, Delsyk 430 pięknie włazi na drzewo i jeszcze piękniej się cofa z niego przez ten łukowaty dziób, pierwszy fajny, szybki ale nie skręca drugi skręca aż za bardzo bo prosto tym płynąć nie sposób, Carolina 14 papierowa i wiesza się stępką na zwałkach a Cruiser 430 ma je wszystkie pod sobą. Prijon Dayliner S i L to nawet szkoda czasu żeby do tego wsiadać. Jeszcze bardzo lubię Combi 359 szczególnie na wąskie, meandrujące ciasno rzeczki.

 

Problem, że Cruisera już nie robią a zamiast tego CL - w zupełnie innej technologii tak jak i Daylinera - jest o wiele mniej trwały : (((((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie górskim ; )

Do Warty wpada taka mała rzeczka Liswarta - do dziś pamiętam ten piekielny odgłos pod tyłkiem. Jakieś łupki, diabli wiedzą co ostre jak muszle ostryg ... 

 

Cruiser 430 to mój ukochany kajak - wszyscy się śmieją, że taka krowa ale jest zajebisty - w miarę szybki, bardzo trwały - pięta achillesowa to stępka, dziób idealny do włażenia na zwałki - Delsyk Nifty 385 się odbija dziobem, Delsyk 430 pięknie włazi na drzewo i jeszcze piękniej się cofa z niego przez ten łukowaty dziób, pierwszy fajny, szybki ale nie skręca drugi skręca aż za bardzo bo prosto tym płynąć nie sposób, Carolina 14 papierowa i wiesza się stępką na zwałkach a Cruiser 430 ma je wszystkie pod sobą. Prijon Dayliner S i L to nawet szkoda czasu żeby do tego wsiadać. Jeszcze bardzo lubię Combi 359 szczególnie na wąskie, meandrujące ciasno rzeczki.

 

Problem, że Cruisera już nie robią a zamiast tego CL - w zupełnie innej technologii tak jak i Daylinera - jest o wiele mniej trwały : (((((

Cześć

Wprawdzie płynąłem Liswartę tyko od Dankowa ale nie pamiętam tam wielu miejsc z jakimiś konkretami - chyba że wyżej, choć nie sądzę. Liswartę płynęli z nami ludzie, którzy byli pierwszy raz na kajakach  - tam nic nie ma, oprócz betonu miejscami. :)

W każdym razie rozwalenie kajaka jest tam niemożliwe.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No OK, nieważne, nie będę przecież pisał, że to zależy od poziomu wody :D

Tak czy owak moją intencją było głównie wskazanie Obry jako fajnej, czystej (w sezonie oczywiście nieco zaśmieconej) rzeczki na kilkudniowy spływ, licytacje mnie mniej interesują ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No OK, nieważne, nie będę przecież pisał, że to zależy od poziomu wody :D

Tak czy owak moją intencją było głównie wskazanie Obry jako fajnej, czystej (w sezonie oczywiście nieco zaśmieconej) rzeczki na kilkudniowy spływ, licytacje mnie mniej interesują ; )

Cześć

Nie pisz tylko pokaż mi w korycie LIswarty skały. Miejsce na mapie albo nie chrzań.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Co za pogoda! Z drugiej strony to zbawienie dla rolnictwa, naszej potęgi  paszowej(min. pasza dla  ludności).  W kamerze kosmicznej widać wszystko.

 

Woda, czyli  także sprzęt sportowy dla rozwijania gónej części ciała. Wyraźnie zaniedbanego w zimie(poza tymi co w biegu...).  Pierwsze moje kajaki, to  jednostki przeznaczone  dla rodzin hutniczych.  Budując Nowa Hutę pod Krakowem od wschodu(ważne, ponieważ przeważają tu wiatry zachodonie)  zbudowano na niewielkiej rzeczce Prądniku?) zalew o głębokości średniej 0,5 m). Ale za to całkiem spory. Rowery wodne, kajaki czekały na  wielkoprzemysłową klasę robotniczą na brzegu.

 

Mieszkając w wypasionym hotelu dla tej klasy jw. nie omieszkałem  wprawiać się dość często w kajakarza. Hotel był wypasiony, ponieważ  był to regularny blok zaadaptowany dla potrzeb budowniczych HiL(Huta im Lenina-obecnie Mittal Arcelor). Zwykły hotel, zwany popularnie Meksykiem, składał się gdzieś z dwudziestu baraków typu "oświecimskiego".  Przeznaczony był głównie dla  klasy pośredniej, między chłopską i robotniczą(chłoporobotnik). Zresztą  te klasy spłodziły  licznych potomków, którzy  bardzo wzmocnili trzecią klasę, tzw. inteligentów.  Zamieszkujących Kraków i okolice. W Meksyku mieszkałem tylko zaledwie miesiąc.

 

Kolejne doświadczenia z wodą miałem, nie z kajaka, tylko z łajby. Tak pieszczotliwie jest(była) nazywana  łódka z żaglem.  To już było coś na serio, do czwórki. Może było czasem wiecej, ale szwagier  polecił  kręcić bomem, by żagiel nie był taki strasznie duży. Żona za to często wspominała Krutynię. Gdzie udała się siedząc za plecami, może chwilowej sympatii, na wuefemce.  Podobno eksperymentowali też z żaglem na kajaku.

 

Nic więc dziwnego, ze pewnego dnia wpadłem na pomysł przepłynięcia na kajaku słynnego przełomu w Pieninach. Opisałem to szczegółowo na forum i nie bedę sie powtarzał.  W każdym razie  punktem  A były Sromowce Niżne, czy Wyżne? A  punktem B Szczawnica.  Ładna wycieczka, ponieważ po drodze można było zrobić sobie przystanek. I nawet zażyć kapieli w tych miejscach, gdzie  Dunajec ma przynajmniej metr głębokości. Nie  są takie znów liczne.  Za to bardzo się mi podobali  ludzie żaby.  Syn  zaczął  niedawno swoje podwodne wyprawy(w wyobraźni), więc wiedziałem co to jest pianka i dlaczego jest w niej ciepło, gdy temperatura wody jest  taka jak zwykle tu w Dunajcu. Facet z maską na buzi i dużymi płetwami trzymał się czegoś z przodu , co było jakby bardzo wielką deska do pływania.  I sunął  jak  ślizgacz do przodu po bystrzynach.  Nie wiem dlaczego zastąpiono to słowo jakimiś rapidami.  

 

Teraz już za późno na pływanie w piance.  Może  jeszcze doczekamy z żoną czasów, gdy na pobliskim  "Jeziorze Mucharskim"(zwanym też zaporą w Świnnej Porębie) pojawi się obfitość kajaków, rowerów na pedały i  łajb. Na łajbę mam chętkę. Córka  żony zapobiegawczo zdobyła już stosowny patent. Już widzę taką łajbę o profilu sportowym(choćby Omega). Siedzę  w  kokpicie i wydaję komendy do zwrotu. Wiatr pozorny omiata mi twarz...Piękna perspektywa po nartach.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie pisz tylko pokaż mi w korycie LIswarty skały. Miejsce na mapie albo nie chrzań.

Pozdro

 

Też Ci życzę miłego wieczoru - i może fajnego spływu na Obrze :D

 

PS: Nie pisałem nic o skałach, tam nie ma żadnych wielkich skał ... po prostu kamienie, żwir o bardzo ostrych brzegach - nie mające nic wspólnego z otoczakami. Takie skrzeczące pod dnem kajaka, kaleczące - zresztą Liswarta jest z tego znana. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To na co czekasz?

Kabluj :) co za jedni ?

 

Nie powinni się obrazić.

 

No wiesz ... będzie chciał to sam się odezwie, tu jakby to powiedzieć - taka czasem życzliwa, ciepła atmosfera panuje, że mógłby mnie z tego spływu wypisać  - w bardzo taktowny sposób oczywiście : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też Ci życzę miłego wieczoru - i może fajnego spływu na Obrze :D

 

PS: Nie pisałem nic o skałach, tam nie ma żadnych wielkich skał ... po prostu kamienie, żwir o bardzo ostrych brzegach - nie mające nic wspólnego z otoczakami. Takie skrzeczące pod dnem kajaka, kaleczące - zresztą Liswarta jest z tego znana. 

Cześć

Czyli rozumiem, że to ja pisałem o "skalistym dnie" i 'łupkach"? Proszę Cię Liswarta to spokojna rzeczka z paroma pamiątkami hydrotechnicznymi, o których ostały się nietrudne progi i tyle. Jak przywali woda, w stanie powodziowym ... ja wtedy nie pływam bo jestem za słaby.... t będzie tam jeden próg.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skaliste w sensie, że kaleczy dno kajaka a nie w sensie, ze nurt zwala jak w przełomach na skały które rozwalają :D żwir, ostre kamienie - na takim skalistym podłożu płynie - czytaj dokładnie zamiast się ciśnieniować :D

 

To fakt - to spokojna rzeczka na rodzinny spływ. Zresztą to poboczna arabeska - kit w ucho tej Liswarcie, mam złe wspomnienia bo spuścili jakieś nieczystości i capiło niemiłosiernie aż do jakiejś starej elektrowni czy młyna - tam gdzie się koryto rozdwaja na spławne i niespławne. A potem kolegę postawiło bokiem pod zwalonym drzewem z gałęziami i miał kabinę - nieprzyjemna sprawa. Niestety był w kapoku i zanim się wyplątał trochę minęło. Także nigdy nie wiadomo co spotka człowieka za rogiem ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skaliste w sensie, że kaleczy dno kajaka a nie w sensie, ze nurt zwala jak w przełomach na skały które rozwalają :D żwir, ostre kamienie - na takim skalistym podłożu płynie - czytaj dokładnie zamiast się ciśnieniować :D

 

To fakt - to spokojna rzeczka na rodzinny spływ. Zresztą to poboczna arabeska - kit w ucho tej Liswarcie, mam złe wspomnienia bo spuścili jakieś nieczystości i capiło niemiłosiernie aż do jakiejś starej elektrowni czy młyna - tam gdzie się koryto rozdwaja na spławne i niespławne. A potem kolegę postawiło bokiem pod zwalonym drzewem z gałęziami i miał kabinę - nieprzyjemna sprawa. Niestety był w kapoku i zanim się wyplątał trochę minęło. Także nigdy nie wiadomo co spotka człowieka za rogiem ... 

Cześć

He he, wiesz, jestem z wykształcenia geologiem i dla mnie skała to skała a osad to osad, głaziki to nie otoczaki a kamień to jest budowlany - mój błąd, sorry. Tak jak slalom to konkurencja sportowa w narciarstwie alpejskim a nie jazda ze skrętu w skręt czy śmig.

Z tego co piszesz wynika, że my płynęliśmy przy dość małej wodzie (lato). Rozdwojenie pamiętam jedno: lewa odnoga stająca i wąski (na kajak) dość szybki odpływ w prawo. Popłynąłem tam jedynką sprawdzić czy dwójki przejdą i nie dawałem rady później wyjść pod prąd. Nie było kontaktu więc poczekali i popłynęli tym zastawionym odcinkiem. Okazało się, ze prowadzi on do starego, nieczynnego od lat młyna z rozmytą zastawką i resztkami stawu i na tej zastawce kolega a koleżanką (pierwszy raz na kajakach) wywalili się. Dotarłem do nich lądem i widzę taki obrazek:

Wszyscy stoją na brzegu i płaczą ze śmiechu a w tym stawiku (na oko 10 m średnicy) kumpel (który generalnie zawsze wszystko wie najlepiej) zbiera rzeczy w takim lepkim bagnie - bajka dla oczu. :)

Opisane bystrza były dość iluzoryczne. Trochę było ciągania na jakiejś starej hydrotechnice ale nie pamiętam, żeby to była jakaś katorga. Dziwi mnie dlatego Twój opis bo płynęliśmy na ciężko więc powinniśmy targać non stop. Generalnie bardzo fajna rzeczka a płynięta z Wartą przez Działoszyn i zakole po prostu super.

Co do "za rogiem" to czasami badamy z lądu i... przebijamy się brzegiem - miała taka sytuacja miejsce chyba ze trzy razy. Lepiej się trochę pomęczyć niż ryzykować zniszczenie sprzętu czy kasację - na przykład przy niestabilnych zawalach.

Pozdrowienia serdeczne

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mi się podoba.

@wkg

@Mitek

 

Pachniecie prawdziwą pasją do kajaków.

Aż chciało by sie spróbować.

 

Co prawda mam kilka kajakowych epizodów na Nidzie ale to klasyczna turystyczna amatorka.

Cześć

Nie jest tak do końca. Ja płynąłem Nidę dwa razy i różnice były wprost nie do uwierzenia.

Na Białej Nidzie, niedaleko miejscowości Bizoręda jest stary nieczynny młyn z zastawką. Za pierwszym razem trudno było się zmieścić w świetle przepływu. Rok albo dwa później od lustra wody do spągu mostka było ponad dwa metry. Obraz rzeki zupełnie inny i inne pływanie. Na Nidzie niebezpieczne są sztuczne progi, których pokonywanie trzeba bardzo przemyśleć, skontrolować z lądu i robić tylko z asekuracją sztywną albo w ogóle przenieść. Na Pilicy też są takie sztuczne progi ale w innym miejscu rozwoju rzeki choć wygląda to podobnie. Robiliśmy niektóre z kumplem dwójką z towarem bez specjalnego ryzyka (inna woda i inna konstrukcja) a i tak skończyło się łowieniem worów z odwoju nie mówiąc w wyciąganiu sprzętu.

Na każdej rzece można sobie krzywdę zrobić tak samo jak na każdym stoku Jurek.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...