Skocz do zawartości

Wasze dzienne przebiegi


paw1

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 60
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

125 km rzeczywiście , a 170 według skiline i 30 km przewyższenia to mój rekord w Zillertalu .

Witam

 

Przerwałem świąteczny letarg. Bo podane dane zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Rekord z jednego dnia!

 

Ja sobie zrobiłem taki modelowy stok:

 

- różnica poziomów -1000 m,

-długość trasy wyciągu 2000 m,

-długość trasy zjazdu -3000 m,

- szybkość kolejki- 5 m/s -czyli jedzie do góry 400 s, siedem minut,

- narciarz zjeżdża 3 min, ze średnią 60 km/g, nie zakładam dwóch  minut, bo to nie zjazdowiec PŚ,

- minutę na wejście do kolejki i druga na wyjście, czas biegnie b szybko,

Razem 12 minut. Czyli w ciągu godziny zjedzie 5 razy. 

 

Jeśli jeździ od 9-16, jak zwykle to bywa to zjedzie 40 razy. Czyli 40x3 km = 120 km.

 

Różnica poziomów  40x1 km = 40 km

 

Gdzie tam moja marna jazda w wieku ok. 35 lat. Goryczkowa. Pierwszy maj pustki. Od 9-16 g. 15 razy. Wpadało się na wyciąg dosłownie z jazdy i wypadało na trasę. Która ma ok. 2,5 km. Wyciąg na Goryczkowej - 620 m różnicy poz. Jechał 15 minut. Na szczęście, bo nogi chwytał skurcz pod koniec. Dosłownie sztywniały. Nigdy już tego nie pobiłem. Chociaż zdarzało się jeździć bez przerwy przez osiem godzin. I to na dłuższych trasach.

 

A tu kolega z forum spokojnie to robi. Nie przesiadając się po drodze w górę. Może to była jeszcze jazda wieczorna na dwie zmiany. Albo pod tym nickiem ukrywa się ktoś z czołówki PŚ bijący rekord Guinessa.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu kolega z forum spokojnie to robi. Nie przesiadając się po drodze w górę. Może to była jeszcze jazda wieczorna na dwie zmiany. Albo pod tym nickiem ukrywa się ktoś z czołówki PŚ bijący rekord Guinessa.

 

Pozdrawiam

 

Akurat jest to dobrze udokumentowane - są świadkowie i zapisy.

 

http://www.skiforum....-malo/?p=447563

 

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat jest to dobrze udokumentowane - są świadkowie i zapisy.

 

http://www.skiforum....-malo/?p=447563

 

 

Pozdro

Wiesiek

Witam

 

Ponieważ jesteś zdaje się dobrze zorientowany w wyciągach w Alpach i trasach. Więc podaj taki wyciąg lub kilka, gdzie się trzeba przesiadać. Stosowną trasę. Znajdziemy to w "bergfex". Policzymy czas wyjazdu. Założymy rozsądną szybkość średnia zjazdu. I obliczymy. A nie załączać wydruk z licho wiec czego. Świadkowie też są w sądzie. I niektórzy opowiadają bajki. Lepiej się zastanów nad tym , co napisałem. Gdzie tu jest błąd. Wyciąg jedzie, jak szalony do góry. Facet w dół. Trasa jest idealna i się nie męczy. Bajki dla dzieci i chęć szpanowania.  Nie będę już pisał, bo nie mam ochoty dyskutować z fantastami. Lobo podał wynik. To mieści się granicach, raczej bardzo dobrego narciarza.

 

Wiele razy słyszałem dawniej przechwałki w kolejce na Kasprowy, ile to razy facet zjechał. Tylko, że się nie zastanowił, że znany jest czas jazdy kolejki, czy wyciągu. Że można sobie założyć szybkość zjazdu. I nie są to sekundy. I że jeździ się tylko w czasie pracy kolejki. I przy najlepszych dla nieco założeniach,  podwyższa swój wynik co najmniej dwa razy. To jest prosta matematyka, kolego!  I w nią należy wierzyć. Chyba, że się ma kłopoty na tym poziomie.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
 
Ponieważ jesteś zdaje się dobrze zorientowany w wyciągach w Alpach i trasach. Więc podaj taki wyciąg lub kilka, gdzie się trzeba przesiadać. Stosowną trasę. Znajdziemy to w "bergfex". Policzymy czas wyjazdu. Założymy rozsądną szybkość średnia zjazdu. I obliczymy. A nie załączać wydruk z licho wiec czego. Świadkowie też są w sądzie. I niektórzy opowiadają bajki. Lepiej się zastanów nad tym , co napisałem. Gdzie tu jest błąd. Wyciąg jedzie, jak szalony do góry. Facet w dół. Trasa jest idealna i się nie męczy. Bajki dla dzieci i chęć szpanowania.  Nie będę już pisał, bo nie mam ochoty dyskutować z fantastami. Lobo podał wynik. To mieści się granicach, raczej bardzo dobrego narciarza.
 
Wiele razy słyszałem dawniej przechwałki w kolejce na Kasprowy, ile to razy facet zjechał. Tylko, że się nie zastanowił, że znany jest czas jazdy kolejki, czy wyciągu. Że można sobie założyć szybkość zjazdu. I nie są to sekundy. I że jeździ się tylko w czasie pracy kolejki. I przy najlepszych dla nieco założeniach,  podwyższa swój wynik co najmniej dwa razy. To jest prosta matematyka, kolego!  I w nią należy wierzyć. Chyba, że się ma kłopoty na tym poziomie.
 
Pozdrawiam

http://www.lift-worl...14924/datas.htm
Licz sobie niedowiarku , a jak nie wierzysz to zapraszam na nasz wyjazd i się naocznie przekonasz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Ponieważ jesteś zdaje się dobrze zorientowany w wyciągach w Alpach i trasach. Więc podaj taki wyciąg lub kilka, gdzie się trzeba przesiadać. Stosowną trasę. Znajdziemy to w "bergfex". Policzymy czas wyjazdu. Założymy rozsądną szybkość średnia zjazdu. I obliczymy. A nie załączać wydruk z licho wiec czego. Świadkowie też są w sądzie. I niektórzy opowiadają bajki. Lepiej się zastanów nad tym , co napisałem. Gdzie tu jest błąd. Wyciąg jedzie, jak szalony do góry. Facet w dół. Trasa jest idealna i się nie męczy. Bajki dla dzieci i chęć szpanowania.  Nie będę już pisał, bo nie mam ochoty dyskutować z fantastami. Lobo podał wynik. To mieści się granicach, raczej bardzo dobrego narciarza.

 

Wiele razy słyszałem dawniej przechwałki w kolejce na Kasprowy, ile to razy facet zjechał. Tylko, że się nie zastanowił, że znany jest czas jazdy kolejki, czy wyciągu. Że można sobie założyć szybkość zjazdu. I nie są to sekundy. I że jeździ się tylko w czasie pracy kolejki. I przy najlepszych dla nieco założeniach,  podwyższa swój wynik co najmniej dwa razy. To jest prosta matematyka, kolego!  I w nią należy wierzyć. Chyba, że się ma kłopoty na tym poziomie.

 

Pozdrawiam

 

Wiesz po takich postach to odechciewa się pisać (zresztą dlatego zdecydowanie mniej to robię) - ale ponieważ mam spory szacunek dla Ciebie to odpowiem merytorycznie. Wszystko w wątku jest ale jeszcze raz: 

- 40 x wyciągi

- trasa 18 w Zell am Ziller (czyli Arena - głównie drugi odcinek gondolki)

- jazda od 7.00 do 16.00 

.

W normalnych warunkach robimy około 30-35 wyciągów a tu było półtorej godziny dłużej. Gdzie widzisz problem???

 

Dla mnie największym wyczynem było 40 km zrobione na off piste (16 km vertical) zresztą też z udziałem Jurasa (który tym razem padł i ostatnią godzinę jeździłem sam). To rzeczywiście dało w kość bo teren jest dość urozmaicony - skały i trochę drzew (Soelden - wyciąg A17). 

 

Jak ktoś chce spróbować swoich sił to idealnym miejscem do bicia rekordów powinno być E4 w Ischgl. 920 (!) m przewyższenia w 8 min a ponieważ to kanapa (!!!) to nie traci się czasu na łażenie i przepinki. I teraz jak komuś zależy na odległości to 40-ką można od biedy zrobić 4 x w godzinę czyli >> 20 km. Szybciej pojedzie się (czyli robienie Verticalu) przez 33 i 38 i pewnie jest do zrobienia pod 4 km w pionie na godzinę. A jak ktoś jest naprawdę mocny to proponuje off piste najkrótszą linią pod wyciągiem. Ponieważ E4 jest dość popularny to musiałby być jakiś pusty dzień.

 

pozdro

Wiesiek

 

pees widzę, że Jurek odpisał - pozdrowienia! Skoryguj może możliwości pod E4 bo trochę z pamięci to pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błędnie zakładasz, że jeździ się od 9-16, bo w wielu miejscach w Alpach można dłużej. Ot, choćby w 3 Dolinach na wiosnę wyciągi są czynne 9-17.30...
Kiedyś chciało mi się jeździć na rekord, to w tych godzinach wyszło niecałe 24km przewyższenia / 110km zjazdów wg GPSu / 180km z wyciągami.
Mam na to kwity ;) Wg GPSu wyszło ok 23km, weryfikowałem to z oficjalnymi danymi wysokości poszczególnych stacji wyciągów.

A co do Jurka - to też jeździł dłużej niż 9-16, na wyciągu o dobrych parametrach czas wjazdu / przewyższenie (Karspitzbahn w Zillertal Arenie)
I jak się człowiek zepnie, to jest to możliwy wynik do zrobienia... mi się już tak nie chce zapieprzać, Jurkowi pewnie już też nie ;) Ale da się.

Ps. wynik z ostatniego wyjazdu (3V), bez jeżdżenia na rekordy, po prostu od otwarcia do zamknięcia bez przerw:
103,5km przewyższenia / 7 dni, najmniej: 10,5km (bo się znajomi przyplątali :P), najwięcej 18km, najczęściej 15-17km przewyższenia na dzień.


Edit: bo już się wypowiedzieli inni - to oczywiście do Veterana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Veteranie

 

Byłem z ekipą Jurka na wyjeździe i szybkość z jaką pokonują kilometry w "poziomie" i w pionie przyprawia o zawrót głowy.

Nie uznają najmniejszych przerw  :)

W pierwszy dzień jeszcze było  ze mną jako-tako.

Od drugiego już tylko próby doganiania.

Na szczęście od trzeciego trochę się nade mną zlitowali.

 

Po tym doświadczeniu nawet nie próbuję nic przeliczać.

Wierzę w przedstawiony wynik bez najmniejszych zastrzeżeń.

Tym bardziej, że to nie są osoby które muszą innym coś udowadniać.

Jeżdżą dla siebie i tak jak lubią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Veteranie Byłem z ekipą Jurka na wyjeździe i szybkość z jaką pokonują kilometry w "poziomie" i w pionie przyprawia o zawrót głowy. Nie uznają najmniejszych przerw :) W pierwszy dzień jeszcze było ze mną jako-tako. Od drugiego już tylko próby doganiania. Na szczęście od trzeciego trochę się nade mną zlitowali. Po tym doświadczeniu nawet nie próbuję nic przeliczać. Wierzę w przedstawiony wynik bez najmniejszych zastrzeżeń. Tym bardziej, że to nie są osoby które muszą innym coś udowadniać. Jeżdżą dla siebie i tak jak lubią.

Dziękuję za ostrzeżenie.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nimi po trasach nie da się jeździć. Wystarczy że się zatrzymasz zrobić jedno zdjęcie i już ich zgubiłeś. ;-)

Kurna...bicie rekordów dziennego przebiegu??? To totalne przegięcie w mojej opinii :huh:! Jeżdżę zwykle dosyć szybko, ale dzień na stoku bez dwóch stopów na kawę jest dniem bez sensu, popylanie bez przerwy aby sobie czy innym udowodnić że ma się końską wytrzymałość? Cóż...nie mój klimat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

, popylanie bez przerwy aby sobie czy innym udowodnić że ma się końską wytrzymałość? Cóż...nie mój klimat :)

 

 

Marku

Zwróć uwagę na to  co powyżej napisałem.

 

Jeszcze raz:

 

"Tym bardziej, że to nie są osoby które muszą innym coś udowadniać.
Jeżdżą dla siebie i tak jak lubią"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rety, potraficie porozmawiać na jakiś temat bez awantury? :P
U mnie w najczęściej wychodzi 40km/dzien. Jeżdżę przeważnie od 9 do 16, ale do tego dochodzi czekanie na kolegów, robienie zdjęć, obiad, ciacho z kawą. Jak jeżdżę sam to trochę więcej, tak do 60-65km.

Rozumiem że pytanie dotyczyło po prostu przebiegów, a nie kto jest większym kozakiem? :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tym bardziej, że to nie są osoby które muszą innym coś udowadniać.

Jeżdżą dla siebie i tak jak lubią"

 

No właśnie.

 

U mnie to się zmieniło - po skompletowaniu odpowiedniego zestawu wreszcie swobodnie mogę robić to co od dawna chciałem. Czasy "budowy masy mięśniowej i zaliczenia kilometrażu" odeszły w niepamięć. Stawiam zdecydowanie na jakość zjazdu - i jeśli jest coś porządnego (i dobry warun) w ON to to po prostu tam jeżdżę (oczywiście obok). Ale częściej odchodzę gdzieś kawałek w bok i znajduję takie miejsca, ze czasem głowa boli. To przeważnie jest blisko, 15-30 min drogi. Ale inny świat. Na razie trochę brakuje mi towarzystwa (czyli jeżdżę często sam :( ) ale pracuję nad tym. Postaram się w znanym Ci miejscu (SO) wrzucić  relacje z Górnej Austrii (Kasberg, Hinterstoder czy Wurzeralm) gdzie miałem w tym roku rewelacyjne dni. 

Szkoda, że stawiasz na te tyki... Myślę, że w takiej minimalistycznej formule wysiłkowej (w końcu tylko kwadrans, dwa spokojnego podejścia) byłbyś też zachwycony - parę fantastycznych zjazdów dziennie - bez kompromisów sprzętowych (ale też bez cegieł).

 

Może kiedyś - dojrzejesz...

;)

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie.

 

U mnie to się zmieniło - po skompletowaniu odpowiedniego zestawu wreszcie swobodnie mogę robić to co od dawna chciałem. Czasy "budowy masy mięśniowej i zaliczenia kilometrażu" odeszły w niepamięć. Stawiam zdecydowanie na jakość zjazdu - i jeśli jest coś porządnego (i dobry warun) w ON to to po prostu tam jeżdżę (oczywiście obok). Ale częściej odchodzę gdzieś kawałek w bok i znajduję takie miejsca, ze czasem głowa boli. To przeważnie jest blisko, 15-30 min drogi. Ale inny świat. Na razie trochę brakuje mi towarzystwa (czyli jeżdżę często sam :( ) ale pracuję nad tym. Postaram się w znanym Ci miejscu (SO) wrzucić  relacje z Górnej Austrii (Kasberg, Hinterstoder czy Wurzeralm) gdzie miałem w tym roku rewelacyjne dni. 

Szkoda, że stawiasz na te tyki... Myślę, że w takiej minimalistycznej formule wysiłkowej (w końcu tylko kwadrans, dwa spokojnego podejścia) byłbyś też zachwycony - parę fantastycznych zjazdów dziennie - bez kompromisów sprzętowych (ale też bez cegieł).

 

Może kiedyś - dojrzejesz...

;)

 

Pozdro

Wiesiek

Cześć

Ten wybór jak sądzę jest prosty. Dobry narciarz sportowy zjedzie w każdym terenie. Może zapłacić brakiem doświadczenia (lawiny, czytanie terenu, itp. elementy związane z narciarstwem pozatrasowym wymagający doświadczenia i edukacji nieraz wieloletniej) natomiast w sensie technicznym i kondycyjnym nie będzie odstawał a zazwyczaj będzie lepszy. Natomiast dobry freeridowiec bez przeszłości zawodniczej na tyczkach pojedzie co najwyżej jak ja.  Jurek ma racjonalne podejście. Zresztą ja sam bym tak wybierał gdybym miał wybierać. Jedno z drugim się nie kłóci na dłuższą metę.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro mowa o przebiegach.

Dla Jurka (z Byd) i jego ekipy przebieg dzienny poniżej 70 km/10.000 m przewyższenia to poważny powód do wstydu. Zazwyczaj tych kilometrów jest więcej. Dużo więcej. I tak dzień w dzień... Czasami nawet 100 dni w sezonie... 

Podziwiam.  

Jeżdżąc z nimi zazwyczaj w połowie drugiego/trzeciego dnia mówiłem pas, częściowo z powodów kondycyjnych, a częściowo z chęci zatrzymania się, wypicia kawy lub zjedzenia ciacha... 

W tym sezonie robię zaledwie po 20-30 km dziennie w obawie o stan kręgosłupa, ale 16 marca 2016 roku był taki dzień... Magiczny dzień... 

120 km jazdy

22.000 m przewyższenia

 

Załączony plik  skiline 16.03.2016.pdf   53,06 KB   250 Ilość pobrań

 

Jak widać na wykresie był czas i na piwo i na dwa espresso. Nie ograniczałem się do jednej trasy - jeździłem tam gdzie mi się podobało. Od niebieskich po czarne. Jak mi się nudziło to zmieniałem stok... Zresztą aż do przerwy przed 13:00 nie zdawałem sobie sprawy że tego dnia mogę pobić życiówkę. Wtedy sprawdziłem GPS i uznałem, że "idę na rekord". Zaczął się wyścig z wyciągami i uciekającymi minutami. 

Nie wiem czy kiedykolwiek to powtórzę, ale wiem jedno - to było chyba najlepszych osiem godzin w moim życiu... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...