-
Liczba zawartości
1 225 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez Estka
-
-
4/ "wielka tragedia" bo nie pojedzie sie do Wloch na narty?? - give me a break - sa rzeczy WAZNIEJSZE niz wyjazd na narty
No co Ty? Im więcej postów czytam, tym bardziej się upewniam w przekonaniu, że teraz najbardziej poszkodowaną grupą są narciarze.
Uważam, że Minister Zdrowia powinien codziennie raportować:
Zarażonych - tyle,
Zmarłych - tyle,
Nieszczęśliwych z powodu niewyjechania na narty - tyle.
-
Super....tylko ile czasu będziesz to robiła ? Aż dostaniesz zakrzepicy ?
Naprawdę myślicie że te dwa tygodnie coś zmienią ?
I jaka hipokryzja rządu...pod publikę zamyka szkoły, choć dzieci najsłabiej to przechodzą ...kina, teatry itd.... ale kościołów to już nie, bo by ich kler i mohery zjadły....a tam się spotyka po kilkaset osób siedzą jeden obok drugiego jak kury na grzędzie w dusznym pomieszczeniu gdzie średnia wieku jest naprawdę wysoka.... ale nie będziemy zamykać stoki, bo tam to jest skupisko koronawirusa...
Pomyślcie ile ludzi pracuje w fabrykach, sklepach i różnych innych zakładach pracy gdzie są bardzo duże skupiska ludzi i sami sobie odpowiedzcie czy te kroki są robione sensownie czy tylko pod publikę.
@Estka ja rozumiem, że masz tonę paluszków i przez najbliższe kilka miesięcy będziesz się opychać tymi paluszkami......do sklepów i pracy nie będziesz chodzić itp. itd.
Dla mnie narty są zgodne z profilaktyką zabezpieczającą mnie przed koronawirusem
czyli :
- ruch na świeżym powietrzu - bezsprzecznie
- unikanie stresu - jazda bardzo mnie odpręża
- dobre wysypianie się - właśnie odstresowany, zmęczony i dotleniony, jeszcze po wieczornym piwku śpię jak dziecko xD
- Możemy zamknąć wszystkie sklepy, zakłady pracy i fabryki. I będziemy żyli z... no właśnie... z czego?
- Dzieci lekko przechodzą, ale przez 4 tygodnie mogą zarażać innych. Na przykład swoich dziadków. Albo pra.
- Jakoś niewielu "moherów" sprzedało wirusa odstresowanym, odprężonym i dotlenionym narciarzom powracającym z Włoch.
Zakładzik o Chivas Regal 12 ?
A ile to ma %? Bo jak więcej niż 50 to się nada do dezynfekcji rąk. Żele się pokończyły, wchodzę w zakład, opyla się!
Tona sprzętu nie zastąpi talentu
Ależ mnie podbudowałeś tym zdaniem!
Jadę na biegówki - jedna para i finito. A taka Justyna? Sterta nart i do tego ekipa serwismenów, co by wybierali i smarowali. Na taki śnieg inne, na taki inne, na słońce inne, na deszcz inne. Ależ kobita miała braki w talencie...
I tak jest w każdej dyscyplinie. Im wyżej uplasowany zawodnik, tym lepszy sprzęt posiada. Czasem nawet robiony na miarę! Niby mistrz, a amator. Wstyd.
(...) to znaczy, że nie umie jeździć i myśli, że narty jeżdżą za niegoA nie jeżdżą?
To, proszę bardzo - zdejmij narty na stoku i pokaż, jak sam jeździsz .
lekkie i żwawe na miasto jak znalazł...
Autko, które rozpędza się do 50 na godzinę, robiąc przy tym "yyy..." nie wydaje się zbyt żwawe .
Narty z pianki (bo o nich mowa) nie mają żadnych zalet. Albo inaczej, mają tyle samo zalet co sweter z akrylu, buty ze skaju, czy pierścionek zaręczynowy z tombaku. Czyli da się na nich jeździć, ale to namiastka sprzętu właściwego. Ich jedyną zaletą jest cena. Ale marketingowcy nigdy nie napiszą: "Oto narty dla poszukiwaczy najtańszych rozwiązań", tylko trzeba to nazwać bardziej zachęcająco. Więc podumali i wymyślili, że skoro narty są lekkie i miękkie, to są też wolne. A skoro są wolne, to teoretycznie jest dużo czasu na zmianę decyzji, poprawę ustawienia, no i mała szansa na to, że narty poniosą hen w dal...
Więc nazwali to "wybaczaniem błędów", "przyjaznością" i "ułatwieniem nauki" .
Dokładnie tak samo można można "zareklamować" maluśki samochód ze słabiuśkim silniczkiem .
Grupa znajomych mojej siostrzenicy kilka dni temu wróciła z nart we Włoszech (studenci medycyny), dwoje z nich miało objawy przeziębienia, gorączkę itp., w miarę uświadomieni więc od razu zgłosili się na oddział zakaźny w jednym z łódzkich szpitali. Usłyszeli - idźcie chorować do domu, nie mamy nawet testów na koronawirusa, nie jesteśmy w stanie nic zrobić, to na pewno zwykłe przeziębienie.
Wiec nie wykrycie w Polsce żadnego przypadku świadczyć może o tym, że słabo wykrywamy na tle innych krajów.
Ale mieli temperaturę powyżej 38 i kaszel i byli w tych rejonach gdzie był ten wirus, czy wrócili zasmarkani z innego rejonu? Bo nie do końca wierzę w aż taką niefrasobliwość... Poza tym testów nie trzeba chyba mieć, tylko próbki się wysyła tam, gdzie je mają.
Pociąg zwie się Spider;-)
Moja rodzina, od czasu, jak na trasie biegowej zaczepiły nas dwie panie i zapytały, jak dojść do Polany Jakuszyckiej: "tam, gdzie ten tramwaj jeździ", nie mówi na ten pojazd inaczej .
Pięta
Paluch
Jak dla mnie, to Ty źle położyłeś stopę na tej "wkładce". Wkładka powinna kończyć się tam, gdzie pięta dotyka podłoża, a Ty z tyłu masz puste miejsce. Tak samo palce, dopóki dotykają ziemi - potrzebują wkładki. A tam, gdzie stopa odrywa od podłoża (czubki palców, koniec pięty) tam buty swoje mają wypukłości - i tam wkładka nie jest potrzebna.
Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę "cofnięcie stopy" w pozycji narciarskiej, ale to akurat sam czujesz kiedy masz but na nodze.Dlaczego nie pojeździ?
Sorry, nie byłam precyzyjna. Chodziło mi o typowe, miękkie buty juniorskie, takie 40-60. Często nie ma już takich rozmiarów, a poza tym, taki nastolatek, to tak naprawdę kawał chłopa, nieraz większy niż niejeden dorosły, a na dodatek - jak w przypadku mojego syna - trenujący piłkarz, więc nóżka niezbyt wiotka. Można wprawdzie szukać tych najwyższych modeli juniorskich, czyli flex 85-90, ale... hmm... w sumie nie wiem, czy taka noga to bardziej "jeszcze dziecko", czy jednak "już dorosły"? Pomijając cenę buta, oczywiście.
Czepialska?
Trochę .
Po prostu chcę, abyście tę Waszą mantrę uzupełniali o jakiś "flex rozsądku". Bo parę razy tutaj widziałam sytuację, jak ktoś pytał, jaki flex ma wybrać, a dostawał odpowiedź, że najważniejsze jest dopasowanie. I koniec odpowiedzi. Z tego wynikało, że wystarczy kupić ciasne 60 (jak ktoś ma szeroką stopę, to będzie jak znalazł) i sprawa załatwiona.
Powtórzę swoją mantrę: ...fit is everything, flex is secondary...czyli absolutnie najważniejszą sprawą jest dopasowanie butów, twardość skorupy to sprawa drugorzędna.
Hmm, czyżby?
Wchodzisz do sklepu po nowe buty. Podajesz tylko rozmiar i zaczynasz mierzyć najniższe modele, czy jednak dodajesz jakiś trzycyfrowy flex na początek?
Pocieszę Cię, że zapłaciłam duuużo więcej za buty, a synuś po jednym sezonie w następnym nie wsadził "stópek" do środka, a myślałam, że już bardziej nie urosną . Na szczęście, od zeszłego sezonu faktycznie nie urosły i ostatni tysiak z kawałkiem okazał się dobrze zainwestowany, uff .
Ale udało nam się kilka razy kupić buty na dwa lata. Kupowałam Dalbello. Kiedyś to były dla chłopca modele Menace i Scorpion (dla dziewczynek chyba Raya). I one miały dodatkową część przyczepianą do wkładki, która leży pod botkiem. Takie plastikowe rusztowanie, które trzymało mocniej pietę (achillesa), a jednocześnie zmniejszało wnętrze buta. Mierzyliśmy z tym i z tym jeździł, a rok później z tego rezygnowałam i but był znowu dobry.
- Kurtkę chcę mieć pancerną tzn. taką, że jak we mnie dzieciak wjedzie, zahaczę się o coś to nie zostanie z niej natychmiast firanka.
Kuba, przepraszam,
ale co Ty robisz na stoku, że dzieciaki Ci w kurtkę wjeżdżają?
Ja wolę mydło i ciepłą wodę.
Ciepłą?! Twardziel...
Zanim się niektórzy całkiem zaozonują, a inni pobiją , proponuję najlepszy dezodorant do stóp, jaki spotkałam. Jest skuteczny, przeciwgrzybiczy, nie zostawia białego osadu i o dziwo, dobrze pachnie . Jednocześnie jest do butów, z tym że chyba nie do narciarskich. Do kupienia w aptekach (np. Superpharm) i w necie.
To wersja skrócona mojego posta, dla tych, którzy lubują się w łapaniu za słówka: "czy twardsze buty to dobry środek zaradczy na szybkie "kaloszowanie" ? TAK/NIE. Wybranie jednej z tych dwóch opcji odpowiedzi wystarczy.
Skoro wolisz poważniej...
Jeżeli czujesz, że buty źle Ci leżą, to pewnie źle Ci leżą. Może łydka, może rozmiar, może szerokość, a może model. I teraz pytanie. Czy mierzyłeś inne buty, na przykład te Nordica? Bo jeżeli innych nie mierzyłeś, weź swoje buty, idź do sklepu, załóż na jedną nogę swój but, na drugą inny i porównuj. Jak znajdziesz lepsze od swoich - bierz.
Post z rodzaju "jest nieżle, ale może być nieźlej"... Ankietę daję na dole.
Najpierw "jak jest". Mam bardzo dobrze dobrane buty,
A więc "co jest nie tak".
I teraz - "może bym zmienił na....".
Oczywiście, że musisz kupić nowe. W tych już nie możesz jeździć! Każda kobieta Cię rozumie i wspiera . Kiedy u nas pojawia się myśl, że przydałyby się nowe buty, to już wiadomo, że nic nas z tej drogi nie zawróci. Chyba, że kupimy tak fajną i drogą kieckę, że... bez nowych butów się obejdziemy .
Dziękuję wszystkim za porady narta sprawdza się znakomicie,
Którą w końcu wybrałeś?
Ps.
Dobrze widzę, że młody ma wszystko dopasowane kolorystycznie? Podoba mi się! Ale podejrzewam, że to akurat nie Twoja zasługa .
Wiem. Na pierwszej godzinie podejścia wszystko się wypaca z poprzedniego dnia. Potem już z górki.
Jak jest alkohol, to jest szansa, że a_senior odnajdzie tutaj swoje miejsce .
Od dziecka byłem formowany na narciarza zjazdowego. Podobnie ukształtowałem moje dzieci. Ale od dłuższego już czasu sądzę, że biegówki, czy raczej narty chodzone, to o wiele bardziej sensowna forma narciarstwa. Z dala od wyciągów, sztuczności, bliżej natury. Ale już za stary jestem na zmianę. Trochę szkoda.
Nie wiem, czy bardziej sensowna, na pewno inna. Bardziej leśna, cicha i detoksykująca. Chociaż podczas stromych lub długich podbiegów czasem trudno zachować milczenie .
Spróbuj, nie tłumacz się starością! To prostsze, niż myślisz. Kiedy pierwszy raz pojechaliśmy na narty biegowe, weszłam do pustej wypożyczalni przed trasą i powiedziałam panu w obsłudze, że jesteśmy pierwszy raz, chcielibyśmy narty i niech nam wyjaśni wszystko, co musimy wiedzieć. Pan wziął jedną nartę, jednego buta i westchnął.
Położył nartę na ladzie i westchnął. Przyłożył buta. "Tak się wpina." Westchnął. "A tak się wypina." Westchnął.
Ja: To wszystko? On: Tak.
Nie wiem tylko, co z alkoholem. Tu może być problem. Biegowi chyba nie wspomagają się aż tak, jak zjazdowi. Muszę zwrócić uwagę w schronisku...
@Sstar, wiesz coś na ten temat?
Oj żebyś się nie zdziwiła przy zjazdach:-)
Znam te zjazdy! Co ciekawe, potrafią być dłuższe niż na nartach zjazdowych, zwłaszcza jak się wysoko wlazło .
Ale przyznam się, że w rynnach nie zjeżdżam. Nie jestem w stanie aż tak się zdać na los - wolę mieć jakikolwiek wpływ na to, co się ze mną dzieje.
Koronawirus a wyjazd do Włoch...
w Wyjazdy zagraniczne
Napisano
Ciekawa jestem, jak sobie radzą inne "poszkodowane" przez obecną sytuację grupy. Na przykład tacy... ocieracze autobusowi. Półtora metra odległości między pasażerami?! Aż strach pomyśleć, co się dzieje na ich forach...