-
Liczba zawartości
1 225 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez Estka
-
-
Tej co pogryzła na ulicy ?
Jakoś nie mogę w sobie znaleźć niechęci do tego faceta ... pewnie to moja słabość. Sprawny jest :/
Hmmm... pytanie czy to nie pocałunek śmierci ?
Tak, tej. Wzięli ją chyba zamiast żony, bo chcieli, żeby miał jakąś urodziwą i gadającą babę u boku, a tu taki zonk. No cóż...
Więc już lepiej postawić na Joachima. On faktycznie wyróżnia się spośród towarzyszy. Wprawdzie najpierw starał się być trochę "karkiem", od komunistów, złodziei i innych haseł z megafonu, a potem przebrał się za szeryfa. I to mu chyba bardzie pasuje.
sytuację pacyfikował Brudziński. Co się z nim teraz dzieje ?
Zdaje się, że został szefem u Dudy w miejsce tej panny, co siarę robiła.
Jak jednoręki bandyta?
Nie. Jak Michael Jackson.
Co do grupy krwi, tez mam 0.
Ja nie mam, ale Ty masz szczęście. Przynajmniej jeden powód do nerwicy możesz sobie odpuścić .
Swoją drogą, jestem ciekawa, ile wielkich wynalazków powstało od słów: "Jak to g... otworzyć, żeby się nie opluć?"
Mogę się pochwalić, że - zmuszona sytuacją - znalazłam wreszcie niezawodny sposób, jak "rozdziawiać" te cienkie reklamóweczki na warzywa, bez ślinienia palców!
Ps.
Inne reklamówki też.
Szukam ustronnych miejsc ranną porą.
Czyli u Ciebie nic się nie zmieniło. Poza śniegiem, teraz jest beżowy.
Jeśli pójdziemy w tym kierunku, a szanse są, to IMO, sezonu narciarskiego za rok nie będzie.
Patrząc na nasze forum, jestem pewna, że będzie. Narciarze nie odpuszczą. Zobacz, jak rozwijał się ten wątek - najpierw było oburzenie: "Jak to, w czasach epidemii zamykają stoki?" A teraz do tego doszedł wyścig zbrojeń. Od procy do bazooki. Plus papier toaletowy. Już widzę, jak pod koniec roku, na stokach pojawiają się narciarze w strojach Rambo. Gotowi do sezonu!
Hej zaraz... zaraz! Czy ona Hiszpankę przeżyła??? W takim razie teraz to już jej nic nie grozi! Jest nie do zdarcia!
Jak widać ta sympatyczna seniorka zachowuje więcej zdrowego rozsądku i godności osobistej niż połowa tego forum.
Chyba urodziła się po hiszpance. Ma niewiele ponad półtora metra wzrostu, waży z czterdzieści kilo i wstyd ją zabrać do lekarza, bo się na nich wydziera . Ale mojego męża uwielbia ("mój ukochany wnuczek") i mnie też. Teraz poszła do fryzjera, bo "musiała", a dziadek jej nie upilnował. A może mu nie zależało, bo chciał mieć chwilę spokoju? Jest taka możliwość .
Skoro tak Ci się podobają standardy północnokoreańskie proponuję się tam przeprowadzić na stałe. Dostaniesz michę ryżu i będziesz zasuwać dla wspólnego dobra.
Mnie śmieszą właśnie takie argumenty w dyskusji jaki podałaś, zero merytoryki tylko jakieś absurdalne porównania. Żeby uprościć powiem tak: mój telefon - moja twierdza.
Nie napisałam, że mi się podobają, tylko podałam przykład, jak wyglądają "prawa człowieka" w innych krajach.
A u nas - jak pomyślę, że do każdej osoby z wirusem, służby dostają od kilku do kilkudziesięciu (a nawet więcej) osób z bliskiego kontaktu, które muszą znaleźć, powiadomić i pilnować przez dwa tygodnie. A tych osób jest coraz więcej i więcej. I końca nie widać. Na dodatek co jakiś czas trafiają na takiego Ciebie, który ma problem z ... telefonem. Albo z kiełbasą. Albo z jeszcze inną "jakże ważną" rzeczą. Więc ja szczerze im współczuję.
ja mam w domu ojca lat 92, teściową 86, dwójkę młodszych 72-76. Więc od tygodnia - home office. Moje dzieci - dorosłe, mają chwilowy zakaz odwiedzin
A my się właśnie dowiedzieliśmy, że babcia mojego męża, która ma chyba 97 lat, była wczoraj... u fryzjera.
Leci z nami moderator?
A kto to jest ten moderator? Nigdy o nim nie słyszałam.
Kielecki ze Szwajcarii. Przyjmował pacjentki. Gdy sie dowiedział - nie przeżył.
Tu historia była trochę inna. Dramat inny, ale też ogromny.
Czytali?
https://wiadomosci.o...wirusem/vehqedz
A był moment, gdy już zdecydowaliśmy nie jechać do Włoch, że może Austria. Co prawda nie Ischgl, ale...
Poznański ginekolog właśnie z Austrii przywlókł tego wirusa. Był tam w marcu. Na razie odnaleźli 141 pacjentek, z którymi miał kontakt. On jest w stanie ciężkim w szpitalu, one na kwarantannie...
Wracając do papieru toaletowego...
Netflix ma serię "100 ludzi" (trochę nauki, trochę rozrywki), gdzie badają zachowania różnych osób. I były tam testy dotyczące... zwyczajów w toalecie. Okazało się, że spośród badanych, rekordziści na jeden raz zrywali z rolki kilkanaście listków papieru toaletowego. Ci oszczędni - tylko trzy. Nic dziwnego, że przed kwarantanną niektórzy kupowali po kilkanaście opakowań. To mógł być dla nich zapas na... kilka dni?
A gdzie można na niego spojrzeć ? Bo na razie tez nie mam Netflixa
Na pewno na YT, są jakieś filmiki (oczywiście po angielsku). Kevin nie jest standuperem z misją, nie ma głębokich przemyśleń, nie mówi o polityce i problemach współczesnego świata, ale jak mówi to się sam nakręca, często się gotuje, więc łatwo się śmiać razem z nim. Na odreagowanie - jeden z najlepszych. Oczywiście, jak się ma tak marne poczucie humoru, jak ja...
I to napawa optymizmem, jeśli ktoś nie rozumie przekazu (a wnioskuję, że są tu tacy) to wytłumaczę. Tam umarło wiele osób, a umrze jeszcze więcej. Ale umieranie jest częścią życia, jego zwieńczeniem, a uświadomienie sobie tego faktu (że jest nieuchronne) to podstawa do tego, żeby nie dać się szantażować i zagonić jak bydło do zagrody. Mam nadzieję, że za kilka dni Włosi zejdą z balkonów na ulice, a rząd w bezradności odwoła kwarantanny. Ten naród przetrwa, bo chce żyć godnie i nie boi się śmierci (tak naprawdę grozi ona tylko nielicznym i oni to chyba zrozumieli po kilku dniach niewoli). Pogodzili się z tym, że pewne straty trzeba ponieść - szacun.
A my, dajemy sobie wmawiać, że należy ulec szantażowi. I nie chodzi o islamskich terrorystów, Bin Ladena, ISIs, itp., zaszantażowało nas białko DNA/RNA (nie znam się na tym). Wszyscy się posrali i zejdą mieszkać do kanałów jak szczury, wpierdalając konserwy i wąchając własne gówno, przez tyle miesięcy ile będzie trzeba, żeby tylko nie umrzeć. Bez obawy, nie umrzecie, umierają tylko ludzie, szczury raczej zdychają - jest pewna różnica (chodzi o godność).
Ja nie chadzam do kościoła, ale jutro chyba pójdę, nie po to żeby się modlić, raczej żeby spotkać wroga i stoczyć pojedynek, zanim upokorzy mnie trzymając w szachu. Pewnie jeszcze się nie zarażę, jeszcze nie jest tak łatwo, ale nie będę go unikał. A jeśli kiedyś go spotkam i jednak przegram, to jestem pewien, że moje dzieci rozdepczą to gówno bosą stopą i pójdą dalej, z podniesioną głową.
Szymon, ale Ty masz jazdę chłopie .
Ostatnio widziałam wywiad z jednym psychiatrą i radził unikać osób panikujących, bo to źle na nas działa. Tak, to Ty panikujesz, a nie my. Dzisiaj oglądałam z mężem i synem stand up Kevina Harta. Śmiałam się tak, że ochrypłam, a teraz coś mnie podkusiło i przeczytałam Twój wpis... Psychiatra miał rację .
Szwagierka w UK - przez całą ciążę chodziła do państwowego ginekologa, miała badania itd. ale tylko 2 razy USG
My prywatnie w PL każda wizyta 150zł, każda wizyta USG (kiedyś zapytałem czy to konieczne..to lekarz mi odpowiedział...no ale nie chce Pan wiedzieć czy wszystko w porządku?...no ale co jak nie....eeee)
I też już słyszałem opinie, że niby taka służba zdrowia w UK a tylko dwa USG....tylko po co nam tyle tych USG? Pomijam że my chodziliśmy prywatnie..
Za to już sam poród, warunki i opieka po porodzie, świadczenia na dzieci itd to już dwa różne światy (na plus w UK)
Choć i tak trzeba zaznaczyć, że u nas nie jest tak źle jak chodzi profilaktykę noworodków w dużej mierze dzięki WOŚP
Ja rodziłam 16 lat temu. Do lekarza chodziłam prywatnie, ale rodziłam w państwowym szpitalu. Miasto duże, ale szpital wybrałam mały. Nikogo (lekarza, położnej) wcześniej nie opłacałam, ani nie rezerwowałam, tylko w ramach szkoły rodzenia położna pokazała mi, jak wygląda cały szpital. Kiedy przyjechałam do porodu zapytałam, czy jest wolna sala niebieska i była - więc miałam jednoosobową salę, dwie położne (każda po 12 godzin) i przez przypadek mojego lekarza (akurat miał dyżur). Wszyscy z personelu byli bardzo sympatyczni, dziecko dostawałam, kiedy chciałam, lub kiedy płakało. Gdy wychodziłam, zostawiłam drobne upominki "moim" położnym - na pamiątkę. Takiej opieki podczas porodu życzę każdej kobiecie. I w Polsce, i w Anglii.
Ps.
Niedawno znajomi, podczas ciąży, dowiedzieli się o wadzie dziecka i w trakcie ciąży była przeprowadzana operacja. W Polsce.
dlatego jakośc membrany jest tak ważna?
Raczej prędkość jazdy. Tak, jak w pociągach - podczas postoju zabrania się... .
On tak, to rzecz jasna, ale ona musi. Tak już te kobiety mają. Za mały pęcherz, bo miejsce potrzebne na inne bardzo ważne elementy. Moje panie robią przerwy na siku ze trzy razy w trakcie jazdy na nartach. Ja prawie nigdy.
Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Bo prawdziwy narciarz sika, ale nie robi przerwy.
Ciekaw jestem czy w przerwie na kawę (lub piwko) w trakcie narciarskiego dnia rozmawiasz z bliskimi, kolegami tylko o nartach?
Prawdziwy narciarz nie robi żadnych przerw! Nawet na siku.
To fake news, już dawno zdementowany, ale jak widać żyje swoim życiem.
Nie do końca.
O nietoperzach 3:20
Koronawirus a wyjazd do Włoch...
w Wyjazdy zagraniczne
Napisano
Nie wiem, czy Cię zmartwię, czy pocieszę, ale to raczej nie jest grypa. Dlaczego nie? Bo facet z grypą nie miałby siły napisać tego posta. No i nie miałby stanu podgorączkowego. A co Ci dolega? Moja lekarka mówi na to "jakaś infekcja".
Ps.
Oczywiście nie podważam tego, że się źle czujesz, jesteś rozbity i tak dalej, ale... to raczej nie to.