Skocz do zawartości

karat10

Members
  • Liczba zawartości

    659
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez karat10

  1. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Ze zdaniem: "Dziecko do lat "szkolnych" nie bardzo rozumie co od niego chcemy...gdy stwierdzi, ze skończyła się zabawa" również się nie zgadzam. Zbyszek za bardzo upraszcza sprawę. Są dzieci w wieku przedszkolnym, które doskonale wiedzą co od nich chce instruktor. Miałem takich dzieci setki. Oczywiście zdarzało mi się mieć i takie, które w ogóle nie wiedziały o co chodzi. Dużo zależy od tego jak rodzice w domu pracują z własnym dzieckiem. Poza tym ważne jest jaki warsztat ma instruktor do pracy z maluchami i wcale nie chodzi o zabawę w pajacyki na stoku, czy inne tego typu bzdety. Może to ciekawie wygląda z boku dla rodziców, ale dzieciom niewiele daje merytorycznie. Najprościej jest bowiem ustawić dziecko w pozycji płużnej i do znudzenia ćwiczyć z nim pajacyki. Jak maluch zacznie jechać i wykonywać skręty równoległe to nie w głowie mu będą wszelkie pajacyki. Jak zależy nam na pozbyciu się dziecka na jakiś czas, a nie na tym by nauczyło się jazdy na nartach, by samemu pojeździć, czy posiedzieć w knajpie przy piwie to można malca powierzyć przedszkolance. Wyjdzie taniej. Niemniej jestem zdania, że wszelką naukę jazdy na nartach dzieci powinny zaczynać z własnymi rodzicami, tak jak zazwyczaj z nimi zaczynają naukę jazdy na rowerze. Który rodzic w celu nauczenia swojej pociechy jazdy na rowerze oddaje ją odpowiedniemu instruktorowi lub trenerowi? Ja się z takimi przypadkami nie spotkałem, a Wy?
  2. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Mylisz Marcinie dwie rzeczy. We Włoszech w klubach szkolą trenerzy, a w szkółkach narciarskich rekreacyjnych narciarzy (w tym dzieci) uczą instruktorzy. Po prostu uczą inaczej. Tam zawodnicy osiągają wyniki nie dlatego, że instruktorzy ze szkółek uczą tak czy siak, tylko dlatego, że w klubach mają dobry system szkolenia. W polskich klubach ten system jest zwyczajnie zły i dlatego nie mamy wyników w seniorach. Tyle, bo miejsc do trenowania slalomów i gigantów w naszym kraju jest trochę. Jedynie ze zjazdem i SG byłby problem, bo nie mamy odpowiednich tras do trenowania tych konkurencji. Rodzice generalnie nie tylko nie mają pojęcia o metodyce nauczania narciarstwa, ale w ogóle w wielu przypadkach mają problemy z wychowywaniem swoich dzieci. Do tego dochodzi lenistwo. Zwyczajnie im się nie chce poznać pewnych prostych prawidłowości nie mówiąc już o poświęcaniu czasu swoim pociechom na zimowych wakacjach. Przecież prościej jest oddać dziecko do obcej osoby i mieć je z głowy na godzinę, czy dwie dziennie, a są tacy co oddają na znaczną część dnia jak mają na to kasę. Najprostszą wymówką jest znany wszem i wobec slogan: dziecko rodzica nie słucha i lepiej jak odda się je do instruktora, do obcej osoby. Czyż nie lepiej sprawić, by dziecko słuchało rodzica i miało z nim dobry kontakt od małego? Pewnie, że lepiej, ale to wymaga wysiłku, czasu i wspólnej pracy z dzieckiem od samego początku przyjścia na Świat nowej małej istoty.
  3. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Pług nie jest zły. Tak samo inne ewolucje oporowe. Ich opanowanie zwiększa repertuar "narzędzi", z których narciarz później może, ale przecież nie musi korzystać. Tu nie chodzi o odcięcie się o tego co było, czego uczono kiedyś, itd. Chodzi jedynie o usprawnienie i przyspieszenie nauki poprzez odwrócenie kolejności nauki kilku ewolucji narciarskich. To wszystko. Nie ma w tym żadnej wydumanej filozofii, a jedynie pragmatyczne podejście do tematu z jednym ale. Taka bezpieczna nauka jest możliwa przy spełnieniu kilku kryteriów. Nie na każdym stoku możemy ją zastosować i nie w dużych grupach, by nauka taka miała sens. W końcu taką metodę stosuje się po to by było szybciej, łatwiej, przyjemniej i bezpiecznie. W przeciwnym razie lepiej stosować tradycyjne metody nauczania. Tu dodałbym jedną uwagę. Serwowanie kursantom akrobatycznych ćwiczeń wkładanych do głów kolejnym pokoleniom instruktorów np. SITN-PZN ma taki sens jak uczenie kogoś pływania bez kontaktu z wodą.
  4. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Dokładnie tak jest. Rowery bez łańcucha i pedałów to już nie moda, ale wygoda zarówno dla dzieci, jak i rodziców. Dzieciaki szybciej opanowują jazdę na rowerze na dwóch kółkach, niż tzw. tradycyjną metodą z bocznymi kółkami. Podobnie jest z jazdą na nartach. Jak najpierw każesz dziecku ustawić narty w pozycji płużnej to tak będzie jeździło. Później przychodzi moment nauki skrętu równoległego i co? Dziecku robi się wodę z mózgu. Najpierw zakaz ustawiania nart równolegle, a potem nakaz. Dziecko głupieje, ma duże opory. Po co go tak stresować? Oczywiście do innej metodyki nauczania narciarstwa zjazdowego nie każdy stok jest dobry. Ot cała filozofia. Jak instruktor jest "przywiązany" do konkretnego stoku, a ten nie jest właściwy, to oczywistym jest, że dorabia odpowiednią ideologię do warunków i "narzędzi" jakie ma. Klient (kursant) i tak uwierzy niemal we wszystko co mu instruktor - jego narciarski guru powie.
  5. www.tatratrade.com.pl O pewnych niuansach widzę, że nie wiesz, ale skoro dasz radę i wg Ciebie wiesz wszystko to nie ma co ich tłumaczyć.
  6. Mierzyłeś jeden i drugi wór? Sprawdzałeś jak leżą na Twoim grzbiecie? Masz aż takie ciśnienie, że kupujesz na chybił-trafił?
  7. Skoro chcesz zacząć to w czym problem? Zacznij. Gdzie chcesz nocować w namiocie? Chcesz targać ze sobą namiot na narty? Kto z Tobą pojedzie na takie "oblężnicze" ski-tour'y? Poza tym jeśli chcesz ski-tour'ować w Tatrach czy Karkonoszach to spanie w namiocie zimą odpada. Kurs zimowej turystyki zaliczyłeś, czy nauczyłeś się tego co w jego programie było (zakładając, że prowadzący zajęcia trzymał się programu takowego kursu PZA lub miał lepszy)? Posiadanie papieru instruktora narciarstwa zjazdowego niewiele tu znaczy, tym bardziej Twoja miłość do gór w kontekście posiadanych umiejętności. Właściwie czego oczekujesz swym postem poza faktem, że oznajmiłeś na forum, że nie wiesz jak sobie zagospodarować czas wolny zimową porą?
  8. Zaczęło się od butów, przechodzi na wiązania. Za pół roku lub wcześniej pewnie dojdzie do browara, bo jak mawia mój kumpel: "na nartach najważniejsze jest smarowanie. " Komentarz do wypisywanych głupot i niedomówień przy okazji zbyteczny.
  9. Ad 2. Jak to sprawdziłeś? Ad 4. Snowboard jest właściwie tak stary jak narciarstwo. Jedno i drugie pochodzi z Norwegii o ile mnie pamięć nie myli. Jeśli myli proszę mnie poprawić. Gadanie o wyższości nart nad deską jest tak samo bez sensu jak gadanie o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy.
  10. Dla tras narciarskich nachylenie stoku 100% = 45 stopni. Często wartość podana w procentach mylona jest ze stopniami i z tego wychodzą czasem różne "kwiatki" w stylu np. chwalenia się narciarzy z jazdy po stokach o nachyleniu 70 stopni. Poza jedynymi na Świecie górami, które zwą się Andy śnieg utrzymuje się na stokach o nachyleniu do 60 stopni. To na prawdę bardzo stromo i często po stokach, a właściwie już ścianach prowadzą drogi wspinaczkowe. Utrzymanie się na nartach w takiej stromiźnie wymaga dużego kunsztu narciarskiego i dużej mocy w nogach. Stok o nachyleniu 45 stopni to też bardzo stromy stok. Im węższy i dłuższy tym wydaje się bardziej stromy.
  11. Kiepski tekst. No i zdanie o kursach. Trochę więcej rzetelności w pracy admina by się przydało.
  12. Może tak traktuje klientów polski przedstawiciel firmy Head? Producent raczej nie pozwoliłby sobie na takie traktowanie klientów zwłaszcza przy obecnej konkurencji na rynku. Twoje pretensje wydają się całkiem uzasadnione, a tłumaczenie sprzedawcy żenujące. Żeby taką nartę zepsuć z własnej winy to chyba byś musiał mieć taką kraksę, że zabraliby Cię do szpitala na przymusowe wakacje.
  13. Dostałeś info to po co się gorączkujesz po zaczepkach Jana? W necie masz strony producentów. Jak znasz angielski, niemiecki, francuski lub włoski (wersja hiszpańska chyba też jest) to sobie poczytasz o szczegółach. Znajdziesz, czy chcesz by Ci je podyktować? Może o To chodziło Janowi?
  14. ABS Aschauer w Polsce najmniejszy plecak przeszło 3,5tys.zł. Wymiana flaszki ok 100 euro. Przeglądy plecaka są droższe. Nowe możesz odpalić zdalnie. Czyli jak jedziesz z klientem (obaj macie ABS), to możesz odpalić balony klienta jeśli ten się z jakiegoś powodu zamota i sam nie odpali balonów. BCA Float - oficjalnie w Europie niedostępny (póki co brak europejskiego atestu mimo atestu amerykańskiego). Snowpulse - w Polsce niedostępny (najbliższa sprzedaż w Niemczech i w Czechach). Droższy od ABS Aschauer, ale jak masz sprężarkę to flaszkę sam sobie nabijesz. Najlepiej z tych trzech chroni głowę Snowpulse. Najtańszy jest BCA Float (jeden rozmiar - 30l). Dużo można przeczytać o nich na stronach producentów. Do detektora przyda Ci się jeszcze sonda i łopata oraz umiejętności szukania na wszelki wypadek.
  15. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    [quote name='anuśka'][quote name='marietta']Dzieci bywają różne ;-), aleosobiście uważam, że 3,4 latek na nartkach to krzywda dla dziecka, obciążenie stawów kolanowych, które nie są jeszcze prawidłowo wykształcone. Jedyne zabawy dla takich dzieci, to ciągnięcie przez rodziców malucha po płaskim! Owszem miło popatrzeć na bomble, które suną po stoku, ale potem przykro patrzeć jakie są tego konsekwencje. ;-( Fizjologia człowieka powinna wygrać z marzeniami rodziców. Uważam, żeoptymalny wiek pierwszych narciarskich kroków to 6,7 lat. Wcześniejszy wiek to owszem tyko zabawa! Długi proces oswajania dziecka z "wydłużeniem stóp" ;-) oraz przygotowanie mięśni do narciarstwa! Bo potem patrzymy na dzieci które jeżdżą na tyłach i denerwujemy się! A tego nie zmienimy, bo taka jest fizjologia! Mięśnie są zbyt słabe by utrzymać prawidłową pozycję. Teraz łatwo wyobrazić sobie jak wielkim obciążeniom i próba poddawane są kolana!! Marietta, myślę, że to co piszesz dotyczy prawdziwych treningów narciarskich, czyli przygotowywania dziecka do jazdy zawodniczej. Jasne, że takie treningi mocno obciążają stawy i pewnie wiek 3-4 lata to trochę za wcześnie. Natomiast 3-latek, w którym nie pokłada się nadziei zawodniczych:) spędza na stoku 1-2 godziny dziennie przez 10 dni w roku. Czy ma to aż tak negatywny wpływ na stawy? Myślę, że nie większy niż inne codzienne aktywności dziecka takie jak skakanie z murków, jazda na rowerze czy kopanie piłki. Kilka lat temu, gdy moja córka zaczynała swoją przygodę z nartami, też miałam wątpliwości i konsultowałam to z ortopedami dziecięcymi. Nie mieli nic przeciwko jeździe na nartach tak małych dzieci, o ile oczywiście dzieci chcą i do niczego ich nie zmuszamy. Jeśli dziecko mówi: "bolą mnie nóżki" musimy to uszanować i zejść ze stoku. Wbrew pozorom dzieci potrafią sobie same odpowiednio dawkować wysiłek fizyczny.[/QUOTE] Zabroń dziecku chodzić, biegać i skakać. Jak 4 latek chce jeździć to mu zabronisz? Jedne maluchy lubią zabawę na śniegu z sankami, a inne wolą przypiąć narty i jechać. To jest dla nich frajda. Zawsze gdzie drwa rąbią to wióry lecą. Zdarzają się opiekunowie z chorymi ambicjami. Chcą zrobić z 3-latka szybko mistrza Świata, ale to nie znaczy, że wszyscy opiekunowie tracą rozum i wysyłają do ciężkiej roboty swoje dzieci.
  16. Od snowboardzistów zdecydowanie bardziej gustuję w snowboardzistkach.
  17. Freeride, ale z podejściami dłuższymi niż pół godziny, czyli trochę ski-tour: Buty: http://www.blackdiam...l-2010-ski-gear Wiązania: http://www.dynafit.c...74/binding.html Szanuj swoje zdrowie.
  18. Racja, ale to nie umniejsza jakości ich pierwszej warstwy. Tak jak Wild Things ma słabe plecaki, a ciuchy robi świetne (nie wszystkie), itd. Każda firma zaczynała od czegoś, a teraz robi furę innych rzeczy. Firma produkująca narty nie zawsze będzie robiła dobre ciuchy. Często te ciuchy są kiepskie, ale za to drogie, bo marka jest znana, a ludzie lubią mieć nie tylko sprzęt, ale i ciuchy z tą samą metką, oczywiście nie wszyscy. Także bielizna Under Armour (zgadzam się, genialna będzie, kiedy cały rok bez względu na temperaturę wystarczy tylko koszula i nic więcej ), softshell Wild Things, hardshell Wild Things, Arc'teryx i jeszcze kilka innych , rękawiczki: no właśnie, tu nie mam za bardzo typów.
  19. Bielizna tej firmy jest genialna. Kurtki wcale takie nie muszą być. Jak ktoś nie potrzebuje w soft shellu całej fury kieszeni i zamków to polecam softshelle Wild Things. Sprawdzone na własnym grzbiecie. Jak przystało na porządny softshell nie przemaka na deszczu. Do tego z czapy rabat i dostawa do domu z firmy bez łaski. Wada tylko jedna. Trzeba mieć kogoś w USA, do kogo ciuszek wyślą (paczka niecałe 12,5$), by przesyłka nie kosztowała 40$ a nasi rodacy w Polsce nie dosolili cła i kazali odebrać towar nie wiadomo gdzie. Bielizna Under Armour jest dostępna w polskich sklepach. Cena za zimową koszulę - półgolf ok.200zł. Kalesony w bardzo podobnej cenie.
  20. Pretensje możesz mieć wyłącznie do siebie. Inna sprawa, że sprzedawca powinien wiedzieć jak dobiera się buty pod kątem ich twardości, ale to klient podejmuje ostateczną decyzję kupując towar. Wiadomo od lat, że w wielu sportowych sklepach w Polsce sprzedawcy są (nazywając rzeczy po imieniu) niekompetentni. Temat znam zarówno z pozycji klienta, jak i pracownika takowego sklepu. Jak człowiek ma problemy ze zdrowiem to zanim zacznie szaleć powinien zrobić z tym swoim zdrowiem porządek. Czasami już nie ma takiej możliwości i wówczas należy wybrać. Zawsze coś za coś. Na pewno jak mamy zepsute kolana to nie zmieniamy butów z bardziej miękkich na twardsze. No, chyba, że bardzo nam zależy na szybszym zakończeniu naszej narciarskiej kariery. Sprzedawcy złóż życzenia świąteczne. Pozdrawiam, Wojtek
  21. Bocian ma rację. Polemika z kimś takim jak Ty nie ma sensu. Kolejny post w którym pleciesz. Napisałbym coś innego na ten temat, ale nie wypada. Kolejny "znawca", który nie zna produktu, ale z góry wie jaki ten produkt jest. :D:D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...