Skocz do zawartości

karat10

Members
  • Liczba zawartości

    659
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez karat10

  1. No to powinienem się wstydzić. Wiesz, że nie było moją intencją nikogo zrażać. Napisz jak sprawują się Twoje nowe nabytki. Jestem ich ciekaw. Rynek wiązań się powiększa. Dla jednych to dobrze, dla innych może niekoniecznie. Pozdrawiam Wojtek
  2. Dobrze powiedziane. Najpierw zlikwiduje utwardzanie tras zawodów. Będzie wówczas powrót do lat 60-tych - 70-tych XXw.? Producentom sprzętu zawsze chodzi o zarobienie jak największej kasy. Stąd przecież wziął się pomysł produkowania mocniej taliowanych nart. Jeździec śmiga płynnie i szybko po trasie giganta. Dla widza/amatora wygląda to na banalne zajęcie. Bierze dechy i lezie na stok. Dalej bywa już różnie, ale mechanizm zadziałał. Kiedy ten sam jegomość zobaczy jak zawodnicy się męczą to może uznać, że ta zabawa jest za trudna i sam zostanie w domu przed telewizorem. Kto na tym zyska? Telewizja. Kto straci? producenci sprzętu, wypożyczalnie, właściciele stacji narciarskich. Kto daje najwięcej kasy na rzecz FIS z tytułu transmisji zawodów firmowanych przez FIS? Sądzę, że telewizje, ale mogę się mylić.
  3. Dokładnie tak jak napisałeś.
  4. Właśnie idzie ocieplenie. Na zimę jeszcze jest czas. Gąsienicową powinno się udać otworzyć w grudniu jak co roku. Z Goryczkową będzie loteria jak często. Byłoby inaczej, gdyby ... - nie ma co gdybać. To i tak nic nie da. Jeden dobry pomysł Pana Bachledy przeszedł niezauważony przy całej jego koncepcji z góry storpedowanej przez TPN, przyrodników i niektóre media. Gdyby ten jeden dobry pomysł spotkał się z życzliwością ministra to i zeszłej kiepskiej zimy można by śmigać w Goryczkowej z powodzeniem, tyle, że nie do Wyżniej Równi Goryczkowej.
  5. Dobrze i masz rację, że inne szmaty UA poza bielizną są marnej klasy, tzn. bez rewelacji, a ich ceny zdecydowanie za wysokie jak w przypadku zdecydowanej większości szmat wszystkich firm. Porównujemy tu bieliznę UA do takowej Brubeck. To tak jak porównywanie Ferrari do Poloneza. Bielizna jest dobra kiedy min. nie traci elastyczności nie tylko po pierwszym, ale i po milionowym praniu. Z propozycji z dolnej półki z czystym sumieniem mogę polecić polskiego Webstera. Z dużo wyższej UA. A z najwyższej (ale nie najwyższej cenowo) ... - nie powiem. Takiej jeszcze nie widziałem, ale może za jakiś czas się pojawi.
  6. Gordasz pytał o bieliznę, a nie o inne szmaty. Piszmy na temat JK. Tak w ogóle każda ocena jest subiektywna. Organizm każdego osobnika jest inny. Gusta i "swoje moje" każdy jakieś ma. Jednemu będzie dobrze w szmatach za tysiące $, a innemu wystarczą takie za kilkaset zł (komplet). Chce Gordasz płacić kupę kasy za szmatki to niech kupuje. Ponoć reklama dźwignią handlu jest od zawsze.
  7. Bardzo dobra bielizna, jedna z najlepszych poliestrowych, a może i najlepsza z takowych. Lepsze są tylko z wełny. Jak pierzesz wg info podanych na metce to wszystko gra. Pytasz o wytrzymałość na pranie? Możesz taką "szmatę" próbować potargać w dwie osoby i Ci się nie uda. Spróbowałbyś taki eksperyment zrobić z bielizną np. Brubecka? Sam przedstawiciel tego producenta bał się zrobić taki eksperyment. Bielizna UA bardzo dobrze przylega do ciała, dzięki czemu (i włóknom) fantastycznie odprowadza wilgoć na zewnątrz (sprawdzone doświadczalnie w różnych górskich warunkach). Mam taką zimową (grubsza od letniej). brak zamków to jest zaleta. I tu jedna uwaga. Modeli bielizny UA ma dużo. Do Polski wysyłają tylko małą część kolekcji. Wadą UA są ceny (przeszło 200zł za zimowy półgolf), ale inne jak np. Skins reklamowany jako rzekoma rewelacja jest jeszcze droższy (o ile dobrze pamiętam odpowiednik UA kosztuje drugie tyle,czyli przeszło 400zł za sztukę). Pytanie czy warto dać ponad 2 stówki na jedną szmatę, czy lepiej za tę kasę kupić 4 inne np. polskiego Webstera? Każdy na to pytanie sam sobie odpowiada. Reasumując bielizna UA jest bardziej niż ok. Co do jej kupna w sklepie polecam podhalański sklep "Gawra".
  8. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Nie załapujesz się już do kategorii "dzieci".
  9. Niestety diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. Marmoty wyglądają fajnie na obrazkach, a jak się je przymierzy to dla wymagających użytkowników mają mankamenty. Z innymi jest podobnie. Polartec Power Shield jest dokładnie taki jak opisuje ten materiał producent. Patrząc przez analogię na Neo Shell można się spodziewać fantastycznego materiału (i nie chodzi o samą membranę jak w przypadku jakiegokolwiek gore-tex'u), bardziej trwałego od laminatów, elastycznego i o właściwościach hardshell'owych membran. Przewaga softshell'i nad hardshell'ami? Jedna jest taka, że przy pierwszych nie ma potrzeby podklejania szwów. Jedną z konsekwencji - zalet jest to, że finalna szmata teoretycznie powinna być tańsza w sklepie, bo i jej produkcja jest tańsza od szmaty z podklejanymi szwami. Szkoda, że nie można go kupić z metra, przynajmniej na razie.
  10. Polartec (dawniej Malden Mills) od lat jest konkurencją dla W.L.Gore. Do 2010 roku jednak trochę przegrywał na rynku membranowym mimo kilku bardzo dobrych tkanin (Power Shield, Power Shield O2, Power Shield Pro). Wraz z produkcją Neo Shell dystansuje W.L. Gore, która przecież nie produkuje wyłącznie kilku rodzajów membran do ciuchów. Pytanie, czy Neo Shell przebije się na rynku membranowych szmat zdominowanych przez wszystkie membrany W.L.Gore. 11 lat temu dużo lepsza wówczas membrana od jakiejkolwiek W.L.Gore produkowana przez Amerykanów i Japończyków dla Lowe Alpine (Triplepoint Ceramic - grand prix na monachijskich targach ISPO) nie wytrzymała próby rynku. Po kilku latach produkcji materiału z mambraną, ciągłego ulepszania i szycia z niego ciuchów (TPC nie jest laminatem jak każdy Gore-tex) firma dała za wygraną i zaczęła klepać szmaty jak większość producentów liczących się na rynku z membranami od W.L.Gore. Dzisiaj amerykańską siedzibę ulokowano we Włoszech, a firma ogranicza produkcję do tego od czego zaczęła działalność - plecaków oraz akcesoriów w stylu: czapki, rękawiczki, stuptuty i kilka innych gadźetów. Polartec jest w lepszej sytuacji. Sam nie szyje szmat ze swoich materiałów, ale sprzedaje je znanym markom od ciuchów. Ciekawa zresztą rzecz. W USA można kupić w sklepie dowolną ilość każdego materiału Polartec z wyjątkiem najnowszego Neo Shell. Jaka jest jego przewaga nad innymi szmatami? Elastyczność i wytrzymałość na czynniki mechaniczne. Każdy niemal wspinacz, który używał współczesnej kurtki typu Hard Shell oraz Soft Shell wie, że ta druga jest trwalsza, bardziej odporna na czynniki mechaniczne. dzięki elastyczności materiału kroje szmat mogą być lepiej dopasowane do budowy ciała użytkownika co ma znaczenie zarówno dla wspinaczy, jak i dla narciarzy w górach. Neo Shell póki co zastosowano w kilku modelach kurtek różnych producentów: TNF, Marmot, Westcomb, Mammut i kilku innych. U nas jak zwykle pewnie pojawią się z opóźnieniem.
  11. http://www.neoshell....me.php?lang=en#
  12. Nie przesadzasz ani trochę Tadeuszu. Każdy w miarę rozsądny człek odpowie Ci, że amerykańska koncepcja jest lepsza. Co tu dużo gadać. Nie chodzi wyłącznie o zapisy w ustawach, ale również o rozporządzenia do nich, ich interpretacja i zwyczajny zdrowy rozsądek. W Ameryce nikomu nie przeszkadza, że świstak ma norę i żyje sobie w najlepsze obok zatłoczonego placu przy pięknie położonym kompleksie hotelowo-knajpowym, a u nas zamyka się wiosną jedyną działającą w tym okresie kolejkę krzesełkową z powodu pobudki tego ciekawego zwierzęcia. Dziwnym jest tu fakt, że nie zamknięto jeszcze szlaku prowadzącego dnem Dol. 5 Stawów w Tatrach z powodu upodobania sobie jednego miejsca tuż koło tego szlaku przez te interesujące gryzonie.
  13. No widzisz. Mogłeś od tego zacząć. Dobrze wybrałeś, jeśli chodzi o wielkość. Plecak też spoko, tyle że sporo zapłaciłeś jak za taki mały "woreczek", ale to już po ptokach skoro zapłacone. Do freeride'u jak bawisz się w to w górach, a nie w "kapuście" to od razu bierz łopatę i sondę w plecak, a detektor na klatę (jak oczywiście umiesz tych zabawek używać). Tu nie ma znaczenia czy to początki, czy też nie. Do tego do czego chcesz go używać dobrze jest jak plecy worka są usztywniane niczym "żółw", ale to teraz już nie ma znaczenia. Jak ten Twój worek to ma to tym lepiej. Swoją droga dorób sobie do niego prosty patent (ściągany w każdej chwili) do noszenia nart spiętych razem) jeśli ten plecak go nie posiada (tak mi się zdaje, że go nie ma). Szybciej przypina się narty do plecaka bez zdejmowania go z grzbietu i wygodniej nosi się narty w ten sposób. Jak nie wiesz o jaki patent chodzi to popatrz sobie na stronie www.cilao.com. Pozdrawiam.
  14. Do takiego wora zmieścisz łopat na handel. :D:D Gordasz. Po co podawać Ci konkretne modele skoro po pierwsze już na początku wybrałeś Ortovoxa z aukcji, a po drugie nic nie napisałeś do jakiego typu narciarstwa chcesz go używać? Coś mi się zdaje, że będziesz go woził na plecach dla szpanu jak wielu polskich narciarzy. Taki nowy lans wzorem z freeriderów i ski-tour'owców. Nie krytykuję tylko snuję domysły skoro nie chcesz zdradzić tej swojej słodkiej tajemnicy. Pożartować chyba można, no nie?
  15. Zadziwiasz Gordasz. Skoro nie masz zamiaru wozić w worku łopaty i sondy, ani frytek, czy innego żarcia to po grzyba Ci dodatkowy garb podczas jazdy w postaci plecaka na plecach? Dla szpanu? Co do cen to żyjesz w błogiej nieświadomości, ale co tam. Jakbyś nie był tak podjarany aukcjami to kupiłbyś worek taniej.
  16. Niewielkie, ale są. Gordasz ciągle trzyma w tajemnicy do jakiego typu narciarstwa potrzebuje plecak. W pokazanych przez niego obu modelach Ortovox nie ma najwygodniejszego patentu na przypinanie nart do plecaka, ale to nie jest problem, ponieważ oba plecaki pozwalają na zainstalowanie w bardzo prosty sposób takiego patentu, przy którym spięte narty przypina się do plecaka na skos tak by nie przeszkadzały w chodzeniu z nimi na plecach. Ortovox produkuje jedne z najlepszych na Świecie detektory lawinowe (śmiem twierdzić, że jego model S1+ jest obecnie najlepszy) oraz bardzo dobre sondy i łopaty. Firma robi fantastyczną bieliznę z wełny i dobre plecaki, ale znana jest przede wszystkim właśnie ze sprzętu lawinowego od czego rozpoczęła swoją Światową działalność. Plecaków, dobrych plecaków nawet na ubogim polskim rynku jest dość dużo, idealnych jeszcze nie ma. Gordasz sprawia wrażenie wylanego z gorącą kąpielą. Na rynku poza Ortovoxem typowe narciarciarskie plecaki ma Arc'teryx, Dynastar, Deuter, Gregory, Dynafit, PIEPS. U naszych południowych i zachodnich sąsiadów jest jeszcze Cilao. Wybór jest spory. Za cenę niższą niż te Ortovoxy z aukcji mógłby mieć np. lepszy plecak firmy PIEPS.
  17. Chcesz konkretów to proszę. Na pojedynczych fotkach wszystkiego nie widać, ale i tak różnice są widoczne w tym co na zewnątrz. Trochę inny układ zamków, pasków i innych bzdetów, które dla jednego użytkownika będą istotne, a dla innego bez znaczenia. W plecaku ważny jest system nośny, czego na tych pojedynczych fotkach nie widać. Ważne są również szelki (ich szerokość i profil - szczególnie w narciarstwie), usytuowanie zamków (z czasem te lubią się psuć), no i środek (patenty zastosowane w środku. Tych ostatnich na pokazanych fotkach obu plecaków nie widać (nie sparadzałem, czy otwierają się inne zdjęcia tych plecaków, jeśli je masz to pooglądaj uważnie). Generalnie im więcej "bajerów" tym plecak cięższy, a im cięższy tym gorzej przy jeździe na nartach. Tu zawsze szukamy "złotego środka", tak jak przy sprzęcie ski-tour'owym. Ja bym się na Twoim miejscu aż tak nie spieszył, chyba, że jak pisałem wcześniej masz duże ciśnienie na kupno plecaka, np. z powodu wyjazdu na narty w krótkim czasie. Resztę mogę dopisać Ci na priv w mailu. Teraz dostałeś konkret?
  18. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Przepraszam za pomyłkę. Zdanie, które cytujesz odnosi się do manipulacji. Dzieci kombinują, zawsze kombinowały i będą kombinować by ich było na wierzchu. Powiem Ci tak. Dzieci mam starsze. Mam doświadczenie zarówno ze swoimi, jak i z wieloma obcymi w bardzo różnym wieku. To co ludzie wygadują to często jest stek bzdur. Odnoszę wrażenie, że zazwyczaj swoimi teoriami próbują ponaginać teorie pod siebie, pod własne słabości, których są świadomi. Nie chce mi się tu po raz kolejny prawić długich wywodów na temat jak postępować z dzieckiem, czy dorosłym ucząc jazdy na nartach. Skwituję to krótko, co zarazem jest moją dewizą jako nauczyciela narciarstwa: przede wszystkim nie przeszkadzać. Wielu taka postawa dziwi, ale jest nadzwyczaj skuteczna.
  19. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Czym jest stawianie pierwszych kroków na nartach przez dziecko jeśli nie nauką? Poprzez zabawę dzieci uczą się wszystkiego najszybciej. Ty rozgraniczasz tu dwie rzeczy, a dziecko tego nie robi, nie definiuje. Nazywaj to jak chcesz, a dla niego to i tak będzie nauka. Kiedy maluch kombinuje jak zrobić by chodzić to to jest wg Ciebie przygotowanie do nauki chodzenia, czy już nauka chodzenia?
  20. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Koledzy Kurm i Keicam. Coś mi się zdaje, że nie mówimy o tym samym. Przesadzacie pisząc, że swoim pisaniem Mitek robi komuś krzywdę. Poniekąd to odnosi się również do mnie, ponieważ w tym temacie moje zdanie jest zbieżne z Mitkiem. Nie chodzi o to by rodzic zajmował się edukacją narciarską dziecka od A do Z jeśli nie ma w tym doświadczenia i odpowiednich do tego narzędzi. Chodzi jedynie o to, żeby przygotował dziecko do późniejszej pracy z instruktorem, jeśli uważa, że od pewnego etapu lepiej oddać swoją pociechę pod opiekę fachowca. Pierwszy etap na prawdę można przeprowadzić z dzieckiem samemu i efekty będą bardzo dobre. Potrzebna jest do tego cierpliwość i poświęcenie czasu dziecku. Ilu rodziców na to stać (nie w sensie finansowym)? Czyż większość nie idzie na łatwiznę oddając dziecko pod czyjąś opiekę by mieć czas dla siebie? Ilu rodziców organizuje wyjazd specjalnie dla dzieci? Przypuszczam, że wielu organizuje wyjazdy pod siebie, a dzieci mają się do sytuacji dostosować. Ucząc dorosłych i dzieci rozmawiam z nimi. Problem często polega na tym, że rodzice nie odczytują dziecięcych oczekiwań. Dla tych młodych ludzi nie jest najważniejszy stok, sprzęt, taka czy inna stacja narciarska, itd., ale kontakt z rodzicami i przebywanie w ich towarzystwie, zabawa z nimi. Dziecko potrzebuje zainteresowania ze strony rodzica. Kontakt i wzajemna relacja jest tutaj bardzo istotna. Dlatego razem z Mitkiem mamy rację, a Panowie się mylicie. Pouczcie różne dzieci (w tym swoje) choćby przez tydzień. Wróżką Keicam, bo niby wiesz lepiej ode mnie co napiszę w kolejnym poście. Do tego kiepską, bo się pomyliłeś. Nie napisałem tego co chciałeś bym napisał. O nauce pługu i łuków płużnych już pisałem i nie widzę powielania tego samego "w koło Macieju". Kurm szedł na łatwiznę w dwojaki sposób i to jego sprawa, i jego dzieci. Każdy jest kowalem własnego losu. Nie widzę sensu rozwijania tych wątków.
  21. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Ameryki pierwszym zdaniem nie odkryłeś. Keicam nie ma racji jak twierdzisz. Pierwotnie miałem dłużej napisać na ten temat, ale ... - mi się nie chce wałkować tego tematu do bólu. Twój wywód świadczy o tym, że dajesz się dzieciakom manipulować i idziesz na łatwiznę. Praca z małymi dziećmi jest trudna, wg mnie dużo trudniejsza niż ze starszymi dziećmi i jeszcze trudniejsza niż z dorosłymi. Dorośli często tego nie doceniają, nie mają cierpliwości, o poświęceniu lepiej nawet nie wspominać. Jesteś kiepską wróżką Keicam. W kolejnym zdaniu mylisz dwie rzeczy. Jak już dziecko jest oddane do instruktora to często rzeczywiście nieobecność rodzica pomaga, ale to wcale nie jest regułą. Każda lekcja jest improwizacją. Raz dany algorytm postępowania może pomóc, innym razem ten sam zaszkodzić. Warto być elastycznym i podejmować decyzje w zależności od zastanej sytuacji.
  22. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    Skoro Ty masz "potwory" to polemika nie ma sensu. Ja mam dzieci. Jeśli ktoś nie radzi sobie z własnym dzieckiem to najpierw lepiej ten problem rozwiązać. Piszesz Maćku tak jakbyś nigdy dzieci nie uczył. Dzieci są różne i różnie wychowywane. Są i takie, które są chowane w domach, a nie wychowywane. Dziecko nie kalkuluje jak dorosły, tak jak Ci się wydaje. Poucz jazdy na nartach różne dzieci choćy przez tydzień to szybko zweryfikujesz to co napisałeś. Instruktor to nie wróżka, czy jakiś inny czarodziej, który różdżką sprawia, że dzieci nagle stają się karne i posłuszne. Dzieci, tak jak dorośli mają swoje - moje.
  23. karat10

    Nauka jazdy dzieci

    W przypadku małych dzieci (1-3 lata) rodzic może nie wiedzieć nawet gdzie jest przód, a gdzie tył narty. Oczywiście żartowałem. Lepiej żeby wiedział, by dobrze przypiąć dziecku narty. Sam nie musi mieć nart. sam początek to przyzwyczajenie dziecka do czegoś zupełnie nowego. Taka zabawa z początku jeśli trwa 5 minut to z reguły jest bardzo długo. Maluch szybko się nudzi i cały szkopuł w tym by nie przeciągnąć struny, czym można dziecko zniechęcić do narciarstwa. Przy takim podejściu nie ma mowy o nabywaniu złych nawyków, ponieważ rodzic nie szkoli dziecka jak instruktor. dzieciak robi wszystko intuicyjnie. Oczywiście można iść na łatwiznę, czekać aż dziecko osiągnie wg rodzica "odpowiedni" wiek do nauki narciarstwa i od razu ruszyć z nim na stok z wyciągiem wykupując mu lekcje u instruktora. Tam dziecko na dzień dobry dostaje dwie zupełnie nowe dla siebie rzeczy. Oddają go do zupełnie obcej osoby pod opiekę i do tego ma przypiąć jakieś dwie długie deski do nóg. Kto mi powie, że to nie jest stresujące dla dziecka?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...