-
Liczba zawartości
15 637 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
232
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Poczekamy zobaczymy Wojtek. Bardzo poważnie zastanwaiłem się czy w tym roku organizować zawody skiforum ale teraz już wiem, ze warto. Wkrótce komunikat się ukaże a dla Keicama specjalne zaproszenie niniejszym. Kategoria rodzinna czeka. Pozdro serdeczne
-
Cześć Niko bardzo lubie Twoje pomysły część z nich jest znakomita - ja nie wpdłem na to żeby unieruchomić pietę i naryty przypinane do butów zarzuciłem. Co do filmu. Pozycja dziecka na nartach jest normalna i gdy malec bedzie wyższy jestem gotów się założyć że będzie wyważał się z lekkim odchyleniem pdudzi i pochyleniem sylwetki. To co widzę na filmie natomiast to typowe zastosowanie smyczy - w celu hamowania jazdy młodego czlowieka. Dodajmy jazdy praktycznie na wprost. Nie widzę tu nic odkrywczego. Kolega dość pewnie stoi na nartach i sam dośc dobrze trzyma równowagę. W tym momencie jadę raczej przed nim skrętem łączonymi bawimy się w jazdę po dróżce. W wypadku gdy są klopoty zaczynamy pługiem tyłem ze sterowaniem dziobami nart. Przy tym stopniu zaawansowania poczucia równowagi na nartch wystarczy jeden zjazd aby kolega jeździl skretem łączonym. Jadąć za nim nie uczymy go wyboru trasy a jedybie hamujemy gdy się rozpędza - dobrze widoczne na stromszym odcinku. Dla mnie to raczej film przeciwko użyciu smyczy niż za. W trakcie tego samego zjzdu bez smyczy ale z większym zaangazowaniem instruktora - tu koniecznie to o czym wielkorotnie pisaleś - blisko jak najbliżej aby móc reagować i pomagać w strowaniu ale nigdy nie trzymać permanentnie żeby nie zabużać równowagi i nie przyzwycajać do "leżenia na kimś" Chlopczyk powinien samodzilenie pieknie jeźzić skrętem łączonym po dniu, dwóch trzeba mu tylko pokazać jak ma wybierać trasę i jak ma to robić a nie trzymać go żeby za szybko nie jechał. Pozdrawiam serdecznie Niko Co do wyważenia to mam takie zdjęcie, niestey bardzo male: leben_race1.jpg (2.9 KB) Ten chlopczyk to Hermann Maier w wieku 8 chyba lat. Widac charkterystyczne proste podudzie lekko oparte na cholewce i jeszcze filmik: też charakterystyczny sposób wyważenia choć jazda pewna. Pozdrawiam serdecznie Użytkownik Mitek edytował ten post 16 listopad 2011 - 19:45
-
Cześć Trzeba pomysleć, że to wogóle mozliwe kolego Kaicam. Trzeba pomysleć, że wogóle wiele rzeczy jest mozliwe, które nam szaraczkom wydają sie niemożliwe. A ten konkretny skok wiąże się z cała działalnością człowieka, jest pewnego rodzaju symbolem porwania sie na coś niemożliwego, nieosiągalnego itd. Myslę, że nie zrozumiesz - obym sie mylił. Oczywiście jdnostke chorobową mozna stworzyć aby pod nia podpiąc każda normalna działalnośc wychodząca poza ramy tego co tzw. ogół uważa za standard a co juz jest - według tegoz ogółu - niedopuszczalnym ryzykiem czy też głupotą albo chorobą. Wraz z tzw. postępem cywilizacyjnym coraz więcej działań kiedys uważanych za normę przestaje nią być i w wielu wypadkach jest to absolutnie chore. Może ten skok to równiez taka manifestacja niezgody na szarzyznę, taniec z gwiazdami itd. dla każdego jest troche czyms innym ale dla każdego jest wyczynem - dla każdego z mojej gliny dodam. Acha i jeszcze jedno - od ustalenia jednostaki chorobowej do ustawowego zabronienia juz bardzo niedaleko. Maćku - piszę w tematach na których sie znam, poszukaj moich postów w szczegółowych tematch o strojach, jedzeniu, hotelach, zdrowiu, wyjazdach, fotografowaniu i filmowaniu, freeridzie, wyczynowej technice jazdy, pogodzie czy szczegółowych poradach co do sprzętu. W tych w ktorych pisze mam okreslone zdanie i widze i nie odpszczę przed byle argumentacją. Nie zmyślam historii na uzytek jednego postu, sporo moge udokumentowac filmami, zna mnie na tym forum osobiście pewnie ze 200 osób. Na pewne tematy ogólne mam tez dośc sprecyzowane poglądy i czasami - tu zgoda - nie potrafie sie opanować przed uszczypliwą krytyką - byc może moja prowokacyjna akcja musi innych do myslenia. Pozdros serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 16 listopad 2011 - 15:07
-
Cześć No to wtopa bo Amelka za tydzien kończy 7 lat i to bedzie jej 6 sezon. Pozdro
-
Cześć Nie stosuje szelek bo nie wiedze takiej potrzeby. To o czym piszesz mozna osiągnąc innymi metodami nie posuwając sie do sztuczności w postaci niepotrzebnych rekwizytów. Co zaś do moje przeciwko szelkom krucjaty to opisałem wszystko na priv. Pozdro serdeczne
-
Cześc Nie ma szans bo tam nie ratrakują albo ratrakują niewystarczająco dobrze. Pozdro serdeczne
-
Cześć Ja jak czegś o nie rozmumiem albo się na czymś nie znam to siedzę cicho. Ci ktorzy nie boją się przełamywać barier, Ci którzy pokazują że niemożliwe jest możliwym, Ci którzy są elitą - czesto odchodzą za szybko. Szkoda wielka szkoda.
-
Cześć Dokładnie tak jak piszesz - co do pierwszego zdania. Ictusie piszesz tu o hamowaniu, wcześniej o wymuszaniu, czy też dawaniu sygnału do skrętu - ja to zrozumiałem jako wymuszanie poprzez szarpnięcie czy pociągnięcie tylko, że caly czs mamy tu do czynienia z falszowaniem odczuć a można to przeciez osiągnąc w daleko prostrzy sposób. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Twoje pierwsze zdanie sugeruje, ze nie czytasz co piszę i co pisze np. Ictus. Tobie - wymyslona przez Ciebie sytuacja - wydaje się, ze może pomóc. Ja wiem, że w takiej sytuacji nie może pomóc, ani na chwilę ani nigdy. Nie pokonasz psychicznej obawy przed stromizną przy pomocy smyczy a w inny sposób trwa to moment - zapewniam i nie wydaje mi się tylko wiem z własnego doświdczenia wielu tego typu przypadków. Jestem gotów się założyć. Piszesz nie dlatego, żeby coś udowodnić e tej konkretnej sprawei ale dlatego, że denerwuje Cie mój kategoryczny ton - bez sensu. Pozdro serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 16 listopad 2011 - 08:27
-
Cześć To do kogo posłałbyś dziecko jest Twoim wyborem, w wypadku instruktora zazwyczja przypadkowym. Cieszy mnie, że miałem rację a wynika to z faktu iż wielokrotnie miałem z takimi sytuacjami do czynienia i wiem jaki mechnizm psychologiczny dziłą czego mozna się spodziwać i czy szelki przyniosą w takim wypadku pzytywną reakcję w ciągu "dwóch zjazdów". Ocenianie czyjejś dyskusji gdy nie ma się specjalnie pojęcia o czym dysjkutują jest błędem, który popełniasz nie pierwszy raz na tym forum Maćku. Masz oczywiście do tego prawo ale wierz mi, że lepiej drążyć tematów, których znajmość opiera się jedynie na włsnych - często niestety mylnych - przeświadczeniach. Generalizując, wrzucjąc wszystkich instruktorów do jednego worka - jako zaślepionych konserwatystów. Wrzucając mnie do tego worka jako przedstwiciela głosząćego poglądy jakiejś grupy (na jakiej podstawie??? piszę na podstawie WŁASNEGO doświadczenia, gdy jest to doświdczenie innych starma się to podkreślać) jest kolejnym błędme jaki popełniasz. Rozmaiwamy z Niko i Ictusem i jeżeli przedstawią konkretne argumenty może zmienię zdanie. Jak do tej pory ich nie usłyszałem. Zapewniam Was również, że - wbrew temu co sugerujecie (tu uważam Niko, że postepujesz trochę nieuczciwie podkreslając w swoich postach, że nie jesteś instruktorem co pozwala Ci zachowac otwartą głowę, nie jesteś ograniczony programami, myslisz i pamietasz wszystko w przeciweństwie...) że wśród instruktorow zdarzają się również ludzie mądrzy z dużą wiedzą i doświadczeniem a nie tylko takie twardogłowe tępaki jak ja. I na koniec: To, że ktos kiedyś smytcz zastosował z pozytywny skutkiem nie znaczy, że jest to dobry i godny reklamowania środek edukacji narciarskiej. Na podstawie moich obserwacji popartych wieloma innymi stwierdzeniami osób, które mialy z tym sprzętem do czynienia wyrządza on więćej szkody niż pożytku i praktycznie jego stokowe zastosowanie ogranicza się do dupochroństwa opiekuna, który nie potrafi zaufać uczonemu czy wymyślić innego środka dydaktycznego. Co więcej jestem przekonany, że w znakomitej większości wypadków użycie smyczy jest nie tylko szkodliwe z punktu widzenia edukacji narciarskiej ale po prostu niebezpieczne, głównie dla uczonego. Pozdrawiam serdecznie Pozdrawiam serdecznie Użytkownik Mitek edytował ten post 16 listopad 2011 - 07:24
-
Cześć Stworzyłeś tą historię na poczekaniu na potzrebe tego posta. Mogę się załozyć. Pozdro serdeczne
-
Cześć Robiłem takie próby i wydaje mi się, że - choc jednoznacznie jest to znakomite ćwiczenie równoważne - to byłoby ograniczające dla wielu dzieci. Zauważcie, że wiele dzieci na nartach pomaga sobuie w utrzymaniu równowagi odchyleniem wykorzystując tył narty jako stabilizator. One - spradzałem jak to wygląda - po prostu inaczej nie sa w stanie tej równowagi utzrymać - bez dodaktowego stabilizatora. Zabranie im tego czy też nie danie im go powoduje niemoznaść stanięcia na stoku i natychmiastowe upadki. To troche tak jak z rowerem i kijkiem. MOzna biegac z kijkiem dlugo i nic albo poczekac pól roku i wtedy okazuje się, że kijek jest absolunie zbędny. Każde dziecko rozwija się inaczej. Po prostu dla wielu dzieci, króciutka nartka - zazwyczaj lekka, może być za trudna, potrzebuja większej i satbilniejszej podstawy. pozdro serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 15 listopad 2011 - 10:36
-
Cześć Z punktu widzenia statystyki uzycia danego rzyządu pomcy to właśnie liczy sie ilość. Z doświdczenia jakichs 20 sezonów z tego mniej więcej połowa w szkołach narciarskich, głównie z grupami dziecięcymi (jedna grupa około 10 osób - stąd kilakdziesiat osób to niewielka grupa Ictusie) szelki sa elementem sztucznym i zbędnym, komplikującym nieporzebnie proces nauczania. Dla mnie najgorszy jest przekaz psychiczny: - pierwszy - nie ma do Ciebie zaufania, nie możesz sie uczyc jak inni itd. - drugi - nic mi sie nie stanie bo mam szelki instruktor mnie złapie. Wystarczy że jadę a skret sam sie zrobi, nie muszę wybierac drogi bo ktoś to robi za mnie itd - tu bardzo słuszne działanie Niko z prowadzącycm! Po co szelkie na stoku ćwiczebnym gdzie uczymy równowagi - nie wiem, stok z założenia bezpieczny prędkości małe. Na stok normalny idziemy mozliwie jak najszybciej ale po opanowaniu podstaw samodzilenej kontroli równowagi a wtedy szelki róniez są zbędne bo przy rozsądnym podziale grupy (o zajeciach 1na nie mówięc bo tu zastosowanie szelek gdy możesz poświęcić kursantowi całą uwage jest dowodem na pójście na łatwizne lub kłopoty z kęgosłupem). Moim zdaniem aby nauczyć równowagi oraz podstaw narciarskiej motyoryki nalezy dążyć do tego aby jak najrzadziej dotykać, popychać czy też w jakikolwiek inny sposób sterowac ciałem ucznia. wszelkie ruchy wychodzą a nóg, ze stóp i strowanie nimi w celu pokazania ruchu ma sens. Co z tego, że pociągniesz kogos w pasie skoro to nie ma nic wspólnego z samym skrętem. Jezli ma być to sygnał do skrętu to wystarczy krzyknąc alebo jadą przed i obserwując ucznia prowadzić go własną droga jak po sznurku. Poza tym pozostaje sprawa, o której wspomina MIG a więc fakt, że rózni domorosli instruktorzy a zwłaszcza rodzice stosują szelki w sposób zły, wręcz szkodliwy. Na stokach statystycznie widac TYLKO takie przypadki. Słabo jeżdżące dziecko trzymane przez słabo jeżdżącego tatusia lub mamusie. Stosowanie szelek jako smyczy - zreszta tak są często nazywane co jednoznacznie przekazuje ich prawdziwy charakter. To, że Wam - jako specjalistom z duzym doświdczeniem przydaja sie one w - jak sami piszecie - absolutnie wyjątkowych przypadkach - jest tylko dowodem na to, że nie nalezy propagowac ich uzycia przez amatorów - to po pierwsze - żę nalezy poszukać lepszych alternatyw - to po drugie. Na podstawie tych paru lat slizgania się i pracy nie widze dla szelek żadnego zastosowania w ktorym ilośc minusów byłaby mniejsza od ilości plusów. Pozdrawiam serdecznie Użytkownik Mitek edytował ten post 15 listopad 2011 - 10:08
-
Cześć No to inaczej. Co robi reszta grupy jak Ty wozisz na szelkach "oporne dziecko". Co to jest "oporne dziecko". Co kształtujesz przy pomocy smyczy? Co osiągasz? Jaki rodzaj skrętu rozpoczynany jest ruchem bioder? Pozdro serdeczne
-
Cześć Akurat wydaje mi się , ze nie masz albo masz spaczone. Kilkadziesiaąt to niwielka grupa statystyczna - jak rozumiem to doświadczenie z dwóch trzech sezonów. Teraz panuje mania pomocy, Szelki, ściągacze dziobów, niemożliwość nauczenia dziecka jazdy na nartach bez specjalnego stoku, pomocy, clowna, bramek, slalomu z muchomorków itd. Rozumiem, szanuję ale to nie jest postep tylko cofanie się w sensie szybkości wychowania samodzielnego narciarza. Szelki to nie ostateczne narzędzie szkoleniowe - to przyznanie sie do niekompetencji!. Pozdro
-
Cześć To skandaliczna propozycja. Przecież cos takiego nie ma atestu. Pozdro
-
Cześć A kto powiedział, że to jest - miara. Piszesz jakbyś nie rozumiał wogóle idei flexu co jak dla zawodonika czy też trenera wydaje się niemożliwe. Podobnie jak Ty uwążam, że dobieranie butów ze względu na folex to bzdura. Flex jednak jest określeniem, ktore znacznie łątwiej zastosować niż enigmatycznego eksperta na przykład. Według producentów nart większośc modeli to modele dla ekspertó a wiemy dobrze, ze wartościowych nart w kolekcji sezonowej jest pewnie ze trzy cztery a reszta to mniej lub bardziej złe. Flex ma ułatwić wybór i jest sugestią a być może stanie się obiektywną miarą i wtedy bedzie jeszcze nardziej pomocny w doborze buta. Dobieranie buta na podstawie "sprawdzenia grupy docelowej" jak rozumiem w katalogu - to jeszcze większa bzdura niż dobieranie według flexu. Według tych kryteriów moja żona ( 41 lat, 165 cm, 56 kg, 20 lat na nartach, dobrze jeżdżący amator)powinna sobie wybrać środkowy but z kolekcji dla kobiet na widok, którego dostaje drgawek ze smiechu nawet bez przymierzania i jedynym co akceptuje jest but z grupy sportowej opisany jako " dla ambitnego zawodnika amatora" - to jest dopiero bzdura. Tak , ze Kubo nie sugeruj zastąpienia złego rozwiązania jeszcze gorszym. Po prostu trzeba się zainteresować sprzetem poczytać popróbowac i można wtedy coś sensownego dobrać. Kierująć się tak samym flexem jak i katalogowym błekotem napewno popełnimy błąd. Serdecznie pozdrawiam
-
Cześć Może zbyt duzo wagi poświęcasz sprzętowi, teorii - zbyt chcesz po prostu a zbyt mało przywiązujesz wagi do zabawy. To jest przeciez podstawa, rozluźnij się olej buty, nartry itd i zacznij się bawić jazdą - przynosi niesamowite efekty. Pozdrawiam serdecznie
-
Drogi Kubo Nieprawdę piszecie. Prace nad unifikacją flexu trwają już od dawna. Pełnego uzgodnienia nie ma ale raczej 70 od 110 twardsza nie będzie chyba, że firma jakąś skuchata będzie. Jsako osoba o tak wysokich umiejętnościach nie powinieneś pisać rzeczy oczywistych jako odkrywcze. Nie nalezy demonizować flexu ani pod jego kątem dobierac buty ale jest to ważna wskazówka przy porównyaniu poszczególnych modeli. Ja traltowałbym go jako mocna sugestię. Zapraszam na blog gdzie artykuł o flexie szerszy zamieściłem. Pozdro serdeczne
-
Cześć Koledzy napisali sporo. Sylwetka, wyżej, ręce wyżej, przed sobą i nie mahcaj nimi przy każdym skręcie. Tułów na nartach powinien byc praktycznie nieruchomy. Ruchy nim sa oczywiście niezbedne do zachowania odpowiedniego balansu i równowagi ale im są one delikatniejsze i mniej widoczne tym narcirze lepszy. Nie odchylaj głowy. Nie staraj się za wszelką ceną wypchnąć nart spod siebie tylko złap w skręcie równowagę. Zacznij jeździć śmigami - to znakomite ćwiczenie koordynacyjno-równoważne. Szczerze - na podstawie wielu Twoich postów myslałem, że jazda jest duuużo lepsza. Pozdrawiam i do pracy bo jesteś odważny i objeżdżony więć szybko powinieneś poprawić błędy. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Jeżli dzieci umieją jeździć (zaznaczam jeździć a nie zjeżdżać ) to kondycyjnie spoko poza 4 latkiem. Tu zalezy - są 4 latki dla których to 3 sezon i są zupłenie samodzilene narciarskoa są takie, które jeżdżą ale przytłacza je skala, przetsrzeń itd. Sam musisz decować bo znasz młodych ludzi. Pozdro serdeczne
-
Cześc Po moim poście przeedytowałeś swój i teraz wiele się wyjasniło. Jazdę na róznych nartach uważam za sprawę znakomitą. Uczysz sia adaptacji techniki. Uczy sz się odczuć z jazdy. Szybkośc adaptacji techniki do sprzetu to dla mnie jeden z podstawowych wykłądników umiejetności narciarskich. Fajnie, że masz takie mozliwości. Co do Mutixa to - jak przy wszystkich bajeranckich dodatkach jestem sceptyczny. Cos tam z pewnościa daje (ale przede wszystkim jest to bajer podnoszący cenę dla miłośników gdżetów) ale na dłuższą metę klasyczna kostrukcja z drewnianym rdzeniem i tak wygrywa. Biorąc pod uwagę Twoja wypowiedź bedę jednak namawiał Cię usilnie do przedłużenia narty tym bardziej, że lubisz wyskoczyc w puszek. 170cm to absolutne minimum moim zdaniem . Do podobnych celów jak jednak kupowałbym raczej 180 cm. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Jezli Twoja ambicją jest poprawna jazda techniczna i postepy to minimum 170 cm - chyba, że jesteś początkującym narciarzem - wtedy 162 ale szybko do zmiany pewnie. Na nartach 154 cm większośc skretów wykonywać bedziesz na zasadzie obracającej sie miski co nie ma wiele wspólnego z narciarstwem. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Opnia jest jedna Zofijko i nie ma co dalej czekać. Tylko poważna sytuacja losowa jest w stanie wsprawiedliwić taką rejteradę w ostatniej chwili. Zresztą należy nadmienić, że działa to w obie strony i polega wyłącznie na ZAUFANIU!. Moja zona od paru lat korzysta z usług jednego biura. Organizuje wyjazdy damskie dla swoich koleżąnek, żadne wielka ekipa 6-7 dziewczyn max. W zeszłym roku wróciła z Hochkaru z zapaleniem płuc, które zakończyło się operacją. Do końca miała nadzieję, ze pojedzie, później szukalismy kogos na jej miejsce ale nie mógł to być byle kto z powodów o których w ten temat zahacza. Na dzień przed wyjazdem zadzwoniłem i poinformowałem biuro, że żona nie pojedzie, nic nie mówiłem nawet o pieniądzach bo już pogodziliśmy się ze stratą. Po chwili zadzwonił jeden z właścicieli biura i poinformowal, że zostanie nam zwrócona cała kwota z potrąceniem 150 zł jakichś tam kosztów. Żona jeździ z nami od lat i mamy do niej zaufanie. Z innym biurem juz nigdy nie pojedzie. Zaufanie z obu stron. Pozdro serdeczne
-
Cześć Rozwiązania są dwa: 1. Nie organizować wyjazdów - i nie ma ryzyka a później kłopotów i postów z lamentami. Sam wylądowałem raz (najbardziej skrajny przypadek) w domu z 7 pokojami w cztery osoby bo kolesie i kolesianki uznali, że może być mało sniegu i ich to nie interesuje. 2. Organizować wyjazdy ale tylko dla osób znanych i pewnych a od nieznanych brać minimum połowę kosztów całości - powinno się bilansować mniej więcej lub dokonać szczególowego wyliczenia ile trzeba wziąć w postaci zaliczki aby nie dokładać z własnej kieszeni gdy się komuś odwidzi. To proste Moniu niestety. Z przerażeniem czytałem w Twoim temacie wywody róznych kosmitów, że oni chyba nie pojadą bo śniegu jest za mało a ich interesuje jazda tylko po białym. Rezygnacja z wyjazdu na parę dni przed jest po prostu zwyklym chamstwem i przerzucaniem na innych ryzyka, którego się samemu ponieść nie chce. Spróbujcie znaleźć biuro podróży, które wpisze Cie na listę bez opłacenia całości kosztów i później odda pieniądze bez powodu na parę dni przed wyjazdem. Pozdro serdeczne