-
Liczba zawartości
15 637 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
232
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Uwielbiam. Firma broni swoich interesów przed oszustami i to jest chamstwo. Pozdro serdeczne
-
Cześć Nie rozumiem co to ma do rzeczy. Sprzet trzeba wymieniac co jakiś czas, ktory właśnie nadszedł. A co z tym wspólnego ają rekawice gogle, bielizna?? Cześc To, że jeździ i ile nie ma znaczenia. Ważne jak jeździ. Promień skretu nie ma przy dziecięcych nartach wielkiegoznaczenia jeżeli nie mówimy o jeździe sportowej. Co ma za znaczenie 8 czy 12 metrów?? Jak jeździ adaptacja nastepuje natychmiast. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 19 grudzień 2011 - 22:19
-
Cześć Nie wiem Kuba dlaczego stawiasz taka granicę - kilkadzisiąt dni. Często miałem wpływ na dobór nart dzieci, które uczyłem i wielokrotnie obserwowałem fakt ograniczenia postepów przy narcie za krótkiej oraz bardzo szybkich postepach przy narcie dobranej do wzrostu lub nawet +5. Zawsze tez były to "normalne dzieci" to znaczy jeżdżące na nartach feryjnie, no max 20 25 dni w sezonie. Mysle, że jeżeli dziewczyna jest sprawna i chce robic postepy a nie ma barier finansowych aby sprzet zmieniac to dlaczego robic z niej lebiegę. Pozdrawiam Cie serdecznie
-
Cześc Skoro powinna podszkolic technike jest wysportowana i dobrze sobie radzi to minimum do wzrostu. Narty dzieciece sa lekkie z natury a jak jeszcze skrócimy je o 20 cm to będą raczej jazdę utrudniały niz ułatwiały. Zdecydowanie kup córce 140 cm i oddaj pod opieke instriktora jeżeli sama nie czujesz się na siłach a zobaczysz że efekty bedą wspaniałe. Nartke 120 cm bedzie obracała samym ruchem stóp, na bardziej rozjezdzonych stokach bedzie sie jej kopała w sniegowych odsypach a na zmrozonym nie bedzie trzymała. To nie ciężka i sztywna slalomka, która możemy dobierac -10 -15 cm. Jezli ma to byc tylko jeszcze jadna zabawka to wtedy rzeczywiście nie ma to znaczenia jak pisze Kuba99. Nie chodzi o ambicje sportowe kogokolwiek tylko o porządną, bezpieczną, samodzielna jazdę. Pozdrawiam serdecznie Użytkownik Mitek edytował ten post 19 grudzień 2011 - 12:12
-
Cześc Jeżeli córa jeździ - jeździ a nie zsuwa sie pługiem - swobodnie zjeżdża z każdego stoku - to wtedy dowzrostu minimum. Jezeli radzi sobie gorzej, jest bojaźliwa lub słabsza moga byc -10 cm ale to minimum. 120 utrudnia jaj jazdę i postępy. Pozdro serdeczne
-
Cześć Fredi prosze cie na co ci ścieżka. Po prostu zakładasz buty dres i idziesz do lasu. masz tam wszystko czego Ci potzreba żeby sobie zrobic jakikolwiek trening i nie ma co cudować. Brylowac nigdy nie brylowałem specjalnie a upływ lat tez czasami czuję choc młodszym. Biegam, gram w piłkę, troche sie rozciągam, nie unikam wysiłku itd. Jak slyszę, że do tego żeby sie utrzymac w jakiej takiej formie niezbedna jest siłownie trener personalny, tony sprzętu to mnie po prostu smiech pusty ogarnia. Jest taki typ ludzi, którym to jest potzrebne i koniec. Zzazwyczja maja tez wiele par nart (każdą na inne warunki i do innego skrętu) specjalistyczna odzież w wielu wersjach w zalezności od wilgotności, temperatury,opadów itd. I bardzo fajnie - jest towar sa nabywcy. Tylko, że to wszystko nie jest niezbędne a tak naprawdę jest zbędne jak się zastanowić ale że fajne i otoczka profesjonlizmem tchnąca itd. Sam wiesz, że dobudowac teorię mozna nawet do palenia fajek. Pozdrawiam serdecznie
-
Buty narciarskie - zjazdowe, poziom 7
Mitek odpowiedział alvaro99 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Cześć Forma niewiele może wnieśc do tematu za to treść ma słuzyć zwróceniu uwagi na fakt, że poprzez siedzenie w butach w sklepie mozna jedynie zapocić sobie stopy. But sugerowany prze kolegów z pewnościa nie jest ci potrzebny. Poprzymierzaj buty o twardości koło 100. Skorzystaj z firmowych miarek do pomiaru stopy - powinny być w każdym sklepie,. Jeżli takowych nie ma to sklep opuśc i poszukaj innego. Buty piankowe trzeba wypełnić pianka i wygrzac, jeżdżenie w nich bez tej procedury to bzdura, podobnie jak trzeba ywgrzac buty termoformowalne. Pozdrawiam -
Cześć Można się przeziębić albo poślizgnąć ewentualnie pobrudzić. Nigdy w zyciu - poza rehabilitacją po kontuzjach nie korzystalem z siłowni, trenerów personalnych (hehe), bieżni, specjalnego odżywiania, i wielu innych opisanych przez kolegów i koleżanki cudów. Jesteście pewnie, że to niezbędne, żeby się trochę pzsuwac na nartach? Pozdro serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 16 grudzień 2011 - 01:24
-
Buty narciarskie - zjazdowe, poziom 7
Mitek odpowiedział alvaro99 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Cześć Niezłe. Pozdrawiam serdecznie -
Cześć Mówisz, że nie uogólniasz a zwracasz się w liczbie mnogiej jakby to był jakiś apel. Przeczytaj spokojnie Towje poprzednie posty. Jednoznacznie oceniasz w nich grupe ludzi i stawiasz sie w opozycji - jako osoba, ktora wie lepiej. Jeżli na stoku potzrebujesz aby inni "dawali Ci czas na reakcję" znaczy to że nie umiesz dostosować techniki i taktyki jazdy do okoliczności i koniec. Dobry narciarz to taki, którego na stoku dla innych nie ma tak jak dobry kierowca. Nie powinieneś takim razie zabierać na stok ludzi w celu nauki czy opieki nad nimi bo sam jej widać czasami potrzebujesz.
-
Cześć U mnie dotyczy to każdego uzytkowniek a ruchu, którego mam w zasięgu wzroku. Pozdrawiam
-
Cześć Daj sobie spokój Sese. Człowiek po prostu wie i koniec. Chamstwo szkółkowe nie liczy sie z nikim i utrudnia miłe spedzanie czasu porządnym ludziom - taki jest przekaz - jednoznacznie w związaku z tym nie ma dyskusji. Jak również żadnej - przynajmniej z mojego punktu widzenia - tolerancji dla reprezentowanej przez kolegę postawy. Pozdrawiam serdecznie Cześć Przytaczasz jedną sytuacje i służy Ci ona jako przykład na podstawie którego wyciagasz ogólne wnioski. Byc może stok nie zostal właściwie dobrany albo akurat instruktor niefortunnie zatrzymal się w danym miejscu za innych powodów. To, że ktoś stał w miejscu nieodpowiednim nie zwalnia Cię od obowiązku - zaznaczam OBOWIĄZKU (z psim może Tadek PRZESADZIŁ ale wymowa jest słuszna) jechania w sposób bezpieczny dla siebie i innych. Ominięcie nawet stu osób nie powinno byc problemem dla żadnego narciarza, który jedzie w sposób świadomy z dostosowaniem prędkości do umiejetności i warunków. Zabieranie słaszych narciarzy na trudniejszy stok jest elementem ich edukacji takim samym jak ćwiczenie minislalomu czy jazda łukami płużnymi i skoro jestes absolwentem AWF to nie musze ci chyba tłumaczyc po co sie to robi. To, że wiele osób zatrzymuje się w miejscach nieodpowiednich i pokonuje stromsze czy trudniejsze odcinki w sposób mało zdecydowany wynika z ich obaw i niedostatecznych umiejętności. Oni sie po prostu uczą jak to robic a do Ciebie - jako narciarza doświadczonego wiedząćego co i jak - należą obowiązki: - uwagi na te osoby i jechanie w taki sposób aby nie było to dla nich zagrożeniem - pomocy w razie upadku czy kłopotów - edukowania ich aby wiedzieli na przyszłość co i jak. Spedziłem sporo czasu we Włoszech i grupa dzieci jadąca za instruktorem jest tam codzinnościa i może się zdarzyc na każdym stoku. Nigdy jednak nie widziałem aby ktokolwiek miał w takiej sytaucji pretensje do instruktora czy młodych narciarzy a Ty jesteś juz druga osoba która w tak zdecydowany sposób próbuje ograniczyc prawo innych do nauki. Oczy Przedstawiciel hipokrytów Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2011 - 19:33
-
Cześć Jakie widzisz róznice w spowodowaniu smierci czy to był wózek czy samochód czy narty . Nie ma miejsca na przypadki tam gdzie mogą zginąć ludzie. Wypadek wypadkiem ale winien jest ktoś praktycznie zawsze. Winnych nie ma gdy nam dziecko zabije meteoryt albo rodzina zginie w wyniku trzęsienia ziemi. Natomiast gdy, ktos wali w moje dziecko i widze jak wykonuje ono salto w powietrzu po czym narta tego kogos deformuje mu twarz i chwilę później lezy ono w kałuzy krwi to..... oczywiście spokojnie podaje mu zgubiony sprzet bo przecież zawsze może zdarzyc się wypadek, zawsze ktoś może niewyhamować, bo narty to tylko zabawa a w zabawie czasami tak się, zdarzy itd. Extra. Pozdro serdeczne
-
Cześć Zastanów sie czy po takich posatch jest wogóle z kim rozmawiać? Osobi ście nie zgadzam się Adasiem Maraskiem. Każdy kto staje na stoku nie chce zrobic drugiemu krzywdy ale i każdy ma mozliwość realnie ocenic własne mozliwości i dostosowac swoja jazdę do umiejetności, warunków, tłoku itd a w ostateczności po prostu iśc do domu. Stawianie sprawy na zasadzie: bo czasami dzieci jeżdżą i nie wiadmomo co zrobią jest ewidentnym przykładem myslenia osoby, która nie panuje do konca nad swoja jazdą a to potencjalny sprawca wypadków. Kary powinny byc surowe. Pomiedzy jazdą samochodem a na nartach nie ma specjalnych różnic w sensie odpowiedzilności za swoje czyny. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Molim zdaniem świetny żart i świetny temat. Pozdrawiam najserdeczniej
-
Cześć Racja. Dochodzimy więc do stanu kiedy mamy kompensację, której ostatnia faza jest poczatkiem dekompnsacji, której z kolei ostatnia faza jest poczatkiem kompensacji a więc ciąg kompensacji i dekompensacji. W tym wypadku musze się poddać wieczornej dekompresji. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć No tak Vilku ale ty kompensujesz garb a w temacie chodziło o komensacje muldy czyli dekompensację - jak to zabawnie nazwał Eugeniusz. Ja lubię spory na przykładach - zdjęciach, filmikach itd. A tu dekompensacja w pierwszym momencie skojarzyła mi sie z dekompresją i myśłełem, że to temat narciarsko-nurkowy. Pozdro serdeczne
-
Cześć Co Ty w Szczyrku nie byłeś? Zresztą to jest praktykowane w większości Polskich ośrodków. Np. Instruktor z kursantem bez kolejki to norma - tak jak VIP karta.Pozdro serdeczne
-
Cześć Odpowiedź jest wbrew pozorom idealna. Kążde narty będą dobre a reszta to kwestia adpatcji techniki do warunków typu narty itd. Mnie osobiście ostatnio znakomicie jeździło sie głębokim śniegu - nie puchu! na normalnej slalomce. I co mam to npisac, że byś tak wybrał. Zresztą jeździsz lepiej ode mnie więc sam wiesz jak jest z radzeniem. Każda narta bedzie dobra na której Tobie się bedzie dobrze jeździło. Zresztą potwierdzasz to ostatnim postem. Wiem, że nic nie wiem. Ja bym lupił taką jaka Ci się będzie podobała a resztę załatwisz już na stoku. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Raczej nie. Jedźcie do St.Moritz - podróz niewiel dłuzsza jak do Bormio a masz na skipas Livigno zniżkę. Sniegu wprwadzie też jak na lekarstwo ale zawsze macie dodatkowa fajna i niedrogą mozliwość.. Pozdro serdeczne
-
Cześć Niech się uczą baletu na nartach. Snowblade to znakomite przygotowanie do narciarstwa. Krecić baczki, przekladanki, jaxzdzić tyłem bokiem, skakc jak na łyżwach mozna na normalnych nartach bez problemu. O sprzet baletowy teraz jest bardzo trudno ale jakiekolwiek miękkie nietaliowane narty beda dobre. Jak podrosna to same zobaczą. Ja sie tym zajmowałem jekieś 6-7 lat. Tu masz próbki o co mniej więcej chodzi: W drugiem filmiku masz komentarz dlaczego nie jest juz tak fajnie jak kiedyśi co jest potrzebne orócz dobrych chęci. A tu masz piekny pokaz jazdy wolnej w wykonaniu profesjonalisty: Same korzyści, Jedne zjazd trwa tyle i męczysz się tak jak przy 10 normalnych. Oszczędnośc na karnetach, nie trzeba jechac nie wiadomo gdzie, wystarczy pierwsza lepsza, niestety przygotowana dobrze górka, nie może byc za stromo i nie za twardo. Zapewniam Cie, że od pewnego poziomu cała górka stoi i patrzy a dzieczyny robia sie słynne. Pozdro serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 25 listopad 2011 - 11:01
-
Cześć Dan Osman i jego niesamowite pomysły. Jesteśmy z synem jego zagorzałymi fanami. Ten filmik pochodzi z Masters of Stone. jest tam taki strzał na obie ręce z podchwytów. Widać wyraźnie jak odbija sie i lepci w powietrzu. Przy okazji napisów do tego odcinka jest w okienku fragment jak Dan nie trafia czysto w ta krawądke i jakims cudemwraca do poprzedniej pozycji. bsolutnie niesamowity moment. Co do oceny to jest to dokładnie ta sama sytuacja. 5.7 to trudności, które dla wspinacza tej klasy po prostu nie istnieją a obycie z przestrzenią powodujące brak normalnego dla ludzi nie mających związku z ekspozycją czyni to po prostu zwykłym biegiem - dla niego! - i na tym polega jego wielkość. Pozdro serdeczne
-
Cześć' Dokładnie Marcinie, dokładnie. jestem przekonany, że statystycznie podróz samochodem jest bardziej niebezpieczna. Dla mnie taki skok to objaw wolności i jak ktos chce to niech skacze skąd chce. Kiedys też skakałem na nartach skoki terenowe ale byłem po prostu za cienki, za bardzo sie balem aby zrobic cos fajnego dlatego podziwiam tych, którzy to robia teraz. wiem mniej więćej ile trenigu potrzeba aby dojśc do jakichś wyników i jestem szczerze oburzony gdytraktuje sie takich sportowców jak szaleńców bezmyslnie ryzykującyh zycie gdy sie nie wie o co biega zupełnie. Pozdrawim serdecznie
-
Cześc Widzę - z czego się bardzo cieszę - że znów nadajemy na tych samych falach. Dokładnie potwierdzam to co napisałeś i w takim razie pytam po co ta smycz? Dla asekuracji - właśnie i o to chodzi - jej uzycie jest zbędne i hamuje w tym momencie rozwój. Film jest znakomitym przykladem jak nie uzywac smyczy a właściwie, że jest ona zbędna. Wystarczy - tak jak napisałeś - pomysleć chwilke nad wyborem stoku , ewnetualnie ten sam stok inaczej nieco pokonac i juz. Przy takich umiejetnościach zdecydowanie polecam jazdę przed dzieckiem - asekuracja, uczenie wyboru trasy, prezentacja techniki - same plusy. Przy smyczy tylko trzymamy sznurki i koniec. Ja uzywałem smyczy wielokrotnie podczas nauki syna. Miałem ja przypięta do szelek od spodni, na ko0ncu była pętla, której po zjechaniu z górki sie łapał i biegąc wciagałem go do góry. Polecam to zastosowanie bo korzyści wiele: - możesz sobie iśc na dowolny stoczek i dobrac go do tego co chesz robic - jestes niezalezny od wyciagów - oszczędności finansowe - zysk w postaci kondycji i starty kilogramów - bezcenny - ćwiczenie równowagi dla dziecka świetne - później na wyciągu bardzo pomocne zwłaszcza przy wsiadaniu POzdrawiam serdecznie PS Za dzioby dośc często prowadziłem i prowadzam ale to tez jest element, krótkotrwały raczej.
-
Cześć Co to znzczy oceniać po skutkach. Kiedyś gralem w squosha i zerwalem Achillesa - wniosek: nie graj w squosha. Nie oceniaj czegoś czego nie potrafisz oceniać i koniec. Rozumiem, że w sieci łamanie tej zasady jest dość częste jeżeli nie powszechne. Wielokrotnie czytałem posty z ( delikatnie rzecz ujmując) - kontrowersyjną, zdradzającą niewielką znajomośc tematu oceną czyjejś jazdy. Gdy jakiś czas później docieral na forum publiczne film z jazdą tego, który oceniał wszystko stawalo się jasne. Nie róbmy tego, nie przykladajmy własnej miarki do rzeczy, o ktorych nie mamy pojęcia a jezli już to zaznaczmy: Nie znam się na tym - dla mnie to szaleństwo. A tu koledzy zza biureczek którym przeszkadza niedokładnie wyratrakowany stok biorą się za ocenianie sensowności postępowania ludzi w sytuacjach o ktorych nie mają zielonego pojęcia. Chyba, że to prowokacja? Bo inaczej nie jestem w stanie sobie wyobrazić podobnej bufonady. Pozdtrawiam serdecznie