Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    15 645
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    232

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Mitek

    Boazeria- ołówki

    Cześć A kto mówi ośmieszaniu. To znakomite narty i do tego bardzo przyjazne w jeździe (co innego np. Rossignol) jak ktos jeździ to zjedzie bez problemu a jak opowiada że jeździ to bęzie wiadomo o co chodzi przynajmniej. Jeździłem na tych nartach z Tadziem T dwa lata temu nawet synchroniczne śmigi i podobno ładnie to wyglądało więc z pewnością nie chodzi o ośmieszanie. Pozdrowienia Użytkownik Mitek edytował ten post 30 październik 2012 - 18:31
  2. Mitek

    Boazeria- ołówki

    Cześć Mówię Ci to co innego niż obecbe 150.cm. Takiego typowego ołówka mam w damskiej wersji ale chetnie zobaczę jazdę na Salomonie S3100 tym bardziej, że narta jest tępa - nomoże nie tak jak waściciel. Pozdro serdeczne
  3. Mitek

    Boazeria- ołówki

    Cześć Narty, które proponuje to noramlane narty Fredi. Nie wiem jaka normalniejsza masz na mysli? Z nienormalnych moge zaoferowac Baletki Blizzard Acrobatic 150cm - jak ktoś wytanie na nich łuk stawiam. Pozdro serdeczne
  4. Mitek

    Boazeria- ołówki

    Cześć Salomon Equpie 1s gigantowa komórka. Rozmiar Pr8 co daje jakieś 207 cm. Mam tez Rossignol Dualtec w wersji gigatowej nie race carver długośc 198cm tylko trzeba dokręcić wiązania (Mam komplet, który jeździł na tych nartach tylko trzeba przykręcic) i jako przejściówka do nartay wspólczesnej Volkl p30 race carver komórka 188cm. Wszystkie te narty sa juz niestety taliowane ale promienie raczej zjazdowe. Co wybieracie?Znajdzie sie tez coś dla Pań w długości 185cm - jakis nietaliowany Kneissl lub race carver Salomon 185 również. Pozdro
  5. U mnie nareszcie zmiany - Jahu wiesz o co chodzi pewnie - więc wszystko jest mozliwe. Z tym, że ja sie zaliczam raczej do Leszczy. Pozdro
  6. Cześć W tym roku bylismy w Szczyrku na zakonczenie sezonu - rewelacja i przypomniały się dawne czasy: Zabawa przednia. Wpadasz w tym roku? Pozdro serdeczne
  7. Cześć Sęk w tym, że jak po dwudziestu latach tłuczenie po lodowych garbach stajesz przed dziesiatkami kilometrów boiskowych tras to się po prostu nie chce ale racje masz. Opisałem swoje odczucia gdy po "polskiej szkole" zderzyłem sie z Alpami. Oczywiście w tym czasie jeździłem troche tez w POlsce i (częściej ) na Słowacji po róznych stokach i po róznych górach ale procentowo z 95% kartoflisk 5% sztruksu zrobió się 85% sztruksu i 15% czego innego. To spowodowało spadek objeżdżenia w takich warunkach i tyle. W ciagu ostatnich paru lat ( po raku 2004/5) jeżdże zdecydowanie mniej i raczej szukam terenów o jakich piszesz. Takim przyjemnym i wbrew pozorom ciekwaym narciarsko okresem było pae wizyt na Hochkarze gdzie trasy sa do objeżdżenia w 1,5 godziny i póxniej trzeba szukac czegos innego a do tego duże i praktycznie codzienne opady i nieewidentna pogoda powodują , że coś się zaczyna dziać. Pozdro Cześc Nie wiem gdzie Ty jeździsz ale ja do wielkich znawców Alp nie należę (no może Włochy troche lepiej) więć pewnie masz rację. Moris zwrócił bardzo slusznie uwagę na przestrzeń dającą wszystkim mozliwośc nauki skretu równoległego. To fakt i trzeba sie zgodzić, że ciężko próbować czysty skret równolegy na stoku o szerokości 10 metrów i muldach. Sama jazda na krawędzi jest jednak na narcie solidnie taliowanej rzeczą dośc łatwą. Schoduy zaczynają sięgdy trzeba ta technike przenieśc na stomszy stok, nierówny czy w głębszy śnieg. Mechanicznie wszystko wygląda podobnie ale brak oswojenia sie z warunkami powoduje, że nie idzie tak lekko. We Francji nigdy na nartach nie byłem, wogóel nigdy nie byłem ale jeździłem troche poza trasa we Włoszech i a Austrii i to super sprawa ale gdyby nie szkoła na Kasprowym to chybabym sie nie zdecydował. Podsumowując: Nie zgadzam sie z większością stwierdzeń. Dobry narciarz to dobry narciarz i koniec - nie widzę tu miejsca dla relatywizmu. Zjedzie po wszystkim i wszędzie w każdej wytuacji potrafi podejmowac świadome i donre decyzje. Ma bardzo szeroki bagaż środków technicznych i doświadczenie pozwalające mu na swobodę działania w każdych warunkach. Dobry narciarz to 10 a nie koleś, który zjedzie dwa razy - to zupełnie spaczone spojrzenie moim zdaniem. Chciałbym byc dobrym narciażem tak jak chciałbym być dobrym kierowcą i cały czas sie uczę - i o to chodzi. Pozdro serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 26 październik 2012 - 09:12
  8. Cześć Kontynując wcześniejszą myśl: Padło tutaj oczywiste słowo Alpy. Czy stałe jeżdżenie w Alpach czyni kogoś lepszym narciarzem? Patrząc na to z moje perspektywy jest raczej odwrotnie. Nauczyłem się jeździć w Polsce. Szczyrk, Korbielów, Zakopane i okolica. Jeszcze wcześniej Sudety a właściwie Karkonosze - Szklarska i Karpacz - tamn stawiałem pierwsze kroki. W Polsce nauczyłem się praktycznie wszystkiego. Jazda po różnych stokach i sniegach (a często szukanie tego śniegu ). Stoki nieprzygotowywane z założenia, lód, muldy to norma. Jak spadł snieg jeździło się wszędzie, po lasach, pomiędzy trasami czy też w szeroko pojetych okolicach Kasprowego. Gdy pierwszy raz byłem w Alpach - wogóle za granicą na nartach - miałem za sobą ponad 20 lat jeżdżenia. Od tej pory gdzieś do roku 2005-6 spędzałem w Alpach sporo czasu w sezonie - bywalo że i dwa miesiące. Czy się czegoś nowego tam nauczyłem - z perspektywy lat myślę, ze raczej straciłem. Idealnie przygotowane stoki i dużę przestrzenie zapraszają do jazdy swobodnej, bezwysiłkowej. Wszechobecne ratrakowanie powoduje, że nie chce się szukać stoków ciekawych czy bardziej wymagających. Muldy czy garby włąsciwie są niedostępne. Ten okres lenistwa spowodował z pewnością spadek moich umiejętności ( tak tak o peselu też pamiętam) spadek uniwersalizmu jakim dysponowalem po polskiej szkole. Ten kto nauczył się jeździć w Szczyrku lat 70 czy 80 z pewnością umiał więcej niż wyszkolony na boiskowych alpejskich stokach. Z tego punktu widzenia Alpy są ograniczające i spowodowały spadek moich narciarskich możliwości. Pozdro serdeczne
  9. Cześć Pewien związek jednak istnieje. Ktos kto jeździł w wielu miejscach na różnych stokach, sniegach w rózncyh warunkach z pewnością ma więcej doświdczenia niz osoba slizgająca się na jednej górce. Wważne jednak, żeby to robic w miarę świadomie. Samo wyliczenie miejsc na zasadzie "gdzie to ja nie byłem" jest raczej objawem pewnego okreslonego poziomu buractwa a nie narciarstwa. Pozdro serdeczne
  10. Cześć Zazwyczaj w polarze. Żona mnie namówiła na zakup kurtki jakies 10 lat temu. Straszna żarówa ale ją lubię choc rzadko używam bo rzeczywiście musi byc zimno lub wietrznie. O jej parametrach nic nie wiem ale pewnie jakies ma bo to kurtka dobrej marki. Ortalion nie jest zły wcale. Pozdro
  11. Cześć Przyznam się, że do 6 min nie dojechałem. Po co sie denerwować, że siętam nie jest. Jedziesz tak jak mówisz - widac obawę. Takie warunki właśnie uwielbiam i odpowiadaja mojemu stylowi - dośc płasko na narcie. Jeździłem chyba dwa lata temu na Duelu SL od Roberta przy podobnych parametrach (tylko waga koło 100kg) i narta świetnie sie spisywała w głębokim śniegu, takim do 0,5m właśnie - aż byłem zdziwiony. Na równym zaś narta - jak dla mnie - zbyt skrętna. Serdecznie pozdrawiam
  12. Cześć He he - nie, nie to miałem na myśli. Jedziesz na krótkiej narcie slalomowej po dośc płaskim stoku praktycznie cały czas dośc długim skrętem co - jak zapewne sam zauwazyłeś jest troche wbrew tej narcie. Gdybys miał narte dłuzszą o większym promieniu jazda byłaby zdecydowanie płynniejsza i pewniejsza. To, że odciążasz przód nie wynika wcale z chęci nabrania większej prędkości ale z konieczności - takim skretem jedziesz i inaczej się nie da bo jak dociązysz przody to narta sama skret zaciśni a nie tak chciałeś przecież. Bardzo ładny przyklad modyfikacji techniki. W tym sensie mówiłem o zmianie narty - nie chcę Cie naciągac na nowe wydatki Tomalu drogi. Narta jest super - choć mam wrażenie, że jest dośc krótka albo Ty dośc wysoki - proporcje jak Bode - i z pewnościa znakomicie się spisuje przy agresywniejszej jeździe krótkim skretem. Przy takim wożeniu trzeba jej pomóc a w jaki sposób widac na filmie - cos za coś. Porównanie z Giorgio fajne ale nietrafione bo to stok o zupełnie innej geometrii i zastosowana technika tez inna ale warto brac z niego przykłąd bo swoboda jazdy i piekno naturalne i miękkie w jego jeździe (tak wolnej jak i na bramkach) jest wyjatkowe. Pozdrowienia
  13. Cześć Droga tzw. ministerialna i Sitn nie wykluczają sie a uzupełniają raczej. wszystko mozna znaleźcv w sieci an stronie sitn na przykład. Pozdrowienia
  14. Cześć Pierwszy rezerwowy. Pozdro serdeczne
  15. Cześć Zanm osoby, które jeżdżą dłużej niz ja zyję i nie sa w stanie o swojej jeździe powiedzieć nić swiadomego. Długi staż w kwestii analizy techniki często nie ma nic do rzeczy niestety. Nie zmienia to faktu iz myslę, że Tomal wie o co chodzi i zaraz nam to napisze.Pozdrwienia serdeczne
  16. Cześć A jakbyś zmienił narty? Mysle, że troche niepewnie stoisz - początek sezonu??. Kolana sztywne jakby, popatrz na fragmenty gdy stoisz bokiem na nartach. PS. Zazdrość jest cholercia! Pozdrowienia Użytkownik Mitek edytował ten post 22 październik 2012 - 10:00
  17. Cześć W piątek całą rodzina uciekliśmy z pracy i szkoły i spędzilismy dzień w lasach w trójkącie Nidzica, Olsztynek, Wielbark. Pogoda super i duper grzybobranie. Dwa gatunki podgrzybków w ilościach kartonowych, pojedyńcze duże i zdrowe(!) borowiki, troche kozaków ponurych i czerwonych, opieńki, kurki, gołąbki - to zbieralismy. Były tez z grzybów jadalnych kanie, płachetki i rózne przyprawowe na których się nie znam ale tych nie zbieralismy. Spotkalismy osławionego niszczyciela lasów - szmaciaka w paru odosobnionych stanowiskach. Ogólnie dzień fantastyczny, zebralismy dwie skrzynki grzybów, przyjechliśmy ponad 400 km z czego ponad 40 lasami. Psują efekt zebrane dwa 120 litrowe wory butelek i plastiku (a bylismy w miejscah naprawde odległych od ludzich siedzib (najbliższa wioska czy asfalt około 10 km). W domu bylismy o 20.00 po 14 godzinach od wyjścia a o 24.00 grzybki były obrobione i przygotowane do różnych form przerobu i spożycia. Może jeszcze uda sie wyskoczyć na konkretniejsze opieńki. Pozdrwoienia serdeczne
  18. Cześć Dokładnie, dlatego tez nie powinieneś pisac że: "uczysz rotacji" tylko "uczysz panowania nad nią, kontrolowania itd." Sam zresztą wiesz, że w rekreacyjnej jeździe trasowej rotacja praktycznie zawsze rodzi problemy i błędy. Uczenie jej - gdy w 99% przypadków - wydtepuje samoistnie i trzeba ja wykorzeniać jest dziwna praktyką.Każdy z nas stosuje techniki rotacyjne ale warunki w jakich to robimy to raczej nie płaska wyratrakowana trasa.Pozdrowienia serdeczne
  19. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Spotkajmy sie na stoku. Przypnę Ci smycz i pojedziemy. Będę Cie szarpał tak mocno jak tylko się da to w jedna to w dtruga strone albo hamował. I tak - nawet jak bedę szarpał bardzo mocno - stosunek wagi i siły nie będzie odpowiadał sile z jaka ciągniesz dziecko. Piowiesz mi póxniej jak Ci sie ejchało i co to ma wspólebgo z normlana jazdą. Smycz jest najczęściej uzywana przez słabych i przecietnych narciarzy, ktorzy nie umieją/nie wiedzą jak bezpiecznie jeździć z dzieckiem. W ten prosty sposób próbują (w swoim mniemaniu) zadbać o bezpieczeństwo młodzieży - do czasu az na niej wylądują. Smycz przekazuje dziecku info: jeseteś na smyczy, nie ufam Ci, nie musisz dbać o kierunek, kontrolę, szybkość bo smycz zrobi to za Ciebie. Smycz niczego nie uczy ani nie nauczy jest tylko: "smycz pozwala jedynie pilnować dziecko, żeby sie nie rozbiło o cos twardego, na początku drogi" iluzją tego o czym piszesz drogi Kurmie. Smycz w żadnym wypadku nie jest dla dziecka tylko i wyłącznie dla nieświadomego opiekuna. I to jest najgorsze. Pozdro serdeczne
  20. Cześć Cóz dodać?? Z mojego doświadczenia obecnośc rodzica czasami jest niezbędna ale praktycznie zawsze w taki czy inny sposób wpływa hamująco na tok szkolenia. Wynika to z bardzo róznych czasami zupełnie psrzecznych przyczyn o których pisaliście. Naczęstrze to: - nadopiekunczośc - niecierpliwośc - wygórowane ambicje - brak świadomości własnych braków - brak zaufania do umiejetności dziecka - brak zaufania do instruktora - brak wiedzy o narciarstwie, górach itd. - wygórowane wymagania na zasadzie płacę i ma byc zrobione - niechęć do nawiązania bliższego kontaktu z instruktorem - obojętnośc na postępy dziecka czy tez ich brak i pewnie jeszcze wiele wiele innych. Z tym instruktor musi sobie proadzić i podjąc decyzje czy szkolenie ma sens czy nie a jeżeli ma sens to jak je realizować. Niestety nadzwyczaj często spotykamy się u rodziców z brakiem realnej oceny umiejętności i mozliwości swoich dzieci. Ten brak obiektywizmyu jest dośc oczywisty jednak wpływa bardzo destrukcyjnie na postep szkolenia. Jakże często możemy waobserwowac filmiki gdy dumny rodzic prezentuje zsuwającą się w zablokowanym pługu pociechę i z duma swtierdza jak to ona wspaniale jeździ na sugestię jednak, że nie o to chodzi pada natychmiast odpowiedź, że przeciez nie każdy musi być zawodnikiem. Otóż nie każdy musi i nie każdy będzie ale poprawnie może sie nauczyc na nartach jeździc każdy a juz dzieci moga tego dokonąć wyjatkowo szybko. Podstawa to dobry wzór. Nieprzpadkowo Barry napisał, że musi: "dbać o ślad, kontakt, urozmiacenie i sylwetkę" czyli po prostu musi jeździć idealnie na tyle na ile umie i na ile to jest możliwe w danej chwili. To idealnie rozumiane byc powinno nie tylko jako idealna jazda techniczna ale również taktyczna z dbałościa o poprawność wszystkich narciarskich zachowań. Każde zatrzymanie, pokonanie przeszkody, reakcja na zmianę podłoża, sposób wkładani i zdejmowania buta, nart, rękawiczek itd. powinien być opatrzony króciutkim komentarzem - tak robimy i dlaczego. Króciutkim to trzy cztery słowa bo dziecko i tak na więcej nie zwróci uwagi ale gdy zdanie: "tutaj sie zatrzymujemy bo jest bezpiecznie i na słoneczku" zostanie powtórzone przy każdej okazji utkwi na lata - i o to chodzi. Bardzo czesto niestety rodzice jeżdżąc z dziecmi zapominają o tym, że dziecko patrzy na nich i przejmuje od nich wszystkie zachowania. W tym kontekście rzadko zdarza się że jazda z czy za rodzicem przynosi wymierne efekty w nauczaniu - a mogłaby gdyby rodzice zadbali o własna jazdę. Kolejny element to brak zaufania. Miałem wielokrotnie do czynienia z dziećmi, które na zajęciach grupowych czy w trakcie innego szkolenia radziły sobie znakomicie w bardzo dorosły sposób podchodząc do sprawy. Niestety później gdy jeździły z rodzicami wszelkie odruchy samodzilności były w nich skutecznie hamowane i nastepnego dnia trzeba było zaczynać od początku. Rodzice często po prostu nie akceptują tego, że dziecko choć małe może zachowywac sie stosunkowo samodzielnie a często mieć większe (dzięki szkoleniu) pojęcie o narciarstwie niz oni. Serdecznie pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 12 październik 2012 - 09:36
  21. Cześć He he kolejnykolekcjoner. Sorry ale ... wiesz. Pozdro
  22. Cześć Potwierdzam z kursokonferencji na której byłem. Włosi prezentowali te same ewolucje na nartach gigantowych gdy wśród polskich wykładowców! i instruktorów królowała slalomka i to czasami za krótka.No to coma wybierać uczeń?? skoro instruktor jeździ i poleca??!Smiesznawo byłoCześć Tak się skałada, że przez ostatnie lata byłem szefem szkolenia na takich wyjazdach. Przełożenie finansowe jest znakomite. Kadra zazwyczaj - w dużej części dobiera ja szef szkolenia - nie jest narzucana przez biuro!!. równiez jest niezła. Na każdym szanującym się wyjeździe są organizowane zawody, szkolenie na tyczkach - jeżeli są chętni, jazda poza trasą itd.Dzieci jeżdżą normalnie i uczą się tak jeździć. Nie jest to naciągana oferta z przedszkolem, animatorem, bialym misiem i klaunem - to wyjazdy na narty a nie dla kosmitów - przynajmniej ja w takich uczestniczyłem i taka drogę sugerowałem organizatorowi.Nie było nigdy problemów i pretensji ponieważ cel był dla wszystkich jasno ustalony: jedziemy na narty!Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 23:50
  23. Cześć W swoim poście zawarłeś sugestei co do czasu. Pisałeś o "godzinach", ewentualnie, że po dwóch dniach "jeszcze" nie jeżdżą na krawędzi więc dlatego zpaytałem.Co do odpowiedzi to na zjechanie skrętem na krawędzi wystraczy pewnie i jeden dzień. Może dwa.Natomiast żeby jeździć skretem ciętym trzeba lat i to nie dwóch czy trzech ale ...nastu, ewentuaklnie ukierunkowanego szkolenia o chrakterez sportowym w dużej mierze.PozdrowieniaCześć Moje pytania nie mialy nic wspólnego z pługiem w powyżej odpowiedziłem co myslę na ten temat z praktyki.Obracanie barkami jest błędem znacznie trudniejszym do wykorzenienia niż jakikolwiek układ katowy.W obecnej dobie na stokach nie widzimy wcale nadmiaru płużących. Widac za to setki rotujących, skręcających przykrótkimi nartami na zasadzie miski poprzez impuls rotacyjny zrobiony byle czym. Wystarczy głowa, tyłek ręce czy barki. Bez znaczenia ale w każdym wypadku z jazdą na nartach niewiele to ma wspólnego.Nie traktuj moich wtrąceń jako czepianie się. To po prostu spostrzeżenia wynikające z praktyki i obserwacji. Czy i na to masz receptę Zbychu.Sam kiedyś napisałeś, że fragment dotyczący rotacji w Twojej książce będzie mocno atakowany. Mnie się on nie za bardzo podoba właśnie ze względu na fakt iż jest to modelowy narciarz okaleczony prze krótką nartę.Pozdrowienia serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 18:26
  24. Cześć A gdzie ja pisałem o nowatorstwie Henryku? PO prostu stwierdzam, że jak na dwa dni są sprawni i bez oporów. Nowatorstwa tu specjalnego równiez nie widze oceniając jazdę.Cześć No sa różne sytuacje dziwne czy patologiczne ale wszystko zalezy od tego kto i jak również.Sam jeździłem z synem w nosidełku jak miął rok i nie mozna było go wyciągnąc tak sie bawił. Przy spokojnej wolnej a nawet, na początku, bardzo wolnej jeździe (bo małe dziecko nie zna jeszcze uczucia pędu powietrza i to może byc stresujące na poczatku) nie widzę problemu. Co do smyczy to jest to dla mnie horror ale nie ze względu na niezbepieczenstwo ile że przynosi to więcej szkody niz pożytku. To tylko iluzja dla rodzica/opiekuna. Byo zresztą duzo na forum. Serdecznie pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 11:47
×
×
  • Dodaj nową pozycję...