Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    13 421
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    196

Odpowiedzi dodane przez Mitek

  1. Witam Myslałem nie tylko o zajęciach grupowych. We Włoszech np czesto osoby samotne czy pary wynajmują instruktora tylko po to żeby sobie z nim pojeździć. Nikt o nauce nie mówi. To razcej rola typu przewodnik. Również wtej konfiguracji znakmite efekty szkoleniowe zauwazyc mozna tak w technice jak i w innych aspektach wiezdy o nartach i górach. U nas ta rola przewodnicka na przygotowanych stokach troche nie ma racji bytu no bo zazwyczaj z górnej stacji widać dolną. Ale juz np. na Kasprowym przy mgle czy śniegu padającym nawet jeden zjazd z instruktorem-przewodnikiem dałby napewno wiele choc to raczej sa działania obliczone na minimum cały dzień. Pozdrawiam
  2. A poza tym narciarstwo to coś zdecydowanie więcej niż "stara szkoła", "carving" i bóg wie co tam jeszcze kolejnym trendem się stanie. Narciarstwo ma nas przybliżać do natury, wzbudzać refleksje, uczyć pokory, szacunku dla innych i rozwijać w nas i w ludziach zaczynających swoją "Białą drogę" potrzebę samodoskonalenia w sferze duchowo -fizycznej. I w tym kierunku powinno iść szkolenie przez instruktorów... tylko czy będzie na to czas gdy tylu chętnych, a każdy chce się jak najszybciej nauczyć"carvingu"?

    Witam Bardzo ładnie napisane. Z moich obserwacji wynika, że przynajmniej Sitn ie tak mniej wiećej jest. Jazda owszem ale przede wszystkim umiejętność przekazania wiedzy, znajomość gór, bezpieczeństwo, a więc nie tylko strona techniczna ale cała tzw. reszta równie jeżeli nie bardziej czasami ważna. Zauważyłem, że jeżeli ten stosunek instruktor - uczony nie jest taki ścisle sdefiniowany - jak przy nauce na godziny, gdzie krótki i drogi czas determinuje zachowanie i ucznia i instruktora i obaj zajmuję sie własciwie tylko techniką. Inna sytuacje jest np. na wyjazdach gdzie instruktorzy są do dyspozycji. Tu tak naprwdę ani instruktor nie czuje się tym wynajetym i opłaconym a i uczeń nie czujesię wynajmującycm i nie ma tej namacalnej świadomości płaconej kasy. Szkolenie przybiera wtedy nieco inna formę, czesto w krajach alejskich stosowaną. Instruktor jest kolegą i opiekunem ltóry nie tylko uczy techniki ale i bawi dba, o bezpieczeństwo - cos w rodzaju takiego narciarskiego KO-wca. Wtedy naprawde mozna bardzo bardzo wiele przekazać nie tylko nauczyć skretu cietego. Osobiście od dobrych paru lat zajmuje sie właśnie tym drugim rodzajem szkolenia i myslę, że chociaż nie wszyscy jeżdżą później czystym skretem ciętym ale wszyscy sa po wyjeździe zadowoleni (i cali) a chyba o to chodzi - patrz temat radość... Pozdrawiam
  3. Witam Zdecydowanie popieram a seniora, że o technice najlepiej rozmawiać na stoku a jak jeszcze później można sobie pozwolic na "małego piwnego wspomagacza". Dlatego, choć po pierwszym poście niezgadzałem sie trochę a po drugim juz zdecydowanie, ale zachowam milczenie i bede czekal na okazje do stokowych dywagacji. Brawo za małżeńską lojalność. Też taki jestem i pewnie też bym został. Choć powiem ci, że koło 13,30 rozmawiałem prze telefon z kolegą, który właśnie był na górze... - szkoda, że Twoja zona nie mogła. Pozdrawiam i do zobaczenia
  4. Witam Myslę, że pytanie przewrotnie postawiłeś bo chyba każdy odpowie, że warto się nuczyć czegoś nowego. Nawet jak tak do końca nie mysli to też tak powie bo inaczej to aż niewypada. Zawsze chciałem nauczyć się jeździć na "desce śnieżnej" - czy pamiętaćie jeszcze to określenie jak snowboard wchodził do naszego kraju. I nie mam na to czasu bo na nartach tyle jeszcze jest do zrobienia. Inne podejście wydaje mi się po prostu dziwne. A co do problemu przodów to popieram filinatora. Sterowanie przodem narty i jazdę w pozycji zrównoważonej bez odchylenia ćwiczymy już co najmniej 25 lat. No i jeszcz jedno czego nie rozumiem skręt NW to skręt którym znakomicie sie jeździ w głębokim śniegu. Jest on niemalże do takeij jazdy zalecany na równie ze skrętem równoległym prowadzonym nie na krawędzi może ale na całej powierzchni narty. Sporo powiedziano o tym w temacie jazda w głębokim sniegu. Pozdrawiam
  5. córa zaczęła jak miała 2,5 teraz ma 8,5 na filmiku ma nowe narty długie 130cm pierwszy dzień (najpierw nordica k9 a potem dynastar omeglass 130, wybrała omeglassa) przesiadka ze 110 co było widać ale jest bardzo zadowolona, początku było różnie z nauką ale w wieku 4,5 już sama chciała jeździć i uważam że warto było zaczynać tak szybko, za rok zaczynam z synem też bedzie miał 2,5 :D http://pl.youtube.co...h?v=zgDcqZeDU3s

    Witam Fajnie jeździ. Myslę że przy jej nastawieniu jazda na krawędzi to moment. Musi mieć tylko dobrego czysto jeżdżąćego demonstratora. I nie ma co się bać dłuższej narty. Mój syn przesiadł sie wtym roku z 80 cm na 110 i same pozytywy. Tak jazda dłuzszym skrętem jak i smigi ida mu super. Jedzie stabilniej i pewniej i nie ma przekręcania skretów co na krótkiej narcie sie zdarzało. No a jak warunki gorsze, snieg kopny, odsypy, muldki wtedy dopiero widać zalety dłuższej narty. Pozdrawiam
  6. ...i tutaj szok totalny. Olbrzymia kolejka do kolejki... Uzbroiliśmy się w cierpliwość i pokornie czekaliśmy. Nie było jednak najgorzej, staliśmy w kolejce godzinę... !!!

    Witam A piechotą w butach narciarskich nawet, to jakieś 35 - 40 min do dołu Goryczkowej a jaki fajny spacer - polecam. Pozdrawiam i zazdroszczę wspaniałego dnia.
  7. Nie jest powiedziane, że nie można się wyłożyć na narcie nawet o promieniu większym od 20m. Można też zauważyć, że w zawodach carvingowych na bojach zawodnicy nie jeżdżą na nartach slalomowych tylko właśnie na RC.
    Podsumowując: narta gigantowa nie musi poskramiać moich zapędów do funu.


    Witam
    Na bojach jest dłuższy skret więć użycie gigantki o małym promieniu jest oczywiste. Poza tym tam się jedzie a nie wozi na krawędzi więc narta musi mieć długość i sztywność a dobry zawodnik już sobie poradzi z promieniem. Kto opisuje jazde sportową prze pryzmat promienia skrętu narty popełnia zasadniczy błąd. Zawodnik 'zaznaczam' ZAWODNIK, dobiera narte do tego co ma jechać w danym momencie i napewno sobie poradzi. MOże nie wygra - to już rola trenera - ale pojedzie bez problemu.
    Pamietajcie zawodnik to człowiek który od dziecka trenuje po parę godzin dziennie jazdę na nartach, po prostu zawodowiec. To ludzie którzy wiedzą jak jeździć i co dobrać do danego zjazdu.
    Ale naśladowanie zawodników nie do końca jest dobre bo musisz jeździc tak jak oni żeby naprawdę było fun.
    Pozdrawiam
  8. Czesciowo masz racje i nie bede sie z Toba spieral, przy wyborze pierwszej trasy to oczywsicie byl nasz blad. Co do zalamania pogody to juz zupelnie inny temat ;) Pozdrawiam i zmykam sie pakowac, w tym roku, przynajmniej warunki sniegowe sa zdecydowanie lepsze ;)

    Witam Zazdroszczę chetnie zapakowałbym rzeczy i też uderzył na narty. Niestety dzisiaj wyprawiłem żonę do Tonale a ja robię za nianię. Pozdrawiam i miłej jazdy
  9. Chyba nie myslisz, ze w kazdym kolejnym roku dziecko bedzie jezdzilo caly czas na tej samej trasie- caly czas osla laczka? Czy to wyjazd w PL czy w Alpy i tak jezeli jest to nowa trasa, trzeba z nia dziecko zapoznac (chocby w tym roku poczatki w Witowie). Bledem z naszej strony w ubieglym roku byl brak rozjazdu w PL, w momencie gdy warunki w Dachstein byly FATALNE, gdyby warunki byly takie jak byc powinny - mysle, ze problem by nie zaistnial. Moze gdyby Kuba mial zaprawe w Polsce, to mysle, ze bez probleu zjechalby tak samo jak ja - roczna przerwa dla dziecka to bardzo duzo. Mimo wszystko uwazam, ze wyjazd w doby teren narciarski, gdzie dziecko nie spedzi poowy czasu stojac w kolejce do wyciagow, tylko pojezdzi sobie tyle na ile ma ochote - jest dobrym pomyslem. To, ze opiekunowie maja caly czas zajety jest inna rzecza. Ja wjezdzajac z rodzina na narty caly czas staram sie poswiecac synowi, dla siebie wykorzystuje chwile, gdy Kuba z zona odpoczywaja w restauracji i to rowniez mi sprawia radosc.

    Witam Nie nie myslę. powinien byc dozowany postep w zależności od umiejętności io samodzielności młodziana. Myslę, że moja rada aby najpierw uczynić dziecko samodzilenym narciarzem a później zabierać je w większe góry nie jest tala głupia i rozjazd w Polsce nic tu nie zmieni. Jeżdżę z zynem 4 sezony i jak pisałem wcześniej dopiero w tym sezonie jest na tyle samodzielny by bez problemu jechał w każde góry i miła z tego radochę. Alpy to wysokie góry i pogoda w nich nie jest zależna od nas, właścicieli wyciągów czy kogokolwiek. Jeżeli twoja żona i ktoś tam jeszcze musiał jechac skuterem z powodu warunków czy zamknięcia jakiejs trasy to jest to tylko i wyłącznie Wasz błąd: brak rozpoznania terenu. A co by było gdyby nagle wystapiła mgła, duzy opad sniegu lub burza śnieżna - kto wtedy byłby winny temu, że: "warunki nie są takie jak być powinny" Takie jest moje zdanie oparte na paru latkach doświadczenia. Pozdrawiam
  10. Kuba ma 6 lat i wlasnie mamy 4 sezon jezdzenia na nartach. Ja sam zaczalem 1 rok przed jego urodzeniem w wieku prawie 30 lat. 1 rok nauki Kuby tydzien w Zakopanem - skonczone 3 lata, Kuba zawsze byl i jest duzy jak na swoj wiek, ale za to moze troche mniej zwinny. W pierwszym roku, po 20-30 minutach zjezdzania na osle laczce (Nosal), podjazd talerzykiem z instruktorem (na szczescie bo nie zrazil sie wywrotkami), juz mial dosc i pozniej konczylo sie tym, ze wjezdzalem rowniez ja a on 'probowal' mnie dogonic - forma zabawy. Kazdy udzial w lekcji byl nagradzany 'drobnym upominkiem' - bardzo wychowawcze, prawda? Ale przynioslo efekty. 2 rok nauki - Mala Szymoszkowa- odszedl problem podjezdzania orczykiem, szlo mu juz calkiem niezle, oczywiscie codziennie instruktor, ale tez tylko 1 tydzien. Jak nie bhylo instruktora to jezdzilem z nim ja. Niestety nie jezdze na tyle dobrze aby go uczyc, wiec ograniczalo sie to do kilku uwag i jazdy 'za nim'. Czulem sie bezpieczniej - zabezpieczalem go przed najazdem przez kogos z tylu. 3 rok nauki. Dluzyszy opis - w koncu wybralismy sie w Alpy, Bad Gastein, koniec stycznia i... wjezdzamy a tam wszedzie 'zielono'. Wjazd na gore kolejka a tam prawie sniegu nie ma, trasa niebieska - dojazdowka pokryta lodem, szerokosc pokrywy 3-3,5m, paskudny zjazd nawet dla mnie. Skonczylo sie na tym, ze Kuba zjechal ze mna 'miedzy moimi nogami' do miejsca gdzie trasa dzielila sie na czerwona i niebieska i niebieska byla zamkieta. Wsciekly poszedlem d obslugi, wezwano skuter, ktory zwiozl syna, moja zone i kolezanke do kolejki - koniec jazdy tego dnia. Kuba strasznie sie zrazil, nie chcial zlozyc nart. Na szczescie w nocy popadalo i postanowilismy wziasc instruktora. Wszystko szlo dobrze do pierwszej wywrotki - znowu 'ja juz nie chce'. Znowu zabawa i wyglupy z tata ;) -Zadzialalo. Nastepnego dnia znalezlismy inna gorke, na ktorej dalo sie edzic, traza miala w sumie 4 km i Kuba znowu zlapal chec i mial przyjemnosc z jazdy. 4 rok nauki przelm stycznia i lutego biezacego roku: 1 tydzien w Zakopanem, caly czas w Witowie. Warunki na przypasowaly, przywiezlismy zime do Zakopanego. Caly tydzien fajnie sie jezdzilo (ostatni dzien deszcz ze sniegiem wiec malo przyjemnosci). Kuba codziennie 1-2 godziny z instruktorka, reszta czasu ze mna (jednego dnia zjechal w sumie 23 razy!!!). Pod koniec dnia nie moge za nim nadarzyc. Jutro ruszamy do Austrii Zillertall - Hippach, mam nadzieje, ze pogoda dopasuje a stoki spelnia oczekiwania. W kazdym roku nauki u Kuby widac postepy. Wazne, aby na poczatki sezonu zrobic dziecku 'rozjazdowke' aby nie zrazil si zaraz na poczatku sezonu. Caly czas jest problem po wywrotce, gdy cos go zaboli, zaraz chce rezygnowac, zdejmowac narty, ale wtedy stawiam go na nie z powrotem i... dalej jezdzi. W tym roku chwile jezdzil z kijkami - po jednej wywrotce, gdy kijki zadzialaly jak dzwignia, bolala go reka - odlozylismy kijki i znowu pomyka bez nich. Przy nim ja rowniez przez 3 lata jezdzilem bez kijkow (latwiej jest sie nim zajmowac). Niestety Kuba nie jest mocno samodzielny, ale nawet gdyby byl - nie pozwolibym mu jezdzic samodzielnie - nie mialbym takiej odwagi. Ufff ale sie rozpisalem, mam nadzieje, ze moje doswiadczenia komus pomoga.

    Witam Jeżeli można to wydaje mi sie, że nie za bardzo jest sens wyjeżdżąc np. do Austrii z dzieckiem które jeszcze nie jest w pełni ukształtowane narciarsko. Dzieci lubia miejsca które znają w których czują sie pewnie. To powinny byc rejony niedużę które dla nich są ogarnialne, wtedy mogą skupić się najeździe bez specjalnych obciążen. Zabieranie małego niesamodzielnego dziecka w duże góry gdzie jest dużo tras w miejsca w których nie tylko ono ale i opiekun sobie nie radzi to trochę poroniony pomysł. Nawet zakładając, że będziecie korzystać z przdszkola narciarskiego nie wiedzę tu sensu. Przecież to ma byc wyjazd rodzinny i wszyscy mają się dobrze bawić a jeżeli dochodzi juz do tego, że sie wzywa skuter na stok bez przyczyny typu wypadek to znaczy żę stres był duży i ktoś nie za bardzo pomyslał. Najpierw trzeba dzieci usamodzielnić a dopiero później jechać z nimi w większe góry. Wtedy wszyscy są szczęśliwi i korzystają z wypoczynku bez niepotrzebnych stresów. Dzieki za post bo być może inni nie popełnią Twoich błędów. Pozdrawiam
  11. ehhh tak czytam i czytam i powiem szczerze. Mateusz ma 2,5 roku i wykazywał duże zainteresowanie nartami jak tylko pojawiły się w domu (notabane równocześnie leciał w telewizju PŚ w skokach) mały po kiku minutach patrzenia to w telewizor to na narty w końcu stanął na nartach(oczywiśćie w skarpetkach) i podskoczył. Oczywiście ambitny tatus(ja) pomyślał to intuicja i zacząłem się zastanawiać czy to już. pierwsza wizyta na stoku bez nart. Mały nadal duże zainteresowanie patrzył na ludzi jeżdżących jak zaczarowany. Przejechałem z nim wiszącym na rękach kilkadziesią metró i ubawił się po pachy. Następnego dnia wizyta w wypożyczalni i okazało się, że o ile mały jest zainetersowany to wcale nie chciał założyć butów(nawet ich nie przymierzyliśmy w efekcie). Poprostu uznał jakoś podświadomie, że jeszcze nie. I najlepsze co zrobiłem (moim zdaniem) to fakt, że na tych nartach w końcu nie stanął. Gdyby to był mój ojciec nie ja to by mu te buty włożył, ale czy potem dzieciak chciałby jeździć? niewiem Postanowliliśmy, że co będziemy na śniegu to wejdziemy do wypożycalni i spróbujemy jak nie to następnym razem. Myślę, że kiedyś dorośnie i sam powie, że chce "piękne kapciuszki" bo tak zwykł nazywać buty narciatskie. P.S. Usprawiedliwieniem napiszę, że wcale nie chcieliśmy by nasz 2,5 latek uczył się jeździć. Myślałem, że może stanie na nartach może zrobi kilka kroków bo z nauką jeżdżenia to jeszcze trzeba poczekać bo on nie zrozumie co mu się tłumaczy.

    Witam Nie wiem dlaczego piszesz o usprawiedliwianiu. Podjąłeś wysiłek spróbowałeś, nie zaakacptował zrobiłeś to co mozna najlepszego czyli odpusciłeś. Przecież to ma byc zabawa a nie tortura. Możesz byc tylko z siebie dumny. Gratulacje. U mnie było podobnie, decyzje wychodziły od dzieci ja tylko starałem się i stworzyc warunki i myslę, że to jedna z lepszych dróg do sukcesu. Kacper nauczył sie jzady samodzilnej jak miał 2 lata i 10 miesięcy. Amelka pierwszy raz jeździła jak miała 2 lata i 4 miesiące ale to była walka dlatego, że cykl w tym wieku jest strasznie krótki. Ubieranie sprzętu wjazd na góre takim malutkim wyciągiem i jeden zjazd na dół - no może 50 metrów i juz sie najeździła. I takich cykli powiedzmy trzy dziennie. Po powrocie do domu byłem denatem ale w tym sezonie czyli po roku po dwóch dniach nauki jeździła samodzielnie w Kluszkowcach - oprócz ścianek i nawet wjeżdżała sama orczykiem. Poczekaj spokojnie i indoktrynuj narciarsko Mateusza a zobaczysz jak w przyszłym roku bedzie smigał. Pozdrawiam serdecznie
  12. To prawda że dzieci się strasznie dopingują nawzajem. Pewnie tylko trzeba tą rywalizację trochę kontrolować i w razie potrzeby temperować (zwłaszcza jak są starsze i już potrafią się nieźle rozpędzić), ale to zależy od dzieci U nas na wyjeździe dzieci tak były chętne na narty, że same z siebie (i to na wakacjach :eek:) wstawały przed 7.00 aby zdążyć na stok przed 9.00 (wygrzebanie z domu trochę nam zabierało czasu, wiecie rodzinne śniadanko z mniejszymi dziećmi i te sprawy;)). A pod koniec dnia z żalem schodziły ze stoku... Jedyny problem jaki mieliśmy z faktu, że byliśmy z trójka dzieci to ich spory, że żadne nie chciało jechać kanapą same tylko z innym dzieckiem (niestety kanapy były 4- a nie 6-osobowe, a tatusiowie woleli pilnować swoje pociechy w czasie jazdy). Wprowadziliśmy więc "trójpolowkę" (jazdy na zmiany) i wszystko się ułożyło Zgadzam się, że w nauce dzieci chodzi aby miały z tego przyjemność (u dorosłych chyba też o to chodzi:D) Mitek może faktycznie w przyszłym roku spróbuję z młodszym - już od wielu miesięcy lubi naśladować starszego więc może z nartami też jakoś pójdzie (widziałem na stoku wiele dzieci trzyletnich już całkiem nieźle sobie radzących)

    Witam W ogóle się nie zastanawiaj tylko na przyszły sezon sprzęcik i będzie jeździł. Co do nauki juz jeżdżących dzieci to ważne jest by osoba jeżdżąca przd dzieckiem jeździła naprwde dorze techicznie i taktycznie. dziecko jadące za kimś chłonie wiedzę jak gąbka i bardzo szybko zaczyna jeździc tak samo jak prowadzący. stoswać te same techniki, tak samo wybierać trasę, przyjmuje ta samą pozycję itd.Dlatego jeżeli nie jesteście pewni swoich umiejetności zainwestujcie w instruktora który taki wężyk 3-4 małych narciarzy poprowadzi. Pamietajcie, że celem jest wychowanie samodzielnego, odpowiedzialnego narciarza a nie kogos kto bedzie jeździł za tatą całe życie. Uczcie dzieci nie tylko samej techniki jazdy ale odpowiednich zachowań na stoku, taktyki wybierania terenu, dostsowania techniki do stoku, sniegu, zachowania na wyciągu, zakładania i zdejmowania nart i butów i dbałości o nie. Gwarantuje, że taka planowa edukacja narciarska zaowocuje bardzo szybko samodzielnym i odpowiedzialnym narciarzem. Mój syn właśnie skończył wczoraj skończył 6 lat. Jeździ na nartach juz 4 sezon i jest zupełnie samodzielny. Po prostu dostaje karnet i jeździ, czasami gdy akurat prowadze jaieś zajęcia to nawet nie wiem gdzie on jest ale mamświadomośc, że na nartach moge mu zaufać absolutnie i tego wszystkim życzę. Pozdrawiam
  13. Witam Czytając wypowiedź mareckiego muszę niestety przyznac mu troche racji. Rzeczywiście zauważyłem taka manierę omijania przez instruktorów wszelkich elementów wykorzystujących jazdę slizgową i przechodzenie od razu do demonstarcji i ćwiczeń jazdy na krawędzi. Absolutnie zgadzam się z mirkiemn, że w dobrych szkoach i na kurasach uczy sie kompletnie zgodnie z programem zreszta ale często na stoku wygląda to troszke inaczej. Myslę, że są dwa główne powody; - cisnienie wywierane przez samych kursantów. Przecież oni nie po to wydali kasę żeby ktos ich uczył pługu. Sam jeździłem dwa tygodnie temu z grupa ludzi dobrze jeżdżących którzy to włściwie jeździli sami ale bylismy do dyspozycji i namawialismy na takie krótkie lekcje po dwie trzy osoby. Poza jedna osobą nikt nie umiał smigu - wogóle nie owedziła o co chodzi. na stromych zatoczonych odcinkach tam gdzie nie byli w stanie utzrymac krawędzi szli długim slizgowym skretenmbez kontroli nad prędkością. Widać było, ze pomimo wiekszośc była szkolana wcześniej [prze instruktorów nikt im nawet nie pokazał jak kontrolować szybkośc na stromym czy wąskim stoku. - mało czasu który instruktor spędza z kurasantem. Na obozie czy dłuższym wyjeździe można zaplanować cykl szkoleniowy. Przy jeździe na godziny ciężko jest to zrobic więc jak najszybciej dązy się do ewolucji finalnej żęby klient był zadowolony Co do faktów o faktów o których pisał mirek (bolek) to niestety tacy są i nieiweile można z tym zrobic. Takie mamy prawo - uczyć na nartach może każdy i doóki się nic nie stanie to nic mu nie zrobisz. Co do reszty tematu to fredowski i jan napisali sporo moich mysli i tylko moge i pokłon złożyć. Pozdrawiam
  14. No i to mi nie pasuje bo przecież zgodziłeś się z tym ,że 90% jeździ rekreacyjnie czyli byle jak aby tylko dojechać do celu. A teraz czytam ,że potrafią trzymać krawędz. Ciekawe gdzie Ty ich widujesz. A może się z tym nie zgodziłeś ,że 90% to czysta bezstylowa rekreacja tylko jasno tego nie napisałeś ? Co do warunków to nie tenis ale jak czytam na stronie ośrodka ,że dyspomują ratrakami i przygotowują stoki a ja przyjeżdzam i pomimo braku świeżego opadu są nietknięte ratrakiem to w/g mnie usiłują mi sprzedać towar niezgodny z opisem. Co do wiedzy i ogarniania to dlaczego nie dopuszczasz do siebie myśli ,że są ludzie i to porażająca większość ,która oczekuje ,że ośrodki będą wywiązywały się z reklam i przygotowywały stoki. Terenów nieprzygotowywanych też trochę jest i jak ktoś szuka takich doznań to znajdzie je bez problemów. Już chyba się nie dogadamy ale pocieszające jest to ,że czas nie stoi w miejscu tylko nieubłaganie płynie i pewnych zjawisk już się nie cofnie. Dla mnie EOT. Pozdrawiam Mirek

    Witam Sam tez chciałem zakończyć (ostatni raz) ale jakoś nie mogę. Przepraszam. Wiesz przecież, że podtawic narte na krawędzi może człowiek po 3,4 dniach nauki ale jeździc na krawędzi to juz trzeba umieć. Bardzo duża część tej grupy to ludzie którym sie wydaje, że jeżdżą "carvingiem" a ich jazda nie ma z tym nic wspólnego. Trzymanie krawędzi to jedno a umiejętność szybkiego przekrawędziwania, wrzucenia nart w zeslizg, przewidywanie toru jazdy własnego i innych, dostosowanie prędkości do warunków itd. to rzeczy które tych 90% w dużej części nie dotyczą a to przecież też narciarski elementarz. I zgodnie z tym co napisałes bardzo wiele osób po opanowaniu w mniejszym lub wiekszym stopniu skrętu cietego kończy edukacje narciarska bo uważa, że juz jest doskonała. Zgadzam sie z Tobą, że jeżeli ktos pisze na stronie, że warunki bardzo dobre a takowe nie śa to po prostu oszustwo ale z drugiej strony sa kamery stokowe i szybko mozna stan stoku zweryfikować. Sam zresztą wiesz, że przy plusach i słońcu stok południowy nawet dobrze przygotowany potrafi siadać juz o 10.30 - 11.00 i nic sie na to nie poradzi. Wiadomo, że przy duzym natężeniu ruchu robią sie odsypy i garby i tak sie dzieje na całym świecie nie tylko w Polsce. Jest to proces normalny i mówienie że to jest przyczyna wypadków jest moim zdaniem po prostu nie na miejscu. Ja po prostun nie jeżdżę tam gdzie coś jest nie tak - np paranoiczna Białka i nie narzekam. Wierz mi, że bardzo lubie jeździc po fajnie przygotowanym stoku ale jak ten stok w wyniku normalnych, naturalnych procesów zrobi się juz mniej gładki to nie robie z tego tragedii tylko albo zmieniam technike albo idę do knajpy. Dogadac tak naprawdę to dogadamy sie dopiero na stoku czego bardzo sobie zyczę i mam nadzieję, że jakos się uda, choc możę trzeba będzie czekac na kolejny glacjał. Pozdrawiam serdecznie
  15. Mirku 1. Nie chodzi o te 5% tylko o te 90% to oni niedouczeni ale już potrafiacy trzymać krawędź są najczęśćiej przyczyną wypadków.] 2. Ta niechęć do doskonalenia sie w jeździe i brak przygotowania kondycyjnego to właśnie objaw MASOWOŚCI. Zauważ że dużo ludzi traktuje narty ja kometkę ( celewo nie pisze poprawnej nazwy) - to jest właśnie masowość. 3. A gdzie u nas budować infrastrukturę, na dodatek przy świadomości tzw. miejscowych - musi wymrzeć przynajmniej pokolenie żeby wogóle można było rozmawiać. A poza tym za naszego życiai tak nie pojeździsz tak jakbyś chciał na nartach w Polsce. To co może powstać w Polsce to i tak jest iluzja - bądźmy realistami 4. A warunki na stokach - to nie tenis - choć widzę, że takie są twoje porównania. Stok to nie boisko i trzeba miec wiedze zeby go ogarnąć. Pozdrawiam ostatni raz Mitek
  16. a na zdjęciu 3 to ten Anioł Kuba coś chyba był po 2 bombardinach bo krzywo trzymał kamerę i uciekł mu horyzont na prawo, pozwoliłem sobie skorygować, wtedy to drzewko też jakoś tak prościej rośnie. Pozdrawiam i proszę o więcej zdjęć Janusz

    Witam Dzieki za korektę chociaż... Ja na przykład nie ruszłabym czyichś zdjęć, wystraczyłaby mi sugestia, że coś jest nie tak ale nie wiem co wystarczy Aniołowi. Wbrew zupełnie nieopisowej ksywie to mocno konkretny gość. Pozdrawiam i życze szczęścia. MItek PaPa
  17. Witam Tyle juz było na tematy bezpieczęństwa ale jak widac nigdy za wiele sumując: - ilość wypadków się zwiększa lawinowo - przyczyny wypadków sa w znakowmitej większości subiektywne czyli leżące po stronie narciarza(y) a więc: 1. może nie tyle nadmierna ale nie dostosowana do sytuacji i umiejętnośći prędkośc 2. przecenianie własnych możliwości 3. brak zanjomości gór, śniegu, umiejetności narciarskiej oceny sytuacji 4. braki techniczne wynikające z nakierowania na jazdę jednym stylem 5. niumiejetność w doborze sprzetu, jego przygotowaniu i konserwacji 6. brak odpowiedniego przygotowania fizycznego do sezonu 7. brak należytej rozgrzewki i/lub niumiejetne dobieranie obciążeń w czasie dnia narciarskiego 8. niezdrowa rywalizacja i chora ambicja 9. ... Celowo nie umieściłem tutaj podnoszonego w paru postach stanu przygotowania stoków bo świadomy narciarz to nie bezwolna kukła, nawet na poziomie podstawowym. Rozsądny, myslący człowiek jak podejmuje sie nowych dla niego działań zasięga rady specjalisty (instruktor) robi to ostrożnie i z rozwagą. Natomiast w wypadku narciarzy zaawansowanych czy dobrych pisanie o tym, że np. muldy są przyczyną wypadku jest raczej nie na miejscu. Pozdrawiam
  18. Wlasnie stamtad wrocilem. 6 dni full jezdzenia i jeszcze troche 7-go dnia. I po raz pierwszy z biurem podrozy (Olimp z Krakowa), w bardzo zorganizowany i rozleniwiajacy sposob, bo procz przelania pieniedzy na odpowiednie konto niewiele sie musialem, przed jak i w trakcie wyjazdu, nastarac. Homo Sovieticus. :)....

    Witam Moja zona jeździ co roku na wyjazdy z Olimpem. Dobrze przygotowane wyjazdy, korzystne oferty i wszystko można załatwić przez internet. Chyba można polecić. Zdopingowałeś mnie jak odbiorę matriały z obróbki to postaram sie jakos opisać Madonnę z przyległościami narazie tylko prę zdjęć: 1. snowpark w Madonnie, naprawdę fajny - zdjęcie z przeciwległego stoku doliny. 2. typical itlian weather - takie niebo jest koło 12,00 prawie zawsze. 3. najlepsze zdjęcie jakie udało nam sie zrobic - kolega Maciek offpiste. Autor Kuba S. zwany Aniołem. 4. a to ja i główne moje zajęcie na tym wyjeździe - zdjęcia i filmowanie Pozdrawiam
  19. Hej, też chciałbym się podzielić moją radością i doświadczeniami z pierwszego wyjazdu na narty z synem (5,5 roku). .... Jeszcze mi został jeden gagatek do nauki, ale to najwcześniej za 2 lata (ma teraz dopiero 2):D

    Witam Brawo. Fajny opis fajny pomysł i fajna realizacja. Z tym instruktorem to bywa różnie bo jedne dzieci chcą z nim jeździc inne nie bardzo ważne jest natomiast, żeby uczący dziecko jeździł naprwdę dobrze technicznie. Dzieci uczą się praktycznie tylko wzrokowo i podświadomym naśladownictwem. to co do nich mówimy tak naprawdę ma bardzo niewielkie znaczenie. W tym jest siła instruktora, że on zawsze będzie jechał ładnie i stylowo i dziecko przejmuje automatycznie ten styl i od razu jeździ poprawnie. A co do 2 latka to próbuj juz w przyszłym roku. Jasne , że im dziecko młodsze tym trudniej ale wiesz jak jest satysfakcja jak juz oboje jeżdżą razem. Tym bardziej, że syn juz jeździ więc młodzież ma dodatkową motywacje. Pozdrawiam i jeszcze raz gratulacje:)
  20. Witam
    Dzięki za profesjonalną odpowiedź

    Formalnie biorac gigantka, to narta o promieniu skretu powyzej 21 m. Prawie nikt takiej nie uzywa do amatorskiej jazdy. W Cortinie, procz zawodnikow cwiczacych gigant, widzialem dwoch gosci z takim sprzetem. Az dwoch! :) Wobec braku prawdziwych gigantek w katalogach (kiedys wyjatkiem byl, a moze i wciaz jest, Atomic) wynikajacej z braku zainteresowania takimi nartami, przyjelo sie powszechnie uwazac za gigantki narty typu race carver, np. Fischer Race RC czy Rossygnol 8X o promieniu skretu ok. 16 m. Na takich nartach jezdzi sie na bojach karwingowych, ale moga byc uzywane jako narty uniwersalne. Sadze, ze takie wlasnie miales na mysli piszac o gigantkach.


    Powiem może tak. Zakładając temat nie miałem jakiejś konkretnej wizji narty gigantowej. Po prostu zauważyłem, że znakomita wiekszośc srednich i dobrych narciarzy uzywa slalomek, zazwyczaj za krótkich, którcyh mozliwości i specyfikę wykorzystuje bardzo niewielu i chicałem pokazać alternatywe w postaci narty dłużeszj o profilu gigantowym konkretny dobór pozostawiając zainteresowanym.

    Nie, ten typ narty nie jest dobry dla osobnikow z poziomu 6. Beda za sztywne, zbyt wymagajace. Dla nich dobre beda narty o srednim taliowaniu i srednim promieniu skretu, wlasnie ok. 16 m, a wiec o charakterystyce gigantki, ale duzo lagodniejsze. W tym sensie uzylem slowa gigantka w cudzyslowiu.


    Tak myslałem, zadałem pytanie any sprawę uściślic by przypadkiem ktoś z wymienionej grupy nie uznał, że trzeba szukac sportowej narty.

    - sam jeżdżę na Volklu p 30 o długości 188 cm i jakos nie jestem postrzegany przez kolegów jako ewenement

    Sam mam takie w piwnicy, tyle ze 2 m. Super slalomka... klasyczna. Ale ona sie ma nijak do wspolczesnych nart.


    Być może rzeczywiście nie jest to nowość:D ale napewno nie jest to slalomka. Bardzo lubie ta nartę. jest dynamiczna i delikatna jednocześnie jak na rece carvera. Talia wystarcza do wycinanie pieknych łuków, raczej na szybkości, jest stabilna i całkiem fajnie chodzi w smigach, oczywiście czysty ciety tu jest niemozliwy. Niestey to juz jej ostatni sezon. Nota bene to para na której Marta Berezik jeździła giganty jak miała chyba 15 lat.

    Zeslizg zdecydowanie lepszy na gigantce - każdej.

    Popolemizowalbym. Oczywiscie zalezy jak rozumiemy zeslizg. W przypadku nart mocno taliowanych trudno o czysty zeslizg, bo zawsze, zwlaszcza w momencie inicjacji skretu, wlacza sie element skretu cietego. Po przesiadce na karwingi jezdzilem przez sezon na Elan Integra 10, formalnie allroundzie, naprawde twardej gigantce o promieniu 21 m. Teraz jezdze na Race SC o promieniu 12 m. Subiektywnie wydaje mi sie, ze latwiej mi sie wykonuje zeslizg na tej ostatniej.


    Myslę, że z twojej odpowiedzi wynika dokładnie to co napisałem. Im większa talia tym trudniejszy ześlizg. Dochodzi sprawa twardości narty ale generalna zasada chyba jest prosta.

    Właśnie u nas śmig jest uznawny za ewolucję archaiczną. We włoszech smig i NWN to bardzo czesto spotykane i uczone!! techniki.

    NWN nazywa sie teraz NW o ile sie orientuje. Mimo wszystko traktuje te technike jako przejsciowa do avalemant czy kompensacji cokolwiek to oznacza, czyli do technik, w ktorej nie ma ruchu tulowia gora-dol. Oczywiscie ewolucja wciaz przydaje sie w niektorych okolicznosciach, np. na bardzo stromych scianach.

    Obserwowalem w Cortinie wielu dobrze jezdzacych Wlochow, w tym niemalo zawodnikow i zawodniczek. Faktycznie wielu z nich jechalo smigiem, niekoniecznie czysto karwingowym. I rzecz charakterystyczna, zauwazylem u nich raczej waskie prowadzenie nart, choc oczywiscie nie kolanko w kolanko. Widzialem tylko jeden, ale za to piekny smig karwingowy w wykonaniu mlodej juniorki. Nie widzialem zadnego fun-owca.


    Zgadza się podobne mam wrażenia po pobytach we Włoszech. Może dodam, że wąska czy węższa niż u nas jazda wynika z kanonu ich szkoły i wcale nie przeszkadza jeździc doskonale skretem cietym, zreszta miałem okazję zoobserwowaćtych samych ludzi jadących z większą prędkością i dynamiką juz szerszym sladem, choc ja sam na przykład jestem zdecydowanym zwolennikiem szerokiego prowadzenia nart zawsze.
    Co do NW - słuszna uwaga bo taka jest obecna nazwa - to uważam, że to jeden z podstawowych skretów, który powinien opanować każdy a wynika to a jego uniwersalności. Stawiałbym wręcz znak równości pomiedzy NW a skretem równoległym. Tak naprawdę kto nie umie dobrze jeździc NW nigdy nie pojedzie dobrego smigu. Wszyscy NW jeźdżą tak jak wszyscy jeżdżą skret z półpługu czy poszerzenia katowego tylko mało kto zdaje sobie z tego sprawę.

    Bardzo mnie dziwi, że ty jako doświadczony narciarz preferujesz slalomkę która z założenia jest nartą wyspecjalizowaną totalnie.

    Lata doswiadczen. :) Naprawde sie sporo natestowalem roznych nart zanim podjalem decyzje. Na pewno wiele zalezy od preferowanego sposobu jazdy. Moim sa dwa: smig, gdzie czesto stosuje technike mieszana i sredni, prawie czysty, skret karwingowy. Nie lubie szybkiej jazdy.

    Zbaczając troche z tematu uważam, że najbardziej uniwersalna narta, która może ybc polecan ajako tzw. jedyna to offroad 50/50 ewentualnine narta z modnej ostatnio grupy allmountain ale slalomka??

    Nie mam doswiadczen z tego typu nartami, wiec sie nie wypowiadam. Byc moze tak. Mam wielu znajomych w roznym wieku, czesto zapalonych narciarzy, ale jezdzacych, hmm..., tak sobie. Nie ma tu mowy o zadnych smigach czy czystych ewolucjach karwingowych. Ot po prostu takie sobie, czesto zreszta sprawne i szybkie, zwozenie sie po stoku. Czesto pytaja mnie o zdanie jakie narty powinni kupic. Proponuje im cos w rodzaju allroundow lub crossow, o srednim taliowaniu i odpowiedniej, powiedzmy w okolicach nosa, dlugosci. Byc moze warto dorzucic jakies narty z kolekcji allmountain. Na pewno nie slalomke.

    Ale jest jeszcze kategoria ludzi, ktorzy robia szybkie postepy i chca jezdzic coraz lepiej technicznie. Jezdza w Alpach, ale i w Polsce i na Slowacji. Dla tych ludzi, podtrzymuje to co wczesniej napisalem, propozycja narty o charakterystyce slalomki wydaje mi sie bardzo odpowiednia.


    Polecam w takim razie nartę offroad, oczywiście nie na sztruksie ale np. na wiosenne resztki sniegu gdzie i tak niczego się nie wytnie a na takiej narcie smiga sie wspaniale.
    Najlepiej to byłoby się spotkac na stoku w parę osóbv które tu zabierają(ły) głos i pojeździć wspólnie zamieniąjąc narty i żeby jeszcze warunki sie zmieniały:).

    Nie, nie. Ja jeździć potrafiłem dużo wcześniej. Mówię tu o moich pierwszych nartach carvingowych. Pomimo r17 od razu to "załapałem" (carving).


    No właśnie tak napisałem: że pomimo gigantki opanowałeś bez problemu skret cięty czyli niekoniecznie na króciutkiej slalomce a jeżeli juz wcześniej jeździłeś skretem cietym na narcie klasycznej to nie było czego "załapywać" bo juz umiałeś a no jakiejkolwiek taliowanej to po prostu łatwiejsze.

    A swoją drogą to Mitek tak ładnie poprowadził temat, że uzyskał to co chciał.


    Dzieki ale ja tylko temat zacząłem a jeżeli są interesujące wypowiedzi to temat prowadzi sie sam.

    Pozdrawiam
  21. I ja cos dorzuce od siebie, choc troche juz "po ptokach". Kilka zalozen:

    - piszac "giagntki", mamy na mysli typowe "race carvery" o promieniu 15-16 m (pisal o tym Mirek). Trzeba jednak pamietac, ze prawdziwe gigantki o promieniu > 21 m istnieja i sa niekiedy uzywane przez amatorow, co ze zdziwieniem zauwazylem w Cortinie,

    - o ewentalnej przewadze slalomki nad gigantka w typowej jezdzie amatorskiej powinny wypowiadac sie wylacznie osoby, ktore oba typy nart sprawdzily wlasnonoznie, najlepiej w tych samych warunkach sniezo-pogodowych. W przeciwnym wypadku jest to dyskusja ze slepym o kolorach.

    Osobiscie, decydujac sie na okreslony typ narty dla siebie wytestowalem spora liczbe roznych typow nart, w tym gigantki, crossy i slalomki. Roznych dlugosci i twardosci. Po kilku latach jezdzenia tu i tam nasuwaja mi sie nastepujace wnioski. Mam na mysli jazde czysto trasowa.

    1. W warunkach polskich, przy czesto zmuldzonych, waskich trasach, bardziej uniwersalna narta jest slalomka, najlepiej ta "druga", nieco mniej sztywna. Jak dla mnie umozliwia plynna jazde na krawedzi, klasyczny zeslizg, a nawet krotki muldowy skret w naprawde trudnych warunkach.

    2. W jezdzie alpejskiej, po gladkich stokach, lepszym wyborem jest gigantka. W Cortinie zauwazylem duza liczbe nart typu RC, w szczegolnosci Rossy 9X. Nie nadaja sie do bardzo krotkiego skretu, ale kto tam jezdzi naprawde krotkim skretem, natomiast swietnie spisuja sie przy srednich czy dlugich. Sporo jezdzacych lubi dosc szybka jazde. Mnie ona zupelnie nie odpowiada, ale o gustach sie nie dyskutuje. Do szybszej jazdy lepsze sa gigantki.

    3. Pozostaje problem wyboru jednej, kompromisowej narty dla osobnikow, ktorzy jezdza w Alpach i w Polsce/Slowacji, powiedzmy w zblizonych proporcjach. Mozna rozwazyc kupno dwoch lub wiecej par nart, ale z rozych powodow nie jest to rozwiazanie optymalne (moje "gigantki" leza od kilu lat nieuzywane w kacie). Jak dla mnie, osobnika dobrze jezdzacego roznymi stylami, optymalnym wyborem jest slalomka. Swietnie skreca krotkim skretem, karwingowym lub zeslizgowym, pojedzie srednim a nawet dlugim skretem (promien regulujemy m.in. naciskiem na przody), dzieki swojej krotkosci i zwrotnosci pojedzie na muldach nie tyle je rozcinajac - w tym jest taka sobie - ale krecac sie miedzy nimi. Wbrew pozorom pojedzie tez szybciej. Dla proby pojechalem kilka razy w Cortinie za szybko zjezdzajacym facetem na Suprsportach Volkla. Nie mialem zadnych klopotow by sie za nim utrzymac, a nawet go wyprzedzic (jezdze na Fischer Race SC 165 cm). Oczywiscie, ten typ narty nie jest stworzony do szybkiej jazdy, ale sie do niej takze nadaje.

    Zatem dla osob dobrze jezdzacych tu i tam, jaka te jedna uniwersalna, zdecydowanie proponuje narte typu slalomowego, stosunkowo krotka i mocno taliowana. Co dla slabiej jezdzacych, powiedzmy ponizej 6? Dla osob nie zamierzajacyh opanowac smigu, w jakiejkolwiek postaci (klasycznego, karwigowego czy mieszanego) proponuje "gigantke", w zaleznosci od wagi, upodoban i umiejetnosci, bardziej lub mniej twarda.

    Tyle mojego subiektywnego. :)


    Witam
    Jak widzę senior wrócił na forum i od razu pare pieknych postów napisał (temat radość.., pobyt w Cortinie). Po przeczytaniu tamtych pomyslałem sobie, że odzywanie się bedzie nietaktem bo są takie fajne i ładnie napisane.
    Ale tu muszę się zdecydowanie niezgodzić. A dlaczego:
    - piszesz że za gigant uważaśz nartę race o promieniu 15-16 - wątpię czy to najlepszy wybór dla ludzi o poz. 6.
    - sam jeżdżę na Volklu p 30 o długości 188 cm i jakos nie jestem postrzegany przez kolegów jako ewenement (no chyba że jeżdżą tylko w Polsce)
    ptk.1 Ostatnio najwieksze muldy - rzeczywiście nien do zmieszczenia się na gigancie spotkałem we Włoszech ale poza trasą. Niesposób niezgodzić się, że bnarta krótsza i bardziej elastyczna jest lepsza na muldy niz długa i sztywna. Tylko gdzie tak naprawdę te muldy. Zeslizg zdecydowanie lepszy na gigantce - każdej.
    ptk.2 Właśnie u nas śmig jest uznawny za ewolucję archaiczną. We włoszech smig i NWN to bardzo czesto spotykane i uczone!! techniki.
    ptk.3 Szybka jazda na slalomce jest taką sobie przyjemnością a ciągła walka ze skręcającym przodem nie należy do uczuć przyjemnych.

    Na koniec:
    Bardzo mnie dziwi, że ty jako doświadczony narciarz preferujesz slalomkę która z założenia jest nartą wyspecjalizowaną totalnie. Byc może mamy rózne standardy szybkości i częstości skrętów na nartach (jeżeli tak to przepraszam bo najpierw należałoby je ustalic). Biorąc jednak pod uwagę moje z kolei doświadczenie proponowanie gigantki race dla osoby poniżej 6 jest mocno kontrowersyjne. Co do slalomki natomiast - jak już tu gdzieś pisałem czasami może mieć sens.
    Zbaczając troche z tematu uważam, że najbardziej uniwersalna narta, która może ybc polecan ajako tzw. jedyna to offroad 50/50 ewentualnine narta z modnej ostatnio grupy allmountain ale slalomka??
    Pozdrawiam
  22. Ja nauczyłem się carvingu na nartach o promieniu 17m. Przesiadłem się po nich na RX8 r13,5m i bardzo awansowałem. Do tego mogłem się nauczyć dobrze jechać slalomem. Teraz jeśli będę zmieniał narty to kupie fischery wc rc 170cm r15m. Pomimo, że mam 183cm i 72kg. Wybór taki, bo najbardziej lubię "ciasny gigantowy" skręt. Taka narta jest szybka i można się na niej świetnie wykładać.
    Podsumowując. Zaczynałem na gigantowej narcie, teraz slalomowa, a skończę na gigantowej.


    Witam
    Czyli można się nauczyc jeździc skretem cietym nie zaniżając długości narty. A slalomka pozwoliła ci na jazdę sportową na tyczkach jak rozumiem - bo to jej podstawowe przeznaczenie. 15 metrów to strasznie mały promień jak na gigantkę?!
    Pozdarwiam
  23. zeby byc dobrym instruktorem nie trzeba byc 9 czy 10... ale trzeba wiedziec jak nauczac i na co zwracac uwage.
    doswiadczylem tego na wlasnym przykladzie: gdy widze kogos wiem natychmiast ze cos nie gra: wiem co nalezy poprawic natomiat pojecia nie mam jak:mimo ze wpisalem sobie 9 w profilu i w kazdej chwili moge te 9 potwierdzic.

    - Jasne że powinien jeździć jak najlepiej ale chociażby norma na wykładowcę -średnia 8,5 z ewolucji mówi, że poziokm jazdy nie jest czynnikiem jedynym. Nie każdy znakomity trener był kiedyś znakomitym sportowcem.

    co do klasyfikacji: jest przepasc miedzy 9 i 10 i ja sie tego nie podejmuje przekroczyc bo wiem ze tego nie zrobie: natomiast moge sie podwindowac w obrebie 9-tki.

    - Ja też staram sie uczyc cały czas czegoś nowego tak jak Ty, Dziadek Kuby, Tadeusz czy pewnie jeszcz wielu kolegów na forum. Inaczej to lepiej zająć sie czymś innym.

    co do nart wszechstronnych: to takie co niczego dobrze nie robią .......

    - To tak jak z wielosezonowymi oponami do samochodu

    robienie natomiast ze slalomki narzedzia universalnego jest zyczeniowym mysleniem:jest to narta doskonala tylko i wylacznie do tego do czego zostala skonstruowana.....

    moze wlasnie dlatego ze tlumom ludzi wmowiono ze nalezy wsiasc na SL-ki ludzie robia szybko poczatkowe postepy a pozniej staja w miejscu???

    - I właśnie dlatego ten post. Sporo osób ma inne zdanie ale może zaczną przynajmniej rozważać alternatywę.
    Pozdrawiam
  24. Witam Yoorek dzięki. Do pierwszej części Twojej opowieści dodam, że z ostatniego wyjazdu trzy osoby wróciły z lekkimi (jedno krzyżowe do roboty, reszta chyba się obejdzie) kontuzjami kolan. Wszyscy narciarze dobrzy lub bardzo dobrzy (9 w skali forum) i wszyscy na slalomkach z czego jeden na w miare normalnej 165 cm. Do drugiej natomiast, że po jeździe na: - baletkach - czasy zamierzchłe (Blizzard Acrobatic), - poprzez okres nauki jazdy na nartach (rózne długie gigantki, zawsze pierwsza sportowa w katalogu długości do 210 cm), - poprzez okres slalomki (rózne minimalna dłgość fischer WC 163 cm, choć ostatnio czasami jeżdżę na narcie żony Omeglass 155 cm) - doszedłem do wymiennego stosowania ( offroada jakiegos niezbyt radykalnego - do jazdy wszędzie, z Volklem P30 długości 188 cm ale juz czeka Dynastar Course 182 cm bo w Volkl sie kończy - do jazdy po trasie) Co do naszej forumowej skali ocen to przy punkcie 10 jest napisane " cos o szkoleniu instruktorów" a jeżeli juz wykładowca to raczej czynny i dobry. Znam co najmniej kilkunastu i z jazdą róznie od (8 do 9+). Dla mnie 10 może dostać tylko Hermann - zakładam aięc przepaść pomiędzy 9+ a 10 praktycznie nieprzekraczalną. Tu wyznaje zasady Clarksona - dobry samochód to np. Audi R8 a nie Opel Corsa (w swojej klasie) Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...