Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    13 421
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    197

Odpowiedzi dodane przez Mitek

  1. Witam Myslę, nieco weryfikując poprzedniego posta, że sytuacja ze skitouringiem lub freeridem jest nieco inna. Tego typi działalnością zazwyczaj zaczynają sie zajmować ludzie albo narciarsko doświadczenie albo narciarze doświadczeni w innej działalności górskiej typu np. wspinaczkowego. Mamy tu do czynienia ze specjalizacją, która z natury rzeczy wymaga juz na starcie fachowości i doświadczenia bo bez tego nawet pierwsza eskapada możę skończyc sie niespecjalnie do zejścia włącznie. Mając powyżesze na względzie uważam za niecelowe tworzenie tego typu poradnika (nawet typu wypunktowanie) przez osoby które sie ta działalnością nie zajmują co najmniej parę lat "na poważnie". Za dużo zmiennych za wiele dodatkowych uwarunkowań. Ja do takich nie należę więc... Radę mam włąściwie jedną: - zaczynać z doświadczonym partnerem no i może przedtem pójść na kurs w danej dyscyplinie. Natomiast na przygotowanych stokach może poruszać się każdy a taki każdy często jest osobą bardzo przypadkową i z wielu rzeczy po prostu nie zdaje sobie sprawy - stąd ten temat. Większość punktów wypisanych powyżej to sprawy z których nieznajomością spotkałem się osobiście czy to prowadząc grupy czy jeżdżąc na nartach dla przyjemności czy też ... czytając forum. Pozdrawiam Przeczytałem jeszcze raz post Ewy i tak sobie pomyslałem, że wykorzystując jej sugestie o innych dyscyplinach (specjalizacjach) należałooby napisać cos o funcarvingu. Jak juz pisałem tworzenie poradników dla skitourowców czy freeriderów w tym miejscu byłoby nieco nie na miejscu ale fun to typowy element jazdy po trasie, co więcej to chyba jeden z najbardziej zaawansowanych jej objawów. Patrząc na stoki, zwłaszcza rodzime, czytając forum, oglądając zamieszczone filmy widac, że dużo jeżeli nie większośc osób myli normalne narciarstwo rekreacyjne z jazdą fun, wrzucając wszystko do jednego wora pod niefortunną nazwą "carving". Myslę, że garść porad od ludzi jeżdżących fun: - jak zabierać się do nauki jazdy fun - co zrobic żeby się czegos nauczyć a nie zbłaźnić - czego unikać we wstepnej fazie nauki (kwestie kontuzji, dostosowania sprzętu, doboru stoków) - jak ćwiczyć bezpiecznie a przede wszystkim co to jest fun i że to nie jest "carving" tylko zupełnie nowa jakość czym by "carving" nie był. Sam jestem tylko nieśmiałą karykaturą funowca ale jest paru kolegów którzy mogą pare porad napisać. Zapraszam. A jeżeli coś takiego już było to kasacja tego kawałka. Pozdrawiam
  2. Hmm...może to się jeszcze przyda do "regulaminu": - wychodząc w góry zostaw wiadomość o celu wycieczki i przewidywanej godzinie powrotu, - codziennie sprawdzaj prognozę pogody, stan pokrywy śnieżnej oraz stopień zagrożenia lawinowego, - nie wychodź w góry po obfitym opadzie śniegu, przy nagłym ociepleniu i podczas mgły... pozdrawiam Ewa

    Witam Dzięki Ewa. W moim zamierzeniu te porady mają słuzyć ludziom którzy poruszają się sami czy też w grupach po przygotowanych i ubitych trasach. towje rady dotyczą raczej działalności górdkiej typu ski touring i myslę, że poradnik w tej mierze równiez bysie przydał. Niestety tu nie jestem specjalistą ale myslę, żę w temacie freeride można sporo znalźć i jakos to opracować. Myslę, że do naszych porad można włączyć zerkanie może nie tyle w prognoze ale poranne sprawdzenie jakie warunki na górze. O zagrożenie lawinowe to już dbają opiekunowie tras a dużo sniegu to dla nas, niezależnie od temperatury to o co chodzi. Pozdrawiam
  3. Witam' Gdzieś Mi sie ukryło edytuj więc nietety w nowym poście troche punktów dotyczących poruszania sie w grupie i tu równnież zapraszam do uzupełnień bo to tylko taki zalązek z braku czasu. Zasadą powinno być, że nie jeździmy na nartach sami. Oczywiście jak ktos lubi i umie to OK. ale i przyjemniej a na pewno bezpieczniej jest na nartach w grupie i to nie dotyczy tylko wypraw skitourowych ani jazdy poza trasami. Nagłe załamanie pogody, drobna kontuzja we mgle czy czasami zwykłe zabłądzenie mogą być powaznym problemem dla samotnego narciarza, w grupce czy nawet we dwójkę często pomijalnym. A więc nie jeździjmy sami. A co do jazdy w grupce to; - zawsze powinna być osoba która przewodzi grupie – niekoniecznie najlepszy technicznie ale na pewno najbardziej doświadczony narciarz. - prowadzący powinien zadbac o to aby każdy miał mapke rejonu, telefon kontaktowy do niego ewentualnie inny telefon alarmowy - zaczynamy i kończymy jazdę w taki samym składzie chyba, że w trakcie część grupy w porozumieniu z osobą odpowiedzialna się odłączyła. W takiej sytyuacji dobrze jest ustalić gdzie poszczególne podgrupy będą jeździły, miejsce ponownego spotkania lub godzine kontaktu po zejściu ze stoku - tępo poruszania się grupy powinno być dostosowane do najsłabszego/ najwolniejszego - osoba prowadząca powinna kontrolować całą grupę a jeżeli nie ma takiej możliwości (bardzo zróznicowane umiejętności) ściśle określić kierunek jazdy i wyznaczyc prowadzącego oraz miejsce postoju i zbiórki grupy (jeżeli sama nie prowadzi i zabezpiecza tyły) - jeżeli osoba prowadząca sama musi wybierać drogę wyznacza ostatniego który jest zoobowiązany do zamykania i opieki nad najsłabszymi - przy wiekszych grupach w trudniejszym terenie dobrze mieć walkie-talkie lub kontakt komórkowy pomiedzy pierwszym a ostatnim - jeżeli jeździmy sladem prowadzący ma obowiązek jechac w taki sposób aby wszyscy jadący za nim byli w stanie nadążyc a jednocześnie musi zakładać taki tor jazdy aby wężyk był bezpieczny dla grupy i innych uzytkownków stoku - w wypadku złych warunków widoczności wszyscy członkowie grupy powinni zachowywać bezpośredni lub pośredni kontakt wzrokowy a w wypadku bardzo złej widoczności wzrokowo głosowy. Jednocześnie prowadzący grupę jest odpowiedzialny za stałą prawidłową lokalizacje w terenie zapewniającą bezpieczeństwo wszystkich członków grupy (np. jazda wzdłuz linii tyczek od tyczki do tyczki, informowanie nastepnych osób o zmianie kierunku jazdy, napotkanych niebezpieczeństwach itd. Pozdrawiam ( Jakby sie udało to mozna dołączyc do tekstu rozpoczynającego temat Szanowni Modowie)
    • Like 1
  4. Witam Pewnie tak jest bo rzeczywiście lata 70 narciarsko są dla mojej pamięci raczej duzo jazdy, mało techniki, zero świadomości. Ale zwróćcie uwagę na fakt, że pomimo bogatej literatury farncuskiej, wydanej po Polsku z tego okresu i niewątpliwego dorobku francuskich teoretyków ta terminologia zniknęła absolutnie a niemieckojęzyczna jest obecna chociażby na wykładach z historii techniki w ramach kursów. Byc może właśnie ten dośc skomplikowany, opisowy język i nietrafione tłumaczenia spowodowały jej dość szybkie znikniecie. Pozdrawiam
  5. Witam Tadeusz Myslę, że ten wąż to wymysł tłumacza ale sama technika jest faktem. Czy mógłbys zamieścić takie skany jak o smigu S (ale konicznie w takiej pojemności bo te pierwsze nie nadaja sie do druku ewentualnie przsłać mi na maila - jest w profilu) byłbym bardzo wdzięczny. Pozdrawiam Witam Andrzej Bardzo chetnie się z Toba pospieram lub zgodze. Pozdrawiam
  6. Nie sadze by Joubert nazywal "godille" wszelka jazde skretami. To jest smig..

    Witam To, że godille to smig wynika z kontekstów, pisalismy zresztą juz o tym wcześniej.

    A wszystko to sporowadza sie do moich pierwotnych watpliwosci wyrazonych na poczatku tego watku. NIezly burdel panuje w terminologii narciarskiej. Jak napisal Maniaq, duzo sie wyjasnilo i uproscilo, ale wciaz zostaje wiele niejasnosci.

    Ale z tym zdaniem absolutnie się niezgadzam. Przytoczona terminologia jest w większości przestarzała i nieaktualna. Niektóre określenia są okręśleniami jednej książki czy też tłumacza i nie weszły nigdy do narciarskiego języka. Jak pisałem wcześniej a Ty sam Andrzeju podjąłeś się weryfikacji mojej oceny (pojadę do Sitn i kupię a potem pogadamy - cos takiego mniej więcej napisałeś) wspólczesna terminologia jest stosunkowo klarowna i prosta. Jeżeli są jakieś wątpliwości dotyczące !wspólczesnej! aktualnej terminologi to chętnie wystąpię w roli jej obrońcy w porównaniu naprzykład z terminologia przeszłą i nieaktualna. Całą dotychczasową dyskusję o skretach wężowych i innych terminologivcznych dziwadłach traktuje raczej jako interesujący przyczynek do historii rozwoju techniki i terminologii narciarskiej ale nie mozna na tej podtswie wyciągać wnisków dotyczących terminologii wspólczesnej. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.
  7. Witam Myslę, że mówicie (Fredowski i Dzidek Kuby) jednym głosem do którego zresztą się przyłączam. Strasznie pokrętnie i nienarciarsko było to tłumaczone i ie tylko chodzi mi o pewne określenia ale wogóle o język opisu ewolucji. Byc może taka była wtedy maniera ale to istne opisowe rokoko tak, jak juz pisałem wcześniej trudno zrozumiałe, że chwała ludziom, którzy wymyslili kompensację, skret i inne proste i zrozumiałe okreslenia. No i chwała trenerom i konstruktorom, że takie to teraz proste. Ale nie ucinajmy Gienku dyskusji bo przeciez jest ciekawa. Pozdrawiam
  8. Mitek - świetny i ważny tekst! Jeśli można coś dodać: - jeśli jeździmy w grupie w której są osoby słabiej jeżdżące, a my jesteśmy tym najlepszym - zjeżdżajmy na końcu, nie wyprzedzajmy słabszych uczestników grupy. Pozdrawiam. Tadek.

    Witam Dzieki Tadziu. Właśnie sobie dzisiaj pomyślałem, że trzeba napisać jeszcze pare punktów dotyczących jeżdżenia w grupie. Jutro będe maił troche czasu to uzupełnię i Twój punkt tez napewno sie znajdzie. Pozdrawiam
  9. Wlasnie. Inna watpliowosc z tym zwiazana. Jak sa powiazane miedzy soba: technika avalement, cos co Ogorzalek nazywa "kompensacja" (nie chodzi mi o taka zwykla kompensacje muldy) i cos takiego jak "przejscie przez niska noge"? Czy w oficjalnych naukach SITN-PZN takie pojecia wystepuja? Jak sie mozesz domyslac swoje wiem czy moze raczej sie domyslam :), ale ciekaw jestem zdania innych.

    Witam Dla mnie termin kompensacja jest bardzo trafiony i nie przeszkadza mi to, że w narciarskim rozumieniu ma parę znaczeń. Termin zresztą został wprowadzony znacznie wcześniej niż P. Ogorzałek go użył. Z mojego punktu widzenia kompensacja wystarczy. Pozdrawiam
  10. - Służmy pomocą osobom potrzebującym, a zwłaszcza starszym narciarzom, którzy dopiero zaczynają (ze swojego krótkiego doświadczenia wiem, że jest ich wielu); - Bądźmy kulturalni w kolejce do krzesełka (lub do orczyka); - nie opalajmy się, nie róbmy zdjęć, nie urządzajmy pogawędek na środku stoku :eek: To takie moje małe uwagi..to co mi osobiście przeszkadzało w moim pierwszym sezonie...:)

    Witam Uzupełniłem Pozdrawiam
  11. Witam Śledze ten interesujący temat i cieszę się, bo duzo zapomnianej wiedzy sie odkurza a i sporo nowej wpada. Jedno nie ulega wątpliwości w kwestii terminologicznej panował wtedy spory bałagan a raczej może pewna nadprodukcja okresleń. Osoba nie orientująca się w tematyce jest praktycznie bez szans na prawidłową interpretację róznicy pomiedzy np. wirażem odzutowym a odrzutowo-slizgowym. Te okreslenia zresztą w wieksości nie są do konca trafione w sensie ich polskiego brzmienia - dlatego tak naprwdę się nie przyjęły na dłużej. No bo przecież mowa jest o krystianii czy też (później) skręcie z przeciwskretu, który tu został opisany w niesmowicie trudny sposób. to chyba jeden z powodów elitarności narciarstwa w tamtych czasach. a może to jej przejaw? Pozdrawiam
  12. Witam Wszystko zaczyna się od samego pomysłu, żeby na narty jechać. Jechać ale gdzie i po co? I tu już pierwsze pytania na które musimy sobie odpowiedzieć czyli: - jak lubimy jeździc najbardziej - jaki jest Nasz poziom jazdy - czy jedziemy sami czy w grupie (rodzina) - jak przedstawia się poziom pozostałych uczestników wyjazdu - czy narciarstwo jest najważniejsze i jeździmy od rana do wieczora czy chcemy tez zakosztowac konkretnego apres ski. - czy jestesmy zimnolubni czy raczej jestesmy zmarźluchami Więc planując pamietajmy o: - unikajmy miejsc czy tez centrów narciarskich modnych, rozreklamowanych i łatwo dostepnych(chyba że lubimy lansik ale wtedy cel wyjazdu jest inny i inne priorytety). Zawsze będzie tam drożej, zawsze bedzie tam tłok a co za tym idzie kolejki i niebezpiecznie na stokach. -zwracajmy uwage na pogode jaka zazwyczaj panuje w miejscu (i czasie) w które chcemy jechac. -w miare mozliwości kontrolujmy prognozy pogody w interesujących nas rejonach - zbadajmy jakie trasy są w rejonie w który chcemy jechać – wiekszość tras powinna być na Naszym poziomie. - nie ufajmy do końca opisom na stronach inetrnetowych, lepiej zapytac na forum lub skorzystac z kamery stokowej i od razu będzie wiadomo jakie warunki i ile ludzi. - zadbajmy o dobre przygotowanie sprzętu narciarskiego - pamietajmy o Naszej kondycji – o tym trzeba pamietac cały rok żeby miało sens! Jeżeli już wybralismy jakieś konkretne miejsce starajmy się: - dobrze poznac topografię narciarska rejonu. Mapki zazwyczaj sa dostepne w internecie albo koledzy i koleżanki z forum pomogą. - zaplanujmy sobie przynajmniej w zarysie poszczególne dni Naszego narciarskiego wyjazdu. A więc np. na 6 dni: 1. Rozruch na łatwiejszych tarasach, po południu wycieczka rozpoznawcza 2. Jazda na tarsach o Naszym poziomie trudności 3. Dzień spokojniejszy może mały reścik (Zapasy sił i napalenie na narty już się skończyły lub kończą a organizm jeszcze nie do końca przestawił się na nowy rytm 4. Pokonujemy bariery, próbujemy nowego. 5. Cieszymy się z pokonania kolejnego poziomu wtajemniczenia 6. Żegnamy się ze wszystkimi trasami Jak już jestesmy na miejscu i chcemy jeździć bezpiecznie to: - wychodźmy na narty w miare wcześnie. Rano zazwyczaj jest najlepszy snieg i najmniej ludzi - starajmy się układac Nasz dzień na nartach inaczej niż wiekszość. Wtedy kiedy najwiekszy tłok – róbmy przerwę. Wtedy kiedy wszyscy ida na obiad my jeździmy. - pamietajmy o rozgrzewce przed jazdą - starajmy się wybierać do dłużeszego pobytu trasy mniej uczęszczane, na uboczu, nie będące ciągami łaczącymi ośrodki lub centra narciarskie. - pamietajmy o róznicowaniu wysiłku w zależności od pory dnia i Naszych zasobów kondycyjnych - nie jeździjmy na siłę na granicy mozliwości, a w wypadku gdy chcemy próbować nowych rzeczy czy stoków nie wstydźmy się zaangażowac instruktora. - zadbajmy o prawidłowy, stosowny do pogody i temperatury ubiór. Jeżdżenie w ciężkiej kurtce z polarem w słoneczny, ciepły dzień jest tak samo złe a nawet gorsze jak niedogrzanie przy mrozie. - pamietajmy o zabezpieczeniu się przed słońcem (Włochy) kremy z filtrem, okulary - przed rozpoczęciem zjazdu zaplanujmy jego trasę i miejsce kolejnego zatrzymania - zwracjamy uwage na tzw. Fale . Na stoku ruch zawsze ukałda się w ten sposób, że po fali wielu narciarzy jest chwila pustego lub prawie pustego stoku – warto poczekac bo wtedy i bezpieczniej i przyjemniej. - starajmy się planowac jazdę wykorzystując cała szerkośc trasy a nie tylko najbaradziej wyjeżdżone i uczęszczane przez wszystkich fragmenty - zawsze dostosowujmy technike do warunków. Nie bójmy się jechac skretem z oporu czy łukami płuznymi – to świadczy o dorosłości narciarskiej a nie o tym że ktos jest słaby technicznie. - miejsca niebezpieczne pokonujmy w sposób zdecydowany starając się utrzymać regularny rytm jazdy i kontrole nad prędkością - nauczmy się upadać. Czasami lepiej upaść od razu w sposób kontrolowany niż walczyć o ustanie ryzykując kontuzje. - bądźmy przewidywalni dla innych narciarzy, nie hamujmy gwałtownie bez powodu, nie zmieniajmy gwałtownie kierunku jazdy ani jej rytmu. - zawsze gdy wjeżdżamy na nowy nieznany stok zatrzymajmy się i poobserwujmy chwilę a nastepnie pierwszy zjazd potraktujmy zapoznawczo nawet gdy jest to mały doskonale widoczny kawałek górki. - stosujmy się zawsze do narciarskiego Dekalogu, myślmy i przewidujmy. - pamietajmy o zasadzie ograniczonego zaufania - służmy pomocą osobom potrzebującym, a zwłaszcza starszym narciarzom, którzy dopiero zaczynają (ze swojego krótkiego doświadczenia wiem, że jest ich wielu); - bądźmy kulturalni w kolejce do krzesełka (lub do orczyka); - nie opalajmy się, nie róbmy zdjęć, nie urządzajmy pogawędek na środku stoku Pewnie jeszcze pare rad zostanie dopisanych. Myslę, że warto poracowac nad taktycznym przygotowaniem wyjazdu i świadomym poruszaniem się po trasach wtedy na pewno będzie mniej wypadków i więcj przyjemności. Tego własnie zycze Wszystkim na nadchodzące sezony (choć ten jeszcze trwa) Pozdrawiam
    • Thanks 1
  13. Dowcip po polega na swobodnej interpretacji tłumacza. Ja to zdjęcie Patryka już umieściłem na tym forum w wersji francuskiej. Tłumacz uparcie tłumaczy słowo "godille" jako śmig, a dla G. Joubert`a słowo to określa sposób jazdy po śniegu "zakrętami" i używane jest w odniesieniu do wszelkich skrętów: z oporu, kristianii, śmigu hamującego itd. Skręty te(wiraże) mogą być z różnym odciążeniem NW, przez "avalement". Przy okazji "avalement" pochodzi od czasownika "avaler" i ma wiele znaczeń, min. można je tłumaczyć jako: znoszenie, połykanie, pożeranie, wchłanianie itp. Garb muldy powinien być raczej zniesiony przez podciągnięcie kolan i pochylenie klatki piersiowej. Ale przyjęło się u nas połknięty. Nie ma skrętów wężowych, to tylko wymysł tłumaczy tej książki, która jest cytowana i następnej "jak się nauczyć samemu jeździć na nartach". Nie mogli sobie poradzić ze słowem "godille". Ten wąż się tylko pojawia(w wyobraźni) jak będziemy wiosłować wiosłem z tyłu łódki i zobaczymy ślad ruchu pióra wiosła na wodzie-to jest "godille"-wąż. A u G. Juoberta ciąg kolejnych wiraży, nieważnie jak inicjowanych i prowadzonych, to "godille". Może to wyjaśni pewne nieporozumienia.

    Witam Nie znam francuskiego ale ten smig może nie być złym tłumaczeniem. Przecież smig może być z oporu dolna, z opru górną, hamujący, ciety, z przeciwskretu, NW,itd. Może tu właśnie chodzi o jazdę skretami łączonymi o małym promieniu czyli o śmig a nie o krystianię. Pozdrawiam
  14. Oczywiście możesz ubrać swoją żonę w to wszystko, tylko czy da radę w tym jeździć i czy będzie jej to sprawiało frajdę. Ja będąc ostatnio na stoku gdzie był dziki tłum (na dodatek wielu bez wyobrażni) zwinąłem swoją ekipę i wyniśliśmy się dalej, tam gdzie było bezpieczniej. pozdrawiam Robert

    Witam Całkowicie zgadzam się z Robertem. Opancerzanie się nie ma sensu bo: - nigdy nie zabezpieczysz sie całkowicie - zerowa przyjemnośc z jazdy Polecam prace nad czymś co nazywam: taktyką poruszania sie po stoku. Składa sie na to wszystko co ma związek z poruszaniem się na nartach ale zapewniam, że przemyslany pod względem taktycznym wyjazd i takaż jazda to nie tylko zmiejszenie ryzyka zderzenia czy bycia uderzonym ale także zmiejszenie ryzyka kontuzji własnej i znacznie wieksza przyjemnośc z jazdy. Myslę, że warto założyc oddzielny temat. Pozdrawiam
  15. Hehe, zaręczam Ci, że mogę ustawić nawet 12, a i tak bym leciał. Masa robi swoje. Wiązania mam ustawione na coś poniżej 8 - normalnie się nie wypinają. Instruktor...hmm... po czesku się nie dogadam :) Mitek chyba najlepiej rozumie mój problem: tak właśnie wyleciałem - pół metrowe muldy przebijam bez problemu :) Praktycznie nie mogę się ześlizgiwać (muldy), a narty mam sztywne i ciężkie, a na dłuższy śmig nie mam siły. Może więc zamiast pancernych XRC wziąść i.SL ? pewnie takimi będzie łatwiej śmigać. Jaka długość i.SL dla takiego jak ja?

    Witam Dzieki za docenienie ale nie widzę zrozumienia z drugiej strony Tomku. Przeciez XRC to jednak narta o niebo lepiej nadająca się do jazdypo rozmięknietym sniegu niz iSL bardziej taliowany i o zdecydowanie bardziej sportowym chrakterze. Teraz rozbijasz przynajmniej pól metrowe odsypy a jak kupisz iSL na dodatek krótki to dopiero bedzie Toba miotało. Fajniej by sie jeździło w takich warunkach na jakiejś narcie freestylowej albo pozatrasowej ale to narty dośc specjalistyczne a Ty raczej lubisz przygotowane trasy i ciety skręt więc nie kombinuj nie inwestuj w slalomowe narty (przynajmniej do tego o czym piszesz nadają się znacznie gorzej niz te co masz) tylko popracuj nad techniką i mniej siły a więcej miekkości w jeździe. Pozdrawiam serdecznie
  16. Witam Dzieki Tadziu. Jutro to sobie opracuje. Sama nazwa - technika wężowa jest dla mnie dośc frapująca ze względu na jakieś wewnetrzne skojarzenia. Pomyslę też - tu nawiązanie do mojego poprzedniego postu - iloma smigami mógłbym zjechać a Wy - mam nadzieje - uzupełnicie jeszcze ta listę. Fajnie byłoby zrobic taka historię rozwoju techniki, ilustrowana zdjęciami i filmami. A może ktos słyszał o takim wydawnictwie? Ale nie w formie wyrywkowej czy pracy naukowej, tylko całościowo i edystorsko nowocześnie? Pozdrawiam
  17. Witam Masz rację. Zwłaszcza Twoje ostatnie zdanie to jest naprwdę wyzwanie. Potrafic prawidłowo pokazać, zwracając uwage na róznice pomiędzy poszczególnymi tak podobnymi czesto technikami. Przypomina Mi sie tylko nieodżałowany Pan Tadeusz Żaba i jego nieprawdopodobna wręcz wiedza i świadomośc co dzieje sie z ciałem w każdym momencie jazdy. Z Kazimierzem Vysata mialem okazje jeździć kiedyś na Nosalu. Przywieżli wtedy taki ciekawy patent do jzady bez sztywnych butów. To było coś takiego w rodzaju ramienia z amortyzatorem, które wchodziło pod kolano. Uzyskiwało sie pozycje narciarską a maoortyzator dawał poczucie sztywności w kostce. Ciekawe ale jak widać sie nie przyjęło. Co do tych wszystkich opisów to często zwłaszcza gdy technika jest mało znana albo przypomina coś znanego ale nie do końca strasznie trudno sobie zwizualizować o co chodzi. Nie polega to na wartościowaniu lepsza gorsza itd. Chciłaoby sie umieć pojechać każdą technika -chociaż pewnie na wspólczensej narcie nie wszystkimi się da ze względu na jej budowę i geometrię. Akurat śmig to fajny przykład bo można jechać tak wiele róznych smigów i każdy jest fajny czasmi tylko jako ćwiczenie koordynacyjne ale zawsze. Gdy dochodzi natomiast do jazdy krótkim skretem po zróznicowanym stoku i jedziesz dłuższy fragment to płynnie czesto podświadomie przechodzisz z jednej techniki w drugą i trzecią i co ciekawe jeżeli robisz to rytmicznie to tego praktycznie nie widać. Pozdrawiam
  18. Jagna ulała gigant na egzaminie,z terenówką też nie było najlepiej(6,5)i gdyby nie mama pewnie musiała by powtarzać kurs.....A zakładam skrajności bo może tak właśnie być.

    Witam Jagna nigdy nie jeździła na nartach tak jak Anita, wybrała deskę ale to, że jeździ na naratch podnosi jej walory snowboardowe. Wstawiając do skali te elementy kierowałem sie kwestia uniwersalności i pełni poznania sportów snieżnych. Zauważ, że żeby na przykład zostać instruktoem zawodowym tzreba mieć drugi sport śniezny czyli trzeba byc znakomitym narciarzem i jeszcze mieć cos więcej. Przykład z Hermannem jest o tyle trafny, że chcąc bronic moich tez: - Hermann jest najlepszy - moja propozycja wyselekcjonuje najlepszego muszę popaść w sprzeczność. Zauważ jednak, że Moja koncepcja zakłada przewagę uniwersalności nad specjalizacja nawet na najwyższym poziomie. Poza tym myslę, że mozna znaleźć sporo ludzi którzy nie wpiszą sobie zera w zadnym z pytań klasyfikacyjnych a drugieo Hermanna nie znajdziesz poza pucharem swiata. Myślę, też że narciarze typu Hermann gdyby zainstnaiło cisnienie sa w stanie opanować nawet jazdę na snowboardzie w moment an całkiem nieżłym poziomie. Może treba po prostu zmienic ilośc punktów przyznawana w poszczególnych konkurencjach. Pozdrawiam
  19. Witam To wielki problem gdy znasz jakąś tematykę i specjalistyczne słownictwo z nią związane w języku obcym a w ojczystym nie. Mój kolega wyjechał z Polski w 85 czy 86 roku. Po wielu perypetiach zanlażł sie w Stanach gdzie na poczatku lat 90 zaczął studiowac geologię. Po jakims czasie okazało sie, że na tematy geologiczne po Polsku wogóle nie potrafi sie dogadać (Ja i Przyjaciel którzy z nim korespondowalismy tez kończylismy ten kierunek). Praktycznie rok, przy naszej pomocy, zabrało mu usystematyzowanie wiedzy po Polsku aby móc porozmawiać na tematy geologiczne bez anglojęzycznych wtrąceń. A powracając do terminologii narciarskiej:

    najwcześniej był skręt S, który polegał na przerzuceniu nart bokiem w kierunku skrętu z widocznym uniesieniem jednej narty (wewn.) w momencie zmiany krawędzi późniejszy był skręt odrzutowo-ślizgowy, w którym ruch ten byłbardziej płynny z klasycznym "połknieciem" (z zachowaniem kontaktu ze śniegiem obu nart) a jesli chodzi o technikę wężową to odciążenie z "odbicia" zastąpiono ruchem ciała wyrzucająym na zewnątrz narty w celu zakrawędziowania, a następnie przeniesienie środka ciężkości do przodu z pochyleniem tułowia w dół od stoku...ślizgi i krawędzie utrzymują stały kontakt ze śniegiem mniej, więcej ;) chyba to ściągnałem z Vysata Kazimierz - Rozwój technik narciarskich, ale sprawdzę jeszcze źródło - dość dawno to pisałem (taka mała praca ;))

    Nijak nie mogę zobrazować sobie pierwszego opisu, to ("przerzucenie nart bokiem"). Nie mam wprawdzie litaratury na ten temat ale mam przed oczakmi te poklatkowe zdjęcia prezentujące skręt S i pamietam że to była naprawdę płynna i elegancka ewolucja do której nie pasuje mi to "przerzucenie" A co do powyższego opisu techniki wężowej to to po prostu kalsyczne wedeln. Pozdrawiam
  20. W mojej propozycji masz uwzględnione warunki(stok ,technka i szybkość),a wrzucanie freesyle,telemark,zawody,freeride, i snowbord to skala dla "prof du glisse".Jak w tej skali umiejscowiłbyś swojego Hermana zakładając że ma 0 z jazdy telemarkiem i snowbordzie..?

    Witam A dlaczego zakładasz, że ma 0. Może pogina na desce jak Jagna tylko sie nie ujawnia:). A poważnie to propozycja poddana dyskusji. Uważam, że nalezy uwzględnic wszystkie śniezne zajęcia. Można zróżnicowac punktacje, dając znacznie mniej niż proponuję za np. snowboard. Wiadomo też, że umiejętności w dyscyplinach często zachodzą na siebie np. freestyle i freeride Pozdrawiam
  21. Witam Moja propozycja jest taka: Suma punktów: - Nasza skala ( być może warto rozważyć zamiane najwyższych ptk. na Filinatorskie klub coś w podobie. - Freeride ( oceniasz się w skali 2 -5 (0 dajesz sobie gdy nigdy nie jeździłeś po głębokim sniegu) - Freestyle ( oceniasz się w skali 2-5 ( 0 gdy nigdy nie byłeś w snowparku - Zawody ( oceniasz w skali 2-5 ( 0 gdy nigdy nie startowałeś w zawodach) - Muldy ( oceniasz w skali 2-5 ( 0 gdy nie wiesz co to są muldy) - Fun ( oceniasz w skali 2-5 ( 0 gdy nie wiesz co to jest fun) - SkiTouring ( oceniasz w skali 2-5 ( nigdy nie podchodziłeś lub szedłeś na nartach dłużej niż 30 minut) - Telemark( oceniasz w skali 2-4 ( 0 nigdy nie miałeś nart (tego typu) na nogach) - Snowboard ( oceniasz w skali 2 -4 ( 0 nigdy nie jeździłeś) Najprostszy system, czy raczej podstawa systemu. W sumie można zebrać 48ptk. Jeżeli ktos potrzebuje uściśleń w dyscyplinach to pytajcie lub piszcie jak mogoby to wyglądać. Pozdrawiam
  22. najwcześniej był skręt S, który polegał na przerzuceniu nart bokiem w kierunku skrętu z widocznym uniesieniem jednej narty (wewn.) w momencie zmiany krawędzi późniejszy był skręt odrzutowo-ślizgowy, w którym ruch ten byłbardziej płynny z klasycznym "połknieciem" (z zachowaniem kontaktu ze śniegiem obu nart) a jesli chodzi o technikę wężową to odciążenie z "odbicia" zastąpiono ruchem ciała wyrzucająym na zewnątrz narty w celu zakrawędziowania, a następnie przeniesienie środka ciężkości do przodu z pochyleniem tułowia w dół od stoku...ślizgi i krawędzie utrzymują stały kontakt ze śniegiem mniej, więcej ;) chyba to ściągnałem z Vysata Kazimierz - Rozwój technik narciarskich, ale sprawdzę jeszcze źródło - dość dawno to pisałem (taka mała praca ;))

    Witam Tadek jaka zamierzchła nie przesadzaj z Vysatą jeździłem na nartach na Nosalu. A co do tepienia to oczywista sprawa że się tępi - w balecie i to jakieś nawet 15 cm z przodu. Przy normalnej jeździe to chyba stara freestylowa moda jak nie było sprzętu, mozna było dodac przsuniecie wiązań do przodu ale tepienie w jeździe normalnej?? Pozdrawiam
  23. Cześć! Po raz pierwszy w opis technik ciętych pojawił się w polskiej literaturze w roku 1972 w polskim tłumaczeniu książki "Comment se perfectioner a ski" autorstwa G. Joubert'a i J. Vuarnet'a w tłumaczeniu Tomasza Falkowskiego pod tytułem "Jak doskonalić się w narciarstwie". Tłumacz nazywa ją techniką wężową (krystiania wężowa i śmig wężowy). Autorzy i za nimi tumacz używają także określenia "technika cięta" i zalecają stosowanie zakrętów avalement (nie tłumaczone) umożliwiających zapoczątkowanie skrętu i prowadzenie nart na krawędzi. Pozdrawiam. Tadek. PS. Po raz drugi opis technik ciętych pojawił się w polskim tłumaczeniu "Pour Apprendre Soi Meme a Skier". Tłumaczone było wydanie francuskie chyba z roku 1970 (w każdym razie prawa autorskie są z tego roku). Polskie wydanie ukazało się w 1976 roku w tłumaczeniu Jerzego Szperkowicza pod tytułem "Jak samemu nauczyć się jeździć na nartach". I właśnie tam pojawia się określenie "wiraż S" i "śmig S"

    Witam Dzieki Tadeusz. O śmigu S się uczyłem i korzystałem z tych wydawnictw ale o tym że nazwano to technika wężową slyszę po raz pierwszy. Swoją drogą jak widać nazwa się nie przyjęła chyba ze względu na skojarzenie z wężowymi ruchami, które są totalnie nienarciarskie. Pozdrawiam
  24. Witam Szanownych Forumowiczów, A może by tak zakończyć skalę na poziomie 7 (stara) albo 6 - 6,5 (nowa)? Bo co z takimi pacjentami, jak np. ja, których w ogóle nie pociąga jazda poza trasami, ale mimo to chcą doskonalić swoje umiejętności na przygotowanych stokach? I udaje się to (w miarę) z każdym wypadem (jeżdżę 3-4 razy w sezonie po ok. tygodnia). A po drugie, dużo zależy od sprzętu. Jeśli "posadzimy" amatora na zjazdowych deskach i, co gorsza, w twardych butach to sie zabije i nie zasłuży nawet na 1 (w jakiejkolwiek skali; a najczęściej jest tak, że to ten amator się sam tak "posadzi" bez niczyjej pomocy). - Przykład oczywiście jest skrajny. Zatem przychylam się do głosów, które zwracają uwagę na cel ustanawiania tej skali ocen. Wydaje mi się, że do 6-7 (zależnie od nowości skali) wszyscy są w stanie się ocenić. A dalej to już kwestia specjalizacji i nie miejsce na to forum akurat (raczej na obiektywną ocenę w profesjonalnych zawodach). Pozdrawiam wszystkich

    Witam Tak jak juz pisalismy wcześniej nikt skali chyba w tej chwili już zmieniać nie zamierza. Do celów wstepngo ustalenia umiejetności przy doborze nart jest dobra. Co do skali uniwersalnej to myślę, że powinna ona uwzględniać więcej zmiennych i w odpowiedni sposób je sumować. Chodzi przecież o OBIEKTYWNĄ samoocenę. Jeżeli ktoś ma ambicje nabić sobie jak najwięcej punktów na jakiejś skali to nich sobie stworzy własną i bedzie miał 10. Pisanie, że kogoś jazda poza trasami nie kręci jak dopiero uczy się jeździć na nartach jest trochę nieuprawnione bo nie wie do końca o co chodzi. Zawody również nie są dobrym miernikiem choc napewno dobry! zawodnik zjedzie na wszystkim i po wszystkim. Jeżeli tak nie jest to jest po prostu miernym zawodnikiem i koniec. Filinator myslę, że przy tworzeniu tej ogólnej skali nie chodzi o kwalifikację ale (przynajmniej mnie) o sam proces stworzenia czegos co nie jest łatwe. Ja nie potrzebuję się oceniać bo wiem jak jeżdżę, wiem gdzie jestem dobry a gzdie muszę się jeszcze uczyć długo, zreszta nauka się nigdy nie kończy. Twoje 3 punkty są fajne ale moim zdaniem operują zbytnimi ogólnikami. To mogłyby byc znakomite 3 górne punkty naszej obecnej skali. Co do skali uniwersalnej to tak jak pisałem wcześniej zrobiłbym cos na kształt sumy ocen w poszczególnych konkurencjach. Wieczorem postaram się opisą schemat i poddać dyskusji. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...