
Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 243 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Co to znaczy że wystarczy na początek? A jak jest optymalnie, również na mniej równym podłożu? Ale po co takie ustawienie? Czemu to ma służyć? Szyny tego typu są montowane fabrycznie tylko w najdroższych pro modelach do slalomu(ok. 1500-2000zł) i to też nie zawsze. Na łyżwach zdecydowanie wolę figurówki (na hokejowych tez jeździłem), są dużo stabilniejsze i lepiej trzymają stopę. Użytkownik Spiochu edytował ten post 23 kwiecień 2012 - 23:26
-
Dzięki za odpowiedź. Przy okazji znasz jeszcze jakieś inne fora o rolkach? W kwestii ochraniaczy chodziło mi o bardziej konkretną poradę bo to że trzeba używać to dla mnie nie nowość (na nartach mam kask i żółwia). Rozumiem że nie masz porównania plastiki/miękkie? No i na łapy chciałbym jednak pełne rękawiczki bo nie chcę pozdzierać palców a na pewno będzie masa podpórek. Nie wiem jak jest na rolkach ale na łyżwach przez pierwszą godzinę jazdy, leżałem ze 30 razy i potrąciłem kilkanaście osób na lodowisku. Nie mniej jednak po tej godzinie nie było już mowy o jakimś chodzeniu, trzymaniu bandy czy podobnych kwestiach. Próbowałem nawet nieco urozmaicić jazdę zwykłym odbiciem. Wiem co to za rolka ale zakupiłem już inne o podobnym zastosowaniu ale trochę innej konstrukcji buta. Mogę jeszcze zwrócić stąd się zastanawiam.
-
W ramach przygotowań do sezonu stwierdziłem że czas zacząć jeździć na rolkach. Nigdy jeszcze nie próbowałem tego sportu (nawet w dzieciństwie) więc jestem ciekaw wszelkich opinii. Kto z was jeździ? Jak to wpływa na narty? Jak zacząć i którą dyscyplinę rolkową polecacie? Na razie mam kilka podstawowych problemów: 1. Dobór sprzętu. Przez analogie do nart, gdzie slalomki to jedyna słuszna i uniwersalna narta zdecydowałem się właśnie na rolki slalomowe. Jako że jestem początkujący wybrałem drugi model od góry. A.Czy taka rolka slalomowa nada się do nauki jazdy/rekreacji/jakiś trików i ewentualnie lajtowych skoków itp. Parametry rolki, którą wybrałem: kółka 4x80mm 84a, szyna alu 243mm, but z kompozytu ale nie carbon (chyba bez linerowy). B.Jakie kupić ochraniacze? Szczególnie interesuje mnie kwestia rękawiczek ze stabilizacją nadgarstka.Najlepiej z pełnymi palcami i przewiewnych/w jasnym kolorze) Jakie będą najlepsze? Na kolana i łokcie mam takie miękkie siatkarskie(używam na łyżwach) czy można z nimi zacząć czy muszą być plastiki? No i jak z kaskiem bo wiadomo że trochę obciach na osiedlu? 2. Może ktoś się orientuje gdzie najlepiej jeździć w Łodzi (najlepiej Górna)? 3. Jak zacząć, jakieś porady na co zwracać uwagę? Czy nauka od początku bez hamulca to dobry pomysł? Użytkownik Spiochu edytował ten post 23 kwiecień 2012 - 20:23
-
To że narta jest źle dobrana pod względem długości nie oznacza że nie można jej ocenić. Miałem okazje używać dwóch par nart Hagana w dł ok. 130cm więc jeszcze bardziej "juniorskiej" Jedne były genialne (szczególnie poza trasą - w mokrym śniegu) na drugich jazda to była katastrofa. Założenia konstrukcyjne też można o kant d..y rozbić. Te piankowe i z bardzo małym promieniem okazały się super stabilne(jak na tą długość) a te z rdzeniem drewnianym i mniej taliowane telepały się jak ch...a.
-
Ja tam nie rozumiem tej idei rockera. Dawniej to się nazywało kacze dzioby i jak się narta tak wygięła to zwykle lądowała w koszu. A teraz są "popsute" od nowości. Może to się sprawdza w głębokim puchu ale do jazdy na trasie na pewno bym nie kupił żadnego rockera.
-
Tylko że ja od początku przygody z tyczkami mierzę się właśnie z lepszymi. Pierwsze zawody to właśnie były AMP trzy lata temu. Na pierwszych zawodach skiforum też było wielu lepszych. Nie byłem wtedy nawet w dziesiątce. Przez te 3 lata udało się zrobić pewien postęp i z tego się cieszę. Obecnie problem jest taki, że zawody tego typu co na Praciakach(w sensie nachylenia stoku) to właśnie moja liga. Na stromych stokach typu Harenda i w trudnych warunkach nie potrafię (jeszcze) za bardzo się ścigać tylko jadę byle dojechać. Może kiedyś uda się to zmienić ale na pewno zajmie to sporo czasu.
-
O tegorocznych AMPach to mi lepiej nie przypominaj. W Gigancie miałem wyjątkowo nieudany przejazd i nawet do drugiego się nie załapałem. W SL natomiast jeszcze lepiej, wypadłem z trasy na któreś z pierwszych dziur. :mad: Dałem przykład treningu z Jurgowa bo tam jazda była mniej więcej na miarę możliwości. Jednak te 8s to przepaść nawet w takim porównaniu.
-
Fajnie jest zostać uznanym za "zawodowca", fajnie jest wygrać z ludźmi jeżdżącymi 25 lat dłużej. Fajnie jest połączyć integracyjne spotkanie (przy symbolicznych kilku kolejkach) z rywalizacją na stoku. Nie musisz tworzyć sztucznych podziałów. Moi rodzice praktycznie nie jeżdżą/nie jeździli na nartach. Sam zacząłem w 2000 roku. Nie trenowałem w żadnym klubie, nie mam w rodzinie instruktorów. Mieszkam ok. 300km od gór i spędzam tam góra kilka tyg. w roku. Jestem dokładnie takim samym amatorem jak wy. Po prostu przekładam jazdę sportową ponad chlanie do białego rana. Dla mnie to właśnie jest zabawa, którą tak podkreślacie. A wątki o ustawieniu tyczek i jeździe na krawędzi to nie marudzenie, tylko dyskusja o elementach sportowej pasji, którą podzielają osoby nominowane do nagrody marudy sezonu.
-
A mnie jako amatora narciarstwa bawi kolejna opowieść z cyklu ale się naje...em. Spotkanie z innymi pasjonatami nart i rywalizacje w zawodach bez problemu można połączyć. Można się dobrze bawić i nie musi się to od razu kończyć chlaniem do upadłego. Mnie na takie libacje po prostu szkoda wyjazdu...
-
Nie sprzedaje, za moje narty za wiele bym nie dostał Nie chodziło mi o porównanie do czynnych zawodników FIS (w tym przypadku czołówki Polski). Podałem czasy odniesienia by udowodnić totalnie ześlizgowy styl mojego przejazdu. Wiadomo że poziom Garnka czy podobnych jest dla mnie nieosiągalny. Opanowałem jednak jazdę na krawędzi na płaskim sztruksie (przynajmniej tak myślę) i chciałbym to przenieść na strome a kiedyś może nawet na strome i po dziurach. Nie musi to być idealna linia przejazdu, aerodynamiczna sylwetka i pełne wykorzystanie przyspieszenia narty. Chciałbym jednak osiągnąć podobny styl przejazdu co zawodnicy a tym samym czas odbiegający trochę a nie lata świetlne od ich wyników.
-
To jeszcze zależy jaki gigant weźmiemy pod uwagę, jeśli taki prawdziwy to GS raczej 0,05%. Mnie też wydawało się że umiem jechać na krawędzi. Na praciakach na trasie niewiele się obślizgiwałem, we wtorek pojechałem na trening na długą polanę i tu tez wychodziły piękne łuki. (miałem nawet lepsze czasy od kolegi zawodnika). W środę jednak pojechaliśmy na trening do Jurgowa. Około 50 sekundowy gigant ustawiony na czarnej ściance. Do tego trudne ciapowate warunki. Tutaj okazało się kto tak naprawdę posiada technikę konieczną do jazdy na krawędzi. Sam mogłem o tym zapomnieć a jazda na tej trasie to był chamski ześlizg i walka o życie. Kolega zawodnik odjechał mi o 2-3s a do najlepszego M.Garniewicza traciłem 8s !! Pierwszy przejazd czołówka jechała względnie na krawędzi (co nie oznacza że zupełnie bez ześlizgu), drugi jako tako na krawędzi przejechało już nieco więcej osób. Jeśli przyjąć by rygorystyczne kryteria prawdopodobnie NIKT z piszących tu na forum nie umie jeździć na krawędzi na bardzo wysokim poziomie. W zależności od umiejętności dopiero gdy warunki są dość dobre/ bardzo dobre zaczynamy używać tej umiejętności. Jazda na krawędzi w prawie każdych warunkach (patrz trudny GS na stromym) dalej dostępna jest tylko dla najlepszych zawodników tak jak miało to miejsce za czasów nart klasycznych.
-
16m czyli prawie SL (który ustawia się na promień 12-14m), sam mówiłem na zawodach, że najlepsza byłaby narta ok. 170-175cm R16 Gigant ustawia się w granicach promienia od 20m do 30m. Amatorski może w tej dolnej granicy ale nie mniej. Pierwszy przejazd był źle ustawiony i dla mnie to jest oczywiste. Niestety nie tylko tutaj się to zdarza. Patrząc po wynikach lepsze ustawianie drugiego przejazdu pozwoliło dużej części uczestników na płynną jazdę, również na krawędzi. Tylko proszę beż argumentów że to było dla dzieci itp., w drugim bardziej normalnym przejeździe jakoś maluchy nie miały problemów.
-
Masz jeszcze jakieś przejazdy nagrane? Szczególnie interesuje mnie jak jechał Jakubek.
-
Chyba niekoniecznie. Przykładowo zwycięzca tegorocznej edycji wystartował pierwszy przejazd na SL a drugi na GS. To była optymalna kalkulacja. Ja jechałem oba na GS, udało się dotrzeć do mety ale w pierwszym przejeździe mogło skończyć się tak jak u Szymka. Biały pojechał oba na SL i w drugim przejeździe na tym stracił. Kalkulacje dotyczą nie tylko sprzętu, czasem opłaca się zaryzykować a czasem nie.
-
Ja bym tylko prosił żeby gigant pozostał gigantem. Są z tego same plusy:- mniej tyczek do wkręcania- mniejsze straty czasowe narciarzy rekreacyjnych do ścigantów- trudniej wypaść z trasy- jazda będzie płynna i przyjemnaCzęsto spotyka się tendencje do ustawiania slalomu z podwójnych tyczek, mam nadzieję że tutaj nikt tak nie zrobi.
-
Ależ niczego innego nie sugerowałem. Szkoda ze te kontuzje są tak częste. Pozostaje tylko życzyć powrotu do zdrowia.
-
Przykro to słyszeć że prawie cała czołówka rezygnuje. Szymon podobno też z kolanem nie da rady. Myślę że to duża strata dla tych zawodów. Mam nadzieję że walka będzie zacięta! Użytkownik Spiochu edytował ten post 06 luty 2012 - 17:34
-
Panowie, zakładać gardy na kije i obijmy gęby ekologom a Mitka rozjedźmy ratrakiem za zdradę społeczności narciarskiej!!! Niestety kwestia jest prosta. Jedyni "ekolodzy" jakich znam (i pewnie większość użytkowników również) to banda debili szukających rozgłosu i korzyści materialnych blokując co tylko się da. Nie ważne jak nazwiemy tę grupę dla większości kojarzy się ona jednoznacznie. To tak jak z kibicami gdzie może być 1000 normalnych ludzi ale 20 debili świetnie zadba o ich wizerunek. Na miejscu prawdziwych Ekologów nie skupiałbym się na sprawie czy są obrażani na forum ale na tym jak wyeliminować takie grupy psycholi podających się za ekologów. Te durne protesty nie tylko denerwują narciarzy ale szkodzą też ideom ochrony przyrody budując jej kretyński wizerunek w mediach. Może to nam się podobać lub nie ale obecnie liczy się prosty przekaz i nikt nie będzie wnikać kto jest prawdziwym ekologiem i jakie ma wykształcenie.
-
Liczba jaką podawał Globetrotter jest jak najbardziej prawidłowa 5620 stóp = 1712,976m czyli jakby nie patrzeć mniej niż na Łomnicy (1736m)6k stóp to będzie 1828,8m także też trochę brakuje do tych 2km. 1 Stopa = 0,3048m. Z Midi z tego co się orientuje trzeba spory kawałek zejść żeby zacząć zjazd więc przewyższenie będzie mniejsze. Ale osobiście nie byłem więc niech się wypowie ktoś bardziej zorientowany.
-
Na Hali Skrzyczeńskiej to ja jeszcze nigdy w życiu nie byłem, także nie wiem co to za akwarium. Teraz jeden dzień jeździłem na Skrzycznym i jeden wieczór na Solisku (orczyk Suche-Solisko). tu i tu warunki ciapowate ale na Solisku przynajmniej nie marzniesz na tym hiperwolnym krześle.
-
Chyba lepiej przełożyć termin. Nie zapowiada się żeby miało być lepiej. Kurs techniczny co prawda da się przeprowadzić w prawie każdych warunkach ale jak nie lubisz dodatkowych trudności to lepiej poczekać na dobre (a już na pewno warto zdawać egzamin w dobrych warunkach). Jeśli jedziesz na kurs w Śmigu (inny na Skrzycznym chyba też) to zakładaj że nauczysz się głównie ewolucji technicznych.(Co jest dobrze prowadzone) Jeśli jeździłeś wcześniej sportowo to nie problem ale jeśli nie to radzę zapisać się dodatkowo na min 1-2tyg. do jakieś innej szkoły nastawionej na jazdę na tykach. W Śmigu raczej się na tym nie skupiają i możesz mieć potem problem na zawodach regionalnych. Ogólnie na Skrzycznym raczej nie ma za bardzo warunków do jazdy sportowej bo właściciel za dużo nie pozwala. W obecnych warunkach chyba nawet nie ma do czego wkręcić tyczek.
-
Byłem dzisiaj na Skrzycznym. Warunki kijowe. Otwarty Fragment FISu do Jaworzyny. Na trasie przetarcia, kamienie ale przede wszystkim ciapowaty śnieg i muldy (choć muldy to chyba na Fisie standard). Ludzi na trasie dość gęsto (sporo szkółek/kursów) ale do wyciągu brak kolejek. Co mnie zaskoczyło są już karnety czasowe i zjazd krzesłem z Jaworzyny w dół dla narciarzy za free (nartostradą nie da rady nawet na żużlówkach). Przy całkiem pozytywnym początkowym nastawieniu do ochrony przyrody, akcje "zielonych" doprowadziły do tego że obecnie mam gdzieś wszelkie ginące gatunki. dla mnie osobiście najlepiej byłoby wytępić wszystkie rzadkie gatunki zwierząt (choć lepiej zielonych) i wyciąć wszystkie rzadkie rośliny. Strata byłaby duża ale przynajmniej zaczęlibyśmy żyć w normalnym świecie. Pospolitych gatunków jest na tyle dużo że nadal spokojnie można by wypoczywać na łonie przyrody, może już mniej okazałej ale dla przeciętnego narciarza wielkiej różnicy by nie było. Jak widać ekolodzy potrafią w piękny sposób przekazywać nam swoją miłość do przyrody. Użytkownik Spiochu edytował ten post 29 grudzień 2011 - 00:08
-
Ewolucji na łyżwach jest cała masa ale ciężko określić, które są typowo narciarskie. Nie mniej jednak im wyższy poziom jazdy na łyżwach osiągniesz tym większy będzie z nich pożytek na stoku. Kwestie równowagi i koordynacji są dość podobne w tych sportach. Z tą różnicą że na łyżwach trudniej jest utrzymać równowagę przód-tył a łatwiej na boki. Sam zacząłem jazdę na łyżwach nie tak dawno i próbowałem się uczyć elementów jazdy figurowej. Byłem nawet na specjalnym obozie szkoleniowym. Przy okazji zauważyłem że na figurówkach jeździ się znacznie wygodniej (zaczynałem od hokejówek). Są stabilniejsze i dają więcej możliwości (ząbki). Co do proponowanych ćwiczeń to najprostszy i najbardziej narciarski jest slalom. Można próbować na różnym rozstawie stóp, przodem, tyłem. bardziej lub mniej dokręcone skręty. Jak ktoś już dobrze umie to też na jednej łyżwie ale to raczej trudne na początek. Oprócz typowego slalomu polecam crossrolle, jakieś przysiady(również na jednej nodze - druga wyprostowana z przodu). Wszelkie możliwe skoki (własna inwencja wskazana) Ogólnie wszelkie kombinacje kroczków, im bardziej pokręcone tym lepiej. Ważne żeby unikać schematu i kombinować jak najwięcej. Często zmieniać kierunki jazdy, obrotów, dynamikę i zakres ruchu. W nawiązaniu do jazdy figurowej, staramy się jechać płynie ale dynamicznie bez przesadnego wydłużania ruchów (w końcu to trening pod narty a nie do jakiegoś pokazu).
-
Ja tam wierzę w osiągane prędkości w granicach 100-120 km/h ale zakładając że ktoś rzeczywiście pocisnął min. 300m czarnej ścianki na jajo. Przy czym 120 km/h to przy założeniu że miał obcisłe ciuchy i dobrą technikę. (Wbrew pozorom prawidłowa pozycja zjazdowa wcale nie jest łatwa). Warunki oczywiście twarde ale przy innych taka próba zapewne zakończyła by się glebą. Natomiast takie opowieści o osiąganej stówce przy normalnej jeździe czy 80km/h krótkim skrętem to zupełna fantazja bo nawet zawodnicy mieli by z tym problem. Już to chyba kiedyś pisałem ale jedyną okazję do rzeczywistego pomiaru prędkości miałem na dość płaskim "speed test" w Obertauern* Wyniki kształtowały się w granicach 87-88km/h (slalomki, sztruks) 86-89km/h (gigantki ale dość miękko). Wszystkie próby zaczynałem łyżwą od taśmy i dalej maksymalnie złożony. Bezpośrednio przed odcinkiem pomiarowym przez jakieś 2-3s nawet nie patrzyłem do przodu żeby bardziej pochylić głowę. Jechałem w dość obcisłym softshellu co nie jest bez znaczenia(kolega po zdjęciu kurtki, poprawił swój wynik o ok. 5-7km/h). Przy powyższych prędkościach telepało już konkretnie nawet na niewielkich nierównościach(szczególnie w miękkich warunkach). Sądzę że nie była to najwyższa prędkość jaką osiągnąłem, gdyż nieraz zdarza mi się jechać na krechę bardziej strome odcinki i/lub w twardszych warunkach. Nie mniej jednak nie sądzę bym osiągał takie prędkości podczas normalnej jazdy. Jadąc dłuższym skrętem na gigantkach zwykle prędkość oscyluje w granicach 60-70km/h. *Dokładna lokalizacja to dół trasy 11a (górna część mapy, można powiększyć): http://pl.bergfex.co...auern/panorama/
-
Jeśli nie zamierzasz sprzedać tych wiązań skiturowych to nie przekładaj innych tylko jeździj tak jak jest zamontowane.