Skocz do zawartości

Waga narciarza


Estka

Rekomendowane odpowiedzi

Problem nadwagi dużej części populacji występuje w większości społeczeństw naszego kręgu kulturowego. Wiąże się to z ogólną i niezwykle łatwą dostępnością pożywienia. Jest to stosunkowo nowe zjawisko bo obejmuje jakieś mniej więcej ostatnie 50 - 60 lat. Nam to sobie trudno uświadomić, ale nigdy wcześniej w historii ludzkości tego nie było. To jest nowa pułapka cywilizacji. No i nie nauczyliśmy się jeszcze tej sytuacji "oswoić". Jesteśmy łakomi. Jedzenie podświadomie kojarzy nam się z gwarancją zdrowia, a w konsekwencji zachowaniem życia. Moja teściowa jeszcze niedawno starała się nam wciskać jak najwięcej masła w prawie każdej potrawie. Jest w Niej pamięć głodu z okresu okupacji niemieckiej, oraz w latach powojennych. Jak wiele innych, prawie cała Jej rodzina przeszła gruźlicę. Nie wszyscy przeżyli. Pamięta dużą śmiertelność dzieci, których mała odporność związana była z niedożywianiem. Pewnie w nas też gdzieś głęboko w podświadomości wegetuje ta odziedziczona pamięć przeszłych pokoleń. Od niedawna dowiadujemy się o w miarę zdrowym żywieniu coraz więcej, ale pewne przyzwyczajania, zwyczaje żywieniowe pozostały.

    Myślę, że stosunkowo łatwo jest utrzymać się w przyzwoitej formie fizycznej i nie potrzeba do tego jakiejś specjalnie wyszukanej "diety". Wystarczy trochę rozsądku z jedzeniem i jakaś w miarę systematycznie stosowana aktywność fizyczna. Gorzej gdy komuś przydarzy się już spora nadwaga. Wtedy z pewnością jest dużo trudniej. Z tego co zauważyłem u znajomych, drastyczne diety działają raczej wyłącznie doraźnie i niestety tylko na chwilę. Ludzie je stosujący szybko "odzyskują" utracone kilogramy. Myślę, że raczej zdroworozsądkowa, zróżnicowana dieta codzienna dążąca do zmiany dotychczasowych zwyczajów żywieniowych (w tym "mniejsza łyżeczka i mniejsza miseczka"), plus jakakolwiek forma wysiłku fizycznego, ruchu, choćby na początek codzienne intensywne spacery to pewne remedium na nadwagę. No i nie oczekujmy efektu za dwa tygodnie, czy dwa miesiące. To proces dłuższy (rok, dwa), ale i efekty nie będą chwilowe. Nie bardzo wierzę, że kilkudniowy wypad na narty może coś zmienić w sprawie nadwagi. Myślę, że absolutnie nic. Raczej sugerowałbym spokojne dążenie do zmiany wspomnianych zwyczajów żywieniowych.

                                                                                               Pozdr. dla wszystkich grubych i chudych.

Dany myślisz że przyczyną otyłości naszego społeczeństwa są babcie rozpuszczające swoje wnuki (no może zjesz jeszcze troszeczkę, tak mizernie wyglądasz)? Myślę, że tylko w niewielkim stopniu. Rodziny wielopokoleniowe w Polsce to już coraz częściej rzadkość i głównie na wsi, a tam odsetek dzieci otyłych jest mniejszy niż w mieście, bo ruchu zdecydowanie więcej. Chociaż w dobie komputerów i gdy wieś powoli przekształca się w noclegownię dla ludzi nie utrzymujących się z pracy na roli, te proporcje powoli się wyrównują. Główna przyczyna otyłości to brak ruchu (przyjemniej jest zagrać w "Fifa" na komputerze niż poganiać za piłką w realu). Jeśli dołożymy do braku ruchu nieprawidłowe odżywianie (wszechobecna chemia w żywności, polepszacze smaku, słodziki, wszystkie te E-coś tam), to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego społeczeństwo tyje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

 

Nie pisałem o kurtce :). Pisałem że wytrenowany mięsień (każdy ;)) jest twardy. Tkanka mięśniowa ma większą gęstość niż tkanka tłuszczowa przez co jest cięższa i przy intensywnym treningu pomimo zmniejszania objętości ciała (mniejszy obwód pasa i takie tam), waga nie maleje, a jeżeli jest duży przyrost masy mięśniowej w miejscach przez nas pożądanych, to jeszcze waga rośnie.

 

 

Przecież wiem, jak TO działa :).

Chodziło mi tylko o fajny zwrot "wystarczy zamienić" - jakby to była najprostsza i najkrótsza czynność pod słońcem. A przecież często to krew, pot, łzy i wiele dni ciężkiego treningu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można oj można z pewnością spalić sporo kalorii na stoku pod warunkiem ,że się nie zwozimy a aktywnie i technicznie staramy się jeździć ,co do menu na stoku to nieraz biorą mnie diabli bo tłusto,dużo i w ogóle jak kiełbacha to normalnych porcji nie ma tylko jak dla chłopa ,jak żurek to obowiązkowo tłuszcz aż pływa po wierzchu itd.niekiedy nie jem nic bo cały wysiłek związany z dietą poszedłby na marne ,wozić też jakoś nie poręcznie bo wypychać kieszenie marchewkami czy ew.swoimi kanapkami też mi się nie uśmiecha bo ciepłego coś się chce i tak już się przyzwyczaiłem i zazwyczaj tylko kawa ,herbata .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dany myślisz że przyczyną otyłości naszego społeczeństwa są babcie rozpuszczające swoje wnuki (no może zjesz jeszcze troszeczkę, tak mizernie wyglądasz)? Myślę, że tylko w niewielkim stopniu. Rodziny wielopokoleniowe w Polsce to już coraz częściej rzadkość i głównie na wsi, a tam odsetek dzieci otyłych jest mniejszy niż w mieście, bo ruchu zdecydowanie więcej. Chociaż w dobie komputerów i gdy wieś powoli przekształca się w noclegownię dla ludzi nie utrzymujących z pracy na roli, te proporcje powoli się wyrównują. Główna przyczyna otyłości to brak ruchu (przyjemniej jest zagrać w "Fifa" na komputerze niż poganiać za piłką w realu). Jeśli dołożymy do braku ruchu nieprawidłowe odżywianie (wszechobecna chemia w żywności, polepszacze smaku, słodziki, wszystkie te E-coś tam), to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego społeczeństwo tyje.

W sprawie ruchu masz z pewnością rację! To oczywiście też nie jest wina Babć. Społeczeństwo tyje, bo zupełnie niepotrzebnie za dużo je. Zdrowo czy niezdrowo - to już następne zagadnienie też oczywiście mające wpływ na stan organizmu.

                                                                                       Witaj. Pozdr.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,wozić też jakoś nie poręcznie ... wypychać kieszenie marchewkami

 

... i dosyć bolesne, w razie upadku :D.

 

Ps.

A jedzenie na stokach faktycznie nie sprzyja zachowaniu sportowej sylwetki. Dla mnie to nie jest problem, też zazwyczaj herbata (a w tym roku jeszcze dobry grzaniec jabłkowy, bezalkoholowy dla dzieci ;)), ale z dzieckiem musiałam negocjować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat o wywietrznikach w kurtkach skłonił mnie do zadania nietypowego pytania :).

Panowie piszą, że w kurtce niezbędne są wywietrzniki, bo podczas jazdy człowiek się poci. Ja z pewnością nie jeżdżę tak agresywnie jak Wy, więc nie do końca rozumiem ten fizjologiczny proces, ale jak Wy jeździcie, że się tak pocicie?

Ja, obojętnie czy jeździłam jak ślimak pługiem, czy jeżdżę bardziej przyzwoitą prędkością na krawędziach - nie jestem spocona. Jest mi tylko wtedy ciepło, kiedy na dworze jest ciepło. Pocę się tylko na nartach... biegowych, kiedy wchodzę łyżwą pod górę (ale każdy zjazd skutecznie mnie chłodzi). Zauważyłam też, że na biegówkach praktycznie nie spotyka się osób z nadwagą, co po pierwszym sezonie stało się dla mnie zrozumiałe.       

Moje pytanie: Czy ktoś z Was schudł podczas sezonu narciarskiego? Ale nie dzięki diecie, tylko faktycznie spalił kilogramy na nartach?

 

Hmm, według mnie jeśli ktoś faktycznie jeździ intensywnie (a nie przesiaduje po knajpach), je to co zazwyczaj w codziennej diecie, to po tygodniu narciarskim w Alpach waga jednak powinna nieco drgnąć.

W końcu zakładając że zwykły tydzień to 8h pracy (często przy biurku) + okazjonalny wysiłek fizyczny (np. basen, fitness, siłownia, dajmy na to 3x w tygodniu po 1-1,5h) pozwala na zachowanie stałej wagi, to jednak licząc średnio 6h na stoku, nawet jeśli tylko połowa z tego to jeżdżenie, daje nam kilkakrotnie więcej aktywności fizycznej na tydzień niż zazwyczaj.

 

Trzeba by przeprowadzić badania ;)

 

Co do wywietrzników: pocenie się jest cechą osobniczą, choć zazwyczaj panowie pocą się bardziej niż panie. Ja jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę, ponieważ jako kobieta pocę się naprawdę mocno (od dziecka tak miałam) przy aktywności fizycznej różnego rodzaju. A ponieważ lubię ruch, to i kondycję mam niezłą, przynajmniej na tyle, że na nartach zjazdowych przy odpowiednim ubiorze nie pocę się za bardzo (z tym że ja nie jeżdżę w kurce narciarskiej, tylko w ciuchach outdoorowych bez membrany - o ile nie pada).

Ważne jest dobranie odpowiedniego ubioru, a narciarze często mają ten sam strój na -10 jak i na +10 st. Celsjusza. Od +5 (a niekiedy i szybciej) wywietrzniki są na wagę złota.

Ogólnie mamy tendencję do ubierania się tak żeby było nam ciepło gdy się nie ruszamy (np. na wyciągu) - fajnie, tylko w takim przypadku wykonując jednak mniej lub bardziej intensywne ruchy w trakcie jazdy nie ma szans żeby się nie przegrzać. Ja mam filozofię nieco odwrotną: ubieram się tak żeby w ruchu było mi optymalnie, a na wyciągu "do zniesienia". Jak jest naprawdę zimno, to zawsze można przysiąść gdzieś pod dachem i się rozgrzać czymś ciepłym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Główna przyczyna otyłości to brak ruchu (przyjemniej jest zagrać w "Fifa" na komputerze niż poganiać za piłką w realu). Jeśli dołożymy do braku ruchu nieprawidłowe odżywianie (wszechobecna chemia w żywności, polepszacze smaku, słodziki, wszystkie te E-coś tam)...

 

... i CUKIER, który jest chyba w każdym produkcie przeznaczonym do spożycia.

Mój syn trenuje piłkę nożną. Codziennie ma od 1,5 do 3 godzin treningów i wf łącznie (średnio 15 godz. lekcyjnych w tygodniu + mecze od czasu do czasu w weekendy). A i tak musi pilnować diety, bo śmieciowe jedzenie kusi na każdym kroku, a dzieci są szczególnie narażone. Nawet na boisku widzę chłopców z nadwagą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie,miałem na myśli ćwiczenia ,że tak określę stacjonarne ,rowerek ,orbitrek ,wioślarz itp.


Ja to kilka razy w tygodniu Tour de Pologne robię na rowerku. Do odcięcia :D
A jak z takim pulsometrem się współpracuje?

20kg temu to rzeczywiście więcej ruchu było. A potem deskorolkę człowiek zamienił na Tony Hawk Pro przed TV i się popsuło :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to kilka razy w tygodniu Tour de Pologne robię na rowerku. Do odcięcia :D
A jak z takim pulsometrem się współpracuje?
20kg temu to rzeczywiście więcej ruchu było. A potem deskorolkę człowiek zamienił na Tony Hawk Pro przed TV i się popsuło :(

Pulsometr jest mi potrzebny do bezpiecznych i efektywnych ćwiczeń ,w zależności od tego co chcesz osiągnąć np.soadek wagi,utrzymanie kondycji aerobowe czy trening zaawansowany dobierasz puls tzn.wyliczasz z wieku ,wagi,wzrostu i nastawiasz brzęczyk dolny i max puls i w tych granicach tj.na takich obrotach ćwiczysz i to daje bardzo dużo bo jak chcesz schudnąć to musisz się trzymać tego pulsu oczywiście w widełkach itp.Ćwicząc zanadto intensywnie tzn.przekraczając swoje możliwości popada się w przetrenowanie i efekt jest odwrotny nie tylko się nie chudnie ale popada się na zdrowiu ,tak w skrócie można określić ćwiczenie z pulsometrem jak i bez ,ta sama praca a efekty jakże dóżne .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...jednym zdaniem: "..miej serce i patrz w serce."

Jak masz doświadczenie w treningach, trenujesz stale, znasz swój organizm to bez pulsometru się obejdzie (nie dotyczy treningu wyczynowego). Organizm organizmowi nierówny - obliczenia wynikające z wieku, wagi, wzrostu mogą być bardzo mylące. Najwięcej zależy od faktycznego stanu organizmu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od roku, dwa, trzy razy w tygodniu na stoku (sztucznym) po dwie, trzy godzinki za każdym razem. A jak nie, to w domu rowerek albo ćwiczenia na wzmocnienie (podobno 25 minut ćwiczeń areobowych dziennie zapobiega Alzhaimerowi czy innemu Parkinsonowi).  I waga mi prawie nie spada (80kg przy 168). Owszem, lubię zjeść i podjeść lubię. I chyba już nie zrzucę :( Przynajmniej o konstrukcję do dźwigania tego zacząłem dbać i te moje sesje nartowe nie są już męczące. Czyli kondycja jest, ale spadek wagi nie :(

No nic dziwnego, chudnie sie od diety, nie sportu ;)

Przy nartach dodatkowym efektem jest z reguly brak mozliwosci 5 posilkow dziennie, co wplywa dosc negatywnie na metabolizm.

 

I dopisujac do Dany de Vito: natura tak nas zaprogramowowala, zebysmy mieli czas zadbac o przygotowanie pozywienia. Ergo: od pojawienia sie uczucia glodu do faktycznej koniecznosci jego zapospokojenia mija minimum godzina.

 

Dany myślisz że przyczyną otyłości naszego społeczeństwa są babcie rozpuszczające swoje wnuki (no może zjesz jeszcze troszeczkę, tak mizernie wyglądasz)? Myślę, że tylko w niewielkim stopniu. Rodziny wielopokoleniowe w Polsce to już coraz częściej rzadkość i głównie na wsi, a tam odsetek dzieci otyłych jest mniejszy niż w mieście, bo ruchu zdecydowanie więcej. Chociaż w dobie komputerów i gdy wieś powoli przekształca się w noclegownię dla ludzi nie utrzymujących się z pracy na roli, te proporcje powoli się wyrównują. Główna przyczyna otyłości to brak ruchu (przyjemniej jest zagrać w "Fifa" na komputerze niż poganiać za piłką w realu). Jeśli dołożymy do braku ruchu nieprawidłowe odżywianie (wszechobecna chemia w żywności, polepszacze smaku, słodziki, wszystkie te E-coś tam), to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego społeczeństwo tyje.

 

Tak. I nie tylko babcie, ale i mamusie, slodkie napoje, wysmiewane drozdzowki. Dieta, dieta. Ruch to jedno, dieta niestety jest wazniejsza.

 

Zreszta: wyjedz do dowolnego kraju spoza zachodniego kregu kulturowego. W takiej Indonezji ludzi otylych po prostu NIE MA. Ale jak tam idziesz do sklepu czy na targ, to kupujesz w glownej mierze produkty podstawowe (typu kura w klatce, ale raczej ryby...i do tego warzywa), a nie gotowe dania do podgrzania, bo tych po prostu nie ma. A na luksusy typu ciastka czy inne czekolady ludzi nie bardzo stac.

 

 

 

W temacie jezdzenia na nartach i drgania wagi ;) Nosze na co dzien tzw. monitor aktywnosci, zintegrowany z pulsometrem, wiec dosc dobrze odwzorowujacy faktycznie zuzyte kalorie. Zla wiadomosc: dzien na nartach nie dostarcza specjalnie DUZO wiecej spalonych kalorii niz normalnie (ale faktem jest, ze jestem aktywna na co dzien). Jednak troche sie zjezdza, ale tez co najmniej tyle siedzi na wyciagu, potem w restauracji odpoczywa, wieczorem tez malo kto idzie biegac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie po wyjeździe na narty przybywa 2-3 kg. Potem w ciągu tygodnia waga wraca do stanu sprzed wyjazdu.

Dużo więcej piję, tego i owego na nartach. Szczególnie herbata mi wyjątkowo wchodzi.

 

Odkąd ubieram się w soft nie czuję, żebym się pocił. Wyjątkiem jest głowa. Poci się  bardzo mocno. Może za dużo filozofuję, zamiast naginać. Wywietrzniki mam w spodniach i czasem odpinam ale głównie w kolejce bo w trakcie jazdy za bardzo dmucha po nogach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, według mnie jeśli ktoś faktycznie jeździ intensywnie (a nie przesiaduje po knajpach), je to co zazwyczaj w codziennej diecie, to po tygodniu narciarskim w Alpach waga jednak powinna nieco drgnąć.

W końcu zakładając że zwykły tydzień to 8h pracy (często przy biurku) + okazjonalny wysiłek fizyczny (np. basen, fitness, siłownia, dajmy na to 3x w tygodniu po 1-1,5h) pozwala na zachowanie stałej wagi, to jednak licząc średnio 6h na stoku, nawet jeśli tylko połowa z tego to jeżdżenie, daje nam kilkakrotnie więcej aktywności fizycznej na tydzień niż zazwyczaj.

 

Trzeba by przeprowadzić badania ;)

 

Co do wywietrzników: pocenie się jest cechą osobniczą, choć zazwyczaj panowie pocą się bardziej niż panie. Ja jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę, ponieważ jako kobieta pocę się naprawdę mocno (od dziecka tak miałam) przy aktywności fizycznej różnego rodzaju. A ponieważ lubię ruch, to i kondycję mam niezłą, przynajmniej na tyle, że na nartach zjazdowych przy odpowiednim ubiorze nie pocę się za bardzo (z tym że ja nie jeżdżę w kurce narciarskiej, tylko w ciuchach outdoorowych bez membrany - o ile nie pada).

Ważne jest dobranie odpowiedniego ubioru, a narciarze często mają ten sam strój na -10 jak i na +10 st. Celsjusza. Od +5 (a niekiedy i szybciej) wywietrzniki są na wagę złota.

Ogólnie mamy tendencję do ubierania się tak żeby było nam ciepło gdy się nie ruszamy (np. na wyciągu) - fajnie, tylko w takim przypadku wykonując jednak mniej lub bardziej intensywne ruchy w trakcie jazdy nie ma szans żeby się nie przegrzać. Ja mam filozofię nieco odwrotną: ubieram się tak żeby w ruchu było mi optymalnie, a na wyciągu "do zniesienia". Jak jest naprawdę zimno, to zawsze można przysiąść gdzieś pod dachem i się rozgrzać czymś ciepłym.

 

Czołem,

 

bardzo trafny post, który daje do myślenia nad tym co się jedzie - w szczególności, jeśli weźmie się pod uwagę zawodników zjeżdżających na raz po 3 km, także w ostro zimne dni w lekkich gumach..

 

Jak się nic lub niewiele robi na stoku, to i wpierdzielanie ciepłych zapiekanek będzie się odbywać w skrajnie przemarznięknych rękach nawet przy minus 2! Dotyczy to szczupłego i napakowanego - niemal tak samo  :)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dany myślisz że przyczyną otyłości naszego społeczeństwa są babcie rozpuszczające swoje wnuki (no może zjesz jeszcze troszeczkę, tak mizernie wyglądasz)? Myślę, że tylko w niewielkim stopniu. Rodziny wielopokoleniowe w Polsce to już coraz częściej rzadkość i głównie na wsi, a tam odsetek dzieci otyłych jest mniejszy niż w mieście, bo ruchu zdecydowanie więcej. Chociaż w dobie komputerów i gdy wieś powoli przekształca się w noclegownię dla ludzi nie utrzymujących się z pracy na roli, te proporcje powoli się wyrównują. Główna przyczyna otyłości to brak ruchu (przyjemniej jest zagrać w "Fifa" na komputerze niż poganiać za piłką w realu). Jeśli dołożymy do braku ruchu nieprawidłowe odżywianie (wszechobecna chemia w żywności, polepszacze smaku, słodziki, wszystkie te E-coś tam), to mamy odpowiedź na pytanie dlaczego społeczeństwo tyje.

I to mnie przeraża.....zwolnienia z w-f są już w klasie u moje 6 letniej córki. Rodzice twierdzą że źle takie czy inne ćwiczenia wpływają na ich dzieci. Pod blokiem to samo.....mało kto gra w piłkę a nie raz czy dwa słyszałem w lecie...... "Gdzie jest Kuba ( nie pamiętam teraz dokładnie imienia )??? ....gra w domu w PES-a - konkurencja Fify dla nie wiedzących ;) ) a na dworzu piękne słońce i plus 20 :( a oni wolą grać na kompie. Wszystko składa się na otyłość społeczeństwa.......tryb pracy, komputeryzacja, łatwa dostępność do śmieciowej żywności, dieta, brak ruchu - jakiegokolwiek !

A co do jedzenia na stoku ....to też mam z tym problem.........tłusto i byle co mnie nie rajcuje. Choć czasami mam ochotę na taką kiełbaskę z grilla :D Tym razem na wyjazd wybraliśmy pensjonat gdzie pokoje są z aneksami kuchennymi i zamierzamy sami się żywić....... zobaczymy co nam z tego wyjdzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat o wywietrznikach w kurtkach skłonił mnie do zadania nietypowego pytania :).

Panowie piszą, że w kurtce niezbędne są wywietrzniki, bo podczas jazdy człowiek się poci. Ja z pewnością nie jeżdżę tak agresywnie jak Wy, więc nie do końca rozumiem ten fizjologiczny proces, ale jak Wy jeździcie, że się tak pocicie?

Ja, obojętnie czy jeździłam jak ślimak pługiem, czy jeżdżę bardziej przyzwoitą prędkością na krawędziach - nie jestem spocona. Jest mi tylko wtedy ciepło, kiedy na dworze jest ciepło. Pocę się tylko na nartach... biegowych, kiedy wchodzę łyżwą pod górę (ale każdy zjazd skutecznie mnie chłodzi). Zauważyłam też, że na biegówkach praktycznie nie spotyka się osób z nadwagą, co po pierwszym sezonie stało się dla mnie zrozumiałe.       

Moje pytanie: Czy ktoś z Was schudł podczas sezonu narciarskiego? Ale nie dzięki diecie, tylko faktycznie spalił kilogramy na nartach?

Widzę że sezon ogórkowy w pełni. To w końcu chodzi o wagę czy o czysty męski pot :)  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy schudłem tylko na nartach ale z pewnością dzięki nim,ćwicząc systematycznie na tyle ile mogę przygotowując się do jazdy ,przy okazji nie opycham się żeby nie zniweczyć wysiłku który jddnak wkładam w tę całą otoczkę ,dodatkowo to wszystko pomaga mi mieć kondycję na stoku i bezpieczeństwo zarazem ,tak schudłem 7 kg.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy schudłem tylko na nartach ale z pewnością dzięki nim,ćwicząc systematycznie na tyle ile mogę przygotowując się do jazdy ,przy okazji nie opycham się żeby nie zniweczyć wysiłku który jddnak wkładam w tę całą otoczkę ,dodatkowo to wszystko pomaga mi mieć kondycję na stoku i bezpieczeństwo zarazem ,tak schudłem 7 kg.

Kurde jakbym czytał o sobie i swoich przemysleniach/postanowieniach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...po cięższym meczu tenisowym (3 sety - 2h) brakuje mi około 1.5kg wagi sprzed meczu, mimo iż wypijam w tym czasie około 1.5l wody. I tak w sumie wody w organizmie ubywa. Ale to nie jest żadne "chudnięcie". Po paru godzinach waga wraca do normy. Ale prawidłową wagę (wg. norm lekką niedowagę) trzymam jednak zapewne głównie dzięki uprawianym sportom. Kilkudniowy wypad na narty może wahnąć wagą, ale to będzie chwilowe. Za tydzień, dwa nie będzie z tego śladu. Mocno polecam stałe uprawianie sportu i najlepiej nie tylko narciarstwa, bo przecież na ogół ileż to dni w roku jeździmy na nartach? To nic nie załatwia jeśli chodzi o kondycję i utrzymanie organizmu w przyzwoitej formie. Chyba, że uprawiając sporty "uzupełniające" ruszamy się cały rok, a narty stanowią jedynie świetny do tego "ruszania" nie tylko pretekst, ale nawet cały powód! 

                                                                                                   Pozdr.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, według mnie jeśli ktoś faktycznie jeździ intensywnie (a nie przesiaduje po knajpach), je to co zazwyczaj w codziennej diecie, to po tygodniu narciarskim w Alpach waga jednak powinna nieco drgnąć.

W końcu zakładając że zwykły tydzień to 8h pracy (często przy biurku) + okazjonalny wysiłek fizyczny (np. basen, fitness, siłownia, dajmy na to 3x w tygodniu po 1-1,5h) pozwala na zachowanie stałej wagi, to jednak licząc średnio 6h na stoku, nawet jeśli tylko połowa z tego to jeżdżenie, daje nam kilkakrotnie więcej aktywności fizycznej na tydzień niż zazwyczaj.

... co nadrobisz jedzeniem. Jesli czlowiek caly dzien przesiaduje przy biurku i nie trenuje regularnie, to nie ma tez kondycji, aby jedzic od rana do wieczora przez tydzien albo sie po prostu na nartach zsuwa ze stoku, co wprawdzie jako jezdzenie sie liczy, ale nie jest duzo bardziej intensywnym wysilkiem niz stanie ;)

 

A jesli ktos aktywnie trenuje, ma tez odpowiednie warunki, aby na nartach poszalec - ale znowu, jakiegos wielkiego wydatku energetycznego to nie powoduje. A zmiany wagi +-500g mozna nie zauwazyc.

 

Poza tym liczy sie aktywnosc z calego dnia. Jesli na nartach nawet jezdzisz te 6h, to potem juz czlowiek jest taaaki zmeczony, ze idzie sie polozyc przed tv. I summa summarum wcale nie jest bardziej aktywny niz zazwyczaj.

 

Wg tego - ok, dosc glupawego - kalulatora kalorii narciarstwo zjazdowe zuzywa tyle kalorii, co szybki chod/ jogging.

http://www.therm-lin...alania-kalorii/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... co nadrobisz jedzeniem. Jesli czlowiek caly dzien przesiaduje przy biurku i nie trenuje regularnie, to nie ma tez kondycji, aby jedzic od rana do wieczora przez tydzien albo sie po prostu na nartach zsuwa ze stoku, co wprawdzie jako jezdzenie sie liczy, ale nie jest duzo bardziej intensywnym wysilkiem niz stanie ;)

 

A jesli ktos aktywnie trenuje, ma tez odpowiednie warunki, aby na nartach poszalec - ale znowu, jakiegos wielkiego wydatku energetycznego to nie powoduje. A zmiany wagi +-500g mozna nie zauwazyc.

 

Poza tym liczy sie aktywnosc z calego dnia. Jesli na nartach nawet jezdzisz te 6h, to potem juz czlowiek jest taaaki zmeczony, ze idzie sie polozyc przed tv. I summa summarum wcale nie jest bardziej aktywny niz zazwyczaj.

 

Wg tego - ok, dosc glupawego - kalulatora kalorii narciarstwo zjazdowe zuzywa tyle kalorii, co szybki chod/ jogging.

http://www.therm-lin...alania-kalorii/

 

Nie pisałam o przypadku osoby która "cały dzień przesiaduje przy biurku i nie trenuje regularnie" tylko o osobie, która ma pracę biurową na pełny etat (8h) i ćwiczy np. 3 x w tygodniu po 1-1,5h. Taką osobę uznaję za w miarę przygotowaną do sezonu narciarskiego i potrafiącą nie tylko zsuwać się po stoku ale dynamicznie zjeżdżać na nartach przez kilka godzin w ciągu dnia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...