Skocz do zawartości

Odciążenie


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 168
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Gratuluję poczucia humoru :)

Od bidy ( niechętnie) , mogę zaliczyć małe szuranie do jazdy na krawędzi ale dokładnie odwrotnie niż ta Pani jeździ.

Najpierw delikatne puszczenie nart ale dynamicznie przycięcie i mocne odbicie z krawędzi do następnego skrętu.

A tu Panie zero dynamiki.

 

Ale rozumiem, że taki był cel przedstawienia przez Veterana.

Tułów stabilnie, zakręty tylko dolną połową ciała - z tym że tutaj przestawiając z krawędzi na krawędź (6 zakrętów od 1:55 powyżej), co ja nazywam tramwajowaniem. Dlatego mówiłem, że nie widzę odciążania w krótkim zakręcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale rozumiem, że taki był cel przedstawienia przez Veterana.
Tułów stabilnie, zakręty tylko dolną połową ciała - z tym że tutaj przestawiając z krawędzi na krawędź (6 zakrętów od 1:55 powyżej), co ja nazywam tramwajowaniem. Dlatego mówiłem, że nie widzę odciążania w krótkim zakręcie.


Witam

Zostałem wezwany do tablicy. Tak tułów stabilnie, zakręty dolną połową ciała. To prawda. Ale też ta dolna połowa ciała, wyczynia różne cuda. Dla mnie taki tramwaj, to jest taka błyskawiczna zmiana krawędzi(nie jestem w stanie!). Są dwie kreski i za moment dwie przeciwną stronę. Widzę czasem z krzesełka na Mosornym. Tylko co mnie niepokoi, to to, że ciągną się się w długim łuku przez kilkadziesiąt i więcej metrów bardziej w poprzek stoku. Krawędzie nart, raz ustawione początku skrętu, nie mieniają się ani o jotę. Reszta ciała zastyga w pozycji "karwingowej" do następnego przekrawędziowania.

Różnice w wykonaniu tego skrętu polegają też na szerokości prowadzenia nart. Lepsze wykonanie to gdy narty są bardziej z boku i węziej. Gorsze, to narty szeroko, ciało mocno "stabilne". Wypadkowa sił pada w środku między narty. To jest tramwaj w najlepszym wydaniu.

Dotychczas nie udało mi się podpatrzeć jeźdźca, który to robiłby na zmuldzonym, z odsypami, stoku. Powinien być raczej dość gładki. Druga sprawa, że taki skręt jest zupełnie nie przydatny do szybkich slalomowych wertykali w linii spadku stoku. Nie mówiąc o przeciskaniu się pośród tłumu narciarzy.

Oświadczam też oficjalnie, że głównym celem moich ćwiczeń są te wertykale, ale w takim wydaniu, że moje kreski są ciągłe. Od startu do mety. By nie bujać tylko w wyobraźni, ustawiam sobie markery przy tyczkach(kolanowych, ponieważ nie lubię boksowania). Marker tak ze dwa metry od tyczki. Rozumie się, że tor kresek przewija się wężykiem miedzy tyczkami i markerami.

Pozdrawiam

PS.
Jako, że genialne pomysły przychodzą mi czasem po wysłaniu postu, więc uzupełniam.

Otóż tych kresek z poprzedniego i następnego skrętu nie udało mi się jeszcze połączyć. No, może przy płytkich skrętach, gdy wjechałem ze stromszego na płaskie. Przy ustawionych markerach też może sobie poradzę z początku, na raczej płaskim stoku. Gdy będzie stromszy, to marker zastąpi druga tyczka. A gdy jeszcze stromszy, to mogę sobie podarować jazdę na równoległych nartach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję poczucia humoru :)

Od bidy ( niechętnie) , mogę zaliczyć małe szuranie do jazdy na krawędzi ale dokładnie odwrotnie niż ta Pani jeździ.

Najpierw delikatne puszczenie nart ale dynamicznie przycięcie i mocne odbicie z krawędzi do następnego skrętu.

A tu Panie zero dynamiki.

 

Ona tak dziwacznie ustawia ciało w skręcie, że nawet dłuższe łuki nie są czyste.

Na dodatek ona ciało USTAWIA.

Cześć

Rzeczywiście wyjątkowo badziewna i udziwniona jazda.

Szkoda, żeś nie dotarł bo było wyjątkowo super. Tak znakomitych warunków dawno nie pamiętam. Do tego był Szymek i paru miejscowych chłopaków. Swoja drogą szkoda, ze go nie sfilmowałem. Piękna jazda i zero p.... o technice.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Rzeczywiście wyjątkowo badziewna i udziwniona jazda.

Szkoda, żeś nie dotarł bo było wyjątkowo super. Tak znakomitych warunków dawno nie pamiętam. Do tego był Szymek i paru miejscowych chłopaków. Swoja drogą szkoda, ze go nie sfilmowałem. Piękna jazda i zero p.... o technice.

Pozdrowienia

Trzeba bylo. Mielibysmy o czym p.... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj jak mi się nie podoba azjatycki styl jazdy, taki sztuczny jakiś.

Tu jest jazda:

A zwłaszcza od 0:27s.

 

Co do cofania stóp a nie wysuwania wewnętrznej. To dwa inne zagadnienia.

Nie wysuwanie wewnętrznej to kontrolowanie jej wysunięcia na początku skrętu, później im skręt bardziej podkręcony lub im bardziej stromo tym wewnętrzna może bardziej wyjechać. Ważne by nie inicjować skrętu przez wysunięcie bo to blokuje sylwetkę. Ewentualna próba obniżenia to jedynie wrzucenie biodra, pisaliśmy już o tym.

 

Cofanie stóp pod siebie, o którym pisał Veteran to element kompensacji. Popatrz na PŚ, oni nie odciążają NW, w górę i do przodu tylko siedząc na kiblu ciągną kolana do klatki i w tym samym czasie aby znów znaleźć się nad nartami cofają stopy pod siebie. Chodzi o to by stopy znalazły się pod biodrami w momencie przejścia ze skrętu w skręt. Czasami słucham pana Domańskiego (komentator eurosport) często twierdzi, że ktoś został za nartami a na międzyczasie -0,5s. Oni nie zostają na tyłach bo "nie umiom" tylko dlatego by dostać kopa, a później przechodząc do nast. skrętu doganiają narty, cofając stopy pod siebie.

 

attachicon.gifmh.png

 

IMHO w jeździe amatorskiej po stoku, wystarczy zwykłe NW.

Foot i Feet to dwie rozne sprawy: Feet - to to o czym piszesz - wsadzenie dolu pod tulow tak mozna to opisac bardzo nieokladnie ale obrazowo

cofniecie stopy (Foot) gornej - w celu skorygowania "nozyc…….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trener sportowy tak, ale wjazd na tyczki bez solidnej bazy to:

1) dalsze utrwalanie złych nawyków

2) frustracja

 

Trzeba się mocno cofnąć do podstaw i maksymalnie dużo ćwiczyć w jeździe swobodnej. Piszesz, że nie ma czasu na zastanawianie się nad detalami w jeździe swobodnej, tym bardziej nie będzie na tyczkach.

Najpierw należy wyrobić automatyzmy, a do tego potrzeba wielu dni na śniegu z konkretnym ćwiczeniem.

Wiem co piszę.

Mylisz się i to bardzo. Skręt wymuszony to podstawa jazdy amatorskiej. Tyczki, pachołki, soft pole, wbite kijki, wypad do lasu itp to zupełnie inny wymiar. Tak na marginesie jakie złe nawyki można utrwalić na tyczkach i o jakiej mówisz frustracji - tak na marginesie po 3 dniach (2 h dziennie) mówię dzieciakom z poziomu SP - tyczek nie będzie bo jest miękko - brakowało tylko Q...mać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mylisz się i to bardzo. Skręt wymuszony to podstawa jazdy amatorskiej. Tyczki, pachołki, soft pole, wbite kijki, wypad do lasu itp to zupełnie inny wymiar. Tak na marginesie jakie złe nawyki można utrwalić na tyczkach i o jakiej mówisz frustracji - tak na marginesie po 3 dniach (2 h dziennie) mówię dzieciakom z poziomu SP - tyczek nie będzie bo jest miękko - brakowało tylko Q...mać

Adam, no nie wiem. Może w przypadku dzieci takie podejście działa. Nie znam się na nauczaniu dzieci, sorry.

Staremu chłopu, który chce coś zacząć jeździć (świadomie), a ma "fajny" bagaż złych nawyków, wjazd na tyczki nic nie da. Doda pewności w jeździe swobodnej, ale nie rozwinie techniki. Wiesz o tym, że na tyczkach nie ma czasu myśleć o tym co się dzieje z ciałem czy nartami. To jak w takim środowisku wyrobić nowe, dobre nawyki?

Musisz przejść przez poziom żmudnych ćwiczeń tak aby powstały mechanizmy, które pozwolą na tyczkach pojechać skutecznie, a nie tylko pojechać. To nie są moje słowa, to słowa Przemka Nowaka na pierwszej zadaniówce na Jaworzynie. Padły w odpowiedzi na pytanie kursantki czemu nie lepiej jechać od razu na GS.

 

Na początek, osobom ze złymi nawykami lub nikłą świadomością jazdy polecałbym tylko zadaniówki w jeździe wolnej, do skutku. Ale niech każdy jeździ jak mu pasuje.

 

Odpowiadając na Twoje pytanie; utrwalasz te nawyki, które już masz bo na tykach nie ma czasu skupić się na poszczególnych elementach. Jedziesz tak samo źle tyle tylko, że na tyczkach. A frustracja powstaje w momencie, gdy 15 letni szczypior dokłada Ci 2-3s na 25-30 bramkach, ale to też fajna lekcja pokory.

 

W 2016 roku wszedłem na tyczki, po sezonie dosyć intensywnej jazdy GS (pod okiem trenera) nie widziałem żadnych postępów. Jedynie zauważyłem wzrost pewności i szybkości jazdy. Wtedy sfrustrowany zrezygnowałem, a dalszą historię znasz.

Sezon 2017/18 i obecny to ciągła zadaniówka (nawet skręt z pługu zacząłem jeździć - wszystko od podstaw). Pewne elementy w końcu zaczynają zaskakiwać (masz filmy stronę lub dwie wcześniej). To co wypracowane podczas ćwiczeń jestem w stanie przełożyć na jazdę swobodną. Na razie na małych górkach, ale przyjdzie czas na strome - krok po kroku.

Do dwóch sezonów chciałbym wrócić na tyczki (mam upatrzonego Bębenka na Słotwinach lub Piotra Kapustianyka na Arenie).

 

A największy komplement i kop do dalszej pracy to słowa w/w Piotra, który na pytanie o możliwość ewentualnych treningów, powiedział "będą treningi, przyjeżdżaj bo fajnie jeździsz". Ile w tym dyplomacji a ile rzetelnej oceny nie wiem, ale facet nie wygląda na takiego co by miał owijać w bawełnę. Mega to było motywujące i takie inne od tego co ciągle słyszę/czytam na forum, "do dupy jeździsz", "teoretyzujesz" itp.

Tym razem to nie teoria, a praktyka mości panowie.

 

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ciągle mnie gnębi problem odciążenia, prowadzący do jak szybszej zmiany krawędzi. I do to takiej zmiany, by uzyskać ten kąt narta-śnieg, jak największy, w momencie gdy narty są skierowane w linię spadku stoku. Wtedy dostaną przyspieszenia, będąc na krawędzi a nie płasko(ja mam niestety za bardzo"płasko"). Uparcie twierdzę, że większe zakrawędziowanie można uzyskać wtedy, gdy narty w procesie"przekręcania się" nie są obciążane(np. przez "podciąganie kolan". A oto przykład - klatka po klatce. Zmiana krawędzi następuje bez obciążenia nart. Zaczynają jechać na krawędzi(wyginać się), gdy są już ustawione pod kątem ponad 45 st.

Pozdrawiam

Załączone miniatury

  • z1.jpg
  • z2.jpg
  • z3.jpg
  • z5.jpg
  • z6.jpg
  • z7.jpg
  • z8.jpg
  • z9.jpg
  • z10.jpg
  • z11.jpg
  • z12.jpg
  • z13.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ciągle mnie gnębi problem odciążenia, prowadzący do jak szybszej zmiany krawędzi. I do to takiej zmiany, by uzyskać ten kąt narta-śnieg, jak największy, w momencie gdy narty są skierowane w linię spadku stoku. Wtedy dostaną przyspieszenia, będąc na krawędzi a nie płasko(ja mam niestety za bardzo"płasko"). Uparcie twierdzę, że większe zakrawędziowanie można uzyskać wtedy, gdy narty w procesie"przekręcania się" nie są obciążane(np. przez "podciąganie kolan". A oto przykład - klatka po klatce. Zmiana krawędzi następuje bez obciążenia nart. Zaczynają jechać na krawędzi(wyginać się), gdy są już ustawione pod kątem ponad 45 st.

Pozdrawiam

 

Chciało by się napisać: zacznij w końcu jeździć. Z dobrym instruktorem. A kiedy uda Ci się dojść do takiej dynamiki w skrętach, że będziesz potrafił wykorzystywać sprężystość nart jak to robi ten narciarz ze zdjęcia, to dalsze dzielenie włosa na czworo i powtórne odkrywanie Ameryki nie będą już konieczne  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie, 

bez urazy, mi Twoje posty przypominają trochę historię Munchausena, który wyciągał się za włosy z dziury.

Jak się przyjrzysz, 2-4 klatka to wyjście tułowiem w górę, następne to podciąganie nóg do tułowia - tak wygląda biomechanika podskoku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, no nie wiem. Może w przypadku dzieci takie podejście działa. Nie znam się na nauczaniu dzieci, sorry.

Staremu chłopu, który chce coś zacząć jeździć (świadomie), a ma "fajny" bagaż złych nawyków, wjazd na tyczki nic nie da. Doda pewności w jeździe swobodnej, ale nie rozwinie techniki. Wiesz o tym, że na tyczkach nie ma czasu myśleć o tym co się dzieje z ciałem czy nartami. To jak w takim środowisku wyrobić nowe, dobre nawyki?

Musisz przejść przez poziom żmudnych ćwiczeń tak aby powstały mechanizmy, które pozwolą na tyczkach pojechać skutecznie, a nie tylko pojechać. To nie są moje słowa, to słowa Przemka Nowaka na pierwszej zadaniówce na Jaworzynie. Padły w odpowiedzi na pytanie kursantki czemu nie lepiej jechać od razu na GS.

 

Na początek, osobom ze złymi nawykami lub nikłą świadomością jazdy polecałbym tylko zadaniówki w jeździe wolnej, do skutku. Ale niech każdy jeździ jak mu pasuje.

 

Odpowiadając na Twoje pytanie; utrwalasz te nawyki, które już masz bo na tykach nie ma czasu skupić się na poszczególnych elementach. Jedziesz tak samo źle tyle tylko, że na tyczkach. A frustracja powstaje w momencie, gdy 15 letni szczypior dokłada Ci 2-3s na 25-30 bramkach, ale to też fajna lekcja pokory.

 

W 2016 roku wszedłem na tyczki, po sezonie dosyć intensywnej jazdy GS (pod okiem trenera) nie widziałem żadnych postępów. Jedynie zauważyłem wzrost pewności i szybkości jazdy. Wtedy sfrustrowany zrezygnowałem, a dalszą historię znasz.

Sezon 2017/18 i obecny to ciągła zadaniówka (nawet skręt z pługu zacząłem jeździć - wszystko od podstaw). Pewne elementy w końcu zaczynają zaskakiwać (masz filmy stronę lub dwie wcześniej). To co wypracowane podczas ćwiczeń jestem w stanie przełożyć na jazdę swobodną. Na razie na małych górkach, ale przyjdzie czas na strome - krok po kroku.

Do dwóch sezonów chciałbym wrócić na tyczki (mam upatrzonego Bębenka na Słotwinach lub Piotra Kapustianyka na Arenie).

 

A największy komplement i kop do dalszej pracy to słowa w/w Piotra, który na pytanie o możliwość ewentualnych treningów, powiedział "będą treningi, przyjeżdżaj bo fajnie jeździsz". Ile w tym dyplomacji a ile rzetelnej oceny nie wiem, ale facet nie wygląda na takiego co by miał owijać w bawełnę. Mega to było motywujące i takie inne od tego co ciągle słyszę/czytam na forum, "do dupy jeździsz", "teoretyzujesz" itp.

Tym razem to nie teoria, a praktyka mości panowie.

 

Pozdr

To jak będziesz u Piotra to sugeruję słuchać a nie oceniać i się mądrzyć. Wtedy będzie lepiej.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ciągle mnie gnębi problem odciążenia, prowadzący do jak szybszej zmiany krawędzi. I do to takiej zmiany, by uzyskać ten kąt narta-śnieg, jak największy, w momencie gdy narty są skierowane w linię spadku stoku.

 

Zastanów się jak się buja  na huśtawce.

Zrób to samo na nartach.

To wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciało by się napisać: zacznij w końcu jeździć. Z dobrym instruktorem. A kiedy uda Ci się dojść do takiej dynamiki w skrętach, że będziesz potrafił wykorzystywać sprężystość nart jak to robi ten narciarz ze zdjęcia, to dalsze dzielenie włosa na czworo i powtórne odkrywanie Ameryki nie będą już konieczne  ;)

 

Veteranie, 

bez urazy, mi Twoje posty przypominają trochę historię Munchausena, który wyciągał się za włosy z dziury.

Jak się przyjrzysz, 2-4 klatka to wyjście tułowiem w górę, następne to podciąganie nóg do tułowia - tak wygląda biomechanika podskoku.

Sluchajcie mlokosy narciarskie, 60 lat na karku to tez mlokos w porownaniu z Veteranem.

W pewnym wieku czas zaczyna szybko uciekac a okazuje sie ile jeszcze zostalo do zrobienia.

Gorka narciarska blisko, no to jezdzimy, uczymy sie, analizujemy jazde swoja i Mistrzow  "zyc nie umierac".

Nie ma co sugerowac Veteranowi co ma/mialby robic on wie najlepiej i to czyni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jadę na Czarny Groń. Znowu mam polecenie udać się do instruktora. Ale niektórzy z was są tępe głowy. W dalszym ciągu nie wiedzą o czym piszę, ale dają dobre rady. To są poważne braki teoretyczne i praktyczne, jeśli chodzi o narty. Harpia to wyczuł! Takie bujnięcie się, gdy kończy się łuk. Wtedy prawie wylatuje się w powietrze z nartami. I w tym powietrzu(na huśtawce, w górnym położeniu), następuje zmiana krawędzi. I jedziemy w przeciwną stronę. Na ile się mi to uda, to inna sprawa. Mam nadzieję, że większym stopniu na Dynastarze, niż na Codzie, dłuższym i szerszym. A przede wszystkim o zupełnie innej sprężystości.

No i to ciągle podejrzewanie mnie, że chce być forumowym Hirscherem. Oczywiście, że chciałbym. Dlaczego nie!

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jadę na Czarny Groń. Znowu mam polecenie udać się do instruktora. Ale niektórzy z was są tępe głowy. W dalszym ciągu nie wiedzą o czym piszę, ale dają dobre rady. To są poważne braki teoretyczne i praktyczne, jeśli chodzi o narty. Harpia to wyczuł! Takie bujnięcie się, gdy kończy się łuk. Wtedy prawie wylatuje się w powietrze z nartami. I w tym powietrzu(na huśtawce, w górnym położeniu), następuje zmiana krawędzi. I jedziemy w przeciwną stronę. Na ile się mi to uda, to inna sprawa. Mam nadzieję, że większym stopniu na Dynastarze, niż na Codzie, dłuższym i szerszym. A przede wszystkim o zupełnie innej sprężystości.

No i to ciągle podejrzewanie mnie, że chce być forumowym Hirscherem. Oczywiście, że chciałbym. Dlaczego nie!

Pozdrawiam

Każdy normalny narciarz chciałby być Hirscherem, choć ja chyba bardziej chciałbym być Hermannem Maierem.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...