Skocz do zawartości

Jazda... po wiedzę? :)


Estka

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czy na wszystkich, ale na moim - na pewno.
Instruktorzy, z którymi jeździłam i jeżdżę cały czas mi mówią "co będzie na egzaminie" i "co powie egzaminator". Podczas teorii dowiedziałam się tylko tyle, co sama mogłam przeczytać z książki: definicje, znaki itd. Ponieważ jest lato, ani razu nie padło słowo "poślizg" czy "oblodzona jezdnia". Nikt nie wspomniał o takich zagrożeniach jak sarna na drodze, pies na autostradzie, czy pęknięta opona. Pierwsza pomoc skończyła się na reanimacji manekina. Żadnych złamań, drgawek, poparzeń, zawałów...
A wybrałam, po długich porównaniach, jedną z najwyżej notowanych szkół w mieście (spośród chyba kilkudziesięciu).

Zareczam ze we wszystkich do sprawdzajacego kwalifikacje podchodzilem 2 razy trzeci zalatwil mi kolega za skrzynke wyborowej testy za pierwszym razem i co jazdy nie zdam ja nie zdam :-) prawko od 27 lat trasy Bydgoszcz -Hamburg 4 razy w miesiącu a dwie to minimum , żadnego wypadku a te matoly chcą sprawdzać czy potrafię jeździć samochodem . Kurs na kat A robiłem u kolegi 6 godz wyjezdzone reszta godz zaliczona pokazał mi którędy jeżdżą egzaminatorzy i na egzamin zdany za pierwszym razem . Właśnie na kursie na A powinien byc większy nacisk bo motycykl to nie samochod w miejscu nie stanie jak baran ci wyjedzie . Estka ja robiłem tak 5 testów dziennie i stop bo jak robisz duzo to sie wszystko miesza . Nie czytaj żadnych książek bo szkoda czasu testy i jeszcze raz testy . Niech mąż weźmie Cię na lotnisko , czy jakieś inne miejsce tam sobie trenuj , ale męża z kabiny wygon :-)! Bo tylko bedzie Cię niepotrzebnie stresowal . To tyle . Powodzenia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 119
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Nie wiem, czy na wszystkich, ale na moim - na pewno.

Instruktorzy, z którymi jeździłam i jeżdżę cały czas mi mówią "co będzie na egzaminie" i "co powie egzaminator". Podczas teorii dowiedziałam się tylko tyle, co sama mogłam przeczytać z książki: definicje, znaki itd. Ponieważ jest lato, ani razu nie padło słowo "poślizg" czy "oblodzona jezdnia". Nikt nie wspomniał o takich zagrożeniach jak sarna na drodze, pies na autostradzie, czy pęknięta opona. Pierwsza pomoc skończyła się na reanimacji manekina. Żadnych złamań, drgawek, poparzeń, zawałów...

A wybrałam, po długich porównaniach, jedną z najwyżej notowanych szkół w mieście (spośród chyba kilkudziesięciu).

Cześć

Kontroli poślizgu nauczyć się możesz jak jesteś już w miarę doświadczonym kierowcą na kursie jazdy sportowej.

Sarny na drodze nie widziałem nigdy a przejeździłem1500000 km mniej więcej, pies - wystarczy patrzeć i przewidywać. Zresztą co da jedno czy dwa ćwiczenia jak i tak w pierwszym odruchu wciśniesz hebel do dna i będziesz trzymać. Żeby ktoś Cię nauczył dobrze jeździć kurs musiałby trwać trzy lata.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć
Kontroli poślizgu nauczyć się możesz jak jesteś już w miarę doświadczonym kierowcą na kursie jazdy sportowej.
Sarny na drodze nie widziałem nigdy a przejeździłem1500000 km mniej więcej, pies - wystarczy patrzeć i przewidywać. Zresztą co da jedno czy dwa ćwiczenia jak i tak w pierwszym odruchu wciśniesz hebel do dna i będziesz trzymać. Żeby ktoś Cię nauczył dobrze jeździć kurs musiałby trwać trzy lata.
Pozdro

Mitek to nie tak ze kurs ma trwać 3 lata bo to albo sie ma albo sie niema i dobrze jak ktoś co tego niema jeździ MPK . Z nartami jest tak samo ktoś złapie szybko a inny ...... No właśnie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sarny na drodze nie widziałem nigdy a przejeździłem1500000 km mniej więcej, pies - wystarczy patrzeć i przewidywać. Zresztą co da jedno czy dwa ćwiczenia jak i tak w pierwszym odruchu wciśniesz hebel do dna i będziesz trzymać.


A widziałeś w TV lub w necie psy wprowadzone przez właściciela na pas zieleni na autostradzie? Gość, który na nie trafił nie miał takiego odruchu. Chciał psa ominąć i poleciał...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A widziałeś w TV lub w necie psy wprowadzone przez właściciela na pas zieleni na autostradzie? Gość, który na nie trafił nie miał takiego odruchu. Chciał psa ominąć i poleciał...

Cześć

Jakbym się przejmował/brał pod uwagę itd, wszystkie paranoje nagłaśniane w publikatorach to pewnie żyć by się nie dało. Na szczęście sam sobie umiem stworzyć normalny realny obraz świata w którym żyję i Tobie też to sugeruję.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"ale i dobre nawyki Np. zjeżdżanie na lewy gdy ktoś chce się włączyć do ruchu na ekspresówce."

 

 

Zasada jest prosta: jeżeli jest zjazd z autostrady, to i za niedługo będzie wjazd - jest czas by zmienić pas i ułatwić wjechanie na autostradę innym :)

 

Takich i innych cennych wskazówek udzielił mi mój instruktor. Ja robiłem prawko w UK. Tutaj inaczej to wygląda. Z instruktorem wyjeździłem z 50 godzin, a i swoim autkiem ze znajomymi, jako instruktorami, też bardzo dużo. Pewnie zrobienie prawka to żaden wyczyn, ale podeszłem do tego bardzo ambicjonalnie. Dla mnie nie było opcji, że nie zdam za pierwszym razem. Na potrzeby własnego doszkalania też kupiłem dosyć drogie auto, chociaż znajomi pukali się w czoło, bo pewnie zaraz rozwalę. A ja nie miałem w ogóle takiego zamiaru. Chciałem nauczyć się rozumnie korzystać z auta i zasad panujących na drodze. No i do tej pory, odpukać, przez 8 lat, ani mandatu nie zapłaciłem, ani krzywdy sobie czy komuś nie zrobiłem. Dobry instruktor to podstawa.

 

Ułatwieniem na testach jest podana cyfra wymaganych dobrych odpowiedzi do zaznaczenia w pytaniu. Same pytania logiczne. Nie wiem, czy w Polsce również częścią egzaminu jest sprawdzanie spostrzegania niebezpieczeństw (kilka filmików, podczas których trzeba kliknąć w odpowiednim czasie, gdy zobaczy się na nim potencjalne niebezpieczeństwo, albo zdarzenie zmuszające do reakcji). Przygotowywanie się do takiego egzaminu też procentuje potem na drodze.

 

Po egzaminie zrobiłem jeszcze dodatkowy kurs, obejmujący pewne kwestie, których nie ma na normalnym kursie, a warto je mieć z tyłu głowy, bo nigdy nic nie wiadomo. Młodszym kierowcom daje on dodatkowo zniżkę kwoty ubezpieczenia, ale w moim przypadku ja nie musiałem płacić frycowego za wiek. Za to nie wyrżnąłem w stado saren, które którejś nocy postanowiło mi wyleźć przed auto :)

 

Co brytyjscy kierowcy mają we krwi to życzliwość, używanie na rondzie migaczy z obu stron auta i zwolnienie z obowiązku wyprzedzania :)

 

Za to z niewiadomych powodów zwalniają właczając się do ruchu na autostradzie :(. Ale to nic, bo ostatnio na urlopie w Polsce, na jednym z wjazdów na nowo-otwartym odcinku A1 koło Strykowa, jakaś pani zupełnie zatrzymała swoje auto na widok znaku ustąpienia pierwszeństwa(!!!) i tylko jakimś cudem nie wypakowałem jej w kufer (kurcze, to było jakieś tico czy cinquacento, więc przy prędkości już około 100km/h to ja przeszedłbym na wylot).

Gorszą kulturą jazdy po autostradach czy ekspresówkach poza Polską to widzę tylko w Belgii.

 

Estka, Powodzenia na kursie i egzaminie, no i potem na drogach w ogóle :)

 

 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"ale i dobre nawyki Np. zjeżdżanie na lewy gdy ktoś chce się włączyć do ruchu na ekspresówce."

 

 

Zasada jest prosta: jeżeli jest zjazd z autostrady, to i za niedługo będzie wjazd - jest czas by zmienić pas i ułatwić wjechanie na autostradę innym :)

 

Takich i innych cennych wskazówek udzielił mi mój instruktor. Ja robiłem prawko w UK. Tutaj inaczej to wygląda. Z instruktorem wyjeździłem z 50 godzin, a i swoim autkiem ze znajomymi, jako instruktorami, też bardzo dużo. Pewnie zrobienie prawka to żaden wyczyn, ale podeszłem do tego bardzo ambicjonalnie. Dla mnie nie było opcji, że nie zdam za pierwszym razem. Na potrzeby własnego doszkalania też kupiłem dosyć drogie auto, chociaż znajomi pukali się w czoło, bo pewnie zaraz rozwalę. A ja nie miałem w ogóle takiego zamiaru. Chciałem nauczyć się rozumnie korzystać z auta i zasad panujących na drodze. No i do tej pory, odpukać, przez 8 lat, ani mandatu nie zapłaciłem, ani krzywdy sobie czy komuś nie zrobiłem. Dobry instruktor to podstawa.

 

Ułatwieniem na testach jest podana cyfra wymaganych dobrych odpowiedzi do zaznaczenia w pytaniu. Same pytania logiczne. Nie wiem, czy w Polsce również częścią egzaminu jest sprawdzanie spostrzegania niebezpieczeństw (kilka filmików, podczas których trzeba kliknąć w odpowiednim czasie, gdy zobaczy się na nim potencjalne niebezpieczeństwo, albo zdarzenie zmuszające do reakcji). Przygotowywanie się do takiego egzaminu też procentuje potem na drodze.

 

Po egzaminie zrobiłem jeszcze dodatkowy kurs, obejmujący pewne kwestie, których nie ma na normalnym kursie, a warto je mieć z tyłu głowy, bo nigdy nic nie wiadomo. Młodszym kierowcom daje on dodatkowo zniżkę kwoty ubezpieczenia, ale w moim przypadku ja nie musiałem płacić frycowego za wiek. Za to nie wyrżnąłem w stado saren, które którejś nocy postanowiło mi wyleźć przed auto :)

 

Co brytyjscy kierowcy mają we krwi to życzliwość, używanie na rondzie migaczy z obu stron auta i zwolnienie z obowiązku wyprzedzania :)

 

Za to z niewiadomych powodów zwalniają właczając się do ruchu na autostradzie :(. Ale to nic, bo ostatnio na urlopie w Polsce, na jednym z wjazdów na nowo-otwartym odcinku A1 koło Strykowa, jakaś pani zupełnie zatrzymała swoje auto na widok znaku ustąpienia pierwszeństwa(!!!) i tylko jakimś cudem nie wypakowałem jej w kufer (kurcze, to było jakieś tico czy cinquacento, więc przy prędkości już około 100km/h to ja przeszedłbym na wylot).

Gorszą kulturą jazdy po autostradach czy ekspresówkach poza Polską to widzę tylko w Belgii.

 

Estka, Powodzenia na kursie i egzaminie, no i potem na drogach w ogóle :)

 

Cześć

Wybacz ale... "podszedłem".

Co to znaczy: zwolnienie od obowiązku wyprzedzania??

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wybacz ale... "podszedłem".

Co to znaczy: zwolnienie od obowiązku wyprzedzania??

Pozdrowienia

 

 

W Polsce niesamowity jest ten pęd by być na czele peletonu. A swawolność wyboru miejsc do wyprzedzania porażająca.

 

Co najbardziej szokuje naszych znajomych, którzy przyjeżdżają w odwiedziny do Anglii, gdy jedziemy na wycieczki a na zwykłych okolicznych drogach ludzie potrafią dłuuuugie kilometry jechać te 90-100km/h, w równych odstępach od siebie, nie wisząc nikomu na zderzaku i nie wyprzedzając się nawzajem nawet gdy nie stanowiłoby to dla nikogo żadnego niebezpieczeństwa. Bo za przyjazd na plażę 15 sekund przed "konkurencją" żadna nagroda przecież nie czeka.

 

Niemal codziennie przeglądając swoje ulubione portale z lubelszczyzny natrafiam na info o wypadku, gdzie przyczynę policja tłumaczy lakonicznym "pojazd z niewiadomych przyczyn zjechał na drugi pas drogi".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce niesamowity jest ten pęd by być na czele peletonu. A swawolność wyboru miejsc do wyprzedzania porażająca.

 

Co najbardziej szokuje naszych znajomych, którzy przyjeżdżają w odwiedziny do Anglii, gdy jedziemy na wycieczki a na zwykłych okolicznych drogach ludzie potrafią dłuuuugie kilometry jechać te 90-100km/h, w równych odstępach od siebie, nie wisząc nikomu na zderzaku i nie wyprzedzając się nawzajem nawet gdy nie stanowiłoby to dla nikogo żadnego niebezpieczeństwa. Bo za przyjazd na plażę 15 sekund przed "konkurencją" żadna nagroda przecież nie czeka.

 

Niemal codziennie przeglądając swoje ulubione portale z lubelszczyzny natrafiam na info o wypadku, gdzie przyczynę policja tłumaczy lakonicznym "pojazd z niewiadomych przyczyn zjechał na drugi pas drogi".

Cześć

Wyprzedzanie nie jest przestępstwem a to że ktoś nie wyprzedza nie jest zaletą. To zwyczajny prosty manewr, który dla niektórych jest nieosiągalny. Opieranie wiedzy na informacjach z portali jest głupotą natomiast.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wyprzedzanie nie jest przestępstwem a to że ktoś nie wyprzedza nie jest zaletą. To zwyczajny prosty manewr, który dla niektórych jest nieosiągalny. Opieranie wiedzy na informacjach z portali jest głupotą natomiast.

Pozdrowienia

 

 

Chłopie, weź Ty się ogarnij. Wyprzedzanie to najniebezpieczniejszy manewr i zatrważające jest, że niemal codziennie ktoś ginie próbując go wykonać. Głupio jest negować suche fakty i statystyki. Cieszę się, że jesteś też mistrzem kierownicy manewrów i równie pewny swych umiejętności, co tych narciarskich, ale stając rano przed lustrem pytasz się, czy kogoś dzisiaj zabijesz?

Może powinienem był zanieść na policję filmiki z kamerki samochodowej z ostatniego urlopu w Polsce bo może ktoś w końcu zacząłby sobie zadawać takie pytania?

Na portalach czytam suche fakty, takie jak o chłopaku, który zabił się niedawno w dniu odebrania prawa jazdy. A na polskich drogach widzę, co się dzieje.

Wymień jakieś zalety polskich kierowców. Obawiam się, że doszukasz się ich tylu, ilu wielkich sukcesów polskich kierowców rajdowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy na wszystkich, ale na moim - na pewno.

Instruktorzy, z którymi jeździłam i jeżdżę cały czas mi mówią "co będzie na egzaminie" i "co powie egzaminator". Podczas teorii dowiedziałam się tylko tyle, co sama mogłam przeczytać z książki: definicje, znaki itd. Ponieważ jest lato, ani razu nie padło słowo "poślizg" czy "oblodzona jezdnia". Nikt nie wspomniał o takich zagrożeniach jak sarna na drodze, pies na autostradzie, czy pęknięta opona. Pierwsza pomoc skończyła się na reanimacji manekina. Żadnych złamań, drgawek, poparzeń, zawałów...

A wybrałam, po długich porównaniach, jedną z najwyżej notowanych szkół w mieście (spośród chyba kilkudziesięciu).

Nie przejmuj się.

Wszystko zależy od Ciebie. Moja piękniejsza połowa zrobiła prawko jako "rycząca" za pierwszym podejściem do teorii i praktyki.

Pozdrawiam - Tomek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie, weź Ty się ogarnij. Wyprzedzanie to najniebezpieczniejszy manewr i zatrważające jest, że niemal codziennie ktoś ginie próbując go wykonać. Głupio jest negować suche fakty i statystyki. Cieszę się, że jesteś też mistrzem kierownicy manewrów i równie pewny swych umiejętności, co tych narciarskich, ale stając rano przed lustrem pytasz się, czy kogoś dzisiaj zabijesz?

Może powinienem był zanieść na policję filmiki z kamerki samochodowej z ostatniego urlopu w Polsce bo może ktoś w końcu zacząłby sobie zadawać takie pytania?

Na portalach czytam suche fakty, takie jak o chłopaku, który zabił się niedawno w dniu odebrania prawa jazdy. A na polskich drogach widzę, co się dzieje.

Wymień jakieś zalety polskich kierowców. Obawiam się, że doszukasz się ich tylu, ilu wielkich sukcesów polskich kierowców rajdowych.

Cześć

Wyprzedzanie to prosty manewr. To, że bardzo duża część kierowców nie potrafi go wykonać nie czyni z niego niemożliwego. Widzę to na co dzień i ubolewam Poziom umiejętności kierowców  jest rzeczywiście w wielu wypadkach żenujący co widać na najprostszym skrzyżowaniu równorzędnym. Niestety sposób szkolenia i ogólna filozofia tego co powinien umieć kierowca jest taka a nie inna. Gdy robi się wszystko by jak najbardziej zwolnić kierowce od myślenia to takie mamy efekty.

I nie miotaj się próbując kogoś obrazić bo ma inne zdanie czy spojrzenie na dany problem - nieładnie.

Biorąc pod uwagę, że mam prawo jazdy mniej więcej 4 razy dłużej niż Ty i jeszcze nikogo nie zabiłem jeżdżąc naprawdę dużo to jest niewielka szansa, że uda mi się nikogo nie zabić i w przyszłości.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


I nie miotaj się próbując kogoś obrazić bo ma inne zdanie czy spojrzenie na dany problem - nieładnie.


Co kogo obraża. Odnoszę wrażenie, że Ciebie to, że mam taką, nie inną, opinię na temat polskich kierowców. Zauważ, że w postach (i na codzień też mam taką zasadę) nie używam słów "głupi", "kretyn", "idiota", "debil" w stosunku do innych ludzi.

Biorąc pod uwagę, że mam prawo jazdy mniej więcej 4 razy dłużej niż Ty i jeszcze nikogo nie zabiłem jeżdżąc naprawdę dużo to jest niewielka szansa, że uda mi się nikogo nie zabić i w przyszłości.


Rutyna też może doprowadzić do nieszczęścia. I zauważyłem, że starsi wiekiem kierowcy trywializują zagrożenia.


Wyprzedzanie nie jest zakazane, ale co przyświecało kierowcy leciwego Lublina ciągnącego auto na lawecie by mnie wyprzedzić na strasznie paskudnej drodze z koleinami, gdzie trudno było i kierunek jazdy utrzymać i zęby w gębie. Facet o mało nie skończył w rowie a do najbliższej miejscowości dojechaliśmy i tak niemal równocześnie. Z tym, że on z przodu.

Albo zjeżdżanie, czy wymuszanie zjeżdżania na pobocze. Co chwila ktoś z jagodami, grzybami, orzechami, rowerzyści... I dylemat: walić na czołówkę czy w bezbronnego człowieka. Widziałem raz, jak autobus by uniknąć zderzenia z takim wyprzedzającym omal nie trzepnął dziewczyny z dzieckiem w wózku.
Można mnożyć jakie wspomnienia przywożę z wakacji z Polski.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm ..... Masz rację - tu jest horror..... Nie chciałbys jednak wiedzieć jakie wrażenia przywiozłem z kilkudniowej jazdy lewą stroną...... Pozdraeiam

Kilka lat temu odwiedził mnie kuzyn z Kanady. Nie był w Polsce od 25 lat. Też się naczytał w internecie o brawurze polskich kierowców. Nie za bardzo wiedział na czym polega wyprzedzanie na trzeciego, a słyszał że w Polsce to nagminne i przyczyna większości wypadków. Pokazałem mu na drodze która akurat jechaliśmy, pobocze szerokości pasa drogowego, kierowca wyprzedzany zrobił miejsce zjeżdżając na pobocze, ten z naprzeciwka chociaż nie było takiej potrzeby rownież. Kuzyn był zawiedziony, bo zobaczył normalny manewr drogowy a nie próbę samobójstwa. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wyprzedzanie to prosty manewr. To, że bardzo duża część kierowców nie potrafi go wykonać nie czyni z niego niemożliwego. Widzę to na co dzień i ubolewam Poziom umiejętności kierowców  jest rzeczywiście w wielu wypadkach żenujący co widać na najprostszym skrzyżowaniu równorzędnym. Niestety sposób szkolenia i ogólna filozofia tego co powinien umieć kierowca jest taka a nie inna. Gdy robi się wszystko by jak najbardziej zwolnić kierowce od myślenia to takie mamy efekty.

I nie miotaj się próbując kogoś obrazić bo ma inne zdanie czy spojrzenie na dany problem - nieładnie.

Biorąc pod uwagę, że mam prawo jazdy mniej więcej 4 razy dłużej niż Ty i jeszcze nikogo nie zabiłem jeżdżąc naprawdę dużo to jest niewielka szansa, że uda mi się nikogo nie zabić i w przyszłości.

Pozdrowienia

 

Mitek - to ze masz prawo jazdy nie zwalnia od  w miare obiektywnego s[pojrzenia - w Polsce wyprzedza sie, zeby wyprzedzic - czy sa na to warunki czy ich nie ma. Nie widzisz tego bo tam mieszkasz - dla "odwiedzajacych jest to zatrwazajace.wiezrz mi : sam tak kiedys jezdzilem - sam tez palilem papierosy, chociaz obecnie na ich widok mnie mdli

Kolega ma najzupe;lnieszja racje - wyprzedzanie JEST bardzo niebezpiecznym manewrem - to tylko w Polsce kazdy (no moze tylko 99%)  keirowca jest wirtuozem kierownicy, a kazdy inny uzytkownik drogi to ....baran. jezeli tak jest, to istnieje sprzecznosc miedzy liczba miszczow i baranow........

 

To, ze Kolega odezwal sie zdroworozsadkowo nie znaczy, ze trzeba Go zgnoic....

 

Chłopie, weź Ty się ogarnij. Wyprzedzanie to najniebezpieczniejszy manewr i zatrważające jest, że niemal codziennie ktoś ginie próbując go wykonać. Głupio jest negować suche fakty i statystyki. Cieszę się, że jesteś też mistrzem kierownicy manewrów i równie pewny swych umiejętności, co tych narciarskich, ale stając rano przed lustrem pytasz się, czy kogoś dzisiaj zabijesz?

Może powinienem był zanieść na policję filmiki z kamerki samochodowej z ostatniego urlopu w Polsce bo może ktoś w końcu zacząłby sobie zadawać takie pytania?

Na portalach czytam suche fakty, takie jak o chłopaku, który zabił się niedawno w dniu odebrania prawa jazdy. A na polskich drogach widzę, co się dzieje.

Wymień jakieś zalety polskich kierowców. Obawiam się, że doszukasz się ich tylu, ilu wielkich sukcesów polskich kierowców rajdowych.

masz najzupelniejsza racje w obu kwestiach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kogo obraża. Odnoszę wrażenie, że Ciebie to, że mam taką, nie inną, opinię na temat polskich kierowców. Zauważ, że w postach (i na codzień też mam taką zasadę) nie używam słów "głupi", "kretyn", "idiota", "debil" w stosunku do innych ludzi.


Rutyna też może doprowadzić do nieszczęścia. I zauważyłem, że starsi wiekiem kierowcy trywializują zagrożenia.


Wyprzedzanie nie jest zakazane, ale co przyświecało kierowcy leciwego Lublina ciągnącego auto na lawecie by mnie wyprzedzić na strasznie paskudnej drodze z koleinami, gdzie trudno było i kierunek jazdy utrzymać i zęby w gębie. Facet o mało nie skończył w rowie a do najbliższej miejscowości dojechaliśmy i tak niemal równocześnie. Z tym, że on z przodu.

Albo zjeżdżanie, czy wymuszanie zjeżdżania na pobocze. Co chwila ktoś z jagodami, grzybami, orzechami, rowerzyści... I dylemat: walić na czołówkę czy w bezbronnego człowieka. Widziałem raz, jak autobus by uniknąć zderzenia z takim wyprzedzającym omal nie trzepnął dziewczyny z dzieckiem w wózku.
Można mnożyć jakie wspomnienia przywożę z wakacji z Polski.

Wyprzedzanie nie jest zakazane, ale co przyświecało kierowcy leciwego Lublina ciągnącego auto na lawecie by mnie wyprzedzić na strasznie paskudnej drodze z koleinami, gdzie trudno było i kierunek jazdy utrzymać i zęby w gębie. Facet o mało nie skończył w rowie a do najbliższej miejscowości dojechaliśmy i tak niemal równocześnie. Z tym, że on z przodu.

Wynika z tego ze jechales jak melepeta skoro gościu z Laweta cię machnol . Juz po tym co piszesz kojarzysz mi sie jako pan w kapeluszu w Tico w niedziele .

Ps bydgosz - Hamburg w 6 godz Busem i nikt z Laweta mnie nie wyprzedza

A Mirka sie nie czepiaj bo sam głupoty wypisujesz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

to jest niewielka szansa, że uda mi się nikogo nie zabić i w przyszłości.

 

~Mitek

Jak sam piszesz powyżej, spodziewasz się, że w końcu kogoś zabijesz.   Zacznij zatem podchodzić do wyprzedzania jak do bardzo niebezpiecznego manewru, jakim w rzeczywistości jest. Może wtedy Twoje szanse na dalsze lata bezpiecznej jazdy wzrosną.  

 

Wszystkich którzy lubią pędzić zapraszam na tor czy choćby na gokarty. Na drodze i tak nie da się jechać na 100+% możliwości.

Jadąc na te 90% bardzo ryzykujemy, robimy z siebie idiotów i uprzykrzamy życie tym co chcą normalnie dojechać z pracy do domu. Taka jazda nie da natomiast nawet ułamka frajdy w porównaniu do prób sportowych, w których można przekraczać własne granice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~Mitek

Jak sam piszesz powyżej, spodziewasz się, że w końcu kogoś zabijesz.   Zacznij zatem podchodzić do wyprzedzania jak do bardzo niebezpiecznego manewru, jakim w rzeczywistości jest. Może wtedy Twoje szanse na dalsze lata bezpiecznej jazdy wzrosną.  

 

Wszystkich którzy lubią pędzić zapraszam na tor czy choćby na gokarty. Na drodze i tak nie da się jechać na 100+% możliwości.

Jadąc na te 90% bardzo ryzykujemy, robimy z siebie idiotów i uprzykrzamy życie tym co chcą normalnie dojechać z pracy do domu. Taka jazda nie da natomiast nawet ułamka frajdy w porównaniu do prób sportowych, w których można przekraczać własne granice.

Śpiochu prawda jest taka że ten co za....la to ma tego świadomość i potrafi jeżdzić , zagrożenie stwarzają ci ja ich nazywam melepety co się wloką lewym pasem 80 km/h i bo za 10 km będzie skręcał w lewo 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dopiero zaczynam jeździć, ale jako pasażer - mogłabym pracować jako kontroler szoferów :).

Mam chorobę lokomocyjną, więc dla mnie jazda typu "gazowanie-hamowanie" jest koszmarem. Po 10 minutach takiej podróży jestem cała zielona...Dodam też, że nie przeszkadza mi szybka jazda.

Jeździłam jako pasażer z całą masą kierowców i na palcach jednej ręki mogłabym policzyć osoby, które potrafią "prowadzić" samochód. Płynnie, spokojnie, bez bujania moim żołądkiem w przód i w tył.

Pamiętam, jak wiele lat temu Krzysztof Krawczyk (tak, o nim mówię :)) opowiadał, że w młodości dostał pracę jako szofer u bogatej amerykanki. Niestety szybko go zwolniła, mówiąc: "Ja pana lubię, ale pan jeździ jak Polak, a nie jak szofer. Szofer ma jechać tak, że ja z tyłu mogę pić kawę z filiżanki podczas jazdy."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynika z tego ze jechales jak melepeta skoro gościu z Laweta cię machnol . Juz po tym co piszesz kojarzysz mi sie jako pan w kapeluszu w Tico w niedziele .

Ps bydgosz - Hamburg w 6 godz Busem i nikt z Laweta mnie nie wyprzedza

A Mirka sie nie czepiaj bo sam głupoty wypisujesz

 

A co, panowie w kapeluszach w Tico nie mają prawa z dróg korzystać? Wolę takich niż malinowych dziadków, którym ego wraz z przyrostem prostaty rośnie i "jeżdżą szybko ale bezpiecznie", "a ten czerwony kolor na sygnalizacji to nie mi ale temu za mną się zaświecił".

 

Przejedź się kiedyś drogą Krasnobród - Tomaszów Lubelski na Zamojszczyźnie to zrozumiesz o co mi chodzi.

 

Mitek adwokata nie potrzebuje bo nie masz cwaniaka nad Warszawiaka :)

 

Ale Bydgoszcz - Hamburg to nawet mapy google pokazują 6 godzin, więc co to za wyczyn? :mellow: :huh: :blink:

 

Jeżeli wiesz co piszesz na temat jazdy samochodem, podobnie do tego co napisałeś kiedyś o wielosezonówkach... to bracie... :blink:  :lol:

 

 

 

co się wloką lewym pasem 80 km/h i bo za 10 km będzie skręcał w lewo

 

Lepszy taki, co wyprzedza i zaraz hamuje bo musi skręcić w lewo, nie?

 

Co do lewego pasa - to ja rozumiem, że w Polsce moda na ten narodowościowy bełkot i Niemcom krzywdy trzeba przypominać, ale czy Polacy rzeczywiście muszą dla odmiany okupować środkowe pasy niemieckich autostrad? Wszyscy bez wyjątku, na polskich i brytyjskich blachach.

 

 

@Estka, mnie instruktor uczył by jeździć tak, jakbym miał dziecko śpiące w foteliku z tyłu.

Uwielbiam "eco-driving", ale w przeciwieństwie do powszechnej opinii, że żeby paliwo oszczędzić to trzeba się wlec, ja uważam, że wystarczy umiejętnie używać hamulec, a najlepiej nie używać go wcale. Można jeździć dynamicznie, sprawnie, nie być zawalidrogą, a rzadziej tankować czy klocki zmieniać.

Ale w Walii, gdzie krajobraz żywcem przeniesiony z gry Colin McRae to mnie trochę poniosło i po 15 minutach żona mi się pożygała na poboczu :D

 

@mig12345

 

 

Nie chciałbys jednak wiedzieć jakie wrażenia przywiozłem z kilkudniowej jazdy lewą stroną......

 

Wyobrażam sobie ;) Strasznie roztrzepani kierowcy przede wszystkim. A Jeremy Clarkson powiedział ostatnio, że używający hamulców na autostradach powinni być karani śmiercią. A co wyczyniają włączając się do ruchu na autostradach... :blink:  Albo, jak to mój instruktor nazywał: kierowcy 50 mil na godzinę - jeżdżą 50 w mieści, by za chwilę jechać 50 po autostradzie.

Niemniej liczba wypadków śmiertelnych na brytyjskich drogach od lat jest dwa razy mniejsza niż w Polsce. I nie jest to kewstia dróg, bo i w Polsce coraz lepsze. Nawet za dobre czasem. Jak u teściów na wsi gdzie ładnie wyrównali i zaczęło się szaleństwo. Dla mnie to kompletny brak szacunku dla miejscowych. Mieszkańcy mówią, że drogę mogliby z powrotem przeorać bo nie tylko inwentarza szkoda, ale strach o dzieci i miejscowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...