Skocz do zawartości

Harenda (może nie tylko) - sobota, niedziela.


mig

Rekomendowane odpowiedzi

I ja dziękuję za spotkanie Kolegom i (wypadałoby wspomnieć choć dziewczyny spoza forum) Koleżankom :) Fantastyczne spotkanie, pouczające nartowanie... co ja będę opisywał - trzeba było tam być. Na dokładkę możliwość oglądania z krzesełka zmagań studentów AGH a dziś finałów AMP. Zakopane pożegnało nas słońcem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja dziękuję za spotkanie Kolegom i (wypadałoby wspomnieć choć dziewczyny spoza forum) Koleżankom :) Fantastyczne spotkanie, pouczające nartowanie... co ja będę opisywał - trzeba było tam być. Na dokładkę możliwość oglądania z krzesełka zmagań studentów AGH a dziś finałów AMP. Zakopane pożegnało nas słońcem :)

Friski masz "lajka" od mojej żony :))))))
Po tym spotkaniu rozważa dołączenie do forumowiczów :D hehehehe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowienia dla wszystkich (2)  Pań i Panów,dla których nie było tam za daleko..... lista startowa wydłużyłasie do 9(?) osob... czyli całkiem liczne grono.

Sobota to mglisty i ciepły dzień, a stok miekki i grząski, który dość łatwo rozszyfrował kto jeździ na nartach a kto ma juz tylko dobrą pamięć.... :-)

 

Za to niedziela- podobne warunki  w pełnym słońcu - suuuuper. Jedyne ograniczenie to, delikatnie nazywając: 'kondycja niedostosowana do warunków'... :-)

Przy okazji można było zobaczyć jak 'prawie zawodowcy' jadą po trasie poważnego giganta (AMP)... 

Sobotnie jazdy treningowe omówiono wyżej, o intesywności świadczą siniaki Jurka i nadwyrężony bark Tadka (trzymajmy kciuki, by okazało się że tylko drobna kontuzja.... )

 

W sumie udane 2 dni na stoku i nie tylko na stoku.... (łokcie na stole też były....  ;) ).

 

poniżej kilka fotek:

unnamed.jpg IMG_4606.JPG IMG_4610.JPG IMG_4624.JPG IMG_4631.JPG IMG_4632.JPG IMG_4645.JPG

IMG_4617.jpg

 

 

pozdrawiam

michał

 

 

 

na koniec (za zgodą Jurka) filmik z jednego z przejazdów treningowych.... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

migu, dzięki za focie!

 

Zapomniałem wcześniej wspomnieć, że chęci do jazdy zdwoiły się po tym, jak Friski znalazł taką fajową muldę (w sensie nasyp ;) ) tuż za zjazdem z górnego peronu krzesła, na której dało się konkretne skoki sadzić. Frajdy była masa. Ta drobnostka poprawiła i tak dobre humory i zwiększyła swobodę jazdy późnym popołudniem i wieczorem. :)

 

I kolejny raz – pouczające – nie da się tych warunków lepiej opisać. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

na koniec (za zgodą Jurka) filmik z jednego z przejazdów treningowych.... 

 

 

To pierwszy albo drugi  przejazd.

Jak widać z załączonego filmu nie trudno było się poprawić   :)

Nawet o 10 sekund.

 

Później, dzięki Filipowi udało się poprawić ręce, większe zakrawędziowanie i trochę układ ciała.

Pozostał problem spóźnionego toru jazdy, wielu innych i najważniejszego-objeżdzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja kilka słów wystukam.

Właśnie wróciłem od ortopedy... Kości całe. Diagnoza na tym etapie, czyli przed badaniami USG/MRI (za 2 tygodnie) to "stłuczenie barku prawego". Czyli w najbardziej optymistycznym wariancie jest szansa, że za 2 tygodnie się z tego wyliżę, w opcji pesymistycznej jeszcze ze 6 tygodni do tyłu... Wesoło nie jest, ale kolego z treningu, "zaliczył" też prawy bark, ale zwiózł go TOPR i nie było wątpliwości, że ma wybity staw... Brrr. Chłopak jeździł 100 razy lepiej, był o wieki młodszy... No, miałem więcej szczęścia niż rozumu - to pewne.

Marcin Szafrański komentujący ostatnio Mistrzostwa Świata i PŚ powtarzał jak mantrę, że najwięcej wypadków i z fatalnymi kontuzjami zdarza się jak jest ciężki mokry śnieg. Jak jest twardo, to kończy się na paru siniakach.... Jasnowidz, czy co??? :)

 

Ale dosyć prywaty. Kilka słów o kursach tyczkowych na Harendzie.

  1. Prowadzący zajęcia z górnej półki.
  2. Trasa jest dość wymagająca.
  3. Bramki i na gigancie i na SL ustawione nie dla początkujących!
  4. Żeby skorzystać z kursów, trzeba naprawdę dobrze jeździć, może nie koniecznie jak Jurek, ale zdecydowanie lepiej niż ja. Sporo osób było właśnie tak pomiędzy i na pewno dużo się nauczyły.
  5. Jeszcze raz się okazało jak bardzo tyczki uczą pokory... Pewnie gdyby był lżejszy śnieg i gdybym nie jeździł z kontuzją wrażenia by było może odrobinę bardziej optymistyczne, ale to takie tam usprawiedliwianie się...
  6. Dowiedziałem się o jeszcze jednym elemencie technicznym, który muszę ćwiczyć - ciekawe czy da radę w tym sezonie... Jak nie to na rolkach! Więc jednak szkolenie na plus.

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Właśnie wróciłem od ortopedy... Kości całe. Diagnoza na tym etapie, czyli przed badaniami USG/MRI (za 2 tygodnie) to "stłuczenie barku prawego". Czyli w najbardziej optymistycznym wariancie jest szansa, że za 2 tygodnie się z tego wyliżę, w opcji pesymistycznej jeszcze ze 6 tygodni do tyłu...

 

Coś niezbyt szczęśliwa ta Harenda. Ja tam swego czasu miałem stłuczony nadgarstek (może nawet coś pękło, wstyd przyznać ale nie byłem u lekarza). Optymistyczny wariant to niestety taki, że za 6-mies samo Ci przejdzie. U mnie tyle mniej więcej trwały główne dolegliwości a pełny zakres ruchu z obciążeniem mogłem wykonać dopiero po około 1.5 roku. 

 

 

Dowiedziałem się o jeszcze jednym elemencie technicznym, który muszę ćwiczyć - ciekawe czy da radę w tym sezonie...

 

Co to za element?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Co to za element?

Ręce prowadzę za szeroko i za mało z przodu.

Po wbiciu kijka ręka zostaje mi z tyłu.

 

Dobre ćwiczenia na to są w kolekcji Miśki. Akurat dzień przed wyjazdem je oglądałem i się trochę dziwiłem...

Nastąpiło ostre wzmocnienie informacji, bo pierwsze słowa trenera, to ręce do przodu, węziej i nie zostawiaj z tyłu ręki po wbiciu kijka... :)

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jest już po finałach Mistrzostw Polski Amatorów w SL.

 

No i pojechałem po swojemu :)

Pierwszy przejazd, złapałem tyczkę i wypięła mi narta.

Ambitnie podszedłem i się wpiąłem.

Jadąc na dół zabrałem zgubiony kijek. :)

 

W drugim przejeździe , drugi czas przejazdu.

 

Już obiecałem konkurentom, że w przyszłym sezonie lekko nie będą mieli.

W końcu jestem, młody, zdolny, rozwojowy i z ogromną wyobraźnią.  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Mieliście na pewno fajną zabawę. Można jej nieco pozazdrościć. Ale niestety panowie jesteście za wolni. Wasze ciała przechodzą z jednego układu w drugi w czasie nieskończenie wielkim. Tu nie pomoże żadne skracanie kijków,  wychylenie do przodu itp. Biegacie setkę w 20 sekund.  Może się urwie jedną sekundę od czasu poprawnego przejazdu. Dołoży wam dziewięcioletnia dziewczynka, która wg. trenera robi masę błędów. Ale warto się łudzić. Wiem to po sobie.

 

Pozdrawiam z sercem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Mieliście na pewno fajną zabawę. Można jej nieco pozazdrościć. Ale niestety panowie jesteście za wolni. Wasze ciała przechodzą z jednego układu w drugi w czasie nieskończenie wielkim. Tu nie pomoże żadne skracanie kijków,  wychylenie do przodu itp. Biegacie setkę w 20 sekund.  Może się urwie jedną sekundę od czasu poprawnego przejazdu. Dołoży wam dziewięcioletnia dziewczynka, która wg. trenera robi masę błędów. Ale warto się łudzić. Wiem to po sobie.

 

Pozdrawiam z sercem

 

 

Być może masz dużo racji.

Jednak końcowym stwierdzeniem " Wiem po sobie"  pokazujesz, że w swoim mniemaniu jesteś dobrym narciarzem.

Skonfrontuj się na tyczkach z rówieśnikami i wtedy może okazać się , że odniesienie do dziewięciolatki dotyczy tylko Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Ciężko będzie się skonfrontować. Bo trudno będzie znaleźć takich, bez przeszłości zawodniczej, aby było uczciwie w stosunku do mnie. Na pewno dotyczy to mnie, jeśli chodzi o tę dziewięciolatkę. Osobiście stawiam jeszcze na dwa lata mniej.

 

Oglądałem nie tak dawno szwajcarski film, dokument. Sprawa dotyczyła wyjścia na Everest. Zrobiono przyjemność członkom ekspedycji z przed pięćdziesięciu laty. Byli wtedy młodymi chłopakami, tak do trzydziestki. Teraz czworo z tej ekspedycji, starsi,  siwi panowie przylecieli samolotem do Lukli, skąd kilka dni do bazy pod Everestem. Pięćdziesiąt lat wcześniej karawana trwała dwa tygodnie.

 

Byłem ciekaw, jak będzie dalej. Szli sobie na luzie, z kijkami. Resztę nieśli tragarze. Pierwszy wysiadł po kilku dniach na wysokości 3600(baza pod Everestem(5300 m). Drugiego zabrał helikopter w dół(bo coś z serduchem) z wysokości 4,5 km. Ostatni dotarł z trudem na wysokość nieco powyżej bazy i tylko na to go było stać. Na pewno po wyjściu na szczyt Ewerestu(były ciągle przebitki z wyprawy) nie lenili się i nie spędzali życia przy biurku. Wyciągnij sobie, proszę, wniosek na własne potrzeby. Oczywiście życzę Ci jak najlepiej w życiu. Emil Allais(francuski mistrz przedwojenny) jeździł na nartach(jak nie wiem), gdy miał 95 lat.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Ciężko będzie się skonfrontować. Bo trudno będzie znaleźć takich, bez przeszłości zawodniczej, aby było uczciwie w stosunku do mnie.

 

 

 

Nie rozumiem.

Byłeś zawodnikiem czy nie byłeś?

 

Nie ma to jednak żadnego znaczenia.

W amatorskich zawodach określone są grupy wiekowe.

Z definicji jesteś gdzieś przypisany. ( ja startowałem w 56+ i nigdy nie jeździłem zawodniczo)

Jeśli od pięciu lat nie masz licencji FIS to możesz jeździć. Nie ma problemu.

 

Dalej uważam, że jeśli leją Cię dziewięciolatki to zwyczajnie , słabo jeździsz.

 

Twój długi przypis o wolności organizmu ma nijakie znaczenie.

Narciarski SL trwa najwyżej 80 sekund i jest dyscypliną TECHNICZNĄ.

 

Dawaj tę dziewięciolatkę która mnie złoi w SL lub GS a ufunduję dla niej sportowe stypendium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 60 czas biegnie 2x szybciej a sprawność również spada 2 x szybciej. Można to spowolnić treningiem, umiejętnościami, również tymi pozostałymi z poprzednich lat i dalej loic nastolatków ale fizjologia jest nieublagana. Wytreowani 20 latkowie mają fory..... :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał.

Fascynuje mnie to, że na amatorskich zawodach nie 20-25-cio latkowie mają najlepsze czasy.

Zawsze najmocniejsi są starsi.

Najlepiej jeżdżą 28-35 letni narciarze.

wytlumaczenie proste - zwykle byli zawodnicy, ktorzy jeszcze nie utyli i nie zapili sie albo zadymili. im starsi tym bardziej istotna jest wydolnosc, polaczona z technika. i wytrwalosc  - Jurek - jezeli dozyjesz 90-tki na nartach, to maz duze szanse wygrac........................ :) :) ....ja tez

 

BTW - porownaj sobie te zdjecia, ktore Ci wyslalem kilka dni temu, a sylwetke ludzi w tych slalomach...........ciekaw jestem  wnioskow porownawczych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba.

Większość to instruktorzy narciarscy z zacięciem sportowym.

Trzeba jednak przyznać, że konkurencją dla siebie był ok. 25-letni były zawodnik ( od pięciu lat bez licencji FIS)

Chyba ok. 2,5 sek w każdym przejeździe poniżej drugiego miejsca.

 

Dodam jeszcze coś odnośnie komórkowych nart dla amatorów które rzekomo zabijają i mało kto może i ma prawo na nich jeździć.

Wczoraj, moja 12-sto letnia córka Nina ( 155 wzrostu, waga 42 kg ) jeździła na dorosłej damskiej komórze SL 155cm. ( widziałem jednego faceta który startował w zawodach na tej długości)

To prawie takie narty na jakich jeżdżą wytrenowane i mocne zawodniczki w Pucharze Świata.

Żadnych problemów. Twierdziła, że jeździ jej się fajnie a nawet lepiej niż na własnych nartach.

Rzeczywiście z zewnątrz nie dość ,że nie było widać żadnych problemów to można było dostrzec większą pewność poruszania się po stoku.

Wszystko na raczej stromej górce  Polczakówka w Rabce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Oczywiście, że słabo! Ja nie mam oporów się do tego przyznać, jak komuś sprawi to przyjemność. Ja lubię  narty dla nart, ruchu w górach. I tylko mnie ostatnio więzadło rzepki zmartwiło, że będą być może kłopoty i zostanie mi powolne ślizganie na śladówkach. Ale jest światełko w tunelu i być może jeszcze kilka dni zaliczę w tym sezonie. Napisałem, że życzę Ci wszystkiego najlepszego na nartach. Sukcesów sportowych, nawet grubo po osiemdziesiątce. Niemniej powinieneś głębiej się zastanowić na historią zdobywców Ewerestu. I mniej się denerwować.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie... mogę tylko na nie (nich) popatrzeć, nawet nie czerpać bo za duża przepaść nas dzieli. Kiedy ja ledwo stałem na dwóch nartach Tomek jeździł dla treningu na jednej. Tym większy szacun dla Ciebie że znalazłeś się wśród moich wzorców narciarskich, dosłownie - swoim czasem (z 2p.) rozdzieliłeś Tomka i Anię.  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Niemniej powinieneś głębiej się zastanowić na historią zdobywców Ewerestu. 

 

Krótko i na temat:

 

http://wiadomosci.wp...,wiadomosc.html

 

Jak pisał Jurek, narty są sportem technicznym, więc sprawa wygląda inaczej. Na plus dla emerytów działa doświadczenie i technika. Na minus szybkość, która z wiekiem spada dość mocno. Jeśli chodzi o siłę i wydolność to spadają już one w umiarkowanym stopniu jeśli ktoś ćwiczy.

 

Jeśli chodzi o wysiłki stricte wytrzymałościowe to jest to najłatwiejsza dla emerytów konkurencja. Wytrzymałość na wielogodzinny wysiłek u trenujących praktycznie nie spada do pewnego wieku. Przykładem mogą być zwycięstwa Marco Olmo w UTMB (bieg górski 166km i 9600m przewyższenia, ukończył jako pierwszy z czasem ok. 21h  w wieku 60 lat) Starsi też radzą sobie nieźle. Rekord świata w maratonie 70+ wynosi poniżej 3h. To już poziom niby amatorski ale dalej bardzo wysoki.

 

 

A wracając do Harendy to  w ten weekend walczyłem o życie na SL tu rozstawionym. Tyki stały pod krzesłem od połowy stoku. Mimo moich usilnych starań traciłem do gumiarzy od 3 do 4,5s a żaden z nich nie mógł się równać z Filipem. Do niego realnie straciłbym co najmniej 6-7s na 30s trasie. By osiągnąć te 1.5s straty, które pokazał Jurek po jednym dniu, potrzebowałbym kilku lat regularnych treningów a i to mogłoby nie wystarczyć. Jak więc widać, sam młody wiek nie wystarczy by konkurować z "dziadkami".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Ruszyłem jakiś bolesny punkt. I po co te wyjaśnienia. Że ktoś w pewnym wieku pobił jakiś rekord. Ja też o tym wiem i wiem, że ktoś wygrał w Totolotka. Należy się cieszyć, że się ma formę jeździ świetnie. Nie napisałem ,że "harpia" jechał beznadziejnie. Ja na te lata, które podał, to jeździ jako amator znakomicie(przynajmniej z tego co widziałem na filmie). O dziewięciolatce myślałem, bo ktoś na forum napisał, że mu dołożyła. A może miałem w głowie Shifrin. Przecież w wieku dziewięciu, dziesięciu lat musiała nieźle wymiatać na amerykańskich stokach, skoro tak wysoko zaszła po paru latach od tego wieku. Teraz co chwila w PŚ ktoś tam wyskakuje, który ledwo co dojrzał. Tak więc co raz częściej będą się zdarzać dziewięciolatki i nieco starsze, które dołożą mistrzom. Więcej luzu! 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...