Skocz do zawartości

Jazda na krawędziach/carvingowa - porady


alvaro99

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć

Mitku, ciągle się nie rozumiemy:confused:Spróbuję jeszcze raz wyłożyć o co mi chodzi. Najpierw o odciążeniu, dojdzie do niego jeśli w górę pójdzie twój środek masy, w ĆWICZENIU góra ( od pasa ) ciała nie jest angażowana, tylko krótki ruch nóg w celu poderwania nart. To wstęp do kompensacji a nie nauka odciążenia w górę. Dalej, ktoś kto już wie jak czysto zmienić krawędzie i jak utrzymac balans podczas jazdy na nich ten bez większych trudności pojedzie skrętem "szuranym", odwrotnie ta prawidłowośc nie działa, trzeba najpierw wymazać stare odruchy z pamięci mięśniowej, potem nauczyć zmiany krawędzi jako osobnej umiejetności ( tipping ), i temu służy ĆWICZENIE o którym mówimy, jak też wiele innych. Jeszcze raz powtórzę: cały proces nauki PRAWIDŁOWEGO krawędziowania i balansu jest dosyć trudny i czasochłonny, najpierw, jak pisał Tom ćwiczenia stacjonarne na sucho, potem to samo na śniegu, potem podczas jazdy. Z moich obserwacji wynika że nie warto iść na skróty, trzeba spokojnie i po kolei przerobić wszystkie wprawki i ćwiczenia, nawet jeśli wydają się łatwe i niepoważne. Czysta zmiana krawędzi ( tipping ) to podstawa techniki, od weekendowego amatora po zawodowca z PŚ.

Jest to wtakim razie ćwiczenie, ktore przez samo swoje skomplikowanie udowadnia swoją zbędność. Sam do jazdy skretem cietym dochodziłem - podobnie jak ty parę lat, na nartach 198 czy 205 i z taliowaniem 40-50 metrów nie jest to łatwe przyznaję. Dodatkowo utrudnia ten proces dochodzenie do niego samemu. Obecnie nie uważam tego za proces trudny ponieważ mamy narty radyklanie taliowane które nam to znacznie ułatwiają. Dyskusja jest dośc dziwna bo z jednej strony piszecie o "szybkiej" czy też "jak najszybszej zmianie krawędzi" z drugiej opisujecie ćwiczenia i zachowanie ludzi, ktorzy nie mają pojęcia o jeździe na nartach (jazda po łuku to podstawowy element jazdy na nartach. Faza sterowania skrętem była podstawą zawsze nie tylko w "carvingu". Nagle pojawiają sie odniesienia do jazdy zawodniczej i idiotyczne stwierdxzenia że skret wyczynowy polega na zmianie krawędzi w powietrzu. W jeździe wyczynowej i w każdej zaawansowanej jeździe na nartach kluczem jest trzymanie nart na śniegu ( nie mówimy o balecie, aerials i tego typu zabawach) Jezli ktoś twierdzi inaczej to po prostu sie na nartch nie zna i koniec. To, że Berger czy ktokolwiek jeździ z pancernym odciążeniem lub nie do końca potrafi skompensować siłę wyrzucającą wynika z jego niedoskonałości, zamierzonej techniki, lub innych względów ale na pewno nie jest tym o co chodzi w narciarstwie na wysokim poziomie. Na nartach się jeździ nie lata. Tez uwielbiam lecieć w nieważki stanie a gdy jest to w skręcie jest po prostu fabtastyczne ale nie jest to jazda wyczynowa czy sportowa tylko fajna zabawa. Niektóre posty brzmią tak jakby ktoś oglądał filmy i czytał książki ale wogólem nie znał tych spraw z autopsji - wtedy dyskusja nie ma sensu po prostu. Serdecznie pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 85
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Sposób Niko jak najbardziej się sprawdza :) U mnie najgorsze było wytrwanie w fazie szybko-szybko-szybko. Z reguły opuszczałam to ostatnie szybko i tym samym ścinałam za bardzo skręt, nie jechałam po łuku. A dzięki temu ćwiczeniu łuki zaczęły w końcu wyglądać tak, jak powinny :) Ten sposób ćwiczyłam i polecam :) Górna narta lekko dotyka podłoża. Dzięki temu można poprawić jej ustawienie tak, aby była równoległa do dolnej a jednocześnie mamy tą pewność, że ciężar jest na narcie dolnej- czyli tak, jak być powinno :)

Wszystkim początkującym zwracam uwagę na spostrzeżenia Myszki 81. Problemem narciarzy jest jazda w linii spadku, dlatego "paskudzą skret. Myszka nie potrzebowała specjalnych ćwiczen, miała za zadanie wytrzymać psychicznie jazdę w linii spadku. Oczywiscie , trzeba jej było pomóc. Jak to robiłem , zamilczę (aby nie prowokować do zacieklych dyskusji) .Ja narciarza uczę ruchu SWOIM ruchem. Jest to najkrótsza droga do nauki i doskonalenia jazdy. Dziś (06.01) przekonałem kilku jak nalezy wprowadzać narty na krawędz. Musiałem najpierw zniechęcić ich do nadużywania krawędzi. Okazalo się, że na miękkim, potem rozjeżdzonym sniegu do małych muld , można jechać na narcie slalomowej skręty gigantowe, okazało sie że można na płaskim, wykonując króciutkie skrety a'la śmig, jechać szybciej od tych co jadą na wprost. Można to osiągnąć utrzymując stały kontakt ze śniegiem . Jak? Własnie przez subtelny tipping , przez ruchy tułowiem które czynią ,ze narty ciągle "pieszczą" stok a nie ryją go. To trochę jak porównanie poruszania się Gołoty (nawet w tancu :D) z ninją. Kazde oderwanie obu nart to barbarzyństwo w skręcie, ale uczynienie, że niosa one, przykladowo, 10% naszej wagi czyni cuda. Wykonamy wszystko co potrzeba do poruszaniu się po stoku miekko, finezyjnie , tanecznie . A Myszka własnie do tego jest przygotowywana. Najpierw prowadzenie górnej narty .ELASTYCZNIE, po sniegu .Ona jest najważniejsza, ona jest czujnikiem informującym ciało po czym jedziemy. Dolna powinna natychmiast iść w slad za górna (z wyczuwaniem sniegu). To górna narta pomaga nam w utrzymaniu równowagi na krawedzi dolnej narty. Kazdą nierównośc powinniśmy czuć od palcy nogi górnej. No dość tych pieszczot. Zakładajcie narty i szukajcie tego LUZU na nartach. Dodam,że idealnie jest , gdy nasza górna noga naciska na snieg tylko swoim cięzarem (5-8kg). Można to zrozumieć jak staniemy na jednej nodze i tylko podeprzemy się drugą nogą. Noga na której stoimy nie ma napiętych mięśni, utrzymuje nas w stabilnym połozeniu. Noga którą sie podpieramy jest swobodna i lużna. I o to właśnie chodzi. Dokładnie to powinniśmy czuć na nartach. Wtedy wejscie do skretu wyjdzie samo (no, prawie samo):) Bo skręty to tylko PRZECHODZENIE Z NOGI NA NOGĘ. Czyli w odpowiednim momencie przejscie z dolnej na górną , przy zdecydowanym zamiarze wprowadzania nart w linię spadku. Ważne jest MYŚLENIE o ruchu a nie składanie elementow tego ruchu. Dlatego dzieciom to wychodzi łatwiej. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name='niko130']Ważne jest MYŚLENIE o ruchu [QUOTE] Słuszna uwaga Niko. Weżmy na przykład Tipping. Możemy o nim myśleć na dwa sposoby: 1 - wciskanie krawędzi ( dostokowych ) nart w śnieg 2 - uniesienie krawędzi ( odstokowych ) nart ponad śnieg Myślenie wg konceptu 1 spowoduje że trudniej będzie uzyskać wysoki kąt zakrawędziowania, narta będzie miała tendencję do uślizgu i trudniej będzie balansować na jej krawędzi. Myślenie wg punktu 2 spowoduje powstanie obrazu balansowania na krawędzi narty ponad śniegiem, a o to właśnie nam chodzi. I jeszcze jedno, jadąc na krawędziach staram się myśleć że sunę na bocznej części krawędzi dostokowej. Wypróbowałem te mentalne sztuczki - nawet pomagają:cool:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jadąc na krawędziach staram się myśleć że sunę na bocznej części krawędzi dostokowej

Bardzo właściwe reagowanie, ja słowo "myślenie " zastąpiłbym - wyobrażenie. Ja podobnie , tę samą czynność określam , że mam wrażenie cięcia krawędziami. Wiesz dobrze jak tego typu skróty myślowe wprowadzają łatwość porozumiewania się. Chcę w tym miejscu podziękować , że otworzyłeś sie na dyskusję a nie na mentorowanie prawd. Masz jako odbiorców też takich biedaków jak ja, gdzie przemawia do mnie ruch sprawdzony na stoku, a nie prawdy głoszone na papierze. Twoje i Toma uwagi przeniosłem w działanie praktyczne. Powiem , krótko. Było warto. Pozdrawiam! Powinniśmy spotkać się na stoku.:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !!! Sledzę ten wątek(i nie tylko ten) od poczatku i choć ja tutaj nic nie wniose ,ale chciałam sie podzielic takim spostrzeżeniem i podziekować dzieki temu postowi

Alvaro99 Długie łuki osiąga się cały czas utrzymując nartę w skręcie. Pomaga w tym wyobrażenie sobie jazdy dwu fazowe (nie chodzi o fazy skrętu). pierwsza faza to WOLNO-WOLNO-WOLNO, druga SZYBKO-SZYBKO-SZYBKO. Pierwsza przypada w jeżdzie po skosie a druga po linii spadku. Cwiczenie polega na powtarzaniu wolno.... i szybko....... i wykonywaniu tego. Co osiągniesz. Wymuszenie i wytrwanie dluższej jazdy w linii spadku Opanowanie dlugich skrętów ,to dopiero otwaracie furtki do dalszych rozmów na temat jazdy na krawędziach. Pewnie ten sposób nie przypadnie do gustu Wam. Proszę tu o wsparcie tych , którym właśnie TO pomogło. Nie będe tu wywoływał nikogo, ale gdybyś Ty Myszko...... Pozdrawiam!.

i

Problemem narciarzy jest jazda w linii spadku, dlatego "paskudzą skret.

i spostrzeżeniom Myszki która Niko przywołałes do odpowiedzi;) spojrzałam na swoja jazde jeszcze raz przed sezonem zeby wiedziec nad czym popracowac i znalazłam (mam nadzieje ze dobrze) właśnie tego u mnie brakuje "szybko, szybko, szybko" brakuje tego jak napisała Myszka ostatniego a może nawet dwóch "szybko". Dlaczego o tym pisze akurat tu (nie chce absolutnie przenosic swojego postu) Chodzi mi o fakt ,ze dzieki takim tematom i Waszym rozbieraniem na częsci jazdy na nartach dotarło do mnie co pisaliście mi z Fredowskim wydłuz skręt no to wydłużałam-tak mi sie wydawało a ja go tylko poszerzałam!(wolno ,wolno ,wolno) Jesli dobrze myślę to jak tylko uda mi sie pojechac na narty to mam nadzieje ,ze wiem wreszcie jak wydłużyc ten skręt. Czy dobrze myślę wolno ,wolno,wolno-to szerokość naszego skrętu a szybko,szybko,szybko to długość(wdzłuz linii spadku)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Jest to wtakim razie ćwiczenie, ktore przez samo swoje skomplikowanie udowadnia swoją zbędność. Sam do jazdy skretem cietym dochodziłem - podobnie jak ty parę lat, na nartach 198 czy 205 i z taliowaniem 40-50 metrów nie jest to łatwe przyznaję. Dodatkowo utrudnia ten proces dochodzenie do niego samemu. Obecnie nie uważam tego za proces trudny ponieważ mamy narty radyklanie taliowane które nam to znacznie ułatwiają. Dyskusja jest dośc dziwna bo z jednej strony piszecie o "szybkiej" czy też "jak najszybszej zmianie krawędzi" z drugiej opisujecie ćwiczenia i zachowanie ludzi, ktorzy nie mają pojęcia o jeździe na nartach (jazda po łuku to podstawowy element jazdy na nartach. Faza sterowania skrętem była podstawą zawsze nie tylko w "carvingu". Nagle pojawiają sie odniesienia do jazdy zawodniczej i idiotyczne stwierdxzenia że skret wyczynowy polega na zmianie krawędzi w powietrzu. W jeździe wyczynowej i w każdej zaawansowanej jeździe na nartach kluczem jest trzymanie nart na śniegu ( nie mówimy o balecie, aerials i tego typu zabawach) Jezli ktoś twierdzi inaczej to po prostu sie na nartch nie zna i koniec. To, że Berger czy ktokolwiek jeździ z pancernym odciążeniem lub nie do końca potrafi skompensować siłę wyrzucającą wynika z jego niedoskonałości, zamierzonej techniki, lub innych względów ale na pewno nie jest tym o co chodzi w narciarstwie na wysokim poziomie. Na nartach się jeździ nie lata. Tez uwielbiam lecieć w nieważki stanie a gdy jest to w skręcie jest po prostu fabtastyczne ale nie jest to jazda wyczynowa czy sportowa tylko fajna zabawa. Niektóre posty brzmią tak jakby ktoś oglądał filmy i czytał książki ale wogólem nie znał tych spraw z autopsji - wtedy dyskusja nie ma sensu po prostu. Serdecznie pozdrawiam

Witam, Mitku, mimo wszystko uważam, że nie do końca się zrozumieliśmy. Szkoda, że nie możemy razem spotkać się na stoku i sobie to wszystko pokazać i wyjaśnić w praktyce na gorąco. Mimo wszystko zachęcam do spróbowania w formie zabawy tego, o czym pisze niko, Lobo i czasami ja w tym temacie. Jak stwierdzisz, że to kicha i lipa - ja na pewno się nie pogniewam. Nie znoszę fundamentalizmu, także w narciarstwie, to że ja uważam, że coś jest dobre nie oznacza że Ty także musisz tak uważać. I jestem pewien, że dużo mógłbym się nauczy również od Ciebie. Pozdrawiam. Tom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- to też jest carving czy już balet?

Carving to jazda na krawędziach, balet to jazda najczęsciej na jednej nodze, druga wspomaga tworzenie figur (pozycja ciała +kreslone krzywe nartami). A jazda z filmu to normalny avalement. Taką ewolucję uczyłem sie na nartach wąskich w latach 80-tych. Doskonały sposób na pokonywanie garbów (nie mylić z jazdą w muldach). Podstawowym elementem jest "chłoniecie stóp" i zmiana położenia "środka ciężkości" w granicach palce-pięta. Aby wykonać "delfina" wystarczy w momencie odchylenia na pięty (jesteśmy w skręcie)wykonać szybkie zejscie w dół. To pozwala bardzo dynamicznie, szybko wyjść w górę, ale nie wychodzimy calym ciałem tylko wykonujemy gdy "chłoniecie" stóp . Wybija nas , w locie przenosimy środek cieżkosci na palce (ta korelacja czasowa nieco różni się od jazdy na garbach) . W delfinie nie ma tak dużej pracy tułowiem, tułów musi być w odchyleniu, bo inaczej wykonam kompensację.. Stopy muszą być bardzo , ale to bardzo lużne, aby pod ciężarem narty pozwalały na MIĘKKIE opadanie od dziobów, Wprowadzenie takim "wsliznięciem" nart na krawędzie daje natychmiastową reakcję ze sniegiem , która stanowi początek już następnego skretu. Czytający wcześniejsze posty bedą zdziwieni zmianą mego stanowiska co do skocznego wejscia w skret. To jest zupełnie inna ewolucja. W tym delfinie chodzi o taki ruch jaki mamy na batucie (batut ma cżestotliwośc drgan i musimy się z nią zgrać). Przy pojedynczych skokach ja sobie na pewno poradzę , ale przeciętny narciarz przy zeskoku i wejsciu na krawędzie nie potrafi wyczuć właściwy synchronizm miedzy nartami, ciałem i śniegiem. Fotki mówią wszystko. Pierwsze dwie to "wysuwanie stóp" lub "wcięcie"jeśli narta będzie na krawędzi. Taki ruch ( a nie kąty ostrzenia) decyduje jak pojadę na lodzie. Ale do tego musi być własciwy układ. cats-crop.jpg

Załączone miniatury

  • cats-crop.jpg
  • cats-crop.jpg
  • cats-crop.jpg
  • cats-crop.jpg
  • cats-crop.jpg
  • cats-crop.jpg

Użytkownik niko130 edytował ten post 07 styczeń 2012 - 15:53

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sally67 Cieszy mnie, że nadal myślisz o technice. Sposób na szybko....wolno.....otworzył nie jednemu drogę do znaczących postępów. To jest taka róznica jak między podstawówką a liceum. Dobrze kumasz. Wolno.....to jazda w której poprawiasz równowagę , powoli przenosisz cięzar na nartę górną (za chwilę dolną). PRZENOSISZ! Bo tak do końca to na nia nie powinnaś wchodzić. Jest to raczej kiwniecie ciała w kierunku górnej (a tak naprawdę na paluszek), i ustawieniu ciała w kierunku gdzie chcesz jechać. Gdy to wykonasz dobrze to narty przyjmą płaskie położenie. Zacznie się proces kierowania się nart (samoistnie )dziobami "do dołu". To jest moment gdzie powinnaś całym ciężarem ciała przejsc na nartę JUŻ TĄ NOWĄ DOLNĄ. To będzie czasowo na poziomie pierwszej "szybko". To już czas najwyższy aby lekko przejsc na krawędzie. Poczujesz działanie siły bezwładności . Ona chce wyrzucić ciało poza łuk. Zaczynasz pogłębiać pochylenie się do środka skrętu (na razie w sposób dowolny). Jesli utrzymujesz równowagę w łuku to ciało utrzyma sie cały czas na nodze dolnej. Proces zwiększania krawędzi trwa do przeciecia linii spadku ( tak naprawdę to za długo), ale dla ogarnięcia się tak własnie rób. Co dalej zrobisz ze skretem zależy od Twojej predyspozycji. Jak za szybko to przeciągnij skret (dlużej jazda na dolnej). Będziesz miała więcej czasu na ogarnięcie się. Ręce są bardzo ważne , na razie wykorzystuj je tylko do utrzymania równowagi . To może wyglądać nie ładnie. To nie ważne. Potem je poprawisz. Itd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Witam, Mitku, mimo wszystko uważam, że nie do końca się zrozumieliśmy. Szkoda, że nie możemy razem spotkać się na stoku i sobie to wszystko pokazać i wyjaśnić w praktyce na gorąco. Mimo wszystko zachęcam do spróbowania w formie zabawy tego, o czym pisze niko, Lobo i czasami ja w tym temacie. Jak stwierdzisz, że to kicha i lipa - ja na pewno się nie pogniewam. Nie znoszę fundamentalizmu, także w narciarstwie, to że ja uważam, że coś jest dobre nie oznacza że Ty także musisz tak uważać. I jestem pewien, że dużo mógłbym się nauczy również od Ciebie. Pozdrawiam. Tom

Dzieki Tomku - również z przyjemnością bym się spotkał. Chcialem Cie zapewnić, że próbowałem na nartach bardzo wiele i nadzwyczja rzadko piszę o czymś czego nie doświadczyłem. Przez prawie 10 lat jeździeł praktycznie wyłącznie balet na nartach i zapewniam, że nia ma lepszej szkoły o rby przeróżnych narciarskich nowości, slepych ścieżek i odchylonych pomysłów. Jestem zdecydowanym zwolennikiem zabawy jazdą i zabawy w jeździe natomiast zdecydowanym przeciwnikiem żmudnego ćwiczenia i ćwiczeń dla idei. Uważam, też żę żmudne ćwiczenie techniki w narciarstwie amatorskim nie ma sensu większego. Technika wchodzić powinna w krew z jazdą i taktyką i widać gołym okiem po swobodzie ruchów i zachować kto jest wyksztalcony poprzez jazdę a kto poprzez żmudne ćwiczenie. Byc możę ztego właśnie względu - bardziej filozofii nauki narciarstwa - nie do końca możemy się dogadać co nie znanczy, że mamy się nielubić. Właśnie podczas wymiany rózniących się czasami skarjnych poglądów możepowstac coś fajnego i nowego. Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem na stoku w Grunikach i postanowiłem sie przyłożyć do tych krawędzi :) Ogólnie bardzo dużo dało mi przygotowanie merytoryczne ze strony: http://www.szkolacar...id=91&Itemid=80 Oraz znakomity filmik z ćwiczeniami ze strony: http://chomikuj.pl/c...Narty - carving Materiał - Zieleniec Narty.mpg Próbowałem wykonywać skręt na narcie dolnej podnosząc nartę górną - wychodziło o dziwo w miarę. Bardzo ważne w tym elemencie jest wyczucie docisku narty - trzeba docisnąć równomiernie, tak aby i przód i tył narty wycinał promień R koła. Natomiast zauważyłem taką anomalię - pomimo tego, że skręt na jednej narcie (dolnej) nie wychodził mi do końca (lekki uślizg), to jak wykonywałem skręt na dwóch nartach przy pewnej prędkości + odpowiednim balansie to krawędzie zawsze trzymała i nie powodowała uślizgu. Czułem się po prostu swobodniej przy dwóch nartach. Może trochę przerysowałem temat, że kompletnie mi nic nie wychodzi i cały czas się uślizguję. Wczoraj było zdecydowanie lepiej, krawędzie piły stok. Aczkolwiek stok nie należy do niczego trudnego no ale na czymś naukę trzeba zacząć :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem wykonywać skręt na narcie dolnej podnosząc nartę górną - wychodziło o dziwo w miarę. Bardzo ważne w tym elemencie jest wyczucie docisku narty - trzeba docisnąć równomiernie, tak aby i przód i tył narty wycinał promień R koła. Natomiast zauważyłem taką anomalię - pomimo tego, że skręt na jednej narcie (dolnej) nie wychodził mi do końca (lekki uślizg), to jak wykonywałem skręt na dwóch nartach przy pewnej prędkości + odpowiednim balansie to krawędzie zawsze trzymała i nie powodowała uślizgu. Czułem się po prostu swobodniej przy dwóch nartach.

Jak najbardziej prawidłowo. Jazdę z podniesieniem narty należy traktować jako ćwiczenie (i to dość trudne). Jazda na obu, gdzie jest obciążenie dolnej (80%), jest jak najbardziej wskazane. Proszę spróbować jazdę na dolnej z prowadzeniem narty górnej z podparciem z silą ciężaru narty+ ciężar opuszczonej na snieg nogi (ca 10-12kg). Noga ma pełną swobodę, brak wszelkich napięć. Praktycznie jednak będzie nieco inaczej. Będzie ona przejmowała momentami obciązenie większe/mniejsze utrzymując bardziej stabilne (stały ciężar) działanie dolnej narty. Czyli narta będzie miała mniejsze drgania. Skręt będzie spokojniejszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie filmiku z Zieleńca i jazdy na jednej narcie z 2min 50 sek, to od siebie powiem,bo bardzo lubię i często tak jeżdzę. Warto próbować tak ćwiczyć ,bo w takich skrętach dajemy narcie jechać swoim promieniem,mamy lepsze czucie narty, o czym często pisze Niko. A to owocuje w miękkiej jezdzie na krawędziach w trudniejszych warunkach. Bez zbytniej agresii i parciu do przodu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteście niesamowici :) Dzięki Wam (starym użytkownikom z ilością postów 1000+) to forum w dyskusji przypomina stare dobre małżeństwo podczas kłótni. Z góry wiadomo kto jakich argumentów użyje i co powie. Wiadomo, że jak chodzi o zmianę nart z ołówków na te krótsze i o dużym promieniu skrętu to Mitek napisze: "Sprawa jest dośc prosta i narta nie ma tu nic do tego. Jeżli dobrze jeździłbyś na narcie nietaliowanej na taliowanej byłoby jedynie łatwiej". Mając na uwadze własne doświadczenia czyli po dwudziestu paru sezonach na ołówkach cztery sezony temu zmiana na krótkie o małym promieniu skrętu, a w między czasie kilkuletnia przerwa i operacja kręgosłupa nie zgadzam się z tym poglądem i zdecydowanie bliższy jest mi sposób myślenia TomKura czy Lobo. Ale to w sumie nie istotne i nie warto o tym pisać. Najważniejsze jest aby dużo jeździć, bo suche ćwiczenia raczej niewiele dają (moje doświadczenie). Kondycja i siła mięśni i owszem na siłowni i w domu ale technika na stoku. W ćwiczenia sucho nie wierzę zwłaszcza, że masz nawyki na ołówkach. Podobnie z filmikami popatrzeć można ale to nie przenosi się na własną technikę, co wypracujesz na stoku z dobrym instruktorem to Twoje. A łatwo nie jest (w moim przypadku) ale naprawdę warto. Uświadomienie sobie, że krawędzie nart służą do przyspieszania a nie hamowania to jest przewrót kopernikański a ile radości:) Powodzenia i wytrwałości życzę. Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem z żona po dwu dniach jazdy w Lubomierzu. W Koninkach mam książkę Harba "Essentials...". Żona się śmieje, że znam ją na pamięć. Wieczorem, patrząc na cały oświetlony stok z Tobołowa, który straszy zwierzęta w parku, swoją iluminacją, czytam Harba przed jutrzejszą jazdą. Co by tam poćwiczyć. A na stoku dzisiaj(niedziela) mgła, stok zryty, bo nie jeździli ratrakiem, za mało śniegu i ta mizerną warstwę gąsienice by zupełnie załatwiły. Zbiornik na wodę, wyłożony folią - pusty. Jesień była sucha i nie mają czym śnieżyć. W nocy spadło z dziesięć centymetrów świeżego, ciężkiego śniegu. Powierzchnia stoku zamazana. Gdzie górka i gdzie zagłębienie, czy bardziej zlodzone miejsce, to się czuje pod nartami, gdy się wjedzie na nie. Stok jest taki sobie -170 m różnicy poziomów, długość 700 m. Przy dobrym równym śniegu można zjechać szusem z pewnym kłopotem w wyhamowaniu na dole. Po co ja to napisałem. Ano po to by przybliżyć tzw. normalkę na której będę ćwiczył Harba. Mam go ćwiczyć tu i teraz. Bo interesuje mnie w miarę szybka jazda w takich warunkach. Narty powinny jechać idealnie, prawie bez wysiłku, płynnie. I tak by pojechały, gdy stok był gładziutki z fajnym śniegiem, słoneczko. I tak mi jadą wtedy. Bo tu jeździłem wiele razy. Żona mówi, że po mnie nie widać, że coś nie było tak, że jest dobrze. Jak jest to ja wiem. Narty szarpią, za mało się kleją do śniegu. W jednym miejscu brak nieco kompensacji w drugim "dekompensacji". Przepuszczam skręty i je wydłużam, bo nie mam w pewnym momencie siły. Znacznie lepiej wygląda jazda, gdy po pewnym czasie zrobię sobie półgodzinną przerwę i zjem coś ciepłego. Wtedy moja technika dostaje kopa. Ale narastające zmęczenie przywraca mnie do rzeczywistości. Jaki jest morał dla mnie z tej powiastki. Trzeba jeździć świetnie technicznie. Najpierw opanować w miarę porządnie technikę na gładkim stoku. Potem doskonalić ją w coraz gorszych i gorszych warunkach. Następnie mieć zawsze świetną kondycję, nie starzeć się, nie sztywnieć, mieć orle oczy, które wszystko zobaczą. Każdą nierówność na śniegu. Najmniej ważne są przy tym narty, bo w takich warunkach jak opisałem na początku, jedzie narciarz a nie cudowna narta. Wtedy zostaje się demonstratorem na gładkim stoku i można napisać książkę – jak doskonale jeździć na nartach. Nie wrócę na pólko, by się doskonalić, bo nie mam do własnej jazdy większych zastrzeżeń, mimo że Niko znalazł by całą furę błędów. Tylko, że ich eliminowanie na pólku wniosły tyle co nic w takich realnych warunkach jw. Nie jestem naiwny, by w to wierzyć. Spróbuję błędy eliminować tu i teraz. I robię zresztą tak od lat. Będę czytał Harba i się zastanawiał, bo ciągle nie chcę przyjąć do wiadomości - stary, odpuść sobie, jeździsz świetnie w porównaniu do wieku. Właściwie to jest świetnie. Jeździ się swobodnie na nartach. Żaden cywilizowany stok nas nie przeraża. Jest się w górach. Co nam więcej potrzeba. Kaweczka, dla innego piwko. Ogladaliśmy transmisję z biegu Justyny w przerwie kondycyjnej w fajnej restauracyjce przy dolnej stacji wyciągu w Lubomierzu. Gdzie zdobywała na początku kariery wytrzymałość. Ano zapewne na Śnieżnicy. Podbiegała stokiem narciarskim oznaczonym czerwienią. Trzysta metrów do góry, ale w pionie. Tam też czasami biega. A Śnieżnica to tylko dwadzieścia kilkometrów z Lubomierza. To są tutejsze góry. Dziewczynę z małego grajdołka zna cały narciarski świat. Zgromadzeni bili brawo przy przekroczeniu przez nią linii mety. W takim momencie pierogi z borówkami, polane śmietanką smakuja podwójnie. I to też są narty. Może takie chwile są ważniejsze niż idealna technika. Ale będę jeszcze pracował nad nią. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to jest świetnie. Jeździ się swobodnie na nartach. Żaden cywilizowany stok nas nie przeraża. Jest się w górach. Co nam więcej potrzeba. Kaweczka, dla innego piwko.

Ja jeszcze dodam, że jest bardzo świetnie, bo kolano mi spuchło dopiero szóstego dnia grudniowego wyjazdu :) :) I ta woda "zeszła" z niego już po niecałych 2 tygodniach!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wrócę na pólko, by się doskonalić, bo nie mam do własnej jazdy większych zastrzeżeń, mimo że Niko znalazł by całą furę błędów

U siebie ich szukam przede wszystkim. Wczoraj (08.01) jeździłem w Zaclerze (Czechy). Stok wyśmienity. Początkowo płaski, stromszy i stromy (można nawet wjechać na sporą scianke 30*). Ćwiczyłem "szukanie prędkości". Narta w kazdym skręcie z optymalnym ustawieniem krawędzi. Na stromszym staralem sie utrzymac jazdę na krawędziach , bez utraty prędkości. W całym dniu (3 godz. jazdy) miałem dwa błędy. Jeden - wejscia na górną (ratowalem sie wypadem w bok), drugi - taktyczny. Pojechałem za blisko stojącej ,na środku stoku ,grupki narciarzy(skręt był wymuszony manewrem jadącego z dołu). Wiedząc ,że skret wybiorę zdecydowałem się na taki łuk. Byłem bardzo blisko (na centymetry przejechałem wzdłuż nart czecha) . Nie dotknąłem go (nawet kijkiem). Nie obyło się bez "przyjaznego gestu" jaki wykonał ów czech gdy podjeżdzałem wyciągiem. Złożył mi gratulacje za pomocą kijka, którego mocne machnięcie zatrzymało sie na moim ramieniu. Poczułem się winnym, nie próbowałem nawet z nim dyskutować. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć niefortunnej decyzji. Mogłem (i tak bedę robił ) wybierać skręt poniżej stojących narciarzy/a. W trakcie jazdy wykonywałem ćwiczenia wg wskazan H.H. Ale doszedłem do wniosku, że nie ma co ćwiczyć bo to jest oczywiste, bo ja tak po prostu jeżdżę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja szukam ciągle większego wychylenia w przód. Ciągle pojawiają się stare przyzwyczajenia. Ugięcie kolan, nacisk na języki butów, wymusza u mnie pewne siadanie na nartach. Efekt to niwelacja tego nacisku na języki. Niewiele potrzeba, bo nie uciekają mi nigdy narty, ale brakuje mi tych paru centymetrów, by pchnąć ten korpus do przodu. Muszę bardzie pilnować pewnego wyprostu korpusu z jednoczesnym odsyłaniem stóp do tyłu. Problem "siadanie" pojawia się głownie na stromszej części stok. Szczególnie , gdy jest zryty z muldami i nie widzę rzeźby śniegu. Druga rzecz to idealne wejście w skręt. Bez zmiany kierunku w którym celują narty, ale zmianą krawędzi. To wjechanie w skręt ma być bardzo płynne, gładkie. Trudniejsze jest przy nierównym śniegu i na większej stromiźnie, bo jest potrzebna większa szybkość. A tu narty drgają, odrywają się na jakieś tam tysięczne sekundy od śniegu. Gdy jego powierzchnia jest "zamazana" i oczy słabe(używam okularów do jazdy samochodem, ale nie na stok) to kłopot jest większy. Zmiana krawędzi przed linią spadku stoku na stromej jego części to sprawa ciągle do poprawy. Roboty narciarskiej jest sporo, gdy się porawnie technicznie jeździć na realnym a nie idealnym stoku. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W trakcie jazdy wykonywałem ćwiczenia wg wskazan H.H. Ale doszedłem do wniosku, że nie ma co ćwiczyć bo to jest oczywiste, bo ja tak po prostu jeżdżę.

No nie !!! Muszę to zobaczyć ! Niko daj jakiś filmik ze sobą w roli głównej, chociażby kilka skrętów:rolleyes: I jeszcze jedno, pisanie że : " stok wyśmienity " w sytuacji gdy 90% populacji tego kraju nie ma szans nawet zobaczyć jak śnieg wygląda zakrawa na wyrafinowany sadyzm:mad::P;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego, co napisał JK można dodać, że wbicie krawędzi w lód , prze wyście w górę i spadek na krawędzie wymaga kijka z b. dobrą końcówką. Kijek na lodzie jest główna bronią. Z czegoś się trzeba odbić. Dalej spadek na krawędzie powinien być połączony z kontrrotacją. Właśnie w takiej sytuacji kontrrotacja jest nieodzowna. Nartom będzie towarzyszył ruch obrotowy nóg. Musi być zrekompensowany przez przeciwny obrót torsu. Inaczej impuls skrętny nóg obróci całe ciało i wypłaszczy narty. Typowy "karwingowiec" ciągnący długie łuki z prostopadłym układem torsu do osi nart(Freda technika frontalna) będzie musiał o niej zapomnieć. Tak, ogólnie mi się wydaje, że kluczowym na lodzie z natury jest absolutnie pilnowanie idealnie równoległych nart, drapiących ten lód krawędziami. Ciało musi być idealnie zrównoważone. Narty powinny być zakrawędziowane pod sobą, a nie odsyłane gdzieś w bok. To zakrawędziowanie pod sobą demonstruje ładnie Harb. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja szukam ciągle większego wychylenia w przód. Ciągle pojawiają się stare przyzwyczajenia. Ugięcie kolan, nacisk na języki butów, wymusza u mnie pewne siadanie na nartach. Efekt to niwelacja tego nacisku na języki. Niewiele potrzeba, bo nie uciekają mi nigdy narty, ale brakuje mi tych paru centymetrów, by pchnąć ten korpus do przodu. Muszę bardzie pilnować pewnego wyprostu korpusu z jednoczesnym odsyłaniem stóp do tyłu. Problem "siadanie" pojawia się głownie na stromszej części stok. Szczególnie , gdy jest zryty z muldami i nie widzę rzeźby śniegu.

Wszystko zależy od tych częsci sekundy (nawet setnych). Jezeli ruch " wychylenia w przód" jest oderwany od szybkiego odciążenia nart (WN) to zawsze spotkamy nie wygodę. Jesli będzie synchronizm to przu obciązeniu "języków" ciało dozna przyspieszenia. Jesli to wykonamy w skrecie to wchodzimy do niego "wcinając " się w śnieg. W kolejnej fazie skretu , w zależnosci od prędkości, stromizny, promienia skrętu, obnizamy pozycje , w której nasze posladki kierujemy na stok. Jest to normalne siadanie jakie wykonujemy na poziomym drągu. Angazujemy najsilniejsze mięsnie naszego ciała. Mamy łatwość wyjscia z tego polozenia, łatwość utrzymania równowagi. Same zalety, łątwośc jazdy, lekkość. Napewno będziesz próbował wytknąć mi błąd rozumowania. Wyprzedzę. To o co mi chodzi to normalne opadanie (swobodne) ciała w przód. Aby się nie wywrócić musisz podciągnąć nogi, aby znalazły sie znowu pod tułowiem. To przenieś na narty. Nie będzie problemu ze stromymi stokami. Ale narty w odważnym opadaniu w dół stoku , niestety pójdą za Tobą . Wiec skręt niejako wypadnie jakby (nie w powietrzu) na powierzchni sniegu w dużym odciążeniu. Taka jazda zbliża do jazdy "japońców". Twój wybór. Pozostać z problemami, lub zacząć jeździć porządnie. Lekko , swobodnie , bezpiecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę moderatora, by przestawił ten post do dyskusji o lodzie. Pozdrawiam

A jakie to ma znaczenie Dziadku Kuby, że nie na temat ? Nie pierwszy raz i nie ostatni, zapewne. Najważniejsze, że jest pełnie zrozumienie wśród dyskutantów, podziw i aplauz ;). Naprawdę kocham te Wasze dyskusje. Czasami popadałbym w depresje gdyby nie one :D:D:D Pozdrowienia Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lobo! A jak ja bym chciał na Ciebie popatrzeć. Może kiedyś? A filmu nie będzie, to właśnie zostanie tajemnicą. Jestem jedyny na forum co nie pokazał jazdy na filmie.Ciągle wydaje mi się , że jeszcze nie zasługuję na to. Ostatnio zostałem uwieczniony (jedyny film), ale moja cenzura nie przepusci go :D. W jednym skręcie przekrzywiłem głowę:D. Ciągłymi nowymi uwagami rzucasz mnie na kolana. Ale lubię wezwania. Dzięki naszym rozmowom ciągle wychodzą nowe szczegóły.I tak ma być do końca świata i jeden dzień dłużej. Przy okazji: Na pewno będę 14.01 (sobota) w Zaclerze (z B4ME). Miłośnicy Zacleru - ZBIÓRKA!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Lobo! A jak ja bym chciał na Ciebie popatrzeć. Może kiedyś? A filmu nie będzie, to właśnie zostanie tajemnicą. Jestem jedyny na forum co nie pokazał jazdy na filmie.Ciągle wydaje mi się , że jeszcze nie zasługuję na to. Ostatnio zostałem uwieczniony (jedyny film), ale moja cenzura nie przepusci go :D. W jednym skręcie przekrzywiłem głowę:D. Ciągłymi nowymi uwagami rzucasz mnie na kolana. Ale lubię wezwania. Dzięki naszym rozmowom ciągle wychodzą nowe szczegóły.I tak ma być do końca świata i jeden dzień dłużej. Przy okazji: Na pewno będę 14.01 (sobota) w Zaclerze (z B4ME). Miłośnicy Zacleru - ZBIÓRKA!!

Niko zawsze lubiłem Twoje posty ale teraz bije z nich prawdziwy entuzjazm gdy piszesz o jeździe z dnia na dzień. Czuje to i zazdroszczę serdecznie. Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...