Skocz do zawartości

Dlaczego tak malo dyskusji o technikach jazdy?


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

Disclaimer: bedzie dlugo i dla niektórych nudno; niezainteresowanych proszę o nieczytanie. :) Fredo, na innym forum, zapytal mnie z wlasciwa sobie ironia, by nie powiedziec - drwina, dlaczego już nic nie pisze o moich watpliwosciach na temat techniki jazdy na nartach. „Już”, bowiem wczesniej chetnie rozkrecalem takie watki i uczestniczylem w nich z mniejszym czy wiekszym powodzeniem, tzn. nie zawsze udawalo mi się przekonac innych do moich, wydawaloby się oczywistych i banalnych racji. Odpowiedzialem Fredo, ze nie podnosze tych tematow z dwoch powodow. Po pierwsze, nawet dobrzy praktycy przewaznie się na tym nie znaja (podobnie jak biegle mowiacy w jakims jezyku nie musza znac skladni czy gramatyki tegoz jezyka), po drugie – malo kogo to interesuje. W ogole malo i niechetnie się pisze na temat technik jazdy, a jeśli już, to o sprawach drugorzednych. Trudno mi to zrozumiec. Wchodzac w jakas dziedzine, np. fotografie cyfrowa, chce zrozumiec o co tu chodzi, wciagnac się w technikalia, megapixele, itp., zrozumiec techniczna, ale i artystyczna strone tej nowej dla mnie dziedziny. Może dlatego, ze z wyksztalcenia jestem fizykiem, a fizyk ma wpisana w swoja nature ciekawosc mechanizmow otaczajacego nas swiata, ale i jego poezji i tajemniczosci wywodzacych się być może z boskich pomyslow. ;) Odpowiedzialem Fredo co odpowiedzialem i potem naszla mnie refleksja. Wlasciwie dlaczego by znow cos nie namieszac, troche na zasadzie walki z wiatrakami czy judymowej pracy u podstaw (może niektorzy kojarza doktora Judyma z lektur szkolnych?). :) A jeśli już cos napisac, to oczywiście na najbardziej popularnym forum narciarskim w Polsce, gdzie „sila razenia” jest najwieksza. Wiem, ze malo tu profesonalistow narciarskich, oni maja swoje gremia, gdzie pewnie dyskutuja i o technikach narciarskich, ze przewazaja tu pasjonaci, których niewiele interesuja takie zagadnienia jak np. anatomia skretu, ale jednak kilku „dociekliwych” tutaj dziala lub dzialalo (np. majacy zawodnicza przeszlosc filinator, który niestety przeniosl się gdzie indziej). Warto by było ich wiecej. Ponad rok temu ukazalo się tlumaczenie swoistej bibli narciarskiej, „Narciarza Doskonalego” Kanadyjczyka Ron LeMastera, która wprowadza, jak dla mnie, kilka fundamentalnych i często odkrywczych informacji pomocnych w zrozumieniu czynnosci, jaka jest jazda na nartach. Kilka tygodni temu pojawiala się inna ksiazka, czysto polska: „ Narciarstwo, czyli jak poprawic technike i przygotowac się fizycznie do sezonu”, która z kolei w bardzo sugestywny sposób tlumaczy, i pokazuje na ladnych sekwencjach obrazkow, o co chodzi we wspolczesnym, karwingowym, ale nie tylko, narciarstwie. Ksiazki się ukazaly i co? W Internecie prawie zadnych komentarzy, wnioskow, dyskusji na podstawowe, bądź co bądź, poruszone tam problemy narciarskie. A przeciez „gawedzi” sie tu co niemiara. Troche to przypomina, niestety, jedno z praw Parkinsona, w którym komisja w ogole nie dyskutuje, choc powinna, sensu i ceny zakupu urzadzenia za kilka milionow funtow, zatwierdza go bez problemow, a zazarcie rozprawia nad celowoscia zakupu olowkow i gumek do pisania za kilka funtow. Dlaczego tak? Bo na gumkach i olowkach każdy się zna. :) No wiec o czym to pisza te i inne ksiazki, a o czym w ogole lub bardzo niewiele dyskutuje się w Internecie. Wymienie kilka waznych wg. mnie i malo lub wcale poruszanych na forach: 1. „Wirtualna mulda”, czy raczej „wirtualny garb”, czyli o tym, ze nawet jazda po idealnie gladkim stoku, w sensie odczucia i reakcji narciarza, przypomina jazde po muldach. Przeczytalem o niej już kilka lat temu, w innej ksiazce i przyznam, ze było to dla mnie dosc szokujace. Wyjasnilo mi się wreszcie, czego doswiadczalem od dziecka, dlaczego latwiej wchodzi się w nowy skret wychodzac z poprzedniego niż z jazdy w skos stoku. Dotyczy to wszystkich narciarzy, także tych slabo-sredniozaawansowanych, 2. Poczatkowy kat sterujacy. Kat sterujacy to kat pod jakim ustawiona jest os podluzna narty w stosunku do jazdy narciarza, a poczatkowy - oznacza wartosc tego kata przy wchodzeniu w nowy skret. W gruncie rzeczy sprowadza się to do obrotu odciazonych nart w powietrzu lub plasko po sniegu w fazie przejscia miedzy skretami. To wlasnie tlumaczy dlaczego slalom zawodnikow jest czesto nieczysty, ze nie jest to sekwencja skretow scisle karwingowych. Ale dotyczy to także nas amatorow, bowiem my wszyscy praktykujemy bezwiednie zmiane poczatkowego kata sterujacego (w „Narciarzu doskonalym” nazwanym „katem prowadzacym”), 3. Przesuwanie srodka ciezkosci przod-tyl, a wiec np. dociazanie przodow w poczatkowej fazie skretu i odciazanie w koncowej. Swietnie pokazane jest to w „Narciarstwo, czyli jak…”. Sluzy roznym celom, m.in. dogieciu narty by wymusic na niej mniejszy od nominalnego promien skretu cietego, 4. Rodzaje odciazen: pasywne i aktywne oraz gorne (NW) i dolne (kompensacja, avalement). Znow swietnie to obrazuje „Narciarstwo, czyli jak…”. Można zrozumiec dlaczego u niektórych tulow intesywnie przemieszcza sie gora-dol, u innych, a czasami u tych samych, ale w innych okolicznosciach - „wisi” w powietrzu, 5. Antycypacja, czyli technika wykorzystywana w laczonych, krotkich dynamicznych skretach na ogol w trudniejszym terenie. To nie tylko wyprzedzajace (antycypowane) ustawienie tulowia w dol stoku, ale przede wszystkim towarzyszace mu napiecie miesni tuz przed skretem i rozluznienie zwiazane z odciazeniem (tu często pomaga energicznie wbity kijek). Wnosi ono dodatkowy impuls skretny (nogi rotuja dopasowujac się do skreconego wczesniej tulowia). Jak dla mnie wyjasnilo się pojecie często stosowane w literaturze anglosaskiej i francuskiej, tzw. flexion/extension (zgiecie/rozgiecie albo wlasnie napiecie/rozluznienie), którego jakos nie moglem dopasowac do mojej narciarskiej wiedzy, 6. Angulacja („ukatowienie”, ktore w Narciarzu doskonalym” przetlumaczono na „ugiecie”), czyli ruchy naszych kolan i bioder, prowadzace do „ukatowienia” (zalamania) naszych stawow, glownie w celu lepszego zakrawedziowania nart. Swietnie pokazano to w „Narciarstwo, czyli jak…”, przy okazji tlumaczac dlaczego lepiej unikac nadmiernego zalamania w kolanach. Wymienilem tylko najwazniejsze elementy z mojego punktu widzenia, o których prawie się w Internecie nie wspomina, a sa baza naszej jazdy, powiedzy u tych sredniozaawansowanych w gore. W ksiazkach jest tego duzo wiecej, ale inne tematy nie były dla mnie bardzo istotne albo wydaly mi się powszechnie znane. Zachecam nie tyle do dyskusji, to tez, ale do przeczytania i zrozumienia owych ksiazek, zwlaszcza tej drugiej, latwiejszej „Narciarstwo, czyli jak…”, a pozniej do praktycznego zastosowania w terenie przeczytanych tresci.

Użytkownik a_senior edytował ten post 13 grudzień 2009 - 19:11

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Hm, chętnie podyskutowałbym na zasygnalizowane przez Ciebie tematy ale obawiam się że zostalibysmy sami, znajomosć technik narciarskich jest znikoma, dlaczego ? A niby skąd zainteresowani mają wiedze czerpać ? Ostatnią w miarę solidną i całościowo ujmującą temat publikacją było nieśmiertelne " Jak samemu..." Jouberta, póżniejsze różne gnioty badż koszmarne tłumaczenia Kuchlera nie poprawiły sytuacji. Wybacz ale Le Master nie zaskarbił sobie mojego uznania, moze i jest niezłym fotografem ale expertem w dziedzinie technik narciarskich, niekoniecznie, nie dlatego że nic nie wie, choć przeciez nie ma przeszłości zawodniczej, ale dlatego że wciąż jest wyznawcą tzw. szkoły tradycyjnej czyli sterowania, odciazeń, pivotingu itd, ja porzuciłem ten tor szkolenia/myślenia pare sezonów temu z wielką korzyscią dla jakości swojej jazdy. Wiem że jestem " pod prąd " ogólnie obowiązującemu standardowi ( z programem PZN włącznie ) ale niewiele mnie to obchodzi. Zamówiłem sobie kilka publikacji u Mikołaja, lada dzień powinny nadejść, będę miał co czytać w święta i praktycznie wypróbować na stoku:cool::)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Disclaimer: bedzie dlugo i dla niektórych nudno; niezainteresowanych proszę o nieczytanie. :)

To ja sobie też pozwolę na mały disclaimer- wszystko co napiszę to tylko wynik swoich własnych obserwacji i przemyśleń, niepoparte żadnymi fachowymi szkoleniami czy też publikacjami.

3. Przesuwanie srodka ciezkosci przod-tyl, a wiec np. dociazanie przodow w poczatkowej fazie skretu i odciazanie w koncowej. Swietnie pokazane jest to w „Narciarstwo, czyli jak…”. Sluzy roznym celom, m.in. dogieciu narty by wymusic na niej mniejszy od nominalnego promien skretu cietego,

Nie bardzo rozumiem jak przesunięcie środka ciężkości w przód-tył może wymusić mniejszy promień skrętu, jeśli masz na myśli oczywiście mocniejsze wygięcie narty. Ale spróbujmy pokombinować :) W sytuacji najprostszej a jednocześnie najbardziej do takiego skrętu odpowiedniej- czyli równy i twardy stok, stopień wygięcia narty zależy tylko i wyłącznie od kąta nachylenia narty i żadnych cudów tutaj nie osiągnie się (poza ewentualnym fiknięciem przy zbyt wielkim wysunięciu środka ciężkości na przykład do tyłu). Mam dwie teorie, które mogłyby wytłumaczyć zacieśnienie skrętu na krawędzi po przesunięciu ciężaru na przody: 1) Dzioby po prostu zaczynają się lepiej wcinać w powierzchnię stoku i narta idzie torem bliższym do toru idealnego dla danego pochylenia narty (bez dociążenia bardziej się uślizguje) 2) W skutek specyficznego układu ciała w skręcie, przesuwając ciężar na przody po prostu powodujemy mocniejsze przechylenie narty. A być może obie te rzeczy na raz :) Punkt pierwszy mógłby tłumaczyć w sumie dlaczego po przesunięciu się do tyłu, narty dają "kopa". Czy ww publikacja wyjaśnia mechanizm tego zjawiska? Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O technikach jazdy mogą się wypowiadać ludzie , którzy znają temat od A do Z, żeby a trakcie dyskusji nie być zagonionym "w kozi róg". Niestety takich ludzi jest coraz mniej. Wielu (pewnie się teraz narażę na potępienie) instruktorów jest nastawionych na masówkę czyt. zysk., produkując nowe zastępy "narciarzy"(przyznam uczciwie ,że również jestem takim produktem :) sprzed klku lat) Podobnie jest obecnie ze szkoleniem kierowców, których nie uczy się jazdy samochodem , lecz uczy się zdać egzamin. O technikach jazdy mogą się wypowiadać osoby , które znają "starą szkołę" , a teraz idąc z duchem czasu wplatają w to carving.. To jest znak czasów ,że ludzie zachłystują się wieloma formami spędzania wolnego czasu na raz , potocznie mówiąc "po łebkach", często nie zgłębiając tematu......niekiedy do samej rekreacji czyt . czerpania frajdy wg mnie nie jest to konieczne.....:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O technikach jazdy mogą się wypowiadać osoby , które znają "starą szkołę" , a teraz idąc z duchem czasu wplatają w to carving..

Nie znam takich osób, które znając "starą szkołę" potrafią dobrze jeździć na krawędziach. Tych kilku instruktorów których znam osobiście nie zna starej szkoły, albo nie potrafi dobrze jeździć na krawędziach. Nie wspominam o zwykłych fascynatach amatorach takich jak ja którzy nie dość, że sami mają braki w technice to nie mają przyswojonego niezbędnego do prowadzenia sensownej dyskusji aparatu pojęciowego. A teraz mała zagadka a propos tego dychotomicznego podziału wśród instruktorów (tego akurat nie znam osobiście) : Zgadnij kto to napisał niedawno ? "Płynna jazda na krawędziach jest łatwa i jest tylko jednym z elementów narciarskiej techniki wymyslonym dawno temu a dzięki wprowadzeniu narty taliowanej doprowadzonym do perfekcji... Do carvingu jako okreslenia rzeczywiście szacunku specjalnego nie mam ponieważ uważąm je za twór marketingowców i różnych ideologów narciarstwa sprytnie wykorzystujących upowszechnienie skretu ciętego dzieki narcie taliowanej w celu zbicia kasy." Pozdrawiam Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem zawsze dyskutantem, jeśli chodzi o technikę narciarską i jej szczegóły. Na tym forum sporo na ten temat pisałem. Brało się to stąd, że zawsze chciałem jak najlepiej jeździć. Moim marzeniem była jazda "zawodnicza", tzn. na takim prawie poziomie, jak powiedzmy to "trzecioligowy" zawodnik. Byłem zdecydowanie za stary, aby się szkolić w jakimś klubie. Stąd jedyną możliwością doskonalenia się było analizowanie techniki narciarskiej i to robiłem przez lata. Nie miałem pod ręką nikogo znacznie lepszego od siebie, który by mnie korygował. Analiza techniki i wprowadzenie tego na stoku jest bardzo trudne. Tym bardziej, że poza Joubertem, który był naprawdę fachowcem, bo wychował Patrika Rusella, zdobywcę PŚ, nikt inny nie zbliżył się do tego poziomu wyjaśniania, jak się naprawdę nauczyć samemu. Jestem zdania, że najlepszą metodą nauki jest człowiek na stoku. Znacznie lepszy technicznie narciarz, instruktor, trener. Można sobie wtedy szybciej i poprawniej przyswoić wszystkie konieczne ruchy, bez wnikania, jakie siły działają w jakim momencie itp. Takie np. dziecko można szybko wyszkolić, gdy jeszcze nie ma pojęcia o fizyce. Książki są potrzebne, bo nic nie zaszkodzi sobie poczytać, choćby dla ogólniejszego zorientowania się. Nie tylko w technice, ale i w sprzęcie, bezpieczeństwie itp. Natomiast jako wyłączna forma nauki, to mnie się wydaje, że to czas przeszły. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego tak mało jest o technice jazdy, ponieważ czytanie opisów jest strasznie nudne i wymaga potwornie dużo wyobraźni i skupienia.

sie ma, wyobraźnia i skupienie nie mają tu nic do rzeczy :D:D - takie "pierdoły" czytają tylko ci co choć trochę mają pojęcia o czym mowa w praktyce i odnoszą to do własnych dośwoadczeń - a tych jak na lekarstwo - więc kogo interesują takie prace? - nikogo .., poza kilkoma "gamoniami", którym się chce.. ;) - ja tam lubię i szanuję takich dziwaków.. :D:D pozdro jahu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdania, że najlepszą metodą nauki jest człowiek na stoku. Znacznie lepszy technicznie narciarz, instruktor, trener. Można sobie wtedy szybciej i poprawniej przyswoić wszystkie konieczne ruchy, bez wnikania, jakie siły działają w jakim momencie itp. Takie np. dziecko można szybko wyszkolić, gdy jeszcze nie ma pojęcia o fizyce. Książki są potrzebne, bo nic nie zaszkodzi sobie poczytać, choćby dla ogólniejszego zorientowania się. Nie tylko w technice, ale i w sprzęcie, bezpieczeństwie itp. Natomiast jako wyłączna forma nauki, to mnie się wydaje, że to czas przeszły. Pozdrowienia

To wszysto oczywiście jest prawdą, ale taki " człowiek na stoku " musi mieć coś więcej niz tylko idealnie opanowana technikę - musi mieć talent pedagogiczny i pasję a to już rzadkość. Jak radzisz sobie z tekstami " narciarskimi " po angielsku, albo raczej po amerykańsku ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. A teraz mała zagadka a propos tego dychotomicznego podziału wśród instruktorów (tego akurat nie znam osobiście) : Zgadnij kto to napisał niedawno ? "Płynna jazda na krawędziach jest łatwa i jest tylko jednym z elementów narciarskiej techniki wymyslonym dawno temu a dzięki wprowadzeniu narty taliowanej doprowadzonym do perfekcji... Do carvingu jako okreslenia rzeczywiście szacunku specjalnego nie mam ponieważ uważąm je za twór marketingowców i różnych ideologów narciarstwa sprytnie wykorzystujących upowszechnienie skretu ciętego dzieki narcie taliowanej w celu zbicia kasy." Pozdrawiam Wojtek

Chyba Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, chętnie podyskutowałbym na zasygnalizowane przez Ciebie tematy ale obawiam się że zostalibysmy sami

Myślę Lobo że również do dyskusji dołączyłoby się parę osób z forum które mają niewątpliwie sporą wiedze teoretyczną (co w dużej mierze wiąze się wg mnie z praktyką) a ja z mojej strony bardzo chętnie bym śledził tą dyskusje bo nie czuję się na siłach w niej uczestniczyć. Moja wiedza jest zbyt mała tak jak zresztą myśle zdecydowanej większości na tym forum. Ale myśle że gdybyście pociągnęli ten temat dalej wielu by na tym skorzystało:) serdecznie pozdrawiam i zachęcam do dyskusji Piotr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a_senior Co do lemastera vs naszej ksiazki co za nia przemawia, co jest tam innego nowego w porownaniu do lemastera? Przy okazji jest wznowienie ksiazki lemastera. Lobo Znaczy co jest blednego w ksiazce lemastera w porownaniu do technik, oprocz tego ze rozwaza calosciowo, wiekszosc elementow czysto carwingowych czyli np. "phantom foot Harba" sie znajduje w tej ksiazce, tylko pod inna nazwa? Nie mowiac juz ze np. pokrywa sie z filmami instruktazowymi z Bode Millerem i jego trenerem. No ogolnie do czego sie moge przyczepic w tej chwili to ze Lemaster opisuje tylko blocking plant pole, nie wspomina o recentering plant pole.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a_senior Co do lemastera vs naszej ksiazki co za nia przemawia, co jest tam innego nowego w porownaniu do lemastera? Przy okazji jest wznowienie ksiazki lemastera. Lobo Znaczy co jest blednego w ksiazce lemastera w porownaniu do technik, oprocz tego ze rozwaza calosciowo, wiekszosc elementow czysto carwingowych czyli np. "phantom foot Harba" sie znajduje w tej ksiazce, tylko pod inna nazwa? Nie mowiac juz ze np. pokrywa sie z filmami instruktazowymi z Bode Millerem i jego trenerem. No ogolnie do czego sie moge przyczepic w tej chwili to ze Lemaster opisuje tylko blocking plant pole, nie wspomina o recentering plant pole.

Problem z LeMasterem jest tego rodzaju że to co w jego publikacjach jest wartościowago pochodzi od Harba, więc czemu nie czytać tekstu żródłowego ? Trener Bodego, Craig McNail to wspólpracownik Harba. Cała reszta wywodów LeMastera to klasyczne B..S..t w dodatku oparte na terminologi i pojęciach rodem z PSIA, a tego co wyznaje PSIA z Harbem pogodzic sie nie da, to dwa różne światy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamówiłem sobie kilka publikacji u Mikołaja, lada dzień powinny nadejść, będę miał co czytać w święta i praktycznie wypróbować na stoku:cool::)

A co zamawiałeś jak można spytać? Ostatnio sie zastanawiam nad zakupem, jakiegoś sprzetu stokowego tylko potrzebuję motywacji - zwykle mi się nudzi.... Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co zamawiałeś jak można spytać? Ostatnio sie zastanawiam nad zakupem, jakiegoś sprzetu stokowego tylko potrzebuję motywacji - zwykle mi się nudzi.... Kuba

Harald Harb's Essentials of Skiing Anyone can be an Expert Skier 1: The New Way to Ski Anyone can be an Expert Skier 2: Powder, Bumps, and Carving Soft Skiing by Lito Tejada - Flores Trzy od góry autorstwa Harba. Tę pierwszą juz mam, ale jak się okazało trzeba zacząć od początku czyli dokupić i przeczytać nr 2 i nr 3, wszystkie trzy mają pełną bibliotekę na DVD. Ta czwarta, cóż...lata lecą, to taki " podręcznik " dla seniorów ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harald Harb's Essentials of Skiing Anyone can be an Expert Skier 1: The New Way to Ski Anyone can be an Expert Skier 2: Powder, Bumps, and Carving Soft Skiing by Lito Tejada - Flores Trzy od góry autorstwa Harba. Tę pierwszą juz mam, ale jak się okazało trzeba zacząć od początku czyli dokupić i przeczytać nr 2 i nr 3, wszystkie trzy mają pełną bibliotekę na DVD. Ta czwarta, cóż...lata lecą, to taki " podręcznik " dla seniorów ;)

Przytkało wszystkich. Mnie także :eek: ponieważ jak tu dyskutować jak jedni czytają takie rzeczy jak powyżej a inni nie mają siły na polecane przez a seniora "Narciarstwo ..." Na dodatek niektórzy nie widzą różnicy w technice Stenmarka i Rocco (niech będzie bo go lubię) i piszą, przepraszam ale muszę jeszcze raz zacytować: "Płynna jazda na krawędziach jest łatwa i jest tylko jednym z elementów narciarskiej techniki wymyslonym dawno temu a dzięki wprowadzeniu narty taliowanej doprowadzonym do perfekcji... Do carvingu jako okreslenia rzeczywiście szacunku specjalnego nie mam ponieważ uważąm je za twór marketingowców i różnych ideologów narciarstwa sprytnie wykorzystujących upowszechnienie skretu ciętego dzieki narcie taliowanej w celu zbicia kasy." [ame="http://www.youtube.com/watch?v=-lpFWjOFe8w"]YouTube- Ingemar Stenmark[/ame] [ame="http://www.youtube.com/watch?v=quraAyYBGXw&feature=related"]YouTube- Giorgio Rocca / SL[/ame] Wy też tak myślicie ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A co zamawiałeś jak można spytać? Ostatnio sie zastanawiam nad zakupem, jakiegoś sprzetu stokowego tylko potrzebuję motywacji - zwykle mi się nudzi.... Kuba

Jestem w Zakopanem 01 - 07 02 2010 w okolicach Haredny będę mieszkał. Narty zabieram - masz motywacje. Pozdro Cześć Nie patrz na ślad a patrz na mechanikę ruchu Wojtek. Pierwszym, który postulował wprowadzenie narty taliowanej w formie bardzo zblizonej do dzisiejszej był właśnie Stenmark na przełomie lat 70/80 niestety z paru powodów to sie wtedy nie stało - głównie technologia i konserwatyzm środowiska. Jak do tego doszedł skoro według Ciebie to narta implikuje technike a nie odwrotnie? Lepiej czasami pozstać przytkanym.;):) Pozdro

Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2009 - 11:55

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, patrząc na ślad, róznica gigantyczna. Patrząc na mechanikę- gdyby wykonać stopklatki z poszczególnych faz skrętu (wyłączając oczywiście jakość przekazu TV, trasę, strój itd) to w 75% (aproksymacja subiektywna, by me) trudno by było określić na jakich nartach właściwie oni dwaj jadą. Różnic byłaby tylko w momentach w których jeden narciarz musi się odbić, żeby przerzucić na narty na drugą stronę a drugi wykorzystuje energię wygiętych nart i odbijać się nie musi. Co jest kolejnym dla mnie potwierdzeniem że prawda, jak zwykle, nie leży na krańcach a pośrodku ;) Pozdr Marcin PS: A narty taliowane napełniły kabzę producentów, ale nie przez marketingową popularyzację skrętu ciętego a przez to, że jazda na nich jest po prostu łatwiejsza (przynajmniej do pewnego etapu).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS: A narty taliowane napełniły kabzę producentów, ale nie przez marketingową popularyzację skrętu ciętego a przez to, że jazda na nich jest po prostu łatwiejsza (przynajmniej do pewnego etapu).

Narty taliowane są naturalnym kierunkiem rozwoju nart. Tego nie wymyślili marketingowcy ale mądrzy konstruktorzy i technicy jazdy. Dziwne ( w swojej prostocie) jest jedynie to ,że powstały tak późno. Pamiętam jak Pan Bachleda opowiadał że Spalding robił mu narty z różnym taliowaniem na prawej i lewej narcie , co miało niwelować minimalny błąd techniczny powodujący problemy z inicjowaniem jednego ze skrętów. Fascynujące że mając taką wiedzę nie poszli wtedy dalej. Może zabrakło w zespole dziecka z z nieszablonowym sposobem myślenia :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harald Harb's Essentials of Skiing Anyone can be an Expert Skier 1: The New Way to Ski Anyone can be an Expert Skier 2: Powder, Bumps, and Carving /.../ Trzy od góry autorstwa Harba.

Nad Harbem, tym pierwszym się zastanawiałem jakiś czas temu ale na jego stronie "sold", na amazonie nie ma, a innej księgarni obiecują nowe wydanie ale dopiero 26 stycznia. No i chyba sobie zamówię.

Jestem w Zakopanem 01 - 07 02 2010 w okolicach Haredny będę mieszkał. Narty zabieram - masz motywacje.

Ale mi nie brakuje motywacji do pójścia na stok - z reguły bywam ze dwa/trzy razy w tygodniu jak nie mam czasu iść/jechać gdzieś dalej. Nie mam motywacji na kupno sprzętu stokowego - jeżdżę na tym moim offroadowym.

Fascynujące że mając taką wiedzę nie poszli wtedy dalej. Może zabrakło w zespole dziecka z z nieszablonowym sposobem myślenia

Technologia. Narty "bardziej" taliowane wysypały się wtedy kiedy pojawiły się technologie na budowę narty w której sztywność poprzeczna nie jest silnie związana ze sztywnością wzdłużną. Narta taliowana musi być sztywna poprzecznie co by śnieg kroiła a jednocześnie na tyle miękka wzdłużnie by się w skręcie ułożyć. Dawniej jak coś było twarde to było twarde - czyli narty dobrze siedzące na krawędziach były również sztywne wzdłużnie, a tzw. miękkie słabo trzymały. Pierwsze zwiastuny pojawiły się w pierwszej połowie lat 80-tych - pamiętam że jak dostałem Rossignole SM VAS (gigantowa narta) to nie mogłem się nadziwić jak ona chodzi - mimo dużej miękkości wzdłużnej siedziała na krawędziach aż miło.

Co jest kolejnym dla mnie potwierdzeniem że prawda, jak zwykle, nie leży na krańcach a pośrodku

Oczywiście. Dawniej dało się pojechać cięty skręt. Tylko, że trzeba było mieć super technikę albo móc zrobić przysiad ze sztangą 150kg. A najlepiej i to i to. Do tego w tej technice było mnóstwo zabiegów by tą nartę zmusić do wejścia i utrzymania się na krawędzi. Teraz tej calej otoczki nie trzeba i dla początkujących ten skręt jest łatwiejszy, a lepszym pozawala na jego cyzelowanie. Tyle, że to cyzelowanie u niektórych zaczyna być takim Świętym Graalem współczesnego narciarstwa - idealne dwie kreski itp. I mam wrażenie, że między innymi ów trend powoduje pojawianie się takich karykatur na stokach z zamrożoną na sztywno górną połową ciała, tak zważających na równe obciążenie nart, że obciążona górna pozwala im pozwiedzać plener, osób które potrafią jechać tylko i wyłącznie jednym promieniem skrętu itp. itd. Carving to pewna ewolucja, możliwość zastosowania nowego narzędzia - i dostosowania do niego swoich poczynań. A nie rewolucja - teraz jest coś a przedtem nie było nic i było wszystko źle. Przychylam się do tego, że dyskutować o technice jest trudno, ale chyba warto i jak ktoś ma czas i siły to fajnie byłoby. Pozdrawiam, Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Narty taliowane są naturalnym kierunkiem rozwoju nart. Tego nie wymyślili marketingowcy ale mądrzy konstruktorzy i technicy jazdy. Dziwne ( w swojej prostocie) jest jedynie to ,że powstały tak późno. Pamiętam jak Pan Bachleda opowiadał że Spalding robił mu narty z różnym taliowaniem na prawej i lewej narcie , co miało niwelować minimalny błąd techniczny powodujący problemy z inicjowaniem jednego ze skrętów. Fascynujące że mając taką wiedzę nie poszli wtedy dalej. Może zabrakło w zespole dziecka z z nieszablonowym sposobem myślenia :)

Z tego co wiem bariery były dwie. Pierwsza i to raczej nie do przeskoczenia to była bariera technologiczna - w tamtych czasach nie potrafiono osiągnąc odpowiedniej sztywności i spręzystości ze względów głownie materiałowych. Narte mozna było zrobić ale nie do końca dawało się na niej jeździć. Wydaje mi sie, że chyba dopiero rozwój technologii skorupowej pozwolił na przekroczenie pewnych barier. Pózniej gdy dopracowano technololgie powrócono do koncepcji narty warstwowej z rdzeniem drewnianym jako najlepszej konstrukcyjnie. Druga bariera - i to ciekawa - ale typowa dla środowiska narciarskiego sprawa - to bariera mentalna decydentów. Nie było parcia na prace w tym kierunku bo nikt z decydentów (w tamtych czasach) nie potrafił sobie wyobraźić dorosłego faceta na nartach 165 czy 170 cm. Po prostu sie to w głowach nie mieściło. Dlatego musieliśmy czekac jeszcze 10-12 lat aby technologie narty taliowanej zaczeto rozwijać w kierunku radykalnego skaracania przy zwiększeniu promienia. Zwróćcie uwage że dawne narty slalomowe były praktycznie bez talii (np Rossignol 7S) gdy odpowiadające im modele gigantowe niewielką talie miały. Oczywiście tak ja pisze Harpia to była naturalna ewolucja a tylko genialny w swej prostocie pomysł marketingowców na przedstawienie tego jako rewolucję pozwolił tak kosmicznie napędzić rynek. Osoby, które jeżdżą na nartach dłużej napewno pamietają, że narta skracała się stopniowo i stopniowo nabierała taliowania. Trwało to przynajmniej 5-6 lat zanim osiągnieto poziom zblizony do współcześnej slalomki (narty fun). Same narty jednak nie miały wiele wsólnego z rozwijaniem sie techniki skrętu i mechanika skretu cietego w dzisiejszym rozumieniu była juz obecna gdy w slepach nikt nie widział jeszcze narty o promieniu 11 cz 12 metrów. Sam uczyłem się skretu ciętego na narcie 198 cm długości z prmieniem skrętu w okolicach 30 metrów. Patrząc na parametry dzisiejszej gigantki - historia zatoczyła koło. Pozdro Cześć Pisalismy w jednym moemncie chyba.

Ale mi nie brakuje motywacji do pójścia na stok - z reguły bywam ze dwa/trzy razy w tygodniu jak nie mam czasu iść/jechać gdzieś dalej. Nie mam motywacji na kupno sprzętu stokowego - jeżdżę na tym moim offroadowym.

No to może taka dodatkowa. Będę miał pewnie parę par to będziemy objeżdżać. tylko, żebyś znowu nie miał jakiegoś kursu.

Technologia. Narty "bardziej" taliowane wysypały się wtedy kiedy pojawiły się technologie na budowę narty w której sztywność poprzeczna nie jest silnie związana ze sztywnością wzdłużną. Narta taliowana musi być sztywna poprzecznie co by śnieg kroiła a jednocześnie na tyle miękka wzdłużnie by się w skręcie ułożyć. Dawniej jak coś było twarde to było twarde - czyli narty dobrze siedzące na krawędziach były również sztywne wzdłużnie, a tzw. miękkie słabo trzymały. Pierwsze zwiastuny pojawiły się w pierwszej połowie lat 80-tych - pamiętam że jak dostałem Rossignole SM VAS (gigantowa narta) to nie mogłem się nadziwić jak ona chodzi - mimo dużej miękkości wzdłużnej siedziała na krawędziach aż miło.

No właśnie.

Oczywiście. Dawniej dało się pojechać cięty skręt. Tylko, że trzeba było mieć super technikę albo móc zrobić przysiad ze sztangą 150kg. A najlepiej i to i to. Do tego w tej technice było mnóstwo zabiegów by tą nartę zmusić do wejścia i utrzymania się na krawędzi. Teraz tej calej otoczki nie trzeba i dla początkujących ten skręt jest łatwiejszy, a lepszym pozawala na jego cyzelowanie. Tyle, że to cyzelowanie u niektórych zaczyna być takim Świętym Graalem współczesnego narciarstwa - idealne dwie kreski itp. I mam wrażenie, że między innymi ów trend powoduje pojawianie się takich karykatur na stokach z zamrożoną na sztywno górną połową ciała, tak zważających na równe obciążenie nart, że obciążona górna pozwala im pozwiedzać plener, osób które potrafią jechać tylko i wyłącznie jednym promieniem skrętu itp. itd. Carving to pewna ewolucja, możliwość zastosowania nowego narzędzia - i dostosowania do niego swoich poczynań. A nie rewolucja - teraz jest coś a przedtem nie było nic i było wszystko źle. Przychylam się do tego, że dyskutować o technice jest trudno, ale chyba warto i jak ktoś ma czas i siły to fajnie byłoby. Pozdrawiam, Kuba

No właśnie, no właśnie. Pozdro

Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2009 - 14:27

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Technologia. Narty "bardziej" taliowane wysypały się wtedy kiedy pojawiły się technologie na budowę narty w której sztywność poprzeczna nie jest silnie związana ze sztywnością wzdłużną. Narta taliowana musi być sztywna poprzecznie co by śnieg kroiła a jednocześnie na tyle miękka wzdłużnie by się w skręcie ułożyć. Dawniej jak coś było twarde to było twarde - czyli narty dobrze siedzące na krawędziach były również sztywne wzdłużnie, a tzw. miękkie słabo trzymały. Pierwsze zwiastuny pojawiły się w pierwszej połowie lat 80-tych - pamiętam że jak dostałem Rossignole SM VAS (gigantowa narta) to nie mogłem się nadziwić jak ona chodzi - mimo dużej miękkości wzdłużnej siedziała na krawędziach aż miło. Pozdrawiam, Kuba

Wiedziałem ,że ten argument (materiały) padnie bardzo szybko :) Pozwolę sobie jednak nie do końca się z nim zgodzić. Jestem przekonany o wyższości współczesnej taniej , słabej nie zawierającej cudownych materiałów narty nad niegdysiejszymi osiągnięciami z "górnej półki" Materiały można było częściowo ominąć sposobem konstrukcji typu np.waveflex Już w połowie lat siedemdziesiątych robiłem ze znajomymi narty Jantar w których było wszystko to co w dzisiejszych nartach komórkowych. Drewniany rdzeń, włókno szklane, kevlar i tytanowa blacha i sandwich w technologi " na mokro". Nie widzę dzisiaj , w stosunku do tamtych nart ani grama postępu poza geometrią. Opracowana przez mojego kolegę konstrukcja układania laminatu pozwalająca łatwo kontrolować proporcje sztywności poprzecznej do podłużnej do złudzenia przypomina dzisiejszego Dynastara Omeglass. My także nie zauważyliśmy możliwości drzemiących w kształcie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróćcie uwage że dawne narty slalomowe były praktycznie bez talii (np Rossignol 7S) gdy odpowiadające im modele gigantowe niewielką talie miały.

A to inna sprawa. Pamiętam, że gdzieś w okolicach drugiej połowy lat 80-tych były nawet dyskusje, że się slalom zdegenrował i dąży w stronę serii ostrych przycięć a nie skrętów.

Same narty jednak nie miały wiele wsólnego z rozwijaniem sie techniki skrętu i mechanika skretu cietego w dzisiejszym rozumieniu była juz obecna gdy w slepach nikt nie widział jeszcze narty o promieniu 11 cz 12 metrów.

A tu się nie zgodzę. Samej mechaniki nie, ale formy skrętu tak. Choćby kwestia eliminacji owych "przydatków" które kiedyś pozwalały ten skręt wywołać i utrzymać, uspokojenie górnej połowy ciała itp. Nowe narty otworzyły nowe możliwości - ale na zasadzie rozwoju, eliminacji tego co jest niepotrzebne itp. I myślę, że to jest ciekawe i nad tym można by dyskutować. Choćby po to by tych "karwingowych karykatur" było mniej a więcej ładnie jechanego skrętu ciętego.

Pisalismy w jednym moemncie chyba. /.../ No to może taka dodatkowa. Będę miał pewnie parę par to będziemy objeżdżać. tylko, żebyś znowu nie miał jakiegoś kursu.

Ale musiałbym sobie jakieś buty zjazdowe zdybać. Mam chyba gdzieś jeszcze moje żólte Langi ale one mają chyba tyle co poniektórzy forumowicze tutaj (rocznik 89). Pozdrawiam, kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...