Skocz do zawartości

Klopoty z terminologia,


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

Gdzieś w latach siedemdziesiątych pojawiło się tłumaczenie książki G. Jouberta "Comment Se Perfectioner a Ski"(jak się doskonalić w jeździe na nartach- z roku 1966), które zostało przetłumaczone na kilka języków, min. na polski. Tam było przetłumaczone pojęcie skrętu "S", wykonywanego o ile się dało na krawędziach(ówczesnych nart) tak, aby ślad łuku skrętu na śniegu był jak najwęższy. Gdzieś mi ta książka zginęła. Trudno mi powiedzieć, czy użyto w naszym tłumaczeniu słowo cięty. Posiadam w domu późniejszą książkę G. Joubert`a wydanie z francuskie "Pour Apprendre Soi Meme a Skier(jak się samemu nauczyć jeździć na nartach)z roku 1972. Przez wiele lat przed każdym sezonem ją sobie czytałem. W tej książce jest ostatni rozdział poświęcony analizom technicznym skrętu i pedagogicznym nauczania. W tym rozdziale jest akapit-Szerokość dziobu, szerokość piętki narty. Cytuję fragment: "W momencie, gdy narta, położona płasko na śniegu, zostanie przechylona na krawędź, następuje "zaczepienie" narty przy dziobie i rozpoczyna się skręt, tym bardziej zaakcentowany, im dziób jest szerszy. Gdy skręt się już rozpocznie, łuk boczny narty(p. narta karwingowa-mój dodatek) ma tendencję do utrzymywania skrętu(jego łuku)". Jest to nic innego, jak opis działania narty przy skręcie dzisiejszym, ciętym. W tej książce jest więcej analiz jak się zachowuje narta w zależności od szerokości dziobu, piętki i narty pod butem. Świadomość skrętu ciętego istniała w głowach trenerów od dawna. Tylko brak było odpowiednich nart. Stąd karwing to narty, rewolucja w ich technologii i konstrukcji, a w dużo mniejszym stopniu "rewolucja" w technice skrętu. Co najlepiej udowodnili zawodnicy, ponieważ zmuszeni dbać o czas przejazdu, "przestawili" się bardzo szybko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 78
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Cześć! Po raz pierwszy w opis technik ciętych pojawił się w polskiej literaturze w roku 1972 w polskim tłumaczeniu książki "Comment se perfectioner a ski" autorstwa G. Joubert'a i J. Vuarnet'a w tłumaczeniu Tomasza Falkowskiego pod tytułem "Jak doskonalić się w narciarstwie". Tłumacz nazywa ją techniką wężową (krystiania wężowa i śmig wężowy). Autorzy i za nimi tumacz używają także określenia "technika cięta" i zalecają stosowanie zakrętów avalement (nie tłumaczone) umożliwiających zapoczątkowanie skrętu i prowadzenie nart na krawędzi. Pozdrawiam. Tadek. PS. Po raz drugi opis technik ciętych pojawił się w polskim tłumaczeniu "Pour Apprendre Soi Meme a Skier". Tłumaczone było wydanie francuskie chyba z roku 1970 (w każdym razie prawa autorskie są z tego roku). Polskie wydanie ukazało się w 1976 roku w tłumaczeniu Jerzego Szperkowicza pod tytułem "Jak samemu nauczyć się jeździć na nartach". I właśnie tam pojawia się określenie "wiraż S" i "śmig S"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odwiedzi. Ciekawie, ze nie wiedząc teoretycznych okreslen technik jazdy na krawędziach na nartach klasycznych jezdzilo się na nartach klasycznych techniką na krawędziach. Teoria jazdy zawsze zostaje w tyle, praktyka robi swoje. Pod praktykę podrabia się teorię.....:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odwiedzi. ... Teoria jazdy zawsze zostaje w tyle, praktyka robi swoje. Pod praktykę podrabia się teorię.....:)

Jasne. Joubert i Vuarnet podpatrzyli avalement - połykanie i jazdę na krawędzi u Jean-Claud Killy, robiąc mu setki zdjęć poklatkowych. Potem nauczyli tego już świadomie Patrica Russel. Gustawo Thoeni chyba doszedł do tego sam z siebie podobnie jak Jean-Claud Killy. Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Geriusie!,technika i praktyka jazdy na krawędzi istnieje odkąd w nartach wprowadzono(wbudowano) krawędz.Cięty skręt,gra krawędzi to techniki stare jak narty z krawędzią. Taliowanie udostępniło ten "stopień wtajemniczenia" szerszemu gronu,poprzerz łatwiejszą inicjację skrętu na krawędzi.Ale dla niektórych,(tu piję do zwolenników tępienia krawędzi w odcinku dzioba i piętki) to taliowanie nie we wszystkich fazach skrętu jest zbawienne.Zwłaszcza dla(i tu znów piję do niektórych) tych co myślą ,że narta typu race z płytą ,zwłaszcza slalomowa jest dla wszystkich,co opanowali jazdę na płaskim.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Geriusie!,technika i praktyka jazdy na krawędzi istnieje odkąd w nartach wprowadzono(wbudowano) krawędz.Cięty skręt,gra krawędzi to techniki stare jak narty z krawędzią. Taliowanie udostępniło ten "stopień wtajemniczenia" szerszemu gronu,poprzerz łatwiejszą inicjację skrętu na krawędzi.Ale dla niektórych,(tu piję do zwolenników tępienia krawędzi w odcinku dzioba i piętki) to taliowanie nie we wszystkich fazach skrętu jest zbawienne.Zwłaszcza dla(i tu znów piję do niektórych) tych co myślą ,że narta typu race z płytą ,zwłaszcza slalomowa jest dla wszystkich,co opanowali jazdę na płaskim.

zwlaszcza ostatnie akapity sa niezwykle trafione. bravo!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Po raz pierwszy w opis technik ciętych pojawił się w polskiej literaturze w roku 1972 w polskim tłumaczeniu książki "Comment se perfectioner a ski" autorstwa G. Joubert'a i J. Vuarnet'a w tłumaczeniu Tomasza Falkowskiego pod tytułem "Jak doskonalić się w narciarstwie". Tłumacz nazywa ją techniką wężową (krystiania wężowa i śmig wężowy). Autorzy i za nimi tumacz używają także określenia "technika cięta" i zalecają stosowanie zakrętów avalement (nie tłumaczone) umożliwiających zapoczątkowanie skrętu i prowadzenie nart na krawędzi. Pozdrawiam. Tadek. PS. Po raz drugi opis technik ciętych pojawił się w polskim tłumaczeniu "Pour Apprendre Soi Meme a Skier". Tłumaczone było wydanie francuskie chyba z roku 1970 (w każdym razie prawa autorskie są z tego roku). Polskie wydanie ukazało się w 1976 roku w tłumaczeniu Jerzego Szperkowicza pod tytułem "Jak samemu nauczyć się jeździć na nartach". I właśnie tam pojawia się określenie "wiraż S" i "śmig S"

Witam Dzieki Tadeusz. O śmigu S się uczyłem i korzystałem z tych wydawnictw ale o tym że nazwano to technika wężową slyszę po raz pierwszy. Swoją drogą jak widać nazwa się nie przyjęła chyba ze względu na skojarzenie z wężowymi ruchami, które są totalnie nienarciarskie. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Dzieki Tadeusz. O śmigu S się uczyłem i korzystałem z tych wydawnictw ale o tym że nazwano to technika wężową slyszę po raz pierwszy. Swoją drogą jak widać nazwa się nie przyjęła chyba ze względu na skojarzenie z wężowymi ruchami, które są totalnie nienarciarskie. Pozdrawiam

skręt S i technika wężowa to dwa różne rodaje skrętu -jak poodkurzam mieszkanko to Ci opiszę różnice ;):)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skręt S i technika wężowa to dwa różne rodaje skrętu -jak poodkurzam mieszkanko to Ci opiszę różnice ;):)

Wiem! W "Jak doskonalić..." Joubert opisuje możliwość jazdy ciętej techniką a) wężową B) avalement - ze zdecydowanym wskazaniem na nią. A skręt S z tego co pamiętam wykorzystuje avalement. Będę Ci wdzięczny za opis różnic, bo mówiąc prawdę, wiedząc że to nie to samo, nie bardzo kojarzę czym się różnią. Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem! W "Jak doskonalić..." Joubert opisuje możliwość jazdy ciętej techniką a) wężową B) avalement - ze zdecydowanym wskazaniem na nią. A skręt S z tego co pamiętam wykorzystuje avalement. Będę Ci wdzięczny za opis różnic, bo mówiąc prawdę, wiedząc że to nie to samo, nie bardzo kojarzę czym się różnią. Pozdrawiam. Tadek.

najwcześniej był skręt S, który polegał na przerzuceniu nart bokiem w kierunku skrętu z widocznym uniesieniem jednej narty (wewn.) w momencie zmiany krawędzi późniejszy był skręt odrzutowo-ślizgowy, w którym ruch ten byłbardziej płynny z klasycznym "połknieciem" (z zachowaniem kontaktu ze śniegiem obu nart) a jesli chodzi o technikę wężową to odciążenie z "odbicia" zastąpiono ruchem ciała wyrzucająym na zewnątrz narty w celu zakrawędziowania, a następnie przeniesienie środka ciężkości do przodu z pochyleniem tułowia w dół od stoku...ślizgi i krawędzie utrzymują stały kontakt ze śniegiem mniej, więcej ;) chyba to ściągnałem z Vysata Kazimierz - Rozwój technik narciarskich, ale sprawdzę jeszcze źródło - dość dawno to pisałem (taka mała praca ;))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najwcześniej był skręt S, który polegał na przerzuceniu nart bokiem w kierunku skrętu z widocznym uniesieniem jednej narty (wewn.) w momencie zmiany krawędzi późniejszy był skręt odrzutowo-ślizgowy, w którym ruch ten byłbardziej płynny z klasycznym "połknieciem" (z zachowaniem kontaktu ze śniegiem obu nart) a jesli chodzi o technikę wężową to odciążenie z "odbicia" zastąpiono ruchem ciała wyrzucająym na zewnątrz narty w celu zakrawędziowania, a następnie przeniesienie środka ciężkości do przodu z pochyleniem tułowia w dół od stoku...ślizgi i krawędzie utrzymują stały kontakt ze śniegiem mniej, więcej ;) chyba to ściągnąłem z Vysata Kazimierz - Rozwój technik narciarskich, ale sprawdzę jeszcze źródło - dość dawno to pisałem (taka mała praca ;))

U Jouberta chronologia i ocena tych technik są chyba odwrotne, ale nie ma o co kopii kruszyć, niech się kłócą Joubert z Vysatą :D. W końcu to już tylko zamierzchła historia :). Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najwcześniej był skręt S, który polegał na przerzuceniu nart bokiem w kierunku skrętu z widocznym uniesieniem jednej narty (wewn.) w momencie zmiany krawędzi późniejszy był skręt odrzutowo-ślizgowy, w którym ruch ten byłbardziej płynny z klasycznym "połknieciem" (z zachowaniem kontaktu ze śniegiem obu nart) a jesli chodzi o technikę wężową to odciążenie z "odbicia" zastąpiono ruchem ciała wyrzucająym na zewnątrz narty w celu zakrawędziowania, a następnie przeniesienie środka ciężkości do przodu z pochyleniem tułowia w dół od stoku...ślizgi i krawędzie utrzymują stały kontakt ze śniegiem mniej, więcej ;) chyba to ściągnałem z Vysata Kazimierz - Rozwój technik narciarskich, ale sprawdzę jeszcze źródło - dość dawno to pisałem (taka mała praca ;))

Witam Tadek jaka zamierzchła nie przesadzaj z Vysatą jeździłem na nartach na Nosalu. A co do tepienia to oczywista sprawa że się tępi - w balecie i to jakieś nawet 15 cm z przodu. Przy normalnej jeździe to chyba stara freestylowa moda jak nie było sprzętu, mozna było dodac przsuniecie wiązań do przodu ale tepienie w jeździe normalnej?? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy jest ambaras z tłumaczeniami. G. Joubert używa na jazdę skrętami(jako pewien ciąg kolejnych skrętów) określenie "godille". Zarówno przy skrętach z oporu, jak i na nartach równoległych, w tym także dłuższych skrętów(kristiania-godille classique) jak i krótkich śmigów. Słowo "godille"(czasownik "godiller") wielki słownik francusko - polski tłumaczy jako "oporowanie"(?) w narciarstwie. Inny słownik tłumaczy to jako wiosło z tyłu łódki a wiosłowanie z tyłu jako "godiiller". Ślad na wodzie jest wtedy wężykiem. Pojedynczy skręt to "virage". I mamy: wiraż z odbicia, wiraż z "odrzutem"(jet-virage), wiraż "ślizgowy"(virage glisse), wiraż z "avalement"(połykaniem garbu, wirtualnego garbu) itd. Nie ma w jego tekście słowa serpent(wąż) czy wężowy. Tłumaczenie "godille" jako jako skręty wężowe(wijący się wąż) jest logiczne. Także skręt "S"(choć logiczniej byłoby "esowanie"(brr!)), też ma sens. I jeszcze jedno, do skrętu "S" dochodzimy przez jet-virage. Autor rozróżnia skręt "S" z ześlizgiem i cięty(coupe). Pisze też o skręcie "S" z "odstawieniem" narty wewnętrznej w bok(w górę i do przodu), czy też rozpoczęciem skrętu "S" od kroku łyżwowego. Tłumacz musi być świetnym fachowcem w swojej dziedzinie. Żaden słownik tu nie pomoże. Bo po prostu nie ma właściwych odpowiedników. Stąd najlepiej jest czytać, jeśli ktoś może oryginał, aby wiedzieć, co autor miał na myśli.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy jest ambaras z tłumaczeniami. G. Joubert używa na jazdę skrętami(jako pewien ciąg kolejnych skrętów) określenie "godille".

Tak jak napisales w drugiej czesci. Godiller to wlasnie sposob wioslowania z tylu. Po polsku chyba "baczek". Uczylem sie tego na kursie zeglarskim. W narciarstwie dpowiednik niemieckiego "wedeln". Masz racje, ze tlumacz ma trudne zadanie. Kiedys tlumaczylem ksiazke informatyczna z francuskiego na polski. Myslalem, ze sie wsciekne. Nie, nie dlatego, ze nie rozumialem okreslen francuskich. Znalem je doskonale, bo w komputerach "siedzialem" we Francji ponad 7 dlugich lat. Ja nie znalem ich polskich odpowiednikow. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam To wielki problem gdy znasz jakąś tematykę i specjalistyczne słownictwo z nią związane w języku obcym a w ojczystym nie. Mój kolega wyjechał z Polski w 85 czy 86 roku. Po wielu perypetiach zanlażł sie w Stanach gdzie na poczatku lat 90 zaczął studiowac geologię. Po jakims czasie okazało sie, że na tematy geologiczne po Polsku wogóle nie potrafi sie dogadać (Ja i Przyjaciel którzy z nim korespondowalismy tez kończylismy ten kierunek). Praktycznie rok, przy naszej pomocy, zabrało mu usystematyzowanie wiedzy po Polsku aby móc porozmawiać na tematy geologiczne bez anglojęzycznych wtrąceń. A powracając do terminologii narciarskiej:

najwcześniej był skręt S, który polegał na przerzuceniu nart bokiem w kierunku skrętu z widocznym uniesieniem jednej narty (wewn.) w momencie zmiany krawędzi późniejszy był skręt odrzutowo-ślizgowy, w którym ruch ten byłbardziej płynny z klasycznym "połknieciem" (z zachowaniem kontaktu ze śniegiem obu nart) a jesli chodzi o technikę wężową to odciążenie z "odbicia" zastąpiono ruchem ciała wyrzucająym na zewnątrz narty w celu zakrawędziowania, a następnie przeniesienie środka ciężkości do przodu z pochyleniem tułowia w dół od stoku...ślizgi i krawędzie utrzymują stały kontakt ze śniegiem mniej, więcej ;) chyba to ściągnałem z Vysata Kazimierz - Rozwój technik narciarskich, ale sprawdzę jeszcze źródło - dość dawno to pisałem (taka mała praca ;))

Nijak nie mogę zobrazować sobie pierwszego opisu, to ("przerzucenie nart bokiem"). Nie mam wprawdzie litaratury na ten temat ale mam przed oczakmi te poklatkowe zdjęcia prezentujące skręt S i pamietam że to była naprawdę płynna i elegancka ewolucja do której nie pasuje mi to "przerzucenie" A co do powyższego opisu techniki wężowej to to po prostu kalsyczne wedeln. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powracając do terminologii narciarskiej: Nijak nie mogę zobrazować sobie pierwszego opisu, to ("przerzucenie nart bokiem"). Nie mam wprawdzie litaratury na ten temat ale mam przed oczakmi te poklatkowe zdjęcia prezentujące skręt S i pamietam że to była naprawdę płynna i elegancka ewolucja do której nie pasuje mi to "przerzucenie" A co do powyższego opisu techniki wężowej to to po prostu kalsyczne wedeln. Pozdrawiam

oczywiście cytuję za Vysata Kazimierz ;) i zazdroszczę że miałeś okazję z tym Panem "śmigać" :) śmig też jest płynny i elegancki a jest przerzucenie nart ;) cieszę się, że doszła ta rozmowa do tego momentu - rozwój technik narciarskich szedł w różnych krajach równolegle (prym wiodły Austria i Francja) i wiele technik o innych nazwach jest bardzo podobnych (różnią je nieistotne niuanse) np. austriacki wedeln i francuski skręt wężowy skręt techniką biodrową i skręt "S" skręt odrzutowo-ślizgowy i skręt avalement jest identyczny wiele technik to nic innego jak "hybrydy" innych lub kilku na raz...... myślę też że wielu teoretyków nazwałoby jednakowy skręt różnymi nazwami :) przypomnij sobie filmik a_seniora, który chciał nam pokazać skręt avalement, a głosy były takie: klasyczne NW, śmig hamujący, WN itd. myślę że i Ty masz takie odczucia że jeden skręt można wykonać kilkoma technikami np. śmig...... i tu nie wartościowałbym żadnego - ponieważ liczy się płynnośc i uroda jazdy, a na temat gustów się nie dyskutuje....:);) zresztą wiele dawnych technik ma zastosowanie do dziś - np. technika wewnątrz-ramienna stosowana kiedyś w slalomie dziś w gigancie powszechna.... ja natomiast jestem za upraszczaniem i uważam że program SITN zmierza w odpowiednim kierunku - może terminologia mogłaby być odrobinę rozbudowana, a jeśli chodzi o demonstracje to przyznam Ci szczerze że nie czułbym się na siłach żeby pokazywać techniki na temat których sobie "dywagujemy".....;):)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Masz rację. Zwłaszcza Twoje ostatnie zdanie to jest naprwdę wyzwanie. Potrafic prawidłowo pokazać, zwracając uwage na róznice pomiędzy poszczególnymi tak podobnymi czesto technikami. Przypomina Mi sie tylko nieodżałowany Pan Tadeusz Żaba i jego nieprawdopodobna wręcz wiedza i świadomośc co dzieje sie z ciałem w każdym momencie jazdy. Z Kazimierzem Vysata mialem okazje jeździć kiedyś na Nosalu. Przywieżli wtedy taki ciekawy patent do jzady bez sztywnych butów. To było coś takiego w rodzaju ramienia z amortyzatorem, które wchodziło pod kolano. Uzyskiwało sie pozycje narciarską a maoortyzator dawał poczucie sztywności w kostce. Ciekawe ale jak widać sie nie przyjęło. Co do tych wszystkich opisów to często zwłaszcza gdy technika jest mało znana albo przypomina coś znanego ale nie do końca strasznie trudno sobie zwizualizować o co chodzi. Nie polega to na wartościowaniu lepsza gorsza itd. Chciłaoby sie umieć pojechać każdą technika -chociaż pewnie na wspólczensej narcie nie wszystkimi się da ze względu na jej budowę i geometrię. Akurat śmig to fajny przykład bo można jechać tak wiele róznych smigów i każdy jest fajny czasmi tylko jako ćwiczenie koordynacyjne ale zawsze. Gdy dochodzi natomiast do jazdy krótkim skretem po zróznicowanym stoku i jedziesz dłuższy fragment to płynnie czesto podświadomie przechodzisz z jednej techniki w drugą i trzecią i co ciekawe jeżeli robisz to rytmicznie to tego praktycznie nie widać. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma raczej techniki lepszej czy gorszej. Jest tylko technika(rozumiana jako inicjacja skrętu, jego prowadzenie, szybkość ruchu) bardziej lub mniej przydatna w danych okolicznościach. Zawodnik jak wygra zawody, to w tym momencie jego technika przejazdu jest najlepsza. Choć optycznie ktoś mógł jechać znacznie "ładniej". Narciarz jeżdżący dla przyjemności wybiera taką technikę jaka w danym momencie na danym stoku, śniegu, używanych nartach, umiejętności, zmęczenia...itp jest dla niego najlepsza. Nawet najlepszy specjalista "czystego" karwingu wybierze skręty z oporu, czy nawet pług, gdy przyjdzie mu zjechać z ciężkim plecakiem po jeszcze cięższym śniegu, lub między drzewami w lesie. Inaczej nie zjedzie. Więc pług wtedy będzie lepszy od jazdy na krawędziach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Nijak nie mogę zobrazować sobie pierwszego opisu, to ("przerzucenie nart bokiem"). Nie mam wprawdzie litaratury na ten temat ale mam przed oczakmi te poklatkowe zdjęcia prezentujące skręt S i pamietam że to była naprawdę płynna i elegancka ewolucja do której nie pasuje mi to "przerzucenie" A co do powyższego opisu techniki wężowej to to po prostu kalsyczne wedeln. Pozdrawiam

Cześć! Mam nadzieję, że ten opis techniki wężowej - 3 strony z 11 dotyczących tej techniki z G. Joubert, J. Vuarnet "Jak doskonalić się w narciarstwie" wyjaśni wszystkie wątpliwości. Pozdrawiam. Tadek. W razie dalszych wątpliwości piszcie prywatnie.

Załączone miniatury

  • J-V doskonalenie 133 .gif
  • J-V doskonalenie 134-135 .gif
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Dzieki Tadziu. Jutro to sobie opracuje. Sama nazwa - technika wężowa jest dla mnie dośc frapująca ze względu na jakieś wewnetrzne skojarzenia. Pomyslę też - tu nawiązanie do mojego poprzedniego postu - iloma smigami mógłbym zjechać a Wy - mam nadzieje - uzupełnicie jeszcze ta listę. Fajnie byłoby zrobic taka historię rozwoju techniki, ilustrowana zdjęciami i filmami. A może ktos słyszał o takim wydawnictwie? Ale nie w formie wyrywkowej czy pracy naukowej, tylko całościowo i edystorsko nowocześnie? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowcip po polega na swobodnej interpretacji tłumacza. Ja to zdjęcie Patryka już umieściłem na tym forum w wersji francuskiej. Tłumacz uparcie tłumaczy słowo "godille" jako śmig, a dla G. Joubert`a słowo to określa sposób jazdy po śniegu "zakrętami" i używane jest w odniesieniu do wszelkich skrętów: z oporu, kristianii, śmigu hamującego itd. Skręty te(wiraże) mogą być z różnym odciążeniem NW, przez "avalement". Przy okazji "avalement" pochodzi od czasownika "avaler" i ma wiele znaczeń, min. można je tłumaczyć jako: znoszenie, połykanie, pożeranie, wchłanianie itp. Garb muldy powinien być raczej zniesiony przez podciągnięcie kolan i pochylenie klatki piersiowej. Ale przyjęło się u nas połknięty. Nie ma skrętów wężowych, to tylko wymysł tłumaczy tej książki, która jest cytowana i następnej "jak się nauczyć samemu jeździć na nartach". Nie mogli sobie poradzić ze słowem "godille". Ten wąż się tylko pojawia(w wyobraźni) jak będziemy wiosłować wiosłem z tyłu łódki i zobaczymy ślad ruchu pióra wiosła na wodzie-to jest "godille"-wąż. A u G. Juoberta ciąg kolejnych wiraży, nieważnie jak inicjowanych i prowadzonych, to "godille". Może to wyjaśni pewne nieporozumienia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowcip po polega na swobodnej interpretacji tłumacza. Ja to zdjęcie Patryka już umieściłem na tym forum w wersji francuskiej. Tłumacz uparcie tłumaczy słowo "godille" jako śmig, a dla G. Joubert`a słowo to określa sposób jazdy po śniegu "zakrętami" i używane jest w odniesieniu do wszelkich skrętów: z oporu, kristianii, śmigu hamującego itd. Skręty te(wiraże) mogą być z różnym odciążeniem NW, przez "avalement". Przy okazji "avalement" pochodzi od czasownika "avaler" i ma wiele znaczeń, min. można je tłumaczyć jako: znoszenie, połykanie, pożeranie, wchłanianie itp. Garb muldy powinien być raczej zniesiony przez podciągnięcie kolan i pochylenie klatki piersiowej. Ale przyjęło się u nas połknięty. Nie ma skrętów wężowych, to tylko wymysł tłumaczy tej książki, która jest cytowana i następnej "jak się nauczyć samemu jeździć na nartach". Nie mogli sobie poradzić ze słowem "godille". Ten wąż się tylko pojawia(w wyobraźni) jak będziemy wiosłować wiosłem z tyłu łódki i zobaczymy ślad ruchu pióra wiosła na wodzie-to jest "godille"-wąż. A u G. Juoberta ciąg kolejnych wiraży, nieważnie jak inicjowanych i prowadzonych, to "godille". Może to wyjaśni pewne nieporozumienia.

Witam Nie znam francuskiego ale ten smig może nie być złym tłumaczeniem. Przecież smig może być z oporu dolna, z opru górną, hamujący, ciety, z przeciwskretu, NW,itd. Może tu właśnie chodzi o jazdę skretami łączonymi o małym promieniu czyli o śmig a nie o krystianię. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...