Skocz do zawartości

KrzysiekK

Members
  • Liczba zawartości

    1 579
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Odpowiedzi dodane przez KrzysiekK

  1. 13 minut temu, Plus80 napisał:

    Dla kogo prozpozycja? Jeśli dla mnie, to nie trafione. Pisałem i jeździłem na Mosornym i to przez kilka wyjazdów, z lekko dopiętymi klamrami. Jeździłem od góry do dołu. Mogłem odpiąć górne a dolne zostawić takie jakie mam zwykle dopięte.  Cholewka jest sztywna. Więc dałoby się jeździć. Może tylko bardziej ostrożnie. I to wszystko. Po tym eksperymencie zmiejszyłem dawniej stosowane naciski klamer, które bardzo tego nie lubią. I doszedłem do wniosku, że większość dyskusji na forach o fleksie, kątach krawędzi, to bajdurzenia facetów, którzy chcą się dowartościować. Ja nie potrzebuję żadnych ostrzeżeń na forum.  Sam wystarczająco się ostrzegam. 

    To raczej do mnie było - ćwiczenie na zrównoważenie na nartach, cała powierzchnia stopy, kontrola raczej stopą niż cholewką i językami butów...

  2. 19 minut temu, Gabrik napisał:

    Czyli trafiałeś na typowych sztampowców na turnusach feryjnych...jedź do Adama. Chłop będzie miał znów przesrane, bo trzeba się z forumowiczem pieścić, ale do stresu przyzwyczajony, to da radę 🤣. A jak jesteś w porzo gość, to i może nie będzie się pieścił (wówczas mocniejszy przekaz otrzymasz 🤪).

    Pozwalam sobie na taką kiełkująca myśl by się przejechać po powrocie z pierwszego tygodnia ferii...do Adama właśnie. Co do ,,pieszczot,, to myślę że damy radę. Chociaż nie wiem czy zawodowo mi się uda to ogarnąć. Zobaczymy. Na razie czekam jutra, może coś poćwicze sam ze sobą. 

    Co do kompetencji moich instruktorów... Nie mi oceniać. Jeżdżą pięknie. Dużo czytam, oglądam jazdę. Rzucam okiem i wiem czy ktoś jedzie dobrze czy nie. To trochę podobne do oceny chodu konia. Jak się trochę opatrzysz to wiesz kiedy koń idzie zebrany, kiedy nie 🙂 ... Moze nie w sporcie, ale jestem metodykiem, dydaktykiem... To mogę oceniać ... I mi brakowało konsekwencji. Przy dydaktyce nie można po łebkach, przeskakując. A to takie .. czas leci, dużo na krześle się traci na lekcji... Mam wrażenie że dobra lekcja na moim poziomie to jeden wyjazd i dopieszczenie bazy (nie skręt ideal) ale samej bazy której mi brak. Ja czuję że mam ogromną trudność by zainicjować skręt. Widzicie że ustawiam nartę kątowo gdy chce zacząć skręcać. Patrzę z podziwem jak klasyczni wywijają złączonymi nogami na lewo i prawo w smigu conajmniej jakby mieli dodatkowe mięśnie do skręcania..... Ja jestem fanem ,,starych,, technik, mi nie spieszno do krawędzi... Marzę o uniwersalności. Zjechać smigiem ze ścianki, przejść w do stokowy, na płaskim bezludziu na krawędzi troszkę w finale... Lekkość. 

    Nie podlizuje się... Ale jak widzialem co Mitek robił w Tyliczu w tej mokrej miękkiej brei na slalomkach to szok i szacun.... 

    No nic. Narty dlatego tak kręcą, że są trudne. Ja tak mam. Jak zalapie o co loto...zluzuje majty i biedę spijał śmietankę.... Ale żeby nie było ...nic mnie nie spina. Ja poważnie lubię to pokonywanie własnych niedoskonałości. 

    • Like 4
  3. 5 minut temu, Chertan napisał:

    A swoją drogą skoro tyle jeździłeś z instruktorami, to jakie były ich uwagi? Co ćwiczyliście? Wychodziło? Wyleciało z głowy (nóg)? Łuki płużne to jeden ze środków do celu pokazujący zmianę obciążenia w czasie, sylwetkę, wchodzenie na krawędź i reagowanie narty i śniegu, prowadzenie skrętu, wydają się nudne i względnie szybko przechodzi się od nich to ewolucji kątowych, czy jazdy równoległej, ale pewna zasada pozostaje i warto ją wdrukować w odruchy. 

    Ćwiczyliśmy NW, względnie wychodziło. Potem równoległe, wyszło raz, to od razu cięte. To się niestety powtarzało. Czyli szybko do skrętów ciętych.

    Jak patrzę na siebie na filmach, to cały czas widzę monoblok. Oglądając łuki płużne u demonstratorów widzę tę specyficzną pozycję, gdzie korpus jakby idzie w dół stoku a narta ( w pługu ) lub obie narty (gdy wewnętrzna dołącza do zewnętrznej) jest skierowana w kierunku jazdy. Tej pozycji nie mam i będę próbował ją znaleźć.

  4. 51 minut temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Krzychu to jest kwestia objeżdżenia w różnych warunkach, w różnych śniegach, na różnych stokach. Trzeba w jazdę wprowadzać jak najwięcej zmiennych i sobie z nimi poradzić nie myśląc specjalnie o szczegółach technicznych jazdy. Wgłębiając się w niuanse techniczne i analizę doskonałości skrętu tracimy z pola widzenia sedno czyli skuteczność. Większość rzeczy na nartach odbywa się automatycznie a automatyzmu nabierasz jeżdżąc a nie analizując. Druga sprawa to psychika, która gra w narciarstwie bardzo ważną rolę. Obaw przed nowym stokiem, innym śniegiem, nieznanym terenem, dużą ilością ludzi czy też brakiem dostatecznej widoczności (wymieniłem tylko parę elementów ale są ich dziesiątki) - więc tych obaw, nie ma tylko absolutny dureń. Każdy normalny człowiek je ma i to im więcej na nartach przeżył i widział tym one są większe bo ma większy bagaż doświadczeń. Oczywiście doświadczony narciarz ma też większy zestaw umiejętności dlatego umie te obawy okiełznać i szybko się przystosować ale jest bardziej na sygnały dotyczące ewentualnych niebezpieczeństw czuły.

    To czy skręt jest poprowadzony takim czy innym torem czy jest on czysty cięty czy lekko ślizgowy nie ma żadnego znaczenia. Normalna jazda to ciągłe szukanie optymalnej techniki i optymalnych rozwiązań w danej chwili. Oczywiście jak ktoś chce i lubi to można sobie znaleźć kawałek pustego stoku i tam katować sześć czy osiem skrętów aby wyszło idealnie. Raz może wyjdzie ale czy o to chodzi???

    Pozdrowienia

    Myślę, że Twoje doświadczenie bardzo dużo podpowiada Ci o mojej jeździe. Widzisz problem w mojej głowie i IMHO masz rację. 

    Niezależnie od tego, myślę, że faktycznie te łuki płużne są dla mnie punktem wyjścia do załapania odczuć. Zobaczę co z tego wyjdzie.

    Już któryś raz ktoś mi to sugerował/zalecił ...

  5. Teraz, Gabrik napisał:

    Aaa tylko jak jedziesz na ferie, to nie bierz gościa pierwszego z brzegu. To z reguły sztampowe podejście. Na bank z forum ktoś zna kogoś w okolicach Zakopca i może polecić.

    W tym roku jeździłem z instruktorem 3 razy włącznie z kilkugodzinnym szkoleniem wyjazdowym. Ja jestem trudnym przypadkiem zatem ... Mają jazda jest też mocno zmienna, co niektórzy mogą potwierdzić nawet na forum, widząc mnie onegdaj gdy było znacznie lepiej nawet w tym sezonie. Nie wiem czy godzina, dwie dodatkowych jazd z instruktorem coś da gdy mi się zmieni stok, śnieg a jazda od razu o 180 stopni. Wydaje mi się (sic!) Że w moim przypadku tylko praca własna da efekt... Ale to tylko moje zdanie. 

  6. Czy ten film, gdzie do ustawienia na nartach wychodzi się z łuków płużnych jest ok?

    Popelnilem błąd w roku gdy zacząłem... Trzeba z tego wybrnąć. Nigdy nie byłem motorycznie łatwo wyuczalnym uczniem, natomiast prace nad sobą lubię. Wybieramy się na ferie do Zakopanego. Będę starał się wrzucać filmy z własnych ćwiczeń. Jeśli koledzy pozwola licząc na pomoc. 

  7. 2 minuty temu, Kubis napisał:

    Ale jare...

    One są po książkowym piekarniku, temp ideal, leżą ze nie wiem że mam narciarskie na nogach.... Ale co do flekau to nie wiem... 2 lata nic innego na nogach nie miałem i nie mogę porównać. 

    Że jest lipa, to ja wiem.... Że instruktora też wiem. Napiszcie moi drodzy co ćwiczyć .... 😉

  8. 14 minut temu, grimson napisał:

    Jakie masz buty rocznik/flex?

    Wg mnie tutaj trzeba instruktora. Najlepiej tego samego. Na dobre kilka sesji na stoku.

    Poza tym praca siedząca to nie jest tłumaczenie. Trzeba się ruszać, nawet kosztem wolnego czasu. To potem procentuje na nartach.

     

    Salomon x max 120 stare

  9. Witam,

    46 lat, praca siedząca, 98kg, 182cm wzrost, narty z filmu SALOMON X-MAX X7 Ti, chyba 168cm.

    Jeżdżę 4 rok. Dość często, średnio 2x w tygodniu w sezonie.

    Myślałem, że jest lepiej ale źle to widzę.

    Stok - nowy , bieszczad.ski koło leska. 

    Ja w czerwonej kurtce z poprzedniej epoki 😄

    Syn czasem tam też widoczny - niebieskie spodnie, kurtka limonka. 

    Proszę o uwagi, i przede wszystkim podanie jakichś złotych ćwiczeń, o ile takie istnieją w moim przypadku.

    Thx.

    Film: https://www.youtube.com/watch?v=pbscI5INvxw&ab_channel=KrzysztofKr

     

     

  10. 3 godziny temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Myślę, że nie da się tego tak uprościć. Moim zdaniem stromizna stoku nie jest problemem ile jego stan, przygotowanie, rodzaj śniegu, temperatura śniegu, powietrza itd.

    Chcąc uprościć temat totalnie można tylko napisać - dobra jazda śmigami jest kluczem do pełnej kontroli prędkości w każdych warunkach   ale, gdy masz gomuły albo śnieg trzymający wtedy możesz nart nie móc ze śniegu wyrwać i musisz stosować techniki oporowe czy nawet przestępowanie. Natomiast jeżeli przyjmujemy, że pytanie dotyczy stoków przygotowanych (tak czy inaczej co oczywiście nie eliminuje wcześniejszego zastrzeżenia o warunkach) to śmigi są kluczem do kontroli prędkości zawsze.

    Wczoraj miałem okazję, zaszczyt, przyjemność ( wspaniałe spotkanie Adam - dzięki wielkie, wielkie) spędzić parę godzin na stoku z Adasiem i dał mi się przejechać na TYCH Atomiacach. Pierwszy raz miałem pod butami narty na których w tych warunkach (zbity trzymający śnieg przy minimalnym plusie)nie dało się jeździć. Wprowadzenie narty w jakikolwiek rodzaj ślizgu było praktycznie niemożliwe). W tym wypadku tylko siła w nogach i rzeźba w gównie dawały radę. 🙂

    Pozdrowienia

    Pozdrowienia

    Mitku... Ja tak nie umiem jeździć na krawędziach że te narty z powodzeniem wprowaeziłbym w ślizg nawet na prawie płaskim... 

    🤣

    Ps. Cieszę się że odwiedziłeś Adama. Wspominałes o zamiarze. Pozdrawiam .

  11. 1 godzinę temu, Plus80 napisał:

    I tam !  To nie prawda. Nie będziesz raczej szybciej skręcał, niż skręcasz(np. ile Ci czasu zajmuje średni skręt). To jest bariera reakcji Twojego organizmu. Bariera, która każdego dotyczy. Bariera, którą odczuwa sprinter, mający do topu światowego kilka dziesiątych sekundy.

    Ale szybciej ? Możesz na wariata. Na odpowiednim stoku i odpowiednich nartach, smarach, ubiorze uzyskać w szusie  i 120 km/g. Co wcale nie jest takie łatwe uzyskać taką szybkość. Takie są opory. Duże szybkości i skręt, o coraz mniejszym promieniu, to jest wyzwanie. Nie uzyskasz tego jadąc ześlizgami. 

    Kolego Drogi... ze mnie już sportowca nie będzie 😄 , ale mam marzenie. Zjechać zewsząd bezpiecznie, ładnie i nie męczyć się. Niekoniecznie ma być szybko. Z naciskiem na ładnie. Ale rozwój ma swoje prawa i apetyt rośnie w miarę ... wiadomo.

  12. Godzinę temu, AndRand_v2 napisał:

    To jest efekt małyszomanii...

    Na kreskę i hamowanie pługiem.

    Nie wiem czego efekt.. chyba bym nie przypinał do tego jakiejś ideologii... no chyba że "bezstresowe wychowanie"... ale czasem jeżdżą tak przykładni ojcowie.. co już też na forum czytałem... Co by nie było - jest to zło w czystej postaci. Czy da się coś z tym zrobić? Na Kiczera.ski czasem widzę jak reagują goprowcy. Zawsze tam dwóch dyżuruje, co jakiś czas któryś pan objeżdża trasy. Zauważyłem, że reagują jak się im wspomni o jakiejś dziurze w niespodziewanym miejscu. Zaraz jest tam siateczka. To dość cenne zachowanie. Czasem widziałem też, jak zwracają uwagę "chłopcom" z nadmiarem energii ... 

  13. 13 godzin temu, Plus80 napisał:

    Nie ! To nie jest hamowanie(ześlizg) !

    To przykład nowoczesnego skrętu z obrotem nart w pierwszej części łuku. Tylko ona robi odciążenie nart przez wyjście w górę.  A jest jeszcze szybsza zmiana krawędzi,  gdy się nie "rusza" korpusu w górę, tylko wszystko dzieje się na poziomie nóg.

    Pozwoliłem sobie zarejestrować ten film i pokazać wybrane klatki.

    Klatka nr 2 - tyły nart są przemieszczane w powietrzu, i "ustawione" na krawędziach.

    Klatka  3- nie należy się sugerować śniegiem z pod narty zewnętrznej. Narta jedzie do przodu, a nie  w bok! Śnieg jest miękki i przecież narta bardzo mocno na niego naciska, całą powierzchnią ślizgu.

    Klatk 6 - widać wyraźnie to przenoszenie o pewien kąt tyłów nart. I "ustawianie" ich w powietrzu na krawędzi. Trzeba być bardzo szybkim. Ale takie są dzisiaj narty zawodnicze. Bez tego, ani rusz.

    wojcio_c1.jpg

    wojcio_c2.jpg

    wojcio_c3.jpg

    wojcio_c4.jpg

    wojcio_c5.jpg

    wojcio_c6.jpg

    racja !

    Ale taka jazda, szybka, to de facto jazda w poprzek stoku. Takie warunki ma się raczej rzadko. Rzadko oczywiście subiektywnie, bo dobry narciarz da rade tak pojechać nie obawiając się, że w kogoś wjedzie, no i że ktoś nie wjedzie w niego. Ja często mam tak, że niby mam wolną drogę do jazdy, ale przecież w trakcie mojej jazdy sytuacja się może zmienić dość istotnie. To są braki raz w zwrotności i szybkości reakcji na zmienne sytuacje na stoku, a dwa - braku w umiejętności spojrzenia w dal. To tak trochę, że nie widać lasu bo drzewa zasłaniają (w przenośni). Im lepiej jeździmy tym dalej spoglądamy. 

  14. 5 godzin temu, Wojcio napisał:

    U mnie to córka próbuje mi wytłumaczyć, ale ja słabo kumam :). Na tym filmie próbowała mi pokazać (to też czarna trasa w Austrii, baaardzo stromy kawałek, slalomki) a ja nic - tylko śmig i śmig.

     

    Tu chyba przykład ,,hamującego carvingu,,... Ale na czarnej to zdecydowanie zrozumiałe IMHO

  15. 11 minut temu, Chertan napisał:

    Akurat tam jeździ trochę osób, ostatnio regularnie moruniek, Mitek był, FerraEnzo (ale tylko teraz na skionline go znajdziesz). 

    Z Mitkiem się widziałem. Bardzo mile spotkanie. Co człowiek real to człowiek. Nie umniejszając internetowym znajomościom. Takie czasy, trzeba korzystać. 

    Ja pewnie we wtorek znów Kiczera albo Bieszczad ... Po pracy. Jakby ktoś, to można się zgadac. 

  16. 8 minut temu, Chertan napisał:

    A gdzie w ogóle jeździsz w Polsce, jak już jeździsz. Zawsze się można z kimś z forum umówić i pojeździć, powymieniać opinie, trudności. Idealnie byłoby z doświadczonym szkoleniowcem. Wszystko pokaże i wyjaśni. Nakręć też filmy i dostaniesz trochę feedback. Jeżeli już teoria i oglądanie, to zobacz sobie filmy Deb Armstrong, Toma Gellie, sporo tam jest informacji dla uczących się. Ale potem tylko jazda jak labas napisał. A w zasadzie przede wszystkim. I powolne wprowadzanie teorii w czyn. Jazda cięta na łagodnym stoku przychodzi względnie łatwo, na stromym trzeba jednak zaczynać od klasyka i ewentualnie dołączyć skręt cięty w pewnych fazach. 

    Moje terenu to Kiczera.ski, Bieszczad.ski a jak się psuje pogoda to okolice Krynicy ...tamtejsze stoki poza Jaworzyna. Tylicze też. Ale głównie dwa pierwsze. Mam wrażenie że nie ma tu ludzi z moich stron. Mało wpisów. 

    Jak tylko moi kamerzyści uwolnią się że szpon pandemicznej biurokracji coś z filmików się pojawi. Planuje ferie w zakopcu od 14.02. Tam Szymoszkowa, Jurgów, Białka, Małe Ciche. Szukam pomysłu na długie narciarskie zwiedzanie ale takie coś to chyba jedynie z Kasprowego, ale to się jeszcze nie dość że sam obawiam to jeszcze z dziećmi... Musiałby być warun ideal a to są góry jednak. 

    Takie plany...

  17. 3 minuty temu, Plus80 napisał:

    Tak.

    Na filmie widać wyraźnie skręt nart, zwany chyba sterowaniem nart(mam kłopoty z terminologią PZN).  Taki sposób skrętu wypracowywałem sobie w jeździe równoległej na  starych nartach, "ołówkach". Chodziło o to, by ślad nart na śniegu był jak najbardziej wąski. Taki ideał, gdy narty zostawiają za sobą tak szeroki ślad, jak szeroko jadą. Uzyskiwało się to przez stopniowe(ciągłe obniżanie sylwetki, od NW) i pewnego rodzaju "dozowaniem" obrotu stóp. Narty karwigowe to ułatwiają. Ponieważ same mają większą tendencję do skręcania, niż dawniejsze ołówki.

    Przejscie do karwingu, od takiej jazdy jest możliwe.  Tylko trzeba się wyzbyć tej tendencji stóp do obrotu nart(nie na zawsze - ponieważ często jest potrzebna). Zamiast skrętu stopami, pochylenie ich na krawędzie(miałem z tym obrotem stóp kłopoty - opóźniały jazdę na krawędziach) i pozwolenie im robić swoje.  Ale nie jeździć "na stojąco" na krawędziach(mój post).

    Nie żadnych skrótów w nauce ! Skróty szybko się ujawnią.

    Nie no, żadnych skrótów ale jak już prawie płasko to próbuje 🙂

  18. 3 minuty temu, Plus80 napisał:

    Zainteresowałem się panią Debi Amstrong. Nazwisko mi jest znane i znany mi jest jej start na Olimpidzie Zimowej w Sarajewie. Ostatnio pojawił  się podany na forum film(Nikon 255 ?) z jej wywiadu z jej dziadkiem. 

    Puszczam sobie na YT jej filmy, przypominając sobie szkolenie na nartach od podstaw.  I czy jeszcze ktoś tak uczy w dobie karwingu ? Mam dwa w jednym. Słuchawki na uszach i  głos Debi. Jest strasznie gadatliwa  i impulsywana.  Ale rodzinna instruktrka fitness jest też gadatliwa i impulsywna. I dlatego  ćwiczące ją bardzo doceniają.

    Lubię oglądać Debi....ale uważam, że ona najlepiej radzi sobie z uczeniem młodych sportowców. Jest najbardziej efektywna gdy chłopaczek ma kondycję kardio maksymalna, bawi się nartami, a ona dopracowuje to i dopieszcza. Chociaż są też filmy gdy uczy totalnych newbie....

  19. 34 minuty temu, Plus80 napisał:

    Fajnie ! Możemy sobie tak "gadać".

    "Rozlewa się na całą stopę". Rozlewa, ponieważ kończy się "nacisk" tej  stopy. Wewnętrzna zyskuje, jak przestaje podpierać ciało zewnętrzna.  Kończąc skręt ciało jest na "kibelku", ale nie powinny tyły nart spiętrzać śniegu(hamowanie). Odbicie od tego śniegu jest możliwe. Ale jego spiętrzanie, to strata szybkości.  No więc należy tak skręcić, by nie nie było zwolnienia szybkości  przez spiętrzanie śniegu. Spiętrzanie śniegu to ześlizg i zwolnienie szybkości. Też tak się jeździ.

    Zwróć uwagę na post "Karwing, regulacja szybkości".  Co robi Kris, gdy stok staje się stromy.  Najpierw stosuje defensywny styl jazdy.  Zacieśnia skręt ześlizgiem.  I musi włożyć więcej siły, by wejść w kolejny.  W stylu ofensywnym jedzie cały czas na krawędziach i  skręt jest dłuższy, ale szybkość w końcu maleje. Bardziej elegancki sposób jazdy. Niekoniecznie bardzo skuteczny w zawodach. No, ale dla nas amatorów ?

    Ten opis moich wrażeń pod stopami odnosiłem do jazdy równoległej z elementami ześlizgu, nie do carvingu. No i próby smigu. Tam jest to zakrawedziowania (spiętrzenie śniegu) 

    Bardzo lubię ten styl jazdy:

    Podobnie jeździ Josh Foster... 

    • Like 1
  20. 19 minut temu, Plus80 napisał:

    Co to znaczy poprawnie ?  Co to znaczy idealnie ?  Co to znaczy ? Na zawodach znaczy. Jest czas i koniec. Zwycięsca może jechał brzydko, ale wygrał.  Ja mam swoje typy w slalomie. Typy dla mnie, ze względu na styl.  Mojemu typowi(Ryding) się ostatnio powiodło, był jedynką na pudle. Ucieszyłem się bardzo. Chłop jeździ od lat. Nie wydaje się zarozumiały, jak pewna norweska gwiazda(też spuścił nosa,  gdy zaczął przegrywać).

    Czterdzieści sześć ?  Możesz zostać instruktorem. Startować w AMP, jak tylko będzie grupa 50+, 60+...I jeździć bezpiecznie szybko, po wszelkich cywilnych stokach. A szybciej ? Co to jest szybciej ? Na jakim stoku, śniegu. Jak długim łukiem ?  Jak jest granica Twojego komfortu ? Ona zależy  od tego co napisałem. Wyższy poziom jazdy, więc granica się przesuwa w górę. 

    Poprostu się należy ciągle uczyć. Jeśli się chce lepiej jeździć. Jeździć i uczyć się. A nie tylko jeździć.

    Racja, wiadomo, fajna przygoda generalnie. A ponieważ nie jest łatwo to strasznie wciąga.... 

    • Like 1
  21. 7 minut temu, Plus80 napisał:

    Odsyłanie nóg mnie wprowadziło w maliny. Gdy wsiadłem na narty karwingowe, po raz pierwszy. To bzdura, wynikająca z pobieżnej obserwacji narciarza od tyłu.  Jeden odsyła więcej, inny mniej. A zawodnicy na slalomie( w niektórych skrętach) mają nogi prawie "poziome" a tułów prosty.

    Nic nie odeślesz !  To zawsze jest  sprawa sił działających na Ciebie. A głównie szybkości nart i  promienia skrętu, gdy jadą na krawędzi.  Odejdą Ci "same", gdy pojedziesz na krawędzi, szybko i  krótkim łukiem(zacieśniającym łukiem).

    Skup się na jeździe na krawędziach. Jeździj szybko i zacieśniaj łuki. Na narcie dłuższej(gigant) będziesz miał  większą szybkość  i wystarczy dłuższy promień łuku.  Na slalomce szybkość będzie mniejsza, więc musisz zmniejszyć promień skrętu. Na "slalomie" musisz być szybki '"w nogach".

    Nie podpieraj się wewnętrzną, jak już pozbyłeś się podpierania ! Chcesz znowu kaleczyć jazdę ?

    Napisałem post "Karwing, regulacja szybkości". To też daje do myślenia,  do jakiej jazdy należy dążyć.  Zapewniam Cię, że to fajna zabawa, taka analiza własnych możliwości.  Będziesz jeździł z wiekiem wolniej, w sensie reakcji ciała.  Twój mózg będzie  "szybki", ale nie przełożysz tego na ciało.  W tej reakcji. Ale możesz jeżdzić "ładniej"(czyli lepiej technicznie), "estetycznie", lepiej kontrolować narty. Da CI to wiele satysfakcji, mimo ubywających sił.

    Świadomie się niczym nie podpieram, staram się trzymać nogi w tej samej odległości w rzucie (poprawka na skos stoku, pochylenie narciarza) ... Wspomniałem tylko o tym podpieraniu się jak o kroku do celu.

    Plus80 - ja już raczej nic szybciej nie będę. 46 minęło jak jeden dzień i teraz jest ostrożnie. Chyba nie stawiam sobie zbyt wygórowanych celów... Mam wrażenie, że mi te krawędzie nigdy nie wyjdą poprawnie, bo poprawna jazda na nich jest przy prędkości przekraczającej moją strefę komfortu. 🙂

  22. 3 minuty temu, Plus80 napisał:

    Sprawa jest dosyć prosta. Nacisk(świadomość nacisku, to jest ważne) na podstawę dużego palca nogi zewnętrznej. To zwiększony nacisk na przednią część narty i jej wewnętrzną krawędź. Czyli idealnie.  Docisk przodu narty i jej ugięcie(zacieśnia skręt) i nacisk na krawędź, czyli w punkt.

    Nacisk na krawędź wewnętrzną czuje się stopą. Ale ten nacisk może być rozłożony na całą stopę równomiernie, na przód(jak u Ciebie), na tył(jazda na tylnej krawędzi narty).  Regulowanie tego nacisku w czasie prowadzenia nart po łuku, jest domeną jazdy zawodniczej na najwyższym poziomie.  

    Nie wiem jak jest zawodniczo, ale wiem jak jest po mojemu, czyli lamersko 🙂 ... otóż, zaczynam z naciskiem paluchem, narta zaczyna skręcać i grzecznie trzyma krawędź, idzie po łuku a w trakcie jak idzie ja czuje, że ta presja spod palucha rozlewa mi się na całą stopę, wtedy już traci nacisk zewnętrzna, zyskuje wewnętrzna która za chwilę będzie znów zewnętrzną  -więc paluch, nacisk, skręt... etc etc... Czasem, gdy próbuję śmig, to koniec skrętu jest chyba wręcz pod piętą, to wtedy jest takie hamujące i mogę się od tego spiętrzonego śniegu odbić by zacząć kolejny skręt. Czasem się udaje, gdy oczywiście nie uwiera mnie właśnie rąbek spodni czy coś tam (czyt. śnieg sprzyja) 🙂

    Tak - teoretyzuję. Bo dziś nie jeżdżę. A lubię. Więc będę teoretyzował 🙂

    • Like 1
  23. 13 minut temu, Chertan napisał:

    Jak najbardziej, ponieważ to uczucie nacisku na przód stopy po stronie palucha (zwykle połączone z naciskiem na język buta) przenosi się na obciążenie przodu narty i lepsze krawędziowanie zewnętrznej narty, przez co poprawia się jej prowadzenie. Trzeba tylko wyczuć, kiedy ten nacisk odpuścić. W ten sposób też uczysz się balansu przód-tyl. 

    Tylko czemu mi nikt wcześniej o tym nie powiedział? No wiem, dużo muszę wyczuć sam.

    Na tych wypłaszczeniach zostaje mi tylko jeździć NW albo próbować na krawędziach, więc próbuje... i wciąż mam nieodparte wrażenie, że mimo że ślad zostaje cięty, zakręt względnie ciasny (małe R), to ja się nie wykładam :D, nie odsyłam nóg, i generalnie jadę na zewnętrznej, wewnętrzną jedynie muskając śnieg.

    Wewnętrzną skrajnie odciążam mając wspomnienia sytuacji, gdy ta wewnętrzna była inaczej zakrawędziowana (robiła większe R) niż zewnętrzna i zrobiłem sobie panierkę śniegiem z wszystkich stron 😄

    Ergo - boję się odesłać nogi, nie ufam nartom, że wrócą pode mnie ... 😄

    Gdzieś widziałem filmik, że Marek Ogorzałek rozwiązywał ten problem tak, że zewnętrzna szła na krawędzi, a wewn. się podpierał. Niedawno podobne porady wstawił Adam W. - cięte łuki płóżne. To jest pomocne, by uczyć się ufać narcie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...