-
Liczba zawartości
5 249 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
208
Zawartość dodana przez Marcos73
-
To tak jak ja. pozdrawiam
- 869 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Ale nie wiem z czym się dokładnie nie zgadzasz, bo nie rozumiem w jaki sposób chcesz wyłonić instruktora. Jakaś zasada musi być przyznawania uprawnień, jeśli chce się to robić "zawodowo" - czyli generalnie oficjalnie za kasę. Twierdzisz że absolwenci AWF, czy byli zawodnicy przez duże i mniejsze z nie mają pojęcia o szkoleniu? W pierwszej grupie generalnie wychodzą osoby, które z założenia mają uczyć innych (nie wszystkie, ale sporo) i nie tylko pierwszych dwóch skrętów z pługu. Często mają specjalizację i wiedzą dużo więcej niż tylko o początkowej fazie nauki. Druga grupa - no chyba naukę jazdy zna z autopsji, dobry czy bardzo dobry zawodnik to nie tylko jazda tyczki i bramki, ale ciągłe szkolenie, sam to przeżył i pewnie doskonale to pamięta, a nauka też nie była przypadkowa, tylko metodyczna. To tak jakbyś napisał, że gość z 1-szej ligi piłkarskiej nie potrafił przeprowadzić treningu z trampkarzami z okręgówki. Przecież tych treningów sam osobiście miał tysiące. Czy by się tam odnalazł? Czy byłby dobrym szkoleniowcem? Tego nie wiem. Ale ma duże kwalifikacje, żeby nim zostać i mu zaufać. Darmowe szkolenie to może robić każdy, branie kasy "pod stołem" pomijam, piszemy tu o oficjalnym szkoleniu zarobkowym oraz ludziach tym się parających. Umiejetność jazdy na nartach a przekazywanie wiedzy - to inna inszość. Jedni mają do tego smykałkę, a inni nie, są tacy co lepiej odnajdują się z początkującymi a inni zaś już w grupach bardziej zaawansowanych. Tutaj duże znaczenie ma doświadczenie instruktora, pewne schematy nauczania podpowiada praca na żywym organizmie, nie teoria. Syn w podstawówce miał nauczyciela geografii, gość o ogromnej wiedzy, obieżyświat, laureat wielu nagród, ale niestety nauczanie dzieci szło mu słabo, pewnie na wyższej uczelni byłby szanowanym nauczycielem, lecz w opinii dzieci był do wyjęcia, nie potrafił do nich przemówić ani trafić. Popracował 1 rok i się zwolnił. Co nie znaczy że Dyrektor szkoły nie miał podstaw do jego zatrudnienia - bo kwalifikacje miał, jak również nie mógł zatrudnić do szkoły osoby która nie ma "papierka" - bo on w pewnym sensie jest potwierdzeniem naszych kompetencji, często pracodawca nie ma możliwości innego sprawdzenia przyszłego pracownika. pozdrawiam
- 869 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Adam, ja wiem że jesteś mocno stonowany w swoich wypowiedziach, i za to Cię bardzo cenię, ale to tylko moja opinia, która po części jest zbieżna z Twoim poglądem, że instruktorem powinna zostać osoba z certyfikatem SiTN/PZN lub wykształceniem ukierunkowanym w tej dyscyplinie szkoła sportowa/wyższa uczelnia potocznie nazywana AWF, choć innej formy nie negujesz - ale ja tak. Mogą to być osoby utytułowane osiągnięciami sportowymi, ale nie osoby omijające całość w jakiś dziwny sposób, bo jest taka potrzeba. Pieniądze jakie są z tego - wiesz - ale to tylko praca sezonowa, a sezon w Polsce niestety jest krótki. Stacje wydłużają go na maksa wprowadzając nocne jazdy - czego praktycznie w Alpach nie uświadczysz. Wszystkie szkoły chcą i muszą zarobić jak najwięcej w tym ograniczonym czasie, a do tego są potrzebni instruktorzy - deficytowy towar, bo klientela zazwyczaj jest. Nie rozumiem - skoro jest taka organizacja jak SiTN/PZN, dlaczego nie da się im pełnych uprawnień do tworzenia odpowiednich kadr. Problem z monopolizacją? To o czym piszesz - tworzenie dodatkowych kursów dla specjalnych grup - to pewnie ok, ale to marginalne zajęcie i niewiele instruktorów będzie potrzebowało takich uprawnień. Ewentualnie praca z dziećmi i dorosłymi - ale to chyba jest. Unifikacje robią osoby, którym jest to potrzebne, ewentualnie te które mają wolne środki, czas i chcą się doszkalać lub traktują to jako spotkania towarzyskie. Koszty są wysokie, a praca sezonowa. Jest spore zapotrzebowanie na instruktorów, i dobrze byłoby, jeśli będą to osoby o odpowiednich umiejętnościach i przygotowaniu merytorycznym. Doświadczenia nabiorą z czasem. Cóż, życie pisze inne scenariusze. Egzaminy na instruktora pewnie nie są łatwe, więc jest powiedzmy pewność, że osoby go zdające są dość dobrze przygotowane do "zawodu". I nie musi być to absolutny top, bo nowe kadry są potrzebne a i też mają inne zazwyczaj cele - nauka stricte początkujących narciarzy. Niech ten odsiew będzie robiony przez jakiś uprawniony do tego organ, ale nie internetowo. Stąd była zwada z Piotrkiem Śpiochem, kiedy skrytykował niejako koleżankę "po fachu" stwierdzając, że mocno odstaje o czołówki polskich dziewczyn. No ale czołówka polskich kobiet nie szkoli Kowalskich w Tyliczu w szkole "Pomarańcza". Czołówka polski powinna z automatu dostawać takie uprawnienia, ewentualnie kurs merytoryczny dotyczący stricte nauki początkujących. pozdrawiam
- 869 odpowiedzi
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Problem w Polsce polega na tym, że legitymacja SiTN/PZN nie daje jakiegokolwiek zawodu, tylko odzwierciedla wysoki poziom instruktorski. Tutaj jest taka trochę partyzantka. Sama legitymacja SITN/PZN nie jest polskim zawodowym uprawnieniem, stąd instruktorzy PZN w trakcie szkolenia powinni uzyskać dodatkowe uprawnienia instruktora rekreacji lub instruktora sportu (w trakcie swojego kursu lub po jego zakończeniu). I to jest chyba największy problem. Słynne kursy on line na instruktorów, które de facto są prawnie w Polsce umocowane i nikt nie może osobom z taką "licencją" czy papierkiem zakazać nauczania, ba mają chyba większe prawo niż instruktor SiTN/PZN, choć umiejętności i wiedza są czasami na żenującym poziomie. Pomijając już wychowanków AWF, którzy z reguły są byłymi lub obecnymi zawodnikami, a którzy robią na studiach kursy trenerskie/instruktorskie i zdobywają odpowiednie wykształcenie, możemy chyba przyjąć że ich umiejętności stoją na dość dobrym poziomie. Wcale nie są łatwe, a i tak są nadzorowane przez instruktorów-wykładowców SiTN/PZN. To co pisze Adam popyt/podaż generuje pseudo instruktorów, choć są uzasadnione przypadki, kiedy ten papierek instruktora rekreacji/sportu jest zasadny. Ale to wyjątki. Otóż poznałem gościa - nauczyciel WF-u w podstawówce, otóż chciał w ramach godzin lekcyjnych oraz pozalekcyjnych stworzyć sekcję narciarską (SKS - gmina zadeklarowała się na dorzucenie nieco kasy do takiej formy aktywności), chciał to udokumentować certyfikatem. Stwierdził że w jego wieku i umiejętnościami oraz obciążeniem finansowym to nie ma szans zdać egzaminu na instruktora SiTN/PZN, choć jeździł przyzwoicie. Zdecydował się na taki kur instruktora rekreacji i zdał. Wiedzy i doświadczenia z pracą z dziećmi nie można mu było odmówić, tylko uprawnień brak. Żałował, że nie zrobił tego na studiach. Ale to sporadyczny przypadek. Adam również wskazał co jest przeszkodą do cyklicznej unifikacji - koszty, papier instruktorski jest dożywotni, SiTN/PZN nie może zabronić wykonywać szkoleń nikomu, jedynie zakazać używania logotypu. SiTN oczywiście wskazuje jaki % instruktorów powinno się znajdować w danej szkole/klubie aby być w wykazie na stronie internetowe, mieć prawo do używania brandu. Na ile jest to sprawdzane, nie wiem. Legitymacja SiTN/PZN jest na pewno potwierdzeniem wysokich umiejętności narciarskich. Choć na stokach zdarza się, że część osób wykorzystuje to bezpodstawnie, a to widać. pozdrawiam
- 869 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cze A tak z ciekawości - jaki to nr jest - bo strasznie zgrabnie wyglądają. pozdrawiam
- 869 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cze Jeden z użytkowników w opinii napisał że jest to porównywalne jak Android i iOS - oba bardzo dobre systemy - ale jednak różne. Sam użytkuję od dawna IOS - tak naprawdę to przejście na android/windows byłoby dla mnie dramatem. IOS jest prosty i niezawodny - 2 x w roku jakieś aktualizacje i poprawki. Praktycznie co roku nowy system gratis. Może nie ma takich możliwości jak WIN ale nie wiesza się, nie ma wirusów etc. - choć w biurze mam na nim 2 systemy - windowsa też równocześnie oba systemy chodzą na 1 kompie - jak się zawiesi to tyko windows - iOS zawsze działa. Plus Windowsa - dużo więcej oprogramowania jest dla tego systemu i wydaje mi się, że tutaj jest podobnie, Microsoft króluje, ale kto raz przeszedł na IOS do Windowsa nie wróci. Choć na początku było trudno - no jest inny nie ma co kryć. Jest bardzo dobrze przemyślany, wysyłam sporo plików graficznych mailowo - niektóre duże - prosta rzecz - pliki powyżej jakiejś tam wielkości ładuje do jakiejś tam chmury Apple - odbiorca dostaje link do ściągnięcia, czyli wysyłasz maile normalnie, dołączasz pliki do wiadomości i tyle. Może teraz w Win to jest (ale sporo plików do mnie przychodzi przez wetransfer i inne tam) - wiem, że to pomysł Apple. pozdrawiam ps. Obie firmy mają światową renomę - choć Garmin jest chyba popularniejszy. Będąc użytkownikiem Wahoo przynajmniej będziecie mieli w przyszłości uczciwą opinię o tym urządzeniu. Nawet jakby ktoś chciał - to wyślę na testy. Ot co.
-
Cześć No tani nie jest, ale nie wiem czy używka to dobry pomysł - chyba akumulator może być (ale nie musi) zjechany. Nie wiem czy ewentualnie da się wymienić na nowy. Poczytałem troszkę opinii i nie wiem co sądzić. Garminowcy są bardzo zadowoleni, ale wszyscy zgodnie twierdzą że trzeba się troszkę naklikać. Natomiast zwolennicy Wahoo mocno chwalą prostotę obsługi i są zadowoleni z przejścia z Garmina na tą markę. Choć dziwne bo nie spotkałem się z wypowiedziami użytkowników zmieniających Wahoo na Garmina. Być może, a raczej chyba tak jest - Garmin jest zdecydowanym liderem w tej branży. Pewnie to bardzo dobry sprzęt o ogromnych możliwościach, natomiast część użytkowników szuka prostoty i przyjaznej obsługi - jak np. ja. Więc czekam jeszcze na opinię kolegi, ale jak coś to będzie Wahoo Roam - ten z ciut większym ekranem stricte przeznaczony do turystyki rowerowej z jakimiś tam opcjami pomiarowo/treningowymi do ogarnięcia dla mnie. Power bank za 500 to dużo, ale widziałem uchwyt za 500 - to też trochę kosmos. pozdrawiam ps. - to tylko taka ciekawostka raczej, ale jest taka możliwość - pewnie wygodna w użyciu.
-
Cze Ale ten Garmin 530 jest także wart uwagi i można dokupić do niego oryginalny power bank - bez kabelków!!!!!! Zastanowię się jeszcze 🙂 pozdrawiam
-
Cześć Mój obecny licznik jest mocno rozbudowany, wszystko ma, ale co z tego, zapisuje wszystko w pamięci wewnętrznej - nie do wyciągnięcia dla laika. Co do Garmina to nie wszystkie miały wskaźnik poziomu naładowania baterii - wskazywano to jako minus - wg. mnie słusznie. Ceny niektórych modeli zaporowe, nie ma co przesadzać przy mojej amatorce, trzeba znaleźć złoty środek. pozdrawiam
-
Tak wiem, sprawdzałem. Jeszcze tylko sprawdzę czy ma wskaźnik naładowania baterii - bo pewnie zgaśnie ........... w trasie. Bez tego otrzymuje dyskwalifikację. pozdrawiam
-
Dzięki Panowie Garminowcy 🙂 @Mitek - jasne że taki dedyk jest fajny - bo widać że dużo wytrzyma - taki hammer. Wg mnie idealny jako elektroniczna mapa, piesze i rowerowe wycieczki. Ale chyba jednak kupię dedyka do roweru. 1) Cena jest niezła (pojęcie względne) ale w Dechatlonie teraz kosztuje ten Wahoo niecałe 1200 - a z czujnikami 1400. Ewentualnie ten licznik Cube wraz z akcesoriami przełożę z powrotem do cube-a - bo póki co jest goły. Kolega ma Wahoo bolta - ma mi tyrknąć i coś o nim opowiedzieć. Jeździ sporo ale enduro, na razie to tylko mi podesłał uchwyt na rurę, bo on ten na kierze urwał po tygodniu jak miał wywrotkę. Ale to inna jazda, choć głównie las. Ma bolt-a v1 - a tam ta navi była mocno okrojona, nie wiem czy korzysta - ale może coś o tym modelu powie więcej. Znam siebie dobrze bo jesteśmy razem już jakiś czas. Wiem co mi będzie przeszkadzało w codziennym użytkowaniu. Prosty nieprzeładowany interfejs - dla mnie, stosunkowo duży ekran - dla mnie - wskaźnik naładowania baterii - dla mnie, synchronizacja z komórką danych - dla mnie, im mniej kabli tym lepiej. Bidon noszę przy pasku, a i tak go zostawiłem u Piotrka 🙂, no taki nieogar jestem, czego Jaś się nie nauczy...... To co napisał @cyniczny tego mam świadomość - nie jest to smartfon i navi z telefonu - bardziej chodzi o długie działanie i jak coś policzy i przedstawi dane niejako przy okazji - dla mnie bomba. W Wahoo chyba też jest tak jak w Garminie - choć planowanie tras raczej Mapy.cz lub Komoot. Może do analizy danych Strava będzie - dajcie czas. Pogadam z kumplem i wtedy coś zdecyduję - ale u mnie to szybko będzie - jutro pewnie będzie deal. pozdrawiam i dziękuję za pomoc ps. Można do jutra jeszcze jakieś uwagi wrzucać - bo jestem otwarty na wszelkie propozycje.
-
A jaki model? Bo te wiodące firmy - szczególnie chyba Garmin ma od groma tych modeli. Nie chcę dotykowego. Już troszkę się zdecydowałem na tego Wahoo ale jeszcze nie kupiłem. Zobaczę co to ten garmin ma do zaoferowania. Np. edge 530? pozdrawiam
-
Cześć Licznik mam i to niezły - ale nie analizuję żadnych przejazdów ponieważ jest utrudnione ściąganie danych. Byłem z Piotrkiem koło jego komina i używa Garmina, niby jego teren, ale podpieraliśmy się wskazówkami i były chwile zastanowienia, raz nawet wjechaliśmy w las i musieliśmy się wrócić, bo za cholerę nie było widać żadnej ścieżki - świeżo opadłe liście przykryły wszystko. To tylko komputerek z funkcją prowadzenia po śladzie - taka semi nawigacja. Szukam jak najlepszej. Ceny nieco spadły i de facto to bardziej licznik który ma lepszą navi niż inne stricte treningowe - których to raczej nie będę wykorzystywał - albo w małym zakresie, choć kto wie. Chyba Wahoo potrafi wyznaczyć - a raczej doprowadzić Cię do trasy głównej jakąś alternatywą samoistnie - co jest wygodne, a takie przypadki się zdarzają. Jasne że za dnia w lesie możesz na podstawie mapy na czuja gdzieś szukać sam alternatywy, gorzej np. jak Cię dopadnie zmierzch. Do takiego urządzenia łatwo się importuje gpx, oraz ma zaletę choćby zbierania danych faktycznej jazdy, auto pauza, czego ja np. w zegarku nie mam - muszę każdy postój robić pausę - musze o tym pamiętać żeby spauzować i włączyć ponownie. Jakieś tam dane porównawcze by się przydały czy forma się zwiększa - nie tylko dystans. Mitek - pewnie podobnie jak ja jeździsz raczej po płaskim terenie (bo Wawa to raczej niezbyt górzysty teren) - pewnie dużo więcej, ale okolice Piotrka to inna bajka i inna jazda. Fajnie że mam blisko, można jeździć na komórce ewentualnie, ale nie będę kombinował - skoro mam taki plan to go realizuję. W rowerze mam prędkościomierz oraz czujnik kadencji, mam nawet pas kardio (był w zestawie cube) ale z niego nie korzystam (jeszcze), wszytko ANT+ więc bez problemu to będzie działać. pozdrawiam ps. Czytałem opinię - że właśnie Wahoo jest bardzo prosty w obsłudze - intuicyjny - Garmin ma bardzo dużo rozbudowanych funkcji. Węzmę chyba z większym ekranem, bo wzrok już nie ten i tak de facto to on jest skierowany do ogólnie pojętej turystyki rowerowej.
-
Cześć Coś tam poczytałem i coś więcej wiem, Roam ma większy ekran i jest starszy, Bolt v2 ma identyczną navi (poprzedni miał mocno ograniczoną) i bardziej treningowo jest skonfigurowany, ma też lepszy ekran ale mniejszy. Jest szybszy - ma nowszy procesor i szybciej przelicza trasę. Ma podobno lepsze guziki do obsługi - lepiej się je w rękawiczkach obsługuje niż Roam. Chyba oba nie mają dotykowych ekranów - to i dobrze. Wybór to tak naprawdę wielkość ekranu. Zastanowię się. Może ktoś taki użytkuje i podzieli się opinią. pozdrawiam
-
Dzięki, czy Twój ma wyznaczenie nowego śladu jak zjedziesz z trasy? Czy trzeba się wrócić, czy starać się dojechać jakoś na ślad? pozdrawiam ps - Właśnie zastanawiam się nad Wahoo Element Roam - nie ma dramatu z ceną - ale. nie wiem czym się różni od Bolt.
-
Bo ja zostawiam bidony w miejscach do których chcę jeszcze wrócić - to taka moneta w fontannie 😉 pozdrawiam
-
Cze Gratki, 2100 to opadu bym przeżył, a z góry to jestem szybciejszy niż Ty 😉 pozdrawiam
-
Cze Myślę że koleżanka będzie działać jeszcze długi czas, rower z biedry wystarczy póki co, daj jej czas, pojeździ trochę na starym i po zmianie na nowy będzie wielkie WOW! Ale dałbyś choć 1 fotę z Wrocka, dawno nie byłem a to ładne miasto. pozdro
-
Koleżanki i Koledzy Zdecydowałem się na zakup licznika z nawigacją po sobotnim wyjeździe z Piotrkiem @Chertan. Ma garmina i prowadzenie po trasie szło mu bardzo sprawnie. Przede wszystkim odrzucam wszystkie dotykowe, używam pełnych rękawiczek i obsługa będzie kłopotliwa. Jest paru graczy na rynku Garmin/Wahoo ale będąc wczoraj w Media Markt (padł mi kabel do laptopa) przypadkowo przechodziłem obok zegarków Garmina i tak mnie naszło. Niestety nie mieli stricte liczników z nawigacją. Zegarka nie chcę - bo kolejny kupię i zamkną mnie jak Nowaka 😉. Poza tym są duże i drogie. Na moją rękę ni jak nie pasuje tagi zegar z kukułką. Ale facet z obsługi polecił mi IGPSport620 - jako że sam kupił i jest zadowolony. Nie dopytałem bo się klienci napatoczyli. Sprawdziłem i nie wygląda źle, jest nieprzyzwoicie tani, ale czy co tanie to drogie - tego nie wiem. Generalnie czego oczekuję to oczywiście współpraca z pierdołami ANT+ które mam zamontowane w rowerze, nawigowanie na przyzwoitym poziomie (oczywiście jak najlepszym), WSKAŹNIK BATERII (wielkimi - bo to dla takiego nieogara jak ja to duży problem - a wiem, że w niektórych garminach tego nie ma - dla mnie to dyskwalifikacja), pojemna bateria. Ten co wskazałem to ma. Nie interesuje mnie póki co systemy treningowe etc. bo nie będę tego wykorzystywał, do tego trzeba systematyki i samozaparcia a u mnie tego brak 🙂 Wrzucam link z opisem produktu oraz semi testu tego produktu, obejrzyjcie proszę i tak naprawdę, ktoś kto korzysta z nawigacji rowerowej będzie wiedział gdzie funkcjonalność będzie słaba, wręcz wykluczająca ten produkt. Np. będąc w trasie robisz to i to, w Wahoo/Garmin jest to bezproblemowe a tutaj nie ma takiej możliwości co dla mnie jest nie do przyjęcia bo takie przypadki zdarzają się nader często, etc. Ja tego nie wychwyciłem ponieważ nie korzystałem z takiej nawigacji i mam o tym zerowe pojęcie, na razie na minus to przesyłanie GPX po kabelku (nie po BT czy WIFI). W tej chwili można go kupić za ok. 550 pln - więc w porównaniu z konkurencją wypada cenowo więcej niż nieźle. Za wszelkie opinie będę wdzięczny. pozdrtawiam ps. Może jakaś alternatywa dla drogich topowych sprzętów - jeśli nie ma, to trudno. https://igpsport.pl/produkt/igs620/
-
A nie jakieś popierdółki, tylko konkret, może kiedyś, ale jeszcze nie teraz, choć można próbować, bądź co bądź to lekarz jest zawsze pod ręką😉 pozdrawiam
-
Zawsze możemy zabrać przyczepki do rowerów i też pokażesz, tylko dla nas w bardziej komfortowych warunkach, w końcu będzie to nasz urlop😁 Gospodarzu. pozdrawiam
-
Krzysiu Wiesz, że wpadniemy do was z rewizytą. Może to być szybciej niż myślisz. No i oczywiście z rowerami. pozdrawiam
-
Cześć Dzisiaj krótka relacja z super spotkania oraz RUNDKI z Piotrkiem @Chertan. Przede wszystkim Piotruś dziękuję za ponowne spotkanie i wspólną jazdę, szkolenie z Mapy.cz oraz Komoot-a, instrukcje sprzętowe oraz poświęcenie mi czasu. Świetną kawę na koniec i placek oraz rozmowę. Otóż Piotruś to niestety inna liga, w każdym razie nie moja 😉 póki co. Może mało pisze, nie daje wskazówek (a szkoda) bo....jeździ - a to qurde widać. Jak ktoś chce się sprawdzić - wbijać do Piotrka - wszystko wyjdzie gdzie kto i w jakim punkcie jest swojego rowerowania. Przepiękna okolica, trochę leśnych duktów, łąk, szutrówek, podjazdów i zjazdów, błota i przepraw rzecznych. Otóż Piotruś jako ogarniety gość wysłał mi traskę - 50 km - ok. Noż qurde tylko nie napisał, że te czarne piki na wykresie to Giewonty. Startujemy, jakaś gruntówka, szutrówka i ......dzida do góry. W 3/4 zmiękłem. No dla mnie to kosmos. Piotruś wyjechał ofcourse na luzaku i szybka modyfikacja trasy - bo nie zabrał z domu defibrylatora, a najwyraźniej mógł być bardziej potrzebny niż pompka i zestaw kluczy. Reszta już lepiej, choć chyba z 2 razy jeszcze podchodziłem. Choć tyle dobrze że jako tako mnie nie przytkało tylko siły w kikutach brakło. Jeden podjazd mi odpuścił, sam mówił że tam jest grubo, wybrał łatwiejszy, ale i tak połowę pchałem rower, Piotrek naturalnie wyjechał, a że miał sporo czasu nazbierał chrustu, rozpalił ognisko i usmażył kiełbasę. Jak dotarłem już była zimna. Po wszystkich przygodach dotarliśmy do startu. Może Piotrek wrzuci trasę i resztę parametrów, jest poukładany więc ma wszystko skatalogowane. Może ta rozgrzewka mu się przyda przed jutrzejszym prawdziwym kolarstwem. Ale jest i nauka dla mnie, przede wszystkim, że wystarczy wyściubić trochę nos z krakowskiego grajdołka i w niedalekiej okolicy są świetne i wymagające miejsca treningowe. Nie trzeba planować mega wypadów - wystarczy wyjechać z 20 km za Kraków aby pojeździć w naprawdę wymagającym terenie. Jazda po Krakowie może i fajna ale płasko, nie może się równać z jazdą w takim terenie. Zazdroszczę Piotrkowi, ale z drugiej strony to pół życia ma ...... pod górę 😉 Zdjęcia tylko 2, ale tym razem to bateria w komórce nie padła, to mi wybiło korki 🙂 pozdrawiam Góry na wyciągnięcie ręki. Piękna jesień i fantastyczna okolica.
-
Damian Ja poproszę prawdziwki marynowane, ze 2-3 słoiczki, podać Ci adres do wysyłki? pozdrawiam ps No niezłe koszenie było😉
-
Cze Dzisiaj rozgrzewka przed spotkaniem na wspólną przejażdżkę z Piotrkiem @Chertan, 40 km, z cyklu krakowskie zadupia, gdzieś koło Skawiny, jazda na palę i takie odkrycie, zdjęcia 2 - ale wdać że podczas sesji dotknęła mnie rękę Boga 😉, jak zwykle bateria padała, a piwko na koniec to rzecz święta, musiałem jakoś zapłacić bo inaczej zmywak do rana. Jutro komin Piotrka, będzie więcej zdjęć, bo Piotruś ma więcej prądu w plecaku niż Tauron😁 pozdrawiam