Skocz do zawartości

Adam ..DUCH

Members
  • Liczba zawartości

    2 880
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    39

Zawartość dodana przez Adam ..DUCH

  1. Nie nie miałem. Z dłońmi dałem sobie radę - tyczkę "brałem" na kij tuż pod rękojeścią - kilka razy nie trafiłem i łapki bolały, z nogami było gorzej ale czego nie robi się dla zabawy.
  2. No to dyskusja zeszła bardzo na bok od postu źródłowego. Ale jak już jesteśmy przy slalomie to pozwolę sobie przedstawić własne doświadczenia w tym temacie. Gwoli wstępu do tego sezonu mimo 40 lat na nartach nigdy nie jeździłem SL zawsze były to GS y i nie geriatryczne, na sztywnych tyczkach i oczywiście ołówkach. W tym sezonie córa trenowała SL do egzaminu PI i niejako przy okazji otrzymałem propozycję krótkiego treningu. Pierwszy przejazd oczywiście na okrętkę, drugi też ale trochę bardziej agresywnie, kiedy na drugiej czy trzeciej bramce solidnie oberwałem tyczką w głowę stwierdziłem iż taka jazda nie ma sensu i do pracy zaprzągłem golenie i gardę (oczywiście nie miałem żadnych ochraniaczy). Skończyło się na tym że popaliłem nogawki spodni, wyrwałem klamrę, golenie i ręce bolały jak diabli ale warto było (instruktor i tak nie uwierzył że pierwszy raz jechałem SLa) zabawa była przednia kolejne nowe doświadczenia z których mam jeden wniosek (być może nie prawidłowy) geriatryczny GS (bardzo podoba mi się to określenie) a zwłaszcza jechany na slalomkach lub przykrótkich gigantkach niczego nie uczy natomiast skromy SL bardzo wiele a już na pewno umiejętności szybkości podejmowania decyzji, skrętu krótkiego wymuszonego, koordynacji ruchowej.  PS Tak się wkręciłem że pomimo braku ochraniaczy  tyczki regularnie tłukłem do końca sezonu.
  3. Relacja z dzisiaj. W zasadzie wszystko nadal białe od Szczawin po Pilsko . Niewielkie miejscowe przetarcia. Miziowa powoli się odsłania ale nie przeszkadza to w jeździe. Niestety śnieg ciężki ale jeszcze nie mokry. 7 mka przejezdna ale tylko dla tych co są naumiani. Miałem wrażenie że więcej jest tych co na nartach pod górę niż w dół. To już moje trzecie zakończenie tego sezonu a już szykuje się czwarte.
  4. To nie jest kwestia mędrkowania. Jak już pewnie zauważyłeś nie wnoszę teoretycznych rozważań na temat jazdy Ronina. Wady jakie są każdy widzi. Szacunek dla niego że ma chęć uczenia się i stosowne samozaparcie. Chciałem (i tu sory że tak bezosobowo) mu tylko uzmysłowić że proces nauki jazdy na nartach jest wielostopniowy praktycznie każda kolejna ewolucja jest rozwinięciem poprzedniej. Jeżeli nieprawidłowe są podstawy to proces jest zakłócony a progresja niewielka. Odwołam się tutaj do programu nauczania SITN + ewolucje oporowe. Jeżeli zjedzie sfilmuje i zobaczy że jest ok to dobrze ale jeżeli nie to wydaje mi się że musi wrócić do podstaw.
  5. Warunki nie były świetne tylko bajeczne. 7 mka miękka jak aksamit i do tego 4 h za 45 zł. To miało być moje zakończenie sezonu ale chyba się przeciągnie do maja. 
  6. To że na stoku najczęściej widzi się instruktorów uczących tylko wymienione przez ciebie ewolucje nie oznacza że zatrzymali się oni na tym poziomie. Oznacza to jedynie iż takie jest aktualnie zapotrzebowanie. Wykonywanie zawodu instruktora wymaga ciągłego samodoskonalenia i poszerzania wiedzy w zakresie starych jak i nowych technik jazdy, poznawania nowych metod nauczania ale także nie wykluczania starych jeżeli nie prowadzą w ślepy zaułek.
  7. Zdecydowanie tak - prawdziwe narciarstwo amatorskie to ołówki. Kiedy zakładam ( a coraz częściej wyprowadzam je na spacer) swoje V p10 (wzrost+15 cm - wiem są trochę za krótkie) to zawsze czuję pewien niepokój który znika po kilku metrach jazdy. Wielu kolegów pyta mnie po co to robię a ja za każdym razem odpowiadam bo klasyk jest znacznie ciekawszy i wymagający, każda ewolucja musi być wykonana poprawnie aby zjazd był efektywny i efektowny. 
  8. GS pewnie ustawiony w promień ogólnie aktualnie obowiązującej "łopaty". Sorry ale to potrafią dzieci?????? 
  9. Z opisu wynika "długi cięty", "śmig" (pewnie bazowy) no i "krótki cięty" i co dalej???????
  10. Bardzo dziękuję za opis programu nauczania na kursie w którym uczestniczyłeś. Cieszę się że w zakresie technik podstawowych podniosłeś swoje umiejętności. Jednakże w związku z tym iż twoje pytanie źródłowe brzmiało "Chcę nauczyć się jeździć dobrze technicznie w każdych warunkach oraz w każdej pogodzie" jestem ciekaw jakiej ewolucji umożliwiającej jazdę w takich warunkach nauczyłeś się na kursie.
  11. Ot taka ciekawostka z Polski. Może i anachronizm ale za to jak ładnie (a na pewno zabawnie) wygląda.
  12. Dzięki za przypomnienie to właśnie była liga śląska "Złoty Groń" 2013
  13. W tamtym roku byłem obserwatorem młodzieżowych zawodów regionalnych (nie robiłem tego od lat). Na początku był pozytywny szok. Na parkingu pełno busów z firmowymi nalepkami dosyć znanych na południu Polski szkół narciarskich dzieciaki i młodzież pianki, kaski, ochraniacze sprzęt WC wokół nich instruktorzy, trenerzy pełna profeska ale potem już było coraz gorzej. Najpierw zauważyłem że w zasadzie większość zawodników w trakcie wolnej jazdy na stoku porostu bardzo słabo jeździ na nartach (określił bym to "mało wizualnie, niechlujnie"). Wytłumaczyłem sobie to iż od początku byli szkoleni tylko do jazdy sportowej. Połowa z nich nie zapoznała się z ustawionym GS em ograniczając się jedynie do stosunkowo szybkiego zjazdu wzdłuż trasy. Sam GS ustawiony był w promień praktycznie żadnej trudnej bramki. Czarę goryczy przelał sprzęt większość jeździła na SL albo bardzo przykrótkich GS ach. Pytanie brzmi czy jest to wina dzieciaków czy ich trenerów i instruktorów. Wydaje mi się że jest tak rodzic płaci i oczekuje efektów nie ma czasu na długoletnie szkolenia, szybko wypionizować, wstawić w krawędź i na tyczki. Taka szara Polska bylejakość.
  14. Sory nie spojrzałem na nagłówki. a Pan Rażniewski no cóż styl i klasa godna do naśladowania.
  15. Tak nie do końca. Owszem narty bardzo blisko siebie, dosyć duża wykroczna narty dostokowej, ciężar praktycznie w całości na odstokowej. Oglądając narciarza zwłaszcza z boku miało się wrażenie że kolano narty odstokowej jest niemalże włożone w kolano dostokowej. "Jazda spątana" jak ją nazywasz i owszem ale tylko w puchu   
  16. W moim przypadku tak to właśnie wygląda ale do mistrzowskiej klasy tych dwóch panów mi jeszcze daleko oj bardzo daleko. 
  17. Nie zacząłem w 74 -3 lata, tata był uparty i już w 76 z kuźnic do goryczkowej z buta. Do dzisiaj pamiętam smak herbat z jagodami w budzie pod wyciągiem. 
  18. No ja długo byłem zatwardziały przy wzroście 180 moje P 10 195cm  dawały mi satysfakcję przez długie lata. Każda trasa i każde warunki. Śmiałem się jak chłopcy na łopatach schodzili z stoku bo się trudne warunki zrobiły, a ja dalej swoje im trudniej tym lepiej i większa zabawa. A jednak przycisło. Przejście na GS a potem na SL odbyło się stosunkowo łagodnie, praktycznie w czasie jednego sezonu i z przejściem na krawędzie nie było większego problemu. Teraz też mam frajdę bo w razie potrzeby poprostu zmiana stylu i dalej się bawię. Tak minęło 7 latek i się skusiłem P 10 do ostrzenia i na stok. Bałem się jak cholera ale po pierwszych metrach już czułem że jest ok. kolanko w kolanko kijek i gra (skłamał bym gdybym powiedział że nie było parę gleb ale biorąc pod uwagę że nie pamiętam kiedy ostatnio zaliczyłem twarzą śnieg to uważam to  za zarąbista zabawę)). Na wyciągu trochę zdziwieni, na kanapie pytali czy faktycznie się da na tym jeździć. Zabawa przednia więc będę regularnie powtarzać. 
  19. Kurcze nie wiem jak wszystkim odpowiedzieć. Się postaram to może wyjdzie. Jeszcze raz powtórzę - kurs kwalifikacyjny do czego kolwiek nie jest kursem nauki jazdy na nartach ani podnoszenia umiejętności narciarskich jest to kurs który ma wstępnie kwalifikować czy dana osoba nadaje się pod względem merytorycznym i technicznym do ewentualnego dalszego szkolenia na wyższe stopnie instruktorskie. Nie uczy jeździć tylko sprawdza czy daną ewolucję narciarską wykonuje się w sposób poprawny zgodny z aktualnie obowiązującym programem ewentualnie w grę wchodzą drobne korekty ale nie nauka od podstaw. Na takim kursie nie znajdzie się technik umożliwiających naukę jazdy w trudnym terenie. Jeżeli ktoś twierdzi że po takim kursie lepiej jeździ na nartach to wydał kasę w błoto bo przystępując do takiego kursu już musi mieć stosowne umiejętności tak więc dana szkoła była nastawiona tylko na bicie kasy. Idąc dalej czy się to komuś podoba czy nie narciarstwo jest było i będzie oparte w technice klasycznej co zresztą widać w PŚ a sam carving jest tylko wąską specjalizacją. Gdzie zaczyna się problem ano w momencie gdy mamy do czynienia z trudnymi warunkami terenowymi. Tutaj krawędź nic nie da. Dlatego coraz więcej osób zwłaszcza uprawiających narciarstwo w Polsce szuka odpowiedzi na pytanie co robić gdy ściana z lodu, muldy, kasza, płyta lodowa a na niej mokra papka, puch po pas. Odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo prosta albo kupujesz dobre ołówki  i samokształcenie (każdy błąd bardzo boli) albo znajdujesz instruktora który jeździ tylko na jednej narcie (mądry nie zapyta a głupi nie wie o co chodzi). Tak na marginesie dodam dla fanów yutube wszystkie ewolucje carvingowe są prezentowane na autostradach i to o czymś świadczy.  
  20. Z uporem maniaka zapytam na kurs kwalifikacyjny do czego. Kurcze jedź na dobrą górkę i zagadaj do wolnego instruktora najlepiej takiego 40+ bez papuzich kolorów setek nalepek i z nartami o profilu GS na wzrost i zapytaj czy da ci parę lekcji w trudnym terenie. Jak powie że tak i że masz zmienić łopaty na zwykłe narty to jest ok. Ostatnio widziałem jak na Zwardoniu  instruktor walczył śmig oporowy z kursantką w sztucznej kaszy grubej na 25-30 cm. Nie było mowy o żadnej krawędzi. Wiem jedno ta laska po tej jeździe zjedzie wszędzie.   
  21. Kurs kwalifikacyjny jak sama nazwa wskazuje ma za zadanie sprawdzić czy twoje umiejętności kwalifikują cię  do udziału w dalszych kursach. Nie jest to kurs nauki jazdy na nartach, dalsze kursy to także nie nauka jazdy tylko nauka metodyki nauczania. Rozpocząłeś dyskusję wyrażeniem chęci korekcji błędów i nauczenia się jazdy w każdych warunkach i w każdej pogodzie wiec moja propozycja jest taka w związku z tym iż carving to nie styl do jazdy w każdych warunkach weź sobie instruktora z klasyka. Biorąc pod uwagę posiadane już przez ciebie umiejętności to myślę że 3-4 dni szkolenia po 6 h na dobrej (ostrej) nie przygotowanej trasie i będzie po zawodach. Z tego co wiem (nic pewnego) to w ramach niektórych kursów RR są prowadzone zajęcia w tym zakresie. Można jeszcze zrobić samokształcenie - zakupić GS ołówki wzrost+15 no i na stok tylko że w tym przypadku szkolenie może być trochę bolesne zarówno w sensie fizycznym jak i psychicznym (może się okazać że tak naprawdę to wcale nie umie się jeździć)
  22. Ale kurs kwalifikacyjny do czego ??????????
  23. Raczej nie myślimy o tym samym bo rozmawiamy troszkę na innych płaszczyznach. Dla mnie opis taliowania nart ma małe znaczenie, zakładając sprzęt praktycznie nigdy nie sprawdzałem jakie ma parametry. Dopiero na trasie wychodzi czy muszę się bardziej czy mniej napracować, czy łatwo wchodzą w krawędź czy muszę je "wcisnąć". Lata całe jeździłem na GS ach bo jest to dla mnie narta bardziej uniwersalna. Carving jest tylko jednym z wielu sposobów zjazdu, więc moja rada jak napisałeś - zaciśnij, potem ostra krawędź dolnej narty, kijek, silne NW, rotacja, narty w ześlizg i już jesteś na drugiej stronie. Im lepiej to opanujesz tym szybciej zaczniesz jeździć w linii spadku stoku a tym samym spadnie użycie krawędzi i efekt ześlizgu. Na GS można także troszkę inaczej. Jadąc skrętem ciętym przenosisz ciężar w większości na dolną nartę w momencie początkowej fazy utraty krawędzi robisz silne NW z dolnej narty połączone z rotacją nóg, w momencie przechodzenia linii spadku stoku zmiana ciężaru na drugą nartę. Tyle tylko że w tym przypadku jest to już bardziej klasyk niż carving. 
  24. Zdecydowanie tyczki nie. Jeżeli chodzi ci o wszechstronne podniesienie kwalifikacji a zwłaszcza w zakresie jazdy w każdym terenie i na każdych warunkach to zdecydowanie polecam indywidualne szkolenie z instruktorem i to takim który ma mocną podstawę w klasyku. 
  25. Straszna filozofia się zrobiła - modele, oceny, taliowanie, parametry. Na pewnym stopniu zaawansowania jazda na SL lub GS wydaje się już koniecznością. Jeżeli występuje brak umiejętności w wprowadzeniu GSa w krótki skręt to albo nadrobić braki albo zakupić SL. Osobiście nie będę polecał żadnej firmy bo na poziomie amatorskim chwalenie lub negowanie danego modelu to jak dyskusja o wyższości świąt bożego narodzenia nad wielkanocą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...