Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez Dany de Vino

  1. Rzeczywiście.., ale pewnie nie tylko włoskich! Rzecz miała miejsce w Austri (na Gurgl).
  2.   Mitku napiszę, ale postaraj się przeczytać to w dobrej wierze. To naprawdę było pierwsze ostrzenie. Przejeździłem już na tych nartach poprzedni sezon z krawędziami założonymi fabrycznie. Nie wiem na jakie kąty i nie potrafię tego zmierzyć. Po sezonie postanowiłem wiedzieć jakie mam kąty. Bardzo długo jeździłem na ołówkach (a więc nie zajmowałem się problemem kątów) i narty taliowane/carvingowe używam dopiero od kilku lat. Ze Sf. dowiedziałem się, że najsensowniej założyć kąty 88. Tak też zrobię i zobaczę jaka jest różnica.                                                                          Pozdr.
  3.   Mig, nie pójdę o to zapytać. To wygląda tak: jest nas tu grupa zaprzyjaźnionych tenisistów. 5/6 osób. Dobrze się nam ze sobą gra i jakoś tam się lubimy. Tak to już trwa kilka lat i w moim pojęciu jest cenne. Syn jednego z tych kolegów założył servis. Ma podobno papiery instruktora (jeździ na desce). Podobno jeździ czasem pracować w Alpy. Jakie papiery, nie wiem. Jak już się zgadaliśmy na wspólnym wyjeździe z jeszcze jednym z tych kolegów, jemu też "przyciął" narty. Oczywiście, żaden z nas już więcej nart tam nie zaniesie, ale omijamy temat w imię "celów wyższych". Co synek zmalował, to już się nie odwróci, a niby co miałby Tata zrobić z taką informacją? Zresztą, mam nadzieję, że nie jest tak źle, ale to jak pisałem, okaże się jak narty dostanie do ręki fachowiec. Obiecuję napisać jak tylko będę znał werdykt. Pewnie nie wcześniej niż w połowie grudnia.                                                                                                   Pozdr.  
  4. Kurcze ...też nie to. Ta maszynka wygląda dość "stabilnie" - ma się na czym oprzeć, więc wyobrażam sobie, że można na niej ustawić jakiś żądany kąt. Tamtą gość trzymał niejako "w powietrzu" i obrabiał.         Edit. Jeszcze wyjaśnienie: nie ściął mi "połowy krawędzi" (to twórczość Mitka). Nie wiem ile mi ściął. Napisałem - powiedzieli mi w tym serwisie, że "..krawędzi w tych nartach starczy jeszcze na 3 - 4 ostrzenia".      Ile krawędzi ściął, nie wiem. Podobno krawędzie w tych nartach (Stockli) są jakoś specjalnie utwardzane, czy też z jakiegoś specjalnego stopu i są fabrycznie węższe niż w większości nart innych marek. Przed oddaniem ich do serwisowania nie mierzyłem krawędzi (zresztą nie mam nawet suwmiarki). Poza tym nie bardzo mu wierzę w te "3 - 4 razy" i w ogóle w cokolwiek. Zobaczę co powie ktoś kto się na tym zna jak je dostanie do rąk.  
  5. Dwie zimy temu byłem świadkiem takiego wypadku (który opisałem kiedyś na forum) cyt :   Napisano 10 marzec 2015 - 19:45 Dziś, około 12.oo na Obergurgl. Jeździłem akurat czarną 4 wzdłuż dość szybkiej kanapy. Na końcu tego kawałka czarnej jest stacja pośrednia, gdzie można się załapać na kanapę bez konieczności zsuwania się niebieskimi do samego dołu. Jest tam również możliwości jechania prawie równolegle poza trasą.  Jeździłem tam wczoraj. Dziś pogoda "kryształowa", słonko i na górze parę stopni mrozu. Marzenie. Wszystko to tworzyło taki nastrój, w którym nic złego nie ma prawa się wydarzyć. Ten teren pozatrasowy był już wczoraj dość mocno rozjeżdżony. Dziś to zostało zmrożone, tak że powstało takie kartoflisko po wykopkach. Po spróbowaniu odpuściłem i wróciłem z powrotem na trasę (narta nie była w stanie się w to wciąć). Para mocno dorosłych i dobrze jeżdżących ludzi , których zaobserwowałem tam już wczoraj, uparcie ćwiczyła na tych "gruzach". Męczyli się trochę, bo w takich warunkach jakże inaczej. Akurat zjechałem tą czarną 4 i podjechałem do stacji pośredniej, do bramek. Usłyszałem krzyk i zobaczyłem tego gościa fruwającego w powietrzu i odbijającego się po tym zamarzniętym stoku. Poleciał "bez łeb" i tak go obijało aż do końca. Tam jest dodatkowo taki niewielki około 1.5m uskok na zakończenie tej ścianki. Gość wciął go na głowę, upadł i znieruchomiał jak kukła w dość nienaturalnej pozycji. Kobitka była kilka metrów za nim, więc zaraz Go dopadła. Facet z obsługi kanapy natychmiast zatelefonował po pomoc na górę. Sanitarny skuterek z toboganem był prawie natychmiast (może trzy minuty), aż byłem zaskoczony. Zajęli się Nim. Pojechałem kanapą na górę. Jak zjechałem powtórnie, myślałem że będzie już posprzątane ale zobaczyłem, że facet dalej leży jak leżał tyle że na noszach/toboganie i jest jeszcze jeden skuterek prawdopodobnie z lekarzem. Ale Go nie transportowali. Stali nad nim. W tym momencie nadleciał helikopter i zatrzymali kanapy (pewnie z powodu wiatru od śmigieł). Nie wyglądało to dobrze. Od faceta z obsługi dowiedziałem się, że facet jest nieprzytomny i że lekarz zabronił go wieźć na toboganie. Za chwilę Go spakowali do helikoptera i zabrali. Mam nadzieję, że facet nie skręcił karku, choć prawdę mówiąc trochę na to wyglądało. Jakoś później znacznie gorzej mi się jeździło...       A jeśli chodzi o jazdę w kasku, to widziałem sporo ludzi w czapeczkach lub wręcz z gołą głową. Co najdziwniejsze część instruktorów też w czapeczkach. Jednak jeżdżący w kaskach przeważają.  
  6. Też całe narciarskie życie tak sobie radziłem. Ale jeśli są skale... nigdy (no prawie) nie szkodzi zapytać.                                                                                                                Pozdr.
  7. Żadna z tam pokazanych. Tak jak pisałem, wyglądało to jak taka podłużna zapalniczka do gazu, tylko większa. Spory hałas. Ponieważ zakład ten prowadzi syn jednego z moich znajomych, nie chcąc robić przykrości ojcu z którym często gram w tenisa (i czasem naciągam mu rakietę), nic się nie odezwałem. Ale oczywiście więcej tam nart nie zaniosę.
  8.   Czymś w tym rodzaju. Tak jak pisałem, to była jakaś mechaniczna maszynka ręczna (widziałem jak gość obrabia inne narty) pewnie jakiś rodzaj szlifierki. Byłem dość mocno zszokowany. Męczyłem się potem z efektami tego zabiegu na stoku. Teraz umówię się z jednym z naszych kolegów forumowiczów, który prowadzi zakład w Krakowie żeby poprawił robotę i założył mi kąty.     Tak właśnie mam zamiar zrobić. Z tabelek wynika, że siłę wypięcia (trzymania wiązań) ustawili zgodnie z ich wskazaniami. Na stoku będę to ewentualnie podciągał.                                          Tak czy inaczej, dziękuję kolegom za rady i porady (zamierzam z nich skorzystać). 
  9. Janie, jeśli masz jakieś uwagi to podziel się nimi. Chętnie wezmę pod uwagę. Level mniej więcej określiłem pod awatarem. Jeżdżę różnie. TadeuszT twierdzi że "im jest trudniej tym jeżdżę lepiej", ale czy ja wiem? Większość pewnie nieświadomie zawyża "samoocenę", może ja też?                                                                                              Pozdr. anyway.
  10. Pierwsze ostrzenie nart. Miało być ręcznie. Przy odbiorze oświadczyli, że krawędzi starczy jeszcze najwyżej na trzy ostrzenia. Zobaczyłem, że jeden z panów rzeźbi krawędzie innych nart jakąś ręczną, mechaniczną maszynką, przypominającą takie coś do zapalania gazu. A więc ręcznie. Niby na jakie kąty?
  11. Może ktoś mógłby wytłumaczyć, jak się dobiera (nie mając dostępu do odpowiedniej maszyny) siłę wypięcia zabezpieczeń w wiązaniach narciarskich. W moim mieście w serwisach niczego takiego nie mają. Ustawili mi pytając o wzrost i wagę na 5.5 din. (mam 175 cm wzrostu i ~67kg wagi) Czy wydaje się to odpowiednim ustawieniem? Czy waga i wzrost to jedyne parametry jakie się powinno brać pod uwagę? Pytam, bo nie jestem pewien czy powinienem mieć do nich zaufanie, bo ostrzenie nart spaprali okrutnie.                                                      
  12. Nie mam nic przeciwko używaniu przez ludzi rozmaitych zabezpieczeń. Sam używam kasku. Ze względu bezpieczeństwa zawsze staram się, na ile się da ogarniać sytuację na stoku. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wszystkiego nikt (prócz Mitka) nie ogarnie. Ale, ponieważ nie jeżdżę zawodniczo, ani w żaden sposób ekstremalnie, zamiast żółwia staram się dbać o naturalną ochronę mojego szkieletu. Przede wszystkim o ogólną sprawność. Oraz o mięśnie (nie wyłącznie bicepsy, ale w miarę równolegle wszystkie), które też stanowią swoistą " naturalną zbroję" i w sposób naturalny zabezpieczają to co mają zabezpieczać. Jak dotąd, na kilkadziesiąt lat jazdy na nartach miałem jedną kontuzję, zresztą jak się okazało bez jakichkolwiek konsekwencji.   
  13. ...racja Janie. Na nartach jadę szybciej niż na rowerze Mtbk, a w rowerze mam szybkościomierz. Nie to, że mi jakoś szczególnie zależy na osiąganiu szybkości w jeździe na nartach, ale po prostu, pomyślałem, że dobrze by było mieć choć przybliżoną orientację.                                                                                    Pozdrawiam.
  14. ...z tego by wynikało, że jak w moim odczuciu mam "wiatr we włosach" to popylam mniej więcej - 40km/h, albo mniej...                                                                                                    Pozdr4all.  
  15. Mitkek, najwyraźniej jednak nie zrozumiałeś pytania. Wbrew temu co napisałeś, moje pytanie brzmi:                       Jaką szybkość osiąga zazwyczaj przeciętny amator starający się jechać szybko? Czemu pytam - niezależnie od moich odczuć subiektywnych (czy jadę wolno, czy szybko) nie wiem z jaką faktyczną szybkością się poruszam. Pewnie dotyczy to większości ludzi na stoku. Miałem nadzieję, że może ktoś ma to jakoś sprawdzone. Oczywiście chodzi o jakieś przybliżone, orientacyjne dane.
  16. A tak przy okazji, jaką szybkość osiąga zazwyczaj "przeciętny" amator w jeździe swobodnej, gdy stara się pojechać szybko? Nigdy nie miałem okazji zmierzyć. Może ktoś ma jakieś doświadczenia...
  17. No cóż... Zapewne wiesz co piszesz, więc wypada mi się jedynie z Tobą zgodzić. Choć i tak źle mi się patrzy na ludzi kaleczących jazdę na nartach specjalistycznych. Nie wiem skąd mi się to bierze, ale wobec powyższego - popracuję nad sobą.                                                                                    Pozdr.  
  18. Harpia, z tego co piszą o Twojej jeździe koledzy, jesteś jednym z najlepiej jeżdżących forumowiczów. To przecież szczególny "przypadek" (a z pewnością nie reprezentatywny). To co potrafisz pozwala Ci na wiele (na nartach oczywiście). Mnie sięganie po narty specjalistyczne wydaje się nieco pretensjonalne. Stąd moje wątpliwości.   A swoją drogą - wygranej gratuluję!
  19. Może to trochę tłumaczy zjawisko... Nie jestem do końca przekonany, ale coś w tym z pewnością jest. W moim wypadku dobieram narty do tego jak jeżdżę. A więc narty AM. Mogę na nich trochę tego i trochę tamtego. Z pewnością nic super, ale i brak sztruksu mi nie przeszkadza, muldy nie psują mi frajdy z jazdy  i poza trasę czasem się wypuszczę. Narta specjalistyczna - jednak zobowiązuje (tak to rozumiem).  
  20. ...tak trochę "z innej beczki". Wydaje mi się, iż spora ilość ludzi ma nadzieję podnieść swoje umiejętności narciarskie (technikę jazdy) poprzez nabycie nowych nart - najlepiej "slalomek"! Pewnie stąd taka ilość tych "slalomek" na stokach. Jednak, coś mi się wydaje, że to niekoniecznie tędy droga. Oczywiście, należy dobrać narty do swoich możliwości, preferencji itp... Ale skąd ten pęd do slalomek (a jak się ma już brzucho - to najlepiej - komórki! Praktycznie jak często widzę na stoku to większość tych "slalomkowych" kozaków po prostu mieli śnieg. Może uważają, że to najłatwiejszy typ nart...? Z moich obserwacji wynika, że bardzo niewielu z jeżdżących potrafi pojechać dynamicznym, krótkim (intuicyjnym) skrętem, kontrolując w pełni zarówno szybkość, promień skrętu, jak i to co przed nimi?   
×
×
  • Dodaj nową pozycję...