Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez Dany de Vino

  1.     "Długość skrętu zależy głównie od umiejętności, im wcześniej się to zrozumie tym lepiej."       Też mam takie wrażenie, ale wobec moich mocno średnich umiejętności narciarskich, nieśmiałem wyrażać opinii.                                                                                                             Pozdr.
  2. To nie czarnowidztwo (i też nie zawiedzione nadzieje). Znam osobiście wielu ludzi uprawiających na jakimś etapie życia sport zawodowo. Dla mnie to nie jest dobry pomysł. Nigdy też sam nie chciałem robić sobie z tego zawodu, pomimo iż jeszcze nie bardzo wiedziałem co chcę w życiu robić. Widać nietypowy jestem....                                                                                                  Pozdr.
  3. Przekonuje mnie to co prawi kolega Marek O. Podobne są moje spostrzeżenia i to na przykładzie różnych sportów, które sam uprawiałem. W moim odczuciu zawód "sportowiec", to najgorszy wybór na jaki rodzice mogą próbować wykierować dzieciaka. To jest zawód wyłącznie dla ludzi, którzy po prostu "inaczej nie mogą" i tak to czują. Nikt ich nie musi "zaganiać" do treningu, bo oni "inaczej nie mogą". To są nieliczne wypadki i jeszcze absolutna większość z nich źle kończy. Ilu trenujących np. tenis wygra wielkiego szlema? 1 na 20tyś? A ilu zniszczy sobie zdrowie i nie osiągnie poziomu na którym już da się wyżyć ze sportu. Widziałem i ciągle widzę, fajnych, sympatycznych ludzi, byłych zawodników, którzy poświęcili po 20 lat życia na treningi, zawody itp..., którzy teraz podają piłki z koszyka ucząc podstaw gry w tenisa amatorskiego. Jak mają szczęście to w lecie coś tam zarobią, a w zimie zęby w ścianę (na halach tenisowych gra za mało ludzi, żeby z nich wyżyć). Prawie każdy z nich, a w zasadzie każdy jest po kilku operacjach kostnych i to nie w ekskluzywnych klinikach. A bardzo często są pół kalekami, choć tego nie pokazują. Zmarnowane dzieciństwo, brak zawodu... Spiepszone życie. Uwielbiam i zawsze uwielbiałem uprawiać sporty. Robiłem to od kiedy pamiętam, pewnie od kiedy nauczyłem się chodzić. Ale zawsze, jak tylko zacząłem mieć jakieś "osiągi" w którymś sporcie, natychmiast usiłowano mi z tego zrobić "zawód". Jakże ja lubiłem grać w hokeja! Grałem w klubie jako młodzik i młodszy juniorek (razem kilka lat). Jak wszedłem do kadry juniorków - od razu trening 6 dni w tygodniu, a w szkole zasypiałem w drugiej minucie lekcji. Pewnego dnia rano idąc do szkoły (pamiętam to b. dokładnie, 6 klasa podstawówki) uświadomiłem sobie, że zaraz po szkole znowu muszę jechać na trening. Byłem bardzo zmęczony ostatnimi kilku miesiącami codziennych treningów. I w tym właśnie momencie uświadomiłem sobie co mi zrobiono. Ja już nienawidziłem gry w hokeja. Pojechałem na trening aby oddać buty z łyżwami i rozliczyć się z reszty sprzętu. Sprzątnąłem szafkę i to był koniec mojego kontaktu z tym sportem (na szczęście nie miałem rodziców, którzy by mnie naganiali do sportu i sam decydowałem o sobie). Zresztą podobnie było z następną dyscypliną którą zacząłem trenować, ale już byłem mądrzejszy i jak tylko rozpoznałem "objawy" odpuściłem od razu. Teraz wiem, że sport to moja radość i zabawa. Czerpię z jego uprawiania napęd i ochotę do życia i do wykonywania z radością mojego zazwyczaj dość stresogennego zawodu. Uprawiając sport odpoczywam psychicznie i wzmacniam się fizycznie. Jest super! Myślę, że po to jest sport. Nie życzę żadnemu dzieciakowi zawodu gladiatora. Za sport wyczynowy płaci się zdrowiem i życiem, a tym którzy wdrapią się na sam szczyt też nie zazdroszczę bogactwa. Należy się im. Ale oni stanowią promil spośród trenujących daną dyscyplinę.                                                                                   Pozdr.                                                                                               Pozdr.  
  4. Jeśli chodzi o Stockli, to mnie udało się kupić nowiutkie za około 3tyś z sezonu poprzedniego (wcześniej kosztowały ponad 4tyś), musisz poszukać. Nie muszą być sl, jest tam spory wybór nart o R około 14-15m. Krawędź jest tam rzeczywiście dość cieńka, ale jest wykonana ze specjalnie utwardzanego materiału więc wytrzymuje duuużooo. Wymagają jednak ręcznego serwisu, bo w serwisach jadą maszynami standardowo i tną niepotrzebnie (jak na te narty) za dużo krawędzi. Dobrze serwisowane wytrzymują podobno nawet 10 lat. Ze względu na technologię w której są wykonywane nie odkształcają się, nie wyklepują itp... Niektórzy twierdzą, że właściwie każde Stockli to komórki.   Mogę ci też polecić Atomic Redster XTI. W moim odczuciu znakomite narty do jazdy całodniowej. Spokojnie pojedziesz na nich średnim i długim skrętem. Zeszłoroczny model można wyjąć za około 1700pln (może nawet taniej). Trochę ważysz, więc może dla ciebie bardziej odpowiadałyby Redster XTI Doubledack (trochę twardsze i trochę droższe).                                                                                            Powodzenia.     Tu masz linki i opisy. XTi sprawdziłem w praktyce i jest tak jak opisują. Mnie się jeździ wspaniale.   http://www.snowshop.pl/narty-atomic-redster-xti-2017-wiazania-xt-12   http://www.snowshop.pl/narty-atomic-redster-doubledeck-gs-2016-wiazania-x-12-tl
  5. Dany de Vino

    taka sytuacja...

    ...ja to widzę nieco inaczej. Religia (jako zjawisko) ma służyć ludziom. Ma im pomóc interpretować i rozumieć świat, czyli mówiąc w olbrzymim skrócie - ma ludziom pomagać żyć.      Natomiast każdy extreme, każdy radykalizm (zwłaszcza skrajny) jest zaprzeczeniem tej idei. Coś co ma służyć, rujnuje. Nie po raz pierwszy ludzie używają religii jako siły destrukcyjnej. I nie ma absolutnie żadnego znaczenia jakiej religii to dotyczy, bo dotyczy tak samo i w równej mierze każdej.                                                                salem alejkum.
  6. Dany de Vino

    Trening latem.

    Myślę, że szacunki twojego syna są bliskie prawdy. Absolutna większość ludzi na plaży wyłącznie się "tapla". Zresztą pływanie w morzu to trochę inna zabawa niż w basenie, czy nawet w jeziorze. Mnie do pływania płetwy nie są potrzebne. Lubię pływać, choć żaden ze mnie mistrz. Zazwyczaj robię to poza plażą gdzie praktycznie pływać się nie da. Więc robię to w miejscach niestrzeżonych gdzie nikt mi nie wpłynie pod rękę. A bojka, to tak bardziej dla żony. Zresztą mam już parę lat, więc... może ma rację.                                                                                                                     Pozdr.
  7. Dany de Vino

    Trening latem.

    Załączam sample: Załączone miniatury
  8. Dany de Vino

    Trening latem.

    Dzięki za porady koledzy. Ja nie pływam jakichś długich dystansów. Jedna "sesja pływacka" to jakieś 35 - 45 minut i wyłącznie dla przyjemności samego pływania i kontaktu z wodą. Żadnych osiągów. Lubię bez płetw. Płetwy używam wyłącznie jak mam ochotę ponurkować powierzchniowo i pooglądać skałki i ryby. No i w ciepłych wodach gdzie pianka niepotrzebna. Jak miałem fazę pływania na desce, to używałem pianki bo nieraz zaczynałem wczesną wiosną i było zimno. Ale wtedy mieszkałem 30 minut od morza.  A tak...? Pływanie w płetwach to dla mnie erzac (każdy to umie, a w sumie nie umie). Nie widzę w tym sensu. Ale oczywiście, co kto lubi..                                                                                                               Pozdr.
  9. Dany de Vino

    Trening latem.

    Dzięki. Kupione.                                    Pozdr.
  10. Dany de Vino

    Trening latem.

    ...ciut off''a - czy ktoś może poradzić jak przywiązać do siebie jakąś "bojkę" asekuracyjną podczas pływania w morzu? Często wypływam trochę dalej w morze (bez przesady 200 - 300m) i żona marudzi. Jak takie cosik przywiązać żeby nie przeszkadzało (do pasa, do nogi?. Ktoś, coś?                                                              Pozdr.
  11. Witku, czy to będzie w karnecie Gopass?
  12. Ilość kontuzji się zmniejszy tylko jeśli zaczną jeździć po mniej stromych, mniej oblodzonych stokach i przestaną "zabijać się" o setne sekundy - a na to bym nie za bardzo liczył. Kurczę, fajnie jest jak jest, tylko gdzie tu przyjemność z uprawiania tego sportu, gdzie przyjemność z jazdy na nartach..?
  13. No a tu hala narciarska w Dubaju (jakby ktoś miał bliżej) :   https://www.bing.com...881&FORM=IQFRBA
  14. Tak czy inaczej, hala narciarska działa cały rok na okrągło.  Zimą otwierają dodatkowo część zewnętrzną stoku.                                                                                       Pozdr.
  15. Byłem tam z pięć razy i jeszcze się nie naciąłem. Polecam w tygodniu, bo w weekend'y podobno lubi być sporo ludzi. W tygodniu luzik, aż trudno uwierzyć.                                                   Pozdr.
  16. Polecam halę narciarską SNOWARENA w Druskiennikach. Od rana do wieczora - codziennie. Temp. -  6C. Długość stoku 400m. Można się całkien fajnie pobawić.                                                  Pozdr.
  17. ...jakiś policjant czy co? Wie o mnie więcej niż ja sam... Strach się bać!  
  18. ...jeden z moich znajomych ma to świństwo z piętą. Podobno bardzo bolesne nawet przy normalnym chodzeniu. Nie da się też ubrać butów. O dziwo, w butach narciarskich nie przeszkadza. Na nartach może jeździć. Może dlatego, że buty narciarskie niejako "betonują" stopę? Podobno też osłabiają ścięgno ahillesa z tychże samych powodów. Warto więc zadbać o to w lecie uprawiając jakiś letni sport.                                           Pozdr.
  19.   Przepraszam, ale dopytam. Chodzi mi o ten "stretching". Często widzę, szczególnie na kortach tenisowych, że koledzy stosują owo rozciąganie prawie wyłącznie dbając o staw skokowy i ścięgno ahillesa. Wyjaśnij proszę: czy owo rozciąganie wystarczy i czy zastępuje "rozgrzewkę"? Ja staram się dbać o rozgrzanie wszystkich grup mięśni, a stretching stanowi zaledwie jej element. Rozgrzewkę rozpoczynam jeszcze w domu grubo przed wyjściem na korty, czy na stok i poświęcam na to około 20 - 25 minut. Dodatkowo na kortach zawsze przeprowadzamy rozgrzewkę grając kilka minut na tak zwane "małe kara", a na stoku pierwsze dwa zjazdy też traktuję jako element rozgrzewki.          Zatem główne pytanie brzmi: czy sam stretching wystarczy ​i czy jest w stanie zastąpić normalną rozgrzewkę?                                                                                Pozdr.  
  20. Janie, wielu moich znajomych ma problem z tak zwanymi "ostrogami". Napisz proszę, co jest przyczyną tej przypadłości i jak jej można uniknąć. Ja trochę poczytałem na ten temat i rozumiem sprawę na swój użytek, ale to jednak trochę za mało aby pisać i radzić coś innym. A z tego co słyszałem to problem potrafi być b. uciążliwy. Jeśli można go uniknąć, to pewnie warto.                                                                                                                   Pozdr. 
  21. Witaj Mietku! Tak na marginesie: to łzawienie oczu przy krajaniu cebuli to podobno bardzo dobra kuracja dla higieny i zdrowia oczu. Oczywiście nie codziennie. Kobitki se płaczą kiedy chcą, a my musimy strugać twardzieli! Pozostaje krajanie cebuli, ot co...                                                                           Pozdr.
  22. Wszystko fajnie, ale te ceny... 90pln dziennie. Trochę (tak o połowę) za dużo. Przecież to stoczek dla dzieciaków. Jeśli taki dzieciak nie jest z zamożnej rodziny, to skąd on ma wziąć taką sumę? Nie podoba mi się to. Może gmina powinna pomyśleć o jakichś dopłatach przynajmniej dla dzieci.  Np.: w Druskiennikach, w całorocznej hali narciarskiej (też z oświetleniem, naśnieżaniem + chłodzeniem do temp. -6C) jest trochę taniej.  
  23. Super! Myśmy wykupili Magic Pass na inny region w Szwajcarii. Proponuję żeby po sezonie wymienić się doświadczeniami. Takie info z pierwszej ręki może się przydać na przyszłość.                                                                                    Pozdr.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...