Skocz do zawartości

niko130

Members
  • Liczba zawartości

    754
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez niko130

  1. Prawdopodobnie będę 28.12 z kolegą z lubuskiego , moze z Fredem też. Jutro będą rozmowy wstępne.
  2. No to masz problem! Ja zawróciłem z błednej drogi szukania radosci tylko w rzeżbieniu stoku. Jest to slepa uliczka. To nie chirurgia, gdzie liczy sie specjalizacja. Dla pogodzenia Twoich sprzecznych myśli proponuję pojechać systemem : 3 skręty małym obslizgiem , kolejne 3 sladowo (płaska narta) i 3 na krawędziach. Po tej próbie dużo dowiesz się o narciarstwie. Zapewniam, ze warto. Będziesz sie czuł bezpieczniej. No możesz dorzucić podczas jazdy ze 2 - 3 razy skręt STOP (krystiania stop).
  3. Jutro dwaj po pięcdziesiątce spotkają się w Czarnowie. N i F . U nas -6 stop. Pada snieg.
  4. Zeslizgiwanie sie bokiem jest trudnym elementem jazdy. To czucie krawędzi i położenia środka narty ( z żegl. srodek bocznego wyporu), wiąże się to z dobrą jazdą do tyłu i do przodu (balans przód tył) i umiejętnoscia zakrawędziowania (uklad dośrodkowy lub ugiecie kolan do stoku). Dla początkujących jazda po stromym? Tak , ale w ramach nauki a nie "zaliczania zjazdu". Po nauce zeslizgów i krawędziowania nawet początkujący nie powinien mieć problemów z zachowaniem sie na stromym.
  5. Jutro jazda na sztruksie, pojutrze odwilż. Jestem czerwono/czarny (góra/dół)
  6. [quote name='carbon']hi Czy w Polsce snowbordzisci w kolejce do wyciagu trzepia tymi parapetami o ziemie (znaczy snieg) , nie wiem jaki to ma cel - moda czy co ,a moze chca parapet ze sniegu oczyscic by napisy bylo lepiej widac . No czasem to humor ci taki parapeciarz popsuje jak tak walnie ta decha o glebe pare razy tuz kolo twoich nowiutenikich zabaweczek (nart ) na ten sezon:mad::mad::mad:[QUOTE] To nie tak! Deska daje ogromne możliwosci wyładowania się mlodemu człowiekowi. Początki są trudne (pierwszy tydzien) I tak jak z mlodymi kierowcami, szybko stają się "wirtuozami". Za szybko kierują się na park, na przeszkody na stoku zaniedbując podstawowe szkolenie. W nartach podobnie. Mamy rodzinę na prędce wyprodukowanych bezkijowców. Pewnego rodzaju szpanem jest jezdzić bez wypinania nogi z deski przy wpinaniu się do wyciągu. Obsluga nie reaguje, sa łamane regulaminy użytkowania z wyciągu. Innego rodzaju jest poruszanie sie z nogi na nogę . Jest to element jazdy , jak w nartach łyżwa. Grupka narciarzy (4-5) moze sie zatrzymac na trasie zajmując powierzchnię np. 4 m (kwadratowych) Ilu na takiej powierzcni może zatrzymać się deskarzy? A jak chcą mieć ze sobą kontakt to jak mają siadać - jeden nad drugim? Ja akurat nie mam problemu bo jezdze na trasach w miarę krótkich, 1-1,5km, i jadę do samego dołu bez zatrzymywania. Co do techniki na stromym to spoko , oprócz okropnego zgrzytu, przerażającego wielu narciarzy, oprócz muld jakie tworzą, nie widzę innych problemów , które nie byłyby wspólne z narciarzami.
  7. Mozesz podać przykłady jazdy która cie tak bulwersuje. Ja uważam,że chodzi tu o bezkijkowcow i wszelkich nieudacznych bodykarwerów. Przecież to rzecz gustu. I są to sporadyczne przypadki. Może ja jezdzę w innym świecie.. Takich staram się nie zauważać. A może chodzi o taką jazdę(patrz film) Nic do niej nie mam, ale jak zapytają o zdanie to chętnie skomentuję. Wiadomo, ze oni również do swej jazdy podchodzą krytycznie o czym mowa narratora. Jako wzor do naśladownictwa wybiorę jednak jazdę prezentowaną przez zawodników. Użytkownik niko130 edytował ten post 17 grudzień 2010 - 23:14
  8. C>B>D>U> (co było do udowodnienia). Snieg głęboki - gdzie ci narciarze? (pomijam jazdę w lesie). Widzialem kilku stojących. Wielkie uznanie dla operatora.
  9. To nie tak. Zawodnicy w PS pokazują trendy , kierunki rozwoju narciarstwa. Pamiętasz czasy roady, jazdy austiackiej, francuskiej, czasy G. Thoeni, Stenmarka, Giraldielego, czy Tomby. Mowię tu o prekusorach pojawiających się zmian. Sledzę je od lat 70. Przecież Ty jadąc w róznych warunkach jezdzisz róznie. Tak jak oni - oczywiscie na innym poziomie. Na początku zazdrość mnie brala jak widzialem narciarza jadącego plynnymi skrętami. Ale postepy jakie robilem ,zmuszały do szukania lepszych wzorców. No i zatrzymałem się na zawodnikach PS. Tylko problem, ze trzeba umieć znależc coś dla siebie, a nie zachwycać się pozostając w sredniowieczu narciarskim. Skręt nie muszę jechać jak oni w slalomie czy gigancie, robię to płynniej, ale gdy trzeba nagle zatrzymać sie lub zrobić szybką zmiane polożenia nart będę naśladował ich jazdę. Pozdrawiam!
  10. Tak na forum jest duży bałagan w prowadzeniu dyskusji. Tobie jest trudno to ogarnąć. Nie ma żadnych zasad , jest często gadanie nie na temat. Przykładem jest chocby ten wątek Spiocha. Mnie to nie przeszkadza. Co chcę powiedziec to trafia do zainteresowanych. Sam poruszam się raz w dedukcji , kiedy chcę przekazać komuś swoje uwagi, drugim razem bawię się w indukcję dowodząc a nawet broniąc swojego stanowiska. Miesza się nam wiele rzeczy na raz. To co zauwazasz , brak jest postawienia jakichs kryteriów. Ale to wszystko idzie spontanicznie, nawet zależy od tego kto pierwszy zabierze głos. Oczywiscie cały czas mam na uwadze temat "Nauka jazdy". Szukam błędów w jezdzie i próbuje znależć metodę na poprawienie. Nie wychodzi to jednak w postach, bo metodę dobieram kiedy dzialam w realu, wtedy poznaję zakres potrzebnej korekty. W uczeniu innych najpierw podchodzę do zagadnienia analitycznie. Stąd moje opisy błędów. Sam siebie męczę syntetycznym obrazem jazdy. Powtarzam jazdę wg zapamiętanego obrazu. Nie staram się przyrównywać jazdy zawodniczej do amatorskiej. To inna bajka. Ale ja i kazdy z nas aby poprawiać swoją jazdę musi patrzeć w ich kierunku. Instruktorzy też dbają aby technika amatorów nie zeszła na "manowce". Wielu chce jezdzić jak oni, na takich samych nartach czy butach . A co do meritum. Masz okazję nas trochę ukierunkować , spełnij tą misję dydaktyczną. Będziemy Ci wdzięczni. Pozdrawiam!
  11. Moim zdaniem studzienka jest obiektem wchodzącym w sklad infrastruktury i powinienna być zabezpieczona nawet matami. Gdyby to był głaz widzę to inaczej , pod warunkiem,ze trasa jest przygotowana i widać dobrze nartostradę. W otwartym terenie ( a z takim chyba mamy do czynienia), powinny być tyczki okreslające kierunek jazdy w wypadku zlej widoczności.
  12. Aby osłodzić atmosferę zasyłam nastrojowy filmik : Dedykuję go Spiochowi. To jest to co nieudolnie próbuję wytłumaczyć . Jest to typowy styl jazdy w slalomie (wyjatkiem jest Kostelic i kilku innych - jazda bardziej okrągła patrz - ) jest podkręt przy tyczce, wyjscie ze skretu z lekkim przejsciem na tył, króciutka jazda jakby na wprost i wejscie do następnego skrętu (najczęsciej z przestawieniem nart w powietrzu na inny tor jazdy) Ten moment jest wlasnie kluczowym , on dzieli amatorów od zawodowców. Ty usiłując utrzymać sie w skręcie opózniasz wszystkie skrety. W bramkach wertikalowych i przelotach jedzie się inaczej . W nich jedzie się płynnie przechodząc skręt w skręt z szybką zmianą krawędzi . Tak jak w gigancie. A tu masz gigant : Opinia o jezdzie jest absolutnie moją opinią . Kazdy może to postrzegać inaczej. Może to porównanie przysporzy mi zwolenników w sprawie ,że slalom jest najtrudniejszą technicznie konkurencja. TECHNICZNIE powtarzam! Pozdrawiam! Użytkownik niko130 edytował ten post 17 grudzień 2010 - 10:23
  13. Jak to prosto jezdzi się slalom, trochę szarpaniny, pomachania rękami, przecież to proste. A na poważnie to dech mi zapiera.
  14. Mitek cytat:: "poza zasiegiem amatorów właśnie z powodu jego wyjatkowej trudności technicznej". Mam nieco inne odczucie. Kazdą ewolucję z biegu zjazdowego można wykonąć bezblędnie ale do pewnej prędkosci. Dlaczego Fredo pisze: Ja juz nawet autem ponad 200 km/h nie jezdze. Przy pewnej prędkosci wiele rzeczy nie wychodzi. Np smig, można go trzaskąc wg formułki Freda 3skręty/ 2 sec, można i częsciej. Zależy to od predyspozycji narciarza i prędkosci. Kiedy jadę na wprost mam za duzo czasu na myślenie, gdy skręcam czuję sie lepiej. Gdy jadę za szybko zaczynam bezwiednie prostować sylwetkę , podnosić łokcie. Moją dobrą TECHNIKE "diabli biorą". Ale to nie potrzebuję lepszej techniki tylko psychiki. Przecież umiejętnosci narciarza sprawdzamy w trudnych warunkach miedzy innymi robiąc testy prędkosci. W takich momentach jedziemy o wiele gorzej niż przy normalnej prędkości. Spotykamy takich narciarzy co mają niemal zerową technikę a zjeżdzaja na "jajo". Widzialem takiego , który kazdy zjazd kończył na sniegu. (to był jeden jedyny skręt). Slalom jest trudniejszy technicznie bo cała plejada znakomitych zjazdowców ma kłopoty z konkurencją slalomu. Nie z jego prędkoscią ale mają trudnosci z techniką. Pozdrawiam!
  15. Ja tak samo. A nawet uwielbiam gigant, jak zresztą zauważyłeś. Wybieram sie dziś na "gołą" Brrrr -24 stop.
  16. 16 grudnia Łysa Góra Byłem , zaliczyłem. Mrożno, lużno. Pozdrawiam! Użytkownik niko130 edytował ten post 16 grudzień 2010 - 16:55
  17. Jesli moje argumenty nie przekonują, że slalom to konkurencja techniczna (bo tak ją nazywają komentatorzy sportowi),to proszę odpowiedzieć dlaczego w znakomitej większosci organizuje się zawody amatorskie w gigancie . Dlaczego tylu zawodników jest dyskwalifikowanych w konkurencji slalom ? a duzo mniej zdarza się w gigancie. Jeden z Was podaje nawet, że roznice czasowe są w gigantach dużo mniejsze niż w slalomach. No wiec? :confused::confused:
  18. niko130

    Nauka jazdy dzieci

    Dziadkowie Kuby. Jestem pod wrażeniem jazdy Kuby. Porównałem jego jazdę z poprzedniego sezonu i obecną. Tamta jazda to było : skret ....prosto......długie przygotowanie.... skret. Teraz pozycja bardziej zrównoważona, płynne skręty łączone. Dobra precepcja ze stokiem. Problem długosci nart jest nie zauważalny , widze , że pomógły mu zatrzymać nadmierną rotację jaką miał poprzednio. Skręt wyprowadza rotacją stóp. To dobrze, ale proponuję go nie powiększac, niech kupi teraz jazdę na zewnętrznej nartce (np zbieranie patyczków po zewnętrznej stroni skrętu,lekko wbitych w snieg aby musiał się pochylić celem ich złapania) Proponuję jazdę wokół gałazek (slalomik). Łatwo go nauczyć na której nóżce powinien jechać (podnosi lekko nad gałązką aby jej nie podeptać). Gratuluję. Pozdrawiam Kubę -Instruktora. Użytkownik niko130 edytował ten post 16 grudzień 2010 - 16:49
  19. niko130

    Nauka jazdy dzieci

    W odpowiedzi Mitkowi Zgoda, tego samego zdania jestem. Ale ja wyprowdzam dziecko na szczyt górki zaczepiam sznureczki i zachęcam adepta aby zechciał zaproponowac spacer. do mamy na dół. Ważne jest jak ruszy, jak wykona pierwszy krok. Chcę zeby od początku budzily się w nim prawidlowe odruchy. Np. wykrok jednej z nóżek, towarzyszący temu ruch rąk , ramion.Ustawiam szerokosc rozstawu nóg (mentalnie, dotykowo).Obserwuję reakcje przy pierwszych slizgach. Przyhamowuję lub popuszczam aby malcowi pomóc zostać w równowadze. Dziecko stoi cały czas w rownowadze . Rozpedzamy się i zwalniamy ,staram się robić tak delikatne aby odczuł potrzebę balasowanie cialem. Ale zaraz znowu się rozpedzamy czemu powinno towarzyszyć pochylenie do przodu. Drugi wyjazd i zaczynam zabawę w "kręcenie". Najlepiej jak uciekającym " zajączkiem" będzie Tatuś,jesli nie to będzie "od wyciągu" , "do wyciągu", może też być przekladanie ulubionego pluszaczka z ręki do ręki. Dziecko w tym czasie powinno kroczkami podązac na stoku od trawersu do trawersu.Uczt też dziecko, ze kazdy skręt ma się kończyć na trawersie. Zanim spostrzeże zamiast kroczkow będzie wykonywał pierwsze slizgi. W trakcie zabawy mogę poprowadzić malca do grupki ludzi (rodzice , kolezanki)i poprosic go o zatrzymanie. Moze sam wpasc na to .ze zatrzyma się pierwszym swoim pługiem lub obslizgiem na nartkach rownoległych. Gdyby dziecko chciało odchylić sie na tyły , natychmiast odczuje przytrzymujące działanie dziobow nart (sznureczki)lub wspomagające popchnięcie rękoma od tylu. Sznureczkami jestem w stanie odzialywać na jego kazdą nogą (podnosząc ją od pięty, lub przesuwając w bok. Można też sporadycznie ustawić mu nartki w ukłądzie telemarkowym (cofnięcie wew do tylu), przez co ulatwiam mu skręt. Dojazdy do wyciągu , to cwiczenie pługu lub obslizgu. Kolejny etap - to jazda samodzielna z asekuracją. Ja na big fotach, zawsze ponizej narciarza, narciarz w trawersie podaje rękę wew,, wprowadzam go w skręt, reszta skretu samodzielna do zatrzymania w przeciwnym trawersie . W miedzy czasie zsuwam sie z obrotami, aby szybko znależć się znowu po jego wewnętrnej stronie. Po opanowaniu tych cwiczen przechodzimy do jazdy dlugimi skretami po stoku, ja jadę tyłem w dół stoku narciarz ma trafiać w slad moich nart. Kiedy to mamy za sobą dopiero rozpoczynam pracę nad poprawą techniki , obserwuję skręty, potem uczę bezpiecznego wyboru trasy. Narciarz jedzie moim śladem. ITD itd ITD itd Pozdrawiam! Użytkownik niko130 edytował ten post 15 grudzień 2010 - 12:35
  20. niko130

    Nauka jazdy dzieci

    Ale poleciałeś. W zasadzie powtorzyłes wszystko o czym wczesniej pisałem. Dokładnie ten sam cel chcemy osiągnąć. Czytasz moje posty i wiesz, że ostatnią rzeczą jaka bym zrobił jest uczenie jazdy pługiem. Co nie znaczy ,że o nim nie wspominam. A to jest zupelnie co innego. Wg mnie nie może to być pierwszy sposób na jazdę jaki pokazuję. On ma być stosowany , kiedy zaistnieje taka potrzeba. Jesli przyjąłem taki sposób nauczania, to nie pochwalam nauki zaczynania od pługu. Wiesz o tym doskonale , ze prawidłowe wykonanie pługu to nie prosta sprawa. Na kursach tego musza się uczyć sami przyszli instruktorzy. Ja podchodzę do jazdy jak do czynnosci które wykonujemy na codzien : chodzenie , bieganie. Staram się wykonywać to tylko na "długich" butach. Nie interesuje mnie pług jak ja mogę "spacerować" z dzieckiem po stoku (dziecko biega , chodzi na nartach) a potem zaczyna jezdzić. RÓWNOLEGLE. Z błedami,z rotacją , machaniem rekami, róznymi smiesznymi ruchami.Ważne aby nie siadał mi na tyły nart. Ono się bawi a nie gapi w moje plecy i d... Zapewniam to sobie tymi "głupimi sznurkami" (moje własne określenie). Potem jezdzimy "od wyciągu" , "do wyciągu". Malec nie zauważa nachylenia stoku, ludzi a zdażalo mi się że sam kierował się na mała skocznię aby pojechać "na Małysza". Potem dopiero zaczyna się nasladownictwo i prowadzenie po bezpiecznym łuku. Między nami jest tylko rożnica drog którymi zmierzamy do osiągniecia tego samego celu. Kto do tego dochodzi wczesniej pozostawiam osądowi czytelników. Dlatego to "nigdy" (napisałem malymi literami) znalazło się w moim postcie. Może dlatego ,ze szkoda było mi pleców. albo, ze to tak dziwnie wygląda :mad: Wiem,że nic nas nie potrafi poróżnić i nie będziemy chyba ciągnęli tego tematu. Pozdrawiam! Jurek Użytkownik niko130 edytował ten post 15 grudzień 2010 - 00:28
  21. Pożyjemy:) zobaczymy :confused: może ktoś wypowie swoją opinię w stylu albo z pozycji :cool:
  22. Miracledrug2 Przykro mi ale będę brnąl dalej. Masz racje i wiele razy pisałem, że jazda skrętem gigantowym wymaga DUŻEJ FINEZJI. Wiem też jakie trudnosci mają początkujący narciarze. Brakuje im tego długiego spokojnego sterowania nartą. Wykonują skręt i prosto, prosto , prosto i skret następny.Często namawiam narciarzy aby pojechali fantazyjnie kręcąc byle jak , tylko aby były to skrety z częstotliwoscią jaką np przestępujemy z nogi na nogę przy chodzeniu. Wykonują to z łatwoscią. Nie możesz te odczucia przenosić do poziomu PS. Wiesz jaka specjalizacja jest wsród zawodników. Niektórzy startując w slalomach (np Tlałki) nie jeżdzą gigantów (dla klasyfikacji, nie liczę pojedynczych startów.). Należy więc przypuszczać , ze nie wszyscy mogą i chcą jechać wszystko. Slalom musi być jechany bardzo precyzyjnie , dynamicznie, bez błednie. Bład na jednej bramce jest czymś więcej jak błąd długiego łuku w gigancie. Poza tym 30-40 bramek a 70-80 ma swoją wymowę. Slalomista zawsze wykonuje większą pracę niż jadący w gigancie. Wreszcie przykład z naszego podwórka. Co forumowicze mówią o śmigu i długim skręcie. Smig utożsamiają z bardzo dobrym narciarzem. Nawet jest on warunkiem nominacji do wyższej klasyfikacji. A jazda w muldach. Jak dalece jest slalom konkurencją techniczną mozna poznać po budowie ciała zawodników ( choć nie jest to takie jednoznaczne).Sadzę że testy na ocenę cech motorycznych (siła, wytrzymałość, gibkośc, szybkość) dzielą narciarzy na slalomistów, gigancistów i zjazdowców. Pozdrawiam! Użytkownik niko130 edytował ten post 14 grudzień 2010 - 21:28
  23. niko130

    Nauka jazdy dzieci

    W czym konkretnie ? Dorosłeś a nawet przerosleś wszystkich na tym forum. Ale Twoja wola. Ty jesteś tu Panem. :)
  24. Spiochu , teraz to wygląda nieco inaczej. Po prostu nie jesteśmy krytykanci, tylko szukamy plusów i minusów. Pamietać musisz , że w jezdzie zadaniowej (np tyczki) jest pewien stopien trudnosci. Kazdy narciarz amator pojedzie technicznie gorzej slalom , niż jezdzi w jezdzie wolnej. Kazdy z nas spotykal sie ze zjawiskiem cofniecia techniki przy zmianie warunków. Są to zła widoczność, stromy stok, nierównosci na sniegu, prędkość, tlok na stoku, lód (prawdziwy - gładki), głęboki snieg, zmrożone kalabraki, szren lamliwa, gips przewiany no i jazda w tyczkach. A nasza psychika , zmęczenie , lęk. Specjalnie wymieniłem te warunki aby postawić pytanie , czy kazdy z nas znajdzie sposób na jechanie w tych warunkach. Tu nie wystarcza jeden rodzaj skrętu. To jest jazda sytuacyjna. Nie można ci podpowiedzieć jak masz się ułożyc w bramce, bo każda jest inna i najezdzana w różnych okolicznosciach (spózniony skręt, chwilowa utrata równowagi np. przez lekkie cofnięcie ręki, zbyt długie pozostanie na tyłach, zle ustawienie narty tzw kąt prowadzący) . Jedno nieprzewidywane drgnięcie narty w zakrawędziowaniu powoduje, ze nagle znajdujesz się w nowej sytuacji. Slalom jest najbardziej techniczną konkurencją alpejską (pod względem trudnosci). Dlatego wymaga wszestronnego przygotowania. Dużą rolę ma tu gibkość, szybkość i siła. Najpierw pokaż jak jedziesz skręt krótki. Pokaż swoją dynamikę, atak. Potem jezdzij w tyczkach. Dlatego proponowałem : zanim wjedziesz w tyczki rozruszaj ciało na dojezdzie do slalomu i w tym rytmie na pełnym gazie jedz slalom. Zawodnicy rozgrzewkę wykonują w podobny sposób . Zanim staną na starcie dopasowują się w rozgrzewce do pierwszych bramek. Niestety jak wjedziesz do pierwszej bramki tak pojedziesz calość. Jeszcze raz powtórzę , że jedziesz skrętem gigantowym. Oba skrety róznia sie bardzo, róznią sie też trajektorią (nie chodzi tu o odleglosci miedzy bramkami). Giganty jezdzi się bardzo płynnie w miarę okrągło i niekoniecznie blisko tyczek. Są bardzo duże róznice w momentach wchodzenia w skręt i wychodzenia ze skrętu w stosunku do położenia tyczki. Jeszcze większe różnice są w super gigancie i zjazdach. W tych ostatnich kierunek jazdy (tor) wyznaczja 2 3 nawet 4 bramki. Dzięki, że wystawiłeś ten film. Dla wielu otworzyłeś nowe wezwanie . Pozdrawiam!
  25. niko130

    Nauka jazdy dzieci

    Ciągle jestem nie rozumiany. Mówiąc o sznureczkach przy butach mam doskonały kontakt z dzieckiem. Stoi ono samo, eksperymentuje ze swoim cialem aby uzyskac równowagę . Równowagę którą ma na codzien. Pozwalając dziecku na przyjęcie postawy "sedesowej"to ciągle przypominiae mu 1-2 roku życia kiedy to dziecko tracąc równowagę pada tylko do tyłu na pupę. Trzymanie dziobów to ostatnie co bym robił ,aby uczyć dziecko. NIGDY tego nie robiłem a dzieci przyjmowały lepszą pozycję niż początkujący dorosli.Przy sznureczkach , dziecku nie zabieram nic co jest potrzebne aby czuło się bezpiecznie , aby moglo eksperymentować ze swoim cialem. Tak jak robilo to od momentu swoich narodzin. Chyba lepszej pozycji jak stanie z tyłu i prowadzenie dziecka i baczne obserwowanie jego najmniejszych reakcji nie jestes w stanie mi zaproponować. Jakąkolwiek stosuję pomoc bezposrednią to jest to krótkotrwale wsparcie aby dziecko przyjęło stan równowagi. Myślę Mitek, że trzymasz się za bardzo metod opracowanych przez innych. Nie masz swoich metod ,trików, przemyślen? Nie odrzucaj tak pochopnie doświadczen innych (również nie instruktorów). Dla mnie laika z anatomii jest jasne że napięcia mięsni i szkodliwe działanie na stawy to wynik braku równowagi. To może Twój wątek o równowadze to " pic na wodę..." Jesli nadal podtrzymujesz ta "prawdę" , że dziecko tak musi siedzieć to zrób poprawkę w swoim temacie. P.S. Mitek! Gdybyś czytał z uwagą (post 490) to bym nie powtarzał swojego dowodu na slusznosć mojej metody. A Mariettko , po co się spierać o wiek dziecka, jest metoda oswajania dziecka z wodą (pływanie pod woda), w wieku kiedy mu jeszcze daleko do chodzenia. Moze to być od 3-5 lat poznawanie poruszania się jak napisałaś na "dlugich butach". Mój sposób uczenia jest jakby identyczny.NIE UCZE jezdzić a pozwalam dziecku opanowac sposób poruszania się po śniegu. Użytkownik niko130 edytował ten post 14 grudzień 2010 - 10:40
×
×
  • Dodaj nową pozycję...