Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
eee bez przesady:-D Po prostu okazało się, że taki system wcale nie jest taki zły jak go malują. A że często tak czy siak milczymy jadąc w gondolkach/na krześle, to wielkiej różnicy nam nie zrobiło;-) Dość podobny system mam z kumplami z jazdą na rowerze i też całkiem nieźle zdaje to egzamin.
-
Kijki Leki czym się różnią?
KrzysiekK odpowiedział brachol → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Oj złożył mi się Kijek na stromym i … jakby się ziemia rozstąpiła pode mną. Tu racja. -
To się nazywa nastawienie na jeżdżenie 😁 Ja tam sobie nie wyobrażam że wychodzimy na stok ekipą i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę. Owszem, przy większych składach zazwyczaj tworzą się grupy pod kątem preferencji stoków albo konieczności np. dopilnowania młodszych (albo i starszych) narciarzy, nie każdy też ma w małym palcu orientację w dużym ośrodku i woli poruszać się grupie. Jak jeżdżę tylko z partnerem czy ewentualnie z 1-2 przyjaciółmi to też raczej nie po to, żeby każdy sobie osobno śmigał. Fajnie sobie pogadać na kanapie, zrobić fotę czy filmik, pośmiać się razem jak ktoś złapie zająca, etc. Taktyka @cynicznyego - dla nartoholików 😉
-
Kijki Leki czym się różnią?
Adam ..DUCH odpowiedział brachol → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Krzysiek czy chcesz wierzyć czy nie różnicy nie ma (sztywne byle co vs Leki). Ważnym jest to aby dopasować długość. Budżetowe kijki teleskopowe to nieporozumienie, markowe teleskopowe za miliony kompletnie nie przydatne. Kijek ma być bezwzględnie niezmienialny w długości i o tym wie każdy kto jeździł na trasach o dużym nachyleniu. Tu nie mam mowy aby coś się złożyło przy oporowym/podpartym wbiciu kijka. Lepsze do jazdy trasowej będzie byle co sztywne niż teleskop. Leki daje pewien komfort w obsłudze i nic więcej. Mam kilka par kijkó.......a tu już dyrdymały idą więc nie mieszam. Do zwykłej jazdy prosty sztywny dopasowany kijek a jak nieco komfortu to systemowe leki. - Dzisiaj
-
Kijki Leki czym się różnią?
KrzysiekK odpowiedział brachol → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Może będziecie mieć polewkę ze mnie ale .. ja miałem kijki wedze, potem zacząłem jeździć w regulowanych bo chciałem skrócić. Te wedze fajne, normalne. Dobra rączka. Te regulowane to jakieś trekingowe też z Decathlonu … fajne ale mają luzy na teleskopach i to się czuje. W Leki zjechałem raz. Pożyczył mi je @Lexina Bachledce. Nie są okrągłe w przekroju a eliptyczne. I powiem wam że ruch przed wbiciem kija wykonuje się w nich dużo lepiej. Lżej. Jakby łatwiej pokonać opór powietrza, a może lepiej wyważone. Pojęcia nie mam ale jechało się świetnie. Chociaż wiecie jak emeryckimi prędkościami się poruszam. Max 70 i to tylko z górki. 🙂 Szybko kije oddałem bo nie chciałem zepsuć 🙂 Dziękuję @Lexi. Więc wg mnie - czy jest różnica? Tak. Czy warta miliony? Nie. Czy warta stówki? Tak. Subiektywnie. -
No i fajnie, inaczej niż ja preferuję ale fajnie. Dlaczego inaczej a dotyczy to dużych stacji. To jednak góry są i pokorę trzeba i należy mieć - komunikatory komunikatorami a BHP to jednak BHP. Ja jednak trochę strachu za uszami mam......
-
Kijki Leki czym się różnią?
Adam ..DUCH odpowiedział brachol → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Jesteś tego pewien. A tak na poważnie praktyczna różnica polega jedynie na tym, iż jeżeli często ściągasz rękawice (tak jak ja- wiesz o co chodzi) to praktyczne są w pełnym systemie z rękawicami natomiast jeżeli nie to adapter jest ok. Pod treningi bierzesz najgorszy badziew który masz bo idą w drzazgi jak ta lala. Ja obecnie jestem na etapie zakupu "wyjazdowych" leki i biorę z adapterem. Ale jak Pink Panter cię interesuje to chyba są te same https://trojansport.pl/kijki-narciarskie-leki-wcr-lite-sl-3d-pink-11983.html -
Z tego też powodu pierwszy raz w tym sezonie na dwóch wyjazdach w Alpy (Kronplatz i Val di Fass/Val di Fiemme) wypracowaliśmy system z kolegami (zazwyczaj jeździmy 3-5 osób: nie czekamy/jeździmy. Generalnie każdy jeździ gdzie ma ochotę i spotykamy się tylko na dwie przerwy w trakcie dnia - około 11 na małe pifko/kawę/wodę i około 14 na małe co nieco. Oczywiście jeśli ktoś nie ma ochoty/nie jest głodny/nie potrzebuje odpoczynku to rzecz jasna nie przyjeżdża - daje tylko znak na komunikatorze, że on odpuszcza przerwę. Ten system powoduje, że nikt na nikogo nie czeka, każdy jeździ po trasach jakie mu pasują, dodatkowo w trakcie tych przerw "gęby" nam się nie zamykają, bo każdy ma inne wrażenia, odczucia itd i chce sie nimi podzielić. A ponieważ na takim tygodniowym wyjeździe i tak siedzimy i gadamy wieczorami to nikomu nie brakuje towarzystwa w trakcie dnia.
-
Oczywiście moje nartowanie w przeciągu tych kilkudziesięciu lat się bardzo zmieniło, jednakże co do zasady nie lubię ośrodków 1-2 trasowych (nie dotyczy szkoleń). Dawniej wystarczyła 1 dobra trasa i do zajechania na landrynkach. Obecnie bardzo mnie kręci zwiedzanie i dlatego uwielbiam duże i bardzo duże ośrodki narciarskie. Jazda od otwarcia do zamknięcia (jeżeli się da). Jazda typowo rekreacyjna bez udziwnień i fanaberii. Ale...ale jeżeli w oko wpadnie mi trasa to potrafię zajechać ją do bólu. Jazda 9-16 jak na razie nie sprawia mi kondycyjnie problemu jednakże wymaga przemyślanych działań w kontekście doboru tras. Jeżeli chodzi o "zabawki" dla dużych chłopców to GS wyparował mi z głowy z racji iż nie mam możliwości jazdy na "dobrych" ustawieniach a 30-50 sek. DH mnie nie interesuje, za to od kilku lat kręci mnie SL i z racji posiadanych tyczek staram się jak najwięcej " u siebie" stawiać - czasami sam dla siebie. Nie cierpię "wieczornej" jazdy i osobiście uważam że jest to kompletnie bez sensu - wolę w tym czasie solidne apreski w gronie znajomych/przyjaciół - oczywiście zdaje sobie sprawę że "okazjonalni" narciarze temat chcą wyczerpać - tu jeszcze dodam pod katem szkoleń - wykłady z psychologii szkoleń - godziny popołudniowe to czas kiedy człowiek (pierwotne odruchy) nastawiony jest na relaks i odpoczynek a nie na naukę. Lubię jeździć w grupie i to niekoniecznie musi być grupa na moim poziomie - ważny jest kontakt, rozmowa i dobra zabawa. Lubię szkolić i cieszy mnie uśmiech kursanta - czas szkoleń ograniczam do max 8h - dalej to już oszukiwanie klienta. Ot takie to moje nartowanie teraz jest.
-
Dzięki wszystkim za uwagi i propozycje, również te w prywatnej wiadomości. Muszę pomyśleć nad waszymi propozycjami. 😃
-
Malutki dysonans - Paz Królowej powinien siedzieć na gnoju.. byłoby romantycznie 😉
-
To jeszcze trzy ujęcia. Zielony, pastelowy, bardzo wiosenny kolor liści, który zniknie za kilka tygodni, piękny motyl i kupki gnoju. To ostatnie se uz ne vrati. To ostatnie krowy w tej części świata. 🙂
-
To wirtualne jeżdżenie Janie, to pobudzanie wyobraźni, wspomnienia, marzenia. Czasem więcej znaczą i sprawiaja nie mniej radosći niż jeżdżenie w realu.
-
To szerszy temat. Znam ludzi, np. ja do nich należę, którym wystarczy kilka "dobrych" tras. Kręcą się na nich przez cały dzień i są przeszczęśliwi. Ośrodek nie musi byc duży. A znam takich, którzy wciąż chcą poznawać nowe. Najlepsze dla nich są duże ośrodki, gdzie za każdym razem można zjechać inną, nową trasą. Zresztą w życiu jest podobnie. Ja lubię wracać w te same miejsca. W zasadzie dwa: moje góry i 1-2 miejsca nad Bałtykiem. To mi prawie wystarczy do szczęścia. 🙂 Nie lubię jeździć po świecie, choć paradoksalnie, bo los tak chciał, sporo po nim pojeździłem i pożyłem. 🙂 Moja żona przeciwnie. Wciąż chciałaby coś nowego poznać i zwiedzić. W związku z tym np. w czerwcu odbedę prawdopodobnie niechcianą wycieczkę z elementami plaży do Toskanii a może Portugalii. 🙂
-
Rozumiem że inny styl jazdy, pełna petarda itp., ale serio jeździsz tylko do południa czy tylko tak przekornie napisałeś?
-
Ja się mogę podpisać pod Twoimi stwierdzeniami z drobnymi korektami: - lubimy wystartować z otwarciem wyciągu czyli 8:00 lub 8:30 bo wtedy masz sztruks i zero ludzi na stoku - dzień wcześniej sprawdzamy pogodę żeby wiedzieć czy w danym rejonie (w części ośrodka narciarskiego jeśli jest duży lub w miejscowości gdzie chcemy jeździć) będą dobre warunki, nie jestem koneserem jazdy w deszczu i mgle - zazwyczaj zjeżdżamy jednak co najmniej 2x tą samą trasą - po rozpoznaniu że gdzieś jest super to nawet wracamy kilka razy w ciągu dnia - lubię dłuższe trasy bo lubię turystykę narciarską, łączniki / trawersy traktuję jako konieczność - fajnie jest przysiąść w knajpce czy na tarasie w słoneczku i podziwiać widoki, zjeść i wypić przy tym coś dobrego - orczyki są ok ale przy jeździe całodniowej trzeba dać odpocząć nogom, a czasem ogrzać się w gondolce. Kocham góry i ruch, dlatego narciarstwo jako sport bardzo mi pasuje 😊 odkąd upowszechniły się skitury, można uniezależnić się od wyciągów i ewentualnego tłoku (choć przy wyjazdach w Alpy póki co decydujemy się na zjazdówki - kwestia towarzyska).
-
Przy tej ilości godzin którą planujesz lepszym rozwiązaniem jest zorganizowany wyjazd szkoleniowy.
-
Ja nie mam specjalnych wymagań - pare metrów szerokości i żeby kamienie nie wystawały bo lubię swoje deski i jak wystają to serce mnie boli- pół biedy jak je widać. Zdecydowanie ważniejsze od tras i warunków jest towarzystwo..
-
Cześć Ja bym nawet dodał, że bez rozpoznania terenu, czyli nie jednego a kilku zjazdów jakąś trasą nie da się po niej świadomie i z pełną kontrolą oraz w sposób zaplanowany pojechać. Zwiedzanie, taka narciarska turystyka to wieczne stanie i wieczny ból stóp - miałem to przez wiele lat z musu. Rybelek z ekipą lubi taką turystykę więc np. ostatni wyjazd taki miałem. Narciarsko wspominam bardzo źle. Pozdro
- Wczoraj
-
Zdecydowanie jeździsz turystycznie. ;) - Od 9 do 16.00 nie ma szans tyle wytrzymać. do południa spokojnie wystarczy by poźniej cały dzień nie mieć siły na nic. - Dobrze się jeździ jak co najmniej 2 razy zjechałeś daną trasą Gdy trasy nie znamy strach mocniej pojechać bo nie wiadomo jakie warunki. - Praktycznie nie ma tras po 5-10km. Nawet w Alpach większość tras ma 2-3km. Wyjątki się znajdą ale nie jest ich wiele. Trawersów nie liczę. Sekwencja kilku tras z licznymi skrzyżowaniami to nie to samo co jedna oddzielna trasa. - Technika, prędkość, przeciążenia o to w tym chodzi - Picie alkoholu uniemożliwia jazdę. - Przy orczykach często są najfajniejsze trasy - bo puste. - 3-4minuty to klika km czyli prawie zawsze zjazd nie trwa dłużej. Zresztą i tak się staje co minutę.
-
Ja jezdze "turystycznie" czyli: - od 9:00 do 16:00 (najchętniej 15:58 wejść do kolejki na samą górę) - z reguły wieczorem dzień wcześniej planujemy gdzie pojedziemy / jakie trasy zaliczymy następnego dnia - zjazd więcej niż 2 razy pod rząd tą samą trasą z reguły mnie nudzi, to jest dynamiczne planowanie gdzie by tu jeszcze pojechać do której knajpy wpaść itp. - lubię długie trasy 5-10km - technika sama w sobie nie jest dla mnie celem, jest środkiem do tego żeby bezpiecznie i efektywnie się przemieszczać - bicie rekordów prędkości to nie moja bajka, czasami wpadnę na trasę z pomiarem czasu ale bardziej jako urozmaicenie - robimy przerwy, fajnie jest zjeść cos dobrego w knajpie i/lub napić się piwa czy czegoś mocniejszego. To element turystyki a nie strata czasu bo można kanapkę w kolejce i dwa zjazdy więcej. - nie jeżdzę na orczykach chyba ze jest to niezbędne - wtedy sporadycznie mogę się złamać Biorąc pod uwagę powyższe unikam krajowych ośrodków, które w najlepszym przypadku ograniczają się do kilku tras (no może poza szczyrkiem) Nie wyobrażam sobie jeździć cały dzień góra dół tą samą trasą gdzie w zjazd trwa 3 albo 4 minuty. Mam znajomego co jeździ do krynicy tam pół dnia katuje czarną trasę i w południe kończy. Nie kwestionuje ze ktoś tak może lubić ale dla mnie to biegunowo odległe od moich preferencji uff ale się rozpisałem, będzie co krytykować😉
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
KrzysiekK odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
🤣🤣🤣 -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
Lexi odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Wziąłem krótsze.. koszyk majątek kosztuje 😉 -
Cześć Z postów tchnie ambitną osobą więc polecam GS Team - Konrad lub Marta - jeżeli będą wolni oczywiście. Jak będziesz chciała kontakty prywatne pisz na priv. Białki do nauki nie polecam jednak... Nauka jazdy na nartach do proces, często długi i nigdy się nie kończący tak naprawdę a;e warto podjąć szkolenie aby opanować podstawy i zrozumieć na czym polega dobra jazda na nartach. Reszta to jazda i zbieranie doświadczeń... Pozdro
-
Poziom umiejętność 5/10. Czyli bez zmian... jak rok temu, czuję, że bez instruktora i solidnych 20 godzin jazdy z nim nie przeskoczę tej oceny. A bo zwyczajnie w świecie nie mam się czym chwalić. Czuję, że zmarnowałam rok, mogłam w tamtym roku wziąć instruktora, a tak nowe narty i tyle. Narty jak narty, różnica jest, ale z postępów swoich nie jestem zadowolona, bo ich zwyczajnie nie było. Jeździłam w styczniu w pierwszych dniach w alta badia, potem ruszyłam zwiedzać inne trasy. Teren i widoki super, ale jednak niesmak pozostał😅