Cześć
Wiesz dla mnie śmig nigdy nie był jednoznaczny z przycięciem - nie wiem czy dokładnie tak samo to rozumiemy. Na krótkiej narcie śmig jest naturalny i płynny. Śmig - w moim rozumieniu - odkąd uczyłem się nim jeździć już panowała taka interpretacja - nie wiąże się z hamowaniem czy ześlizgiem bocznym w końcowym momencie fazy. To po prostu cykle szybkich skrętów blisko linii spadku stoku z zachowaniem ich łuku a nie kanciaste zwożenie. Oczywiście, jak masz te 70% to zaczyna przybierać formę lekko hamującą ale to ta sama ewolucja.
Na długiej narcie, w śmigu, z oczywistych względów musi dojść do jej obrócenia i zakrawędziowania w celu kontroli prędkości, długą musisz obracać, inaczej nie da rady. Wiesz, sama długość narty to wymusza ale - i tu mam takie spostrzeżenie chwili - kiedyś narty były mniej sztywne i mnie agresywne i były też lżejsze jako zestaw - i pomimo większej długości, mam wrażenie, że łatwiej było obracać ale jest jeszcze drugi element, który śmig na długiej narcie czyni obecnie trudnym - śnieg! Teraz walimy w 95% na śniegu sztucznym lub przemieszanym, ale przede wszystkim ubitym i twardym. On się nie poddaje jak śnieg naturalny, jeździ się zupełnie inaczej - wynika to z jego struktury. I to jest główny problem, moim zdaniem.
Pozdro