-
Liczba zawartości
16 199 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
249
Mitek's Achievements
-
Cześć Zdjęcia są statyczne więc tak naprawdę nie wiemy co demonstrator w tej chwili robi - myślę, że warto tą oczywistość podkreślić. A co do zasady... W uproszczeniu rzut środka ciężkości powinien mieścić się w obrysie stopy (buta). Tak więc fot1 - wychylony, fot2 wyważony, chcąc być konsekwentnym to chyba raczej neutralny czy też zrównoważony, fot3 odchylony. I tak jak wychylenie wydaje się nieznaczne tak odchylenie jest już dość znaczne. Widać jak tyły nart są przeciążone a przody - choć jeszcze na śniegu - to praktycznie są odciążone całkowicie. Pozdro
-
Cześć Jeżeli już to odchylenie i wychylenie jest w płaszczyźnie strzałkowej a pochylenie jest w płaszczyźnie czołowej. POzdro
-
Cześć Mnie też się zdarzało chodzić z Łysej i to nawet często - samochodu wtedy nie miałem, nawet o nim nie myślałem. Nawet zdarzyło się dwa razy Łysa-Rysy- Szpiglasowa- Zawrat- Zakopane. Nie wiem ile to jest ale taka całodzienna wyprawa. Pozdro
-
Cześć Nie tylko "z wyciągiem". W PL nie ma w ogóle takich gór, chyba żeby liczyć z dojazdem znad morza. Pozdro
-
?
-
Komentarz jednak niezbędny...
-
Ściema??? Generalizując są w obecnym czasie dwa typy ludzi: Pierwszy, to Ci, którzy robią coś z pasji i oddają się działaniu w sposób pełny o ono jest celem. Drugi to taki dla którego działanie jest okazją i pretekstem do filmowania uwieczniania i zrobienia ewentualnej relacji. Działanie nie jest tu celem, celem jest takie działanie aby je dobrze pokazać i fajnie się "sprzedało". Takie czasy. I która forma jest bardziej ściemą?
-
Jak z Berlina to nie...
-
Tak wyglądają fakty. Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia... "wchodzą". Pozdro
-
Cześć Jurek, czytasz? Masz kompleks małego wacka - pewnie dlatego tak się na nartach wozisz. Pilotowanie statków powietrznych to też typowy objaw kompleksu małego wacka - teraz już wiem... Natomiast jak ja trafiłem z tym małym białym pieskiem to po prostu sam się dziwię. Przyjaciele nasi z Mazur maja taką małą białą Lunę i ma ona taką fajną zabawę, że nawet w najsuchsze dni znajdzie kałużę ,w której się połozy i wytarza. Do tego jest jeszcze absolutnie biały kot o imieniu Bobek, który z kolei, jak był mały, wykazywał niezwykłą inwencję w spierdalaniu z domu do lasu, gdzie ginął na jakiś czas ale zawsze się jakoś odnajdywał. Hehe
-
Cześć Nie rozumiem za bardzo jakiegoś podziału - albo się szanuje inne zwierzęta od siebie albo nie. U nas w domu zawsze były kotki. Pierwsza o imieniu (oczywiście) Hermann a obecnie jest Tutanchamon, zwany skrótowo Tutesiem. Koty są w pewien sposób fascynujące poprzez swoje niesamowite zdolności kontroli ciała w przestrzeni oraz atrybuty drapieżnika i inteligencję objawiającą się ciekawością oraz zdolnością do porozumiewania się czy też informowania o różnych rzeczach, no i oczywiście umiłowanie czystości. Wbrew pozorom kota można też wiele nauczyć i doskonale się przy tym bawić. Przypisywanie zwierzętom abstrakcyjnych cech ludzkich to oczywista dziecinada ale zdecydowanie niegroźna w przeciwieństwie do mitologizowania ludzi jako gatunku wybranego i przez to mającego inne prawa niż reszta zwierząt. Pozdro
-
Niemożliwe.
-
Hm.. to może inaczej. A kim ty jesteś z wykształcenia interlokutorze kochany? Z pewnością nie jesteś humanistą ani przyrodnikiem - to pewne, więc wykształcenie ścisłe, ale niezbyt ścisłe czyli może coś kolo ekonomii? Ja jestem geologiem jakby co. I proszę o konkretne wskazanie (cytaty) co piszę "z dupy", poprzedzone dokładną definicją tego określenia.
-
Cześć Tak się spokojnie zastanowiłem na całym tym, w sumie fajnym, tematem. Ale brzmi on tak jakbyście nie umieli jeździć po własnym mieście albo - sorry - byli nieco pojebani. Warszawa nie jest łatwym miastem do jazdy. Problem stanowi ilość frontów robót na zasadniczych arteriach i ich zmienność.Natomiast znając miasto poruszać się można po nim samochodem (rower jest zdecydowanie lepszy oczywiście) dość sprawnie, ale trzeba miasto znać. Ja nie znam wielu nazw ulic w Warszawie a nawet jak znam to czasami nie kojarzę gdzie ta ulica jest ale jak mam gdzieś dojechać to opracowanie optymalnej drogi zajmuje mi jakieś 30 s. Google maps warto się wspomóc ale myśleć trzeba z wyprzedzeniem. Ja rozliczam czas na minuty - taki charakter i taka praca i mylę się o 2-3 maks. Oczywiście są sytuacje nieprzewidziane jak kolizje na drogach bez ucieczki czy awarie ale średnio nie spóźniam się więcej niż 2-3 minuty w stosunku do planu. Nie umiecie jeździć po własnych miastach? Pozdro
-
Nic nie pomyliłeś, tylko pominąłeś coś pewne niuanse. "Pomyliłeś się, fora ze dwora." - brzmi adekwatnie. Pozdro