Skocz do zawartości

Rower - 2019


kordiankw

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 199
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

To napewno, ale też śledzę na bieżąco ultramaratony i mam mieszane uczucia, jak widzę, że najlepsi pokonują dystans ponad 1100 km w czasie 57 godzin. Nikt mnie nie przekona, że to tylko wynik ciężkiej pracy na treningu.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Był kilka lat temu taki znakomity kolarz, Pantani lub Pantini. Już po ukończonej karierze znaleziono go w pokoju hotelowym. Przedawkowanie. Kilka miesięcy wcześniej udzielił wywiadu, o który środowisko kolarskie miało do niego duże pretensje. Powiedział tam coś, co można by na nasze luźno przetłumaczyć mniej więcej tak: "Wyobrażasz sobie, że można przejechać trzytygodniowy zawodowy wyścig kolarski przez góry, na schabowym z ziemniakami i kapustą?"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kolegów, którzy by przyspieszyć budowę masy mięśniowej wspomagali się koksem. Wystarczyła kontuzja, urlop wakacyjny, czy inny powód aby zrobić sobie przerwę w treningu, by cała masa z górnej partii przesunęła się w okolice podbrzusza. O syfach na plecach nie wspominając. W wieku 53 lat ciągle mam sylwetkę jak w czasach gdy trenowałem gimnastykę, czy wielobój wojskowy. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się odwodniłem podczas biegu z bronią i w oporządzeniu na 10 km w 40 stopniowym upale. Dochodziłem do siebie przez ponad tydzień w czeskim szpitalu polowym. Nie chciałbym tego przechodzić ponownie, ale też znam swój organizm. Nigdy dużo nie piłem podczas intensywnego wysiłku.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Wzruszyłam sie do łez. Dostałeś za to medal, pochwałę ustną czy tylko urlop ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To napewno, ale też śledzę na bieżąco ultramaratony i mam mieszane uczucia, jak widzę, że najlepsi pokonują dystans ponad 1100 km w czasie 57 godzin. Nikt mnie nie przekona, że to tylko wynik ciężkiej pracy na treningu.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Cześć

A ja się nie zgodzę Witku. Z prostego wyliczenia wynika, że średnia wychodzi poniżej 20km/h czyli mniej niż czołówka maratończyków. Taką średnią mogę trzymać na rowerze MTB praktycznie bez zmęczenia w łatwym zmiennym terenie. Gdyby mieć dobrą szosę i jechać wyłącznie po asfaltach wydaje się to zupełnym luzem. Rozmawiałem na ten temat z Maćkiem ze skionline i cała sprawa polega na tym, żeby po prostu jechać - wolniej szybciej ale jechać bez przerwy - i tu w grę wchodzi psychika i umiejętność ekonomicznej jazdy. Swego czasu wydawało mi się, że regularne jazda do pracy (około 20km) jest niemożliwa. Teraz nawet nie zauważam kiedy jestem na miejscu. Swego czasu wydawało mi się, że 100km na rowerze to dystans niemożliwy do przejechania, teraz po prostu wsiadam i jadę.

Jeżeli masz zadany ślad, przygotowany sprzęt, sam jesteś przygotowany to nie trzeba od razu brać żeby taki maraton przejechać. Z pewnością są ludzie, którzy oszukują (przede wszystkim samych siebie) ale bym nie generalizował bo może to obrażać uczciwych a tych z pewnością większość jest.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć A ja się nie zgodzę Witku. Z prostego wyliczenia wynika, że średnia wychodzi poniżej 20km/h czyli mniej niż czołówka maratończyków. Taką średnią mogę trzymać na rowerze MTB praktycznie bez zmęczenia w łatwym zmiennym terenie. Gdyby mieć dobrą szosę i jechać wyłącznie po asfaltach wydaje się to zupełnym luzem. Rozmawiałem na ten temat z Maćkiem ze skionline i cała sprawa polega na tym, żeby po prostu jechać - wolniej szybciej ale jechać bez przerwy - i tu w grę wchodzi psychika i umiejętność ekonomicznej jazdy. Swego czasu wydawało mi się, że regularne jazda do pracy (około 20km) jest niemożliwa. Teraz nawet nie zauważam kiedy jestem na miejscu. Swego czasu wydawało mi się, że 100km na rowerze to dystans niemożliwy do przejechania, teraz po prostu wsiadam i jadę. Jeżeli masz zadany ślad, przygotowany sprzęt, sam jesteś przygotowany to nie trzeba od razu brać żeby taki maraton przejechać. Z pewnością są ludzie, którzy oszukują (przede wszystkim samych siebie) ale bym nie generalizował bo może to obrażać uczciwych a tych z pewnością większość jest. Pozdrowienia serdeczne

Niestety nie masz racji Mitku. 57 godzin to jest czas brutto i żeby w takim czasie przejechać 1100 km to po płaskim trzeba zapieprzac 35-40 km na godzinę i z taką prędkością najlepsi jechali. Na trasie było kilkanaście punktów kontrolnych na których trzeba było się meldować, to strata kilkunastu minut na każdym, do tego dochodzi czas na posiłki czy potrzeby fizjologiczne. Jazda jest w normalnym ruchu ulicznym, a nie na zamkniętej trasie jak w przypadku wyścigu kolarskiego, a to oznacza, że trzeba się zatrzymywać a to na przejściu ze światłami, a to na przejeździe kolejowym, a to wyjedzie ci ciągnik z maszyną rolniczą i z jednej strony zwalnia ci tempo, ale jedzie na tyle szybko, że nie masz siły go wyprzedzić. Ostatni odcinek to była jazda w górach na totalnym zmęczeniu, gdzie średnia spadała do poniżej 10 km/h. Te 57 godzin to co najmniej dwie nieprzespane noce. Nikogo nie muszę chyba przekonywać jak reaguje organizm na brak snu. Zdarzało mi się nie spać po 2-3 noce z rzędu podczas operacji i wiem jak wówczas spada nie tylko percepcja ale również sprawność fizyczna. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie masz racji Mitku. 57 godzin to jest czas brutto i żeby w takim czasie przejechać 1100 km to po płaskim trzeba zapieprzac 35-40 km na godzinę i z taką prędkością najlepsi jechali. Na trasie było kilkanaście punktów kontrolnych na których trzeba było się meldować, to strata kilkunastu minut na każdym, do tego dochodzi czas na posiłki czy potrzeby fizjologiczne. Jazda jest w normalnym ruchu ulicznym, a nie na zamkniętej trasie jak w przypadku wyścigu kolarskiego, a to oznacza, że trzeba się zatrzymywać a to na przejściu ze światłami, a to na przejeździe kolejowym, a to wyjedzie ci ciągnik z maszyną rolniczą i z jednej strony zwalnia ci tempo, ale jedzie na tyle szybko, że nie masz siły go wyprzedzić. Ostatni odcinek to była jazda w górach na totalnym zmęczeniu, gdzie średnia spadała do poniżej 10 km/h. Te 57 godzin to co najmniej dwie nieprzespane noce. Nikogo nie muszę chyba przekonywać jak reaguje organizm na brak snu. Zdarzało mi się nie spać po 2-3 noce z rzędu podczas operacji i wiem jak wówczas spada nie tylko percepcja ale również sprawność fizyczna.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Cześć

Maciek jechał w tym roku 3 maratony, wszystkie ukończył w niezłym czasie (Wisłę1200 na facie!). Zna tych gości bardzo dobrze.  Nie masz racji podejrzewając oszustwa.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Maciek jechał w tym roku 3 maratony, wszystkie ukończył w niezłym czasie (Wisłę1200 na facie!). Zna tych gości bardzo dobrze. Nie masz racji podejrzewając oszustwa. Pozdrowienia

Daleki jestem od tego by kogoś oskarżać, dzielę się jedynie moimi spostrzeżeniami opartymi na analizie z jazdy. Na skionline ktoś zamieścił cytat aktywnego kolarza ze średniej półki, który powiedział ni mniej ni więcej tylko tyle, że nie miałby szans z tymi ścigantami. Piszesz, że ciebie jazda w tempie 20 km/h nie męczy. Mówisz to na podstawie przejechanych powiedzmy 100 km z przerwami na piwo czy podziwianie widoków. Przejedź ten sam dystans bez przerw i powiedz, że nie czujesz zmęczenia. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Maciek jechał w tym roku 3 maratony, wszystkie ukończył w niezłym czasie (Wisłę1200 na facie!). Zna tych gości bardzo dobrze. Nie masz racji podejrzewając oszustwa. Pozdrowienia

Wlasnie.... równie trudno sobie wyobrazic nakoksowanego jark-a.... ;-) Takich dystansow nie jeździ się 'na czas' a 'na wytrzymałość', a ta ma maximum w znacznie późniejszym wieku niż max wydolności .... Tym niemniej bez intensywnego treningu nic się nie zwojuje. Witek-pojedź jakiś ulubiony dystans że średnia 18-20 zamiast 33 to sam zauważysz że można dluuuuuugo...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie.... równie trudno sobie wyobrazic nakoksowanego jark-a.... ;-)Takich dystansow nie jeździ się 'na czas' a 'na wytrzymałość', a ta ma maximum w znacznie późniejszym wieku niż max wydolności ....Tym niemniej bez intensywnego treningu nic się nie zwojuje.Witek-pojedź jakiś ulubiony dystans że średnia 18-20 zamiast 33 to sam zauważysz...

Ale jark czy Maciek nie przejechali trasy MRDP 1100 km w 57 godzin, BB 1008 km w 43 godziny, czy Wisła 1200 km w 62 godziny. Większość uczestników potrzebowała czasu na sen i regenerację. Czołówka jechała non stop w tempie dla mnie nieosiągalnym na dystansie 50 km. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale takie jazdy wygrywają Ci, dla których rower to sens życia... A rowerem jeżdżą więcej niż ja samochodem... >25kkm/rok... ;-) Np http://www.wyprawyro...we.neostrada.pl A

Jest tu wszystko o czym pisałem w poście #53 plus dodatkowo złapanie gumy o które pewnie nietrudno przy tak długiej trasie. http://www.wyprawyro...our/bbtour.html Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daleki jestem od tego by kogoś oskarżać, dzielę się jedynie moimi spostrzeżeniami opartymi na analizie z jazdy. Na skionline ktoś zamieścił cytat aktywnego kolarza ze średniej półki, który powiedział ni mniej ni więcej tylko tyle, że nie miałby szans z tymi ścigantami. Piszesz, że ciebie jazda w tempie 20 km/h nie męczy. Mówisz to na podstawie przejechanych powiedzmy 100 km z przerwami na piwo czy podziwianie widoków. Przejedź ten sam dystans bez przerw i powiedz, że nie czujesz zmęczenia. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Cześć

Największym problemem byłoby przejechać ten dystans z założoną średnią. Ja schodzę z roweru tak samo zmęczony po 20 km jak po 50 km i myślę, że tak samo byłoby po 100km. Nigdy nie jechałem takiego dystansu sam więc nie wiem ale muszę zrobić sobie taką próbę tylko jak trzymać nerwy na wodzy? ":)

Ostatnio jechaliśmy 142km w terenie zmiennym ale z przewagą terenu i czysta jazda zajęła 7h. Przystanki w takich sytuacjach mnie raczej przeszkadzają niż pomagają. Regeneracja żadna a czas stracony. Jak spotkałem się z Maćkiem na trasie gdy jechał Wisłę to przejechaliśmy razem może  10km rozmawiając, czy też Maciek rozmawiał z kolegami (wyjechało przed niego dwóch jego kolegów z Warszawy). Przywitał się rozmawiał, dowcipkował ale ani na chwilę nie przestał pedałować - nawet na 5 sekund - i w tym tkwi sedno.

Mnie jeszcze dwa lata temu nie śniło się, żeby jeździć po 100km. Teraz to dość częste wycieczki. Kajkiem jakby mi ktoś powiedział, że w ogóle da się przepłynąć 100km w jeden dzień to bym go wyśmiał do momentu gdy zrobiliśmy prawie 110km na Bugu.

Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, nauki (technika jazdy) a jeżeli do tego dojdzie jeszcze psychika, determinacja i trening to nie widzę problemów.

Mnie to nie rusza, choć coraz częściej myślę o tym, żeby zacząć jeździć w maratonach MTB bo lubię rywalizację i to mnie kręci. Jak widzę kogoś przed sobą to muszę go dojść albo wyprzedzić - głupie ale to mnie bawi - dlatego jechanie na średnią mało mi się psychicznie uśmiecha.

Jak analizuję średnie najlepszych w moje grupie wiekowej to są to wartości do których nie jestem się w stanie nawet zbliżyć na idealnie równym i pustym asfalcie a goście jadą tak w terenie. Ale to nie znaczy, że to jest niemożliwe bo ja jestem podobnie jak Ty (wybacz) cienkim amatorem a to są goście traktujący sprawę poważnie.

Jak pierwszy raz zobaczyłem w jakim stylu jedzie czołówka w trudniejszym miejscu na jakimś maratonie MTB to mnie później musieli długo cucić. Nie znaczy to jednak, że biorą - są po prostu dobrzy i - co więcej - każdy może taki być jakby się tym zajął na poważnie.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczam nawet nie aspiruję do tego by być zawodowcem. Nie da się zostać zawodowcem zaczynając na poważnie jeździć na rowerze mając 50 lat. Można poprawić wydolność, przejeżdżać coraz dłuższe odcinki, ale wyniku już się nie zrobi. Trochę podśmiewałeś się, że przepłaciłem za siodło, ale to były dobrze wydane pieniądze. Na poprzednich siodelkach po przejechaniu 30 km zaczynało się pieczenie w czerech literach i jazda nie sprawiała frajdy. Na nowym po przejechaniu 100 km było całkiem znośnie. Syn który dostał takie samo również je sobie chwali. A jeśli już jesteśmy w temacie uwierania w cztery litery to ostatnio czytałem fajnie napisany blog. Wiem, że to lokowanie produktu ale podobała mi się forma.

https://przemekzawad...ajze-rzyci-zyc/

Cześć

No właśnie. Ja nawet się nad tym nigdy nie zastanawiałem. Mam siodełko jakie dostałem rowerem. Jeżdżę w spodenkach piłkarskich i adidasach halówkach do piłki. Gdybym sprawę zaczął traktować poważniej pewnie SPD (choć to podobno nie jest takie proste), wygodne spodenki z pieluchą, czy inny model siodełka (albo chociaż jego przesunięcie do tyłu o 1-1,5 cm bo czuję, że taka pozycja byłaby optymalna). Nie mówię już o odpowiednim rowerze, serwisie, przełożeniach pod wymiar i różnych rzeczach o których nie mam pojęcia. Te elementy oczywiście nie tworzą kolarza ale są nieodzowne do osiągnięcia liczącego się wyniku nawet przez amatora.

I gdyby chodziło o wynik ( a niewykluczone, że kiedyś będzie chodziło ) to wtedy to będzie ważne - ale nie wiem czy przypadkiem właśnie te elementy mnie nie odstraszą po prostu.

Zmierzam do tego w ilu miejscach jest jeszcze rezerwa.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć No właśnie. Ja nawet się nad tym nigdy nie zastanawiałem. Mam siodełko jakie dostałem rowerem. Jeżdżę w spodenkach piłkarskich i adidasach halówkach do piłki. Gdybym sprawę zaczął traktować poważniej pewnie SPD (choć to podobno nie jest takie proste), wygodne spodenki z pieluchą, czy inny model siodełka (albo chociaż jego przesunięcie do tyłu o 1-1,5 cm bo czuję, że taka pozycja byłaby optymalna). Nie mówię już o odpowiednim rowerze, serwisie, przełożeniach pod wymiar i różnych rzeczach o których nie mam pojęcia. Te elementy oczywiście nie tworzą kolarza ale są nieodzowne do osiągnięcia liczącego się wyniku nawet przez amatora. I gdyby chodziło o wynik ( a niewykluczone, że kiedyś będzie chodziło ) to wtedy to będzie ważne - ale nie wiem czy przypadkiem właśnie te elementy mnie nie odstraszą po prostu. Zmierzam do tego w ilu miejscach jest jeszcze rezerwa. Pozdrowienia serdeczne

Na rowerze MTB też mam siodełko które było w komplecie i jest bardzo wygodne. Nigdy nie odczuwałem dyskomfortu nawet po kilku godzinach jazdy w terenie. Na szosowce ze względu na problemy z kręgosłupem mam zamontowaną pseudo „lemondke” która pozwala mi na odciążenie kręgosłupa, ale jednocześnie wymusza inne ułożenie na rowerze, a które powoduje stały ucisk na prostatę. Powinienem częściej stawać na pedały, żeby poprawić ukrwienie, ale jak dobrze noga podaje to często o tym zapominam. Mam zamontowane platformy SPD i chwałę je sobie, trzeba jedynie pamiętać by w porę się z nich wypinać, bo inaczej gdy prawie się zatrzymujemy i stracimy równowagę, to leci się na ziemie razem z rowerem. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i chciałem dodać od siebie, że średnie z samej jazdy przekraczające 40km/h dla amatora to bardzo dużo na dłuższych dystansach.

Żebyście mieli obraz: w weekend oglądałem klasyk Paris-Tours. Jechali dobrzy zawodnicy, z drużyn World Touru (pomimo, że sama impreza, choć prestiżowa, do WT nie należy). Trasa nie jest jakaś może najłatwiejsza - jest trochę szutrów i kilka pagórków, ale generalnie nie jest to jazda po górach i jest sporo cięższych klasyków (czyli wyścigów 1-dniowych). Najlepsi zawodowcy, z drużyn World Tour, przejechali ten wyścig o dystansie 214,5km ze średnią 46,31km/h.

O, a Paryż-Roubaix 2018 jechali ze średnią 43,55 km/h

Dla ciekawych: statystyki można znaleźć tutaj:

https://www.procycli...s-roubaix/2018/

Trzeba tylko wyścig wyszukać i rok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i chciałem dodać od siebie, że średnie z samej jazdy przekraczające 40km/h dla amatora to bardzo dużo na dłuższych dystansach.

Żebyście mieli obraz: w weekend oglądałem klasyk Paris-Tours. Jechali dobrzy zawodnicy, z drużyn World Touru (pomimo, że sama impreza, choć prestiżowa, do WT nie należy). Trasa nie jest jakaś może najłatwiejsza - jest trochę szutrów i kilka pagórków, ale generalnie nie jest to jazda po górach i jest sporo cięższych klasyków (czyli wyścigów 1-dniowych). Najlepsi zawodowcy, z drużyn World Tour, przejechali ten wyścig o dystansie 214,5km ze średnią 46,31km/h.

O, a Paryż-Roubaix 2018 jechali ze średnią 43,55 km/h

Dla ciekawych: statystyki można znaleźć tutaj:

https://www.procycli...s-roubaix/2018/

Trzeba tylko wyścig wyszukać i rok.

Cześć

Nie wiem czy zauważyłeś ale mowa jest o 20km/h. Oglądałem w tym roku Giro, Tour i Vueltę i średnie tam osiągane - takie właśnie jak piszesz - wydają mi się absolutnym kosmosem. Ja 40km/h to może przekroczyłem na rowerze z 10 razy w życiu ale jak prędkość max. :)
Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Największym problemem byłoby przejechać ten dystans z założoną średnią. Ja schodzę z roweru tak samo zmęczony po 20 km jak po 50 km i myślę, że tak samo byłoby po 100km. Nigdy nie jechałem takiego dystansu sam więc nie wiem ale muszę zrobić sobie taką próbę tylko jak trzymać nerwy na wodzy? " :)

Ostatnio jechaliśmy 142km w terenie zmiennym ale z przewagą terenu i czysta jazda zajęła 7h. Przystanki w takich sytuacjach mnie raczej przeszkadzają niż pomagają. Regeneracja żadna a czas stracony. Jak spotkałem się z Maćkiem na trasie gdy jechał Wisłę to przejechaliśmy razem może  10km rozmawiając, czy też Maciek rozmawiał z kolegami (wyjechało przed niego dwóch jego kolegów z Warszawy). Przywitał się rozmawiał, dowcipkował ale ani na chwilę nie przestał pedałować - nawet na 5 sekund - i w tym tkwi sedno.

Mnie jeszcze dwa lata temu nie śniło się, żeby jeździć po 100km. Teraz to dość częste wycieczki. Kajkiem jakby mi ktoś powiedział, że w ogóle da się przepłynąć 100km w jeden dzień to bym go wyśmiał do momentu gdy zrobiliśmy prawie 110km na Bugu.

Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, nauki (technika jazdy) a jeżeli do tego dojdzie jeszcze psychika, determinacja i trening to nie widzę problemów.

Mnie to nie rusza, choć coraz częściej myślę o tym, żeby zacząć jeździć w maratonach MTB bo lubię rywalizację i to mnie kręci. Jak widzę kogoś przed sobą to muszę go dojść albo wyprzedzić - głupie ale to mnie bawi - dlatego jechanie na średnią mało mi się psychicznie uśmiecha.

Jak analizuję średnie najlepszych w moje grupie wiekowej to są to wartości do których nie jestem się w stanie nawet zbliżyć na idealnie równym i pustym asfalcie a goście jadą tak w terenie. Ale to nie znaczy, że to jest niemożliwe bo ja jestem podobnie jak Ty (wybacz) cienkim amatorem a to są goście traktujący sprawę poważnie.

Jak pierwszy raz zobaczyłem w jakim stylu jedzie czołówka w trudniejszym miejscu na jakimś maratonie MTB to mnie później musieli długo cucić. Nie znaczy to jednak, że biorą - są po prostu dobrzy i - co więcej - każdy może taki być jakby się tym zajął na poważnie.

Pozdrowienia

 

 

 Bardzo lubię rower , ale tylko rekreacyjne.Z tych kolarzy co znam i co są w wieku 50+ to mało , że robią wysokie średnie to jeszcze są w większości zawodowymi alkoholikami :D Jak ich organizmy to wytrzymują tego nie wiem.O tym czym się jeszcze szprycują pisał nie będą bo nie wiem dokładnie co biorą ,ale mało nie kosztuje. Śmieszy mnie czasem jak między sobą sobie wytykają , że ten bierze słabszy koks ,a ten mocniejszy :D Ogólnie kolarstwo poszło w $$ i jak nie masz drogiego sprzętu to nie jesteś dobrym kolarzem .Tutaj jest największy wyścig ,kto ma najlżejsze,najdroższe. Buty na codzień podarte ,ale felgi za gruby hajs muszą być. Paranoja co kolarswo robi z ludźmi .w innych dziedzinach nie widzę takich skrajności .

 

 W tym wątku poruszyliście sprawę wytrzymałości organizmu i o jest naprawdę zagadkowa sprawa, bo wspomniani wcześniej alkokolarze mogą przejechać 100km bez większej zadyszki, ale wejść na 4 piętro to sapią jakby mieli ducha wyzionąć .O co w tym chodzi dokładnie nie wiem ,ale kiedyś mi się wydawało , ze jak człowiek jest mocno aktywny i ma wytrzymałość fizyczną, to w miarę równą we wszystkich obciążeniach ,ale okazuje się , że tak nie jest.

 

 Co do wyczynów typu 100km i więcej to znam kilka śmiesznych przykładów jak 6 letnie dziecko ,które przejechało przez ok 8 godzin z przerwami ok. 50 km w swoim pierwszym sezonie albo wujek ,który pojechał wigry 3 z Piotrkowa do Częstochowy żeby przywitać pielgrzymkę .Nikt mu nie chciał uwierzyć , że nie przywiózł roweru pociągiem ,to wrócił z powrotem do domu w taki sam sposób .Wcześniej najdłuższa trasa jaką robił to ok 5 km, dalej tylko samochód  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Bardzo lubię rower , ale tylko rekreacyjne.Z tych kolarzy co znam i co są w wieku 50+ to mało , że robią wysokie średnie to jeszcze są w większości zawodowymi alkoholikami :D Jak ich organizmy to wytrzymują tego nie wiem.O tym czym się jeszcze szprycują pisał nie będą bo nie wiem dokładnie co biorą ,ale mało nie kosztuje. Śmieszy mnie czasem jak między sobą sobie wytykają , że ten bierze słabszy koks ,a ten mocniejszy :D Ogólnie kolarstwo poszło w $$ i jak nie masz drogiego sprzętu to nie jesteś dobrym kolarzem .Tutaj jest największy wyścig ,kto ma najlżejsze,najdroższe. Buty na codzień podarte ,ale felgi za gruby hajs muszą być. Paranoja co kolarswo robi z ludźmi .w innych dziedzinach nie widzę takich skrajności .

 

 W tym wątku poruszyliście sprawę wytrzymałości organizmu i o jest naprawdę zagadkowa sprawa, bo wspomniani wcześniej alkokolarze mogą przejechać 100km bez większej zadyszki, ale wejść na 4 piętro to sapią jakby mieli ducha wyzionąć .O co w tym chodzi dokładnie nie wiem ,ale kiedyś mi się wydawało , ze jak człowiek jest mocno aktywny i ma wytrzymałość fizyczną, to w miarę równą we wszystkich obciążeniach ,ale okazuje się , że tak nie jest.

 

 Co do wyczynów typu 100km i więcej to znam kilka śmiesznych przykładów jak 6 letnie dziecko ,które przejechało przez ok 8 godzin z przerwami ok. 50 km w swoim pierwszym sezonie albo wujek ,który pojechał wigry 3 z Piotrkowa do Częstochowy żeby przywitać pielgrzymkę .Nikt mu nie chciał uwierzyć , że nie przywiózł roweru pociągiem ,to wrócił z powrotem do domu w taki sam sposób .Wcześniej najdłuższa trasa jaką robił to ok 5 km, dalej tylko samochód  :D

na pewno ciagnal go momherowy beret

a na powaznie: nie podniecajcie sie  koksowaniem, uzywkami itp: to wczesniej czy pozniej wyjdzie na wierzch

popatrzcie na Mick Jager - rusza sie , jakby mial 30 lat - wiec na pewno nie bral prochow jak rowiesnicy - chociaz sprawial pozory - albo jest jednym wyjatkow wsrod milionow - wyjatkiem….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 3 miesiące temu...

Cześć

A to sezon się skończył? ;)

Fakt mieliśmy przerwę od 01 01 do 02 02 - wyjątkowo długą zresztą przez ten cholerny śnieg a właściwie nie tyle śnieg ile solących.

Mój rower w serwisie ale już dzwoniłem i prosiłem, żeby zrobili na dzisiaj bo jutro pogoda ma być super.

A Rybelek na rowerze do pracy codziennie...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...