Skocz do zawartości

Nasze narciarstwo


Mitek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny). To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja, raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności, W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami. Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera. Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia. Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy. Pozdrawiam

Użytkownik Mitek edytował ten post 11 luty 2009 - 09:34

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Ja w czoraj bylem na nartach no z racji poniedzialku bylo sporo starszych ludzi 60- 70 lat az milo bylo patrzec na ich jazde a i zazdrosc brala jaka maja swietna technike . Lata praktyki , chcialbym jak bede mial tyle lat byc w tak swietnej formie i z taka lekkoscia i latwoscia zjezdzac z czarnych tras. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny). To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja, raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności, W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami. Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera. Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia. Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy. Pozdrawiam

Fakt ludzie się ślizgają nie zjeżdżają. Ale może sprawia im to przyjemność? A może stok nie był przygotowany dla niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? Tylko dla mistrzów muld i lodu? Co do drogi zdobywania umiejętności to dopóki szkolenia w Polsce będą tak drogie i na takim poziomie jak widziałem to nie dziwę się, że "własna droga" jest tak popularna. Nie rozumiem dlaczego powstała na forum grupa atakująca niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? W czym są oni gorsi? Nie jeżdżą technicznie? Nie "czują" krawędzi? - jest im to bez znaczenia! Zjadą bezpiecznie z większości tras i to sprawia im przyjemność. Naprawdę umiejętności niektórych nie są wielkie, może dlatego przeszkadza im nie przygotowany stok ich ubrania niestety nie wytrzymują -20 wiatru 100km/h i padającego deszczu dlatego może narzekają na pogodę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Fakt ludzie się ślizgają nie zjeżdżają. Ale może sprawia im to przyjemność? A może stok nie był przygotowany dla niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? Tylko dla mistrzów muld i lodu? Co do drogi zdobywania umiejętności to dopóki szkolenia w Polsce będą tak drogie i na takim poziomie jak widziałem to nie dziwę się, że "własna droga" jest tak popularna. Nie rozumiem dlaczego powstała na forum grupa atakująca niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? W czym są oni gorsi? Nie jeżdżą technicznie? Nie "czują" krawędzi? - jest im to bez znaczenia! Zjadą bezpiecznie z większości tras i to sprawia im przyjemność. Naprawdę umiejętności niektórych nie są wielkie, może dlatego przeszkadza im nie przygotowany stok ich ubrania niestety nie wytrzymują -20 wiatru 100km/h i padającego deszczu dlatego może narzekają na pogodę.

Napisałem kompletnie. Stoki były odbrze przygotowane jak na te porę. Bardzo duzo jest dyskusji na forum i nie tylko o bezpieczeństwie i dlatego załozyłem ten temat. Naricarze o których piszę to potencjalni klienci szpitali ewentualnie ich ofiary. Zawsze bede pietnował zachowania niebezpieczne na stokach a ich powód - czy ktos jest zawodowcem czy jest jedno- czy siedmiodniowy mnie nie interesuje. Narciarstwo to równiez odpowiedzilność - nie tylko za siebie ale, może przede wszystkim za innych uzytkowników stoków. Ja tej odpowiedzilności nie widziałem u większości uzykowników stokw o których piszę. Niewiedza nie jest okolicznościa łagodzącą. Ciekawe czy równiez będziesz taki chetny do obrony jak ktoś z tych slizgających się pewnych swych umiejetności ludzi walnie w Twojego syna czy córkę. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy.

Jezeli chodzi o "widoki nartowania" to rowniez Spindlerov Mlyn. Wiekszosc przypadkow mozna sie naogladac jezdzacych dobrze i BARDZO DOBRZE. Duzo osob "szkolkowych" i "instruktorowych" oraz "zawodnikowych" (piekna polszczyzna mi wyszla :D). Powiem szczerze ze nie widzialem jeszcze w osrodku alpejskim tyle dobrze jezdzacych osob co w Spindlu. (nie tarfilem jeszcze na moment cwiczenia kadry APS w Alpach niestety:rolleyes:) Caly zeszly sezon podgladalem i "odgapialem" :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jezeli chodzi o "widoki nartowania" to rowniez Spindlerov Mlyn. Wiekszosc przypadkow mozna sie naogladac jezdzacych dobrze i BARDZO DOBRZE. Duzo osob "szkolkowych" i "instruktorowych" oraz "zawodnikowych" (piekna polszczyzna mi wyszla :D). Powiem szczerze ze nie widzialem jeszcze w osrodku alpejskim tyle dobrze jezdzacych osob co w Spindlu. (nie tarfilem jeszcze na moment cwiczenia kadry APS w Alpach niestety:rolleyes:) Caly zeszly sezon podgladalem i "odgapialem" :P

Juice żebysmy się dobrze zrozumieli. Nie chodzi o dobra czy bardzo dobra jazdę. Chodzi mi o jazdę bez żadnej techniki, do tego bezmyslną, z predkościa nie pozwalająca na żaden praktycznie manewr, absolutnie nie dostosowana do umiejetności. Pare dni temu dziewczyna zamieściła filmik z własnej jazdy w Białce z zastrzeżeniem że to dopiero 10dni na nartach. To była piekna kontrolowana jazda, prędkośc dostosowana do stoku i umiejetności po prostu wzór. Nie chodzi o to że wszyscy maja jeździc doskonale. Chodzi o to że trzeba mieć świadomośc tego co sie umie i jeździc tak żeby siebie albo kogos nie zabic. To co widziałem temu przeczy statystycznie a to juz tragiczny obraz. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sie masz Mitek, problemu tego nie rozwiążemy ani nawet nie wpłyniemy na zmianę takiej sytuacji. Nie wiem, czy zauważyłeś ale co drugi narciarz uważa się za dobrego jeźdźca, a instruktor to ew. może słuchać jego rad.. ;) - a efekty wszyscy widzimy na stokach.. - no radośnie przynajmniej jest :), trzeba podejść do tego z poczuciem humoru.. - oczywiście masz rację - dopóki nikt ni przypieprzy w twojego dzieciaka.. :/. Ja również ostatnio rozwiązałem ten problem wyjazdami poza nasze Kurorty, to chyba jedyna, skuteczna metoda zabezpieczania się.. pozdro jahu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

sie masz Mitek, problemu tego nie rozwiążemy ani nawet nie wpłyniemy na zmianę takiej sytuacji. Nie wiem, czy zauważyłeś ale co drugi narciarz uważa się za dobrego jeźdźca, a instruktor to ew. może słuchać jego rad.. ;) - a efekty wszyscy widzimy na stokach.. - no radośnie przynajmniej jest :), trzeba podejść do tego z poczuciem humoru.. - oczywiście masz rację - dopóki nikt ni przypieprzy w twojego dzieciaka.. :/. Ja również ostatnio rozwiązałem ten problem wyjazdami poza nasze Kurorty, to chyba jedyna, skuteczna metoda zabezpieczania się.. pozdro jahu

Tak Wojtuś ale co z tymi co z róznych przyczyn za granice nie pojadą a chca sobie spokojnie nie ryzykując pojeździć. Wierz Mi że po tym co zobaczyłem po prostu wymiękłem. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Napisałem kompletnie. Stoki były odbrze przygotowane jak na te porę. Bardzo duzo jest dyskusji na forum i nie tylko o bezpieczeństwie i dlatego załozyłem ten temat. Naricarze o których piszę to potencjalni klienci szpitali ewentualnie ich ofiary. Zawsze bede pietnował zachowania niebezpieczne na stokach a ich powód - czy ktos jest zawodowcem czy jest jedno- czy siedmiodniowy mnie nie interesuje. Narciarstwo to równiez odpowiedzilność - nie tylko za siebie ale, może przede wszystkim za innych uzytkowników stoków. Ja tej odpowiedzilności nie widziałem u większości uzykowników stokw o których piszę. Niewiedza nie jest okolicznościa łagodzącą. Ciekawe czy równiez będziesz taki chetny do obrony jak ktoś z tych slizgających się pewnych swych umiejetności ludzi walnie w Twojego syna czy córkę. Pozdrawiam

Dużo jest dyskusji jedna bardziej jałowa od drugiej :o ale jak widzisz nie przekłada się to na rzeczywistość. Mi nie chodzi o obronę niebezpiecznie jeżdżących narciarzy! Bronię tych co nie jeżdżą pięknie technicznie ale panują nad swoją jazdą. To duża grupa. Co do reszty Twojej wypowiedzi oczywiście się zgadzam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześc

Mitek - odwiedziłeś stoki odpowiednie do umiejętności omawianych - za rok 2 część z Nich spotkasz w Alpach. Mnie to nie dziwi bo co niby mają zrobić???? ""instruktor"" powiedział, że nie ma czego moich dzieci uczyć :eek: (postaram się filmik zamieścić - wg mnie duuużo jest do nauczenia) ""instruktor"" pokazuje pług i patrzy na zegarek kiedy następny pacjent - na palcach jednej ręki można policzyć aby ktoś się odezwał i powiedział "pędzisz chłopie makabrycznie źle i źle się to skończy..." A kto ma uświadomić gościa, że tylko mu się wydaje, że "jedzie na nartach"??? Z innej beczki - gdyby nie Ci 7dniowi niedzielni narciarze 3/4 stacji musiałaby zwinąć żagle Mamy małe góry dla "małych" narciarzy 90% to niedziela i ferie, i zapewne nic się przez wiele lat nie zmieni

Na każdym stoku mozna się fajknie na nartach pobawic. Nie ma stoków dla gorszych i lepszych. Mnie tez zdarzało sie nie raz jeździc na stoku, na stoku na którym mozna zrobic było powiedzmy dwa skrety. Ludzie o których pisze przyb tej motoryce i sprawności jeździliby całkiem fajnie w moment gdyby dopuścili do sibie mysl że jednak nie umieją. I nie trzeba wcale instruktora wystarczy troszke chęci, podpatrzenia lepszych i juz zapewniam. Ale jak taka swiadomości zmienic nie wiem. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Gdzies ci "biedni" przyszli narciarze musza sie przeciez uczyc a ,ze chetnych lawinowo przybywa to i tak to wyglada na naszych stokach. Najczesciej ucza sie sami ale nieraz slyszalem jak po lekcji instruktor mowil: idz teraz trenowac co cwiczylismy jak sie objezdzisz i poczujesz predkosc to wrocimy do doskonalenia techniki. A cwiczenie polega na zjechaniu kilka razy przykladnym plugiem a za kazdym nastepnym razem plug jakby sie prostowal i w koncowce dnia to wychodza klasyczne krechy i wiatr we wlosach. Na poczatku przygody z nartami nikt nie podglada innych tylko zaaferowany jest utrzymaniem sie w pionie na sniegu. Dopiero po wspomnianym "objezdzeniu" przychodzi refleksja jak to robia inni i chec doskonalenia techniki. Tak to najczesciej wyglada. Nikt nie wykupuje lekcji na caly dzien jak wykupi to na 2 max na 4 godziny potem cwiczy sam. Ci , ktorzy poznali juz "tajniki" jazdy i czerpia z tego tylko przyjemnosci a nie strach musza po prostu bardzo uwazac na adeptow narciarstwa a na prawdziwe jezdzenie uciekac w prawdziwe gory. pozdrawiam Zygi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny).

Hmm, nie bardzo wiem gdzie byłeś (poza Gorcami i Pieninami) ale jak byłeś w Gorcach, Pieninach i być może na Podhalu to czemu się nie odezwałeś? Co do reszty się zgadzam.

na palcach jednej ręki można policzyć aby ktoś się odezwał i powiedział "pędzisz chłopie makabrycznie źle i źle się to skończy..." A kto ma uświadomić gościa, że tylko mu się wydaje, że "jedzie na nartach"???

Parokrotnie zwracałem uwagę jakimś potencjalnym zabójcom i z reguły odpowiedzią był bluzg. Pasowałoby gościa dogonić, wrzucić do lasu i tam naprostować ale jakby nie pasuje. Pozdrawiam, Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoja droga ciekawy jestem jak wygladaly wlasnie Wasze "pierwsze szusy" czy tylko i wylacznie z instruktorem? I co bylo pierwsze plug czy krecha? Zadaje to pytanie bo idealnie pasuje do temau pozdrawiam Zygi

To ja napisze: Pierwszy raz jechałem z instruktorem na totalnej oślej łączce. Dość długo pod pilnym okiem instruktora jeździłem pługiem. (hamowałem pługiem, zakręcałem pługiem itp) Ale miałem oczywiście pomysły na doskonalenie swoich umiejętności gdy jeździłem sam bez instruktora. Nie obyło się bez upadków, narty zdarzyło się, że poniosły :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ciężko mi teraz będzie odnieś się do wszystkiego, ale konkluzja jest taka,ze wam narciarze na stoku przeszkadzają i musicie jechać w Alpy. Ludzie bez kijów na karwingowych nartach to chyba normalne. Narobili nar do szybkiego jeżdżenia, to nie ma się co dziwić ,że ludzie próbują (albo ich ponosi, bo nie umieją) wykorzystać ze swoim przeznaczeniem. Potrzebują do tego całej szerokości stoku, a u nas niestety polany i zaraz przecinki. .

Jeżeli ktoś jeździ niebezpiecznie bez kontroli to rzeczywiście mi przeszkadza i nic takiej jazdy nie usprawiedliwia. To czy ktos jeźzi bez kijków czy z kijkami nie ma tu znaczenia (choć żeby jeździć fajnie bez kijków to juz naprawdę trzeba byc dobrym) to prywatna sprawa każdego z osobna. Podałem przykład który czesto rzucał mi się w oczy. Tu nie chodzi o to jak kto jeździ ale o sposób jazdy w odniesieniu do umiejetności.

Ludzie nie korzystają z instruktorów , bo to są złodzieje ( w większości), i wiem co mówię bo mam jaki taki kontakt z tym procederem :o Po prostu tak jak to wcześniej ktoś powiedział " patrzy się na zegarek". Nie ma się co dziwić :cool: Wszak to są żniwa. Piszecie też ,że można podpatrywać i naśladować , i to rozsądni ludzie próbują właśnie robić. .

Nie generalizowałbym bo mozna kogos na przykład obrazić. Znam tez sporo instruktorów - myslę, że z 10 razy więcj niz Ty i nie powiedziłabym, że wiekszośc z nich to zlodzieje - nieładnie! Lepiej opisac konkretny przypadek niz wysnuwac daleko idące i nieprwadziwe wnioski.

Hmm, nie bardzo wiem gdzie byłeś (poza Gorcami i Pieninami) ale jak byłeś w Gorcach, Pieninach i być może na Podhalu to czemu się nie odezwałeś? Kuba

Baze miałem w Sromowcach ale byłem całkowicie uzalezniony od organizatorów i syna (to był jego obóz karate a Ja opiekowałem się uczstnikami pod katem narciarskim - zero czasu). Ale co sie odwlecze...- dam znac jak bedę cos planował bo narzie wszystkie wyjazdy musiałem odwołac. Pozdrowienia serdeczne

Użytkownik Mitek edytował ten post 11 luty 2009 - 13:13

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Swoja droga ciekawy jestem jak wygladaly wlasnie Wasze "pierwsze szusy" czy tylko i wylacznie z instruktorem? I co bylo pierwsze plug czy krecha? Zadaje to pytanie bo idealnie pasuje do temau pozdrawiam Zygi

Temat nie dotyczy poczatkujących, tylko takich którzy jeżdżą bezmyslnie i nie potrafią ocenic własnych umiejętności a to dotyczyc może każdego poziomu. Co do poczatków? To gdzies pod Koszalinem, narty bobo na paski, stok wydeptany przez tatę, podejście zjazd upadek, później znowu podejści itd. A w górach to chyba Szklarska Poreba, najpierw nieduże stoki miejskie a później Szrenica. Pierwszy kontakt z instruktorem na obozie na pomocnika po jakichś 15 latach - wtedy dopiero zrozumiałem jak sie powinno jeździc i ile jeszcze musze się nauczyć. No i tak sie uczę juz chyba bedzie ze 20 lat:) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"pomysł jana zacny, jeno pomyśl ile czasu zajmują w Polsce procesy i jaki jest % ściągalności takich kar. to nie [/I]USA niestety i wcześniej umrzesz z głodu nie mogąc pracować po wypadku, niż zobaczysz jakieś grosze z odszkodowania." Zdaje sobie sprawe że to tylko pobożne życzenie,ale jakoś nie widze lepszego rozwiązania.Chyba to jest jedyny sposób żeby czasami ostudzic naszą "ułańską fantazje"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zauważyłem na naszych stokach coś takiego że Ci co chcą pojezdzić szybko i w dobrych warunkach (zazwyczaj dobrze jeżdzący) to są pierwsi pod wyciągiem .Zaraz po otwarciu tras cieszą sie jazdą po sztruksie.Patrząc np na Azotach w Krynicy ludzie naprawdę ładnie jezdzili.Po dwóch godzinach stok był nadal równy a jedynie pocięty śladami po krawędziach.Pózniej zrobiło się tłoczno i zaczeło się narzekanie że muldy się robią...ale dlaczego??? przecież same nie powstają..:) Ci którzy chcieli pojezdzić pojezdzili a potem spokojnie odpoczywali i podziwiali popisy innych...umawiając się na wieczorne jeżdzenie w trudniejszych warunkach dla doskonalenia swojej techniki...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zauważyłem na naszych stokach coś takiego że Ci co chcą pojezdzić szybko i w dobrych warunkach (zazwyczaj dobrze jeżdzący) to są pierwsi pod wyciągiem .Zaraz po otwarciu tras cieszą sie jazdą po sztruksie.Patrząc np na Azotach w Krynicy ludzie naprawdę ładnie jezdzili.Po dwóch godzinach stok był nadal równy a jedynie pocięty śladami po krawędziach...

No fakt, spodziewałam się jadąc do Zieleńca, że jak zajadę moją karocą na parkingi, to miejsce znaleźć (miejsce. niekoniecznie dobre) to będzie graniczyło z cudem. Szalenie miło się zaskoczyłam, bo na parkingach stały max 2-3 auta i stoki były puste. Szalałam sobie do 12.00 - wtedy nastąpił jakiś boom na ludziska. Od tego czasu nie widziałam już ani śladu sztruksiku. O 15.30 zebrała się mgła, i od wtedy już nic nie widziałam ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 100% zgadzam się Mitkiem! Każdy z nas się uczył, ale najpierw na małych górkach najpierw podejścia z jak mówimy z buta, później wyrwirączki, talerzyki, orczyki i tak po kolei az do kanapy i gondoli. Dam przykład z Czech Harachov Czarna Góra jadę na kanapie i słyszę rozmowę dwóch nastoletnich rodaczek "umiesz skręcać? Pokażesz mi jak się skręca?" Często dominuje zasada, że jak zjadę z czerwonej to jestem dobrym narciarzem i po godzinnej jeździe z instruktorem śmiało jadą na czerwoną i stylem sedesowo-klozetowym walcząc o przeżycia jadą w dół. W minionym tygodniu widziałem dwóch młodych w dżinsach i nartach z nalepkami jak pojechali z Szymoszkowej całe szczęście, że ich szybkie upadki nie uniemożliwiły dalsze nabieranie szybkości. Na tym stoku było sporo dzieci i co by było gdyby taki "przecinak" trafił w takie trzyletnie dziecko. Wygląd narciarzy i dyskusja już na kanapie sugerował, że jest to ich pierwsza przygoda z nartami. Jak kiedyś ktoś na tym forum napisał "kask są ważny i stanowi ważną ochronę, ale pod warunkiem, że jest na co założyć" Doskonalić jazdę poprawiać umiejętności można samemu, bez instruktorów podpatrując innych, korzystając z odpowiednich górek tak by zjazd umożliwiał doskonalenie umiejętności, a nie stanowił walki o przeżycie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu sie mowi po czasie, w rodzaju, ze bylem tydzien, miesiac, rok wszystko objezdzilem znam widzialem i pisze a wy czytajcie bo to takie madre. Gdyby bylo bede tam i tam to moze ktos by chcial sie spotkac a wtedy kicha, wiec lepiej, ze bylem i dbam o swoj wirtualny wizerunek

Wirtualny wizerunek.... tulu tu świetnych narciarzy a na stoku....tak jak Mitek pisał. Pewnie w Alpy wyjechali albo w Dolomity.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:DWitam

Przeczytawszy wszystkie posty dochodzę do wniosku Mitek i proszę nie zrozum mnie źle że czasami (choroba zawodowa) bierze górę. Insrukor jest potrzebny i tego nie neguję. Lecz aby nauczyć się jeżdźić na narach trza czasami przesadzać(z szybkością itd.) wiem że brak techniki powoduje zagrożenie. Ale właśnie tutaj na Skiforum powinniśmy właśnie mówić o wyobraźni i myśleniu(stok pusty szalej)stok pelny uważaj. Prędkość zawsze wiąże się z ryzykiem Wprost proporcjonalnie do prędkości i umięjętności. Dlaego ja napiszę rym co mi przyszedł do głowy: Predkość i wyobraźnia są parą. Którą na Skiforum polecają i chwalą.:D Ja myślę że każdy się musi uczyć(fajnie jak korzysta z pomocy zawodowca) ale zrozumienie ludzi którym sprawia radość jeżdżenie to moja dewiza w końcu nie każdy jeździ od dziecka (tak jak np ja) i trza im się gdzieś pozwolić nauczyć. I choć jeżdże od dziecka pewnie jak się spotkamy powiesz że się ślizgam.Ale już teraz zaklepuje se lekcje jazdy. Pamiętaj poza kolejnością hahahah:D

Jasne masz rację i z dwuwuerszem się zgadzam. Tylko, że czasami ta prędkośc nie ma do pary. Wygląda to tak jak w poniższej historii: Gdy zacynałem przygodę z nartami podczas drgiego narciarskiego pobytu w Karkonoszach na poczatku tata porowadzał mnie na jakąstaką małą górkę bez wyciagu (Jelenia Góra) gdzie szlifowałem jazdę na wprost i skret stop;):D Górka była narciarsko, saneczkarsko, butowa i miała gdzieś z 60-70 metrów stoku zakończonego wypłaszczeniem (jakieś 10m) i laskiem, którego fragment (gdzieś 1/4 stoku był oddzielony płotem z drutu kolczastego. Wszyscy wiedzieli gzdie jest ten płot i nikt w tamtą strone nie zjeżdżał chyba, że najlepsi. W pewnym momencie pojawiła się Pani z małyl dzieciczkiem na sanaczkach. Dziecko miał pewnie z 1,5 roku max i siedziało zakutane w kocyk. Pani wciągnęła dziecko na górę i z radością z samej góry je puściła. Gdy było w połowie zrozumiała, że puściła swoją pociechę dokładnie na ten kawałeczek z drutem. Do tej pory pamietam jak leciała na dół i sie darła w niebogłosy. Sanek nie złapała ale na szczęście skończyło sie na paru niegroźnych rankach (jak niefortunny saneczkarz reagował później na zabawy na sniegu nie wiem) Mam wrażenie, że często nieświadomośc na nartach jest własnie tego typu: narty to zabawa, bawimy się jedziemy, dopiero później albo gdy juz panikujemy albo gdy juz w kogos wlanęlismy i nas wiozą przychodzi refleksja. Narciarstwo czy tego chcemy czy nie to sport techniczny do, którego bezpiecznego uprawiania potrzeba troche wiedzy. Naprawdę niedużo, że by było w miare bezpiecznie ale jednak. Tam gdzie gina ludzie a ostatnie doniesienia chyba nie pozostawiają złudzeń trzeba sie zastanawiac co i jak sie robi. Jeżeli otwieramy takie tematy to przeciez nie dla siebie ale głównie dla tych, którzy śa przeświadczeni, że wszystko wiedzą i znakomicie jeżdzą. Może chwila zastanwienia pozwoli cieszyć sie im narciarstwem a nie sterylną czystościa naszych szpitali. Pozdrawiam PS A tu temat świeżo przez koleżanke otworzony apropos szybkości i kontroli. Bo o reszcie zachowań przytoczonych to nawet nie ma co pisac tylko kałacha kupic.

Użytkownik Mitek edytował ten post 12 luty 2009 - 15:35

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

: Mam wrażenie, że często nieświadomośc na nartach jest własnie tego typu: narty to zabawa, bawimy się jedziemy, dopiero później albo gdy juz panikujemy albo gdy juz w kogos wlanęlismy i nas wiozą przychodzi refleksja. Narciarstwo czy tego chcemy czy nie to sport techniczny do, którego bezpiecznego uprawiania potrzeba troche wiedzy. Naprawdę niedużo, że by było w miare bezpiecznie ale jednak. Tam gdzie gina ludzie a ostatnie doniesienia chyba nie pozostawiają złudzeń trzeba sie zastanawiac co i jak sie robi. Jeżeli otwieramy takie tematy to przeciez nie dla siebie ale głównie dla tych, którzy śa przeświadczeni, że wszystko wiedzą i znakomicie jeżdzą. Może chwila zastanwienia pozwoli cieszyć sie im narciarstwem a nie sterylną czystościa naszych szpitali. Pozdrawiam

Nic dodac, nic ująć, zgadzam się całkowicie, tylko Mitek z tą sterylną czystościa naszych szpitali to przesadziłeś :D;) Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jest jak zauważyłem tak że wielu podchodzi do tego lekką ręką, wystarczy na omlecie poczytać wpisy dotyczące np. Białki Tatrzańskiej i mnóstwo osób pobytem tam jest zachwyconych. Mało tego, górka ta uchodzi za wyjątkowo łatwą i z dobrą infrastruktura, rzecz w tym że tam masa (masa ludzi oczywiście) przekroczyła swoją wartośc krytyczną. To jeśli chodzi o wypadkowość ośrodek bijący wszelkie rekordy ale w tych wpisach rzadko kto napisze o tym a bardziej o kolejkach, że Pan źle podsunął talerzyk, że u Tych czy Tamtych w tym roku zdrożało na kwaterkach itd. ale o bezpieczeństwie, niemal cisza !!!. .

O miłym lepiej się pisze, ale własnie tu jest pies pogrzebany - ludzie problemu bezpieczeństwa nie dostrzegają no bo co im się np. w takiej Białce może stac? To niedostrzeganie bardzo szybko przechodzi w bezmyślność a często i w brawurę no i efekty są takie że śmigłowiec ma z Białki kogo zabierac. Tych co się "bezstylowo" telepią po stokach ale zdają sobie z tego sprawę możemy zostawić w spokoju, nie wezmą lekcji to trochę dłużej będą się "telepać", ci wczesniej wymienieni są zagrożeniem. W nartach to jest chyba coś takiego co zdrowy rozsądek niedzielnym (bo o nich raczej mowa)narciarzom wyłącza, rowerem będzie taki jeździł całe lato po wytyczonych ścieżkach i go nie korci żeby zjechac z jakiejś góry "na łeb, na szyję", pojedzie na narty to hamulca nie ma.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Witam

Uważam, że bezmyślność, to nasza cecha narodowa. Objawia się wszędzie, nie tylko na stokach. Ile razy widzieliśmy na parkingu osoby, które zajmują jednym samochodem teren, na którym można zaparkować trzy pojazdy. Ile razy byliśmy zastawieni przez inny pojazd bez możliwości wyjazdu (6 lutego na parkingu w Wierchomli gość, zastawił mój samochód na 4 godziny, musiałem czekać aż wróci, gdy zwróciłem mu uwagę, to zaczął na mnie krzyczeć, że się czepiam). Podobnych przykładów można wmienić więcej (autobus, supermarket, każda kolejka itp,itd). Statystycznie większość Polaków, to bezmyślne istoty. I to widać na stokach. Nadmierna prędkość, zatrzymywanie się w najmniej odpowiednich miejscach, przepychanki w kolejce do wyciągu. Takie mamy narciarstwo, jakie społeczeństwo i musi sto lat upłynąć aby statystyczny Polak zaczął rozumieć i przestrzegać prawo, np. "dekalog narciarza". Ktoś kiedyś powiedział, że gdy Szwed widzi np. znak ograniczenia prędkości, to go przestrzega bez zastanowienia, a Polak powie "na jaką cholerę stoi tu ten znak". Nasze narciarstwo w niczym nie odbiega od tego, co prezentujemy na co dzień.

Zgadzam się Slakam. Czy to nasza cecha narodowa to nie wiem ale wiem, że taką bezmyslność trzeba tępić. Koleś który tak zastawia samochodem po prostu nie odjeżdża o własnych siłąch. Ja nie ale on też. Tylko to daje efekt - kodeks Hammurabiego w czystym wydaniu działa na chamów i tępaków - wielokrotnie sprawdzone. Popdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...