Skocz do zawartości

Watpliwosci bylego instruktora,


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

Jak wiecie kiedys bylem instruktorem, szkolilem, doroslych i dzieci. Ale to bylo dawno, bardzo dawno. Do dzisiaj zostal mi odruch obserwacji innych, wyszukiwanie bledow i niedoskonalosci, a czasem nawet, gdy juz mnie bardzo korci, ryzykujac moja nietykalnosc fizyczna :), pozwalam sobie na zwrocenie uwagi obcej osobie. Tak tez bylo ostatnio, tyle ze osoby, ktorym zwracalem uwage, ze cos zle czy tez niedoskonale robia, nie byly calkiem obce, bo nalezaly do naszej autobusowej grupy. Ale do rzeczy. - jak takie zwracanie uwagi (raczej delikatne) jest postrzegane przez tych, do ktorych sie zwracam? Moga sie urazic czy tez traktuja to jako przysluge? Co myslicie? - jedna z pan, gdy dowiedziala sie ktom zacz, poprosila mnie o ocene swojej jazdy. No wiec jechala bardzo poprawnie, skrecajac bardzo porzadnie technika NW, czyli z wyraznym odciazeniem nart i ruchem tulowia dol-gora. Sylwetka, praca kijow, itd. - bez zarzutu. Powiedzialem jej, ze jezdzi dobrze, ze nie widze istotnych bledow, choc technika NW, ktora stosuje (uzylem bardziej komunikatywnych okreslen) nie jest doskonala i warto nauczyc sie innych. I tu naszly mnie watpliwosci. Wlasciwie po co dobrze jezdzaca kobieta, ktora radzi sobie w kazdych warunkach stosujac uniwersalna technike skretu, moze nie najladniejsza i w pewnych warunkach (np. gleboki snieg) niezbyt skuteczna, ma sie uczyc czegos innego? Jezdzi szybko, sprawnie, nawet ladnie, na pewno nigdy nie bedzie jezdzic sportowo... - wiekszosc osob z naszej grupy jezdzila dobrze, a w kazdym razie poprawnie, ale wielu z nich popelnia dosc typowy blad: slabo obciaza przody w skrecie. Staralem sie zwracac uwage kilku osobom i ku mojemu zdziwieniu szybko zalapaly o co chodzi i znacznie poprawily swoja jazde. To slabe naciskanie przodow jest czestym bledem u nawet dobrze jezdzacym osob, ktore stosunkowo niedawno przesiedli sie na narty mocno taliowane. Sam mialem z tym klopoty. Mozna by napisac calkiem ladny wykladzik dlaczego kiedys przodow sie nie naciskalo (tez zalezalo to od szkoly i czasow) a dzisiaj powinno sie naciskac.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki Andrzeju,ale jako instruktor poinieneś wiedzieć,że przody obciążało się zawsze. NWN w swojej amatow\rskiej nawet wersji polegał na wyjściu w górę w celu odciążenia tyłów(a działo się to dzięki przeniesieniu środka ciężkości na przody nart.)Jedyne czego nie ma w nowej technice to rotacyjna prace PODUDZI,bo tułowia już nie.Wręcz na odwrót do starej szkoły,zamiast kontrrotacji,mamy zwrot tułowia za skrętem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki Andrzeju,ale jako instruktor poinieneś wiedzieć,że przody obciążało się zawsze. NWN w swojej amatow\rskiej nawet wersji polegał na wyjściu w górę w celu odciążenia tyłów(a działo się to dzięki przeniesieniu środka ciężkości na przody nart.)Jedyne czego nie ma w nowej technice to rotacyjna prace PODUDZI,bo tułowia już nie.Wręcz na odwrót do starej szkoły,zamiast kontrrotacji,mamy zwrot tułowia za skrętem.

O przepraszam! Nic podobnego. Zalezy o jakiej szkole mowimy. W typowej, kontrotacyjnej technice austriackiej tak, obciazalo sie mocno przody, w rotacyjnej francuskiej juz niekonicznie, skret bralo sie w pozycji zrownowazonej, choc dobrze tego nie pamietam i upierac sie nie bede. Obu technik uczylem sie na kursie pomocnika ok. 1968 r. Natomiast ok. 1970 r. pojawila sie rewolucja o podobnej skali jak kilka lat temu karwing - odchyleniowe techniki skretu bazujace na franc. avalement. Tutaj, wrecz przeciwnie, odciazenie i moment inicjacji skretu polegal na obciazeniu tylow nart - nalezalo wrecz oprzec sie na tylach butow. Wtedy pojawialy sie wysokie buty podtrzymujace lydki od tylu. Tego sie uczylem na kursie instruktorskim ok. 1971-72 roku i mozesz sobie wyobrazic, ze nie bylo to latwe. Obciazenie przodow w skrecie w technice zeslizgowej nie ma tak istotnego znaczenia jak w karwingu, czasem jest wrecz szkodliwe. Natomiast w karwingu, ze wzgledu na samoskretnosc narty wynikajaca z jej geometri, obciazenie to ma znaczenie zasadnicze. Im mocniej nacisniesz przody, tym zmuszasz narte do ciasniejszego skretu cietego, im bardziej odpuszczasz - tym bardziej wydluzasz promien. W zaleznosci od obciaznia przodow w fazie skretu (bo w skos stoku czy na wprost jezdzisz i tak w pozycji zrownowazonej) mozesz wiec regulowac promien skretu cietego. Tyle tytulem wyjasnienia. Naprawde mam te sprawy niezle przemyslane. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO wszystko zależy od człowieka ;) jeden przyjmie uwage i będzie wdzięczny a drugi może sie obrazic:confused:(mam nadzieję, że tych drugich jest mniej) Ja mam raczej te przyjemniejsze odzewy ze strony tych, którzy otrzymywali ode mnie jakiekolwiek wskazówki:) zdarzały sie nawet sytuacje, że całkiem nieznane mi osoby prosiły o wskazówki co do jazdy podczas gdy ja zajmowałem się nauka jazdy mojej latorośli. Osobiście również jestem otwarty na takie wskazówki :cool:

Podpisuję się pod tą wypowiedzią, wszystko zależy od człowieka. Ja bym się ucieszyła :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak takie zwracanie uwagi (raczej delikatne) jest postrzegane przez tych, do ktorych sie zwracam? Moga sie urazic czy tez traktuja to jako przysluge? Co myslicie?

Z punktu widzenia mojego się wypowiem... Kiedyś jeździłam bardzo dużo i bardzo często i bardzo fajnie technicznie. Teraz po latach wróciłam i przyznam szczerze, że ta przerwa dużo zmieniła... i nie chodzi tylko o narty, które z prostych klasyków, o wiele wyższych ode mnie zmieniły się na krótsze i do tego taliowane (pamiętam, jak pierwszy raz weszłam na forum - kompletnie nie rozumiałam o czym mowa). Ostatni wypad na narty, był dla mnie nie tylko samą przyjemnością ze zjazdów, był również swego rodzaju przełomem w podejściu do moich umiejętności. Zrozumiałam, że potrzebuję pomocy kogoś doświadczonego, kogoś, kto powie jak błędy wyeliminować lub chociaż wskaże co robię źle... I miałam szczęście, bo takie osoby znalazłam (uszanowanie dla Tadzia i Adama). Wszystko obiecuję nadrobić :) i już wiem, że przy klasyce chcę zostać... choć kiedyś może carvingu zasmakuję, bo... "nigdy nie mów nigdy". I wreszcie, po tym wstępie przydługim moja odpowiedź na cytowane pytanie: Dla mnie - wielka to byłaby przysługa i myślę (moje myślenie - z racji różnic indywidualnych - może się nie zgadzać z ogółem, jednakże pozwoliłam sobie na tą małą generalizację), że dla wszystkich innych też, dla tych, którzy kochają narty i jazda sprawia im frajdę niedoopisania...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za opinie juz. Odnosicie sie glownie do pierwszej czesci. Interesuje mnie takze drugie pytanie, moze nawet bardziej. Kurczak odpowiedzial na nie czesciowo. Czy posiadajac dobrze ugruntowana technike jazdy i bedac skutecznym w kazdych warunkach, taka jak posiada wspomniana kobieta, warto uczyc sie czegos innego? Celowo nic nie pisalem o klasyce i karwingu, bo podzialy biegna troche inaczej. Czy jak w przypadku owej lady, dobrze operujac technika NW, warto uczyc sie technik avalement z wirtualna mulda, itp. W imie elegancji, bo NW nie jest zbyt elegancka technika (wyrazne ruchu tulowia dol-gora)? Nie, dla takich powodow nie warto. Ale sa inne powody, i ja je znam, dla ktorych warto sie uczyc nowego. Ciekaw jednak jestem opinii innych, nie chce niczego sugerowac. Kurczaku, wlasnie dla tych powodow, ktore znam i ich nie wymieniam, warto nauczyc sie karwingu. :) I stosowac go w jezdzie tam, gdzie on ma sens, czyli na szerokich, rownych, dosc stromych zboczach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za opinie juz. Odnosicie sie glownie do pierwszej czesci. Interesuje mnie takze drugie pytanie, moze nawet bardziej. Kurczak odpowiedzial na nie czesciowo. Czy posiadajac dobrze ugruntowana technike jazdy i bedac skutecznym w kazdych warunkach, taka jak posiada wspomniana kobieta, warto uczyc sie czegos innego? Celowo nic nie pisalem o klasyce i karwingu, bo podzialy biegna troche inaczej. Czy jak w przypadku owej lady, dobrze operujac technika NW, warto uczyc sie technik avalement z wirtualna mulda, itp. W imie elegancji, bo NW nie jest zbyt elegancka technika (wyrazne ruchu tulowia dol-gora)? Nie, dla takich powodow nie warto. Ale sa inne powody, i ja je znam, dla ktorych warto sie uczyc nowego. Ciekaw jednak jestem opinii innych, nie chce niczego sugerowac. Kurczaku, wlasnie dla tych powodow, ktore znam i ich nie wymieniam, warto nauczyc sie karwingu. :) I stosowac go w jezdzie tam, gdzie on ma sens, czyli na szerokich, rownych, dosc stromych zboczach.

moja odpowiedz chyba znasz juz na pamiec:jechac na narty i nie zamierzac sie czegos nauczyc nowego lub doskonalic to wyjazd stracony:dla mnie stracony natomiast wiecm ze taki sad nie jest "jedynym slusznym" i kazdy robi co chce i uwaza za stosowne......... zawsze mozna cos poprawic. natomiast co do obciazania przodow to jest to znany fakt od wielu lat;zauwaz ze odciazenie przodow przy polknieciu w sumie zalecane bylo jako chwilowe, zwlaszcza przez joubert'a. on nigdy nie zalecal trwalego wychylenia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy warto się uczyć czegoś nowego? Może warto, jeśli to nowe da nam nowe doznania(jeżeli ich szukamy), zwiększy bezpieczeństwo jazdy, wydłuży aktywną jazdę życiu(dla mnie to jest coraz ważniejsze!). Co jest nowym w nartach? Większość zapewne odpowiedziałaby-karwing. Ktoś może powiedziałby bardziej ogólnie-technika narciarska z wykorzystaniem nart o nowej konstrukcji. Warto doskonalić technikę narciarską, bo technika plus kondycja plus właściwy sprzęt plus łaska Stwórcy, pozwalają na... Dawniej odpowiedź na pytanie o doskonalenie techniki było znacznie łatwiejsze. Narty(dla amatorów) były właściwie jednakowe, dłuższe lub krótsze, lepszej jakości lub gorszej. Służyły do wszystkiego. Do jazdy po ubitym śniegu, do jazdy po muldach, do jazdy po zlodzonych stokach, do jazdy po puchu itd. Doskonaliło się więc jazdę tak aby jeździć z minimalnym ześlzgiem(skręt "S"). Doskonaliło się połykanie(avalement), aby zaliczać muldy. Doskonaliło się śmig(śmig hamujący), aby sobie poradzić z twardy stokiem. A jak był twardy, zmuldzony to mieszało się avalement ze śmigiem(również hamującym). A co teraz w erze karwingu. Czego nowego należy się uczyć? I co to jest to nowe?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesuje mnie takze drugie pytanie, moze nawet bardziej.

Moim skromnym zdaniem warto pokazać alternatywę. Nie jest powiedziane, że dana osoba musi od razu zmienić styl i zacząć jeździć inaczej niż dotychczas, ale może akurat spodoba jej się inna technika i przyniesie jej więcej radości, a o to przecież w jeździe na nartach chodzi :D Znam mnóstwo ludzi, którzy mówią, że jazda na krawędziach jest niefajna mimo, iż nigdy w życiu na krawędziach nie jechali. Jeżeli ktoś tak jak kurczak próbował, ale mu się nie spodobało to ok, jego wybór, jeśli ktoś nie chce, to też jego sprawa, ale myślę, że jest grupa, która sobie nie zdaje sprawy z tego, że można inaczej i właśnie im powinno się pokazać alternatywę, niech sami wybiorą. :) Ja bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie nauczył jak się jeździ klasycznie, bo za późno zaczęłam, żeby mnie takiej jazdy nauczono :( a warto by było umieć czasem, oj warto.:rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuję odpowiedzieć na Twoje pytanie tak jak ja to widzę. Uważam, że zawsze warto uczyć się czegoś nowego, bo to poszerza horyzonty. Pozwala spojrzeć z innej perspektywy i zawsze czyni mądrzejszym. Obojętnie, co jest przedmiotem zdobywanej wiedzy. Co wcale nie znaczy, że zawsze jesteśmy otwarci na nową wiedzę, zwłaszcza, jeśli ktoś chce ją przekazać niejako wbrew nam. To znaczy, jeśli to nie my jej szukamy, rozglądamy się za nowym, bo stare już nam nie wystarcza. Powodem chyba jest strach. No bo czujemy sie pewnie w tym, co już umiemy, uważamy, że jesteśmy w tym dobrzy. A może sie okazać, że to nowe będzie trudne i wcale nie będzie nam tak łatwo szło. Do tego, żeby chcieć zmian, trzeba dojrzeć. Wiem po sobie... za nic na świecie nie chciałam spróbować taliowanych nart, dopóki nie zmusiły mnie do tego okoliczności. Później krzywiłam się z niesmakiem, jak ktoś zaproponował mi narty krótsze o 15 cm ode mnie, zawsze do tej pory jeździłam na co najmniej 5cm. dłuższych. Dopóki nie spróbowałam. Reasumując, myślę, że warto proponować nowe rozwiązania, nowe techniki, ale jeśli ktoś jest oporny, to nie uszczęśliwiać go na siłę, bo to tylko wzmoże opór, bądź upór :D Poczekać, aż sam odczuję potrzebę zmiany. Ale do tego, żeby ją odczuł, potrzebna jest wiedza, że w ogóle można inaczej i na czym to inaczej polega. Tak więc warto zasiać ziarno niepewności i poczekać na rezultaty :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Myslę, że pytanie przewrotnie postawiłeś bo chyba każdy odpowie, że warto się nuczyć czegoś nowego. Nawet jak tak do końca nie mysli to też tak powie bo inaczej to aż niewypada. Zawsze chciałem nauczyć się jeździć na "desce śnieżnej" - czy pamiętaćie jeszcze to określenie jak snowboard wchodził do naszego kraju. I nie mam na to czasu bo na nartach tyle jeszcze jest do zrobienia. Inne podejście wydaje mi się po prostu dziwne. A co do problemu przodów to popieram filinatora. Sterowanie przodem narty i jazdę w pozycji zrównoważonej bez odchylenia ćwiczymy już co najmniej 25 lat. No i jeszcz jedno czego nie rozumiem skręt NW to skręt którym znakomicie sie jeździ w głębokim śniegu. Jest on niemalże do takeij jazdy zalecany na równie ze skrętem równoległym prowadzonym nie na krawędzi może ale na całej powierzchni narty. Sporo powiedziano o tym w temacie jazda w głębokim sniegu. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bylo przewrotnosci w moim pytaniu. Naprawde mialem i mam watpliwosci. Dziewczyna pyta mnie co jest zlego w jej jezdzie. Ja odpowiadam, ze w ramach techniki, ktora stosuje (NW) nie robi nic zlego, choc nie podoba mi sie sama technika jako taka. Ale zaraz przyszla watpliwosc dlaczego dziewczyna ma sie uczyc innej techniki, potencjalnie lepszej czy tez bardziej eleganckiej? W imie czego? Stad pytanie. Oczywiscie problem jest szerszy, dotyczy np. osob, ktore nie chca/moga przestawic sie na karwing, itp. W sumie najblizej mi do pogladow, ktore przedstawila Borowina. Odnosnie naciskania przodow w technice klasycznej. Poworze jeszcze raz, roznie z tym bywalo i to niekoniecznie 25 lat temu. Na pewno uczyliscie sie i uczyliscie innych girland stokowych. Wiecie, ze nacisniecie przodow butow na plaskich nartach powodowalo wiekszy zeslizg przodow, tylow - zeslizg tylow, a wiec stosowalo sie w zupelnie innym celu niz obecnie. Narty byly prawie proste, naciskanie przodow nie powodowalo wyraznego (bo jakis tam byl) podkrecenia skretu. Jedyny moment, w ktorym naprawde akcentowalo sie nacisk na przody bylo koncowe krawedziowanie nart w technice kontrotacyjnej, tuz przed wbiciem kijka i odciazeniem. Podobnie jest w klasycznym smigu hamujacym. I jeszcze raz powtorze - na kursie instruktorskim, fakt dawno temu, wybijano nam z glowy naciskanie przodow. W mojej jezdzie klasycznej zawsze staralem sie jezdzic plynnie, bez zadnych NWN, stosujac co najwyzej avalement w celu odciazenia. Nie czulem zadnej potrzeby mocnego naciskania przodow, z wyjatkiem, o ktorych wyzej. Mitek. Odnosnie NW. Oczywiscie, ze tego typu odciazene niekiedy jest potrzebne, np. na stomych, bardzo zmuldzonych stokach. Widzialem ostatnio wloskiego instuktora pokazujacego grupie jak jezdzic na bardzo trudnej czarnej w Cortinie (okropnie zmuldzona z Ra Valles na Falorii). Ale na przecietnych czerwono-czarnych trasach NW jest zbedne. O wiele skuteczniej odciaza sie przez polkniecie czy ewolucje podobno do niego, w kazdym razie bez ruchu tulowia dol-gora. Nie czuje sie specjalista od jazdy w glebokim sniegu, ale troche o niej wiem i troche sie naczytalem. Wszelkie ewolucje w glebokim sniegu powinny byc wykonane w mozliwie jak najbardziej plynny sposob, a NW z zalozenia plynnym nie jest. Tu na forum przetlumaczylem kiedys opis skretu w glebokim sniegu proponowany przez francuskiego mistrza od jazdy freeride Damiena Alberta wykonywanego technika avalement. Natomiast NW w karwingu jest ewolucja posrednia, jakby pierwszym, latwiejszym krokiem w nauczaniu. O naciskaniu przodow, czy to obecnie czy kiedys tam, napisalem przy okazji. Tutaj, przynajmniej w odniesieniu do wspolczesnych nart, zadnych watpliwosci nie mam. :) Bardzo trudno dyskutuje sie na tematy techniki jazdy na sucho. Moze sie uda kiedys spotkac i przedyskutowac w naturze konczac na malym piwnym wspomagaczu. O maly wlos dzisiejszy dzien nie spedzilem na Kasprowym. Zadecydowala... lojalnosc malzenska, ale np za tydzien moze jej nie wystarczyc. :)

A co teraz w erze karwingu. Czego nowego należy się uczyć? I co to jest to nowe?

To powiem Ci czego ja sie nowego nauczylem. Skretu cietego, ktorego sie kiedys uczylem na nartach "prostych", ale w praktyce nim nie jezdzilem, bo sie za bardzo nie dalo. A co daje skret ciety? Bardzo wiele frajdy. Przede wszystkim zaczalem stosowac jego elementy prawie wszedzie, nawet na trudnych, zmuldzonych stoskach. Nie wiem na ile go stosuje w inicjacji skretu, a na ile inne techniki, ale na pewno element ciety jest bardzo wazny. Ale nie to jest najwazniejsze i najciekawsze. Najwiecej frajdy, jak dla mnie, daja czyste skrety karwingowe o srednim promieniu na czerwonych, w miare rownych i w miare szerokich trasach. Np. takich jak ta: http://zeus27.cyf-kr...s/IMG_6716.html Jadac masz wrazenie, ze tanczysz, odbijajac sie od jednej bandy do drugiej. Rodzaj balansu i trasu, w ktory wchodzisz i ktorym sie upajasz. Miewalem niekiedy podobne odczucia w jezdzie klasycznej w smigu, ale nigdy tak intesywnie i "upojnie". Gdybym sie nie nauczyl jazdy karwingowej, nie bylbym w stanie doznac owej upojnosci, bylbym o nia zubozony, ba, w ogole nie wiedzialbym, ze istnieje. I tym samym zdradzam czesc moich pogladow zwiazanych z pytaniem czy warto uczyc sie nowego. W narciarstwie i nie tylko. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są ludzie, którzy najlepiej czują się w tym co już znają. Ale też są tacy, którzy trzeźwo oceniają, że nie warto uczyć się nowych rzeczy, bo się ich już dobrze nie nauczą. Lepiej pozostać przy starym i go doskonalić. Przykład - bardzo podoba mi się paralotniastwo. W Koninkach oglądamy dość często paralotniarzy startujących z polany Jaworzyna. Piękne zajęcie. Na sprzęt(może nie wystrzałowy) też bym sobie pozwolił. Tylko kiedy ja to opanuję, poznam wszystkie niuanse termiki, zawirowania wiatru itp. W międzyczasie mogę się zabić. Nie będę sie też uczył na desce, bo dziesiątków przyziemień mój leciwy organizm by nie przetrwał. Podobna sprawa(choć nie tak drastycznie) może być z nartami. Ktoś może dobrze jeździć na nartach "klasycznych", wąsko i dobiera sobie miejsca, gdzie tak się mu dobrze jeździ. "Zaprogramowani" karwingowcy poszukują tylko stoków gładkich i szerokich, najlepiej bez ludzi. I też są ograniczeni w swojej nowoczesności. Bo są za mało uniwersalni. Tak więc sprawa jest bardziej skomplikowana i "niechęć" do poznania nowych rzeczy nie zawsze jest rzeczywistą niechęcią do nowego. Osobiście uważam, że w każdej dziedzinie życia należy robić dobrze to co się już umie. I tu się doskonalić. Do pana a_seniora. Może moje pytanie było niejasne, ale ja nie kwestionuję przydatności karwingu, czyli skrętów ciętych. To jest nowy element w technice narciarskiej, głównie za sprawą sprzętu, dający nowe doznania. Mnie nie trzeba przekonywać. Mnie chodzi o to, że kwestia nowego, nowoczesności nie jest taka jednoznaczna. I różni ludzie różnie to widzą. Stąd mając czasami dobre chęci na stoku, można się spotkać z nieprzyjemną reakcją. Że nie wszyscy to tak widzą, to widać wyraźnie na stokach. Choćby przykład z dzisiejszego dnia na Mosornym. Jechałem na krzesełku z gościem, który miał narty Fischer Worldcup SC. No to potnie w dół pięknie na krawędziach-pomyślałem. Pociął, szybko, pewnie, tylko śmigiem, jak na boazerii. Nóżki wąziutko z bardzo niewielkimi odchyleniami skrętów od linii spadku stoku. I narty były mu "posłuszne". Gość miał około trzydziestki. Więc nie jakiś zramolały "klasyk", który sobie kupił "topowe" narty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Zdecydowanie popieram a seniora, że o technice najlepiej rozmawiać na stoku a jak jeszcze później można sobie pozwolic na "małego piwnego wspomagacza". Dlatego, choć po pierwszym poście niezgadzałem sie trochę a po drugim juz zdecydowanie, ale zachowam milczenie i bede czekal na okazje do stokowych dywagacji. Brawo za małżeńską lojalność. Też taki jestem i pewnie też bym został. Choć powiem ci, że koło 13,30 rozmawiałem prze telefon z kolegą, który właśnie był na górze... - szkoda, że Twoja zona nie mogła. Pozdrawiam i do zobaczenia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name='Dziadek Kuby']Są ludzie, którzy najlepiej czują się w tym co już znają. Ale też są tacy, którzy trzeźwo oceniają, że nie warto uczyć się nowych rzeczy, bo się ich już dobrze nie nauczą. Lepiej pozostać przy starym i go doskonalić. Podobna sprawa(choć nie tak drastycznie) może być z nartami. Ktoś może dobrze jeździć na nartach "klasycznych", wąsko i dobiera sobie miejsca, gdzie tak się mu dobrze jeździ. "Zaprogramowani" karwingowcy poszukują tylko stoków gładkich i szerokich, najlepiej bez ludzi. I też są ograniczeni w swojej nowoczesności. Bo są za mało uniwersalni."] Właśnie nowoczesne spojrzenie na narciarstwo... (jego nowe trendy jak i stare szkoły), powinno nastrajać instruktorów do pewnej otwartości , kiedyś tutaj temperatura wypowiedzi na temat "wyższości instruktorów PZN nad instruktorami uczelnianymi" była bliska wrzenia!...bo takie było..jest nadal parcie na "wyczyn". Większość ludzi jeżdżących na nartach to przecież "rekreacja" czasem tylko z zacięciem sportowym. Zdecydowanie instruktor "pedagog" mógłby otworzyć (przybliżyć)adeptom szersze pojęcie narciarstwa. Jak to ktoś zauważył ..( jak tak dalej pójdzie to cały ten carving okaże się ślepą uliczką) , zakończoną czarną dziurą, bo w końcu zabraknie gładkich i szerokich stoków jak wszyscy będą jeździć tylko carvingowo. Choć szybko przesiadłem się na taliowane narty i poznałem jazdę na krawędziach to nie zawładnęło mną to ślepo z kilku powodów. Osobiście jestem zwolennikiem "starej szkoły", nudzą mnie gładkie trasy, skręty carvingowe są prawie nie przydatne na nierównych zamuldzonych trudnych trasach, które ja po prostu uwielbiam! (z pełną świadomością kupiłem mało taliowane narty). A poza tym narciarstwo to coś zdecydowanie więcej niż "stara szkoła", "carving" i bóg wie co tam jeszcze kolejnym trendem się stanie. Narciarstwo ma nas przybliżać do natury, wzbudzać refleksje, uczyć pokory, szacunku dla innych i rozwijać w nas i w ludziach zaczynających swoją "Białą drogę" potrzebę samodoskonalenia w sferze duchowo -fizycznej. I w tym kierunku powinno iść szkolenie przez instruktorów... tylko czy będzie na to czas gdy tylu chętnych, a każdy chce się jak najszybciej nauczyć"carvingu"? '
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A poza tym narciarstwo to coś zdecydowanie więcej niż "stara szkoła", "carving" i bóg wie co tam jeszcze kolejnym trendem się stanie. Narciarstwo ma nas przybliżać do natury, wzbudzać refleksje, uczyć pokory, szacunku dla innych i rozwijać w nas i w ludziach zaczynających swoją "Białą drogę" potrzebę samodoskonalenia w sferze duchowo -fizycznej. I w tym kierunku powinno iść szkolenie przez instruktorów... tylko czy będzie na to czas gdy tylu chętnych, a każdy chce się jak najszybciej nauczyć"carvingu"?

Witam Bardzo ładnie napisane. Z moich obserwacji wynika, że przynajmniej Sitn ie tak mniej wiećej jest. Jazda owszem ale przede wszystkim umiejętność przekazania wiedzy, znajomość gór, bezpieczeństwo, a więc nie tylko strona techniczna ale cała tzw. reszta równie jeżeli nie bardziej czasami ważna. Zauważyłem, że jeżeli ten stosunek instruktor - uczony nie jest taki ścisle sdefiniowany - jak przy nauce na godziny, gdzie krótki i drogi czas determinuje zachowanie i ucznia i instruktora i obaj zajmuję sie własciwie tylko techniką. Inna sytuacje jest np. na wyjazdach gdzie instruktorzy są do dyspozycji. Tu tak naprwdę ani instruktor nie czuje się tym wynajetym i opłaconym a i uczeń nie czujesię wynajmującycm i nie ma tej namacalnej świadomości płaconej kasy. Szkolenie przybiera wtedy nieco inna formę, czesto w krajach alejskich stosowaną. Instruktor jest kolegą i opiekunem ltóry nie tylko uczy techniki ale i bawi dba, o bezpieczeństwo - cos w rodzaju takiego narciarskiego KO-wca. Wtedy naprawde mozna bardzo bardzo wiele przekazać nie tylko nauczyć skretu cietego. Osobiście od dobrych paru lat zajmuje sie właśnie tym drugim rodzajem szkolenia i myslę, że chociaż nie wszyscy jeżdżą później czystym skretem ciętym ale wszyscy sa po wyjeździe zadowoleni (i cali) a chyba o to chodzi - patrz temat radość... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Myslałem nie tylko o zajęciach grupowych. We Włoszech np czesto osoby samotne czy pary wynajmują instruktora tylko po to żeby sobie z nim pojeździć. Nikt o nauce nie mówi. To razcej rola typu przewodnik. Również wtej konfiguracji znakmite efekty szkoleniowe zauwazyc mozna tak w technice jak i w innych aspektach wiezdy o nartach i górach. U nas ta rola przewodnicka na przygotowanych stokach troche nie ma racji bytu no bo zazwyczaj z górnej stacji widać dolną. Ale juz np. na Kasprowym przy mgle czy śniegu padającym nawet jeden zjazd z instruktorem-przewodnikiem dałby napewno wiele choc to raczej sa działania obliczone na minimum cały dzień. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janie, pieknie to brzmi, ale mocno populistycznie. Podobnie mozna powiedziec, ze nie ma lepszej lub gorszej techniki skretu, a sa tylko zle zastosowane lub zle wykonane. Idac tym torem powinnismy zostac przy oporowych (ang. stem, dzis to sie inaczej nazywa) technikach skretu. Moj ojciec opanowal tylko taka, nigdy nie nauczyl sie skrecac rownolegle. Radzil sobie doskonale na wszelkich trasach wlacznie z tymi najtrudniejszymi. W czasach kiedy przecierali je sami narciarze. Nie, nie byl instruktorem, ale zdobyl tytul Przodownika GOT, jak bysmy dzis pwoeidzieli instruktora od jazdy turowej. Ja bym powiedzial inaczej, tez troche populistycznie. Dobry narciarz powienien opanowac wszelkie techniki i wybierac do swojej jazdy te, ktore mu z roznych powodow w dancyh okolicznosciach najbardziej pasuja. I trzecia rzecz. Jezdzisz glownie offpiste. Taka jazda ma swoja specyfike. Ja pisze glownie o jezdzeniu trasowym.

i co zlego w plugu dobrze wykonanym????? np w jezdzie toboganem?? albo w ciezkim sniegu zeby zapoczatkwac skret wyobraz sobie ze ja tez jezdze po trasach i na tyczkach i staram sie wyciagac POZYTECZNE nowosci z kazdej techniki......... to ze dobry narciarz powinien znac i opanowac WSZYSTKIE dostepne techniki juz pisalem dawno: a ze bez jazdy off piste nie mozna wszystkiego opanowac to juz inna historia:dlatego zawsze widzialem polykaczy sztruksu jako narciarzy niepelnych ( nie znaczy ze ludzie ci sa jakos gorsszym gatunkiem narciarza: sa inni, nie mnie osadzac) poza tym jako umysl scisly nie dostrzegasz, albo nie wyrazasz dokladnie, roznicy miedzy "plynacym w jednym poziomie torsem" a aktywnymi zmianami dystansu gora tulowia/stopy: W OBU KIERUNKACH bez tego nie ma nieruchomego torsu w czasie jazdy........ wybacz ale juz wiecej nie bede tego tlumaczyl ..... jeszcze tylko dodam ze gdybys stosowal tylko WN to w sumie powinienes sie skurczyc bo ZEBY ZEJSC wn TRZEBA TEZ WEJSC nw!!!!!! przepraszam za te wykrzykniki i duze litery ale moze to przemowi.......
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, Mitek, jakoś zgadzam się z Tobą i jednocześnie nie. Jazda zawodnicza jest to rzeczywiście coś innego, z drugiej strony to jazda zawodnicza wytycza nowe trendy i techniki w narciarstwie i stąd czerpiemy inspiracje i wzorce. Podobnie bywa w innych dyscyplinach sportowych i przełożeniu ich na sport amatorski czy nawet rekreację. Każy narciarz ma swoich idoli ichciałby tak jeździć, chociaż doskonale wie, że nie będzie. Każdy młody piłkarz chce być Ronaldo czy chociaż Smolarkiem. 1 na milion może będzie i tyle. Sportowe wzorce są potrzebne, jednakże nikt nie pojedzie jak Bode Miller tylko Bode Miller. Pozdr. Rolnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tym roku miałem ciekawą sytuację, bylismy na zimowisku jako wychowawcy razem z nami był taki trochę od nas starszy pan (ponad 60) jeździ od zawsze i jeździ ładnie stylowo (po staremu), trochę się dziwił i nie był przekonany do szerszej jazdy, ale w końcu dał się przekonać i spróbował na moich nartach (omeglass) jak zaczął to nie chciał skończyć, powiedział że jest nimi zafascynowany i że nie przypuszczał że może byc aż taka różnica w jeździe, po powrocie poprosił o pomoc w zakupie takich nart, (kupił też omeglassa), po tygodniu wybrał się na narty i jak wrócił to powiedział że jazda była rewelacyjna, tylko że jest tak zmęczony jak nie był po 2 tygodniach jazdy na prostych nartach, teraz przymierza się do nowszych butów (znowu było dla niego dziwne że trudno włożyć nogę do buta :D) czyli podsumowując zawsze warto przynajmniej spróbować czegoś nowego, jak sie podoba to ok a jak nie to nic straconego:) (osobiscie miałem przygodę z deską - ale nie do końca zgłupiałem kupiłem deske slalomową:D) potem przyszła pora na narty taliowane i deska poszła w odstawkę :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, Mitek, jakoś zgadzam się z Tobą i jednocześnie nie. Jazda zawodnicza jest to rzeczywiście coś innego, z drugiej strony to jazda zawodnicza wytycza nowe trendy i techniki w narciarstwie i stąd czerpiemy inspiracje i wzorce. Podobnie bywa w innych dyscyplinach sportowych i przełożeniu ich na sport amatorski czy nawet rekreację. Każy narciarz ma swoich idoli ichciałby tak jeździć, chociaż doskonale wie, że nie będzie. Każdy młody piłkarz chce być Ronaldo czy chociaż Smolarkiem. 1 na milion może będzie i tyle. Sportowe wzorce są potrzebne, jednakże nikt nie pojedzie jak Bode Miller tylko Bode Miller. Pozdr. Rolnik

Witam Wiesz co, jakoś zgadzam się z Tobą i jednocześnie nie:);) W tym co piszesz masz absolutną rację. Podpatrujemy a włściwie nie my tylko ci którzy tworzą kanony jazdy zawodników i próbujemy czy mozna to przełozyc na narciarstwo rekreacyjne a może trzeba troche zmodyfikowac sprzet albo jeszcze coś innego zrobic żeby przyblizyc to co robia sportowcy normalnemu narciarzowi - to jest postęp i w tym sensie 100% zgoda. Ja raczej myslałem o tym, że nie można przyjmować jazdy zawodniczej jako wzorca jazdy technicznie poprawnej w rozważaniach na teoretycznych które tu mają miejsce. Mysle, że teraz się zgodzimy na 100%. Pozdrawiam

w tym roku miałem ciekawą sytuację,... :)

Marcin0 - wspaniały przykład otwartości umysłu i odwagi. Gratulacje dla Pana i ciebie, że go namówiłeś. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ... Ja raczej myslałem o tym, że nie można przyjmować jazdy zawodniczej jako wzorca jazdy technicznie poprawnej w rozważaniach na teoretycznych które tu mają miejsce. ...

Wiesz co, jakoś zgadzam się z Tobą i jednocześnie nie:);) :D:D. A co myślisz o jeździe swobodnej w wykonaniu najlepszych zawodników? Mam na mysli filmy z youcanski.com (Thomas Grandi, Fredrik Nyberg czy Eric Guay) Dla mnie to wzorzec metra najlepszej techniki. Nawet jeśli według tej czy innej szkoły ONI coś robią nie tak - to dla mnie coś nie tak jest z tymi szkołami. ONI TO ROBIĄ NAJLEPIEJ NA ŚWIECIE I JUŻ. Tego nauczył mnie Joubert! Natomiast zgadzam się, że podczas zawodów robią różne dziwne rzeczy, no bo troszkę się spieszą. :D Pozdrawiam Ciebie i wszystkich. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, jakoś zgadzam się z Tobą i jednocześnie nie:);) :D:D. A co myślisz o jeździe swobodnej w wykonaniu najlepszych zawodników? Mam na mysli filmy z youcanski.com (Thomas Grandi, Fredrik Nyberg czy Eric Guay) Dla mnie to wzorzec metra najlepszej techniki. Nawet jeśli według tej czy innej szkoły ONI coś robią nie tak - to dla mnie coś nie tak jest z tymi szkołami. ONI TO ROBIĄ NAJLEPIEJ NA ŚWIECIE I JUŻ. Tego nauczył mnie Joubert! Natomiast zgadzam się, że podczas zawodów robią różne dziwne rzeczy, no bo troszkę się spieszą. :D Pozdrawiam Ciebie i wszystkich. Tadek.

Witam No to mamy konflikt bo dla mnie to wspaniała jazda i chciałbym tak jeździć ale z ptk. widzenia instruktora to nie są wzorami. Zobacz co robi Cuche - to mój najlpszy przykład. Ile niepotrzebnych ruchów, to rozgarnianie kijami - jakby pływał. Jakby teraz ktoś słabo jeżdżący zaczął to nasladować to wyglądałby jak nieudana karykatura Cucha (jeszcze tylko odpowiednia mina). Na tym właśnie polega róznica pomiędzy jazdą zawodniczą i instruktorską. Oni jeżdżą skutecznie (każdy inaczej ale skutecznie dla siebie), instruktor musi jechać i uczyć tak żeby było to poprawne, ekonomiczne i umozliwiało dalszą naukę. Jutro planuję Szczęśliwice koó 10,00 - może 11,00 najpóżniej. Trochę zależy od pogody, głownie wiatru, bo jak bedzie padał deszcze bez wiatru to chyba pójdziemy - tam i tak jesteś cały mokry (sopodnie na zmianę). Obiecałem więć informuję, choć głup[io mi namawiać bo na nartach to tam się nie najeździsz. Ale miło byłoby się spotkać. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Zobacz co robi Cuche - to mój najlpszy przykład. Ile niepotrzebnych ruchów, to rozgarnianie kijami - jakby pływał. Jakby teraz ktoś słabo jeżdżący zaczął to nasladować to wyglądałby jak nieudana karykatura Cucha (jeszcze tylko odpowiednia mina). Na tym właśnie polega róznica pomiędzy jazdą zawodniczą i instruktorską. Oni jeżdżą skutecznie (każdy inaczej ale skutecznie dla siebie), instruktor musi jechać i uczyć tak żeby było to poprawne, ekonomiczne i umozliwiało dalszą naukę. Jutro planuję Szczęśliwice koó 10,00 - może 11,00 najpóżniej. Trochę zależy od pogody, głownie wiatru, bo jak bedzie padał deszcze bez wiatru to chyba pójdziemy - tam i tak jesteś cały mokry (sopodnie na zmianę). Obiecałem więć informuję, choć głup[io mi namawiać bo na nartach to tam się nie najeździsz. Ale miło byłoby się spotkać. Pozdrawiam

Dlatego Cucha nie wymieniłem, bo on robi jakieś dziwne rzeczy :D. Pewnie coś ćwiczył - poprawiał??? Ale pozostali jadą genialnie. Mogę się na te przejazdy gapić dziesiątki razy. Gdyby tak od tego patrzenia coś przeszło na mnie!!! :P :D W liście prywatnym zapomniałem podziękować za zaproszenie. Jak już wiesz niestety obowiązki. Ale może się jeszcze uda na prawdziwym śniegu. Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego Cucha nie wymieniłem, bo on robi jakieś dziwne rzeczy :D. Pewnie coś ćwiczył - poprawiał??? Ale pozostali jadą genialnie. Mogę się na te przejazdy gapić dziesiątki razy. Gdyby tak od tego patrzenia coś przeszło na mnie!!! :P :D W liście prywatnym zapomniałem podziękować za zaproszenie. Jak już wiesz niestety obowiązki. Ale może się jeszcze uda na prawdziwym śniegu. Pozdrawiam. Tadek.

ten ruch jest identyczny jak przy mijaniu bramek gigantowych - zwróćcie uwagę jak ustawia się barkiem do skrętu ten Molltaler byłby świetnym rozwiązaniem wspólnego wyjazdu :);)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...