Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    386
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Odpowiedzi dodane przez Wujot2

  1. 41 minut temu, Spiochu napisał:

    Skilhunt h04 a aku nightcore z usb-c.

    Hmmm coś sugerowałeś, że to taki wypasiony produkt, a to jednak druga (albo i trzecia liga). Ma swoich zwolenników bo cena niska, ale jak widać ryzyka są. Ale myślę, że jak dojdziesz czy jest uszkodzona czy nie wiesz jak obsłużyć, to po ewentualnej wymianie trafisz do grona zadowolonych użytkowników.

    Nie do końca rozumiem koncepcję ogniw z ładowaniem - a już w szczególności Nitecore bo są strasznie drogie (ok 100 zł/szt). Już przy dwóch, koszt ładowarki oddzielnej by się zwrócił. A być może zwróciłaby się prawie różnica do Armytek, który ma ładowarkę w latarce (magnetyczny klips). Zresztą ten Skilhunt chyba też ma magnetyczną ładowarkę w komplecie. 

    Jakoś to dziwnie wszystko wygląda... 

  2. 8 godzin temu, Spiochu napisał:

    Skuszony opowieściami @Wujot2 i opiniami innych osób, że czołówki kątowe na 18650 są najlepsze, a petzl czy BD to bida z nędzą, w końcu taką kupiłem. Zaopatrzyłem się też w 2szt najlepszych accu jakie udało się znaleźć. W sumie wydałem prawie 4 stówy a ta wypasiona lampka, która ma topową diodę, wodoodporność IPX8 i pancerną obudowę z military standard, nawet się k... nie włącza. Dla porównania 15 letni petzl dalej działa.

    Podejrzewam, ze kupiłeś Armytek? Jaka optyka?

  3. 4 godziny temu, kordiankw napisał:

    Niektóre latarki żeby włączyć trzeba szybko dwukrotnie nacisnąć włącznik. A @Wujot2 chyba rekomendował latarki z akumulatorem 21700. Trzeba jednak uważać przy zakupie. Mam dwie rózne latarki na ten akumulator i różnią się one wielkością:

    Rekomendowałem jednak te na 18650. Co do różnic w wymiarach to dotyczy to także 18650. System trzeba wypośrodkować między wymiarami i wagą a pojemnością. W czołówkach nie chciałbym już nic większego jak 18650. Ale w latarce rowerowej - przy dobrym uchwycie mogłoby być 20700. A tak w ogóle z optyką TIR, Jestem zachwycony jej działaniem, a w szczególności kolimatorem eliptycznym. W rowerze genialny, ale myślę, że na nartach byłby równie dobry. 

  4. 5 godzin temu, Mitek napisał:

    Osobiście idea świata bez granic jest mi bliska, natomiast jest utopią bo większość ludzi woli dzielić niż łączyć, myśleć przeszłością a nie przyszłością itd.

    Myślę, że problem jest jeszcze głębszy. Po prostu część świata jeszcze tkwi w średniowieczu a zarządzający tym dyktatorzy (bądź religijne oligarchie) walczą o przeżycie. Świat bez barier jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem.

    • Like 5
    • Thanks 2
  5. 2 godziny temu, Victor napisał:

    No tak,to wszystko pięknie w teorii bo na końcu tego łańcucha pokarmowego jest obywatel który płaci za te pakiety emisyjne w towarach,usługach itd 
    Wezmę pierwszy lepszy podatek drogowy i normy emisyjne ( w be place rocznie za swoją zabawkę 1100€  moja żona jedyne 380€ a mamy te same normy 6d choć już silniki klekota inne ,pomijam kolejny podatek w paliwie na stacjach ,następnie wjeżdżając do miast kolejna danina od co2 jak normy nie są spełnione ) … i tak można mnożyć paranoję która została wprowadzona. Nie wiem czy kiedyś byłeś lub przejeżdżałeś ringiem Antwerpii,jeżeli nie to są dwa jeden autostradowy i drugi 10 m przewyższenia dosłownie obok miejski , na autostradzie wszyscy jadą za free kopcą stojąc od rana do nocy w korku a na tym obok miejskim już normę musisz spełnić 6 bo jak nie to trzeba ekstra zapłacić . Weź taki Egipt ,Maroko Columbie pomijam Indie, czy tam obywatel za to płaci ? Obawiam się że nie . Ba,w PL też raczej nie płacicie 🤷‍♂️

     

    Zauważ, że narzekasz, na różne idiotyzmy i fiskalizm, ale, tak z ręką na sercu, zamieniłbyś te nasz idiotyzmy na życie w Egipcie i Maroku (czy Kolumbię)?

    Ja widzę potrzebę regulowania życia społecznego. Po prostu znaczna część ludzi jest zbyt leniwa, oportunistyczna czy wręcz z deficytami emocjonalnymi aby liczyć na ich "poczucie przyzwoitości". Jak im pozwolisz to będą kradli, bili innych, znęcali się nad bliskimi, śmiecili czy srali pod siebie (fenomen psów w Polsce). Ale to się zmienia. Na przykład kiedyś mogłeś tłuc żonę i dzieci bezkarnie a teraz założą ci niebieską kartę i jesteś pod obserwacją.

    Można z tysięcy przepisów znaleźć takie bzdurne sytuacje jak te co je opisałeś. Tyle tylko, że przez te jeden przykład nie udowodnisz, że nie ma to sensu. Bo przepisy muszą być jasne i klarowne, więc na przykład decyduje kategoria drogi. I czasem wyjdzie jak napisałeś. Ale ogólnie cel jest osiągnięty. Zamiast szukać dziury w całym trzeba widzieć kierunek. I chociaż wolałbym społeczeństwo samoregulacyjne, dojrzałe i kierujące się szacunkiem i pojęciem dobra wspólnego, to ten kierunek jaki jest wydaje mi się właściwy. Nie chcem ale muszem (to zaakceptować). Przy takim a nie innym charakterze części ludzi. 

    Żyjemy, patrząc historycznie, w niewyobrażalnym bogactwie i przy jednak dość dobrze uregulowanych strukturach państwowych. Poczytaj sobie jak to dawniej wyglądało. Ciągle mamy highlife. Ale ponarzekać zawsze można. 🙂

    I oczywiście ulepszyć. To na pewno można i trzeba.

     

    • Like 2
    • Thanks 1
    • Confused 1
  6. 46 minut temu, Spiochu napisał:

    Emisje CO2 mogą obniżyć o połowę nawet w jeden dzień. Jak będą chcieli na górze to tak zrobią, już covid to pokazał. Nasze cegiełki nie mają znaczenia. Chyba że lokalnie, jak rezygnacja z kopcenia piecem czy autem i lepsze powietrze na osiedlu. Jakbyśmy chcieli globalnie poprawić ekologię to trzeba by zlikwidować obecny system gospodarczy nastawiony na produkcję miliona zbędnych rzeczy. Całkowity zakaz reklamy, zakaz kredytów, duze podatki od posiadania a nie zarabiania, ograniczenie wydobycia  surowców itd. Nie sądzę jednak, że to nastąpi w jakimś realnym czasie. Prędzej będą coś rozpylać w atmosferze żeby mniej słońca się przedostawało lub podobne metody.

     

    100% zgody.

    Patrząc na to szerzej to problem jest fundamentalnie nierozwiązywalny bo kluczem jest demografia, za 10 lat przybędzie kolejny miliard ludzi, za następne 10 jeszcze jeden. Aby go ubrać, wyżywić, zapewnić transport i mieszkania trzeba będzie zwiększyć produkcję wszystkich dóbr o 25%. 25%!!! A dodając jeszcze aspiracje tych co mięsa się jeszcze nie najedli, nie mają aut a samolotem chcieliby też polecić - to pewnie x2 potrzeby wzrosną. A jak przełożymy to na PKB to wychodzi mi, że 3% wzrostu jest konieczne - tylko po to aby tych nowych lokatorów urządzić.  Nie ma cienia nadziei... nawet jak poradzimy sobie z dwutlenkiem węgla to kiedyś "trzasną" inne zasoby. Rozwój geometryczny nie może trwać w nieskończoność. Ale mimo wszystko pomysłowość ludzi pozwoli długo to jeszcze omijać. Tyle tylko, ze to będzie zupełnie inna Ziemia jak ta w której się urodziłem.

    Też szansę widzę tylko w siłowych regulacjach (typu to rozpylanie siarki). No ewentualnie wojna atomowa. Gdzieś czytałem opracowanie gdzie oszacowano, że już 200 głowic może nas przesunąć do małej epoki lodowcowej.

    • Like 1
  7. 11 godzin temu, mig napisał:

    Najzabawniejsze jest właśnie przekonanie że jak Europa postanowi "odmrozić sobie uszy" to reszta świata też powie - "tak, oczywiście,  trzeba sobie odmrozić uszy".... szczyt naiwności. 

     

    12 godzin temu, Victor napisał:

    Mógłbyś doprecyzować kto ten podatek ma płacić ? Bo jeżeli masz na myśli, że to obywatel europejski ma ponosić koszta emisyjne całego świata to jestem tym bardziej zdumiony . 
     

    🙂 🙂  🙂

    Panowie nie zauważyliście tylko tego, ze to gra o sumie zerowej. Producenci kupują prawa do emisji od... swoich państw. Te pieniądze służą do transformacji energetycznej (a szerzej bezemisyjnej) gospodarki. Gdybyśmy nazwali akcyzę w benzynie podatkiem od zanieczyszczania środowiska a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyli na bezemisyjne silniki to zobaczylibyście konstrukt zupełnie podobny. 

    Na pomysł wprowadzenia koncesji emisyjnych należy więc patrzeć jako rozwiązanie fiskalne mające wymusić innowacyjność gospodarki. Koncept o tyle niegłupi, że uruchamiający pokłady pomysłowości firm a nie urzędników. Oczywiście to nowy specyficzny podatek.

    Nie jest też prawdą, że UE ponosi te wyimaginowane (i nie wyimaginowane) koszty a inni nie. Otóż zarówno Chiny jak i USA (od 2021) deklarują ambitne cele klimatyczne. Koszty tych transformacji będą równie wysokie jak te unijne ale zostaną pokryte w inny sposób. Świat zasadniczo dogadał się co do celu ale pomysły finansowe jak go osiągnąć są różne.

    Czy uprawnienia emisyjne to jest najlepsze rozwiązanie tego nie wiem, nie mniej wydają mi się bardzo niegłupie bo wprowadzają całościowe spojrzenie na koszty produkcji. Za wysyp śmieci trzeba płacić! Przy takiej konstrukcji okaże się, że pewne technologie są bardziej uciążliwe od innych i będą wyeliminowane. I dobrze, kiedyś też do rzek wylewano i pobierano co się chciało, a teraz pozwolenie wodnoprawno to podstawa. 

    W tej całej sprawie handlu emisjami zawalano zupełnie dokładne wytłumaczenie w przestrzeni publicznej o co tu chodzi. Skoro nawet kumaci forumowicze SF tego nie zauważyli, to co mówić o reszcie społeczeństwa? 

     

    • Like 3
  8. 15 godzin temu, Spiochu napisał:

    Komponenty rowerowe są dość proste. Na codzień w pracy zajmuję się zakupami na zamówienie dla przemysłu. Czyli większość tych części robi się pierwszy raz. Wysyłam rysunki i po 3-8tyg. są gotowe.  Prawie wszystko produkowane w Polsce.  W rowerze największym wyzwaniem bylyby chyba dobre opony. Wypasione amory oczywiście też, ale tu byloby łatwiej skopiować istniejące konstrukcje.

    Wszystko jest proste jak już jest opracowane. Kopiowanie o którym napisałeś to po prostu kradzież praw autorskich (chyba, że już upłynęły). Jesteśmy w takiej a nie innej części świata i musimy to szanować. Chyba, że będzie wojna to wtedy nikt się nie będzie przejmował. 

    W kwestii marż rowerowych to mnie też wydaje się, ze muszą być wyższe niż w innych branżach. Nie mniej jednak byłbym dość ostrożny w twierdzeniu, że można to robić dużo taniej. W branży rowerowej jest jednak wolny rynek, wydaje się, że nie ma jakiejś niesamowitej bariery wejścia (formalnej, technologicznej, finansowej) a jednak nie pojawiają się inni gracze. To jest bardzo zastanawiające. Więc może jest jakaś specyfika tego sektora, że jest jak jest. Przyjąłbym, że być może 10% to jest jakiś zysk nadzwyczajny ale nie więcej. 

    Zauważyłem, że tani jest plastik a metal to już inna para kaloszy. Kilogram przetworzonego metalu potrafi często kosztować tak gdzieś koło 1000 zł (ale też dużo więcej np broń do 3000 zł/kg, wiązania skiturowe ultralekkie -10K/kg). W rowerze byłoby to powiedzmy średnio 700 zł/kg. Trzeba też zauważyć, że montaż roweru jest pracochłonny i złożony logistycznie. 

  9. 8 minut temu, Spiochu napisał:

    Jakby ten rower miał logo speca czy trek to byście łykali jak pelikan.  A realia są takie, że marka gówno daje. Koleżanka miała treka HT, kupionego na promocji za 5k (katalogowo 7k) i był tam lipny napęd sram sx, brak sztywnych osi a z amora ciągle się olej wylewał.

    Nie łykalibyśmy, komponenty to jest absolutnie kluczowa sprawa. Są mniej markowe rowery dobrze złożone. A przynajmniej bywają, bo trzeba to na bieżąco śledzić. 

  10. 22 minuty temu, Spiochu napisał:

    W razie zmiany sytuacji na swiecie polskie firmy dadzą radę wyprodukować rowerowe komponenty. Już teraz mógłbyś to wykonać. Zarówno 1szt jak i milion szt ale nie będzie to opłacalne względem chin.

     

    Mógłbyś to rozwinąć? Bo według mojej wiedzy prawie nic, poza montażem nie jest robione w Polsce. To jest dosłownie marginalne - np ramy węglowe Krossa. Nawet błotników się u nas nie robi. Więc jak się nie robi to nie robi. I nie będzie robiło. To tak jakbyś napisał, że możemy zrobić Airbusa. 

    • Like 2
  11. 2 godziny temu, Spiochu napisał:

    Nie wiem co to za chinczyk ale nowego fulla za 4,5 k to rzadko się widuje. Koła 29, nowoczesna geometria, sztywne osie boost, powietrzny amor, naped 11-50. Ciekawie to wygląda.

    https://www.centrumrowerowe.pl/rower-mtb-r-raymon-fullray-120-3-0-m550-pd36326/?v_Id=202527&utm_source=rtb-house&utm_medium=cpc&utm_campaign=dynrtg_rtb_house

    Niby, ale jak się przyjrzeć to najwięcej zaoszczędzono na damperze i amorze. Pewnie trzeba by dodać od ręki ze 4 k (mówię o różnicy w cenie) aby było tam coś lepszego. Droppera też nie ma i nagle "cudowna" cena się wyjaśnia. A w pakiecie no name korba. I porządny napęd. 

    Może to jest jakaś propozycja ale nie taka cudowna, raczej mocno średnio...

  12. W dużej mierze zgadzam się z tym co Mitek powiedział, że szuranie jest najlepszą muzą ale... też eksperymentowałem w innym kierunku. Tak dobrać muzę aby dobrze łączyła się z dźwiękami z zewnątrz. 

    Byłyby to różne nurty zbliżone np taki delikatny IDM 

     

    Dla tych co nie chcieliby rezygnować z jakości muzycznej nawet w tych okolicznościach to Forest Swords (multum nagród krytyki)

    Ta muza idealnie wprost łączy się z przestrzenią

     

    ----------------------

    Drugim biegunem jest muzyka dominująca i mobilizująca do wysiłku. Wyrzucając do kubła wszystkie zramolałe 🤣 nurty rockowe, trashowe itd można znaleźć taką klubówkę - obejrzyjcie koniecznie bo wideo jest rewelacyjne

    A dla tych co się nie kłaniają, video to już klasyk awangardy - obo!

     

     

     

     

    • Like 1
  13. 36 minut temu, Marcos73 napisał:

    Cze

    Jeśli ma to być narta trasowa a czasami przytrasowa, czy tez na "gorsze" warunki to musisz szukać i próbować. @Chertan dał opis, @Bruner79 dał jakieś propozycje, lecz to Ty musisz to sprawdzić i poszukać tego "złotego" środka. Gdzie ta szerokość i konstrukcja jest dla Ciebie do przyjęcia, a i w Twoim odczuciu lepiej wie będą sprawowały w gorszych warunkach, a raczej będą miały większe spectrum zastosowania. Może zacznij od np. 80 pod butem jakichś dobrych AM i po kolei spróbuj coraz szerszą aż dojdziesz do wniosku, że ta szerokość juz np. zmula nartę na tyle, że jazda na trasie w przyzwoitych warunkach jest na niej bez sensu w porównaniu do GS. Na mgłę to raczej nie znajdziesz nic. Ale może wymyślą. W Twoim wypadku, to chyba metoda prób i błędów będzie najbardziej skuteczna. Nie skupiaj się na modelu czy tez firmie, ale raczej na grupie w której te narty się znajdują.

    pozdrawiam

    Dokładnie geometria to podstawa, no i sztywność (szczególnie przodów). U mnie to wygląda tak - ponieważ jak tylko mogę uciekam na bok to jako uniwersalną wybieram ok. 95 mm pod butem, promień 18-22 m (nie chodzi tak naprawdę o promień tylko aby nie było zbyt dużych łopat z przodu) i jak wspominałem z miękkimi dziobami. I jeśli byłoby to przy wyciągach to +5-10 cm.  Teraz jeśli przewidujesz więcej boiska to możesz te parametry zmienić - na przykład wybierając nartę węższą. Możesz przyjąć, że każdy 1 cm szerokości zauważalnie pogarsza jazdę w miękkim i poprawia trzymanie krawędzi na twardym.

    To że wybieram narty raczej pod miękki warun wynika z konkluzji, że na twardym pojedzie się na wszystkim bez problemu a w miękkich warunkach wyporność bardzo się przydaje, szczególnie po niewielkim opadzie (a ten jest częściej jak duży i podobnie jest w śniegach wiosennych). Czyli szersza narta daje więcej korzyści. Ale jak napisałem - off piste jest moim priorytetem. 

    • Like 2
  14. Nie ma zamiaru udowadniać, że narty lekkie mają same zalety. Są takie aby ułatwić podejście i umożliwiają zrobienie więcej. Jak byłem w Norwegii, to jako jedyny w grupie, zrobiłem wszystkie dodatkowe tematy. I wiążę to, z tym, że miałem jeden z najlżejszych setów. Ci z którymi te tematy robiłem także mieli bardzo lekkie zestawy, natomiast nie było tam kolegów co postawili na jakość jazdy. Jest pytanie czy lepiej zrobić jeden epicki zjazd życia w idealnym do tego celu zestawie  czy dwa mając świadomość, że narta trochę zbyt lata jak na nasze przyzwyczajenia.

    W jeździe w terenie czasem jest też zysk z lekkości. Na przykład w lesie gdzie trzeba szybko rotować, i, zasadniczo, w powietrzu też dobrze jest mniej wagi na dole (mniej do podciągnięcia). Oczywiście przy szybszej jeździe i w twardszych warunkach wolałbym mieć mocniejszą (czyli cięższą). Jak to w życiu często bywa trzeba znaleźć swój kompromis. 

    • Like 3
    • Thanks 1
  15. 17 minut temu, Marcos73 napisał:

    Wujot i o to chodzi, a że jesteście inteligentni to powinniście wiedzieć o czym pisze. Jak stwierdziłeś ze swojego doświadczenia, Twoje narty po 40-dniach stają się paździerzami. Zastosowanie tych materiałów oraz konstrukcji w nartach trasowych jest bez sensu, bo pewnie ten okres użytkowania skróciłby się 4 krotnie. Co jest dobre (a nawet na dzień dzisiejszy najlepsze) w skitouringu, w nartach trasowych będzie gównolitem. Wjeździe trasowej nie potrzebuje nart szerszych, bo dla mnie te narty są mdłe. Te co mam są dla mnie idealne na każde trasowe warunki, a nawet do jazdy przytrasowej. Jeżdżę na nartach które sprawiają mi fun, mogą być to kołkowate GS-y sklepowe.

    pozdrawiam

    ps. Mitek, nie musisz zachowywać poprawności politycznej, wiesz że dużo zniese, gównolit napisałem ja - Jarząbek W.

    Raczej nie. Staram się jeździć po wykrotach, dziurach, dolinach potoków i możliwie intensywnie (czyli wykorzystując wyciągi). Czasem widzę jak narta potrafi się wygiąć jak płozy fotela bujanego. Dosłownie. Sądzę, że te lekkie konstrukcje na boisku przetrwałyby dużo dłużej. 

    Nie mówię tutaj o nartach skiturowych, które są zresztą już ekstremalnie lekkie (1 kg narta) i wytrzymują dłużej (bo jazdy w skituringu jest relatywnie mniej). Może z tekstu to jasno nie wynikało, że wypowiadałem się o segmencie freetour.

  16. 1 minutę temu, Victor napisał:

    Cześć 

    Sądzę,że Marek nie miał nic złego na myśli odnosząc się do konstrukcji nart tylko do ogólnopojętej szerszej narty pisząc ,gównolit” . Tak więc mam nadzieję,że niczym nie uraziłem wywołując do tablicy . 

    Pozdrawiam również bardzo serdecznie 

    Luzik, mogę jeździć spoko na gównolicie albo zwyczajowym szicie. Byle był fun!

    • Like 3
    • Thanks 1
    • Haha 1
  17. Godzinę temu, Victor napisał:

    Cześć 

    A to błąd 🤣 bo ten gównolit może wyjechać poza trasę gdzie będziesz miał fun o którym wspomniał @Wujot2choć pewnie jego sprzęt już tym g… by sie nie nazwał ,choć mogę się mylić,

    Nie do końca wiem co to jest gównolit. Jeśli chodzi o lekkie rdzenie (z paulowni) i warstwę laminatu węglowego to rzeczywiście na tym jeżdżę. Nie jest to zachwycające połączenie - przynajmniej w porównaniu do wcześniej używanych freeridówek (normalne rdzenie i często z titanalem). Nie mniej jednak w momencie gdy trzeba gdzieś dojść (nawet niedaleko) to taki lekki zestaw do freeetour wydaje mi się najlepszy. Na początku te narty zachowują się bardzo dobrze, czasem wybitnie, gdzieś w okolicach 40 dni jazdy (intensywnej) robią się paździerzami. Ale ponieważ narty nie są istotnym składnikiem kosztów całkowitych, to po prostu co dwa sezony (mam dwie pary) wymieniałem na nowe. Kupuje to co okazyjnie (po sezonie) udaje się wyhaczyć. Nie mam tu najmniejszych preferencji - biorę co dają (tanio). Byleby geometria i waga siedziała. Ostatnie Hannibale (Fischer) kosztowały 1600 zł. Jak zobaczę, że straciły wigor to je wywalę. Traktuję to jako koszty eksploatacyjne. 

    Mam takie spostrzeżenie, że każda nowa narta (i dobrze przygotowana) jest lepsza od narty mającej 50 dni nawet jeśli jest to top 1 skitestów. Przynajmniej tak to wygląda na moich nogach.

    • Like 2
  18. Godzinę temu, Mitek napisał:

    Wiesz ja myślę, że to co opisałeś powyżej, nie ma wiele wspólnego z jakimś typem narty czy nawet techniką jazdy.

    To po prostu opis jazdy w terenie, który jest kwintesencją narciarskiej przyjemności i niezależnie od przyzwyczajeń będzie dla każdego jeżdżącego narciarza podobny i podobnie przyjemny.

    Ja - pomimo iż jest jestem narciarzem trasowym nie wyobrażam sobie sytuacji, że miałbym orać trasę gdy obok jest dostępny świeży śnieżek i inne zachowanie po prostu ciężko mi nawet zrozumieć.

    Ma więcej niż wygląda. Otóż gigantka jest jedyną nartą, której nie chciałbym mieć w terenie. To narta która nadaje się tylko do jazdy 2D.

    Mówię tu o typowym sztywnym kołku a nie jakiś pośrednich typach co niby są albo nie są GS.

    -------------

    Włączyłem się w dyskusję jedynie z powodu zachwytów nad kołkowatymi nartami co rozjadą każdy odsyp i jadą jak po szynach. Mają zalety w konkretnym zastosowaniu i poważne wady w innych.

    • Like 1
  19. 12 godzin temu, Marcos73 napisał:

     Zdyszałeś się zupełnie jak ja jadąc po super czepliwym włoskim śniegu w pięknym słoneczku. Co kto lubi. 

    To nie ja dyszałem - byłem tym  z przodu, słoneczka zaś było dokładnie zero.

    Ale było o miękkości.

    • Thanks 1
    • Haha 1
  20. 2 godziny temu, Marcos73 napisał:

    Wiesiek, ale to rozmowa o sklepowych nartach. Nie kosmosach zawodniczych, z promieniem 27 czy 35 m. Ja mam GS Atomic, 72 mm pod butem i promień coś 18 m. Przecież to nie jest jakiś kosmos - przy 178cm długości nart. Na stoku świetnie się sprawdzają i wcale nie musi być beton. Oczywiście stok powinien być relatywnie długi, bo skręty są obszerniejsze, jeździ się na nich szybciej, bo dają poczucie bardzo wysokiej stabilności. Faktem jest, że trzeba trochę umieć jeździć aby się cieszyć tymi nartami, ale bym nie demonizował przeznaczenia sklepówek aż tak bardzo. Ja bardzo lubię jeździć na Żony (obecnie) GS-ach, szczególnie jak się skiepści na stoku, bo ta pancerność (oj ważą trochę) pomaga, rozjeżdżają wszystko.  Poza trasa (w śniegu) są słabe, się topią i są ciężkie, ale to co jest ich plusem na stoku, jest wadą podczas jazdy przy trasowej. Faktem jest, że oddały pola nowym modelom sprzętu, ale to jak w motoryzacji, Vany zostały wyparte przez SUV-y, ale czy suv-y są lepsze i bardziej praktyczne - tu śmiem wątpić. Taka moda, co nie znaczy, że te nowe grupy nart są złe, ale tez nie świadczy o tym ze są lepsze, stały się tylko bardziej popularne.

    pozdrawiam

    ps. Sprawdź promienie w swoich nartach, pewnie są podobne, tylko sporo lżejsze i sporo szersze.

    Jak stok się skiepści - czyli wreszcie nadaje się do jazdy, to na każdej narcie sobie można poradzić. I co najważniejsze jest z tego fun. Najmniejszy na gigantce bo tam idziesz jak ten czołg i poza utrzymaniem toru jazdy niewiele jest do zrobienia. Na slalomce można poświrować  na muldach. Najfajniej jest jednak na garbach i narcie szerokiej (i jadąc odciążenie dolne). Jesteś na wierzchu, na totalnym luzie można wykorzystać ten zmienny teren. Czysta radocha. 

    Dla mnie ideałem jest narta reaktywna. Dokładniej w miarę sztywna w środku i z podatnym ale elastycznym dziobem i niezbyt szeroka w d... Gigantka jest kołkiem, który najlepszy jest do wycyzelowanych jednakowych skrętów gdzie narciarz napawa się swoją kontrolą. A ja wolę nartę co chętnie sama się wprowadzi w jakiś skręt, na nierówności terenowej. A ja jej na to pozwolę lub nie. Duża zmienność wysokościowa terenu, dziury, rowy, ścianki, dolinki potoku, a chociaż ten stok przerobiony przez stada narciarzy, do tego elastyczna ale miękka narta. Jazda to miękkość i fun, a nie cięcie tego wszystkiego i (rozpaczliwe) trzymanie solidne nóg i sylwetki. 

    https://www.skionline.pl/forum/uploads/monthly_2019_02/20190203_122136.mp4.51a3058a6ffa86172c8f7e8e893976fb.mp4

    Ale  się nie znam, koledzy mają swoje ideały. Ruchy dopracowane do perfekcji, a ja tam wielka improwizacja i co 50 m zmiana koncepcji i stylu jazdy.  

    • Like 4
    • Thanks 2
  21. 2 godziny temu, Jan napisał:

    Sprzedaż GS jest znikoma w porównaniu do całej reszty nart szerszych, miękkich, zrockerowanych i wybaczających błędy.

    Nie ma w tym nic dziwnego i nie chodzi o wybaczanie błędów tylko o to, że nie jest przypasowana do najczęstszych tematów. Bo to narta do szybkiej jazdy, najlepiej na szerokich i pustych przygotowanych (ubitych) trasach. A ponieważ trasy nigdy nie są puste, a poza trasami GS są najmniej odpowiednim typem do jazdy, to ich sprzedaż jest pochodną ich specjalizacji.  

    • Like 1
  22. 16 minut temu, grimson napisał:

    Puchatek w sam raz, do tego krzesło jedzie na górę 15 min. Nie nadaje się, zbyt hardcorowo.

    W sumie to jeśli Luxtorpeda rzeczywiście jedzie 3 min to na rekord CzG będzie całkiem dobra. Dogadaj się z nimi aby Cię wpuszczali bez kolejki a w zamian im zrobisz reklamę na ogólnopolskim forum narciarskim!

    Natomiast katowanie jednej trasy w jakimś dużym alpejskim ośrodku narciarskim to jest już wyższa sztuka perwersji.  Coś dla koneserów.

    • Haha 2
  23. 5 godzin temu, brachol napisał:

    I zamierzasz cały dzień jeździć góra- dół na jednej trasie?

     

    4 godziny temu, grimson napisał:

    Tak, żeby się do końca upierdolić 😁

     

    Jedna trasa... to może jakiś Puchatek albo lepiej Kamienica. 

    • Haha 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...