Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    386
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Odpowiedzi dodane przez Wujot2

  1. Diabeł tkwi w szczegółach, jak zawsze. Bo tzw normalne buty narciarskie są ciężkimi klocami nie tylko dlatego, ze producentom nie chcę się zastosować wielokrotnie droższego i lepszego Grilamidu (czy Pebaxu) zamiast PE. Otóż powodem jest też termika. Zakładając, ze but wewnętrzny powinien (a powinien) być jak najcieńszy, to jedynie gruba skorupa zewnętrzna może skutecznie izolować od zimna. Gruba skorupa ma też inny plus - bez problemów można ją frezować dopasowując do budowy nogi. 

    Jeśli chodzi o mnie to od dawna jeżdżę w butach freeridowych, freetourowych i skiturowych. Te pierwsze to były też ciężkie kloce (choć zauważalnie  lżejsze od tradycyjnych) ale dobry Walk bardzo ułatwiał poruszanie, te co miałem były z wymienna podeszwą więc mogłem ich używać z oboma typami wiązań. Zdarzyło mi się w tym zrobić odcinki ferrat w zimie - tak 100 m na kolejnych drabinach. To pierwszy sensowny kierunek. Buty freetour to mój obecnie podstawowy zestaw w ON. Ważą 3000 g (czyli mniej o 2000 od klasyka), są bezkompromisowo dobre do jazdy w niczym nie ustępując zjazdowym. Są nawet lepsze w terenie, bo zdecydowanie łatwiej zrobić odciążenie dolne i rotację czy skoczyć. Ja używam to z wiązaniami pinowymi.  Ale tutaj dopasowanie buta to jest już bardzo konkretna praca (u mnie było 6 punktów). Do tych butów używam skarpetek radiactor xbionic, które są chyba najcieplejsze. O lżejszych butach nie ma co nawet gadać w przypadku ON. 

    Na miejscu autora celowałbym w wagę 3500 - i normalny but freeridowy alpejski, a jeśli z podeszwą gumową to oczywiście z odpowiednim do tego wiązaniem z regulowaną wysokoscią kłów z przodu (bo podeszwa się ściera i trzeba raz do roku sobie dopasować).

    • Like 1
    • Thanks 2
  2. 4 godziny temu, Dany de Vino napisał:

    Brak tych osłon jakoś mi nie przeszkadza bo i tak ich nie lubię. 

                                                       

    Przy -20 stopniach i jakimś wietrze (plus ruch wyciągu) to nie jest kwestia lubienia tylko przeżycia.

    • Haha 3
  3. 15 minut temu, Marxx74xxx napisał:

    "Dziurawe' lub "zakryta dziura" dzioby to nic nowego - korzenie są w końcówce lat '70 u Fischera (to jeszcze Klammer czy Podborski a jak ktoś woli bardziej współczesne nazwisko to Weirather z tytułem Mistrza Świata z roku 1982). 

    Idea to przesunięcie środka ciężkości narty samej w sobie i tłumienie drgań. Podobnie jak słynne "płytki" Rossignol które odeszły do archiwum, diamenciki Volkl czy patenty Atomic'a dla narciarza nie-sportowego są doskonałym placebo a w sporcie jak widać się nie przebiły stanowiąc raczej znak rozpoznawczy marki - ani nie szkodzą, ani nie przeszkadzają, może niektórym pasują (w ramach placebo 😉 ).

    M.

    Niektóre narty skiturowe mają podobne patenty np Nanga Parbat

    spacer.png

    Myślę, że nieznacznie zmniejsza to wagę (np o 20 g) 😉 . Ale w narcie co ma <1000 g powiedzmy, ze jest zrozumiałe.

    • Thanks 1
  4. 1 godzinę temu, star napisał:

    Nie no instalujemy przecież na ratunek. Rozumiem, że inne częstotliwości... inne fale. Znaczy daleko od szosy. Choć nie o takich rzeczach fizjonomom się śniło. Filomaci i filaraci też pewno knują.

    Przede wszystkim tel nie jest lokalizatorem. Musiałbyś dać tam moduł odbiorczy (trzy lub cztery anteny) i całą elektronikę, poza tym zasilanie. A jeszcze odporność na uderzenie. Czyli obrazowo mówiąc dołączyć do tel "wagę".

    Natomiast próbowano (TOPR) przeszukiwać lawiniska urządzeniami wykrywającymi sygnały GSM. Tyle tylko, że to wyższa szkoła jazdy, bo pod helikoptery podłączano zasobnik "udający" stację bazową i taki, że wymuszał nieszyfrowaną transmisję bo tylko taka jest do szybkiego użycia. To tak naprawdę po prostu zaawansowane urządzenie szpiegowskie. Nie wiem z jakiej głębokości pod śniegiem udało się uzyskać sygnał. Jakoś cicho o tych próbach więc chyba dobrze to nie wyglądało. 

    Ale ponieważ nas interesuje autoratownictwo a nie szybkie odszukanie zwłok więc takie pomysły są dla nas nieprzydatne. Zupełnie podobnie jak Recco.

    • Thanks 1
  5. W dniu 20.12.2023 o 06:45, star napisał:


    Dlaczego zatem nie zintegrować funkcji, funkcji detektorów lawinowych ze smartfonami? w kontekście https://wspinanie.pl/2023/12/rekomendacje-uiaa-w-sprawie-zaklocen-detektorow-lawinowych/?_gl=1*evk80v*_gcl_au*MjQ5OTMwMzI0LjE3MDIwNTA4OTE.

     

    To jest tak bez sensu, że szkoda gadać. Najkrócej detektor to urządzenie nadawczo-ODBIORCZE pracujące na RATUNKOWEJ częstotliwości i nadające sygnał w trybie CIĄGŁYM

    • Like 1
  6. Godzinę temu, Mitek napisał:

    Kask nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem na nartach - jest jedynie zabezpieczeniem. Pomimo, że te dwa słowa mają jeden źródłosłów, nie mają ze sobą wiele wspólnego w sensie przekazu.

    Bardzo zgrabnie powiedziane, niepotrzebnie się tyle naprodukowałem 😉

     

  7. 1 godzinę temu, Mikoski napisał:

    Manipulujesz przekazem napisałem o odmowie w przypadku urazów głowy a Twoje słowo wypadków zmienia całość jak na pasku w TVP info.

    Oczywiście że się cieszę że córce nic więcej się nie stało i jestem przekonany że kask zmniejszył uraz. I na koniec wytłumacz 10 letniemu dziecku że absolutnie nie wolno jej podczas jazdy upaść.

    Przepraszam, powinienem Cię zacytować ale nie chciało mi się przewijać.  Ale nie zmienia to dalej problemu bo jak porównać ciężki uraz głowy narciarza w kasku, z lekkim powstałym bez kasku, nie mówiąc już o różnych okolicznościach różnych zdarzeń? 

    W każdym razie ubezpieczalnia może zawrzeć takie klauzule w OWU a ubezpieczający wybrać ubezpieczalnię. Gdyby to był aż tak istotny problem  to być może już byłoby w warunkach. Jak pamiętam urazy głowy to około 10% urazów narciarskich (pewnie obejmują też twarz czyli liczbę należałoby trochę zredukować). Choć być może koszty tych urazów i skutki są większe niż innych. 

    W kwestii dzieci to zagadnienie trochę znam bo mam trzech synów i wiem, że pomysłowość nieletnich jest zdumiewająca. Też ubrałbym w kask, pilnował, tłumaczył i liczył, że nic się nie stanie. 

    • Like 1
  8. 12 godzin temu, star napisał:

    Jak rozumiem Wujota, kask nie powinien dawać fałszywego poczucia bezpieczeństwa i jazdy na limicie, a wspomniany przypadek nawet z kaskiem mógł zakończyć się tragicznie, trochę pomógł kask, a trochę fart.

    Dokładnie wszystkie podane przez kolegów przypadki są dowodem, że szczęśliwie kaski pomogły. Ale tak naprawdę te zdarzenia nie powinny mieć miejsca! Oczywiście zgadzam się, że zawsze jest pewien margines gdzie można mieć pecha lub szczęście. 

    Przede wszystkim przypomnę, że zareagowałem na pomysł aby firmy ubezpieczeniowe powinny odmawiać wypłaty odszkodowania tym co mieli wypadek bez kasku. A ja napisałem, że przede wszystkim to trzeba wypadków unikać i jeździć dokładnie tak jak z gołą głową. Dotyczyłoby to też plecaka lawinowego.

    A nie cieszyć się z tego, że dzięki kaskowi krwotok podpajęczynówkowy nie pozostawił trwałych skutków. 

    • Like 2
    • Thanks 1
  9. 3 minuty temu, Mikoski napisał:

    Narta potrafi nieźle prz....ć ! Podam przykład dwa lata temu pierwszy wyjazd w sezonie. W drugiej godzinie pierwszego dnia jeden z naszej grupy zaliczył glebę i tak nieszczęśliwie upadł że łydka przecięta i tylko 18 szwów. Nie chcę myśleć co by było gdyby dostał w głowę bez kasku.

    A gdyby dostał w szyję, tętnicę udową, wbiła się w brzuch, obcięła rękę? Albo w twarz? 

  10. 2 godziny temu, Mikoski napisał:

    Moja córka miała upadek w Santa Caterinie na zlodzonym stoku skończyło się wstrząsem mózgu i wylewem podpajeczynkowym i to w kasku ! Strach pomyśleć co by było w czapce 😕 

    Jeśli kask poszedł w drzazgi to energia, która na to poszła zmniejszyła o tyle urazy córki. Jeśli był w miarę cały to w ogóle nie zmniejszył tych dwóch urazów. Natomiast być może poprzez redystrybucję obciążeń ochronił przed mechanicznym uszkodzeniem czaszki. Na pewno dobrze, ze go nałożyła.

    Pytanie czy gdyby jechała w czapce to może jednak lepiej by kontrolowała jazdę. Zauważ, ze wystarczyłoby może jeszcze te 20% dodatkowej energii i mimo kasku zakończyłoby się poważnym uszkodzeniem mózgu. Wniosek więc wysnułeś błędny, jakkolwiek kask akurat tutaj być może dał znaczącą różnicę. 

    Powinieneś się zastanowić jak blisko było do kalectwa.

  11. 2 godziny temu, star napisał:

    naprawde byly zle warunki? chyba kawalek off piste posrod on piste

    https://www.engines4sale.co.uk/blog/gopro-allegedly-blamed-michael-schumachers-brain-injury/

    Michael-Schumacher-Accident.jpg

    Po prostu niesamowity pech, lub jak wolisz zdarzenie o niskim rachunku prawdopodobieństwa. Może też trochę zbyt małe umiejętności. Freeridera uderzenie niewidzianego (czyli od dołu) kawałka skały nie powinno wywalić. Bardzo smutna historia.

    I też dowód na temat iluzorycznej przydatności kasku. 

  12. 3 godziny temu, Mikoski napisał:

    Ubezpieczenie nie powinno obejmować urazów głowy gdy jeździsz bez kasku, każdy swój rozum ma.

    To jest bardzo naiwna wiara, że kask uchroni Cię przed poważnym uderzeniem. Na przykład trójkątnym kamieniem, który punktowo przejdzie przez kask. Jeśli jest dostatecznie duża energia to zawsze dojdzie do krwawień wstrząsu mózgu czy innych urazów. To nie kask przed czymś chroni tylko umiejętności i rozsądek. Jeden będzie jeździł w czapeczce przez całe życie i nic, a drugi rozwali się w kasku. 

    Aby nie było - warto mieć kask, głównie dlatego, że dużo nie waży, jest ciepły, fajnie trzyma gogle. Weź w rękę kamień (pięściak) - uderz i zobaczysz w jakim zakresie możesz liczyć na kask. A jeszcze zastanów się od strony energii przy szerokim uderzeniu ile energii może zaabsorbować taka struktura.

    Ta wiara o której wspomniałem na początku jest gdzieś blisko magicznych amuletów, okadzania, rytualnego tańca, mamrotania zaklęć itd.  

    A jeśli założenie kasku magicznie zwalnia od myślenia (na zasadzie tych rytuałów) to jestem przeciw. Całe lata wszystkie najtrudniejsze zjazdy jeździłem w czapeczce - bo w skituringu ultralekkie (czyli nic nie warte) kaski są może od 5 lat. Umiejętności i wybranie dobrego toru jazdy to podstawa.

    • Like 2
    • Thanks 1
  13. 55 minut temu, Karpacik napisał:

    Sam szukam dla siebie w tym roku:

    ultraciepłych butów 

    jak i porządnej kurtki

    Czy możecie poratować co mi się tym roku sprawdzi? 

    Grube wyściółki to proszenie się o kłopoty bo słabo przenoszą impulsy a potem się ubijają i robi się luz więc but już nie nadaje się do jazdy. Im cieńszy kapeć tym lepiej.

    Zamiast ultraciepłych butów kup grzane wkładki lub skarpetki. Będziesz miał dalej dobrą kontrolę nad butem. I ciepło. 

  14. 25 minut temu, Clip napisał:

    warto pakowac sie w "potestowki"? Klauzula sumienia jakos mi nie pozwala wydac 3k na deski ktore jeszcze kilka lat temu kosztowaly 1.8tys.

    Po sezonie jest zdecydowanie taniej. Jak nie musisz to poczekaj.

  15. 21 godzin temu, Spiochu napisał:

    Dziś pojechałem sprawdzić czy jazda w warunkach zimowych jest możliwa. Niestety jest to realne tylko w bajkach o Mitku warrszawskim. Już 10-15cm śniegu zupełnie uniemożliwia jazdę.  Nawet jeśli uda się przejechać to prędkość jest niewiele większa niż z buta a wysiłek ogromny. Do tego miota rowerem jak szatan. Poniżej kilka fotek. Jechałem na oponach enduro o szerokości 2.4 i na ciśnieniu ok. 1bar.  Może trzeba było zejść do 0.5 bara to by było trochę lepiej.

     

    20231203_134830.thumb.jpg.2732f8cefc956498d87c1a8fafb02b90.jpg

    Zima jest fajna jak zamrozi błoto a na wierzchu jest 5 cm śniegu - wtedy jest dobra zabawa.

    Dopiero FAT (w przystosowaniu zimowym) daje szansę na jazdę w ciut głębszym śniegu, choć tam też cudów nie ma. Porównaj sobie powierzchnię nart i styku opony. Specjalnie napisałem o przystosowaniu zimowym (czyli nie na mleku). W ogóle, w zimie łańcuch czy klocki dużo szybciej schodzą. 

    W sumie to jest więcej serwisu, czyszczenia, suszenia, dokładnego smarowania a mniej jazdy. Trochę mi się to znudziło i teraz wybieram wtedy raczej asfalty i mój  składak (a w nim pasek klinowy i bezobsługowe łożyska). Ale kiedyś walczyłem tak jak Ty. 

  16. 10 godzin temu, Spiochu napisał:

    6. Czy optyka TIR zawsze jest eliptyczna czy są różne rodzaje TIRów? Ten skilhunt miał właśnie TIR co było jednym z powodów wyboru.

     

    Są różne optyki TIR w zależności od zapotrzebowania, moja rowerowa wygląda tak:

    IMG_20210730_234913.thumb.jpg.54df32aca7c77cf26ce01691a61763d9.jpg

    Jak widać na bokach jest szeroko, i w zakrętach nawet na ścieżce wszystko widać. Za to wiązka nie idzie w górę i nie oślepia.

    Spot może wyglądać tak.

    spacer.png

    Optyka TIR radykalnie zmieniła reguły gry, bo dawniej aby uzyskać dobre skupienie trzeba było zastosować duży reflektor (im głębszy tym lepszy) i ewentualnie fresnela na wyjściu. Teraz daje się malutki element. Jak widać nie ma klasycznej szpili a przejście jest bardzo miękkie. Co śmieszniejsze użytkownik może poprzez wymianę kolimatora samodzielnie zmienić charakter reflektora. 

    -----------------------

    Jeszcze dodam dla dociekliwych - tak wyglądają soczewki TIR. To jest bardzo sprytne. W środku (nad diodą) jest soczewka, natomiast światło uciekające na boki dzięki zjawisku wewnętrznego odbicia skupiane jest w pożądanym miejscu. Mały kawałek akrylu a działa jak reflektor i "wisząca" soczewka. Dosłownie za grosze (cena typu 4 zł)

    314326845_TIR1.thumb.JPG.b9a4952ec5e79542542726922dbd82f1.JPG

    1032453332_TIR2.thumb.JPG.3ec225e9e7303a977927840d3f29b72b.JPG

    eliptyczna

    1993190855_TIR3.thumb.JPG.b2344807e33f1e53508da3782c7b6ef4.JPG

    78692483_TIR4.thumb.JPG.606d6e5a23f6209491671a5ae1d20008.JPG

    To w czarną obudowę (aby było odbicie)

    1386603428_TIR5.thumb.JPG.a0938c3fe19e7d134807db9e1b67ca4e.JPG

    • Like 2
  17. 48 minut temu, Spiochu napisał:

    Nie. Nie jeździłem nigdy po ciemku w terenie i raczej będę tego unikał.

    Z tego co widzę w relacjach, większość używa czołówki + lampki na rowerze jednocześnie.

    Chodzi raczej o to by była na kierownicy, ale żeby dało się ją przełożyć na głowę np. do wypychania/sprowadzania roweru czy w czasie wyjścia bez roweru. (Np. dzień przerwy na trekking na dłuższym wyjeździe).

    1. Podstawowa jest lampka na kierownicy. Ta wysokość daje dobrą plastykę. Natomiast sama czołówka spłaszcza obraz i jest beznadziejna do jazdy.

    2. Czołówka ma zastosowanie jedynie jako światło do przepatrzenia czegoś z boku. Powinna być wtedy ustawiona co najwyżej na 1/4 światła głównego. Tak jeżdżą ludzie gdy lampka na kierownicy ma wąski spot. Ale to słabe rozwiązanie.

    3. Nie ma w ogóle potrzeby używania czołówki jeśli zastosuje się optykę eliptyczną w lampce na kierownicy. Z nią charakterem oświetlenie bardzo przypomina światła mijania. Miękko i szeroko po bokach a przód zgodnie z zasięgiem. To jest genialne światło, a niestety nie ma go w żadnej znanej mi czołówce. 

    4. Do lampki można zastosować asymetryczny uchwyt na głowę (podobny do klasycznej czołówki)  i mieć 2w1.

    5. Jeśli cel rowerowy jest dominujący można rozważyć światło na 20700 - jednak 50% pojemności więcej, a te aku mocno staniały i nawet są w tej chwili tańsze (oczywiście na pojemność) od 18650. Jeśli jednak czasem chcesz iść (np na nartach) z czołówką (na tym bocznym chwycie) to brałbym te drugie. 

    6. Wstukaj na allegro "bocialarka" i wybierz co chcesz ale koniecznie z optyką TIR eliptyczną (zwana też "na rower").

     

    • Like 1
    • Thanks 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...