Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    386
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Odpowiedzi dodane przez Wujot2

  1. 5 minut temu, Spiochu napisał:

    Lampka jak lampka, ale jest 4x droższa od tej co Ci poleciłem. Jakkolwiek konstrukcyjnie bardzo zbliżona to jednak gorsza. Najmocniejszy (30 lm) strumień niecałe dwie godziny. W "mojej" 80 lm masz ponad godzinę. I oczywiście odpowiednio dłużej inne tryby (chyba 10). 

    W kwestii wagi - lampka z szybkozłączką - 29 g, mocowanie - 17g, klips - 6g. Myślę, że różnica w wadze jest na aku. 

    A tak ogólnie, to różnica w wadze na rowerze +-  1kg jest bez znaczenia. Nawet na trasie mtb.

  2. 32 minuty temu, Spiochu napisał:

    2. Myślałem raczej o czymś lżejszym

    Np. tego typu:

    https://www.decathlon.pl/p/lampka-rowerowa-led-elops-cl-500-przednia-tylna-usb/_/R-p-186411

    https://www.militaria.pl/fenix/swiatlo_rowerowe_tylne_z_montazem_fenix_bc05r_v2_-_15_lumenow_bc05r_v2_p1024604.xml?cat=2030

    Ta pierwsza ma idealne mocowanie.(klip do torebki podsiodłowej).  Ta druga lepszy aku lub diody bo czasy podają o wiele większe. Najlepiej jakby było coś co jest ich połączeniem.

     

    A, to taki klips jest też w tym Proxie (jako wyposażenie dodatkowe). Jakoś uznałem, że nie budzi to zaufania.

    Natomiast musisz się zastanowić po co masz lampkę tylną.  Czy tylko dla sztuki czy przypadkiem w dzień ma też zwiększać Twoje bezpieczeństwo. Prox ma 80 lm i to rzeczywiście już widać, nawet w dzień.

  3.   

    2 godziny temu, Spiochu napisał:

    Panowie krótka piłka:

    - Jaka jest najlżejsza ładowarka do 18650 będąca jednocześnie powerbankiem do telefonu?

    - Jaką lampkę na tył polecacie, tak zeby była maks lekka i dała sie zamocować do siodełka (nie do sztycy)?

     

    1. Lekko bolesne pytanie. Z jakiś zupełnie tajemniczych powodów zniknęły dość liczne, jeszcze rok, dwa lata temu, powerbanki na ogniwo 18650. Z chińszczyzny o przyzwoitej jakości były xtar, były też dużo droższe (i lepsze bo z klapką) Nitecore. Pomijając ofertę na Alliexpress gdzie trzeba uważać, to możesz na szczęście kupić Fenix ARE-X1 V2.0 w cenie 65 zł i wadze 45 g. Wadą jest to, ze trzeba dodać do tego gumkę (w tych tanich xtar też) aby ogniwo przy wstrząsach nie wyleciało. Z drugiej strony absolutnie nie polecam "rurowych" tubek z alli jako, że 18650 potrafią się nawet w ogniwach niezabezpieczonych różnić o 2-3 mm na długości, a co gorsza, milimetr, na średnicy. Te z zabezpieczeniami są jeszcze bardziej różnorodne. Natomiast jeślibyś chciał mieć coś deszczoodporne to tutaj trzeba dać drobne 140 zł - Ledlenser Powerbank Flex 3. Z foty wygląda mi, ze zapas na szerokości chyba jest... Są też powerbanki Xtar na dwa bolce - tanie i lekkie.

    Są jeszcze bardzo niewielkie powerbanki na magnesy. Próbowałem tego używać ale w warunkach jazdy się nie sprawdzało. https://www.18650batterystore.com/products/nitecore-lc10-charger

     

    2. Mocowanie do siodełka da się zrobić po lekkiej modyfikacji. Trzeba na sprężynę (czyli pręt) nałożyć kawałek plastikowej rurki aby ją trochę pogrubić. Wtedy założysz Prox ZETA S. Ta lampka ma bardzo ciekawe dwuprzegubowe mocowanie, które pozwala ją mocować od średnicy wygodnego długopisu do rury rusztowaniowej. A nawet szerszej (po modyfikacji). Poza tym jest kapitalna. Cena do jakości - najlepsza na rynku. 

  4. 1 minutę temu, Kubis napisał:

    To mega skomplikowany temat. Nie chodzi tylko o gęstość powietrza, ale również o lepkość powietrza o różnej temperaturze itp itd (próbowałem wyczytać, ale to "GRUBY" temat). 

    Dość powiedzieć że wzór na współczynnik oporu atmosferycznego to

    image.png.0a2c70b43f6a3deaef144148ec76007f.png

    gdzie gęstość powietrza jest tylko jedną ze zmiennych.

    Przydałyby się opisy użytych symboli.  Tak na oko to coś tu się nie zgadza. Bo współczynnik jak rozumiem jest bezwymiarowy a we wzorze jest kwadrat prędkości. Co sugerowałoby, że mówisz o czymś innym. Na przykład o oporze aerodynamicznym.

    • Like 1
  5. 4 godziny temu, Lexi napisał:

     

    Właściwie o nic nie chodzi - dyskusja o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.

    Uświadomiłem sobie (pare postów wyżej) że kurtka wygrywa właśnie dlatego że może spełniać swoją role również poza stokiem i nie mają tu znaczenia ani jej funkcjonalność ani parametry techniczne ale czysta ekonomia.... można w niej posłać dziecko do szkoły.

    Każda dobra kurtka a w szczególności paclite lub SS będzie znakomita w cywilnych zastosowaniach. Najmniej się zaś do tego będzie nadawała tzw. kurtka narciarska bo będzie zbyt sztywna, zbyt gruba zbyt nieprzyjazna. 

    Z dyskusją o tym co się nadaje na stok nie ma to jednak nic wspólnego.

  6. 6 godzin temu, Lexi napisał:

    Na 100%... i co z tego ... i tak 90% na stoku nosi kurtki a 4% HS ... w 1% zawiera sie Mitek i Ty.

    W sumie to nie wiem o co chodzi. Bo kurtka to pojęcie nadrzędne i obejmuje m.in. :

    - kurtki nieprzemakalne (HS)

    - kurtki chroniące przed wiatrem (windstopery)

    - kurtki ocieplane (mogą być i HS i SS)

    - bezrękawniki (przynajmniej według wiki)

    Jeśli kurtka jest wykonana wyłącznie z laminatu i ma minimalistyczną konstrukcję to mówimy o niej, że jest paclite. Kurtki SS mogą mieć minimalistyczną ocieplinę (lekki meszek) lub zdecydowanie grubszą warstwę termiczną, z reguły mają też DWR. Klasyczna kurtka narciarska to pewnie kurtka ocieplana ale już niekoniecznie o wysokiej odporności na deszcz. 

    Czyli napisz może o co Ci chodziło. 😉

     

     

  7. 2 godziny temu, zając napisał:

    SS (prawdziwy czyli bezmembranowy) jest bardziej przewiewny niż HS - czuć to przy wietrze i dużych prędkościach. Poza tym jak chcesz zabrać na wyjazd tylko jedną kurtkę (i jeździsz niezależnie od warunków czyli śnieg, mgła śnieg z deszczem), to HS jest pewniejszy. Ponadto dobry HS (membrana: goretex, event, ewentualnie dermizax) w warunkach zimowych sprawdza się zadowalająco. Dopiero w temperaturze > 5 st. C najczęściej odczuwa się, że dobra membrana nie wyrabia, wtedy pomagają znacząca wywietrzniki pod pachami - oczywiście o ile pod spodem warstwy są dobrze dobrane. Czyli podsumowując, HS jest bardziej uniwersalny.

    W cenie słabego HS można mieć bardzo dobrego SS, będzie on trwalszy i będzie wygodniejszy. 

    Argument z deszczem jest oczywiście istotny ale umówmy się, że maniaków jeżdżących w mocniejszym opadzie jest może 1 % (czyli ja). Można wtedy poradzić sobie dodatkową kurtką przeciwdeszczową za 100 zł, a za 400 można kupić na membranie PU entrance (Toray) ciuch dobrze oddychający i zajmujący niewiele miejsca. Wychodzi, że za te same (lub dużo mniejsze) pieniądze można mieć lepszy zestaw. Bo w tradycyjnym narciarstwie nie jest najmniejszym problemem zabranie dodatkowego ciucha na deszcz. Inaczej jest w tygodniowej wyprawie na skiturach gdzie trzeba przemyśleć każdy gram. Ale tam też podstawową kurtką, u większości, jest SS. 

    Ciuchy membranowe są zdecydowanie przereklamowane. Temat znam dogłębnie mam, wszystkie materiały Gore od C-knit przez paclite, active i infinium a nawet Shakedry. Także toray i eVent i pertex. Dobry SS to podstawa, a reszta to dodatki na złą pogodę (czyli deszcz lub bardzo silny wiatr od 15 m/s). Zdecydowana większość narciarzy nie ma styku z tą, prawdziwie złą.

    • Like 2
  8. Naprawdę nie rozumiem dlaczego nie można jeździć w SS. Na co jest ta wodoszczelność jeśli nie śmiga się deszczu? W spodniach to rozumiem, siada się na wyciągach. Ale kurtka SS ma same zalety - oddycha zdecydowanie lepiej, może być elastyczna i przy ciele. O co chodzi z tym HS???

    A jeśli rzeczywiście HS to jak najbardziej paroprzepuszczalny, czyli raczej Paclite. Oczywiście sporo zależy od tematów - jak śmigasz po lesie to raczej bardziej pancerne ciuchy. 

  9. 14 godzin temu, BraCuru napisał:

    Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
    Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
    Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
    https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

    Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

    Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
    Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

    Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
    Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
    Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

    Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

    @Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
    Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
    - sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
    - jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
    - płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

    Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
    Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
    Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

    Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
    Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

    Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

    Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

    Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

    J5 lista pozycji.jpg

    J5 minus 1ms2.jpg

    J5 raw gps.jpg

    Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

    Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

    Trasa J5 strzał 112kmh.png

    Trasa J5 strzał 115kmh.png

    Pojęcia nie miałem, że powstały tak zaawansowane narzędzia do pomiarów wektora prędkości. W sumie to nawet niejako je "przewidziałem", wspominając, że pomiary GPS w wielu branżach są jedynymi dostępnymi. Wychodzi, że zagęszczając ilość punktów oraz satelitów i dodając jeszcze akcelerometr faktycznie można mieć wiarygodne i dokładne dane. Oczywiście przy pomocy imponującego matematycznie aparatu rachunku błędów. Jest w tym drobne "ale" - trzeba jeszcze te narzędzia i wiedzę mieć. Myślę, że jest ona jeszcze dość egzotyczna. Obracasz się w tym, więc wydaje Ci się to tajemnicą poliszynela, podobnie jak dla mnie bardzo liczne towarzystwo robiące ambrotypie jest czymś zupełnie typowym. Ale tutaj na forum poza mną nikt nie wie co to jest. Podejrzewam, że także na "przeciętnym" forum fotograficznym. 

    Zakładając, że ten aparat, który przedstawiłeś uznajemy za wiarygodny (a ja uznaję), to także Twoje uzyskane wyniki należy traktować podobnie, co jest nieprzyjemną konkluzją. Nieprzyjemną niejako podwójnie, bo po pierwsze burzy intuicje związane z porównaniem do jazdy sportowców, a drugą taką, że trudno porównać siusiaki jak się nie ma wiarygodnej miarki. W kwestii sportowców to dopuszczam myśl, że amator jadący po gładkim twardym stoku i poruszający się prostym, niewymuszonym torem, może się rozpędzić bardziej niż bym skłonny był dotąd przypuszczać. W kwestii siusiakowej miarki to nie widzę potrzeby marnowania czasu ani zasobów aby ją sobie sprawić. Ale poznawczo było super dowidzieć się o tych narzędziach. Wielkie dzięki za solidną porcję wiedzy!

    Jeszcze odniosę się do freeride. Otóż tam można pojechać naprawdę szybko: na stromym stoku (czyli pod 45 stopni) i pod warunkiem bycia na wierzchu. Śnieg nie powinien być przetworzony przez wiatr i słońce (każdy kto trochę jeździ w terenie to chyba to rozumie) czyli raczej chodzi tu o puch. Pewnie nawet niedużo - 5-10 cm. I teraz wtedy aby być na wierzchu narta musi być duża (a ze względu na prędkość twarda). Pożyczyłem sobie kiedyś (nie mając świadomości co to) coś takiego. Do normalnej jazdy i zabawy było tragiczne. Do czasu gdy w desperacji puściłem się, na najstromszym zboczu, w linii jego spadu, ordynarnie na krechę. W momencie gdy prędkość była już zbyt duża, jak na fakt, że jeżdżę po "cywilnym" lodowcu, dechy odzyskały manewrowość i okazały się całkiem przyjemne. Ale jak napisałem było zbyt szybko. A znów w nieznanym terenie gnanie licząc, że na nic nie trafię (na przykład przysypane gołoborze) to proszenie się o kłopoty. Raz już przez trzy nieprzespane miesiące odczuwałem konsekwencje takiego postępowania, gdy się boleśnie potłukłem. Koledzy zgodnie orzekli, że jak na taki upadek to wymiar kary był symboliczny. Ale do dzisiaj pamiętam jak bolało gdy wybudziłem się na stoku, po utracie przytomności. Tak, że po takich doświadczeniach, w kwestii maksymalizacji speedu jestem miękka faja. 

    Nie ja jeden.

    A w kwestii jazdy na freeridówce po ratrakowanym stoku to sprawa nie jest warta komentarza, bo to przecież poszerzona gigantka - na pewno lepsza do jazdy prędkościowej od SL

     

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...