Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    656
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi dodane przez Wujot2

  1. 13 godzin temu, star napisał:

    to była akurat ironia;-) zresztą sam przejazd też odbieram w takich kategoriach, ważne, że zwycięzcą została osoba, która powinna była wygrać

    Ja tam dostaje sromotne bańki na rowerze od mojego 5 letniego wnuka. Choć walczę jak mogę...

    • Like 2
    • Haha 2
  2. 2 godziny temu, Lexi napisał:

    Super wygląda - a teraz sobie wyobraź że bierzesz taki plecak z butami przypiętymi na zewnątrz plecaka, wsiadasz w gondolę czy kreta i wieziesz się na lodowiec.. i teraz próbujesz te buty ubrać.. ;D

    Ale po co chcesz te buty przypinać? W środku na pewno jedna para wejdzie.

  3. 4 godziny temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Gdy jest tak wyjeżdżone jak na zdjęciach Jana to jest to bez sensu moim zdaniem. Natomiast przytoczony przez Wujota kociołek, w ogóle Zauchensee, ma wiele miejsc do jazdy poza trasą jak śnieg spadnie. Jak teraz byliśmy to niestety wszystko bazowało przez 4 dni na jednym, może dwóch solidnych opadach z przed miesiąca pewnie ale w ostatnie dwa dni spadło jakieś 30cm a następnego dnia jeszcze ze 30 i jazda była znakomita. Do tego są to dość łatwo dostępne stoki z dobrym wglądem z wyciągów.

    Pozdro

    Ja wychodzę z założenia, że jak narta, tak i śnieg narciarzowi nie przeszkadza. Czyli każdy warun jest do wykorzystania i czegoś uczy. Choćby pokory i tego jak cienki jestem. 

    • Like 1
  4. W dniu 24.03.2025 o 18:30, Jan napisał:

    Ośrodek niewielki w porównaniu z sąsiednim kompleksem Flachau-Wagrain-Alpendorf

    ale z lepszymi trasami i widokami

    Dobra też jest pucharowa FIS nr. 5 z Gamskogel do Zauchensee choć nie da się wystartować z samej góry

    2104138196_2025.03Zauchensee(5).thumb.jpg.ab0546f7873756709249cdaa79e389b8.jpg

     

    Kociołek przy starcie trasy pucharowej (orograficznie na prawo od startu) to jedno z fajniejszych miejsc freeridowych jakie znam. 

    85148122_P4260575M.thumb.jpg.bae2eaf39f0e3c4225ba3f3cf5ca11bb.jpg

    Mam wrażenie, że startowaliśmy tam z góry (może podeszliśmy). 

    1311990054_P4260828M.thumb.jpg.21212ef536343a659563644cdf44ed7b.jpg

    Dzięki Marionenowi mam parę fot ze zjazdów (bo przeważnie to ja robię)...

    1220778271_P4260775(3)M.thumb.jpg.d6f64bb19186c18d67d31ad2c32123c0.jpg

    1003873173_P4260753M.thumb.jpg.08adc07d5622ac29426354c4fa153e04.jpg

    49732584_P4260732M.thumb.jpg.e19290013a91b5f5b231e27ec4f1daca.jpg

    Jeździ się na ścianie po prawej stronie (orograficznie). Jest naprawdę super. 

    1531655677_P4260834M.thumb.jpg.92fa6629438573d5319b2b3f3d8bd089.jpg

    849582536_P4260796M.thumb.jpg.b6eeeb4a924797dd17293b5c8865d951.jpg

    Tutaj widać jaki to skomplikowany teren.

    947222429_P4260816M.thumb.jpg.361a4dd14af3e28ad845558e93e8cf14.jpg

    Parę fot z jazdy

    1881023263_P4260833M.thumb.jpg.cb14c80a0a15515a031eea21bb4157eb.jpg

    921205448_P4260822M.thumb.jpg.fdc32987a9eb839406314cc2a5dac975.jpg

    Te foty są z 2016 roku. Nie pamiętam dokładnie kiedy ale byłem tam jeszcze po obfitych opadach śniegu. Jechałem wtedy po pionowej ścianie, linią potoku i skacząc z półki na półkę. Ponieważ było bardzo dużo puchu to prędkość była bezpieczna i z lądowaniami nie było problemu. Jedno z większych przeżyć narciarskich jakie mam... 

    • Like 6
    • Thanks 1
  5. W dniu 2.04.2025 o 10:42, a_senior napisał:

    "Polityka" przypomniała mi kawały z PRLu. Nie znających realiów pewnie nie śmieszą, ale mnie bardzo.

    1. Na zjazd partii przyleciało mnóstwo pszczół. Poczuły lipę.

    2. W 1970 r. bardzo popularnym imieniem kobiecym była Iza. Bo:

    I za kawą
    I za masłem
    I za mięsem
    I za czekoladą
    I za wszystkim trzeba stać…

    Czyli Iza lepsza od Viagry! 

  6. 10 godzin temu, Marcos73 napisał:

    Cze

    Jak chcesz, to kup używki jakieś tanie na próbę. Ale osoby które tego próbowały, twierdzą że to chwilowa zajawka. Moda minęła, więc chyba szału w tej formie jazdy nie ma. Natomiast jazda na wewnętrznej w takiej formie może być kontuzjogenna. Ja bym uważał. Młody jesteś, to może nic Ci nie będzie, upadki przy nauce tak cyrkowych ewolucji chyba będą nieuniknione.

    pozdro

    Ma ochotę wiec niech spróbuje. Uważam, że jest wiele korzyści z próbowania najdziwniejszych nart czy kombinacji. Na przykład takich BBR (Salomon) lub ich przeciwieństwa z poszerzonymi tyłami. Warto pojeździć też na >200 cm ołówkach z taliowaniem typu 70 m. Czy szerokich big footach (120 cm, 120 mm)

    Bardzo uczące jest też zapięcie mocno różnych nart na każdą nogę. I na przykład wybranie się z tym na offpiste. Kiedyś tak jeździłem przez parę miesięcy. Powód był dość prozaiczny - straciłem w stromym lesie nartę, ale znalazłem inną. A ponieważ był środek sezonu i ceny poszły w górę to postanowiłem trochę poczekać. Jedna była dość wąskim TT i krótka, a druga porządną długą freeridówką.  I jazda była spoko, jakkolwiek troszkę trzeba było pilnować równomiernego (czyli nierównomiernego) obciążania. 

    Oczywiście też uważam funcarving za ślepą drogę, ale... kto bogatemu zabroni.

     

    Edit

    W sumie @Mitek (poniżej) ma rację, że określenie "ślepa droga" jest niezbyt trafne. Boczna gałąź (gałązka) jest zdecydowanie lepsze.

     

    • Like 2
  7. W dniu 19.04.2025 o 17:20, ML11 napisał:

    Cześć,

    rozglądam się za nartami do body carvingu, mam nadzieję, że temat nie okaże się zbyt kontrowersyjny 😉

    Na ten moment mam już gigantki mastery i komórkowe SL Fischera (od jednego sezonu dopiero). Szukam nart konkretnie do zabawy po sztruksie na niestromych stokach, niekoniecznie narty wyczynowo-sportowej czy takiej, która będzie dla mnie wyzwaniem do poprawy ogólno-narciarskich umiejętności. Oczywiście dotknąć śniegu w skręcie to żaden problem na którejkolwiek z powyższych nart, ale żeby pojechać cały zjazd kompensacyjnie body carvingiem mastery mają zdecydowanie za długi promień skrętu na 99% zaludnionych stoków i wymagają zbyt dużej prędkości bym komfortowo się na nich czuł jeżdżąc beztrosko 😉 Z kolei komórki SL kopią przy wyjściu z zakrętu na tyle mocno, że nie widzę możliwości by „wyleżeć” ten skręt, choć nie wykluczam, że jest to po prostu problem moich umiejętności.

    Zastanawiam się jakie narty byłyby najodpowiedniejsze do zabawy w fun carving. Oczywistym się wydaje, że należy minimalizować promień skrętu, narta nie może być też za miękka, by pewnie trzymała się w skręcie. Myślałem by celować w pierwszą sklepową slalomkę z płytą i nieortodoksyjną długością typu 150 lub 155 cm. Czyli np odpowiednikiem mojej komórki byłyby Fischer WC SC. Czy jest to dobry kierunek? Na co jeszcze powinienem zwrócić uwagę? Jakieś konkretne modele warte uwagi?

    Dzięki!

    Możesz kupić używane narty do body. Stan to może być lekka loteria ale nie zdziwiłbym się jakby był dobry. Tak jest z moimi - od dawna na nich nie jeżdżę, ale sprzedawać nie mam zamiaru. Być może, jak kopnę w kalendarz, to moi spadkobiercy wystawią za grosze. Czyli bywają, na przykład:

    https://www.olx.pl/d/oferta/narty-fischer-radarc-155-cm-r11m-CID767-ID14fK7W.html?srsltid=AfmBOopwZ3-AkWWMNa3F3NJC0Ug2FHg9Lhhj5ULx7OsWPqnCq_VBopUQ

    Za taką kasę to się opłaca zdjąć płytę i wiązania (jakby dechy były nic nie warte). Sama narty są o tyle ciekawe, że są asymetryczne (prawa i lewa) bo mają różne taliowania od wewnętrznej i zewnętrznej krawędzi. 

    Oprócz funcarvingowych  radarców pamiętam jeszcze atomic 1112 ( albo 1213 ???) 

     

    • Like 1
    • Thanks 1
  8. Ostatni, piaty dzień w Ushguli. Na koniec robimy klasycznego klasyka. Czyli wejście na Lamarię- górę co wisi nad wioską. Bardzo szybko zdobywa się tutaj wysokość, do tego rewelacyjne widoki na Shkharę, Karettę i te szczyty na które już wchodziliśmy. U podnóża cerkiew i wioska z przysiółkami. Czy trzeba więcej???

    No pewnie, trzeba - dobrego zjazdu. I jest taki. A nawet spora rodzina zjazdów. Mają podobny charakter - konkretna stroma i szybka góra oraz wąskie wąwozy ukształtowane przez potoki przechodzące przez piętro lasu. Te fragmenty są już mocno wymagające, szczególnie jak zejdą tam lokalne lawinki. A na dole potok co się można skąpać i wykąpać. 

    Lamariaopcje.thumb.JPG.7d9b876c08dcbd2aaa24d4f997a1a560.JPG

    Lamariaopcje2.thumb.JPG.f9a562f842c5139a8b128b818cc7dba1.JPG

    Lamariaopcje3.thumb.JPG.fdddcf1a2d2d28603f611a031ec8be72.JPG

    IMG_20250325_105302OPTM.thumb.jpg.71622d2ea4508709eb9e786e89ef2f96.jpg

    IMG_20250325_105635OPTM.thumb.jpg.88b37a05b095db9b346c333d1e291e66.jpg

    IMG_20250325_110536OPTM.thumb.jpg.093f8b811babee7643373cc0aba68241.jpg

    IMG_20250325_110559OPTM.thumb.jpg.c1823acd0460c9d1e6a4d954cbc578b5.jpg

    IMG_20250325_110806OPTM.thumb.jpg.29f1fdacfb8fc5cd45d4245494b1f4bd.jpg

    IMG_20250325_124659_1OPTM.thumb.jpg.a3c4ee89c5c8e4cc79ea782af99a9770.jpg

    IMG_20250325_125941OPTM.thumb.jpg.73b4eef2da0005aeb7513ca333df7b61.jpg

    IMG_20250325_131247OPTM.thumb.jpg.fb8d7b5a0b14d94b23f4156ca084f0d6.jpg

    IMG_20250325_135216OPTM.thumb.jpg.34d136f0b9a87e769a43649b8a7390f6.jpg

    IMG_20250325_135411OPTM.thumb.jpg.2238308690083b83f688b5af781835d2.jpg

    IMG_20250325_135414OPTM.thumb.jpg.a211b45bfbbbab92dcf22432a7dd4c89.jpg

    IMG_20250325_141401OPTM.thumb.jpg.9deeef76d3b475dcd2865dabea24c5ef.jpg

    IMG_20250325_142313_1OPTM.thumb.jpg.c9e864da814bc2da6f4dd29d0a3ef11d.jpg

    IMG_20250325_142821OPTM.thumb.jpg.25a8d59df00bffaecdfbed7a3dade2fe.jpg

    IMG_20250325_143736OPTM.thumb.jpg.d6932e1ba883d6d5169db60e39ea280d.jpg

    IMG_20250325_144843OPTM.thumb.jpg.df07026b3a5c725e1589525e6d0707af.jpg

    IMG_20250325_145343OPTM.thumb.jpg.d8da30d0e5f6cc4a560c42ce1eb17bb2.jpg

    IMG_20250325_151827OPTM.thumb.jpg.6b93607091c9c827400adb2cd8ac6f6e.jpg

    IMG_20250325_152620OPTM.thumb.jpg.69844bed50eb018e86710982f7c1f23c.jpg

    • Like 6
    • Thanks 1
  9. Wygrana

    Po 7 dniach dupówy wreszcie słońce! Piękny dzień gdzie wszystko szło zgodnie z planem w zasadzie bez większych problemów. Jedyne to, że było multum świeżego i torowanie to była solidna robota. Dla tego pierwszego (no i może ciut drugiego). Ale co tam gadanie, pisanie. Popatrzcie na obrazki!

    IMG_20250324_092518OPTM.thumb.jpg.9b8eaa294c98b94bb7f9c9aa6a6cc334.jpg

    IMG_20250324_094817OPTM.thumb.jpg.b5c2357957f54cb6fd4c670a6819752c.jpg

    IMG_20250324_101249OPTM.thumb.jpg.c39585c2554a51bcc0c67ca98d52af95.jpg

    IMG_20250324_102322OPTM.thumb.jpg.84c2633f22b3bdd6d90110bf4f7baddd.jpg  

    IMG_20250324_103501OPTM.thumb.jpg.90001388cdf36df0b43818c5fdecab05.jpg  

    IMG_20250324_135129OPTM.thumb.jpg.95ab5661826474d146b01649b47bb5e4.jpg    

    IMG_20250324_140128OPTM.thumb.jpg.4183b6ec6d25e77967ab9b2404558457.jpg

    IMG_20250324_142352OPTM.thumb.jpg.86ccd7cc75bc44578649a1dc031d6cac.jpg 

    IMG_20250324_143507OPTM.thumb.jpg.bad6b6edb173398a52eb3a8db0e56e8b.jpg  

    IMG_20250324_143547OPTM.thumb.jpg.3cb2c4c52003df0df4ac6a1148c99deb.jpg

    IMG_20250324_150307OPTM.thumb.jpg.4d28b2f5e9f50815f0c19d32fea45c21.jpg

    IMG_20250324_150309OPTM.thumb.jpg.20cb892454512b4681524dbebbe42127.jpg

    IMG_20250324_150631OPTM.thumb.jpg.edde1e86977847bea2d369c3b94d1708.jpg

    IMG_20250324_150852OPTM.thumb.jpg.2e9883fbd993055e04f199b1728c885f.jpg

    IMG_20250324_152055OPTM.thumb.jpg.5745762e448df989bb48676ea0bc96d7.jpg

    IMG_20250324_152119OPTM.thumb.jpg.4acab0f75c2c37ae9d5e24f398a0aac2.jpg

    IMG_20250324_152343_1OPTM.thumb.jpg.67f043454425fd1bf0e78b182f0e8578.jpg

    IMG_20250324_152333OPTM.thumb.jpg.ddaa20749ccd4fc326dd3ca88f36c108.jpg

    IMG_20250324_154808OPTM.thumb.jpg.f768fe18ad4f63e9b17d8501d8869a05.jpg

    IMG_20250324_160808OPTM.thumb.jpg.6bca3517bfd5a44b3e0bc1c2e0c271c2.jpg

    W statystykach 1100 m verical i 10, 3 km. Celem było Gvibari II

    Gvibari.thumb.JPG.f174c18270c831c1116b381c14f99831.JPG

    • Like 3
  10. Dzień 2 
    Następnego dnia ekipa poszła twardo na "bezimienny" (na naszych mapach), szczyt dokładnie na północ od Ushguli. 3242 m i bardzo dobry widok (tak oceniamy) plus ciekawa konfiguracja zjazdowa to wyjściowe zalety celu. Ale poza tym pogoda była wybitnie niewyjściowa. Ja zrobiłem sobie dzień rehabilitacji, bo wyraźnie rozbolały mnie więzadła w lewym kolanie. Solidna dawka Ibuprofenu plus delikatna rehabilitacja miały je zachować w dobrej formie na ostatnie trzy dni. Koledzy wycofali się gdzieś na 2800 m npm. Po drodze było sporo szukania, pokonywanie przeszkód terenowych i ciągły opad. Słowem ćwiczenie hartu ducha. 

    Dzień 3
    Postanowiliśmy spróbować "zamknąć" naszą pierwszą (psią) wycieczkę obszerniejszą pętelką. Plan planowany (strzałki) i wykonany.

    Ushgulidz3v2.thumb.JPG.64774bb3af722dd66de32876ec697ce5.JPG

    Z początku były jakieś przebłyski.

    IMG_20250323_100815OPTM.thumb.jpg.dcedcbfe3a584cb418b26a8e073b1eab.jpg

    IMG_20250323_102143OPTM.thumb.jpg.4ab26c6149a5b95cf874d95d67c871d1.jpg

    Niewiadomą było pokonanie potoku. Na szczęście znaleźliśmy śnieżny mostek. Po nim lasek - zagęszczenie traków pokazywało, że chyba jest tam coś na kształt ścieżki, i faktycznie tam gdzie narysowałem strzałki znaleźliśmy coś co ją przypominało.

    Ushgulidz3d.thumb.JPG.289994a29e05bd95dae53d91b1bfd878.JPG

    Dalej było bardzo sympatycznie. Póki wyrastały, co jakiś czas krzaki nie było problemów z poruszaniem. Ostatni przebłysk pokazał jaki to fajny teren.

    IMG_20250323_111820OPTM.thumb.jpg.935a503ff218a0fac1ab8a4bad64b5a8.jpg

    IMG_20250323_115533OPTM.thumb.jpg.c5a58e59668277b48850bb19e31112aa.jpg

    IMG_20250323_115544OPTM.thumb.jpg.3932559162a2a0a8cbeee065f28ce515.jpg

    IMG_20250323_121843OPTM.thumb.jpg.b72579e0d29bfc132520a864e24f0a89.jpg

    Wyżej było coraz gorzej. A ponieważ to już była grań gdzie 10 m w lewo czy prawo robiło różnicę to postanowiliśmy zrobić wycof. Niezbyt nam to pasowało, bo oznaczało jazdę przez lasek. I o ile podejście było dość bezproblemowe to zjazd zapowiadał się o wiele "ciekawiej". Ale nie było lepszego rozwiązania. Znaleźliśmy jakąś dziurę trochę osłoniętą przed wiatrem i zjechaliśmy po swoim śladzie.

    IMG_20250323_144854OPTM.thumb.jpg.d2229f47524c2f111994bdf2248c832e.jpg

    Jazda była nad wyraz przyjemna. W lesie było... ciekawie. Ale w zasadzie bez jakiś wielkich problemów. Ciekawe było za to pokonywanie mostka. Przejechałem pierwszy na pełnej pycie - coś tam chyba ciut odpadło. Marcin i Andrzej przeszli ostrożnie. I za każdym coś odpadło.

    IMG_20250323_154028OPTM.thumb.jpg.757879612b45cce81657b48e3148551d.jpg

    IMG_20250323_154105OPTM.thumb.jpg.47670b81a52e9304ee5e60fdd5f7a4f6.jpg

    Robert był ostatni i wybrał moją technikę. Po jego przejeździe już niewiele zostało.

    IMG_20250323_154133_1OPTM.thumb.jpg.49a617eff3d57229b0a4f93f277f1c28.jpg

    Czyli konstrukcja obliczona na 8 użyć! 


    W statystykach wyszło nam 9,9 km i 900 m verical. Bez szału ale dzień do przodu.
    Na szczęście szykowała się zmiana pogody i na to ostrzyliśmy sobie zęby.     

    • Like 1
  11. 44 minuty temu, Jan napisał:

    mam nadzieję że to nie koniec opowieści.

    Jak to wyglądało logistycznie

    - lecieliście do Tbilisi czy Kutaisi ?

    - auto z wypożyczalni czy taxi albo marszrutka ?

    - ile czasu zajmuje w zimie dojazd z lotniska do Mestii i z Mestii do Ushguli ?

    - noclegi mieliście tylko w jednym miejscu ?

    A tak przy okazji to teren jest naprawdę fantastyczny także na górskie wędrówki latem.

    W 2019 robiłem rozeznanie ( wędrówki poniżej granicy śniegu)

    i planowałem powrót w kolejnych latach ale do tej pory się zbieram.

    Parę fotek z lipca 2019

    Ad1 - Kutaisi. Lot z Wro kosztował 1140 zł (w obie strony, bagaż sportowy do 32 kg i podręczny)

    Ad2 - przyjechał po nas gospodarz u którego mieszkaliśmy przez pierwsze 5 dni (i ostatnią noc). Kosztowało to 600 GEL czyli 900 zł. Taniej raczej się nie da - stawka wyjściowa to 1500 zł (pewnie tyle płacą Europejczycy "zachodni")

    Ad3 - o ile nie zasypie drogi lawina kamienna to około 6 godz (do Mestii/Chvalbiani) i 1,5 godz. Z powrotem trochę szybciej. 

    Ad4 - 5 +1 w Chvalbiani i 4 w Ushguli

    Podobnie jak i Ty zrobiłem letnie rozeznanie w 2018 r. Myślę/mam nadzieję, że jeszcze tutaj nie raz wrócę. Na początek do Uszguli, a jak się znudzi to do Esteri i Becho.

    • Thanks 1
  12. Dzień pierwszy (w sumie piąty)
    Ostatnie śniadanie w Chvialbiani - przenosimy się do Uszguli. Droga, z krótkimi przerwami na sprzątanie zawalisk kamiennych.

    1983091017_IMG_20250321_101848OPTM.thumb.jpg.80c4422ae910cbca0fc9556bf118fc17.jpg

    548398359_IMG_20250321_102114OPTM.thumb.jpg.42ddca824050f1de0b0d6889f340bcba.jpg

    1519506626_IMG_20250321_102259OPTM.thumb.jpg.a568518055eb171072b8b046de55709f.jpg

    Przejaśniło się pięknie i na nasz przyjazd odsłania się Szchara - najwyższy szczyt Gruzji.

    942641047_IMG_20250321_103819OPTM.thumb.jpg.11a39cb6f17b7a07e395bf28ae357ebc.jpg

    Na focie w dolnym prawym rogu widać kawałek naszego hotelu (Koshi). I mała konsternacja - budynek zamknięty. Po jakiś nerwowych telefonach zjawia się gospodyni.

    1099101319_IMG_20250321_104105OPTM.thumb.jpg.c363c644a986201ce565e24c199b458f.jpg

    Dostajemy pokoje. Ale wszystkie te opóźnienia sumują się i wychodzimy w góry dobrze po 12:00. 

    Celem jest Gorvash.

    Gorvash.thumb.JPG.739a8797fb9e8662451b52f429b1893d.JPG

    Początek drogą przyjazdu. Później mostkiem. Tam przykleja się do nas przewodnik/ratownik. Ale bez antałka z rumem.

    1660121092_IMG_20250321_163027OPTM.thumb.jpg.3c8e0cee859acdd605d9c6924e32eefd.jpg

    Śladów nie ma, trzeba torować. Nasz towarzysz oportunistycznie trzyma się na końcu korzystając ze naszego wysiłku.

    830173214_IMG_20250321_131120OPTM.thumb.jpg.50f2df87b120bdf8c13160d07abbb538.jpg

    733250433_IMG_20250321_164520OPTM.thumb.jpg.b077c9b1309ff52286f9dfbf4a906fa9.jpg

    Widoczność stopniowo się pogarsza, gdzieś koło 16:00 robimy bilans - do szczytu jest jeszcze co najmniej godzina, widoczność już słaba, rezerwy czasowej nie widać. Po dyskusji postanawiamy wracać. Zjazd jest super, 40 cm świeżego! Ale trochę widoczności by się zdało... Psiuńcio goni nas - wyglada zupełnie jak delfin - wyskakuje susami nad powierzchnię śniegu. 


    Ponieważ czasu jest sporo uruchamia mi się program poszukiwania przygód i guza. Jakoś namawiam kolegów aby zamiast nudnego powrotu wzdłuż podejściowego potoku spróbować zjechać gdzieś spod Zamku Królowej Tamar. Nie znamy terenu - popełniamy błędy strategiczne próbując wszystko to zrobić na nartach, ale zjazd mimo wszystko jest bardzo ciekawy.

    1099304465_IMG_20250321_171841OPTM.thumb.jpg.1113dfd5ac901dedd830b27d70fbd264.jpg

    1935235510_IMG_20250321_174509OPTM.thumb.jpg.313597987a050424de3c7a4606a117bd.jpg

    1405706453_IMG_20250321_174516OPTM.thumb.jpg.6eeb9a63677e246cb0392b083ebf69bf.jpg

    Zamieszczam szkic, jak najlepiej to zrobić, dla ewentualnych zainteresowanych.

    144947044_ZamekTamar.thumb.JPG.7afab206c6599616ec6ee2942819e6c2.JPG

    Na początku  (niebieskie strzałki) powinno iść się chyba z buta. Narty ubieramy pod zamkiem. Dalej jedziemy wzdłuż linii lasu kontrolujac tor jazdy bo za granią są dość wysokie klify (są w cieniu na mapie satelitarnej). Końcówka zjazdu nie jest pewna - jadąc na wprost może brakować wyśnieżenia. Linia w dół (w stronę potoku) jest 100% dobra. 

    1971018064_ZamekTamarv2.thumb.JPG.883d49ce64b391377b9fee3ecbd58605.JPG


    W statystykach wyszło nam 900 m verical i 10 km w obie strony. Nachylenie na zjeździe do 40%. Troszkę to wyszło z trzymania się śladu podejściowego bo widoczność była już słaba.  

    2005946637_IMG_20250321_175527OPTM.thumb.jpg.d45ec732ab5ec905f25e6dba359c271c.jpg

    1563317423_IMG_20250321_175939OPTM.thumb.jpg.2719cab25444dc880e2a8fb45a7c5963.jpg

    1072140058_IMG_20250321_180256OPTM.thumb.jpg.cb677234427dbad50503e2d11a95acb0.jpg

    1627035495_IMG_20250321_181715OPTM.thumb.jpg.847c356b9501797fcf288b16b51ff37c.jpg

     

    • Like 2
    • Thanks 2
  13. Intro. Najbardziej ......ny zjazd życia!


    Pierwsze cztery dni spędziliśmy w ON Tetnuldi (wcześniej już o tym napisałem). Ale nie napisałem, że specjalnie zabukowaliśmy noclegi w Chvialbiani, bo wykombinowałem, że zamiast codziennie zjeżdżać autem lepiej zrobić sobie na koniec mały (a nawet większy) freeridzik w okolice zamieszkania. Tak z 2200 m npm na 1600 m npm w bonusie. W pierwszym dniu na offpiste w ośrodku narciarskim była kiepa, ale nie odstraszyło nas to, na szczęście, przed podjęciem wyzwania. Wiedzieliśmy co prawda, że niżej wcześniej całkiem nieźle padał deszcz, który zresztą wisiał cały czas w powietrzu. Ale kto by się tym zbytnio przejmował. 
    Zaczynamy. Jedziemy dość stromą rynną tuż obok potoku. Na początku było w miarę OK. Kłopoty zaczęły się niżej, coraz bardziej zdegradowany śnieg przepada niespodziewanie pod nartami. Jedziecie i nagle zapadacie się jedną nartą po jajka. Ale co tam - nikt się nie wkurzał, nikt nie rzucał mięsem - po prostu oazy spokoju.

    IMG_20250317_164324OPTM.thumb.jpg.fb59d57ae9590ce091a3feabd7a022fc.jpg

    IMG_20250317_165121OPTM.thumb.jpg.c8dba6208e1373183c87186e494191b9.jpg

    IMG_20250317_165858OPTM.thumb.jpg.ac499b09b2f287a8b3100cccbd798519.jpg

    Grzecznie wyciągaliśmy łopatki, szuflowaliśmy góry śniegu. Potem już tylko jakoś się wpiąć, zacząć jazdę i do następnego razu! Lekcja pokory każdemu się przyda.
    Gdzieś w połowie, po nastawieniu kolejnego policzka, zabawa mi się ciut znudziła. Mówię do kumpli: 
    - patrzcie tam od zachodniej strony potoku nie ma śniegu i jest chyba krowia ścieżka. Zdejmijmy narty i zejdźmy jak ludzie. A właściwie jak te krówki. 


    Pomysł nie znalazł jednak aprobaty, usłyszałem, że kawałek niżej na pewno jest śnieg i po co zakładać i zdejmować. No dobra, umysł zbiorowy się nie myli - jedziemy. Dalej były kolejne powtórki z rozrywki. Spuszczając zasłonę milczenia nad ten nierówny bój, napiszę tylko, że 2,7 km zrobiliśmy w 2 godz i 6 min (jazdy z tego 38 min). Całkiem fajne tempo!


    Byłem jednak sfrustrowany, bo okazało się, że krowia ścieżka była cały czas bez śniegu. Ale przecież kolegów się nie zostawia. A ścieżki krowie są dla krów.
    Na dole weszliśmy w zabudowania, do domu zostało może 200 m. Szybko ustaliliśmy, że był to najgorszy zjazd życia. Idziemy i nagle pierwszy kumpel leży, bo mokry lód pokryty błotem i odchodami krów okazał się nad podziw śliski. Za chwilę drugi to samo. Wyciagam aparat bo takich okazji nie przepuszczę. Ale ten ekspresyjny ruch okazuje się zgubny. Wstaję na nogi i mówię:
    - to jest idealne podsumowanie tego zjazdu. Najbardziej gówniany zjazd życia. 
    I jak za dotknięciem różdżki wszystkim wraca świetny humor. Zaliczyliśmy rzecz wielką - w kategorii gównianych zjazdów mamy prawdziwą perłę!!! Nikt nam tego nie odbierze. 

    IMG_20250317_183116OPTM.thumb.jpg.e548bebf6aeb7e8b9b4e2cee3a649891.jpg

    A krowie ścieżki zostawimy krowom.

    Człowiek brzmi dumnie!

    • Like 4
    • Thanks 1
    • Haha 3
  14. Prawdę powiedziawszy tytuł jest na wyrost. Byliśmy we wschodnie części Górnej Swanetii. A konkretnie w Ushguli, nasz narciarski promień działania to...  5-7 km wokół miejsca zamieszkania. Uszguli to w zasadzie "koniec" Gruzji - dalej łatwo się już nie dotrze. 

    Dlaczego Gruzja? 

    Bo łatwo (względnie) i tanio można się tam dostać a Wielki Kaukaz to Wielki Kaukaz. Te góry są przepiękne i znacząco inne od Alp. 

    615081040_WJU_3501GruzjaWidokNaDolnSwanetiM.thumb.jpg.49a10b5cec9cd20c8e1a8ab50ac0ce53.jpg


    Dlaczego Górna Swanetia?

    Kusiła niezwykłość (historia) tego miejsca, relatywna dzikość, a przede wszystkim wyjątkowe predyspozycje pod skitury.

    971247893_IMG_20250325_110514OPTM.thumb.jpg.6c244bb737907ecf7b249bae21cd8f55.jpg

    Dlaczego Ushguli?

    Z jednej strony to najbardziej odległe zakątki Gruzji ale... z drugiej centrum turystyczne. To ostanie należy rozumieć jednak w dużym cudzysłowie. Minie pewnie jeszcze 10 lat zanim będzie to miejsce na tyle skiturowo popularne, że zacznie to przeszkadzać. Teraz jest to zdecydowany plus, już można się trochę dogadać po angielsku (ze starszymi po rosyjsku) i działa jako tako Booking (miejscowi wolą jednak gotówkę i czasem kombinują!), są nawet kawiarnie. Tutejszy standard jest, jak na Gruzję naprawdę wysoki i mamy niezły dostęp do usług transportowych. 
    Miejscowość ma przed sobą świetlaną przyszłość, bo łączy widok i możliwość wejścia (dla wspinaczy) na najwyższy szczyt Gruzji Szcharę, z walorami kulturowymi. Oprócz setek wież obronnych są tutaj dwa zamki królowej Tamar (niesamowita postać - waro doczytać) i fotogieniczną cerkiew. Widać, że w lecie musi być tu już intensywny ruch i szacuję, że może tutaj przenocować ze 300-400 osób. W zimie jest może 10-20% tego ruchu. Myślę, że głównie Europejczycy, którym znudziły się Alpy. Część grup pod wodzą lokalnych przewodników (nie wiem czy tak bardzo godnych zaufania).

    663424967_WJU_3581GruzjaUshguliM.thumb.jpg.967fb458080611e9d642bef605d32f50.jpg

    1036625095_IMG_20250324_143547OPTM.thumb.jpg.6fad34a046280310783f4800e5601e78.jpg

    Charakterystyka tutejszego teatru skiturowego

    Startujemy, w zależności gdzie mieszkamy, z rzędnej 2100-2200 m npm. Cele położone są w przedziale 3000 - 3500 m npm. Leżą blisko, droga (z zakosami) ma dosłownie 5-8 km. Widać więc, że jest całkiem stromo. Doliny, którymi się poruszamy są v-kształtne, strome, na północnych grzbietach porośnięte lasem (pewnie ze 150 m verticalu). Dołem płyną potoki. Ponieważ mostki są dwa, trzeba nieraz przeprawiać się przez strumienie. Warto to uwzględnić w planowaniu, tak aby ewentualną kąpiel zaliczyć na koniec dnia. Prawdopodobnie w środku zimy w lutym nie jest to istotny problem. 
    Zebrałem (z Wikiloc) wielką liczbę tracków (kilkadziesiąt). Analiza pokazała, że najpopularniejsze są zjazdy ze szczytów położonych na południe od miejscowości (czyli północne). Linia Gvibari - Gorvash -  Dadishi. Jakkolwiek sam teren jest genialny, to pewnym problemem może być czasem pokonanie lasu i wspomnianych potoków.
    Bardzo zastanawia mnie brak (minimalna ilość) odnotowanych zjazdów na południe - szczególnie z Lamarii, ale też Shkederi i szczytu na wschód od niego. Wyglądają na wygodniejsze, bez pokonywania potoków na dole i może nawet jeszcze bardziej narciarsko spektakularne. Podczas naszego pobytu były one już nieźle wytopione, ale miesiąc wcześniej...

    Mam nadzieję, że uda się to kiedyś sprawdzić.

    1785537737_MapacelwzjazdwiwidokwzUshguli2.thumb.JPG.50c7e5f5996bdfc7b1c1d0a2da5dce29.JPG

    Czerwone - linia 5 tysięczników  (wysokich 4 tysięczników)

    Niebieskie - miejsca kapitalnych widoków i zjazdów

    Fioletowe - popularne kierunki zjazdów

    Zielone Ushguli oraz pobliskie przysiółki (Chazhashi, Chvibiani, Zhibiani)

    2143718190_IMG_20250325_105409OPTM.thumb.jpg.186aecf1e0dcae2c15aaed12e391a064.jpg

     

    • Like 6
    • Thanks 1
  15. 52 minuty temu, Marcos73 napisał:

     poza - doślizgać się w jednym kawałku. W skrajnych przypadkach warunków śniegowych.

    Od pewnego czasu przestała mnie bawić to "zdobywanie niskości". Stawiam na mniejsze spady (30-40 stopni) gdzie, nawet w trudniejszych warunkach śniegowych można mieć bardzo dużo radości z jazdy. Wolę też pobyty stacjonarne (albo w dwóch miejscach). Podczas załamania pogody można wtedy zrobić coś niewielkiego lokalnie, albo nawet  przerwę. Trawersy, gdzie człowiek był zobligowany planem, często wymuszały poruszanie się w trudnych warunkach. 

    • Like 2
  16. 58 minut temu, Marcos73 napisał:

    Wiesiu, jazda w terenie jest inna i w dużej mierze tą łatwość tworzy sam śnieg, który stwarza opór w jeździe i mocno nas hamuje. Odczucie stromizny jest inne. Z reguły to narciarze obawiają się prędkości poruszania się po przygotowanym stoku, a nie tego że jest stromo na zasadzie - nie zszedłbym tam na nogach, a mam tam zjechać? Ostatnio w Bormio jeździliśmy z synem przytrasowo, tzn. na czarnej nieprzygotowanej po opadzie świeżego trasie. Nota bene zamkniętej. Narty GS - czyli te z tych nie nadających się - śniegu tak po kolano. I dało wie jechać i bardzo fajnie, ale tylko dlatego, że było stromo. Sama prędkość była wystarczająca, aby na takich nartach jechać. Ale trasa nie była przygotowana. Jeśli byłoby bardziej płasko, nic by z tego nie wyszło, bo by się praktycznie jechać nie dało.

    pozdro

    Jest bardzo różnie, najtrudniejsze warunki spotkałem w górach na dużych wysokościach, gdzie wiatr potrafi zabetonować a często wylodzić fantazyjną nierówną powierzchnię. Coś co trudno nazwać jazdą po śniegu. Z tego powodu zresztą nosi się raki i czasem zejście w nich jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. 

    W ośrodkach narciarskich prawie zawsze jest przedszkole zarówno pod względem wielkości spadu jak i "przygotowania" powierzchni. Nie ma tu nigdy zastrug i nie jest tak twardo, rzadko jest żywy lód. Nie ma zdegradowanych deszczem powierzchni i zagrożenia lawinami.

    Podstawowe jest, że od 45 stopni upadek na troszkę dłuższej ścianie kończy się najczęściej co najmniej kalectwem (koziołkowanie murowane). Chyba, że ktoś jedzie z czekanem i zdoła wyhamować. Jazda, ze świadomością, że każdy błąd prowadzi do śmierci jest bardzo obciążająca.

    Na filmikach przeważnie pokazują jeźdźców na stromych ścianach i w głębokim puchu (bardzo łatwym do jazdy) - taki warun czasem występuje. Czasem. Jednak przeważnie jest inaczej i człowiek cieszy się jak jest tylko gips a nie szreń. 

     

    TatryKopaKondrackaSWJB00127.jpg

    TatryWidoknaJarzabczySWJB00321-5.jpg

    TatyryNaGrzesiaSWJB00203kadr.jpg

    OrtlerSWJA10082.jpg

    • Like 5
    • Thanks 2
  17. 15 godzin temu, Jan napisał:

    no to nieźle, jak byłem młodszy to zaliczyłem 86%

     

    Trochę mnie zaskoczyłeś... 

    W terenie 35 stopni to takie zupełnie lajtowe nachylenie gdzie wszyscy jadą na luzie. Nikt o tym nawet nie wspomina, 41 stopni (czyli te 86%) wymaga pewnej uwagi (no chyba, że lód), ale dalej to strefa czystej przyjemności.

    Wymagająca jazda zaczyna się od 45 stopni (100%) i każdy stopień powyżej to już poważna sprawa. Zjazdy 50 stopniowe to granica narciarstwa ekstremalnego (dwa razy się o nią otarłem i... trzeciego razu raczej nie będzie). 

    • Like 3
  18. Co jakiś czas pojawiają się entuzjastyczne recenzje ośrodka narciarskiego w Tetnuldi. Dodam swoje parę uwag. 

    W ośrodku są trzy wyciągi ustawione w jednej linii oraz czwarty schodzący w boczną dolinę. Wszystkie to nowoczesne kanapy, dwie pierwsze mają osłony. Ratrakowanych tras narciarskich jest niewiele. Za to teren freeridowy wydaje się nieograniczony I rzeczywiście jest on wspaniały. Bardzo zróżnicowany wysokościowo, dpo tego liczne pagórki, wąwozy, strome strumienie przecinające teren.  

    Można umownie podzielić go na dwie części: górną I dolną. Górna zlokalizowana przy dwóch wyższych stacjach jest mniej zróżnicowana i stroma. Do tego narażona na silne wiatry I często wyłączana z jazdy. Dolna przy bocznym krześle, bardziej zaciszna I bajecznie urozmaicona. 

     Bajecznie tani jest karnet narciarski W przeliczeniu na złotówki kosztuje, uwaga, 75 zł. Za cały dzień! Jest jednak drobna łyżka dziegciu. Otóż do ośrodka narciarskiego nie ma żadnego publicznego dojazdu i nie ma tam praktycznie bazy hotelowej. Trzeba wobec tego z miejscowości gdzie mieszkamy dojechać jakimś transportem. Kosztuje to około 225 zł - w dwie strony. Jeżeli samochód mamy na czterech daje to prawie drugą cenę karnetu. Razem to jednak poniżej 120 zł. Czyli dalej nieźle. 

    Zupełnie niezwykłe jest towarzystwo narciarskie które tam jeździ Spotkaliśmy Czechów, Słowaków Hiszpanów  Włochów,  wielu Azjatów, Łotysze, znajdą się Litwini Słowem niezła mieszanka. Chyba najmniej Gruzinów. 

    Bardzo duża część tej populacji to narciarze skiturowi bądź freeriderzy Początkujących trasowców prawie tu nie ma. 

    W ośrodku spędziliśmy 4 dni Uratował nas przed totalną kichą pogodową. W pierwszym dniu chodziło wszystko  ale było bardzo twardo na off piste i prawdę powiedziawszy była tam walka o byt. 

    Kolejne dwa dni to był opad śniegu, ośrodek był zamknięty, przyjechało jednak sporo narciarzy, i podobnie jak my, ubrało narty do podchodzenia i turowało w ośrodku do woli. Bardzo miło ze strony Gruzinów było pozostawienie otwartych stacji narciarskich gdzie w komfortowych warunkach można było się ogrzać i przełożyć sprzęt. 

    W czwartym dniu stacja chodziła. 40 cm świeżego puchu kusiło! Przyjechało około stu narciarzy. Teren był kapitalny, jazda była fantastyczna ale okazało się że nawet ta niewielka czereda narciarzy rozjeździła wszystko dokumentnie i o 13:00 było w wielu miejscach jak na kartoflisku. Zupełnie podobnie jak na kultowym Krippensteinie, z którym zresztą Tetnuldi od razu mi skojarzył. Jak widać  pozornie wielki teren może być zajechany w bardzo krótkim czasie. 

    Wniosek jest taki że te Tetnuldi może być wspaniałym backupem. Do wykorzystania przy złej pogodzie. A jak się trafi opad można mieć kapitalny dzień jazdy, ale jako cel sam w sobie, obarczony jest olbrzymim ryzykiem. To ryzyko ma też zewnętrzny wymiar. Lawiny kamienne podczas naszego pobytu odcięły region na dwa dni. Spotkani Polacy opowiadali nam, że przenosili cały sprzęt przez zawalisko gdzie czekało drugie auto aby odleciec z Gruzji. 

    Pogoda nam się trochę poprawiła Jesteśmy w tej chwili w Ushguli i tam będziemy robili cele skiturowe. O ile Tetnuldi ski resort nas trochę rozczarował to Swanetia skiturowo jest niesamowita.  Z samego ON nie mam fot bo warunki byly malo fotograficzne. Dodam wiec trochę fot z drogi do Ushguli. Otwierający piesiuńcio jest na tle zamku Tamary i po wspolnej turze z nami na wysokość 2850 m npm. Tam dostał pajdę chleba kawałek ciasta i później zbiegał za nami wyskakujac susami ponad poziom śniegu. Wyglądało to jakby pływał. 

    IMG_20250321_163028.jpg

    IMG_20250321_102243.jpg

    IMG_20250321_102123.jpg

    IMG_20250321_101519.jpg

    IMG_20250321_101505.jpg

    IMG_20250321_101847.jpg

    IMG_20250321_103003.jpg

    IMG_20250321_103816.jpg

    IMG_20250321_104105.jpg

    • Like 6
    • Thanks 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...