Skocz do zawartości

Plus82

Members
  • Liczba zawartości

    196
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Plus82

  1. Plus82

    Skale

    By być ścisłym, to uważam każdego instruktora za amatora. Z wyjątkiem tych mających przeszłość zawodniczą. Od szkolenia jako maluch, rywalizację i chęć poświęceniu się potem szkoleniu amatorów. Instruktorów potrzeba dużo. Stąd dawniej sporo osób zapalonych do nart, mających chęć uczyć innych, decydowało się pójść drogą w kierunku uzyskania tego tytułu. Kończyli kurs pomocników instruktorów. Po kilku latach działalności pedagogicznej kolejny kurs instruktora. Weryfikacje chyba służyły temu, by gość ciągle dbał o siebie i podwyższał swoje umiejętności. Kurs dwutygodniowy niczego poważnego nie nauczy. Co najwyżej uporządkuje pewną technikę narciarską instruktora. I wyposaży w wiedzę pedagogiczną, wiedzę o człowieku, górach, bezpieczeństwie i sprzęcie. Natomiast uczyć się jeździć w różnych warunkach trzeba samemu. I to bez przerwy. Inaczej trudno sobie wyobrazić instruktora, który porywa się na naukę narciarzy na różnych poziomach, czy się specjalizuje w określonych grupach(np. dzieci). To samo można robić samemu bez kursu, który ze względów prawnych jest pewnego rodzaju "dupochronem". Można się uczyć od znacznie lepszego kolegi, który jest na tyle oczytany, że potrafi zaanalizować jazdę, wyłapać błędy, umieć je uszeregować w ważności i wskazać(pokazać praktycznie !) nad czym teraz należy pracować. Zawsze marzyłem o kimś takim. . Zostawały mi książki jako "instruktor". Tylko raz miałem okazję na obozie studenckim, wędrownym w Bieszczadach poznać kogoś takiego. Był kolega z Zakopanego. Zgadaliśmy się o nartach i przyznał się, że był w polskiej kadrze juniorów. Nie pamiętam co powiedział, że dalsza jego kariera narciarska się zatrzymała. Spotkaliśmy się przypadkowo na nartach na Goryczkowej. Poprosiłem by mi szczerze powiedział jak jeżdżę. I na co należy zwrócić uwagę. Popatrzył powiedział, że jeżdzę dobrze. I koniec. Co miał powiedzieć ? Jednak mieć obok siebie ciągle kogoś takiego, co ciągnie w górę to rzecz bezcenna. A instruktorzy są bardzo różni. To najlepiej wiedzą koledzy, którzy sami są instruktorami.
  2. Plus82

    Skale

    Porównując te skale(Factor X, Spiochu, Włosi) wydaje mi się, że powinno się kończyć do użytku amatorów(takich z forum) na Instruktorze najwyższego stopnia. Przy czym tych stopni powinno być kilka. Nie znam dokładnych wymagań od instruktorów z USA, Kanady. I ich "level`i". Co od takiego gościa można wymagać. Poprawnej jazdy, najróżniejszymi stylami, na wszelkich cywilnych stokach. W różnych warunkach. W tym jazda na muldach. Poprawnej jazdy w terenie o różnym stopniu trudności. Aczkolwiek nie muszą być to specjaliści w tej dziedzinie. Praktyczna znajomość elementów jazdy sportowej(na tyczkach). Nie mieszałbym do tego zawodników i specjalistów od dziewiczych stoków. W kwestii doboru sprzętu(butów, nart) do danego poziomu, należy podać: - liczbę dni na nartach(szacunkowo), z uwględnieniem terenu(trasy, wyciągi, urozmaicenie ich). To jest ważne dla oceny "objeżdżenia" - liczbę godzin ze szkolącym instruktorem, lub narciarzem o jego kwalifikacjach, - ogólną sprawność fizyczną(sporty uzupełniające w lecie), wiek, ew. cechy psychofizyczne(odwaga, bojaźn) Resztę się dośpiewa. Poza bardzo nielicznymi wyjątkami, średnio wszyscy uczą się w podobnym tempie. Zakłada się, że ten ktoś chce się nauczyć jak najlepiej jeździć na nartach. Traktuje to zajęcie jako istotny element spędzania wolnego czasu w zimie, na całe przyszłe życie. Nie potrzebne są żadne dodatki typu- jazda sportowa, czarne trasy itp. To się okaże w praktyce.
  3. Ja osobiście uważam, że nauka skrętu od łuków płużnych, od poszerzenia, u większości prowadzi do tego, że podpieranie się wewnętrzną pozostaje ludziom na całe życie. Strasznie trudno się tego wyzbyć. To się przejawia u narciarzy jeżdżących po stokach, choćby minimalnym rozejściem się tyłów nart, przy zapoczątkowaniu skrętu. Pominięcie tego sposobu inicjacji skrętu już na samym początku nauki(choćby przez jednoczesny skręt obu stóp) szybciej przyzwyczaja narciarza do równoważenia ciała, gdy jedzie na jednej narcie. A to jest kluczowe i rzutuje na dalszą naukę. Kwestia szerokości, rozstawu nart. Wystarczy stanąć i podnieść jedną nogę. Jeżeli będą tak blisko, jak w większości przypadków się stoi, to nie będzie trudności w podniesieniu jednej nogi i stania na drugiej. Zwiększanie tego rozstawu utrudnia podnoszenie drugiej nogi. Coś podobnego jest przy jeździe na jednej narcie. Większy rozstaw i "wisząca" na biodrze noga z butem i nartą przechylają ciało. I stąd instyktowne podpieranie się "wiszącą" nogą.
  4. A może do zabawy, jak zacznie się sezon, zrobić sobie reset umiejętności skręcania. 1. Płaski, równy, b. mało pochylony stok - jazda na wprost(właściwa postawa !) i podniesienie na moment tyłu jednej narty(jazda na jednej narcie), - opuszczenie tyłu na śnieg i podniesienie drugiej narty. Jeśli się będzie utrzymywać w miarę swobodnie równowagę na jednej narcie przejść do drugiego etapu. 2. Stok, jw. - po podniesieniu tyłu narty, nogą(butem) narty na której jedziemy staramy się ją obrócić w kierunku podniesionej. A górę ciała leciutko przekręcać w przeciwną stronę. Narta powinna zakręcać. - nie dopuszczając do dużego skrętu(tylko minimum), opuszczamy podniesioną nartę na śnieg i podnosimy lekko skręcającą, z kolei noga, która była podniesiona wykonuje teraz skręt nartą w przeciwną stronę. Z górą ciała jw. Jest to nieco skomplikowane. Ale trzeba tego się nauczyć, jak tabliczki mnożenia. Powinno się dać to zrobić. Choć nie gwarantuję. Życzę sukcesów.
  5. Plus82

    Skale

    No właśnie. Tego jest brak, gdy ma się oceniać pewien poziom amatora.
  6. Plus82

    Skale

    Wpychanie do skali zawodników z PŚ i facetów jeżdżących z Everestu to kretynizm. Jeśli chodzi o "zawodników", to u Jouberta jest 9 grup klasyfikacyjnych narciarzy. Począwszy od elity(kadra francuska) do do przedostatniej, którą można porównać z naszym pomocnikiem instruktora. Wcześniej są stopnie instruktorskie, wyżej trenerskie i wreszczie zawodnicy. Zawodnicy nie tylko kadry A, B, jakieś okręgi. Z tym że trasy po których się "ślizgają", zaliczeni do danej grupy, są coraz łatwiejsze(mniej strome, mniej bramek itp.). Gdzieś tam na dole są zawody amatorskie. Jakieś "Strzały", "Kozice", Od brąnzu do złota. Tu startują ci, co zarażeni narciarstwem doszli do takiego poziomu, by startować w takich imprezach. Co do zjazdów w dziewiczych terenach to nie znam jakiejś klasyfikacji, z kolei takich, co to robią(przykład Bargiel). Jest(wiele) klasyfikacji trudności zjazdu(nachylenie, rodzaj śniegu...). Co wskazuje na klasę narciarza, który w takim terenie sobie radzi. To jest bardzo szerokie. Zaczyna się od wyjazdu poza sznurek na cywilnym stoku. Koniec to K2, Everst, bo wyższych gór nie ma. Ale są ekstremalne miejsca niżej, gdzie bardzo łatwo może to być ostatni zjazd. I to wszystko się wpycha na "forum". Forum amatorów. Nawet nie początkujących zawodników. Forum, które się powinno kończyć na instruktorach. Z ew. pewnym doświadczeniem zawodniczym. I to wszystko. I dlatego kiedyś dałem sobie dziewięć. Ponieważ zacząłem nieco lizać jazdę pozatrasową w Tatrach. A na Kasprowym jedynie zawodnicy z Zakopanego robili na mnie wrażenie. Czas robi swoje. Organizm słabnie. Stoki(boiska) są inne. Jest łatwiej szybciej opanować pierwsze skręty. Na "ołówkach już bym nie jeździł. Tego jestem pewien. Co najwyżej dreptał na małym pólku. Na obecnych stokach, sprzęcie to mogę sobie pozwolić jeszcze na jazdę z dużą przyjemności na wszelkich kolorach. Oczywiście wybieram warunki, by nie wykończyć się po jednym, czy kilku zjazdach.
  7. Plus82

    Skale

    Tego nie można tak prosto porównać. To jest skala, możnaby powiedzieć bardziej "sportowa". Umiejętności zdobywane systematycznie według pewnego wzoru(pod kierunkiem nauczyciela(instruktora). Krańcem takiej nauki może być zawodnik, sportowiec. Ale nie wszyscy tak zdobywają umiejętności. Część ludzi szybko przerzuca się na jazdę, po dziewiczym śniegu, skituring, ew. skialpinizm. Im pewne umiejętności(np. carrving) nie są zupełnie potrzebne. Gdybym dawniej miał z kimś wybrać się na wyrypę narciarską, to w pierwszym rzędzie chciałbym zobaczyć jak jeździ w terenie. I gdzie w takim terenie jeździł. Jakiś stopień(np. instruktora) jest mniej ważny. Dziewiczy teren górski, to nie boisko stokowe. Tu są ważniejsze sprawy, od ładnie wykonanego skrętu. Bezpieczeństwo i dotarcie w całości w dół. A mnie skala Factor X się bardziej podoba. Jest bardziej dostosowana do realiów stoków. Nie zajmuje się cyzelanctwem(co to jest idealny skręt, taki czy siaki). Jedni są zadowoleni z tego, co mają. Inni cyzelują. Nieoceniony Joubert bardzo wyraźnie odróżniał narty dla przjemności, od szkolenia zawodniczego. I u niego, w jego książkach, poziom był podobnie określany, jak u Factor X. To nie jest proces szybki. Szybki, ale tylko przy zawodniczym, intesywnym szkoleniu. I tylko u specjalnie uzdolnionych jednostek. W amatorstwie, gdy się ma ciągle przy sobie dobrego narciarza. O pewnym uzdolnieniu pedagogicznym, to ten proces rozciąga się na już na setki dni na stokach. Aby wreszcie poczuć śnieg pod nartami. I to w odniesieniu do przygotowywanych stoków. Ponieważ teren poza nimi, to jeszcze inna sprawa.
  8. Plus82

    Skale

    Przed sezonem należy się zweryfikować. Stąd dla ułatwienia tego zadania zamieszczam ciekawy materiał, pozwalający określić się, wktórym miejscu jesteśmy. FactorX Napisano 10 Października 2006 Zamieszczam 10-stopniową skalę umiejętności narciarskich. Przyda się w określaniu własnych umiejętności, doborze sprzętu, dyskusjach na forum. Skala liczy 10 poziomów. Dodatkowo zostały one podzielone na 3 grupy. Początkujący 1. Nigdy nie jeździłeś i masz zamiar zacząć uprawiać ten ekscytujący sport. 2. Zjeżdzając po 'oślej łączce' potrafisz się zatrzymać przy pomocy techniki 'pługa'. Możesz także potrafić zmieniać kierunki jazdy, ale nie opanowałeś tego jeszcze doskonale. 3. Łączenie zmian kierunków w jeździe 'pługiem' w lewo i prawo nie stanowi dla Ciebie problemu, tak samo jak i zatrzymanie się na łagodnej, zielonej trasie. Może zacząłeś już nawet poznawać nieco trudniejsze niebieskie trasy. 4. Twoja jazda jest coraz bardziej płynna i potrafisz wykonywać kontrolowane skręty na niebieskich trasach. Twoje 'pługowanie' jest zdecydowanie mniejsze i potrafisz zatrzymywać się układając narty w równoległym położeniu. Średnio zaawansowany 5. Zacząłeś poznawać łatwiejsze czerwone trasy i Twoje skręty stają się coraz lepsze wraz z każdym przejazdem, ale ciągle używasz minimalnego 'pługa' przy inicjacji skrętów. (Rada: jeżeli staje się to dla Ciebie frustrujące, skorzystaj z lekcji doświadczonego narciarza lub instruktora). 6. Zyskujesz coraz więcej pewności siebie i cieszysz się prędkością oraz wrażeniami z jazdy. Na tym etapie doskonalisz równoległe prowadzenie nart na łagodnych czerwonych trasach. Może zacząłeś nawet jazdę na czarnych trasach, pokrytych muldami lub zapuszczasz się na nie przygotowane tereny poza trasami. 7. Bez problemów łączysz serie skrętów prowadząc narty równolegle i większość czarnych tras nie sprawia Ci żadnego problemu. Bardziej strome i pokryte lodem stoki sprawiają, że tracisz trochę ze swojego stylu, ale potrafisz dotrzeć na dół w jednym kawałku. Zaawansowany 8. Potrafisz jeździć po wszystkich przygotowanych trasach w dobrym stylu i z dobrą techniką. Opanowałeś stromizmy, muldy i zlodowaciałe odcinki, nie tracąc nic ze swojego stylu, rozglądasz się za nowym wyzwaniem w postaci jazdy poza przygotowanymi trasami. Masz już dość oglądania filmów z takimi wyczynami i chcesz sam spróbować. Na początku więcej będzie nauki (i upadków) niż jazdy, nie poddawaj się, zajmie Ci to trochę czasu, ale warto! 9. Jazda poza trasami już nie jest walką, a Ty potrafisz wykonywać i cieszyć się wszystkimi rodzajami skrętów na wszelkich trasach. Na tym etapie możesz rozważyć profesjonalne lekcje na przykład w celu doskonalenia jazdy poza trasami, poprawy jazdy i techniki podczas zawodów czy też zostania instruktorem. 10. Jesteś doskonałym narciarzem który potrafi jeździć wszędzie i w każdych warunkach. I robisz to wspaniale stylowo i technicznie. Może szkolisz instruktorów narciarskich lub jesteś byłym zawodnikiem? Spiochu(sportowo zorientowany narciarz-moje podkreślenia) 9.11.2006 O to moja propozycja skali. Niestety nie jest ona perfekcyjna dlatego proszę o uwagi i krytykę. Proszę również o komentarz tych osób które inaczej oceniły swoje umiejętności niż wcześniej – najlepiej razem z dwoma ocenami. 0-nie jeździłeś nigdy na nartach. 0,5 - Już próbowałeś jeździć na oślej łączce, wiesz jak upadać i podnosić się uczysz się skręcać i zatrzymywać. 1 - Umiesz skręcać i zatrzymywać się przy pomocy pługu oraz regulować prędkość i korzystać z wyciągów narciarskich. Wszystko to jednak sprawia ci trudności i nie czujesz się jeszcze pewnie. 1,5 - Zaczynasz łączyć coraz więcej skrętów, w dobrych warunkach czuje się dobrze na oślej łączce i zaczynasz jeździć na łatwych niebieskich trasach. 2 - Twoja jazda pługiem jest już płynna i czujesz się dosyć komfortowo na niebieskich trasach w dobrych warunkach, jestem w stanie zjeżdżać również w nieco gorszych warunkach jednak jest to pozbawione stylu. Robię pierwsze próby skrętów równoległych (NW). 2,5 - Opanowałeś skręt stop i kontynuujesz próby jazdy równoległej. 3 - Jeździsz równolegle w dobrych warunkach ale czasem ratujesz się pługiem Zaczynasz jeździć po łatwiejszych czerwonych trasach. 3,5 Jazda równoległa staje się bardziej płynna, zaczynasz wbijać kijek (jeśli wcześniej uczyłeś się bez). 1 – Jeździsz płynnie i na luzie stylem równoległym NW. Doskonalisz swoje umiejętności w trudnych warunkach i na czerwonych trasach. Zaczynasz jeździć szybko. Czasem próbujesz swoich sił na czarnych trasach(niekoniecznie) Stawiasz pierwsze kroki w Carvingu. 4,5 - Zaczynasz "czuć krawędź" powoli przerzucasz się na nowy styl jazdy. 5 - Opanowałeś skręt cięty na łatwiejszych trasach i w dobrych warunkach. Wciąż popełniasz błędy stylowe ale doskonalisz się. 5,5 - Korygujesz błędy stylowe i jeździsz coraz płynniej i szybciej. Potrafisz jechać skrętem ciętym nawet na niezbyt równym stoku lub w rozmiękniętym śniegu 6 - Jeździsz płynnie skrętem carvingowym , NW i śmigiem, dostosowujesz technikę do warunków. Potrafisz zjechać ze stylem z każdej trasy w dobrych warunkach, wciąż jednak popełniasz błędy a bardzo trudne warunki sprawiają ci kłopoty. Możesz wybrać się na kurs kwalifikacyjny. 6,5 - Cały czas doskonalisz swój styl i umiejętności, zwykła jazda przestaje ci wystarczać, szukasz nowych wyzwań. Fun, tyczki czy jazda poza trasą zaczynają cię interesować. Czynisz pierwsze próby lecz okazuje się to trudne i często się przewracasz. 7 – Jeździsz szybko ze stylem w każdych warunkach i po wszystkich trasach. Masz za sobą próby jazdy na tyczkach, umiesz kilka ewolucji fun lub Freestyle, potrafisz jeździć w puchu i ciężkim wiosennym śniegu choć wymaga to dużej koncentracji i czasem kończy się upadkiem. Kwalifikujesz się na kurs PI. 7,5 - Doskonalisz umiejętności wciąż poprawiając styl. Jesteś wszechstronnym narciarzem ale zaczynasz się specjalizować w którymś z wybranych kierunków. Możesz posiadać stopień PI. 8 – Większość czasu poświęcasz na doskonalenie swoich umiejętności w wybranej i dziedzinie narciarstwa ale nie zapominasz też o innych stylach. Możesz trenować w klubie być zapalonym „freeriderem” lub też kłaść się na śniegu przy każdym skręcie. Twoje ogólne umiejętności pozwalają na udział w kursie instruktorskim. 8,5 – Prawdopodobnie jesteś instruktorem narciarstwa, czujesz się świetnie w niektórych dziedzinach narciarstwa ale brakuje ci jeszcze niektórych umiejętności i doświadczenia. Jeździsz pewnie, szybko i poprawnie stylowo w każdych warunkach. Nie zawsze jednak wygląda to efektownie i wiesz że możesz jeszcze poprawić drobne błędy. 9 – Właściwie potrafisz wszystko co jest możliwe przy jeździe amatorskiej. Opanowałeś każdy styl i technikę. Świetnie czujesz się na oblodzonych trasach, potrafisz przejechać SL i GS w dobrym czasie. Muldy, kalafiory, ciężki śnieg i głęboki puch nie stanowią dla ciebie problemu. Potrafisz podstawowe ewolucje free i dasz radę zjechać wąskim i stromym żlebem. Jeśli jesteś instruktorem to można cię polecić każdemu. 9,5 - Jazda wyczynowa, Starty w prestiżowych zawodach lub inne znaczne sukcesy sportowe 10 - Stopień ten zarezerwowany jest dla nielicznych. Jeśli jesteś gwiazdą PŚ zjechałeś z Everestu lub kilkakrotnie wygrałeś X-games to na pewno będziesz wiedział o co mi chodzi. Głos zrozpaczonego narciarza Pietja 27.11.2007 Proszę o pomoc? Jestem zarejestrowany na Waszym forum od mniej więcej 3 tygodni i mam lekki problem z określeniem swojego poziomu umiejętności według skali forum. Z rozpędu dałem sobie 9, ale czytając Wasze komentarze i to co robicie, zaczynam lekko wątpić dlaczego pomocnik instruktora daje sobie 7 a młody zawodnik 8?? Wiem, że najlepiej byłoby zobaczyć mnie w akcji ale postarajcie się pomóc na podstawie poniższego opisu doświadczeń... Przygodę z nartami zacząłem w 4 roku życia. Mój ojciec świetnie jeździ na nartach i to on głównie mnie uczył. W wieku 10-14 doskonaliłem jazdę na klasycznych nartach (tedy jeszcze nie było nart taliowanych). Potrafiłem jeździć bardzo wąsko, narta przy narcie, bardzo dobrze śmigiem na każdej trasie (ówcześnie Nosal z samej góry, Kasprowy). Generalnie żadna trasa nie była mi straszna. Byłem młody i niczego się nie bałem. Chciałem robić kurs pomocnika instruktora, ale... przesiadłem się na snowboard (okres młodzieńczego buntu) Przez następne 9 sezonów jeździłem na snowboardzie. Sam nauczyłem się jeździć. Zacząłem, co rok wyjeżdżać we francuskie Alpy (Val d’Isere, Tignes, 3 Doliny, i inne). Na snowboardzie jeździłem wszędzie i po wszystkim! Największym funem były zjazdy po świeżym metrowym puchu na bardzo stromych stokach w Alpach! Jeździłem szybko i dynamicznie. Robiłem wszystko oprócz wysokich lotów w snowparkach i w pipie. Po 9 latach ze względu na inspiracje nowymi konstrukcjami nart slalomowych postanowiłem wrócić na 2 deski i nauczyć się jeździć sportowo, szeroko, wyłącznie na krawędzi. Teraz mam 25 lat i w tym roku nadchodzi 4 sezon od mojego powrotu do nart. Myślę, że jeżdżę nieźle. Jak jestem na stoku to stylu zazdroszczę jedynie instruktorom i naprawdę rewelacyjnie jeżdżącym narciarzom Potrafię głęboko carvingowo jeździć na krawędzi choć raczej biodrem ani przeciwną ręką nie dotykam śniegu (jeżdżę raczej z kijami). Chyba więc zaliczam poziom 7 Potrafię również poradzić sobie na najstromszych zmuldzonych stokach czarnych tras gdzie należy skręcać przeskakując praktycznie w miejscu (oldschool ) W takich miejscach nie walczę i na pewno nie brakuje mi pewności siebie ...co wskazywałoby na zaliczenie poziomu 8 Ale co z tym levelem nr 9 ?!? Zapewne instruktor wytknąłby mi kilka błędów i miałby kilka uwag, ale z drugiej strony potrafiłbym nauczyć jazdy na nartach (co zresztą robię wśród znajomych). Nie startuję również w zawodach i pewnie na tyczkach wyszłoby trochę niedociągnięć... Dodam jeszcze, że bardzo dobrze czuję się na nartach slalomowych i miałem okazję jeździć na iSL WC, SL9, ST11, SLX, 9S. Poniżej kilka moich fotek Niestety tylko dla zarejestrowanych na gronie. Mitek(powszechnie uznny autorytet) Napisano 19 Grudnia 2013 Cześć Przy jeździe amatorskiej około 2,3 tyg w roku, bez szkolenia, jeżeli nie ma sie minimum 10 lat stażu szukanie sie wśród 7 raczej należy sobie odpuścić. Pozdrowienia Spiochu Napisano 27 Stycznia 2018 Po 40- tu lekcjach i 200 dniach doskonalenia dalej będziesz między 6-7 … Dalszy ciąg tej, przecież fundamentalnej dyskusji o własnych umięjętnościach narciarskich, został spopielony pod Paryżem. Ja też kiedyś, jak Pietja, dałem sobie 9. Ale teraz to góra 5(wg Spiochu). Choć na oblodzonych trasach i w lesie też w cłości osiągam dół. Ale co to za jazda.
  9. Jako stary gaduła powinienem czasami coś napisać. Nie znam się na sprzęcie. Nartach, butach, kijkach itd. Ale rękawice są ważne. Historycznie najlepsze rękawiczki jaki miałem, to te z pewnej firmy w Krakowie. Pół wieku temu, a może więcej pewna pani na ul. Grodzkiej szyła ręwiczki narciarskie z delikatnej skórki cielęcej. Ocieplane. Genialny wyrób. Od szwagrostwa za postępy, w nauczaniu ich od zera ślizgu z górek, dostałem swego czasu wypasione Rossignole. Jeszcze są do użytku. Ale już od dawna ich nie używam. Czego ja chcę od rękawic? Czucia kijka. Muszą być miękkie. Przez kijek czuję śnieg. Ale nie tak jak przez stopy. Oczywiście, gdy mróz i wiatr to powinny zabezpieczać moje dłonie, by były ciepłe(zimne nie czują kijka). W przypadku wycierania z pod pupy leżącego na krześle śniegu, nie powinny szybko przemakać. Teraz można mieć prawie za darmo z dziesięć par. Dedykowanych do warunków pogodowych. Jest to łatwiejsze rozwiązanie, niż dedykowane narty. To wszystko można zmieścić w małym plecaczku. Rękawiczki są konieczne. Jazda bez rękawiczek grozi nieprzyjemnymi obtarciami. Motocyklowych nie znam. Ale spawalnicze też nie są złe.
  10. No to ja zacznę od warunków. Ponieważ wybór warunków jest duży. I wybór nart do warunków jeszcze większy. Wybór nart jest głównie zmartwieniem w czasie pięciu pierwszych lat nauki. Potem powinno się już mieć pewne rozeznanie, jakie stoki nam odpowiadaja i jak chcemy się na nich ślizgać. Eksperci nie mają z wyborem żadnego problemu(co najwyżej finansowy). Zjadą na wszystkim, chociaż z różną przyjemnością. To jest kwestia specjalizacji eksperta. Mnie się te tabele podobają. Przynajmniej jest porządek. Większego błędu się nie zrobi, mając w sumie kilkadziesiąt dni ślizgania w życiu. Co najwyżej zastosować pewne korekty. Cięższy parę cm w górę. Chudy i słaby cm w dół. Przyszły sportowiec(to zobąwiązuje) cm w górę.
  11. Znowu te błędy ! A ja już napisałem, że błędy są tylko dwa. Pierwszy to nieszczęsna zewnętrzna narta. Drugi unikanie(nieumijętność) ruszania własnej dupy w górę i w dół. Wtedy mamy "flow".
  12. Plus82

    ZAKUP NART i BUTÓW

    Dziękuję za wyciągnięcie z czeluści "Systemu" tego dramatu, jakim był pierwszy skręt na nartach. Grałem w nim skromną rolę "Dziadka Kuby". Obok takich znakomitości jak "Niko 130", czy nieco rozrabiający "Fred". Teraz w tym dramacie też zabrałem głos. Tym razem jako "Plus82". Jak ten czas leci ! Nikt już zapewne nie zaczyna nauki od skrętu pod stok. Są inne czasy i wymagają bardziej radykalnych początków. Niemniej wydaje się mi, że zaczynanie zjazdów od "szybkich ciętych skrętów" jest pewną przesadą. Na moim ulubionym Mosornym obserwuję często tego typu zachowania. Nie ma większych problemów z samego ranka. Stok jest pusty i równy. Więc nie rodzi to konflików. Zreszta poranni miłośnicy tych skrętów szybko znikają ze stoku. I nawet wydaje się, że niektórzy nieźle je opanowali. W miarę pogarszania się warunków i zwiększonego zaludnienia pojawiają się kolejni mistrzowie w tej dziedzinie. Ci to ograniczają skręt do prawdziwego minimum. Przelatując z szybkością pociągu pośpiesznego w odległości dwóch metrów od cierpliwego cyzelanta łuczków. Dlatego poradziłem Koledze, który założył temat, by raczej zapomniał chwilowo o "szybkich ciętych skrętach" dla naszego wspólnego dobra.
  13. Plus82

    ZAKUP NART i BUTÓW

    I o to chodzi. Jeździć coraz lepiej i lepiej. Co przede wszystkich znaczy coraz większą swobodę na stoku. Coraz trudniejszym stoku i śniegu. To gwarantuje długą jazdę w życiu, gdy sił będzie ubywać. Tu nie chodzi o szybkość zjazdu, tylko o swobodę regulacji tej szybkości. Co do skrętu NW ? Zasadniczo nie ma nic wspólnego z długością nart. Jest to tylko ruch ich odciążenia, by zapoczątkować skręt. Chociaż ? Stawiam się teraz(siedząc przy komputerze) na równym stoku, na nartach o różnej długości. Pierwsze to stoję w postawie narciarskiej nieruchomo. Obracam narty wysiłkiem stóp. Narty krótkie obrócę o pewien kąt bardzo łatwo. Czym dłuższe to będzie coraz trudniej. To jest powodem, że ludzie wybierają częściej krótkie narty. Na gładkim i niezbyt stromym stoku można tak łatwo skręcać już na początku nauki. I tak zresztą sam uczyłem pierwszych skrętów. Od tak prostego przekręcania trzeba się "odzwyczaić"(nie zapominając go!) na rzecz wyraźnego odciążenia nart. Co jest potrzebne już na większej stromiźnie. I to wyraźniejsze poczucie odciążenia dają dłuższe narty. Nie skręci się ich łatwo(albo tylko częściowo i pojadą prosto) samymi stopami. Zresztą ważne to co jest po odciążeniu? Po odciążeniu powinno się poczuć "aha ? jadę na zewnętrznej narcie". To poczucie powinno dominować w całym okresie nauki. To daje szybciej narta dłuższa. Na krótkich nartach to trudniej sobie to wyrobić, ponieważ będzie występować chęć do skrętu stopami i prawie jednakowego obciążania obu nart. . Czasem jeszcze pogłębiona skrętem tułowia w stronę stoku. Dłuższe narty wymagają też większej szybkości jazdy dla ułatwienia skrętów. Nie każdemu to odpowiada. Jakiś kompromis trzeba znaleść. Po pewnym zaawansowaniu dobierzemy narty sobie do własnych preferencji. A czy na slalomce można wykonać NW? Oczywiście. Nie odpowiedziałem tak na samym początku. Ponieważ można go wykonać na nartach od "big foot" do gigantów DH(zjazd). Tu chodzi o naukę a nie tylko o jeden element techniki.
  14. Plus82

    ZAKUP NART i BUTÓW

    Dyskusja nad tym postem toczy się miesiąc. Przytaczam go, ponieważ mnie zintrygowała. Kolega według mnie bardzo zapalił się do nart. Poszukuje nart, by się doskonalić w "długich cietych skrętach". Jeździ od roku i ma ok. 30 dni jazdy na przypadkowych nartach, polecanych w wypożyczalni. Facet wypożyczający patrzył na niego i być może się pytał - jak jeździ i dawał narty rzędu 150 cm, ponieważ widział bardzo szczupłego gościa przez sobą. Dalej te 30 dni i ocena 4,5 świadczy, że tabelka ocen jest kompletnie bzdurna, ponieważ ja musiałbym mieć 10+. Ponieważ mam co najmniej za sobą 30X40 dni na najróżniejszych nartach i najróżniejszych śniegch i stokach. W dodatku analizowałem bez przerwy w życiu swoją jazdę. Dosłownie każdy skręt. No ale jest pytanie. Pierwsze to buty. To oczywiste. One gniotą i trzymają nartę. Narta, powinna być według mojej oceny gdzieś minus 5, 10 cm od wzrostu. Raczej minus 5. "Slalomka" sklepowa dla średnozawansowanych. Jeździ się po stokach, które rano są równe a potem coraz bardziej garbate i wypełnione tłumem narciarzy. Więc rano można sobie pozwolić na dłuższe i szybsze skręty. By potem być zmuszonym do wolniejszych i częstszych. Wyrzucić z pamięci doskonalenie "długich ciętych skrętów". To banał powtarzany co chwila. Jak się jest zapalonym do nart i młodym, to powinno się wyobrazić siebie za kilkadziesiąt lat na stokach. Choć życia nie znamy, to zawsze lepiej go planować. By jeździć długo w zyciu, oprócz dobrego zdrowia i dbania cały rok o kondycję, należy jak najlepiej opanować technikę zjazdu i to w możliwie urozmaiconym terenie. I to jest dla kolegi główne zadanie. Częste kontakty z dobrym instruktorem(można też uczyć się z książki, internetu). Nauka porządnego skrętu równoległego. Miękka, nie siłowa jazda. Jak się ma kasę to bardzo to jest ułatwione, szczególnie w krajach alpejskich. Na koniec dobra rada. Unikaj pułapki "długich ciętych skrętów". Długo tak nie pojeździsz. Naucz się częstszych skrętów równoległych(narty idealnie równoległe). Wtedy będziesz sobie mógł pozwolić na dowolnie długie cięte skręty. Na dowolne skręty. Ponieważ obok równych(ubitych stoków) są też te potem zryte i też te poza sznurkiem. To wszysko jest przed Tobą. I tak należy traktować tą piękną działalność jak zjazdy.
  15. Plus82

    ZAKUP NART i BUTÓW

    Chąc się wypowiedzieć w temacie sprzętu, nauki siebie samego, innych, musiałbym, co najmniej: - mieć dziesięć lub więcej par nart, dedykowanych do różnych stoków i śniegów, - spędzić na śniegu w sezonie wiele dni na każdej z tych par, - nauczyć tysiące osób jeździć na nartach tak, aby potem powiedziały miałem, miałam jednego dobrego instruktora w swoim życiu. Ponieważ mi nieskończenie daleko od tego. Więc po blisko sześciesięciu latach ubijania stoków jestem totalnie zagubiony w sprawach doboru sprzętu i metod nauki. Zanim za chwilę siądę na rowerek stacjonarny(sezon) to zdradzę, jaki wg. mnie są dwa kluczowe elementy do dobrej jazdy: Pierwszy - to całkowita świadomość i opanowanie jazdy na zewnętrznej narcie. Co nie oznacza, że musi się na niej wyłącznie jechać. I nie oznacza, że nie może się jechać wyłącznie na wewnętrznej. Drugi to brak statyzmu w trzech podstawowych stawach: kostki, kolana, biodra. Czyli "zwijanie" ciała i jego "rozwijanie". To jest proces ciągły, w tak podstawowej ewolucji jaką jest skręt narciarski.
  16. Plus82

    Jak to robią najlepsi...

    W jego umiejętności nie wątpię. Pokazuje elementy techniki, które się powinno stosować na takim stoku. Ogólnie na muldach. Rozwój maszyn do ubijania stoków. Stoki coraz szersze spowodowały, że ludzie nie mieli potrzeby ćwiczyć jazdy po muldach. Które dawno temu były codziennością w Szczyrku, czy na Kasprowym. Jak się trafił osobnik, którego ambicją było jak nalepsze pokonywanie takich garbów do dochodził do pewnej biegłości. Ja miałem takie ambicje. Będąc w 1993 po raz pierwszy w Alpach, w Ziellertal i jeżdżąc min. na Hintertuxie już wtedy zauważyłem, że miejsca gdzie trasy były zmuldzone, to były puste. Tylko jakieś pojedyńcze osobniki próbowały tam sił. Taka jazda była uważana za coś wyższego. "Karwing" dalej to pogłębił. Jest bardzo trudno się tego nauczyć(w pewnym wieku nie ma szans), gdy rozpoczęło się naukę jazdy na równym stoku. I ciągle tą naukę się na takim stoku kontynuje. Zwracając uwagę tylko na "idealne" prowadzenie krawędzi. Co ciekawsze oglądałem nieraz przejazdy instruktorów na muldach(Internet, USA). Daleko im było do tego gościa z filmu. Sztuką jest tu trzymanie nart cały czas na śniegu. Przy szybkiej jeździe i coraz większych garbach jest to prawie niemożliwe. Jazda na muldach, strając się "wybierać" każdą nie równość uczy bardzo miękkości jazdy. Mikroruchów stopami, kolanami. Wyczuwania śniegu, nawet malutkich nierówności.
  17. Plus82

    Jak to robią najlepsi...

    To nie jest żaden cyrk! Tylko normalna jazda na takim stoku jak na filmie. Ciągła kontrola nart, wyczuwanie podłoża(śniegu). Żadnych skoków, uderzeń, ponieważ to wszystko dodatkowo męczy i ogranicza przejechany bez przerwy odcinek. Trzeba być bardzo szybkim w reakcjach, super szybkim. W dodatku narty tu są prowadzone bardzo płasko. W wydaniu "zawodniczym"(jazda po muldach) jest dla mnie osobiście nudna. Stąd być może dołożono skoki i akrobacje, by nie być znudzonym monotonią idealnych ruchów. Ale na rzeczywistym stoku nie jest nudno. Tym bardziej, że podłoże może być o różnej twardości i "kopce" mogą być o różnej wysokości. Nawet monstrualnych. Najgorzej mnie się jeździ, gdy są wysokie odsypy(kopce) i mocno wyślizgane doliny(muldy). Facet na filmie ma fajny stok. Niezbyt duże zróżnicowanie terenu(mulda, "kopiec"), miękki śnieg i sobie po tym pomyka, wykorzystując "przełęcze" między "kopcami". Taka jazda to coś zupełnie przeciwnego, niż typowy "karwing" na twardym sztruksie. "Wejście" na krawędź, długi łuk i spid. I jest o wiele trudniejsza do przynajmniej pobieżnego opanowania. Mogę służyć za instruktora. Jak kogoś to interesuje. Nawet z pokazem. Na pięć skrętów się może jeszcze zmobilizuję. Słowniczek, dla początkujących narciarzy - "kopiec", mikrogórka(odsyp) która powstaje na stoku na skutek obracania nart w skręcie, - mulda(dołek) miejsce, z którego narty, wydrapując śnieg, usypują "górkę". W rezultacie stok przypomina miniaturowe Beskidy. Dawniej opady śniegu, wiatr, odwilże niwelowały te góry. Dzisiaj czynią to maszyny.
  18. Co nam mówi kolor trasy ? Ja bym tak to ujął: - trudności zjazdu wynikające z konieczności kontroli nart(szybkość zjazdu, pewność wykonania ewolucji -np. skrętu), - zagrożenia przy ewentualnej utracie kontroli nad nartami(upadek, niewłaściwy kierunek ich ruchu). Ale to wszystko się dzieje, przy bardzo różnej, spotykanej w praktyce, powierzchni śniegu. W skrajnym przypadkach - raz to mogą być duże płaty lodu, innym razem bardzo tępy śnieg, przy którym nawet na czarnej trasie należałoby się odpychać kijkami. Jest też bardzo ważny psychologicznie profil trasy. Najtrudniejsze do zjazdu są długie, równomiernie pochylone strome odcinki. Jest łatwiej(i ja to osobiście lubię, gdy trasa(odcinki trasy) są jeszcze bardziej strome, ale te odcinki są przedzielane wypłaszczeniami. Szerokość trasy jest też bardzo ważna, ponieważ na stromych odcinkach wymaga to szybszych, dość krótkich skrętów, dla kontroli szybkości. Możnaby jeszcze sporo o tym pisać, jak choćby pochylenie trasy w bok i konieczności wykonania skrętu na trawersie. Jeśli chodzi Jurgów, to ta czarna trasa ma nachylenie godne czerni tylko na odcinku ok. 100 metrów. Miałem przyjemność zakończyć na niej poprzedni sezon. Zupełnie przypadkowo trafiłem na ustawiony na niej slalom. Ok. 25 bramek. Zacząłem po tym jeździć. Nikt nie pilnował, tylko czasem przejechało kilka osób. Chyba tych co ustawili te bramki. No cóż nie te lata, by nie wywoziło pod bramką. By nacisk na nartę był wystarczający do lepszego trzymania narty. Głównie na największej stromiźnie. Dobrze było się sprawdzić. I pięknie zakończyć sezon. Z Preseny też mamy z żoną fajne wspomnienia. Jeździliśmy sporo na trasie wzdłuż kolejki i na właściwym lodowcu z orczykami. Zawsze jazda na takich trasach polega na tym, by sobie założyć pewną graniczną szybkość, przy której swobodnie kontrolujemy skręt nart(jaką metodą wykonany to inna sprawa).
  19. "Czucie śniegu" ? Należy, na łagodnym bardzo, równym i pustym stoczku, zamknąć oczy. I wykonać kilka skrętów. Przekonamy się błyskawicznie w jakim stopniu czujemy śnieg. I że czujemy go tylko stopami. Stopy(podeszwy) informują mózg, co ma czynić z ciałem. To się wyrabia przez ciągłą jazdę. Czucie stopami to największa swoboda jazdy. Stopy w bucie narciarskim muszą być na tyle lużne(nie ścierpnięte), by czuć śnieg.
  20. Plus82

    ZAKUP NART i BUTÓW

    Witam Czytałem też artykuł o Polsporcie w linku. Polsport upadł, ponieważ się otwarł "zachód" po roku 1990 r. Jeśli chodzi o Szaflary, to jeździłem na ich modelach. W sklepie nie stały. W moim biurze gość załatwiał nam narty bezpośrednio w Szaflarach. Zawsze to była niewiadoma, co przywiezie. Aczkolwiek podawało się preferowaną długość, czy model(np. 'epoxy"). Na compactach jeżdżono na stokach. Osobiście nie jeździłem, ponieważ jeździłem wtedy na deskach rzędu 2 m(wzrost 175 cm). Aż do roku 2002(?). Gdy "wsiadłem" na pierwsze karwing Atomic Beta Race -185 cm. Compact nie miał nic wspólnego z "karwingami"(sprężystość podłużna i poprzeczna). Deska krótsza, szersza w środku niż "zwykłe" wówczas deski. Łatwiej się skręcało początkującym, tak sądzę. Ale na ówczesnych stokach(Kasprowy, Szczyrk) na muldach, przy większej szybkości, to nie było to. Po kilku latach moda na compacty minęła. Dlaczego jeszcze Szaflary upadły. Narty z tej wytwórni nie były może takie denne. Ale się od zimna nie rozklejały. To bzdura. Niemniej nie była to jakość nart z zachodu. Na które polowali lepsi narciarze. Sam próbowałem kupić nieraz w Rotundzie(giełda w Krakowie) jakiś przechodzony model po zawodniku. Nigdy mi się nie udało. Były totalnie wyklepane, z połatanymi ślizgami. Przełom nastąpił po 1991 roku. Raz, że nowa ekipa zaczęła rządzić i to otwarcie na zachód. Jeszcze jedna ciekawostka. W tym okresie był dwie fatalne zimy w Alpach. Wiem, bo pracując przez dwa lata w Tunezji jako wykładowca, oglądałem telewizję francuską. Był mróz, ale Alpy były bez śniegu. Wtedy też zaczęły się rozwijać gwałtownie "armaty". No i było bardzo dużo wyprodukowanego sprzętu narciarskiego. Możliwość przywozu do Polski, ceny, wybór, jakość. Szaflary błyskawicznie padły. Ale w końcu dopadłem "compactu" Mój nazywa się Dynastar SL -165 cm. I już przy nim pozostanę. Pozdrawiam
  21. Plus82

    Zaczynam

    Drogie koleżanki i koledzy. To Wasz stary znajomy od lat. Zgubiłem po raz kolejny hasło do forum. Więc się rejestruję od nowa. Zresztą moje pseudo jest bardziej aktualne. Pozdrawiam Plus80
×
×
  • Dodaj nową pozycję...