Skocz do zawartości

tomkly

Members
  • Liczba zawartości

    1 312
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi dodane przez tomkly

  1. Pojawiają się doniesienia, że wirus ma powinowactwo do receptora dla angiotensyny II (angiotensyna II obkurcza naczynia krwionośne - jest silnym czynnikiem presyjnym). W związku z tym teoretycznie może u osób leczonych z powodu nadciśnienia tętniczego inhibitorami konwertazy dochodzić do zwiększenia liczy receptorów dla angio II i tym samym prowadzić do większej wrażliwości organizmu na wirusa. Przy zamianie leku z tej grupy na bloker receptora dla angiotensyny II (sartany) dochodzi do blokowania tychże receptorów - wtedy wirus ma mniejsze szanse wniknięcia do komórki, bo "walczy"o receptor z sartanem.

     

    To w ramach ciekawostki, proszę nie traktować jako prawdy objawionej, trwają intensywne badania.

  2. Widzisz - tak, masz rację. Zdecydowanie masz rację. 

    Tylko co właściwie robić w takich sytuacjach ? Można puszczać mimo uszu raz, drugi. Można delikatnie zwrócić uwagę - nie zadziała. I jest gdzieś granica za którą trzeba zareagować. I to zareagować adekwatnie do poziomu. Czasami z chamem trzeba po chamsku bo inaczej niestety - nie zrozumie. To jest zresztą problem naszej tzw. inteligencji - od zawsze była "kawiarniana" ale dobitnie nie potrafiła.

     

    Spójrz - obruszyłeś się na moją wypowiedź ale jakoś "gówniany kraj" Cie nie ruszył. Niemcy, Amerykanie, Chorwaci, Francuzi, inni są ze swoich krajów dumni - nawet , jeżeli nie wszystko im się podoba. U nas jest jak jest właśnie przez takie postawy do których - pewnie bez nadmiaru wdzięku - się odniosłem. To nie kraj jest gówniany tylko część społeczeństwa. Trudno. 

     

    A co do poziomu forum - daj spokój. Wstyd o tym pisać.

     

    Reagować ale nie w taki sposób, Odnośnie kraju w którym żyjemy, to osobiście nie jestem jego apologetą. Nie używam wprawdzie określeń na g... natomiast powodów do dumy też absolutnie nie dostrzegam. Każdy ma prawo do własnej optyki i musimy to wzajemnie szanować. Odnośnie poziomu forum, to sami go kształtujemy, właśnie przez jakość naszych wpisów oraz szacunek dla innych userów oraz ich poglądów.

  3. Nie pamiętam abym zapomniał paszport :) ale pamiętam jak jeden z uczestników zapomniał wszystkich papierów bo zostawił samochód w warsztacie.

    Ale jak znam siebie (a znam) to na którymś z tych wyjazdów mogłem nie mieć dokumentów :) :) :)

     

    pozdrawiam R

     

    Ja zapamiętałem Twoje kulinarne talenty, to był ten wyjazd na którym nie było Jurasa a byliśmy w dwa busy. :)

  4. Czepiam się nie dlatego, że chcę lub nie aby mnie znaleźli tylko jest to mało precyzyjne. W większości dokumentów teraz pytają o zamieszkanie, lub o oba. Na całe szczęście pytają też o telefon :)

     

    Akurat na pytanie o nr telefonu nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. Jednakże znając Cię osobiście jako wielce prawomyślnego i empatycznego wobec innych człowieka zakładam, że chciałeś. :)

  5.  Z ciekawostek z ankiety jest pytanie tylko o adres zameldowania, co nie zawsze jest tożsame z zamieszkaniem (ja tak mam). I dylemat który wpisać?

     

    To zależy czy chcesz żeby Cię w razie jakiegoś zarażonego pacjenta na pokładzie znaleźli czy też wolisz żyć w błogiej nieświadomości i ewentualnie w przypadku objawów leczyć się samemu. Podejrzewam, że znaczna część osób wybrała drugą opcję.

  6.  

    Też uważam, ze to jeszcze nie koniec ale z tym czekaniem na dno to też ryzykowna gra

     

    Poza tym:

    11:28

    W Chinach i Korei Południowej wygasa epidemia koronawirusa

     

    A to może złagodzić zapędy naszego rządu i całej Europy do przesadnej paniki

     

     

    Nie sądzę, szczególnie w kontekście wyborów 10 maja. Władza wykorzysta pozostały czas do przekonywania społeczeństwa jak bardzo o nie dba. A jak tylko będzie mieć okazję, żeby trochę porządzić przy okazji dekretów to skwapliwie ją wykorzysta. Ten typ tak ma, władza to dla nich opium. Biedny ten kraj, koronawirus spadł im jak manna z nieba i cynicznie go wykorzystują.

  7. Samo sedno problemu.

     

     

     

     

    Niestety żyjemy w durnym świecie  Pozostaje skupić się na tym, NIE jak bronić się przed wirusem, a jak przed paniką.

     

    Na razie podjąłem następujące działania:

     

    - Wycofałem kasę z giełdy (na początku spadków)

    - Wypłaciłem trochę gotówki z bankomatu

    - Zrobiłem zakupy na kilka tygodni (późnym wieczorem, bez tłumów i spokojnie analizując ceny i fakt czy dany produkt zużyję)

    - Zwiększyłem spożycie warzyw i owoców

    - Zatankowałem auto

    - Zmieniłem planowaną lokalizację wyjazdu skiturowego z Tatr na Karkonosze

     

    Możliwe, że dołączyłem do panikarzy, tylko czy mam inny wybór?

     

    Śpiochu, dobrze zrobiłeś z giełdą, trzeba było uciekać na początku spadków czyli jakiś miesiąc, 1,5 miesiąca temu. I teraz trzeba jeszcze poczekać z powrotem, bo obawiam się, że do dna jeszcze daleka droga.

     

    Edit: widzę że napisałeś praktycznie to samo w poprzednim poście. Ja bym się wstrzymał jeszcze przez jakiś czas, nie wiem czy do przyszłego tygodnia czy do następnego. Obawiam się, że wprowadzenie rozporządzenia o stanie wyjątkowym (nieważne jak się będzie nazywał) spowoduje kolejną falę pikowania giełdy w dół.

  8. Odnośnie innych obserwacji - wszyscy w Europie czekali jak zachowają się Włosi. Jak zamknęli ośrodki to teraz inni mają legitymację do tego samego. Chodzi oczywiście o to, żeby całe odium niechęci narciarzy skierować w kierunku Włochów, a reszta została w ten sposób niejako legitymizowana. Klasyczna walka o klienta i to nie dziś a w przyszłych sezonach. Obawiam się, że Włosi ucierpią najbardziej w przyszłości, to znaczy odnotują bardzo duże spadki ilości turystów w kolejnych sezonach. Zamknęli ludziom ośrodki, wypraszali ich z Livigno, etc. Ponieważ znaczącą część turystów stanowią Polacy to tak właśnie stanie się w przyszłych sezonach, Polak jest jednak z natury bardzo pamiętliwy. A ręce zacierają Austriacy i Francuzi, czego chyba tłumaczyć nie trzeba,

  9. Wróciłem wczoraj nad ranem z Val di Sole. W poniedziałek wieczór ogłosili, że zamykają ze skutkiem natychmiastowym wyciągi. Jak chodzi o kasę to owszem, oddadzą nam przelewem na konto 2/3 karnetu oraz opłaty za apartamenty, ale oprócz tego pozostają jeszcze koszty przejazdu. Realnie dwa dni jazdy kosztowały około 900zł, uwzględniając zwrot kasy. Jak chodzi o sytuację na granicach to jechałem celowo przez Brenner Sud a nie autostradą a potem wjeżdżałem do Polski nie przez Świecko a przez Słubice. Wszędzie święty spokój, żadnych kontroli, tak było przedwczoraj pod wieczór i w nocy. Tyle tytułem telegraficznej relacji. Jak chodzi o dyskusje na temat paniki to z założenia nie wchodzę w takie klimaty. Powiem tylko tyle: gdy rozum śpi budzą się demony.

  10. Mamy najwyraźniej zupełnie różną percepcję tego jak jeżdżą poszczególne narty. Z Fischera zrezygnowałem z powodu słabego trzymania na twardym, szczególnie na stromych trasach. A poza tym te narty niespecjalnie sprawdzały się przy szybszej jeździe. Chciały jeździć wyłącznie krótkim skrętem, na długich łukach brakowało stabilności. Jak chodzi o Atomika to bardzo przyjemna narta, ale zupełnie nie sportowa. Ją właśnie określiłbym jako gigant o małym promieniu skrętu. Odnośnie Rossignola to w ogóle nie będę się wypowiadać, bo mnie miłośnicy od czci i wiary odsądzą, podobnie jak zresztą Voelkla.

  11. Jeżdżę na komórce Heada i.SL RD z tego roku. Naprawdę nie wiem o jakiej kołkowatości mówicie?? W stosunku do modelu który miałem poprzednio (jeszcze z czarną szatą graficzną) jest to narta znacznie lepsza. Przy zachowaniu podobnego poziomu trzymania krawędzi dołożono do tego cechę, którą do tej pory najlepiej realizowały komórki Fischera, a mianowicie ekstremalnie szybkie wejście w łuk. Narta bez jakichkolwiek wad, o ile oczywiście wie się jak na tym jeździć.

  12. Dzięki za odpowiedz ,rozumiem ale jest napisane odnośnie tego paragrafu,wyjątkowa sytuacja w miejscu docelowym lub jego bliskiej okolicy.Co znaczy bliskiej?W odległości 150 km od miejsca gdzie mam jechać jest zamkniętych 11 gmin,czy to jest bliska okolica?Do tego teraz już Szwajcaria i Austria się rozkręca,nie wiadomo co będzie dalej?Kto mi zapłaci za 2 tygodniową izolację po powrocie?Bo do pracy wrócić nie mogę.Piszę  o tym tak, jak ja to widzę,a Ty pewnie masz rację że tylko w sądzie takie sprawy.No i jeszcze kwestia zwrotu za karnety,1400 zł na cztery osoby,w tym 10 procent zwrotu kosztów.Może ktoś wie jak oni to liczą.?Całość imprezy to 6000zł

     

    Nie potrafię dokonać jednoznacznej wykładni pojęcia bliska odległość. Celowościowo - bliska to znaczy taka, w której w tym przypadku ryzyko zakażenia jest wyższe niż przeciętne. To jest pytanie do epidemiologa a nie prawnika. Z perspektywy tego ostatniego to kluczowe jest ogłoszenie w konkretnym miejscu stanu zagrożenia, zakazu wjazdu, etc. Zakładając że miałbyś jechać do którejś z tzw. czerwonych gmin sprawa byłaby oczywista, istnieje zakaz wjazdu. Jedziesz na narty gdzie indziej, kwestia niestety dotyczy subiektywnej oceny. Biura podróży nie będą chciały dobrowolnie zwracać pieniędzy a jakie będzie orzecznictwo naprawdę nie wiem. Brakuje aktu administracyjnego, który usankcjonowałby takie żądania, na przykład zakazu wyjazdu do danego kraju, zakazu wjazdu ogłoszonego przez włoskie władze, stanu klęski epidemiologicznej w konkretnym regionie, etc. Natomiast odnośnie innych aspektów Twojego postu, to niestety nikt Ci nie zapłaci za ewentualnie stracony czas w powodu izolacji. Zasady postępowania w przypadkach klęsk żywiołowych są identyczne dla wszystkich to znaczy firm jak i osób fizycznych. Mam na myśli to, że każdy ponosi w równym stopniu ryzyko i koszty takiej sytuacji nadzwyczajnej. Ja oceniam ryzyko zachorowania jako bardzo niewielkie, wręcz marginalne a całą kampanię a w zasadzie medialną krucjatę postrzegam przez pryzmat doraźnych korzyści politycznych. Najlepszym dowodem tego jest to, że w sobotę znów wylatuję do Mediolanu a następnie jadę do regionu Via Lattea.

  13. Obawiam się, że wypowiedzenie nie będzie wywoływać skutków prawnych a ewentualnych roszczeń od biura podróży będzie trzeba dochodzić na drodze sądowej. Szanse powodzenia takiego pozwu oceniam jako bardzo niewielkie. Opinia że zachodzą przesłanki do skorzystania z art. 47 ust. 4 ustawy jest w mojej ocenie bezpodstawna. Nikt nie ogłosił czegoś takiego jak stan zagrożenia, klęski żywiołowej, etc. A rekomendacje jakiegoś krajowego inspektora od czegoś tam nie mają w praktyce żadnego prawnego znaczenia.

  14. Oprócz czynnika czysto ludzkiego tam po prostu bardzo mocno wieje halny, stąd prawdopodobieństwo takiej tragedii istotnie większe niż w innych regionach kraju. A że prawo budowlane jest omijane, no cóż, to nie jest wyłącznie specyfika Podhala. Sądzę, że takich miejsc w Polsce byłbym w stanie wskazać znacznie więcej. Przeformułowałbym więc postawione pytanie (a w zasadzie tezę) na trochę inne a mianowicie, czy w ogóle warto tam jeździć w kontekście nie tyle bezpieczeństwa a tego co dostajemy w zamian za swoje pieniądze. Ja mam zdanie na ten temat od wielu lat wyrobione i niezmienne. Kwintesencją tamtejszej mentalności była dla mnie słynna sprawa z podwójnymi opłatami za parkowanie przy rondzie.

  15. Ogólne zapisy w ich polisie są takie:

     

    Ubezpieczenie kosztów leczenia i Assistance obejmuje usługi niezbędne do przywrócenia Ubezpieczonemu stanu zdrowia umożliwiającego kontynuowanie podróży lub powrót lub transport na teren Rzeczpospolitej Polskiej.

     

    Musielibyście przedstawić opinię lekarską, że nie jest możliwa jakakolwiek podróż w tym stanie zdrowia. Czy lekarze na miejscu to wystawią? Hmmm, śmiem wątpić. W ogóle ta polisa jest do całkiem do d..., w zasadzie nie oferuje niczego więcej niż EKUZ, poza opcją pomocy na stoku powiedzmy. Na przyszłość wiadomo gdzie się nie ubezpieczać, szkoda że nauka taka bolesna i kosztowna.

  16. Tak się teraz zastanawiam nad zakresem ubezpieczenia Compensy, na ich stronie www. znalazłem taki oto zakres świadczeń (niezależnie od wariantu A,B,C,D w polisie Voyage): pobyt w szpitalu, badania i zabiegi operacyjne lub ambulatoryjne. Trzeba zrobić tak jak pisze Gwyn, lekarz na miejscu nie wyraża zgody na transport i kieruje na natychmiastową operację. Moim zdaniem nie są w stanie w takiej sytuacji odmówić wypłaty nie łamiąc warunków umowy. Tylko nie należy wchodzić w jakiekolwiek negocjacje, przekazać jedynie oficjalne stanowisko medyczne i pozostawić resztę szpitalowi.

  17. Współczuję małżonce, pierwszy dzień urlopu i już kontuzja...
    Jeśli diagnoza potwierdzi konieczność zabiegu to jak najbardziej róbcie go na miejscu, wiesz jak to jest w Polsce, ograniczona dostępność, terminy, etc. Wszystko trzeba de facto załatwiać prywatnie i słono za to płacić, a tam na miejscu zrobicie to od ręki. To jest dobra klinika, może nie aż tak wybitna jak słynny oddział ortopedyczny szpitala w Cortinie ale naprawdę przyzwoita. Parę razy korzystałem (nie osobiście a jako pilot grupy) z ich usług i nigdy niczego nie spartolili. Problem tkwi jedynie po stronie ubezpieczyciela, nie wiem jakie macie warunki umowy, nie mam też doświadczeń z Compensą. Na swoich prywatnych wyjazdach ubezpieczałem się do tej pory w Hestii.

  18. Co Wam nie pasi? Dzisiaj byłem i fajnie się poślizgałem.

     

    To pogratulować. Mnie się nigdy nie udało tam dobrze pojeździć, niezależnie od pory sezonu. A generalnie najbardziej nie pasują mi ich ceny, całkowicie nieadekwatne do oferowanej jakości. 5 dni - 234 Euro, 6 dni - 268 Euro (kupowane na miejscu w kasie). Dla porównania pierwsze z brzegu przykłady: 5 dni Zillertal - 229,5 Euro, 6 dni Bormio - 226 Euro. Jakość narciarska obu przywołanych ośrodków jakby z innej planety.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...