Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Veteran

  1. Veteran

    Odciążenie

    Witam Zostałem wezwany do tablicy. Tak tułów stabilnie, zakręty dolną połową ciała. To prawda. Ale też ta dolna połowa ciała, wyczynia różne cuda. Dla mnie taki tramwaj, to jest taka błyskawiczna zmiana krawędzi(nie jestem w stanie!). Są dwie kreski i za moment dwie przeciwną stronę. Widzę czasem z krzesełka na Mosornym. Tylko co mnie niepokoi, to to, że ciągną się się w długim łuku przez kilkadziesiąt i więcej metrów bardziej w poprzek stoku. Krawędzie nart, raz ustawione początku skrętu, nie mieniają się ani o jotę. Reszta ciała zastyga w pozycji "karwingowej" do następnego przekrawędziowania. Różnice w wykonaniu tego skrętu polegają też na szerokości prowadzenia nart. Lepsze wykonanie to gdy narty są bardziej z boku i węziej. Gorsze, to narty szeroko, ciało mocno "stabilne". Wypadkowa sił pada w środku między narty. To jest tramwaj w najlepszym wydaniu. Dotychczas nie udało mi się podpatrzeć jeźdźca, który to robiłby na zmuldzonym, z odsypami, stoku. Powinien być raczej dość gładki. Druga sprawa, że taki skręt jest zupełnie nie przydatny do szybkich slalomowych wertykali w linii spadku stoku. Nie mówiąc o przeciskaniu się pośród tłumu narciarzy. Oświadczam też oficjalnie, że głównym celem moich ćwiczeń są te wertykale, ale w takim wydaniu, że moje kreski są ciągłe. Od startu do mety. By nie bujać tylko w wyobraźni, ustawiam sobie markery przy tyczkach(kolanowych, ponieważ nie lubię boksowania). Marker tak ze dwa metry od tyczki. Rozumie się, że tor kresek przewija się wężykiem miedzy tyczkami i markerami. Pozdrawiam PS. Jako, że genialne pomysły przychodzą mi czasem po wysłaniu postu, więc uzupełniam. Otóż tych kresek z poprzedniego i następnego skrętu nie udało mi się jeszcze połączyć. No, może przy płytkich skrętach, gdy wjechałem ze stromszego na płaskie. Przy ustawionych markerach też może sobie poradzę z początku, na raczej płaskim stoku. Gdy będzie stromszy, to marker zastąpi druga tyczka. A gdy jeszcze stromszy, to mogę sobie podarować jazdę na równoległych nartach.
  2. Veteran

    Skręt z palucha ;)

    Witam Po chwilowym zauroczeniu paluchami, zacząłem nieco mocniej dociskać klamrami. Ale nie wiadomo, czy nie powrócę w przyszłym sezonie. Instruktorzy amerykańscy to prawdziwa kopalnia wiedzy. Tylko się należy trzymać jednej szkoły. Ponieważ można się szybko zagubić w niuansach. W dodatku zupełnie inaczej interpretowanych przez uczonych z przeciwnych obozów. Pozdrawiam
  3. Witam "Ołówki" były uniwersalne. Nadawały się także do NN. W końcu jestem na forum jednym z nielicznych "ekspertów" od tych nart. Pozdrawiam
  4. Veteran

    Bomblowe Historie

    Witam Kilka słów o nartach syna. Tata i mama zapaleni narciarze. Mają za sobą prawie dziesięć lat na stokach. Głównie Gubałówka, Kasprowy, w odmianach -jak wiało Kalatówki. Długie, niedzielne, podróże do Szczyrku z Krakowa. Pociągiem przez Trzebinię, Cz. Dziedzice, Bielsko a stąd autobus. Więc jak się urodził w 1973 r to będzie narciarzem. Pierwszy ślizg 3,5 roku(trasa 5 m długości po ojcowskich torach) w Szczawie(zdj). Narty jeszcze plastykowe. Kupiłem okazyjnie na giełdzie prawdziwe austriackie buty z klamrami dla maluchów. Nart, niestety, nie mogłem dostać. Więc ze starych nart uciąłem przednią cześć, nieco zwęziłem, podstrugałem i przykręciłem krawędzie. Wyszła narta dla malucha. Pierwsze poważniejsze ślizgi w Koninkach na Jaworzynie, wyciągany na sankach. Krzesełka jeszcze nie było. W wieku lat pięć był już zaawansowanym narciarzem. Więc w zimie, gdy miał pięć lat i kilka miesięcy, na wiosnę w kwietniu, wyruszyliśmy rodzinnie na Kasprowy, by pojeździć na nartach. Zjazd bez problemu na Gąsienicową. Niestety ostre, wiosenne słońce, oślepiająca biel śniegu tak na niego podziałały, że zupełnie nie miał ochoty dalej jeździć. Bawił się w cieniu kosodrzewiny. A my nawzajem jeździliśmy w Kotle...Ale potem zrobiło już chłodniej, więc jedziemy do Kuźnic. Był pewien problem za granią, ponieważ stok odstawiony od słońca, był raczej twardy. Ale przy asekuracji taty i mamy górę jakoś zwalczyliśmy. Dalej jazda bezproblemowa. Niżej, za szyjką, jechało się już żlebem , na którym jest mostek. Polana była wytopiona. Żleb wąski, muldy giganty i ten mały, radzący sobie dzielnie, osłaniany z góry przez ojca, by go ktoś nie rozjechał. Był niewidoczny w muldach. To był jego pierwszy i ostatni zjazd z Kasprowego na nartach. W nosiłkach na plecach tatusia zdarzyło się mu zrobić to wcześniej. Potem już tylko były Koninki i trening na Jaworzynie. Niektórzy z forum znają dobrze ten stok z orczykiem. Treningi na tyczkach z patyka. Nawet udział w zawodach ludzi z HIL. Tylko musiałem jechać obok i krzyczeć - Darek! Skręcaj! Ponieważ nie był zorientowany, obok czego ma skręcić. Nie przerósł taty, niestety. Szybko się zorientowałem, że nie ma tego zęba. Tego zgrzytu zębów na starcie...Jeździł, pewnie, ale pasywnie. Za to pierwsze nurkowania w Adriatyku z maską, rurką i płetwami to go rajcowały. Nurkował w płytkiej wodzie, wyciągał muszle...Widać, że to jego żywioł. Jak zaczął studia, to chce do klubu Krab. Żona nie za bardzo. Ale moja zgoda. Nie będzie narciarzem, tylko płetwonurkiem. Też ciekawe zajęcie. Może bardziej ekstremalne niż narty. Szczególnie w mulistej, zimnej i ponurej odmianie w naszych jeziorach. Ostatni raz na nartach był, po dziesięciu latach w Koninkach. Jeździ tym swoim wolnym stylem, po który poznaję go z daleka. Jeździł na GS9M. Próbowałem wcześniej, aby więcej na krawędziach...Możesz sobie mówić... Załączone miniatury
  5. Witam Musiał być na niezłym gazie. Nawet uwzględniając przyspieszenie filmu. I on to codziennie robi? Jak leje w jesieni to też? Wielkie wrażenie zrobiło na mnie to podciąganie. I jeszcze z ciężarkiem, w pobliżu magazynu jednokomórkowców. Uchodziłem w biurze i w tzw. szerokiej rodzinie za tzw. faceta sportowego. Ćwiczę, co prawda, od czasu do czasu. Przykładem było codziennie, przez miesiąc, wykuwanie młotkiem murarskim dziury w ziemi, pod dwa zbiorniki na zużytą wodę. Pozycje miałem bardzo różne. Nogi wzmacniałem pchając taczkę z urobkiem. Wszystkie te prace były jednak przeraźliwie wolne. Ale bez tego, tej szybkości, jak u pana Tadzia, nie da się tak ładnie jeździć jak on. Pozdrawiam
  6. Witam No właśnie inna... Jestem po drugim przejeździe(niemiecki Esport). Shifrin, Holdener, Volhova. Ta ostatnia ok. 2 s do tyłu. W pierwszym wiele straciła. Lubię oglądać slalom na bobslejowym torze. Bardzo szybko wychodzi różnica klasy. Na płaskim wszyscy sobie jakoś radzą. Bobsleje zdradzają brak elastyczności, siłową jazdę. Trudności w utrzymaniu jak najkrótszego toru jazdy. Spadania do dna rynny. Skoki siłowe na stromym...Wielu rzeczy się można dopatrzyć...W niemieckim Espot jednym z komentatorów jest był zawodniczka. Wszystko widzi, wszystko wyłapuje... Pozdrawiam
  7. Witam Jaka jest najtrudniejsza konkurencja w zjazdach(powiedzmy w slalomach). Jazda na muldach(nie tych oficjalnych, bo nudne, idealnie powtarzalne), tylko na ogromnych, na przypadkowo wyciętych, na bardzo stromym stoku. Na którym ktoś ustawił tyczki i polecił najlepszym na świecie zawodniczkom jechać. Że tak jest, to świadczy slalom ze Szp. Młyna. Czekam z niecierpliwością na drugi przejazd. Jak sobie poradzi kilka najlepszych pań na muldach z tyczkami. A że będą, jak pojadą, to pewne. Mam propozycję dla ambitniejszych kolegów. Uczcie się szybkiej jazdy po muldach! Gładkie stoki strasznie maskują różne wady w jeździe. Szczyt płynności, elastyczności to tylko muldy. Kto się ze mną założy, że jest inaczej? Pozdrawiam
  8. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Zdaję relację z wczorajszych testów Dynastara na Śnieżnicy. W Koninkach nie mam sieci. Niestety nie było "lodu", tylko od rana mokra kasza. W nocy wiał ciepły wiatr z południa. Pierwsze kilka, krótszych skrętów, ostrożnie. Skręcają! Za przewężeniem(bywalcy stoku znają), dłuższy i szybszy skręt. O,o! One mają dużą ochotę posadzić mnie na cztery litery! Trzeba się pilnować! Kolejny zjazd nieco szybszy. Przy lesie, z lewej, nieco bardziej twardo. Krótsze skręty. Coś z tego będzie. I tak się woziłem. W dłuższych skrętach też się przyzwoicie prowadzą. Ostatnie kilka zjazdów, to już ćwiczenia w wysokiej pozycji, bez wbijania kijków, przez całą szerokość stoku. Łuk ślizgowy, po promienieniu,też ładnie wychodzi. Do jedenastej, zaliczyłem dziesiątkę. Spocony, rezygnuję, mam dość tej orki, w mokrej kaszy! Nartom ten śnieg wcale nie przeszkadzał. A ja mam jeszcze do roboty prace polowe w Koninkach. Gdyby, ktoś średnio zaawansowany dostał je w wypożyczalni, bez żadnej informacji, co to za narty, toby może powiedział. Narty, jak narty! Ale dowiedziawszy, co to za cudo, zrobiłby może duże oczy. I jeszcze większe, poznając cenę najnowszego modelu, u niektórych sprzedawców, bliską tysiąca Euro. Swój lwi pazur to na pewno pokażą(tego jestem pewien) na bardziej twardym i stromym stoku, przy znacznie większej szybkości. Ale raczej nie u mnie... Może, jak za parę dni zrobi się znacznie chłodniej, to zrobię sobie jeszcze jeden test na twardszym. Może znów na Śnieżnicy, lub na Czarnym Groniu. W każdym razie wydają się być niezłymi nartami. W stosunku do starego modelu(05/06) Volkla SL Racing(ze sklepu), który ujeżdżałem, są bardziej żywe. Tamte wydawały mi się nieco mułowate. Jak uda mi się wyeliminować kilka zastarzałych naleciałości, to moja dystyngowana jazda zyska na wartości. Pozdrawiam Ps. Specjalne podziękowania dla Chertana. Wspomniał o nich na wyciągu na Mosorny. I tak ładnie się ta historia skończyła
  9. Veteran

    Dynastar komórka

    Klej się stosowało, przy tzw. kołkowaniu nart drewnianych. Wyrwanie wiązanie, zniszczony otwór na wkręt. Rozwiercenie, odpowiedni kołek na kleju i nawiercenie otworu pod wkręt. Narta uratowana. Narty dawniej były w środku bardzo grube. Więc taka operacja była łatwiejsza. A teraz coś, co może wydawać bardzo śmieszne. Wyobraźmy sobie, że otwór pod śrubę jest bardzo zniszczony. Wiercimy dziurę w ślizgu. Od strony ślizgu powiększamy go na stożek. Dobór śruby tak, by stożek był zrównany ze ślizgiem. Podkładka, nakrętka z drugiej strony. Narta zepsuta, czy uratowana. Ten otwór i metal w ślizgu o średnicy 6,7 mm osłabią bardzo nartę? W Białce będzie i tak nie do zdarcia. Pozdrawiam
  10. Witam Zastanawiałem się gdzie ten temat umieścić. Ale może w doborze nart. W piwnicy, czekając na wystudzenie smaru na gorąco, dokonałem porównawczych badań badań nowej komórki i starego GS(p. temat GS9M v. Code). Mają podobne długości. Porównanie sztywności, elastyczności, twardości - już wcześniej opisałem porównując komórkę z GS i z Code. Teraz sztywność poprzeczna. Metoda badania. Chwyt dziobu, od ślizgu palcami za krawędzie, mocny. Prawa ręka za wiązanie z przodu. Ruszam na boki. GS i potem Dynastara. Czuć sporą różnicę. GS się widocznie skręca, Dynastar jest sztywny. W próbach sztywności podłużnej nie było dużych różnic. Obie oparte o ścianę. Nacisk w środku wiązania i obserwacja strzałki ugięcia. Dynastar jakby ciut miększy(a może to sugestia). Piętka się nieco bardziej wygina, dziób, może? Jak ja mam jechać, po tym niby lodzie, to jak sądzę, jest ważne, by mi się śmigło nie robiło pod butami. No i te buty! Sztywne poprzecznie i zapewne podłużnie. I ta mikro wyściółka. Klamry dopięte. Czyli nie mogę eksperymentować z luźnymi kostkami. Stok wszystko wyjaśni. Jeśli chodzi o zespół narta plus narciarz. Narta wydaje się być dobra. A narciarz? Zdam szczerą, do bólu, relację. Pozdrawiam
  11. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam To jeszcze ze dwadzieścia lat praktyki i będzie dobrze. Pozdrawiam
  12. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam To zależy do czego wkręt(śruba to raczej z nakrętką, czy też w samochodzie, maszynie). Wkręty. Tak są popularnie nazywane. Bardzo częsty element do skręcania , w małych aparatach domowych itp. Klej, owszem, jeśli wkręcamy go, mocując zawias do szafki. Warto, przy składaniu takiego mebla, posmarować wszystkie wkręty, np klejem dwuskładnikowym. Można też ratować takim klejem miejsce, gdzie w otworze wkręt nie trzyma. Pozdrawiam
  13. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Tylko spokojnie! Ja jestem starym majsterkowiczem i dziesięć razy pomyślę, niż zrobię głupotę. Sprawa jest prosta(dla majsterkowicza) Śruby mocujące wiązania są samogwintujące. Tzn. wkręcając je, same sobie wycinają gwint, w drewnie, tworzywie, cienkiej blasze. W grubym(szczególnie twardym metalu) tak się nie da wkręcić. Musi być wcześniej zrobiony gwint(tzw. gwintownikiem). A i śruba(wkręt) ma inny gwint, drobniejszy o mniejszym skoku. I nie musi być tak twarda. A teraz do moich nart. Wkręcałem wszystkie śruby, nic nie wiercąc. Były to miejsca, gdzie widoczne były otwory. Ale o średnicy nieco mniejszej od rdzenia wkręta. Z tyłu były miejsca na wkręty, ale jakby zaślepione(nie było widać dziurki). U jednej narty wkręciłem wkręty(musi się mocno naciskać wkręt0. A u drugiej nie szło! Jakie jest wtedy niebezpieczeństwo(dla Ciebie i dla kolegów, nie będących majsterkowiczami). Otóż naciskając wkręt(musi on mieć ostrą końcówkę i gwint od samego końca-mój był tępy) obraca się i "robi" sobie w tworzywie dołek, coraz głębszy, coraz głębszy... Ale nie zaczyna "narzynać" gwintu. Abo wreszcie "chwyci" i śruba się wkręca. Tylko gwint jest o połowę krótszy. Jak będzie trzymał wkręt? Jak się ma taki problem, nie tylko jeśli chodzi o narty. To najprostszym i bardzo pewnym sposobem jest nawiercenie w materiale dziurki o określonej głębokości(trzeba uważać bardzo by narty nie przewiercić na wylot!). Najpierw cieńszym wiertłem, potem grubszym, ale o średnicy mniejszej nieco od rdzenia wkręta. Wiertarka musi być prostopadła do wierconego materiału. Wyszedł z tego wykład do powieszenia na ścianie. W niektórych przypadkach można sobie posmarować dziurkę smarem do łożysk przed wkręceniem. Smarowałem tak w dawnych nartach drewnianych. Chroniło nieco przed butwieniem drewna. I łatwo było wkręt wykręcić. Pozdrawiam
  14. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Bety były produkowane przez państwową wytwórnię(w Bielsku?). I sprzedawane w sklepach. Podróba to były wiązania, które "robiono" wcześniej na AGH. Jacyś zapaleni narciarze. Słyszałem o takim przypadku. Nawet mówiono o ocenie. Pozdrawiam
  15. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Wyjaśniło mi się coś. Na animacji producenta był taki luz miedzy płytką wiązania(z tyłu) i płytą, gdy narta się zginała. W axial 120 są dodatkowe śruby dodatkowe. Musiałem sobie pomóc wiertarką i małym wiertłem, ponieważ nie chciały się "zaczepić". W SP 15 jest pewien luz, który się przekłada na swobodniejsze wyginanie narty z tyłu. A swoją drogą te wiązania to bardzo unowocześnione stare Looki. A u nas Bety(robione na licencji). Historię tych wiązań opisał Joubert. Pewien inżynier francuski, sam zapalony narciarz. Po kilku kontuzjach związanych z wypinaniem ówczesnych wiązań, postanowił skonstruować wiązania z działaniem progresywnym, a nie progowym. Progowe działanie miały np. Markery. Przekroczenie pewnej siły(tu przód) powodowało, że wiązanie momentalnie działało(była w nim mała kulka na pograniczu dwóch części), dociskana regulowaną sprężyną. Progresywne działanie to takie, że na skutek pewnej siły, but zaczyna wychylać wiązanie w bok(np. przód). Jeśli siła jest mniejsza od nastawionej i następnie znikła, wiązanie i but wracają do początkowej pozycji. Takie działanie łagodzi nieco różnego rodzaju szarpnięcia. Tył też może mieć takie działanie. Francuzi się uparcie trzymają tej koncepcji. Może i inni producenci wiązań mają rozwiązania z progresywnym działaniem. Nie mam żadnej wiedzy w tej mierze. Pozdrawiam
  16. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Nie mam stosownej aparatury, by zmierzyć. Ale w materiałach producenta wyczytałem, że SL się poleca(dla "fisu') 3-4 st. mniej od 90 z boku. Z dołu minus 0,5-1,0 st. Nie powinno to zrobić na mnie wrażenia, ponieważ całe lata i żona jeździliśmy na 86,5 st. Takie mam możliwości do ustawienia w kątowniku(wkładkami). Więc przypuszczam, że naostrzyli na te 87,0 st. Pozdrawiam
  17. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Jak to mówią-zapodam relację. Przyspieszyłem datę testu, że względu na przybliżającą się falę ciepła z południa. Odbędzie się jutro na Śnieżnicy z samego rana. Te pierwsze skręty? Co to będzie. Da się skręcać? Nie opanuję. Wystrzela mnie w krzaki. Nie zegną się? Nie da się szurać? Będą zaczepiać krawędziami o śnieg? Tyle myśli przebiega przez głowę. Pozdrawiam
  18. Witam Coś w tym jest. To pozostałości czterdziestu lat na 'ołówkach". Walczyłem z tym. Ale o jest wiele łatwiej, gdy ktoś surowy uczy się jeździć, od od początku u dobrego instruktora. Choć to też ma drugą stronę. Czasem tylko krawędzie, czasem statycznie, sztywno, tramwajarsko. I tylko, gdy stok pozwala. A jak nie pozwala, to jedziemy do domu. Ale jestem wdzięczny za każdą uwagę! Nie widzę siebie. Na moim filmie ja jestem wyrocznią. Bardzo niedoskonałą. Może jak zwrócę uwagę, to jakąś odrobinę coś poprawię. A jak nie poprawię, to przynajmniej mam motywacje. Pozdrawiam
  19. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Dostałem te komórki. Wiązania zamontowałem i nastawiłem. Tylko coś mi się nie podoba z siłą nastawy. Powinny być DIN. Wiązanie Rossignol axial 12. Ale przy moich nastawach, sprawdzonych przez lata -6,5 - przód, 7,0 -tył. Nie mogę rękami wcisnąć tyłu buta. Musze poszukać jakiejś tabelki Rossignola. Testy ręczne sprężystości w porównaniu do GS i Code. Jest sprężysta, może więcej niż GS. Bardziej zgina się w okolicy dziobu i piętki. To by wskazywało na lepsze samoprowadzenie po łuku. Code się dziwnie zgina. Jakby więcej w środku narty i z tyłu. Przód jakiś taki dość prosty. Co by się zgadzało z rysunkiem, który załączyłem w innym temacie. Rysunek z materiałów Volkla. Teraz testy na śniegu. Potrzebuję twardego stoku. Z grubą warstwą śniegu. Która gwarantuje, że nie trafię nawet na malutki kamyczek. Pierwsza rysa na ślizgu takiej narty, to nawet gorzej, niż na nowej furze, Serce tego nie wytrzyma! Jadę do Koninek w czwartek. Może nie będzie upału w nocy i skoczę na Śnieżnicę w piątek. Stok północny. Nocne wypromieniowanie. Dwie trzy godziny testów i wracam w Gorce. Pozdrawiam
  20. Witam Ten największy kąt zakrawędziowania przed linią spadku stoku, to jest klucz. To był główny powód różnych moich eksperymentów z odciążaniem, zmianą krawędzi począwszy od stóp(rozpinanie butów). W większości były zdziwienia po co to? Ale mnie trudno jest przyspieszyć moje cztery litery na drugą stronę nart. I nikt prawie jakoś tego nie wyczuł. Oglądam czasem swój ślad u dołu Mosornego z krzesełka, gdy jeszcze nie zatarty. Najpierw ślad krawędzi w sos stoku, potem wąski ślad w łuku i znów krawędzie. Ślad jest za długi. Tu chodzi o skręty w linii spadku stoku. Czasem widzę już ślady krawędzi(kreski), w linii spadku stoku, ale raczej jak narty z jej wyjeżdżają. Na przyspieszenie przekrawędziowania jak najwcześniej, składa się wiele czynników. Na pewno zasadniczym jest już solidna technika. Ale także pewna szybkość osobista(reakcja organizmu). Przykładem zawodnicy-dzieci i "ciężki" chłop. Elastyczność bioder. Rzecz, którą się często mocno podkreśla. No i sprzęt, narty, które mają wyraźną ochotę skręcać, już przy niewielkim zakrawędziowaniu. By potem w łuku pozwoliły na większe wyłożenie nóg na stok. Szybkość, jazdy, promień łuku, po który jadą narty są zależne od siebie i na siebie wzajemnie wpływają. Pozdrawiam
  21. Witam Tak po kolei. Ad) 1 Nierównomierne obsunięcie. Zgoda. Ale to już mam za sobą! Po majtnięciu, raczej się nie odchylam. To już mam za sobą(może nie czuję i raczej nie widzę na filmie). Dzioby się obślizgują. Zgoda. Ale przypisuję to, za wolnemu pójściu w przód. Ad) 2 Nie gadamy o kristiani. Ale skręt butami(króciutki, szybki ruch) jest mi znany. I wykonywany na płaskim terenie. Gorzej ze stromym. Ćwicz, ćwicz. Zgoda absolutna. Tylko ja mam....lat! To kiedy te ćwiczenia przyniosą efekt. I czy przyniosą? Ale czasem poćwiczę. Nie mogę spędzić cennych lat, jakie mi pozostały, tylko na ćwiczeniach. A gdzie speed, dystynkcja w jeździe? Ad) 3 Domyślałem się, że ten trik musi się bardzo wcześnie poznać. Opanowany, służy długo. A na takich AMP to bardzo długo. Ad 4) Szkoda! Tak mi leży na sercu powszechna zgoda! Ale proszę dyskutuj ze mną dalej. Ja mi się uda zrobić pod Twoim okiem większy postęp. To może wybiorę się w odwiedziny w Karkonosze. Przypomnieć sobie, jak wygląda Kopa, Strzecha Akademicka, czy Szklarska Poręba. Taki powrót do czasów, gdy się było dobrze zapowiadającym się amatorskim profi. Pozdrawiam
  22. Witam Wiesz Fred Ty możesz masz rację. Tylko musimy to razem przemyśleć. Nie odpuszczam krawędzi( w każdym razie nie czuję), jadę dalej na pochylonych nartach. Tylko one nie zakręcają ładnie jak na miększym. Ten skręt stóp mnie zainteresował. Było kiedyś coś takiego, jak mocny skręt obu stóp(do stoku, pod koniec skrętu), by mieć "sprężone " ciało i się rozprężyło w przeciwny skręt. Teraz faktycznie, gdy tak sobie jadą te narty do przodu i nieco w bok(to jest tak, jak na ćwiczeniu, ześlizg w bok, z jazdą do przodu), to bardzo szybkie skręcenie obu stóp pod stok może dać efekt mocniejszego nacisku na krawędzie i możliwość pewnego odbicia na twardym i śliskim. Jakiś trik muszą mieć zawodnicy na takim terenie. Ja tyle się naczytałem porad(także tych zawodników) jak sobie radzić na twardym. Tylko, że rezultat często jest taki, że pojawia się szuranko. A może jedyna rada, to zawrzeć pakt z władcą piekieł. W każdym razie pamiętam o tym obrocie. Może mnie wyratują częściowo nowe narty z opresji. Teraz będę pamiętał, że, no, przykręć w końcu te stopy. Pozdrawiam PS. A co wcześniej nie możesz przyjechać. Może jeszcze kilku kolegów z Krakowa by wpadło. Pogadalibyśmy na stoku, jak przy okrągłym stole....
  23. Veteran

    Dynastar komórka

    Tak te. Pozdrowienia
  24. Veteran

    Dynastar komórka

    Witam Rzuciłem się na głęboką wodę. Zamówienie w ski24.pl zostało złożone za pobraniem. Co się dało o nich przeczytać w sieci, na forach narciarskich w świecie, to przeczytałem. Zresztą Dynastar, narty "omegaglass", uchodziły dawniej za trzymające na twardym. Omegi kiedyś rozważałem, przed zakupem slalomki Volkla. Może uda mi się pojechać jeszcze na testy, na w mirę twardym śniegu. Dziękuje wszystkim z forum za pomoc w tej sprawie! Pozdrawiam
  25. Witam W tym podręczniku dla turystów plecakowych po Appalachach, o którym pisałem, Nie było jeszcze nic o wilgotności. Szybkość wiatru była podana w stopniach Beauforta. Wygodne, ponieważ z charakteryzacji zjawisk w przyrodzie(ruch liści, gałęzi, łamania drzew, itp) taki turycha mógł sobie obliczyć ten factor, jak miał termometr pod ręką. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...