Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Veteran

  1. Witam!   Dziadek Kuby to ja. Odpisuję dopiero teraz, bo miałem trudności z rejestracją na forum. Niestety nie mam takich filmów. Zresztą uważam, że dość szybko można się nauczyć prostych skrętów, pod warunkiem, że ma się instruktora, który chce szybko nauczyć prawidłowych podstaw, które jednocześnie nie będą barierą na przyszłość(np. nawyki płużne). Do tego konieczny jest staranny dobór odpowiedniego sprzętu- butów, nart, kijków. Niemniej ważny jest właściwy, łatwy stok z wyciągiem. Na którym instruktor powinien zachęcać do jazdy i korygować absolutnie najistotniejsze błędy, a nie ględzić godzinami o idealnym układzie, jeździe itp. Powinien umieć pokazać uczniowi np. jak uczeń skręca. I co należy przede wszystkim poprawić.  Wtedy to szybko posuwa się do przodu, szczególnie gdy kursant jest fizycznie sprawny i nie ma za dużego "stracha", przed szybkością, wypadkiem. Życzę sukcesów w poszukiwaniu takiego zaangażowanego instruktora. Który chce nauczyć z widokami na dalszy rozwój. A nie odwalić godzinki za kasę.   Pozdrawiam
  2. Witam Burdoror!   Nie napiszę Ci jak sobie z tym problemem poradzić. Napiszę co ja robiłem. Jeździłem na Tzw. ołówkach przez prawie czterdzieści lat. Nieźle radziłem sobie na muldach. Moją szkołą były rady ŚP. Jouberta. Wąsko, ale nogi absolutnie niezależne. Siedzenie na tyłach, które się nabiera po muldach. A tych wtedy nie brakowało. Nie miałem problemów w głębokim śniegu. Jako amator wyróżniałem się na stoku i lepiej jeździłem od wielu ówczesnych instruktorów, których znałem.   Gdzieś po roku 2000 dotarły do mnie wiadomości o karwingu i rewelacyjnych nartach, które same skręcają. Poczytałem nieco o  tej "technice" i doszedłem do wniosku, że zmienię mój styl jazdy, przygotowując się do nart karwigowych. A jeździłem  wtedy na slalomowych Salomonach z Prolinkami-2m(mój wzrost-175 cm). Jeździłem szerzej, bardziej "na krawędziach". Z większym wychyleniem w przód(nacisk na języki). Po roku takiej jazdy kupiłem karwingi.  Atomic Beta Race-180 cm. Z nowiutkimi ubiłem sobie w pobliżu domu pólko i Rewelacja. Boże jak te narty łatwo skręcają! Trzeba je opanowywać by "się nie przekręciły". I jaka łatwość, gdy śnieg jest twardszy. Piętki nie uciekają. Potem miałem kolejne GS 9 Atomika. Ponad dziesięć lat jeżdżę tym karwingiem. Mam slalomki Voelkla Racetiger Sl-160 cm. Jeżdżę już na nich siedem lat. Mam niby gigantki GS9-170 cm. Na nieco szybszą jazdę po sztruksie.   Czy ja jeżdżę na krawędziach. Tak to z boku wygląda. Tyle się naczytałem, jak taka jazda powinna wyglądać. Że trzeba odsyłać nogi w bok, że środek ciężkości powinien być w środku łuku jaki narty wycinają na śniegu. Wiele z tych informacji było sprzecznych, przy bliższej analizie. I tak dochodziłem do różnych wniosków. A  CIAŁO PRZYZWYCZAJONE PRZEZ CZTERDZIEŚCI LAT DO PEWNYCH DYNAMICZNYCH UKŁADÓW ROBIŁO SWOJE!. Zawsze ten tyłek uciekał. Nogi się uparcie zbliżały do siebie. Nie było tego płynnego ruch. Od prawie wyprostu przy zmianie krawędzi, do zejścia niżej z mocnym wychyleniem do środka skrętu z prawie wyprostowaną nartą zewnętrzną. Ciało musiało być w ciągłym ruchu, bez  momentów jego zatrzymania w jakimś momencie. Teoretycznie jestem bardzo dobrze przygotowany, bo bez trudności studiuję wszelkie techniczne opisy w  znanym języku. Nie narzekam. Bo te nowe konstrukcje nart przedłużyły moją aktywność do obecnych 74 lat. Z ołówków bym chyba się już przerzucił na człapanie na śladówkach. Nawet nie wiem jak taka jazda teraz wygląda. Narty mam. Nawet myślałem, że wezmę je kiedyś na niezbyt stromy gładki stok, by się nie zabić. Ale z dawnej techniki wiele mi pozostało. Przejadę przyzwoicie, jak się sprężę,  kilka muld na slalomkach. szybki krótkie skręty nie są dla mnie problemem. Problemem jest brak sił. Staram się jeździć jak najbardziej poprawnie technicznie na krawędzi. Wszystko by wkładać w to jak najmniej sił! To jest temat rzeka. A żona woła na obiad.   Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...