-
Liczba zawartości
6 809 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
70
Zawartość dodana przez kordiankw
-
Jak ty nic nie rozumiesz. Piszesz na polskim forum, po polsku, masz się za patriotę i piszesz to WY atakowaliście czołgi szabelkami. Nie MY, tylko WY. To jeszcze czujesz się Polakiem, czy już jesteś Niemcem? A mój dziadek ułan z szablą w ręku dostał się do niewoli niemieckiej w bitwie pod Ostrołęką i spędził w obozie jenieckim, a później na robotach u bauera kilka lat.
-
Jakie Wy? A jaki kraj cię wykształcił? Jak chcesz robić sobie podśmiechujki z kraju w którym się urodziłeś, a który przez 123 lata był kolonizowany m.in przez twój obecny heimat, przez co żołnierz Polski walczył tym co miał i na co było stać młody kraj, to rób to na niemieckim forum narciarskim, a z tego wypierdalaj.
-
Wyjątkowa wytrzymałość na podjeździe, gdy innym odcina prąd, Tadej dalej jedzie utrzymując kadencję, a drugim decydującym czynnikiem jest szybka zdolność do regeneracji. To tak ogólnie, bo czynników jest wiele, ale te dwa w mojej opinii są kluczowe.
-
Otwarte Fundusze Emerytalne
-
Ją zerwałem Achillesa w pracy. Karetka nie chciała przyjechać, bo to uraz nie zagrażający życiu. Przyjechała żona i zabrała mnie do szpitala na Barskiej, bo akurat wyczytaliśmy w internetach, że ten szpital specjalizuje się w takich urazach i miał ostry dyżur. Tylko ja miałem zerwany Achilles całkowicie, a nie naderwany. Tego dnia w Polsce wykryto pierwsze zarażenie Covidem, więc żona nawet nie mogła wejść ze mną na oddział.
-
No jeżeli masz zerwany Achilles, to nie będziesz szukał opinii w necie, tylko jedziesz na ostry dyżur i operuje cię lekarz, który ma akurat dyżur. Podobnie jest w przypadku urazów.
-
A do tego autorytetu, to trafiła z ulicy, czy z polecenia? I jak wynika z twojego wpisu, autorytety też popełniają błędy. A jak operacja pilna, to trzeba decydować w tej chwili, a nie szukać tych nieomylnych.
-
BSA od ubiegłego sezonu już nie obejmuje sezonówka.
-
Widzę plaża w ośrodku Politechniki Krakowskiej. ps. a ta ścieżka rowerowa wokół jeziora już ukończona?
-
Jakby wywozili na górę to mogliby wydłużyć trasy 🤣.
-
Jak nie łapiesz ironii, to może jeszcze skonsultuj się z paroma autorytetami. Na operację kręgosłupa czy zszycie Achillesa udałem się do szpitala, bez rozkminiania ile błędów medycznych ma na sumieniu lekarz, który miał mnie kroić, tylko zaufałem jego wiedzy i doświadczeniu.
-
U szeptuchy nie zdarzają się błędy lekarskie, bo leczy za pomocą szeptów. To mało inwazyjna metoda 😉.
-
Proponuję leczyć się u szeptuchy.
-
https://www.infor.pl/prawo/prawa-seniora/emerytura/6892323,nie-placa-podatku-seniorzy-jezeli-przekroczyli-wiek-emerytalny-ale-dalej-pracuja-jest-limit-zarobkow-i-nie-kazdy-moze-skorzystac-ze-zwolnienia-w-pit.html
-
Żeby życie miało smaczek?
-
Nie zaczepiaj nikogo po pięćdziesiątce. Serio. To nie są ludzie – to gatunek przetrwania. Twardzi jak chleb z ubiegłego tygodnia, szybcy jak kapcie babci lecące w twoją stronę. Zanim skończyli 2 lata, potrafili rozpoznać nastrój matki po stuknięciu garnkiem w kuchni. W wieku 5 lat mieli klucz do domu na sznurku i wiedzieli, że „obiad jest w piekarniku – podgrzej, ale nie spal”. W wieku 7 lat gotowali zupę pomidorową bez przepisu, a w wieku 9 już wiedzieli, jak uszczelnić kran i uciec przed psem sąsiada z wiadrem na głowie. Z łatwością obsługiwali pralkę Franię i potrafili wymienić dętkę w rowerze. Letnie dni spędzali na świeżym powietrzu – od rana do zmroku. Bez komórek, za to z konkretnym planem: trzepak, rzeka, kapsle i wracanie do domu po ciemku z kolanami wyglądającymi jak mapa szlaku bojowego. I jakoś przeżyli. Czasem trzeba było łatać kolano domowym sposobem z użyciem śliny i liścia babki. A jak bolało – to się nie płakało, tylko słyszało: „Nie boli, nie urwało”. Jedli chleb z cukrem, pili wodę z węża ogrodowego (pełną mikrobiomu, którego dziś zazdrości niejeden jogurt). Nikt wtedy nie miał alergii. A jak miał, to się nie przyznawał. Większość z nich przeszła minimum jedną próbę porwania przez obcych… albo przez własnych kuzynów na wakacjach u cioci. Znają 15 sposobów usuwania plam z trawy, smaru, krwi, błota i atramentu z pióra wiecznego – bo kiedyś człowiek musiał wyglądać czysto, zanim wrócił do domu. To jeszcze nic. W swoim życiu przeżyli: – radio tranzystorowe, – telewizor czarno-biały, - gramofon do odtwarzania muzyki z płyt winylowych, – magnetofon szpulowy i kasetowy, – walkmana, – magnetowid (z funkcją „tracking”), – płyty CD i discman, – a dziś trzymają tysiące piosenek w kieszeni i… tęsknią za szumem kasety przy przewijaniu ołówkiem. A jak już zdobyli prawo jazdy, to jechali Fiatem 126p na drugi koniec Europy – bez noclegów, bez klimatyzacji, bez GPS-a. Wspomagali się tylko atlasem drogowym, gdzie całe Niemcy mieściły się na dwóch stronach, a w kieszeni mieli waluty różnych krajów w kwotach ledwo wystarczających na przeżycie. I jakoś dojechali. Bez Google Translate, za to z uśmiechem i kanapką z jajkiem w bagażniku. To ostatnia generacja, która wie, jak wyglądało życie bez internetu, bez zasięgu, bez zmartwień o baterię w telefonie – bo go po prostu nie było. Ci ludzie znają różnicę między telefonem stacjonarnym a telefonem „na sznurze w przedpokoju”, oni mieli zeszyt z przepisami, a nie aplikację i nie potrzebowało przypomnienia o urodzinach – bo się pamiętało albo... się nie przychodziło. Pokolenie 50 to ludzie, którzy: – potrafią naprawić wszystko taśmą izolacyjną, spinaczem i kombinerkami, – mieli tylko jeden kanał w telewizji i jakoś się nie nudzili, – wiedzą, co to "przewijanie palcem" – ale w książce telefonicznej, – i wiedzą, że jak nie odbierasz, to „znaczy żyjesz – oddzwonisz”. Oni są inaczej zbudowani. Mają w sobie azbest emocjonalny, odporność z PRL-u i refleks ćwiczony na trzepaku. Ostatni prawdziwi ninja codzienności. Nie zaczepiaj pięćdziesięciolatka. On widział więcej, przeżył więcej i ma w kieszeni miętówki, które mają więcej lat niż twoje dziecko. On przeżył dzieciństwo bez fotelika, bez kasku i bez filtra przeciwsłonecznego, edukację bez laptopa i młodość bez scrollowania. Nie potrzebuje Google’a, bo ma instynkt. A mimo to ma więcej wspomnień niż cała twoja galeria w chmurze.
-
-
Masz kosmate myśli. Dziennikarz chciał przekazać, że dokończył wyścig 😉
-
😀
-
A po kiego ty jeździsz na nartach? Też możesz sobie zrobić kuku. Robert robi to co kocha.
-
Mitek sobie jaja robi. Ps. Woziłem Roberta Kubicę po Warszawie jak jeszcze jeździł w BMW SAUBER i musiał wywiazywać się z zapisów kontraktu względem reklamodawców. Przesympatyczny facet.
-
Obejrzałem dzisiaj powtórkę, leciała przed relacją z ostatniego etapu.
-
Dzisiaj była druga, na finiszu pokonała drugą w generalce Demi Vollering.
-
Oglądałem wczorajszy etap z powtórki. Dzisiaj nie mogłem.