Skocz do zawartości

Maciej S

Members
  • Liczba zawartości

    1 171
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi dodane przez Maciej S

  1. W dniu 8.12.2022 o 12:15, Chertan napisał:

    Właśnie u niej razi ta nadmierna kontrrotacja i wczesne wrzucenie biodra, u tego wcześniejszego instruktora tego nie ma. Racja, do roboty!

    Na filmie widać koordynację pomiędzy angulacją kolana i biodra. Kije nieco przeszkadzają. Wygląda to różnie w zależności od budowy anatomicznej narciarza. Zwłaszcza u Pań. Jedni robią to bardziej kolanami drudzy biodrem, obie metody są skuteczne.

    • Like 1
  2. 5 godzin temu, netmare napisał:

    Też mi się wydaje, że te kąty boczne to iluzja. Przy podniesieniu różnica 0.5 stopnia to pewnie jednak sporo. Na razie się nie wypowiem. Narty po serwisie zrobione "agresywnie" - podniesienie 1 stopień, jak pojeżdżę to może będę mógł się powiedzieć. Zamierzam jednak zabrać na stok coś czym ewentualnie da się stępić krawędź... 

    Zdecydowanie nie!!! Jak jest 1 stopień to dość dużo. Pilnikiem na stoku raczej  zepsujesz krawędzie i trzeba będzie planować narty.

    • Like 1
  3. W dniu 24.10.2022 o 19:57, Adam ..DUCH napisał:

    Bardzo dobry materiał.....

    Ciekaw jestem interpretacji

    231122260_wolneobroty.thumb.jpg.cb38cfd6aab53c489865877fd276f1da.jpg

     

    "atletyczna postawa pozwala skręcać więcej tylko stopami i zachować równowagę" 

    to jakieś bzdury 🙂

    • Like 2
  4. 27 minut temu, wickerman napisał:

    Mitek ok rozumiem  , ale wsunąć na szynę wiązanie to chyba każdy kto już ma narty potrafi to zrobić . Nawet producent wyjaśnia jak to zrobić w instrukcji, więc za dużo tu nie grzebałem. Chciałem zobaczyć jak będą narty leżeć z założonymi butami i zauważyłem , że but wchodzi po nastawie jak wcześniej wspomniałem ciaśniej i luźniej ale trzyma podobnie. Kwestia tej 5mm podziałki. Nie będę polemizował bo nie znam się w tym temacie pojadę do serwisu to wszystko ustawią, myślę poprawnie. Ewentualnie zapytam o przestawianie wiązań . Są narciarze , którzy celowo przestawiają o 1cm w przód bo lepiej im się jeździ. Temat szeroki jak dobór nart. 😉

    Nastawy wiązania  a długość buta zupełnie nie pasują, coś jest źle ustawione. 

    • Like 1
    • Confused 1
  5. 45 minut temu, Capricorn napisał:

    Otóż zgodnie z ustawą deregulacyjną każdy może uczyć narciarstwa i może brać za to pieniądze (oczywiście spowiadając się odpowiednio przed U Skarbowym). A odpowiedzialność cywilną można "załatwić" stosownym ubezpieczeniem.

    I to jest przerażające w przypadku takich, w gruncie rzeczy, okazjonalnych czy sezonowych działań. Co więcej w sporcie kwalifikowanym również jest to legalne - tam właściwe Polskie Związki stosują wprawdzie swoje zabezpieczenia ale nikt nie zabroni powołania prywatnej szkółki piłkarskiej, karate, taekwondo czy (o zgrozo) podnoszenia ciężarów. I w przypadku regularnych szkółek, fundacji, klubów rynek w jakiś sposób reguluje napływ klientów ale w przypadku narciarstwa to już wątpliwe. Pytanie do naszych instruktorów "forumowych" - jaki procent instruktorów szkolących na stoku to ludzie wykonujący ten zawód regularnie  i stale a jaki to studenci dorabiający sobie na kawę i ciastko (nie wykluczam wśród nich świetnych nauczycieli jazdy).

    Możesz podać jaki się ubezpieczyć od OC, gdzie,  tak aby nauczać w dowolny sposób, także niewskazany, niebezpieczny dla kursanta  nauczanie przez osobę która nie może wykazać się jakimikolwiek potwierdzonymi kompetencjami? Czy aby brak tych kompetencji  nie będzie traktowany przez ubezpieczyciela jako tz. wyłączenie odpowiedzialności??? Sąd powoła biegłego, biegły zapyta o konspekt, zapyta o kwalifikacje. 

  6. Zawód instruktora nie jest regulowany jak wiele innych w czasach słusznie minionych zawodów. To nazywało się deregulacja.  Gdyby był, to uprawnienia i sposób ich zdobycia regulowałoby pewnie ministerstwo sportu i już tak było a nie takie czy inne stowarzyszenia ( Uprawnienia wydaje państwo lub związek zawodowy) tak jest w przypadku izb lekarskich czy budowlanych. 

    Czy każdy może nauczać? No nie. Określenia uprawnienia ma znaczenie następujące znaczenie: instruktor ma wiedzę i umiejętności do pełnienie swojej roli, realizuje jakiś program nauczania.  Pewnie ma coś co o tych umiejętnościach świadczy: Jakiś kurs, dyplom. Ma jakiś plan zajęć, konspekt,  cos tam realizuje w określony sposób. W innym przypadku w razie wypadku może mieć problemy z tytułu odpowiedzialności cywilnej. 

    Jak idziecie do instruktora, to zapytajcie go o te sprawy. Bierze pieniądze, to niech się przedstawi. Jak nie bierze to też bo od tego co zaordynuje może zależeć Wasze bezpieczeństwo.  To nie ma polegać na zasadzie: jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz.

     

    Uprawnienia nie oznaczają faktu posiadania papieru ale posiadanie umiejętności. Papier ma te umiejętności potwierdzać.

     

     

    • Like 4
  7. 14 godzin temu, wickerman napisał:

     

    Buty są na GripWalk. czy dodają do nich pady Alpine??? Czy trzeba dokupić? Moje Pro Machine 100 były na Alpine, dokupiłem GW może kiedyś zamontuje.

  8. Godzinę temu, Adam ..DUCH napisał:

    Maćku doskonałe podsumowanie.....tak to właśnie winno wyglądać.......

    PS bardzo cię proszę abyś rozwinął ostatni akapit.....potrzebuję dla własnych (kursantów) potrzeb.....

    Dobre ćwiczenia wykonane wg dobrego podręcznika Rona LeMastera. Żadne tam sado-macho, Beato.

    Świetny sposób na uspokojenie rąk i odesłanie ich do przodu. Świetny sposób na naukę operowania kijem z kiści, że użyję słownika szermierczego. Świetne ćwiczenie na naukę szybkiego uruchomienia kija.

    Robię to nieco inaczej,  trzymając pętle w jednej dłoni na kciuku a nie  na nadgarstku, bo tak jest bezpieczniej. W razie W pętla zsunie się  i mamy wolne ręce. Nawijając pętlę na nadgarstek dojdziesz do dystansu jak w kajdankach i też da się jechać. Zacznij od siebie. 

    Najpierw na łatwej trasie na spokojnie.

     

    Ps. nigdy nie widziałem, żeby ktoś to ćwiczył a moim zdaniem zdecydowanie warto.

    sznurek.png

    • Like 3
  9. W dniu 22.05.2022 o 22:05, Adam ..DUCH napisał:

    https://fb.watch/dakbBr_ycb/

    Jak myślicie ile powtórzeń???

     

    Nie tyle istotna jest ilość powtórzeń ale to, żeby naukę zaczynać od takich właśnie ćwiczeń. Uczymy się nowej ewolucji zaczynając ją od ZBUDOWANIA JEJ W PRZESTRZENI.  Zawsze czy to narty czy tango. Dopiero potem tempo, siła, muzyczka, z górki. Najpierw ogarniamy nasze ruchy w przestrzeni. Nawet jeśli wymaga to wtykania sobie pod pachę balona. Nawet jeśli pozostaniemy na niegodnym mężczyzny stoku w towarzystwie przedszkolaków.

    Dlatego warto zaczynać naukę od nauki prawidłowych ruchów pod okiem no sami wiecie kogo.

    Nieszczęście naszego rodzaju polega na tym, że złe nawyki są nie do wyplenienia. Organizm nie potrafi zapomnieć złej, ale przyswojonej motoryki.

    Wtedy potrzeba powtórzeń, powtórzeń, lat.

    W narciarstwie można poprawić sobie pozycję rąk jeżdżąc z kciukami spętanymi 30-40 cm pętlą ze sznurka.

     

    • Thanks 1
  10. Czytuje profil na FB: Doniesienia z Putinowskiej Polski.

    Dziś taki wpis autora: 

    Okazuje się, że można uprawiać dorosłą politykę międzynarodową, gdy się tylko na chwilę przestanie histeryzować, bić pianę o zamierzchłe czasy, utożsamiać się z przodkami i ogólnie uprawiać inszą magię. Popatrzmy.
    👉 Pisałem jakiś czas temu, że obserwujemy obecnie historyczne zbliżenie narodów polskiego i ukraińskiego. Przy czym zaznaczyłem, że w odróżnieniu od chłopców narodowców, ludzie rozumni wiedzą, że chodzi po prostu o miliony tworzących właśnie wspólne historie Polaków i Ukraińców, a nie o abstrakcyjne Narody. Nie napisałem natomiast, że za tym zbliżeniem na szczeblu społecznym i ludzkim powinno nastąpić analogiczne zbliżenie na szczeblu państwowym. I że oba procesy będą się nawzajem napędzały w dodatnim sprzężeniu zwrotnym, co wyjdzie nam wszystkim na dobre. Nie napisałem, bo nie byłem pewien czy tak rzeczywiście będzie. Na szczęście, wygląda na to, iż te obawy były nieuzasadnione. Bo to się chyba zaczyna dziać. I dużo nam mówi o różnicy między dwoma szkołami myślenia o państwie i społeczeństwie. O metodzie pragmatycznej, przemyślanej, świeckiej, wyrosłej z zachodniego oświeceniowego racjonalizmu i demokratycznego pojmowania dobra wspólnego. Oraz o metodzie magicznej, charakterystycznej dla wszelakich reżimów.
    👉 Weźmy te lwy na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Czy ktoś umie mi podać jeden dobry, racjonalny powód, dla którego były one przez lata zakryte paździerzowymi skrzyniami? Aha, bo było na nich napisane „Zawsze wierny tobie Polsko”, to jest ten powód. I to przez ten nieistniejący już napis ukraińscy nacjonaliści doznawali incydentu kałowego, porównywalnego tylko z tym przytrafiającym się polskim nacjonalistom, gdy zobaczą jakiś analogiczny niemiecki napis we Wrocławiu, Szczecinie czy Olsztynie. No bo jak to „tobie Polsko” na ukraińskiej ziemi, w Hałyczynie? Nie do pomyślenia, takie lewackie niuansowanie historii i wiązanie jej z miejscem, a nie Narodem. Jest to zrozumiałe, bo ukraińscy nacjonaliści – choć brzmi to przewrotnie – są przede wszystkim nacjonalistami, a dopiero potem Ukraińcami. A nacjonaliści wszystkich krajów są do siebie wkurwiająco podobni, bo w większości są po prostu idiotami. I tak kolejne polskie rządy zabiegały o to, by lwy wróciły na cmentarz (bo od lat 70. do 2015 w ogóle były gdzie indziej), a kolejne rządy ukraińskie (i władze samego Lwowa) lawirowały między utrzymywaniem dobrych relacji z Polską i niedenerwowaniem chłopców nacjonalistów. Oraz zwykłych Ukraińców, wychowanych w takich samych jak u nas „patriotycznych domach”, gdzie pozwala się wprawdzie myśleć, ale jednak głównie magicznie. Owi zwykli, ale wychowani patriotycznie, Ukraińcy również mogliby zareagować na odsłonięcie lwów histerią, zapewne okraszoną bajkami o polskim rewizjonizmie czy neokolonializmie. Oczywiście fakt relokacji lwów, a później ich zasłonięcia, do histerii doprowadzał polskich nacjonalistów (którzy są na tyle głupi, by ten rewizjonizm jednak czasem uprawiać), na co z kolei histerią reagowali nacjonaliści ukraińscy i tak w kółko. W efekcie publiczna debata o relacjach między dwoma sporymi krajami w centrum Europy była zdominowana przez kłótnię o:
    Dwa.
    Kurwa.
    Kamienne.
    Lwy.
    Brzmi jak Bareja, ale tak było. Kto na tym zyskiwał? Przecież wiadomo.
    👉 Aż wybuchła wojna, miliony Ukraińców i Polaków nagle się poznało z bliska, nikt nikogo nie kolonizował, ani nie zarąbał siekierą, więc mer Lwowa Andrij Sadowy wziął, skrzynki zdjął. I tyle je widzieli. I co? I nic. Lwy stoją. Okazało się, że wszyscy jesteśmy bardziej dorośli, niż się chłopcom nacjonalistom wydawało. I mniej skłonni do nawiązywania propagowanej przez nich transcendentnej więzi z Przodkami, choćby żyli i za króla ćwieczka. I bardziej zdolni do spokojnego, pozbawionego niepotrzebnych uniesień patrzenia na historię. I bardziej świadomi, że historia to, no...historia. I może nie ma się co tak nią w kółko masturbować. Pisałem parę razy, że ta wojna powiedziała w wielu kwestiach wielkie „sprawdzam”. No więc to jest ten mniej oczywisty przykład. Nagle wszystkim jest głupio, że przez tyle lat trwała tak kretyńska kłótnia o tak niepotrzebną rzecz. Bo okazało się, że wystarczyło o tym pomyśleć dosłownie kilka minut i te skrzynki po prostu zdjąć. I cyk, problem rozwiązany.
    (A pamiętajmy, że nie wszystkim się ta prosta sztuka udaje, czego dowodem niech będzie Macedonia Północna, czyli była Była Jugosłowiańska Republika Macedonii. Nie, nie Macedonia. Czemu? Bo na dźwięk tej nazwy kałotoku doznawali nacjonaliści greccy, bo jak to, Macedonia, obok ICH Macedonii, niedoczekanie. Same shit, different state.)
    👉 To samo z Wołyniem. Może najpierw przypomnę, że ta rzeź miała miejsce 80 lat temu. Ok? Ok. Ja wiem, że pewnie żyją jeszcze jakieś sędziwe ofiary. Wiem, że traumę da się dziedziczyć. Ale trzeba być pękniętym dzbanem, by myśleć, że jedynym sposobem na „nie zapomnienie” jest histeryczne przypominanie, jakby ta zbrodnia wydarzyła się wczoraj. To samo dotyczy zresztą wspomnianych wyżej Orląt Lwowskich sprzed 104 (słownie: stu czterech) lat. To raz. Dwa: by nie rozumieć, że to właśnie takie nacjonalistyczne pierdololo, tyle że dociągnięte do absolutnej ekstremy, doprowadziło do tej rzezi, to trzeba naprawdę nie chcieć tego rozumieć. Jest to ten sam przeciwny rozumowi instynkt stadny, który skłania ludzi do wniosku, że ta cała hitlerowska okupacja to była zła, bo to ONI okupowali NAS. Trzy: trzeba naprawdę nie chcieć widzieć, że babranie się w tym krwawym konflikcie, tylko i wyłącznie generuje nowe konflikty tu i teraz. Bo każdą próbę pragmatycznego rozwiązania jakiegoś realnego problemu, dotykającego milionów ludzi, da się ekspresowo udupić i utopić w histerii. Nie ma to sensu, ale działa.
    👉 I znowu: jak tylko usiąść i chwilę pomyśleć, to człowiek widzi jakie to wszystko jest beznadziejnie płytkie i tępe. I oparte na – no sorry, ale innego słowa na to nie mam – magii. No bo przepraszam, ale co ten Wołyń ma wspólnego z - dajmy na to – legendarnymi korkami na polsko-ukraińskiej granicy? Wygląda na to, że nic, bo taki Adrian pojechał teraz do Kijowa (tak, chwalę, to było dobre przemówienie) i nagle się okazało, że dwa spore państwa jednak potrafią ogarnąć korek na granicy. Szok. No któż by się spodziewał, że wystarczy oddzielić pasy dla tirów i osobówek oraz wprowadzić wspólną kontrolę celną, oszczędzając tym samym miliony godzin roboczych miesięcznie i ułatwiając życie dziesiątkom tysięcy ludzi . Tak, to było tak proste, zawsze. Serio, przecież każdy z nas wpadłby na te pomysły w kilka minut. Tylko trzeba było wznieść się ponad wieczne myślenie o Przodkach i zająć się teraźniejszością. Racjonalnie, pragmatycznie, po zachodniemu. Trzeba było zrozumieć, że Państwo to nie jest tylko dodatek do Narodu. Tylko struktura, która zasadniczo ma ułatwiać życie swoim obywatelom. Problem też w tym, że nawet jak człowiek do takiego wniosku dojdzie, to przecież ONI, ci drudzy, ONI nie doszli, o nie, ONI ciągle chcą udawać, że zbrodni nie było. Albo nam o niej przypominać, zależy po której stronie granicy stoimy. Nie muszę dodawać, kto lubi szczuć NAS na ONYCH i vice versa.
    👉 Ale to nie wszystko. Teraz Zełeński zapowiedział ustawę, która da Polakom w Ukrainie specjalny status. Póki co szczegółów nie ujawniono, ale jest to z pewnością nie tylko gest (choć w tych czasach gesty też są ważne), ale realne działanie. A dopiero co dziś, pani wicepremier Iryna Wereszczuk powiedziała w Polsat News, że ekshumacja ofiar rzezi wołyńskiej to nie problem. No, bo nie jest. „Zrobimy wszystko, żeby szybko rozwiązać wszystkie problemy z przeszłości. Najważniejsze to mieć dobre chęci, a my mamy wolę i chęci” – dodała, udowadniając, że w trzeciej dekadzie XXI wieku, w Europie Środkowej, można jednak budować relacje międzynarodowe w oparciu o współpracę, a nie permanentne wytykanie sobie win.
    👉 Czyli da się, serio. Nasza Partia ma wprawdzie w tej kwestii rozdwojenie jaźni, bo jednak frakcja domyślnie szczująca na Zachód ma się w przekazie medialnym dobrze. Ale nawet ta banda melepet w końcu dała te czołgi i PESEL-e. I to się liczy, bo to są realne działania, które zmieniają rzeczywistość na lepszą. Nawet jeśli Pinokio próbował zepsuć dobre wrażenie jakie generalnie wywarło przemówienie Adriana w Kijowie jakimś abstrakcyjnym pierdoleniem o Norwegii, która rzekomo żeruje na wojnie, to czołgi tam zostaną, podobnie jak Ukraińcy na naszym rynku pracy, w naszym systemie emerytalnym, na naszych uczelniach itd. I dobrze.
    👉 Na koniec sparafrazuję Ziemowita Szczerka, który stwierdził (więcej niż raz), iż dla każdego potencjalnego rządu nacjonalistów, sytuacją idealną jest być otoczonym samym poprawnymi politycznie euro-lewako-liberałami, którzy zawsze chcą się układać, wysłuchać wszystkich argumentów i szukać consensusu. Bo na takich można zawsze coś wymóc na krzywy ryj, na bezczela. Najgorzej jest za to mieć za sąsiadów innych nacjonalistów, bo z takimi nie dogadasz się nigdy. No bo jak marzący o Lwowie i Wilnie nacjonalista polski miałby rozmawiać z marzącymi o „zakerzoniu” i dawnej Jaćwieży nacjonalistami ukraińskim i litewskim? Wieczny konflikt.
    👉 Od siebie dodam, że to robienie na bezczela też ma swoje granice. Bo wielu ukąszonych myśleniem magicznym jest przekonanych, że zachodni oświeceniowy racjonalizm, skłonność do debaty i ugodowość - są oznakami słabości, albo innej dekadencji. I że można go w nieskończoność wykorzystywać.
    No i kończą jak Władimir.
    Zdziwieni.
    • Like 2
    • Thanks 3
  11. 3 godziny temu, grimson napisał:

    Jeśli VP oraz kierownik projektu przekazują mi identyczna informacje od dwóch różnych pilotów, to powyższe można wsadzić między bajki.

    Ja pilotem jestem i to nie jedynym na tym forum. Odpuść. 

    Dyskusja o strefach nie ma sensu na forum narciarskim do chwili kiedy ktoś nie kupi sobie drona i zacznie nim latać. A drony modne. Zanik ktoś kupi warto zaznajomić się z tematem.

  12. 16 minut temu, Wujot napisał:

    Chyba za dużo jednak wymagasz

    🙂 🙂 🙂

     

    Te strefy to skomplikowany temat, mam wersje dla opornych, fragment dotyczy stref EP bo mowa była o Strefach EPR nad znacznym obszarem Polski

    strefy permanentne są ustanowione
    mają swą logikę zaraz ją odsłonię

    EPP, EPR, EPD
    EP na początku potem po literze
    P - to strefa zakazana nie lataj w niej frajerze
    R - są w niej ograniczenia lepiej zapytaj o zgodę
    D -jest niebezpieczna nie patrz na pogodę
    może tam strzelają bo to poligony
    mogą tam też latać uzbrojone drony

     

    • Like 1
  13. 42 minuty temu, kordiankw napisał:

    Linkujesz artykuł jako potwierdzenie twojej tezy, a sprawdziłeś jego datę?

    Brak dostępnego opisu zdjęcia.

     

    Cytowany Pan dziewięć dni później został odwołany:

    Janusz Janiszewski odwołany ze stanowiska prezesa PAŻP | 300Gospodarka.pl

    Jeżeli 1/3 Polski ( powierzchniowo) jest objęta strefami EPR (Restricted) 24 h/dobę to jednak są to strefy w określonym przedziale wysokości, tutaj FL195 do FL 275, czyli od poziomu jakieś 6000m do poziomu 8400m.  Pod taką strefą i nad nią można latać i lata się co możecie obserwować na 

    https://www.flightradar24.com/41.04,14.28/3

    Także tam widać samoloty wojskowe latające poza swoimi zarezerwowanymi strefami, w kontrolowanej przestrzeni powietrznej, bo tam mają włączone transpondery.

    Ciekawe rzeczy latają nad Polską, Rumunią czy nad Morzem Czarnym. 

    Samolot do i z Warszawy dolatuje i wylatuje pod strefą EPR, tranzyt leci nad strefą.

    Poza tym strefa EPR to jest strefa z ograniczeniami i po uzyskaniu zgody można tam latać.

    Nie ma to żadnego wpływu na możliwość ruchu pasażerskiego do Katowic, czy Krakowa.

     

     

    • Thanks 1
  14. 2 godziny temu, grimson napisał:

    Polska przestrzeń powietrzna częściowo niedostępna dla lotów cywilnych.

    Wczoraj sporo opóźnień w lotach z EU m.in. do Katowic. Powód - zajęcie przestrzeni powietrznej przez wojskowych.

    Ten stan trwa przynajmniej od marca.

    Bzdura!

    https://airspace.pansa.pl/

    • Thanks 2
  15. Nie wszyscy ( na szczeście) rozumieją rosyjski więc wkleję komentarz znaleziony w sieci:

    Ein Borstsch Ein Rezept Ein Russland!
    Nasze blond słoneczko z sowieckiego MSZ, Maryśka Zacharowa stwierdziła że barszcz ukraiński to przykład nazizmu i ksenofobii a dokładniej: "Tylko jeden naród, jedna grupa etniczna mogła go posiadać. Nie było mowy, żeby się nim podzielili z innymi, żeby gospodynie domowe mogły go ugotować po swojemu w każdym mieście i regionie. Nie chcieli iść na kompromis. Właśnie o tym mówimy: ksenofobia, nazizm i ekstremizm we wszystkich postaciach". Tak więc szanowny Czytelniku - ty też jesteś nazistą xD
     
  16. 34 minuty temu, .Beata. napisał:

    Paweł, z mojej orientacji rolki fitnes są w tych samych cenach co skorupy. Te tańsze o których mówisz to rolki rekreacyjne, takie co to zakładasz od czasu do czasu na spacer. I oba rodzaje wrzucone są do jednego wora pt fitnes. Nie wiem, czy przypadkiem Maciek nie ma rolek slalomek (te mniejsze). Z szukaniem i wyborem jest taka sama zabawa jak z nartami 😅

    rollerblade astro 6.0

    https://olimpiasport.pl/sklep/produkt/rolki-rollerblade-astro-60/418.431.1.1.pl.0.htm

    fitnesowo-rekreacyjne cokolwiek to oznacza.

    • Thanks 1
  17. 1 minutę temu, Gabrik napisał:

    No to są Maciek buty tzw. fitness, miększe. To i lepiej jeśli się sprawdzają, bo będzie taniej. Ja po żadnych schodach czy barierkach skakał nie będę. 

    Nie odczuwam potrzeby sztywniejszego buta a nawet nie zapinam ich specjalnie mocno. ( tych po prawej) Jazda slalomem bardzo drze kółka. Często trzeba je przekładać.

    • Thanks 1
  18. Dla mnie trening przed narciarski na rolkach polega na jeździe slalomem po płaskim i gładkim w pozycji narciarskiej. Do tego mam rolki na kołkach 80 mm  dość miękki but. Jakiś model Rollerblade. 

    Druga para na maratony na kole 100 mm i laminatowy but i to nie nadaje się do " narciarstwa".

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...